Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W piątek wieczór zadzwoniła do mnie mama chłopca, któremu w zeszłym semestrze…

W piątek wieczór zadzwoniła do mnie mama chłopca, któremu w zeszłym semestrze dawałem korki z matmy. Trochę mnie to zaskoczyło, bo to dopiero pierwszy tydzień szkoły, ale nawet się ucieszyłem wizją zarobku.

Szybko jednak okazało się, że Pani dzwoni, bo w sobotę musi wyjść z domu, opiekunka się rozchorowała i nie ma kto się zająć dziećmi, a chłopcy mnie znają i lubią. Początkowo byłem niechętny, bo się na tym nie znam, ale zaproponowana kwota szybko mnie przekonała. Miałem być u niej w sobotę o 16, bo o 16:30 ona musiała się ulotnić.

Pojawiłem się punktualnie, Pani dała mi pieniądze na pizzę (kolacja), pokazała gdzie są lody na deser i poinformowała, że wróci o 23.

Spróbowałem się dopytać czy ma jakieś wymagania: w sensie czy chłopcy mają odrobić lekcje (1 i 6 podstawówka), czy mają jakiś limit na komputer/tv, czy mają jakieś ogólne wytyczne itd. Pani powiedziała, że "róbta co chceta", byle poszli spać przed 22.

Czas mijał nad podziw dobrze. Najpierw na podwórku trochę pograłem z nimi w piłkę i kosza. Później w domu zamówiłem pizzę i graliśmy w jakieś planszówki, układaliśmy puzzle (swoją drogą miałem z tego więcej radochy niż oni :D). W sumie oni decydowali co robimy. O 21:30 kazałem im się szykować do spania, poczekałem na powrót mamy i w sumie tyle. Niby bardzo udany wieczór.

Kilka dni później dostaję telefon od Pani. Nie dała mi dojść do słowa i cały czas krzyczała, że rezygnuje z moich korków, że jej dzieci nie będą się zadawały z kimś takim jak ja, a wszystko okrasiła piękną dawką przekleństw. Sprawę chciałem wyjaśnić, ale postanowiłem, że dam jej ochłonąć i zadzwonię dnia następnego.

Jednak z czasem martwiłem się coraz bardziej. No bo co się mogło stać, że tak jej podpadłem? Miałem różne wizje. Może chłopcy coś zbroili i zrzucili na mnie? Może coś z domu zniknęło i pomyślała, że zwędziłem? Może któryś się pochorował/zatruł czymś? Może chłopców poniosła wyobraźnia i powiedzieli jej jakieś dziwne rzeczy na temat naszego wieczoru? Nie miałem pojęcia.

Na Panią natknąłem się dnia następnego przy sklepie osiedlowym. Zagadnąłem do niej na parkingu, miałem nadzieję, że w miejscu publicznym zachowa spokój. O ja naiwny...

Pani wciąż krzyczała, że już nigdy mam nie rozmawiać z jej dziećmi, że moja opieka to największy błąd jaki popełniła itd., ale zero konkretów. W końcu jej wyjaśniłem, że nie wiem o czym mówi.

Co się okazało? Pani miała do mnie pretensje o to, że bawiłem się z chłopcami. Jej zdaniem do soboty były to "normalne dzieci", które siedzą przy komputerze i oglądają tv. Jednak wywarłem zły wpływ na jej dzieci. Podawała mi argumenty w stylu "nudzili mi, żebym zagrała z nimi w chińczyka i nie mogłam się skupić na serialu" albo "ja wracam z pracy taka zmęczona, a oni jeszcze chcą się ze mną bawić!". Szkoda dzieciaków.

opieka_nad_dziećmi

by mocarny_matematyk
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Agness92
28 30

@Taczer: Można przecież dziecko zaangażować w domowe obowiązki w formie zabawy. Tylko potrzeba trochę dobrej woli.

