Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Opowieść będzie o tym, jak nawiązałem stosunki z nowymi sąsiadami... Całkiem niedawno…

Opowieść będzie o tym, jak nawiązałem stosunki z nowymi sąsiadami...

Całkiem niedawno przeprowadziłem się do innego miasta. Kupiłem mieszkanie w bloku na osiedlu, takim klasycznym z wielkiej płyty. Ponieważ mam trzy samochody (nie piszę tego, żeby się chwalić, bo nie ma czym, żaden nie ma mniej niż 15 lat), to i częścią procedury przeprowadzkowej było przewiezienie ich na miejsce. Pakowałem graty i jechałem do nowego mieszkania, najpierw Peugeotem 106, potem Peugeotem 605. Jeśli ktoś się nie orientuje, to wyjaśniam, że ten pierwszy to mały samochodzik do miasta, drugi natomiast to prawie 5-metrowy sedan.
Samochody zostawiałem na parkingu pod blokiem, do starego mieszkania wracałem wtedy pociągiem. Trzecim samochodem jest prawie 30-letni Peugeot J5, to bus dostawczy, który na oko jest w stanie BARDZO złym - mocno poobijany, brudny, blachy w różnych kolorach itp., ale mechanicznie bez zarzutu. Jako że to dostawczak, to wpakowałem do niego wszystkie pozostałe graty, rower, obrazy i pojechałem do nowego mieszkania.

Podjeżdżam na parking - ciasno. Niestety sobotnie popołudnie, więc wszyscy mieszkańcy z pracy wrócili, zastawione samochodami na styk. Wskoczyłem więc do 106, wyjechałem z parkingu zostawiając go przy pobliskiej ulicy, jakieś 500 metrów dalej, wróciłem do dostawczaka i cisnę się na miejsce po 106. Ciasno jak cholera, grat załadowany po dach, więc do tyłu nic nie widać, kręcę, kombinuję, podjeżdżam, cofam, krótko mówiąc wpycham się w wolną wnękę.

W każdym razie wjechałem wreszcie parkując obok mojej 605, poszedłem do tyłu, zacząłem graty wyjmować i zanosić do domu. Po jakiejś godzinie złażę ponownie na parking zamierzając sprawdzić, czy czegoś nie zapomniałem, widzę nagle jakieś małe zamieszanie przy moim samochodzie. Dwaj policjanci, kilka osób i żywa dyskusja. Nagle od grupki odrywa się starsza pani i pędem (kuśtykając laską) kieruje się w moją stronę wrzeszcząc na całe osiedle "TO ON!!! TO BYŁ ON!!! UCIEKŁ!!!". Za chwilę zaczyna jej wtórować jakiś emeryt z pieskiem, żądając od policjantów żeby mnie aresztowali. Oczywiście cały blok wisi z okien z przejęciem oglądając całą scenkę i komentując, normalnie jakby Polsat nadawał na żywo jakąś pierdołowatą telenowelę kryminalną...

Policjanci się mną zainteresowali i następuje dyskusja:

[P] Dzień dobry. Czy to Pan jest właścicielem tego białego busa?
[J] Tak, oczywiście. O co chodzi?
[P] Mamy zgłoszenie, że spowodował pan stłuczkę na parkingu uderzając w inny samochód.
[J] Serio? Nic mi o tym nie wiadomo, ale może kogoś zawadziłem, tu w końcu ciasno bardzo jest.
[P] Mamy świadków.
[J] Dobrze, mogę zobaczyć co narobiłem?

Oczywiście zaniepokoiłem się, bo rzeczywiście mogłem jakiś inny samochód zawadzić... Obchodzimy więc mojego busa, policjanci mi pokazują o co chodzi. Faktycznie, lampa zbita, zderzak naruszony i co gorsza przez cały bok mocno zarysowane wgniecenie, ewidentnie od narożnika tylnego zderzaka mojego busa.

