Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia jakich wiele, nawet tutaj. Do dziś nie mogę wyjść ze zdumienia,…

Historia jakich wiele, nawet tutaj. Do dziś nie mogę wyjść ze zdumienia, że mądry z pozoru facet dał się "zrobić" jak dziecko.

A więc, kolega zmienił samochód. Jego wysłużony VW golf zbliżał się niestety do kresu istnienia, poza tym powiększyła mu się rodzina, więc postanowił nabyć coś większego.

Spytał mnie o radę. Nie bardzo chciałem mu coś konkretnego zaproponować, zresztą nawet nie bardzo się znam, rzadko zmieniam auta, poza tym wiadomo jak jest z tymi osobami co "dobre rady dają" - nieraz potem są obwiniane o całe zło tego świata.
Niechcący wymknęło mi się, że mógłby nabyć 2-3 letniego Peugeota czy Forda, albo nową z salonu Dacię czy Skodę na gwarancji w całkiem niezłej wersji za planowaną na zakup kwotę.

No i usłyszałem - że jestem idiota, że tylko "Niemce" to prawdziwe auta (bo tyle lat śmigał golfem "dwójką" i nic), że reszta to szmelc, że samochodów na "F" nikt normalny nie kupuje, wreszcie, że jakby Dacią, Kią czy Skodą zajechał po zakład pracy, to koledzy przestaliby się do niego odzywać. No cóż...

Po tygodniu przyjechał. Pięknym, błyszczącym, pachnącym kombi. Na pierwszy rzut oka wydawało mi się, że maska odcieniem lakieru nieznacznie odbiega od reszty, więc poradziłem znajomemu, żeby pojechał do serwisu sprawdzić auto. Ale "nie, co ci do łba ci przyszło, auto jest lalka, przecież od razu widać, sprzedawca tak zachwalał...".

Z jego słów wynikało, że auto kupił u handlarza, który to z kolei odkupił go od niemieckiego lekarza, który tknięty paraliżem nóg, musiał z bólem sprzedać swój wychuchany skarb.

Tak, tak, żartobliwe powiedzonka o "Niemcu, co jak sprzedawał to płakał" nie biorą się znikąd. Myślałem, tylko, że ci, którzy wierzyli w takie gadki albo wymarli, albo nauczeni doświadczeniem przestali w to wierzyć. No ale jednak kolega pojechał sprawdzić samochód. Co się okazało - tony szpachli na nadkolach, dachu i drzwiach, krzywe podłużnice, brak poduszki powietrznej - auto było po jakimś niezłym wypadku. No ale to dopiero początek.

Co się okazało w trakcie rocznej eksploatacji?

- kretyn, który "uzdatniał" samochód założył lampy od "anglika", co wyszło podczas przeglądu i nieco uszczupliło zasoby finansowe kolegi.
- padł filtr cząstek stałych (kupowanie diesla, żeby jeździć 2 km w tę i z powrotem do pracy to faktycznie świetny pomysł) - kolejny spory wydatek
- pojawiły się pęknięcia w głowicy - kolejne kilka tysięcy w plecy
- rozwaliło pompę oleju - wymiana 1/3 silnika (stary rozrząd nie pasuje do nowej pompy) i kolejny kosmiczny wydatek
- regularne usterki niemal wszystkiego - pompa paliwa, przeróżne czujniki, elektryka itp.
- wreszcie padły byle jak regenerowane wcześniej wtryskiwacze i znowu serwis sporo zarobił

Słowem - w te wszystkie awarie mój szanowny kolega władował kwotę niemal równą wartości swego wymarzonego auta. Dlatego, że raz - bezkrytycznie uwierzył w łgarstwa handlarza, dwa - został tak wierny polskim stereotypom motoryzacyjnym, że gotów był ponieść dla nich każde koszty.

Tylko kto tu był "piekielny"? Handlarz czy mój szanowny znajomek? A może obaj?

I zagadka na przysłowiowy "deser" - proszę podać markę i typ auta kupionego przez mojego kolegę.....:)

handel samochodami

by Przemek77
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar nipman
8 12

Czyżby to był VW Passat z nową jednostką TDI? ;)

Odpowiedz
avatar Przemek77
12 14

@nipman: Brawo, Passat B6 TDI 2,0 kombi z tym słynnym już silnikiem :)

Odpowiedz
avatar I_Human
9 11

@nipman: Dla uzupełnienia tego co powiedzieli przedmówcy:) Był to Passat ale ze słynna jednostką 2.0 TDI PD czyli z pompowtryskiem, w której pojawiały się właśnie pękniecia głowicy silnika, które w zasadzie go dyskwalifikowały z dalszego użytkowania. Potem VW przebudował ten silnik i wprowadził jednostkę 2.0 TDI CR czyli już z common rail. Nie jest ona idealna ale na pewno dużo lepsza od PD. Gwoli ścisłoci wersja PD jest bardzo fajna do pewnego przebiegu, a potem trzeba ją właśnie szybciutko sprzedać, zanim strzeli głowica i jest praktycznie po silniku. Ponieważ dzisiaj tych silników nowych już po prostu nie ma, kupowanie tego auta z przebiegiem, który często trudno ustalić to totalna głupota i kończy się tak, jak się kończy. A tak przy okazji, jeżeli twojego kumpla było stać na zakup nowej Dacii z salonu, to pewnie dysponował kwotą około 30-40k zł. Naprawdę kupił tego złoma za taką kosmiczną kasę?

