Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dawno tu nie zaglądałam ale to co mi się przydarzyło w nowej…

Dawno tu nie zaglądałam ale to co mi się przydarzyło w nowej pracy idealnie się tu nadaje.

Pracuję jako kelnerka w sporej restauracji przy głównej trasie (co istotne jest tam także grill umieszczony na środku sali a restauracja słynie z potraw grillowych które gość może sam sobie wybrać, która kiełbaska, karczek itp.). Parę dni temu, tłok niesamowity (nie mieliśmy już miejsc dla nowych gości) wchodzi pani Piekielna. Podeszła do baru żeby złożyć zamówienie i stanęła w kolejce. Przed nią stało jeszcze około 10 gości. Po pięciu minutach usłyszałam jak mówi do męża:

- Kto tu pracuje?? Nie potrafią normalnie obsłużyć klienta? - już z niemałym oburzeniem.

Jako, że akurat przechodziłam, postanowiłam wytłumaczyć Pani w czym jest problem. Powiedziałam ,że akurat mamy tłok i panie za barem robią co mogą żeby jak najszybciej przyjąć od wszystkich zamówienia, na co usłyszałam:

- Ty się nie odzywaj smarkulo, nie do Ciebie mówię.

Przyznam szczerze, że mnie trochę wmurowało, bo nie spodziewałam się takiej odpowiedzi, ale jak na grzeczną dziewczynkę przystało po prostu wróciłam do wykonywanych obowiązków.
Jakby tego było mało okazało się że musimy jakoś zorganizować miejsca dla grupy 10 osób, więc gdy większy stolik się zwalniał, natychmiast lądowała tam tabliczka z rezerwacją. Niektórych widocznie takie rzeczy nie interesują ,ponieważ Pani Piekielna po złożeniu zamówienia postanowiła wybrać sobie właśnie zarezerwowany stolik. Na szczęście zajęła się nią moja koleżanka, bo ja akurat szłam z tacą pełną zup.

Tłumaczenie Pani dało się jednak słyszeć z daleka - Przecież jakiś stolik zaraz się zwolni i będzie miejsce. Nie interesowało ją to że stoliki mamy 8-osobowe i ten jeden stolik był akurat potrzebny do pełnej dziesiątki (2-osobowy) po jakimś czasie zwolnił się jednak inny, nieco większy, więc udało się ją namówić żeby się przesiadła. Traf chciał, że akurat przechodziłam obok (znowu z tacą pełną zup, co jest istotne dla sprawy)

- Ej, Ty, tu jest brudno, ja tu nie usiądę, posprzątaj to. - usłyszałam. Jako, że trudno mnie wytrącić z równowagi, odpowiedziałam jej, że jak tylko rozniosę zupy to się tym zajmę.
- Postaw to na stoliku i wycieraj, myślisz że ja tu będę tak stać i czekać? - Pani Piekielna zaczęła już lekko podnosić głos.
- Wygląda na to że nie ma pani wyboru. Zaraz wracam.- odpowiedziałam jej tylko. Gotowało się we mnie i chciałam jak najszybciej od niej uciec. Rozniosłam te zupy najszybciej jak się dało (mimo że szukanie numerków na stolikach gdy jest taki tłum jest czasochłonne) i wróciłam za bar po ściereczkę żeby przetrzeć ławkę. Poszłam, przetarłam i myślałam że już po sprawie, gdy PP wyskoczyła do mnie z pretensjami o to, że jej z grilla dymi. Grill jak to grill musi się żarzyć. Znowu tłumaczę, że to tylko przez chwilę bo był przeciąg, ale zaraz nie będzie dymić. Na co babka po prostu zaczęła się na mnie drzeć, że specjalnie ją tu posadziliśmy i nie dziwi się, że ludzie którzy siedzieli tu wcześniej tak szybko uciekli.
Z opresji uratowała mnie szefowa, która wkroczyła do akcji. Zapytała o co chodzi i cała agresja PP przeszła na nią. Oto co usłyszałam:

- Co to w ogóle za restauracja?! Kompletnie nie troszczycie się o klienta! Musiałam stać w kolejce godzinę, a potem pół godziny czekać aż ta smarkula tu posprząta i jeszcze nie dostałam jedzenia.