[P] Za spowodowanie stłuczki należy się mandat 500 złotych, ma pan szczęście, że nie ma przepisu pozwalającego ukarać za ucieczkę z miejsca zdarzenia.
[J] OK, przyznaję się - ale panowie, to jest mój samochód.
[p] Wiemy, że to pana bus, nie musi się pan powtarzać.
[J] Nie rozumiemy się. TEN UDERZONY SAMOCHÓD, PEUGEOT 605 JEST RÓWNIEŻ MÓJ. Oto dokumenty. Mandatu więc nie przyjmę.

Teraz następuje przerwa w opowieści w trakcie której policjanci pękają ze śmiechu, grupka gapiów z rozczarowaniem opuszcza miejsce akcji (bo liczyła chyba, że mnie skują w kajdanki, albo co?).

Kiedy się uspokoiło, policjanci mi wyjaśnili, że mimo tego że oba samochody są moje, to muszą mi wystawić mandat za zaistniałe zdarzenie. W sumie logiczne jakby spojrzeć na to z ich strony. Jeśli nie przyjmuję, to skierują sprawę na drogę sądową. I nieoficjalnie radzą, żeby tak właśnie zrobić.

I faktycznie, minęło trochę czasu, dostałem wezwanie do sądu, wyjaśniłem, że przywaliłem w swój drugi samochód, nie dostałem żadnej kary (bo i za co?), sprawa została zamknięta.

Tylko od tej pory nowi sąsiedzi mnie unikają, bo wydaje im się, że mam jakieś konszachty z policją...

by krypa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar sportowiec
22 28

I naprawdę nie czułeś że wjeżdżasz w swój drugi samochód? :)

Odpowiedz
avatar krypa
11 13

@sportowiec: Nie. Ciężki samochód, kiepska widoczność, bardzo głośny silnik, niczego nie poczułem. W dodatku nie uderzyłem mocno, tylko zetknąłem się delikatnie i potem tylko jechałem po boku. Lampa pękła od nacisku, nie od uderzenia.

Odpowiedz
avatar sportowiec
43 43

@Hancia: A to myślisz że zapłacenie mandatu zwalnia cię z płacenia za naprawę? :-O Zapłacisz za nią większymi składkami za OC.

Odpowiedz
avatar Hancia
23 25

@sportowiec: Tak, magia, magia... Znowu palnęłam jakąś głupotę bez przemyślenia, chyba przestanę komentować - tak to jest, jak się nie ma samochodu :P

Odpowiedz
avatar Przemek77
3 13

Niektórym to się powodzi... 3 samochody.... Burżuje :)

Odpowiedz
avatar Armagedon
3 17

@Przemek77: Jakie burżuje? Jeden do roboty, jeden na zakupy, jeden reprezentacyjny. Normalka...

Odpowiedz
avatar Nobody
6 14

@Armagedon: W sumie to nie normalka. Większość ma jedno auto do pracy, na zakupy, do odwożenia dzieci i do pracy.

Odpowiedz
avatar krypa
23 23

@Armagedon: I łącznie nie są warte więcej niż 10 tysięcy ;)

Odpowiedz
avatar Devotchka
8 10

@krypa: No w sumie ciekawe mieć trzy auta na jedną osobę. Jeszcze o takim czymś nie słyszałam. No, ale skoro sam stwierdziłeś, że są warte mniej niż niejeden starszy samochód to brzmi to rozsądnie. Zastanawia mnie tylko jak załatwiasz sprawy płacenia na to wszystko. Nie taniej by wyszedł jeden, a lepszejszy?

Odpowiedz
avatar Devotchka
4 4

@Devotchka: Mam oczywiście na myśli ubezpieczenie, przeglądy itp.

