Dawno mnie nie było, więc żeby nie dać o sobie całkiem zapomnieć - świeżutka historia.
Młodzi wynajęli mnie do pstrykania w kościele oraz na sali do oczepin, czyli gdzieś do 1 w nocy. Kościół załatwiony, goście ładują się do autokaru, ja do samochodu, bo wesele odbywa się 50 km za miastem. Młodzi razem ze świadkami i kilkoma wybrańcami wskakują do wielkiego limuzynowatego hummera. Ja już gotowy do cofania z miejsca parkingowego, kiedy w szybkę puka mi Młody[M] i mówi coś w stylu:
[M] Zapraszamy do Hummera. Wypierdziste auto za worek szmalu wynajęte, więc szkoda, żeby zdjęć w środku nie było.
[Ja] Nie ma problemu, tylko jak to rozwiążemy logistycznie? Mam zostawić moje auto pod kościołem?
[M] Zostaw, zostaw. Kierowca busa cię w nocy podrzuci.
Skoro tak, to biorę wszystkie sprzęty i pakuję się też do limuzyny.
Parę godzin później, po oczepinach.
Ja już spakowany, podchodzę do Młodego i komunikuję mu, żem gotów do powrotu. Odpowiedź była nieco inna niż się spodziewałem.
[M] Sorry gościu, ale nie ma cię kto odwieźć.
[Ja] No a co z tym kierowcą busa?
[M] On miał nas tu tylko przywieźć, a potem spadać. Wszyscy goście mają wynajęte pokoje, nikt nie wraca do domu, to co mu będę po próżnicy płacił. Trochę ci naściemniałem, żebyś w wozie fotki porobił.
[Ja] W takim razie rozumiem, że znajdzie się dla mnie miejsce w jakimś pokoju?
[M] A co Ty sobie myślisz? Że rodziną jesteś? Robota skończona to wypad i nie zawracaj głowy.
Sala położona była w okolicy bardzo urokliwej, ale pośrodku niczego. Najbliższy ośrodek cywilizacji dobre kilka(naście) kilometrów dalej. Nie pozostało nic innego jak dzwonić po taksówkę do miasta gdzie zostawiłem auto.
Po podwózce wziąłem fakturę, którą z bólem serca, w towarzystwie gróźb, wrzasków i płaczu młode małżeństwo uregulowało, bo zdjęć wydać nie chciałem. Taki piekielny jestem...
fotografia
Cham z Młodego. Sposób fajny :). Nie mam pojęcia co tacy mają we łbie. Dla mnie niepojęte.
Odpowiedz@dodolinka: niektórzy o takich mówią, że się z własnym ch..em na łby pozamieniali, a niektórzy, że im się w dolnej części pleców poprzewracało z nadmiaru kasy ;) a jak wynajęli Hummera do ślubu to do najbiedniejszych nie należą ;)
Odpowiedz@dodolinka: Co mają? A mają wbijane do głowy od małego przez rodziców, że jest się pępkiem świata, że wszystko wolno, że inni ludzie to śmieci i tak dalej. Potem rosną takie wszy i zatruwają życie innym.
Odpowiedz@dodolinka: Co mają we łbie to nie wiem. Ale wiem, co w butach mają.
OdpowiedzCale szczescie, ze koniec koncow historia zakonczyla sie dobrze :) A tacy ludzie jak pan mlody...coz, oni i tak niczego sie nie naucza i sie juz nie zmienia...:(
OdpowiedzLepiej bym tego nie rozwiązała . gratuluję (:
OdpowiedzHmm... jak dla mnie troche naciagane - mlody, zgodze sie za cham, ale naprawde musialby byc baaaardzo krotkowzroczny robiac cos takiego - przeciez po zdjecia tak czy owak musieli sie zglosic. Naprawde myslal, ze podkulisz ogon a potem grzecznie wydasz im zdjecia - ot-tak?
Odpowiedz@ncc1701: Właśnie to mnie dziwi. No chyba, że młody najzwyczajniej w świecie jest idiotą :P
Odpowiedz@ncc1701: Uwierz mi ludzi typu "Co to nie ja!" jest sporo. Taki myśli, że każdy będzie robił to co pan i władca rozkaże. Do tego ich wrodzona głupota nie pozwala im przejrzeć na oczy, pomimo wielu kubłów zimnej wody wylanych na ich zakute łby.