Szefowa powiedziała to samo co ja na początku - że jest tłok, kelnerzy robią co mogą żeby było dobrze itd. Nie poskutkowało. Wróciła do dymiącego grilla i stwierdziła, że mamy go zgasić bo inaczej ona wychodzi. Znowu tłumaczenie że nie możemy go zgasić, bo mamy zamówienia na potrawy z grilla ale do niej już nic nie docierało. Po prostu zabrała torebeczkę, męża, który przez cały czas nie odezwał się nawet słowem i wyszła.

Co mnie rozbawiło w tej całej sytuacji? Szefowa pokazała mi jej zamówienie - 2 kiełbaski, 2 szaszłyki i 2 kawy, ale grilla gasimy :)

gastronomia

by Shirea
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar misiafaraona
20 24

Od zawsze mam "marzenie" -być w takich sytuacjach właścicielką interesu i wykopać problematyczną klientkę nakopach za drzwi...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@misiafaraona: A wiesz, o tym samym pomyślałam :)

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@misiafaraona: ja reaguje zazwyczaj z pozycji innego klienta lokalu- mi w koncu wolno powiedziec babsku ze jest chamska i na 'ty' z personelem nie przechodzila

Odpowiedz
avatar Shirea
15 23

@gorzkimem: nie stała w kolejce godzinę tylko najwyżej 10 minut bo dziewczyny się uwijały. Potem nie czekała pół godziny tylko najwyżej 2-3 minuty. Jeśli chodzi o samą restaurację to sprawa wygląda tak że jest duża sala restauracyjna w hotelu i w budynku obok grillbar do niej przynależny. Ja akurat zostałam przydzielona do baru i uwierz mi to wcale nie jest taki zwykły przydrożny bar. Może źle zrobiłam próbując ją uspokoić ale chciałam dobrze. Poza tym stoliki ogarniamy po każdym kliencie i szczerze mówiąc do tej pory nie wiem o co jej chodziło z tą ławką bo nic na niej nie było.

Odpowiedz
avatar sqby
3 13

@gorzkimem: Moim zdaniem faktycznie - przydrożny bar, pewnie bez gwiazdki od Michelin`a więc i obsługa i warunki jak najbardziej przystają do kategorii lokalu, sprawa prosta - zmienić lokal, bo w przydrożnym grill - barze wygasić grilla nie sposób. Podobnie z sprzątnięciem stolika, Klienci wychodzą, następni siadają po sprzątnięciu, nie stojąc za plecami gości opuszczających lokal sadzają tyłki zanim wszyscy poprzedni goście wstaną od stołu.

Odpowiedz
avatar hola
8 12

@fionka1: Pewnie, że nikt nie lubi czekać na jedzenie zbyt długo, szczególnie gdy jest głodny. Jednak wchodząc do zapchanego po brzegi miejsca, gdzie serwują posiłki, należy liczyć się z tym, że obsługa nie będzie ekspresowa. Tego nie da się przeskoczyć. po prostu. Zawsze można wybrać inne miejsce...

Odpowiedz
avatar hola
11 13

@gorzkimem: Chamstwem też jest nazywanie pracownika per smarkula... Zapraszam do restauracji "wielki błękit" w gdańsku. Tam to dopiero przeżyjesz szok, jak zaserwują ci zamówione jedzenie...