Odpowiedz
avatar krypa
8 8

@Devotchka: Jeśli istnieje jeden samochód, który ma 200 KM, 8.5s do setki, automatyczną skrzynię, bardzo dobre wyposażenie i rewelacyjny komfort jazdy, a którym dodatkowo mogę przewieźć 1.5 tony, a w mieście pali 6 litrów gazu (100 kilometrów za 15 złotych), to chętnie go kupię. Roczne ubezpieczenie wszystkich moich trzech to 1200 złotych, plus przeglądy 359 złotych. To żaden pieniądz.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 września 2014 o 16:55

avatar Devotchka
10 12

@krypa: Okej, przekonałeś mnie. Sprzedaje swoje auto i kupuję trzy inne. :D

Odpowiedz
avatar Pytajnik
-5 5

@krypa: Wszystkich rzeczy jakie podales zadne auto nie spelni, ale jak bys kiedys chcial zmiejszyc ilosc posiadanych aut to polecam przyjrzec sie Chrystlerowi Grand Voyagerowi albo innemu amerykanskiemu vanowi. Mercedes Sprinter tez moglby dac rade. Korzystajac z okazji, bo podejrzewam ze jestes milosnikiem Peugeotow, chcialbym zapytac jak sie sprawuja te auta tak na codzien, jak wyglada sprawa z awaryjnoscia, czesciami, wytrzymaloscia automatu oraz jakie maja slabe punkty. Jakbys w wolnej chwili napisal co wiesz na ten temat, bylbym wdzieczny :)

Odpowiedz
avatar soraja
6 10

@Armagedon: a wszystkie do zajmowania miejsc na osiedlowym parkingu, gdzie zwykle nawet do normy 1 miejsce/1 mieszkanie daleko...

Odpowiedz
avatar krypa
3 5

@Pytajnik: Nie lubię vanów, wolę dobrze prowadzące się osobówki :) Auta sprawdzają się znakomicie, mam je już od wielu lat i w sumie nie czuję potrzeby zmiany na inne. 106 to najprostsza wersja z silnikiem 1.1, oszczędny bardzo ale nic w nim nie ma, więc i psuć się nie ma co. Ale to świetny samochodzik do miasta, na trasy już gorzej bo zwyczajnie nie ma mocy do czegokolwiek poza toczeniem się 90-tką. 605 to bardzo wygodna limuzyna, świetna na dalekie trasy. Problemem jest elektryka, którą z grubsza ogarniam sam, ale często coś wysiada. Jeśli więc jesteś pedantem i nie możesz spać po nocach gdy coś w aucie padło, to 605 nie jest dla ciebie. Ale jeśli możesz przejść do porządku dziennego nad tym, że nagle przestało się otwierać okno pasażera, czujnik deszczu uznaje upał +30 stopni za rzęsistą ulewę, albo zdechło oświetlenie wnętrza, czy wskaźniki pokazują co im się żywnie podoba i potrafisz poslugiwać się śrubokrętem i kontakt-sprejem, to da się z 605 całkiem przyjemnie żyć. Raz na miesiąc trzeba w sobotnie popołudnie podłubać w kabelkach... Plusem auta jest naprawdę znakomity komfort jazdy, wyciszenie i prowadzenie. Auto sunie jak po szynach, jest ciche w środku, nad dziurami płynie, ogólnie bajka. Brat ma dosyć nowe Audi A6, chyba z 2012, w porównaniu z moim to twardy wóz drabiniasty. Pomijając wszystkie wady i zalety, 605 przede wszystkim mi się bardzo podoba wizualnie, znacznie bardziej niż jakiekolwiek inne współczesne samochody. Jeśli oglądając jakiś model pytasz "ile to pali", to hm... to się lepiej nie interesuj 605-tką z V6 pod maską ;-) A busik jak to busik, stary szrot wyciągnięty z firmy budowlanej za kilkaset złotych, wygląda jakby dachował wiele razy, ale jest mechanicznie bez zarzutu, nie kopci, nie cieknie, przeglądy przechodzi, do wożenia ciężkich gratów kilka razy do roku pasuje idealnie i można go tankować olejem spożywczym z dyskontu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 września 2014 o 18:50

avatar Pytajnik
-1 3

@krypa: Jak nie lubisz vanow to najblizej spelnienia Twoich wymagan powinna byc duza osobowka + przyczepa :) Czyli mam rozumiec ze Pezoty wcale sie nie psuja nadmiernie, chyba ze mowa o elektryce? Jesli jezdzi bez problemow to psucie drobiazgow moglbym jakos przezyc, chociaz nie bylbym z tego zadowolony. A jak sie sprawuja od strony mechanicznej? Zdarzylo sie ze stanely na trasie albo wyskoczyla jakas droga awaria? Zajrzalem na wikipedia, naprawde pije >15 w miescie? :D

