Kolejna historyjka z życia fotografa (nie tylko) ślubnego.
Wesele w bardzo wytwornym dworku. Widać, że Młodzi, a raczej rodzice, na nic nie żałowali. Zabawa na 250 osób, potrawy jak od Amaro, zespół znany z radia i tv (może nie Top10, ale Top30 już tak). Jako wódka weselna - Absolut. Wszystko na wypasie i widać, że rodziny Młodych biedy nie klepią.
Stolik mój, kamerzysty i zespołu w osobnym pomieszczeniu, więc gdy szedłem fotografować na główną salę, to bez stresu cały ekwipunek zostawiałem na stoliku w rogu pokoiku. Ze sobą biorę zazwyczaj dwa aparaty, ale w plecaku zostaje to co najcenniejsze, czyli obiektywy.
Gdzieś po 22, po raz kolejny "A teraz idziemy na jednego...", więc ruszam do naszego stolika, odkładam aparaty do plecaka i coś mi nie pasuje. Szybka wyliczanka co powinno być i jak w mordę strzelił brakuje jednego obiektywu. Rozglądam się dookoła, bo mogłem zapomnieć odłożyć na miejsce, ale nigdzie nie ma. Idę na główną salę, tam też zguby nie namierzyłem. Podpytałem kamerzystę i zespół - nikt nic nie wie, nikogo nie widzieli, nikt się nie kręcił. Gdy rozmawiałem z zespołem podszedł do nas Młody, bo chciał zamówić piosenkę, więc podsłuchał, że gdzieś mi się szkło zapodziało. Od razu strzelił, że to ktoś z obsługi - kręcą się kelnerzy, nikt na nich uwagi w sumie nie zwraca, mogło się któremuś do rączki przykleić. Na szczęście w obiekcie jest monitoring.
Podskoczyłem do ochroniarzy - fakt, monitoring jest, ale dostęp do nagrań ma tylko szef, a on będzie dopiero rano. Młody deklaruje się, że rano, jak wstaną to sprawdzą co i jak. Ja niestety nie mogłem zostać do rana.
Następnego dnia telefon milczy. Pod wieczór piszę do Młodego smsa z pytaniem, czy coś się nagrało. Odpowiedź - kamery były wyłączone. No cóż... mówi się trudno, pogodziłem się z losem i zacząłem kombinować kasę na nowy obiektyw.
Po tygodniu dostaję maila o treści:
"W załączeniu plik z nagraniem kradzieży. Proszę zrobić z tego dobry użytek. Życzliwy".
Ojciec Młodego bardzo się ponoć zdziwi, gdy panowie policjanci zastukali do drzwi. Przyznał się bez żadnych skrupułów, przecież zostawiłem na wierzchu, aż się prosiło. Dowiedziałem się, że przedstawił zaświadczenie od psychiatry, że jest chory na złodziejstwo i nie można go sądzić.
Kasę zwrócił, ale niesmak pozostał...
Nieźle. Załatwić sobie papierek, że jest się "chorym na złodziejstwo" i hulaj dusza :)
Odpowiedz@Przemek77: Jakie "chorowanie na złodziejstwo"? Kleptomania? Przecież to nie znosi odpowiedzialności karnej. Poza tym kleptomania dotyczy zabierania drobnych rzeczy najczęściej małej wartości, nie ma na celu wzbogacenia się i używania skradzionego przedmiotu. Osoby z kleptomanią po kradzieży zwykle się wstydzą i oddają rzecz lub ją wyrzucają by zniszczyć dowody. Kradzież obiektywu, by mieć go dla siebie na użytek lub na sprzedaż żadną kleptomanią nie jest. Odpowiedzialności karnej za kradzieże nie mają osoby upośledzone czy otępienne w stopniu wykluczającym rozumienie idei własności oraz osoby kradnące pod wpływem psychozy np. schizofrenicznej. Można mieć częściowo zniesioną odpowiedzialność jeżeli ma się uszkodzenie mózgu i ograniczoną kontrolę nad impulsywnymi działaniami. Ja bym na miejscu autora nie odpuścił i domagał się skierowania sprawy do sądu. Niech oceni złodzieja biegły psychiatra.
OdpowiedzA Janusz Korwin-Mikke ma zaświadczenie lekarskie, że cierpi na autopyroflamofobię (strach przed spłonięciem w samochodzie), przez co nie musi zapinać pasów :D Chorobę bodaj sam wymyślił :)
OdpowiedzJa nie wiem kto to pierwszy zdolny wpadł na taki genialny pomysł. Jeszcze Korwin to spoko, nie chce zapinać pasów niech nie zapina, wogóle wkurza mnie takie traktowanie ludzi jak dzieci przez państwo. Natomiast co mnie obchodzi czy ktoś jest chory, głupi, czy zły, jak kradnie, albo co gorsza krzywdzi ludzi, to żadne papiery nie powinnny chronić przed odpowiedzialnością za swoje czyny.
