Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zdarzyło się to lat już prawie dziewięć temu, gdy to postanowiłem podążać…

Zdarzyło się to lat już prawie dziewięć temu, gdy to postanowiłem podążać za moją Lubą do kraju Kiwi - Nowej Zelandii. Jako że była to wyprawa daleka, studiowałem długo zasady prawne, imigracyjne, załatwiałem wizy itd. Wreszcie wszystko jest, idę zakupić bilet lotniczy. Pani z biura podróży najpierw wybałuszyła oczy "gdzie chce pan lecieć?" (normalnie mi się "Miś" przypomniał z "nie ma takiego miasta "Londyn"), po czym wreszcie zaczęła szukać.

- Z Katowic musi pan jakoś dojechać do Warszawy, potem przesiadki: Londyn, Singapur, Melbourne, Auckland i Wellington. Tyle że w Melbourne musi pan przenocować, bo samoloty nie odlatują po 22.

No nic, bilet kupiłem, dzień podróży - rodziciel mój Świętej Pamięci obecnie podwiózł mnie na Okęcie z Katowic, czas odprawy, sprawdzają mój paszport...
- Ale pan nie ma wizy do Australii.
- Ale ja nie lecę do Australii tylko Nowej Zelandii, mam tylko międzylądowanie w Melbourne - odparłem.
- No tak, ale Australia wymaga wizy tranzytowej, bez problemu da się ją zdobyć i chyba z 10 PLN kosztuje, tyle że dzisiaj już pan jej raczej nie dostanie.

Takiego ataku paniki jeszcze nie miałem... Myślałem że bilet przepadnie, a na drugi nie byłoby mnie stać. Pani sprawdzająca paszporty była gotowa wzywać karetkę. No nic, wziąłem się w garść, szybki bieg do mojego przewoźnika i zmiana terminu odlotu. Po czym kolejne 3-4 godziny w samochodzie wracając do domu.

Wracam do biura podróży i wyjaśniam sprawę
- To pan nie wiedział, że do Australii trzeba wizy tranzytowej?
- No a skąd miałem wiedzieć? - zdziwiłem się.
- Internet ma? Trzeba było sprawdzić. No dobra, zmienimy panu termin, 600 PLN musi pan dopłacić.

Będąc jeszcze ciut w szoku powiedziałem że zapłacę przed odlotem... Ale z ciekawości poszedłem do konkurencji aby zapytać właśnie o podobny bilet.

Pierwsze co usłyszałem to pytanie czy mam wizę tranzytową do Australii bo takową potrzeba, a jak nie, to oni mogą pomóc mi taką zdobyć w ramach ceny biletu (jak już pisałem w zasadzie to tylko formalność).

Złożyłem oficjalną skargę na mojego agenta, dostałem kilka dni telefon od jej szefa z przeprosinami + zwrot kosztów podróży do Warszawy i pokrycie kosztów zmiany terminu odlotu.

biuro_podróży lotnisko

by Mirmil
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
0 6

Dobrze, że teraz nie potrzebujemy wizy do Nowej Zelandii, a do Australii procedury też są mocno uproszczone.

Odpowiedz
avatar Mementomoris
0 6

@Helmut: No to chyba się coś musiało zmienić w ciągu ostatnich paru miesięcy. Żeby dostać wizę inną niż mocno tymczasową do Nowej Zelandii, trzeba albo mieć bardzo dużo pieniędzy, które chce się tam zainwestować, albo mieć zawód (i doświadczenie w nim), który jest na liście braków (natychmiastowych, lub przewidywanych) a najlepiej to jeszcze ofertę pracy od potencjalnego pracodawcy, albo ewentualnie być rodziną kogoś, kto ma już stały pobyt. No i nie zapominajmy, że nie dostanie się wizy pracowniczej, jeśli nie zna się angielskiego na odowiednim poziomie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 września 2014 o 8:58

avatar MyCha
2 4

@Mementomoris: Wszyscy mówiąc o dostaniu wizy mają najczęściej na myśli turystyczną. Takie z reguły są łatwo dostępne no bo danemu krajowi opłaca się jeśli turyści do nich przyjeżdżają. Są też najbardziej popularne, częściej się podróżuje niż przeprowadza do innych krajów. Co do zasad przyznawania wiz pracowniczych. Z twojego opisu wynika, że Nowa Zelandia ma bardzo w porządku warunki ich przyznawania. Osobiście uważam, że identyczne powinny obowiązywać w Polsce i najlepiej w całej UE jako całości. Swoją drogą zazdroszczę możliwości zobaczenia Nowej Zelandii.