Odpowiedz
avatar krypa
2 2

@Pytajnik: Czasami się drobne awarie zdarzają, jak w każdym aucie. Specjalnie się nimi nie przejmuję, bo sobie umiem z nimi radzić. Ale nie ma tak, że na każdy wyjazd za miasto trzeba brać bagażnik części. Przez osiem bodajże lat raz zdechła mi 605-tka w trasie bo pękł wąż od chłodnicy i zaczęło sikać. Polepiłem tasmą, workami itp. i co pół godziny dolewałem wody na stacjach benzynowych. Poza tym nic. Oczywiście serwis ma książkowy, nie jeżdże i nie czekam aż coś padnie. W tym aucie trzeba po prostu się nauczyć rozpoznawać rzeczywiste problemy od tego, że coś się zaświeci na desce, bo stosunkowo często zdarza się, że nagle wyskoczy np. check engine, albo kontrolka hamulców i za tydzień sama zgaśnie - oczywiście bez żadnej rzeczywistej awarii :-) 106 nie robi problemów z niczym, po prostu odpala i jeździ. Raz wypaliło mi uszczelkę pod głowicą, zapewne z winy gazu, ale wymiana jest bardzo prosta i da się to zrobić w trzy godziny na parkingu pod blokiem z podstawowym zestawem narzędzi (bez planowania oczywiście). O J5 ciężko coś powiedzieć, bo się po prostu nie przejmuję za bardzo usterkami. Skoro jeździ i nie odrzucają go na przeglądach, to nie ruszam, żeby się nie zepsuł ;-) Co do spalania 605, 15 litrów w mieście to przy spokojnej jeździe, jak się często korzysta z kickdowna, to 25 nie jest problemem nie do przeskoczenia. Oczywiście na LPG. Ale to najmocniejsza wersja z automatem, więc nie ma opcji, żeby była oszczędna.

Odpowiedz
avatar Pytajnik
0 2

@krypa: Rozumiem. Mozna powiedziec, ze to auta z humorami, ale nie sa wredne :) Innymi slowy, kolejny glos za tym aby nie skreslac Peugeotow, dzieki. I tak w najblizszym czasie nie bede nic kupowal, robie powolne rozeznanie na pierwsze auto. Wymagan wiekszych nie mam, byle benzyna [miasto], automat [koniecznosc] i troche komfortu typu klimatyzacja ;) Pewnie i tak jak przyjdzie co do czego bede wybieral po stanie technicznym, przy budzecie do 12-14k nie moge za bardzo marudzic :P 25 litrow na setke, jezu chryste...

Odpowiedz
avatar monikamaria
40 40

Sąsiadów tak czy owak trzeba pochwalić za czujność. Moim zdaniem bardzo dobrze zareagowali.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 września 2014 o 12:27

avatar krypa
20 22

@monikamaria: A to inna sprawa, od tej strony nie spojrzałem na całą sytuację :)

Odpowiedz
avatar kayetanna
4 10

@krypa: Tylko nie sądzę, żeby "dobra reakcja" była celem sąsiadów ;)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 18

Kolejna świetna historia, z której się uśmiałam :D No, ale z punktu widzenia sąsiadów to musiało wyglądać jak przestępstwo, dobrze, że chociaż zareagowali.

Odpowiedz
avatar Bydle
0 28

Tak, jesteś piekielny (brak umiejętności powożenia), a sąsiedzi normalni - podziękowałeś im za ich prawidłową reakcję? (czekam na historię, w której sąsiadom zaczną przeszkadzać trzy zajęte miejsca na parkingu...)

