W Złotym Potoku odbywał się jakiś czas temu głośny festiwal filmowy - Lato Filmowe.
Jak wiadomo, zjechała się cała masa ludzi.
Koło miejsca mojej pracy jest duży, wybrukowany parking. Można z niego zjechać piaszczystą uliczką na "tyły" i tam jest jeszcze trochę nieoznakowanego miejsca, nie należącego już do parkingu. Więc nie powinien tam parkować nikt poza pracownikami parku linowego - czyli dla nas - dla których gmina wyznaczyła tam trochę miejsca.
Tak więc podjechałam sobie obok parku, zostawiłam autko i do roboty. Nie zwracałam uwagi na to, co się dzieje z samochodem, bo roboty mnóstwo. Tłum ogromny. Miejsca na parkingu skończyły się dawno, ale bileterzy i tak wpuszczali ludzi (?!), którzy zajeżdżali na tyły i parkowali na terenie, gdzie parkować nie można.
Wreszcie wybiła 20. Pora do domku.
Zmęczona po całym dniu biegania, opiekowania się dziećmi, powtarzania szkolenia i tym podobnych, z radością ruszyłam w stronę autka... A tam co? Z jednej strony płot, z drugiej samochód i z tyłu kolejny samochód, z przodu chaszcze i potok. Pan z tyłu zastawił mnie tak dokładnie, że nie było żadnej możliwości się ruszyć. No nic, znajdzie się go.
Spędziłam razem z kolegami z pracy, który bardzo starali mi się pomóc (dziękuję!) półtorej godziny na szukaniu gościa po terenie. Wywoływaniu przez głośniki rejestracji... Nic. Pewnie poszedł w las, popił i tyle go widzieli. Prosiliśmy ochroniarzy na terenie o to, by spróbowali nam pomóc. Dowiedzieliśmy się tylko, że sprawa zaraz zostanie załatwiona, po czym ochroniarze zniknęli i nigdy nie zostali odnalezieni.
Samochodu zostawić na noc nie mogę, bo w tej pijanej tłuszczy ktoś by mógł zrobić mu krzywdę. Poza tym mieszkam spory kawałek od miejsca pracy i nie bardzo miał mnie kto odwieźć.
Po 21 pierwszy raz zadzwoniłam na policję.
Prawdziwa komedia zaczęła się tutaj.
Najpierw powiedziano mi, że patrol będzie za kwadrans. Po pół godzinie nie zjawił się nikt. Zadzwoniłam ponownie. Tym razem pan policjant zaczął mi grozić (?!).
Dowiedziałam się, że jeśli też parkuję na terenie niedozwolonym, poza parkingiem, to ja też dostanę mandat, więc powinnam się lepiej zastanowić, czy chcę ich wzywać. Nie zrobiło na nim wrażenia to, że gmina wyznaczyła nam tam trochę miejsca dla pracowników.
Zbliżała się już 23, ja byłam mocno zrozpaczona, zmęczona i wkurzona.
Trzeciego telefonu ode mnie policja już nie odebrała. Żaden patrol nie zjawił się nawet na chwilę, mimo że dookoła jeździło ich sporo. W końcu większa impreza.
Po północy zjawił się facet z samochodu obok. Odjechał. Z pomocą kolegów wyprowadziłam mój samochód bokiem i wróciłam do domu przed 1 w nocy.
A to tylko jedna sytuacja z parkingowych zabaw przed parkiem. W następnej występuje trzech młokosów w pożyczonym aucie mamusi i, tym razem, sprawnie działająca policja.
Park Linowy
Pseudo festiwal w Złotym Potoku, to z mojego doświadczenia istna dzicz. Pijaństwo, syf, kiła i mogiła. Chcesz obejrzeć film pod chmurką, a tu jakiś nawalony koleś na ciebie wpada, wszechobecne chamstwo. Impreza, która o kulturę nawet się nie otarła.
OdpowiedzJak to "Trzeciego telefonu ode mnie policja już nie odebrała"??
Odpowiedz@inmymind: Tak to. Nie wiem czemu, nie wiem jak. Dzwoniłam kilkukrotnie, sygnał, oczekiwanie na rozmowę. Przy jednym "oczekiwaniu" siedziałam dziesięć minut i nic. Nie wiem jak, nie wiem czemu. Ot.
Odpowiedz@SamiraEos: Może dzwoniłaś do posterunku w Janowie? Tam to jest (jak lubi mawiać moja babcia) tak: "Jak radiowóz stoi to jest posterunek, jak odjedzie to nie ma". Pozdrowienia z wioski niedaleko ;)
Odpowiedz@ladybugg: A gdzie Ty masz w Janowie posterunek policji? Najbliższy jest w Olsztynie, pod który Gmina Janów podlega. Nie ma nawet jak się dodzwonić do posterunku w Janowie :P
OdpowiedzWybić szybę i przestawić trochę gnojowi samochód, tam chyba nie było kamer nie ? I jeszcze wlepić karnego kutasa za chamskie parkowanie.
Odpowiedz@Kecaw: Albo zadzwonić po lawetę i niechby odholowali idiotę na jego koszt (da się tak chyba, co?).
OdpowiedzA przy tym placyku był znak - "zakaz parkowania" z dopiskiem "nie dotyczy pracowników parku linowego"? Bo jeśli nie to historia sporo traci na piekielności.
Odpowiedz@mg1987: Nie, wtedy go nei było. Ale zablokowałbyś kogoś chamsko, niezależnie od znaków? Bo to, że przyblokował widać bez żadnego zaznaczenia.
OdpowiedzKiedyś mnie tak zastawił idiota na pewnej imprezie plenerowej. Parking był zrobiony na terenie lokalnej jednostki OSP. Ja parkowałam jednym bokiem do ściany, drugim do innego auta a przodem do ogrodzenia. Jakiś facet, niezauważony przez strażaka pilnującego porządku, wjechał na pałę i zastawił mi tył. Poszłam z tym problemem do owego strażaka. A ten przeprosił za nieuwagę, zawołał kilku kolegów (a chłopy to były jak szafy Gdańskie) po czym podnieśli samochód buraka i dosłownie wyciepali go na bok. Od tamtej pory bardzo lubię chłopaków z OSP.
OdpowiedzJa polecam nosić przy sobie w buteleczce po lakierze do paznokci najmocniejszy domestos i jak nikt nie patrzy narysować wzorek na masce. Substancje żrące załatwią sprawę a koleś się nauczy gdzie parkować.
Odpowiedz@Zlotowa85: Może się nauczy, a może nie. To że mu wyrysujesz wzorek raczej nie sprawi że auto w magiczny sposób zniknie i wyjazd się odblokuje.
Odpowiedz@Zlotowa85: A koleś przyjechał autem ojca/siostry/matki/brata i po nim to spłynie, a problem będą mieli inni...
Odpowiedz@JohnnyTheButcher: Ale na drugi raz głęboko się zastanowi, zanim komuś zagrodzi drogę.
OdpowiedzI nie spuściłaś mu powietrza? Szkoooda.
Odpowiedz@sharpy: Zawsze przy sobie noszę klucz do wentyli, jest tak mały, że zmieści się wszędzie. Jak idiota będzie musiał pompować wszystkie cztery koła, to następnym razem pomysli zanim kogoś zablokuje.
Odpowiedz@mooz: starczy patyczek albo zapałka, nie wykręcasz wentyla tylko go wciskasz.
Odpowiedz