Odpowiedz
avatar Mementomoris
-1 3

@MyCha: Jak ktoś mówi "wiza", to raczej większość ludzi myśli automatycznie o wizie do USA i emigracji za chlebem. ;) Co do Nowej Zelandii - zgadzam się w obydwu punktach. Sam rozważam ten kierunek, ale najpierw trzeba studia dokończyć.

Odpowiedz
avatar MyCha
0 0

@Mementomoris: Z tą emigracją do stanów za chlebem to obecnie jest mit. Po pierwsze, wcale dobrze się obecnie USA nie powodzi, a po drugie, aby dostać tą wizę z pozwoleniem na pracę to trzeba być naprawdę łebskim albo mieć wielkie szczęście (loteria o zieloną kartę). Swoją drogą zawsze mnie zastanawiało czemu wszystkim tak bardzo zależy na zniesieniu wiz turystycznych, a właściwie winiet które pozwalają na ubieganie się o wizę obowiązujących wszystkich z wyjątkiem Kanadyjczyków na samej granicy, skoro nigdy nie planuję wybrać do USA. Wszystkie pozostałe wizy, pracownicze, studenckie są identyczne dla wszystkich z wyjątkiem wspomnianej już Kanady. Co zaś się tyczy skojarzeń. Mnie wizy kojarzą się z podróżami. W swoim życiu jak już to tylko o takie się starałam.

Odpowiedz
avatar hated
-1 13

no to skoro przewoźnik poczułsię do winy i zachował się O.K. to co tu jest piekielnego? pracownicy idioci zdarzają się, ważne, że linie lotnicze zachowały się jak trzeba, może koszty potrącą pani z wypłaty?

Odpowiedz
avatar krogulec
10 12

@hated: To , że pracownik po pierwsze był niekompetentny. A po drugie wynik niekompetencji mógł sporo kosztować.

Odpowiedz
avatar hated
4 4

@krogulec: podobnie jak mechanika naprawiającego hamulce w Twoim samochodie

Odpowiedz
avatar emilyana
12 20

@Fomalhaut: jest pewna różnica między "lecieć do jakiegoś kraju" a mieć w jakimś kraju tylko przesiadkę. Szczerze powiedziawszy, zanim sama wychyliłam nos poza Europę, nie miałam pojęcia, że w ogóle istnieje coś takiego jak wiza tranzytowa. No sprawdzić mógł, fakt. Ale ogólem jak człowiek jest "zielony" w takich sprawach to wlasnie po to zwraca się do biura podróży, żeby mu wszystko zorganizowali i wyjaśnili.

Odpowiedz
avatar kotus11
3 3

Kilka lat temu poleciałam na wakacje do USA, bilet kupiłam z kilkoma przesiadkami, co by taniej było. Kilka dni przed powrotem zupełnie przez przypadek dowiedziałam się, że potrzebuję wizy tranzytowej do Kanady, ponieważ tam właśnie jest przesiadka. Biuro podróży stwierdziło, ze powinnam to wiedzieć, no a biletu nie dało się przełożyć, bo był kupiony na promocji. Musiałam zrobić sobie wycieczkę do Detroit, bo tam najbliżej mogłam załatwić tę wizę, na miejscu jej nie chcieli mi dać, bo stwierdzili, że to wszystko jest podejrzane i na pewno chcę zostać w Kanadzie. Udało się, wizę dostałam, po czym w dniu odlotu okazało się, ze lot do Kanady jest odwołany i leciałam bezpośrednio do Niemiec, gdzie była kolejna przesiadka :)

Odpowiedz
Udostępnij