Odpowiedz
avatar krolJulian
35 41

@Agness92: Prawda :) Moja 3-letnia bratanica jest tak wychowywana, że jak się ją poprosi o pomoc to z największą uciechą powynosi talerze (po jednym oczywiście), zrobi kawę z ekspresu (bardziej popatrzy jak leci woda i uruchomi ekspres przyciskiem). A jak jeszcze korzystała z pieluszek to osobiście je wyrzucała do śmieci. Czekam na larum, że u mnie w domu się dzieci wykorzystuje do pracy :D

Odpowiedz
avatar sqby
3 19

@Taczer: Takie osoby powinny mieć sądowny zakaz posiadania dzieci! Dziecko to nie tylko nie tylko przyjemność poczęcia, ale także obowiązki, Jeżeli dziecko przeszkadza w pracy to ... trzeba zmienić pracę lub pozbyć się dziecka - do wyboru później tłumaczenie "moje dziecko nie bierze narkotyków", "moje dziecko nie pobiło...","moja córka taka nie jest", nie obciążają dzieciaka tylko dorosłego, który "zanudził "ndziecko, nie miał dla niego czasu bo miał ważniejsze sprawy, a dziecko to sprawa najważniejsza! Dziecko nie wymaga od nas rzeczy materialnych, tylko miłości i naszego zaangarzowania, wymagań materialnych uczymy ich sami tekstami "tatuś nie ma czasu bo pracuje na nowy komputer"

Odpowiedz
avatar Taczer
3 25

@sqby @ consortes: Rozmawiam zdaje się, z teoretykami połączenia pracy z posiadaniem dzieci? Niezmiernie łatwo jest rzucać tekstami 'starczy chcieć' i 'wystarczy zaangażować0, jeśli się nigdy nie wróciło do domu z roboty urobionym do niemożliwości, z głową jak bania, nie miało do odpękania ogarnięcia z dziećmi lekcji, poprasowania sterty ciuchów, zrobienia obiadu na następny dzień, posprzątania i to wszystko pomiędzy godziną 21 a 6 rano, kiedy trzeba wstać, nakarmić i wyprawić dzieci do szkoły, pościelić, poprawić mycie zębów młodszego, wstawić kolejne pranie i jeszcze świeża i pachnąca udać się do pracy. I nie, nie od czasu do czasu, codziennie. Kłania się piramida potrzeb Masłowa w połączeniu z ograniczonym czasem. Właśnie dlatego lepiej, jeśli można sobie pozwolić na niepracowanie, kiedy ma się małe dzieci. Albo przynajmniej na pracę nie na cały etat.

Odpowiedz
avatar elda24
12 14

@Taczer: ja rozumiem, gdy taka sytuacja przemęczenia zdarza się raz na jakiś czas, ale według słów autora musiało być to nagminne, skoro babsztyl zrobił awanturę już po kilku dniach i trzymała się tej wersji także później. Ja wiem, że teraz często młodzi ludzie stawiają pracę nad rodziną, bo nie ma nieraz innego wyjścia, ale tłumaczenie tego, że nie potrafisz znaleźć kilku chwil dla dzieci tym, że jesteś przemęczona po pracy jest dla mnie tłumaczeniem strasznie dziecinnym. Jak pamiętam moje dzieciństwo, to moja mama urabiała się po łokcie, ale dla mnie czas zawsze miała a w domu było czysto i obiad zawsze był. Teraz chyba za wiele księżniczek jest w stanie rozrodczym, bo jak słucham takiego blekotu, że dzieci to taaaaaaaaaaki obowiązek, to się zastanawiam, czy może lepiej niektórym dorosłym już kobietom nie kupić lalek Barbie i domku, żeby się tam mogły pobawić, bo w dorosłym życiu sobie nie radzą, wszystko zwalając na zmęczenie. Ja też mam obowiązki, mam dziecko, mam pracę, ale też mam męża do cholery i ten mąż też ma na przykład ręce i może wiele rzeczy zrobić za mnie. Ja wiem, że na świecie jest wiele samotnych matek, ale jakoś więcej jest tych, co partnerów mają, tylko szkoda, że zamiast zrobić z niego partnera, robią z niego kolejne dziecko, które trzeba zabawić i wyręczyć. Jakie duże te dzieci masz? Bo na przykład pani z historii ma już duzych chłopaków, którzy chyba potrafią sami się umyć, ubrać, starszy na pewno potrafiłby zrobić śniadanie czy kolacje dla siebie i brata, już nie mówiąc o pościeleniu łóżka. Mój 3 latek potrafi wiele sam zrobić, więc czemu rodzice nie uczą teraz dzieci samodzielności? Bo posadzenie przed tv czy danie tableta w łapki to nie samodzielność, tylko wyręczanie się i lenistwo.