Odpowiedz
avatar sqby
14 20

Kiedyś byłem świadkiem zachowania podobnie roszczeniowych gości restauracji, głównie Pani Piekielnej gdyż pan i dwójka dzieci się słowem nie odezwali. Czekając na wolny stolik pewna kobieta głośno wyrażała swoje niezadowolenie, że trzeba czekać na stolik, że kelnerzy wolno chodzą, że nikt się nią nie zajmuje. Ruch duży, restauracja znana, pora obiadowa, bez rezerwacji około 40 min. trzeba poczekać. Kilka osób spokojnie czeka tylko PP narzeka, apogeum krzyków i wyzwisk na obsługę osiągnęła gdy weszła para "z rezerwacją". Do Pani Piekielnej podszedł kierownik sali i bardzo ją przeprosił, iż restauracja nie spełnia jej wymagań, i być może jest zbyt niskiej kategorii jak na wymagania PP, więc proponuje zmienić lokal, gdyż tu nie zostanie obsłużona. Nie wiem czy PP zrezygnowała, gdyż akurat kelner poprosił nas do stolika, ale pani Krzykaczki w lokalu nie widziałem.

Odpowiedz
avatar bwie
10 18

@sqby: to jest właśnie piękne doprowadzenie buraka do wrzenia - grzecznie powiedzieć wypier...

Odpowiedz
avatar Piekielnaaaaa
8 10

@sqby: Złota zasada obsługi klienta: jeśli klient jest zdenerwowany - spróbuj go uspokoić, przeproś za zaistniałą sytuację, zaproponuj jakieś inne rozwiązanie. Jeśli to nie pomaga - zrób tak, żeby klient jak najszybciej opuścił restaurację/ sklep/ biuro/ zakończył połączenie. Są klienci, którzy po prostu chcą zrobić zadymę i to jest dla nich największa frajda.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 września 2014 o 11:41

avatar Shirea
5 7

zgodzę się z tym że przy stoliku nie może być brudno kiedy siada przy nim klient, ale czy serio musiała się do mnie zwracać w taki sposób? Miałam wcześniej gości którzy potrafili grzecznie i kulturalnie zwrócić uwagę (nie wszystko człowiek zauważy). Pomijając fakt że gdy przecierałam ławkę nie było tam nic i kompletnie nie rozumiałam o co jej chodzi, ale zrobiłam o co prosiła, a raczej co kazała

Odpowiedz
avatar niedostepny1988
1 3

Sam pracowałem w restauracji znanej sieci (i nie jest to McD) i wiem jak to jest gdy jest tzw kocioł, sala się nie wyrabia, itp itd a tu się trafia piekielny klient. Na język ciśnie się jedno słowo na W które załatwiło by sprawę. Są klienci kulturalni i są też ci co wieje od nich chamem na km, i na pewno w tej sytuacji nie zachowałbym bym się lepiej od Ciebie. Nie zrobiłaś nic złego, wręcz zrobiłaś za mało by gdyby mnie klient obraził pokazałbym mu drzwi od razu.

Odpowiedz
avatar Litterka
6 8

Myślałam, że w restauracji buraki się jada, a nie obsługuje. Ale oczywiście mogłam się mylić ;)

Odpowiedz
avatar yannika
3 3

@Litterka: Tekst do zapamiętania i użycia :D (Użycia jako klientki naturalnie, genialnie to działa jak się "osoba postronna" wetnie i weźmie w obronę opieprzaną z darma racji obsługę. Bo co, zacznie się kłócić z kimś, kto jej może się odgryźć i nie straci przez to roboty?)

Odpowiedz
avatar Karl
4 6

wpuszczajcie tylko w krawatach... klient w krawacie jest mniej awanturujący się.. ("Miś")

Odpowiedz
avatar hola
3 5

@Karl: oraz gablota ze zdjęciami "Tych kientów nie obsługujemy"... ("Co mi zrobisz jak mnie złapiesz")

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

zawsze powtarzam- nie wkurzaj osob, ktore robia/podaja ci jedzenie, fryzjera ani dentysty...

Odpowiedz
avatar Cobalt54
0 0

Sprzedawcy, kelnerzy i inne zawody, które mają klientów cały czas to naprawdę psychicznie ciężkie zawody. Ludzie często traktują ich jako "tych gorszych". Sam byłem świadkiem jak pewna piekielna zwracała się do kelnera: "ej, ty, dwa czyste talerze, ale już!"

Odpowiedz
avatar FireWall
0 0

Z opisu przypomina mi to trochę GrillBar w Kotlinie:)

Odpowiedz
Udostępnij