Odpowiedz
avatar krypa
2 10

@Bydle: Przeszkadzały im w poprzednim mieście, tutaj jakiś kilometr dalej mam wielki parking i pod domem stoi tylko najmniejszy samochód.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 12

Sąsiedzi rewelacja, każdy powinien tak reagować

Odpowiedz
avatar krypa
12 20

@hejter: Nie chcę cię obrażać, ale czy możesz pokazać mi jakiś paragraf lub przepis, który zabrania mi mieć tyle samochodów ile chcę? A może to moja wina, że spółdzielnia mieszkaniowa woli organizować pielgrzymki i wycieczki do Lichenia zamiast wybudować parkingi?

Odpowiedz
avatar krypa
13 19

@hejter: Pytam, czy jest zakaz? I dlaczego niby to miałoby być "buractwo"? W poprzek pasów je stawiam? Na skwerku lub placu zabaw dla dzieci? A może zajmuję czyjeś imienne miejsce parkingowe? @poisoncarrot: W którym miejscu narzekam? Tak na marginesie - może poczytajcie obaj dokładniej to co pisałem. Komentarze też.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 września 2014 o 19:20

avatar soraja
13 13

Jakby na to nie patrzeć, sąsiedzi zachowali się prawidłowo - zobaczyli, że jakiś obcy facet przywalił w samochód jakiegoś sąsiada i zmył się nie zostawiając namiarów - więc wezwali policję.

Odpowiedz
avatar RandomHobo
5 9

A ja w sumie mam takie pytanie prawne (z ciekawości, ni w ząb się na tym nie znam). Skoro za stłuczkę z czyimś innym samochodem grozi mandat w określonej kwocie, a za stłuczkę ze swoim drugim autem mandat można bez problemu oddalić (chyba, że takie załatwienie sprawy, jak tutaj jest wyjątkiem?), to po cholerę w ogóle występuje mandat na rzecz państwa? Tak na chłopski rozum, skoro za puknięcie swojego auta mandatu nie ma (dlatego, bo samemu sobie uczyniło się szkodę?), to czy mandat za puknięcie czyjegoś innego auta nie powinien przykładowo iść do osoby poszkodowanej, zamiast do budżetu państwa? Czy jest to jakoś uzasadnione? Z góry dzięki za odpowiedź.

Odpowiedz
avatar RandomHobo
5 5

Dobra, bo widzę, że zamiast uzyskać odpowiedź na pytanie, to jestem minusowany, zadam pytanie inaczej (brak już możliwości edycji posta niestety): Dlaczego, skoro (tak mi się wydaje) mandat za spowodowanie kolizji pełni funkcję kary za niedostosowanie się do warunków na drodze (np. zatłoczenie na parkingu) odrębną od odszkodowania dla poszkodowanego (co tu nie miałoby sensu, Autor wypłacający sam sobie odszkodowanie, to byłoby robienie ku_rwy z logiki), to dlaczego za puknięcie swojego samochodu mandatu można uniknąć w sądzie? Jeśli chcemy być konsekwentni, to mandat powinien zostać narzucony jako kara niezależnie od tego, do kogo należą uszkodzone samochody/inne obiekty. NAPRAWDĘ, proszę tylko o odpowiedź.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 września 2014 o 0:19

avatar JaCzyliJa
2 2

@RandomHobo: Zauważ, że poszkodowany i sprawca mogą się dogadać na miejscu i nie wzywać policji, wtedy sprawca nie płaci mandatu, a tylko za naprawę. Teraz tak sobie pomyślałam, że autor mógł powiedzieć, że już dogadał się z właścicielem drugiego pojazdu (czyli sam ze sobą :D) a policja nie jest potrzebna :P

Odpowiedz
avatar bukimi
6 8

@Ahmik: To teraz możesz jeszcze przeczytać trzeci raz i wytłumaczyć czemu reakcja sąsiadów była głupia?

Odpowiedz
avatar bugmenot
5 5

"Tylko od tej pory nowi sąsiedzi mnie unikają, bo wydaje im się, że mam jakieś konszachty z policją..." @krypa: Zalecam nie wyprowadzać ich z błędu. Niewielu będzie skłonnych do potencjalnej piekielności, jeśli będą przekonani, że masz "plecy".

Odpowiedz
Udostępnij