Odpowiedz@Rukasu: „nie wiem kto to pierwszy zdolny wpadł na taki genialny pomysł” Pomysł, że ludzi chorych umysłowo traktuje się inaczej niż świadomych znaczenia i skutków swoich czynów? Cywilizacja. „Natomiast co mnie obchodzi czy ktoś jest chory, głupi, czy zły, jak kradnie, albo co gorsza krzywdzi ludzi, to żadne papiery nie powinnny chronić przed odpowiedzialnością za swoje czyny.” Np. ciężkie więzienie dla istot z IQ równym 40? Tak, żeby się __nauczyły__? ;> Jesteś pewien, że problemem są zasady innego traktowania upośledzonych, a nie sqrwysyńskie wydawanie stosownych zaświadczeń przez łapówkarskich lekarzy-ścierwa? (tak samo „wysoko” oceniam rodziców załatwiających papierki dla swych dzieci: „Bo moje biedactwo cierpi na dysgeografię, dyskalkulię, dysmózgowie i dyswiedzęospołeczeństwie, więc papier jest potrzebny, żeby maturę zdało!”)
Odpowiedz@Rukasu: Miałbyś trochę racji (a właściwie Korwin miałby), gdyby nie to, że zapinanie pasów chroni nie tylko Ciebie ale i innych. Ciało ważące 80 kg, wylatujące przez przednią szybę może zabić - np pieszego, "lecące" z tylnej kanapy - osoby na przednich fotelach. To fizyka na poziomie podstawówki. Zgadzam się z Bydle - nie można karać ludzi, którzy nie są świadomi konsekwencji swoich czynów. Nie chodzi o idiotów, którzy "nie wiedzą" co może się stać, gdy napruci wsiądą do beemki pobijać rekord, ale ciężko upośledzonych, którzy naprawdę nie wiedzą, dlaczego nie mogą wziąć leżącego na półce w sklepie batonika, skoro tego, leżącego na półce w domu mogą. Analogia z zaświadczeniami o dys... jest bardzo trafna, takie schorzenia istnieją ale ma ją może 1% posiadaczy. Mimo to nie można wylewać dziecka z kąpielą, likwidując "przywileje" dla ich posiadaczy, a walczyć z patologiami na poziomie ich wydawania.
OdpowiedzWięzienie spełnia 2 funkcje: 1) Kara za przestępstwa 2) (IMO ważniejsza) Odizolowanie przestępcy od otoczenia. Jeśli ktoś jest "chory na złodziejstwo" to faktycznie kara może niczego go nie oduczy, ale skoro jego przestępczość wynika z choroby a nie jednorazowego wyskoku, to odizolować go tym bardziej należy. Jak nie w więzieniu, to w psychiatryku.
Odpowiedz@Bydle: czyli osobę która łamie notorycznie prawo, bo jest faktycznie chora po prostu trzymamy na wolności, niech łamie i sprawia problemy? Raczej tego typu osoby powinno się odizolowywać od społeczeństwa. Nie chodzi tu o karanie przecież, bo i tak nic nie pomoże.
OdpowiedzNo i gdzie ten filmik? ;-)
OdpowiedzA stwierdzenie Pana Młodego nie było przypadkiem oszustwem lub czymś podobnym w świetle prawa?
OdpowiedzNo i proszę, jak łatwo można stać się majętnym - wystarczy być kleptomanem :)
Odpowiedz@guineaPig: Kleptomania zaawansowana to główne schorzenie pacjentów z oddziału na Wiejskiej.
Odpowiedzjo ze fsi i sie nie znom, ale, jeżeli "załatwię" sobie zaświadczenie lekarskie iż jestem kleptomanem z szczególnym zamiłowaniem do części samochodowych to - prawie - zupełnie legalnie będę mógł prowadzić "dziuplę" samochodową?
Odpowiedz"Dowiedziałem się, że przedstawił zaświadczenie od psychiatry, że jest chory na złodziejstwo i nie można go sądzić" Z bycia "chorym na złodziejstwo" jeszcze nie wynika, że nie można go sądzić i skazać. Z odpowiedzialności zwalnia brak poczytalności w momencie popełnienia czynu, a nie zaburzenia, choroba czy upośledzenie.
Odpowiedz@chozjor: Możliwe że masz rację, to nie moja dziedzina nie znam się. A o tym świstku dowiedziałem się pośrednio od znajomego gliniarza. Co będzie dalej zobaczymy, bo sprawa ciągle w toku.
Odpowiedz@Przemek77 to jeszcze nic, ja (i pewnie większość ludzi w tym kraju) chętnie przedstawiłbym papier na "strzelanie do idiotów z broni maszynowej" :)
Odpowiedz"Pierwszy milion trzeba ukraść" ;)
OdpowiedzA nazwy zespołu się dowiemy? :)
Odpowiedz"zaświadczenie od psychiatry, że jest chory na złodziejstwo" - dobre !!!! :) zbliżają się wybory - proponuję pytać kandydatów, czy przypadkiem nie mają takich zaświadczeń ;)
OdpowiedzI dlatego uważam, że każdy kto ma "antyspołeczną" chorobę, powinien albo siedzieć w zamknięciu, albo mieć opiekuna, który by odpowiadał za jego czyny. Np tutaj jeśli syn by chciał, żeby tatusia wypuścili z psychiatryka, to powinien podpisać deklarację, że on będzie tatkę pilnował, a jak ojciec coś ukradnie, to syn bierze karę na siebie. I po takiej kradzieży do więzienia powinien iść syn, a ojciec z powrotem do zakładu - do czasu, aż syn wyjdzie, albo aż inny członek rodziny podpisze, że bierze za niego odpowiedzialność. Jest wielką porażką prawa, gdy dochodzi do sytuacji, że ktoś może sobie prawo łamać bezkarnie, i co gorsza - wie o tym.
Odpowiedz