Odpowiedz
avatar Taczer
4 12

@elda24: No właśnie - masz męża. Nie wydało Ci się dziwne, że w całej tej historii nie widać faceta? "musi wyjśc z domu, opiekunka się rozchorowała' - nie brzmi jak opis romantycznego wypadu z mężem. A mnie też naszła chwila refleksji, czemu za czasów mojej mamy wszystko jakoś grało, obiad był, czas dla dziecka też był. Myślę że przyczyny są dwie: żyliśmy kiedyś w większych wspólnotach, babcie, ciocia, nawet jeśli nie w tym samym domu, to gdzieś w miarę niedaleko. Miał kto przejąć część zadań, odebrać dziecko itp. Teraz babcia sama pracuje do 67 r.ż. Drugie - do lat '90 Polska stała przemysłem, coś mi się majaczy, że 70% PKB szło z produkcji. Fabryki i zakłady pracy pracowały najczęściej 7-15, rano dzieciaka odstawiała babcia a mama była w domu o czwartej. Teraz jest o 18-21, kiedy już pora podać kolację i wysłać dzieci do łóżka. I jeszcze trzeci powód. Latałam z kluczem na szyi do nocy. Od pierwszej klasy sama przemierzałam drogę do szkoły i sama wracałam. Teraz bywa różnie, ale 6/7latki na pewno nie mają tyle samodzielności - tyle że wtedy ulicą jechał jeden samochód na pięć minut a nie 50 aut na minutę. Nauka samodzielności, tak przy okazji, wymaga czasu. TO jest kluczowy czynnik w każdym takim równaniu.

Odpowiedz
avatar elda24
5 5

@Taczer: o mężczyznach pisałam ogólnikowo, nie odnosiłam się do tej historii. Ty narzekałaś ile to pracy ma kobieta w domu, a słowem nie wspomniałaś o roli ojca, bo skoro jedna osoba musiała tam wszystko, co wypisałaś odpękać, to rozumiem druga robić nie musiała nic. Mnie mama sama wychowywała, rodziny w pobliżu prawie żadnej, bo dziadkowie nadal pracowali, więc też nie mogli mnie zabawiać, ani gotować. Fajnie, że zakładasz, że większość ludzi pracowało w przemyśle, u mnie w rodzinie nikt, ale widocznie byłam z jakiejś innej rodziny. Z tego co pamiętam, to większość dzieciaków siedziała do 17 (i dłużej) w świetlicy, bo tak rodzice wracali z pracy, tak samo jak zaczeliśmy sami wracać dopiero w wieku koło 9-10 lat, i to tylko ci, co mieszkali blisko. Nauka samodzielności wymaga czasu - to jest oczywiste. Tylko tą naukę trzeba zacząć jak najszybciej, a nie gdy dziecko już jest prawie nastolatkiem.

Odpowiedz
avatar sqby
5 5

@Taczer: nie z teoretykami, jednak mimo zmęczenia dziecko nie jest przystosowane do odłorzenia na półkę, nie ma funkcji POWER OFF i mimo naszych problemów ma swoje potrzeby (sprawdź piramidę potrzeb w odniesieniu do wieku) i prawnie i moralnie my rodzice mamy te potrzeby zapewnić. Wiadomo po harówce nie mósimy grać w piłkę, ale porozmawiać, zainteresować się co dziecko robiło, poprosić o pomoc - nie dlatego, żeby nas wyręczyło, ale żeby czuło więź z nami i czuło się potrzebne, poza tym dziecko uczy się obowiązkowości i (podświadomie) tak jak jest wychowywane, będzie zajmowało się swoimi dziećmi.

Odpowiedz
avatar inmymind
3 3

@krolJulian: mój syn to nawet sam w wieku dwóch lat odkurzał (wiadomo jaki był efekt, ale liczy się przecież zapał). To dopiero obóz pracy! Mało tego - nawet swoje ubranka prasuje czasami!

Odpowiedz
avatar LunaOP
24 40

@Kecaw: Jak ktoś nie chce się zajmować dziećmi to niech ich nie robi.

Odpowiedz
avatar astrum6
3 3

@Kecaw: a ja nie rozumiem,ja pracuje po 12 godzin dziennie wychodzę z domu przed 5 rano żeby zacząć prace o 6 wracam około 19 i mimo ze mam raptem 2 godziny dziennie żeby pobyć z małym to spędzam ten czas z nim mimo ze nieraz nogi mi do tyłka włażą i marze tylko o tym żeby sie położyć!decydując sie na dzieci trzeba miec świadomość ze ani komputer ani tv nie wychowa ich za nas nikt nie mówił ze będzie łatwo ...