Odpowiedz@ncc1701: uwierz mi, ludzie są różni. Mając w pracy kontakt bezpośredni ze sporą liczbą klientów, można zwątpić w gatunek ludzki. Nie myślenie o tym, co będzie jak kłamstwo wyjdzie na jaw (a w 90% przypadków jest pewne że wyjdzie) to bardzo częsta cecha. Takie typowe "teraz zrobimy po mojemu, a potem jakoś to będzie".
Odpowiedz@ncc1701 również pstrykam. Uwierz, w tej robocie, jak w każdej branży usługowej, człowiek styka się z całym przekrojem społeczeństwa. I naprawdę, są wśród tych ludzi tacy, którzy uważają, że jeśli nie będzie "po ichniemu", do tego trochę pokrzyczą, parę razy podkreślą swoje "wielkopaństwo", to Ty na pewno wydasz im zdjęcia. I już.
OdpowiedzTrzeba było mu też trochę naściemniać i powiedzieć, że fotek z hammera 'nie budiet', bo wracając ktoś ukradł Ci aparat. Gdyby była podwózka albo gdybyś przyjechał własnym autem to nic by się nie stało, a tak to trudno... Na przyszłość dopisz sobie w umowie, że utrata danych i sprzętu spowodowana nieodpowiednim zabezpieczeniem przez usługobiorców jest niezależna od ustalonej stawki za usługę. Myślę, że jeśli na sali nie będziesz miał bezpiecznego miejsca do pozostawienia sprzętu to odpowiedzialność za ten sprzęt nie powinna przechodzić na Ciebie.
Odpowiedz@piwarium: „bo wracając ktoś ukradł Ci aparat.” Jesteś pewien tej konstrukcji? ;> „Na przyszłość dopisz sobie w umowie, że utrata danych i sprzętu spowodowana nieodpowiednim zabezpieczeniem przez usługobiorców” A tu też jesteś pewien, że zabezpieczać sprzęt fotografa ma ktoś inny? Bo to obowiązek usługodawcy - dbać o swój sprzęt, którego nikomu nie użycza czy powierza... „jeśli na sali nie będziesz miał bezpiecznego miejsca do pozostawienia sprzętu to” Oczywiście w np. kościele to pomieszczenie ma mu zapewnić proboszcz? ;>
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 września 2014 o 11:45
@Bydle: Co jest nie tak w pierwszej części? Skoro młodzi wywieźli fotografa w jedną stronę, zapewniając o możliwości bezpiecznego powrotu, a później mieli go gdzieś, to powrót na przykład publicznym środkiem transportu może się zakończyć kradzieżą wartościowego sprzętu. Kościół to trochę inna bajka, bo tam sprzęt można zostawić w aucie. Podczas wesela natomiast dość często zmienia się obiektywy, w zależności od specyfiki wykonywanych zdjęć. Pozostawianie drogich obiektywów "na wierzchu" to dość ryzykowna sprawa. Większość sal weselnych oferuje jakieś kąciki dostępne tylko dla uprawnionych osób (zaplecze kuchni, magazynek dla barmanów czy orkiestry). Jeśli ginie zastawa stołowa to właściciele sali weselnej żądają pokrycia strat przez młodych. Dlaczego na przykład fotograf miałby rezygnować z wynagrodzenia w przypadku zaginięcia karty pamięci? To byłoby jednoznaczne z brakiem zdjęć.
Odpowiedzedit: Dobra, już wiem :D przeczytałem jeszcze raz - powinno być "podczas Twojego powrotu, ktoś ukradł Ci aparat" Lepiej? ;)
Odpowiedz@piwarium: wiesz... gdybym miał w umowie ujmować wszystkie różne sytuacje jakie mogą się zdarzyć, to musiałbym umowy w drukarni zamawiać ;)
OdpowiedzDomyśliłam jak to się skończy. A piekielny wcale nie byłeś po prostu wyegzekwowałeś to co się Tobie należało.
