Dzwoni do mnie kolega - wykonawca - i pyta się o inwestora. Bo robi na mojej dokumentacji i pyta się co ja o nim myślę.
- Jak mu będziesz do ręki dawał długopis, to z pokwitowaniem - wyraziłam swoja opinię. - Niezależnie od tego, jak wykonasz robotę i czy w terminie, facet będzie niezadowolony i będzie się migał od płacenia. Zrób sobie listę sprzętu którą obaj podpiszecie, spisz z nim umowę, rób dokumentacje zdjęciowe. Jak będzie cię mógł wyrypać to cie wyrypie. Absolutnie żadnych ustaleń ustnych, chyba, że z dyktafonem - po wypowiedzeniu ostatniego zdania zrobiło mi się trochę głupio prawdę mówiąc. No bo jakby nie było wyszłam na pamiętliwego frustrata. Ale potem wspomniałam moja krzywdę i dodałam jeszcze - A jak możesz to zrezygnuj i uciekaj.
-No, nie bardzo mogę, ale dzięki - odrzekł kumpel niepocieszony.
Jakiś czas później spotkałam kolegę na ulicy i pytam się, jak mu poszło z tym inwestorem.
- Ty to za dobre zdanie o nim miałaś - wkurzył się od razu. - Pociągnąłem ostatni raz po elewacji pędzlem, przychodzę następnego dnia, a tu brama zamknięta. I stoi ochroniarz i mówi, że ma mnie na plac nie wpuszczać. A tam było moje rusztowanie, moje narzędzia, mój samochód! Wszystko czym zarabiam. Idę do gościa a on mi, że spartoliłem robotę i zajmuje mi mój sprzęt na poczet strat! Ja go pytam jakich strat, jak tu wszystko porządnie zrobione i przed terminem, a on mi, że MORALNYCH.
- I co zrobiłeś?
- Przyszedłem z Policją i musiał mi oddać, ale skurczybyk nie zapłacił. No i jesteśmy w sądzie.
Niezły pajac... Może wreszcie nadejdzie taki dzień, że nie będzie chętnych wykonawców do pracy dla tego pana i wtedy dostanie za swoje.
Odpowiedz@chiacchierona: Chyba kpisz. Przecież ta historia jest o wykonawcy, który został ostrzeżony, ale nie przejął się tym zbytnio.
Odpowiedz@Bydle: Nie mógł się wycofać, bo miał już podpisaną umowę i roboty w toku. Zadzwonił do mnie, bo inwestor przyłaził mu na budowę i czynił wstręty. Chciał wiedzieć, jak daleko może to zabrnąć.
Odpowiedz@Bydle: Nie doczytałeś. Przejął się, ale już nie miał wyboru. Pewnie podpisał umowę. Będzie miał teraz nauczkę, że języka zasięga się PRZED podjęciem zobowiązań. Ale jeśli słowa autorki wziął poważnie - to się i zabezpieczył. Zrobił rzetelną dokumentację fotograficzną, ma pisemne ustalenia, z których wywiązał się przed terminem, ma świadków w postaci policjantów, że inwestor próbował pogrywać nieuczciwie... Sprawę powinien wygrać, tyle, że to potrwa, bo bydlak będzie się odwoływał w nieskończoność... A wykonawca straci kupę czasu, energii i zdrowia, a pewnie i pieniędzy niemało... A może lepiej dać mu po prostu po ryju - bez świadków, oczywiście?
Odpowiedz@chiacchierona: To niestety tak nie działa. Na rynku jest taka bryndza, ze opłaca się firmom z odległego o 80 km miasta wojewódzkiego prowadzić u nas roboty. Takie duże inwestycje są rzadkością a facet na pierwszy rzut oka wygląda bardzo poważnie:/
Odpowiedz@takatamtala: A czy to ważne? Zaczął dowiadywać się PO podpisaniu umowy. NIe odnosisz wrażenia, że to trochę za późno? @Armagedon: Zdziwisz się - doczytałem - spójrz wyżej...
OdpowiedzGość pewnie liczy na to, że sprawa w sądzie będzie ciągnęła się tak długo, że wykonawca da sobie spokój albo że powołani biegli jednak stwierdzą jakieś uchybienia i sąd nakaże zapłacić za robotę mniej. Ot taki cwaniaczek.
Odpowiedz@sportowiec: Sęk w tym, że na te roboty było dofinansowanie, które zostało mu wypłacone po inspekcji robót przez komisję tej instytucji na miejscu budowy. Prace zostały odebrane, dofinansowanie facet odebrał ale nie zapłacił wykonawcom.
Odpowiedz@takatamtala: Jak robota odebrana (i to jeszcze przez komisje) to gość jest głupszy niż, to normy przewidują, bo w tym momencie podważa kompetencje tej komisji. My w umowach (inna branża co prawda, bo tu wnioskuję, że chodzi o budownictwo) wpisujemy, że w sytuacjach spornych będzie powołany rzeczoznawca, a koszty takiej dodatkowej inspekcji w przypadku nie stwierdzenia uchybień pokrywa inwestor, w przypadku ich stwierdzenia - wykonawca. Taki zapis działa nad wyraz skutecznie, jeśli chodzi o chłodzenie pewnych zapędów ze strony inwestorów.
Odpowiedz@Vege: Głupi nie głupi, ale nie sądzę, żeby zapłacił wykonawcy coś ponad to co i tak musiał. A wykonawca mógł w tym czasie za tą kasę np. zatrudnić drugą ekipę i zarabiać na tym.
OdpowiedzMój wujek ma identyczną sytuację, również wykończeniówka, w trakcie robót wszystko pięknie , po zakończeniu tu mu coś nie pasuje, tu brzydko itd. i on nie zapłaci za wykonaną pracę. I koleś nie jego jednego oszukał, uzbierało się ludzi na pozew zbiorowy. Niech znajomy poszuka innych oszukanych i spróbują zdziałać coś razem.
Odpowiedzto teraz nazwa firmy i siekajcie antyreklame w internetach
Odpowiedzi policja z zarzutem wyludzenia :)
OdpowiedzTypowy człowiek s...wiel!
Odpowiedz