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 6

@astrum6: A możesz mi powiedzieć w jakich godzinach gotujesz, robisz pranie i odkurzasz? Po nocy? I co na to sąsiedzi? Może zostawiasz sobie wszystkie prace domowe na weekend? Też można. Tylko, czy nie uważasz, że TOBIE również należy się jakaś chwila wytchnienia? Choćby po to, by w okolicach czterdziestki nie być już steraną życiem, zaniedbaną kobietą, która zredukowała swoje zainteresowania i ambicje do garów i obsługi rodziny? Małe dzieci, nawet trzylatki, powinny już umieć (przynajmniej przez jakiś czas) zająć się sobą. Klocki, puzzle, rysowanie, plastelina. Fakt, robią trochę bałaganu, ale za to rozwijają umiejętności manualne i wyobraźnię. Książeczkę można czytać dziecku na dobranoc.

Odpowiedz
avatar astrum6
0 0

@Armagedon: tak mogę ci powiedzieć.pracujemy z mężem na przeciwnych zmianach kiedy ja pracuje on jest w domu i na odwrót,co za tym idzie w parze jedno z nas które ma akurat wolne wykonuje prace domowe. mimo pracy i obowiązków domowych jakoś nie narzekam na brak czasu dla siebie w wolne dni w końcu mały jest już w wieku szkolnym wiec mam cale 6 godzin dziennie na wolnym dla siebie.Jedyna niedogodność związana z takim układem jest taka ze z mężem widujemy sie tylko wieczorami a cale dnie razem spędzamy tylko kiedy wykorzystujemy urlop... Zgodzę sie z tobą ze dzieci powinny się umieć zając sobą ale przy naszym trybie życia mały bardzo wyczekuje naszego powrotu z pracy i w tedy staram się mu najlepiej jak potrafimy wynagrodzić to ze rzadko spędzamy wszyscy razem czas. A na Twoje pytanie o sąsiadów cóż w bloku nie mieszkam wiec nie bardzo mnie obchodzi co oni na to.

Odpowiedz
avatar SlimSkinhead
1 15

A tatuś gdzie? Uciekł od leniwej baby?

Odpowiedz
avatar Taczer
16 22

@SlimSkinhead: W mojej poprzedniej klasie dokładnie połowa ojców albo była nieobecna w życiu kobiety (rozwód, separacja i takie tam), albo orała w Norwegii i GB. Plus jeden kierowca na trasach międzynarodowych. To wcale częsty model, matka sama ze wszystkimi sprawami życia codziennego.

Odpowiedz
avatar Bydle
1 29

350 zł za niańkę do dzieci za jeden wieczór? 500? Ile bierze korepetytor za godzinę? ;>>>

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 września 2014 o 10:02

avatar Vella
20 22

No nie. Zepsułeś tak dobrze ułożone dzieci. I to w jeden dzień. Straszne :-D

Odpowiedz
avatar mish
15 17

Niestety, coraz więcej takich matek. "Idź, obejrzyj bajkę, pograj, bo ja jestem zmęczona"

Odpowiedz
avatar MasterOfPuppets
12 14

Ło matko, faktycznie zepsucie i demoralizacja dzieci pełną parą. :D Strach cię zatrudniać!

Odpowiedz
avatar reinevan
13 21

Czytam historię i rozumiem. Czytam sporą część komentarzy (zwłaszcza te "odbelferskie") i nie rozumiem. Chwila moment WRÓĆ!!! Może ja jestem jakiś niedzisiejszy, nieżyciowy i w ogóle oderwany od rzeczywistości, ale absolutnie i pod żadnym pozorem nie wyobrażam sobie, żeby mój młody spędzał czas jedynie przed komputerem i tv. Choćbym był padnięty jak pies pluto po maratonie i nosem się podpierał, dla dziecka zawsze minimum pół godziny dziennie znajdę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 września 2014 o 14:53

avatar Matys909
9 11

Pewnie według mamuśki lepiej by było aby jej pociechy ćpały, paliły i piły. To by było dla niej normalne. Chińczyk i zabawa? A w życiu! Przecież jestem taka zmęczona po pracy!

Odpowiedz
avatar Borowiq
-2 2

Żenada

Odpowiedz
Udostępnij