OdpowiedzJa też nie oddałbym im zdjęć, gdyby nie zapłacili za taxi. A wiadomo, że zdjęcia są dla nich ważne
OdpowiedzMusieli całe 50zł za taksowke zapłacić do konca zycia sie nie wyplaca
Odpowiedz@nanab: Wyszło kilka ładnych stówek ;) Taryfa nocna w weekend, do tego kilkadziesiąt kilometrów poza granicami miasta.
Odpowiedz@nanab: Zdradź proszę w którym mieście / w jakiej korporacji przejechanie taxi trasy 50km poza miastem w niedzielę i to w środku nocy kosztuje 50zł. U mnie taka trasa to co najmniej 160-170zł liczone w jedną stronę.
Odpowiedzno bo wies ztwoj powrot na wlasny koszt to powinien byc z twojej strony prezent slubny ;) podobnie jak zdjecia za darmo
OdpowiedzI bardzo dobrze zrobiłeś. To jest już maksymalne chamstwo.
OdpowiedzGratulacje za sprostowanie chamstwa ale ... tak z przymrużeniem oka to trochę też twoja wina, bo dałeś się wywieść obcym osobom 50km za miasto, ja rozumiem nie można wszystkiego przewidzieć, np. tego że pan młody okaże się burakiem w garniaku ale ten samochód jednak powinieneś wziąć ze sobą a nie zostawiać go tak o.
OdpowiedzCzegoś tutaj nie pojmuję. Bo chyba wszystkich tam kompletnie zaćmiło. Zdjęcia w hummerze można było zrobić na miejscu, pod domem weselnym. Krótko mówiąc. Goście do busa - i wio! Młodzi do hummera - i wio! Autor do swojej bryczki - i za nimi. Na miejscu robi zdjęcia w środku hummera z młodymi i świadkami. Wszystko można dograć. 50 kilometrów, to nie dwieście. Dużych różnic czasowych w dotarciu na miejsce nie powinno być. No i jeszcze kilka uwag. Coś malutkie to weselicho, skoro wszyscy goście zmieścili się do busa. Chyba, że spora część weselników dotarła na ubaw swoimi pojazdami. Ale to oznacza, że przynajmniej część musiała wracać do domu w nocy, bo nie wierzę, że dla wszystkich nocleg był zamówiony. Można się było załapać na drogę powrotną z jakimiś gośćmi. A na miejscu autora - upewniłabym się wcześniej u kierowcy busa, o której będzie wracał i czy w ogóle będzie wracał. OD RAZU miałabym wątpliwości, że pan kierowca busika specjalnie na mnie będzie czekał do pierwszej w nocy za darmo. Lub wykona kurs w te i nazad dla idei. Autor tyle wesel obskoczył i nie wie takich rzeczy. P.S. A tak na marginesie. Nawet fotograf na weselu musi mieć jakaś przerwę, wyjść na powietrze. Ciężko było zauważyć, że tego busa to już dawno na parkingu nie ma?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 września 2014 o 13:12
@Armagedon: Już Ci odpowiadam Sherlocku. Primo: Młodzi chcieli mieć zdjęcia z "zabawy w hummerze" w trakcie jazdy na salę. A nie jakąś szybką ustawkę na parkingu. Nawet jestem w stanie ich zrozumieć. Zresztą mi też pasuje gdy na zdjęcia mam 30 minut a nie 5. Secundo: Pisząc bus mam na myśli autokar. I prawdopodobnie były dwa, nie pamiętam już. Nie piszę opowieści dla miłośników szczegółów i brutalnego realizmu. Gdzie się da stosuję skróty myślowe, żeby głównego wątku nie mącić. Tertio: Uwierz mi, na miejscu w trakcie wesela nie ma zbyt wiele czasu (szczególnie w pierwszych 2-3 godzinach). W wolnych chwilach zmienia się baterie, karty pamięci, przegląda czy wyszło coś fajnego i co poprawić w parametrach żeby było fajniej, ewentualnie idzie się siknąć, albo coś wszamać. Ja może jestem zbyt naiwny, ale jak mi ktoś mówi że mam zapewniony powrót, to nie latam do wszystkich świętych żeby potwierdzić wersję. Quatro: Parking był od tyłu, nie widziałem ;)
Odpowiedzi tak trzymac! bardzo dobrze zrobiłeś !
Odpowiedz