Odpowiedz
avatar Przemek77
4 4

@I_Human: No dokładnie, nawet nieco większa kwotą dysponował, spokojnie Dacię Lodgy w fajnej wersji (nie "golasa") by kupił i by zostało jeszcze. No ale "dacia to przecież......." :D Na skodę też by chyba nówkę starczyło.

Odpowiedz
avatar Maelstrom
14 14

@Przemek77: To, że starczyło mu na Skodę, ale nie kupił, 'bo tylko niemieckie, reszta to złom' jest ironią losu. Skody to przecież VW. Te same silniki, te same płyty podłogowe.

Odpowiedz
avatar Przemek77
4 4

@Maelstrom: no to wiadomo przecież... to samo Seaty. Tak samo jak Dacia = Renault (no, ale auta na "F"..... :) ). Kiedyś słyszałem z kilku źródeł, że użytkownicy skody to "wąsaci panowie jeżdżący firmowymi bądź branymi w leasing furami" - i może tym się kierował kolega. Choć ja bym tam skodą nie wzgardził - wujaszek jeździ fabią już chyba dziewiąty rok i bardzo sobie chwali.

Odpowiedz
avatar jelonek
-4 8

@Przemek77: kolega musiałby mieć sporo wiecej żeby kupic nową Skodę. Pomijając Fabie, której ceny nie znam, kupno np. Rapida spaceback (skoro chciał dużego auta) w miarę doposazonej wersji to wydatek przekraczający 60k, w podobnych przedziałach cenowych można kupić Seata Ibize w wersji kombi aczkolwiek tu jest dużo do dopłaty jeśli zamierza sie kupić diesla. Natomiast żeby kupić wspomniana gdzieś Kia'nke z fajnym wyposażeniem to przy cee'dzie rozmawiamy o wydatku powyżej 70k.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
0 2

@Przemek77: Oj "gupi" ten twój kolega... A co do aut na "F". Dość długo jeździłem Hondą Civic gen. VI rocznik 97. Zajebiste auto ale jako że robiło się coraz starsze w wysłużone postanowiliśmy go z żoną zamienić na inne i tak oto kupiłem Fiata Grande Punto od znajomego mechanika, który naprawia od lat moje wszystkie usterki. Powiem tak... zmieniłem zdanie na temat tego auta na F. Jest niezawodnym miejskim wozidłem.

Odpowiedz
avatar anulla89
1 1

@nipman: Wygrałeś internety:) Aczkolwiek zanim uzmysłowiłam sobie kwotę jaką dysponował (nie)szczęśliwy kupiec, to pomyślałam jeszcze przelotnie o A6 2,5 v6. Matko kochana, ależ to było g... Sprzedaliśmy ją chyba nawet szybciej niż kupiliśmy, ale i tak ze stratą, i to sporą...

Odpowiedz
avatar misiafaraona
-1 7

Czyzby auto marki: "Będziesz Miał Wydatki"

Odpowiedz
avatar halboot
6 6

@misiafaraona: Tam jest inny zestaw usterek i zaawansowanych technologii ;) np - najnowsze osiągnięcie Bawarczyków - brak bagnetu oleju w silniku - pozostaje tylko "podpięcie pod komputer" za 100€...

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
-2 2

@halboot: Nie zgadza sie cos z tymi 100€. W moim BMW 320 rocznik 2006, komputer w centralnym instrumencie przy kierownicy pokazuja bezproblemowo (po ca. 10 minutach jazdy) darmowo aktualny poziom oleju silnikowego.

Odpowiedz
avatar halboot
2 4

@ZaglobaOnufry: W mojej poprzedniej cytrynie - rocznik 2001 też był taki wskaźnik - nawet bez komputera pokładowego... Ale jak we większości takich "wynalazków" - z instalacją elektryczną połataną taśmą malarską (nie izolacyjną !) wskaźnik "prawie" był godny zaufania... Uprzedzając - auto kupiła lepsza połowa :( - miało nowy mieszek na dźwigni biegów :/ i spaghetti z elektryki - frycowe zapłaciłem :(

Odpowiedz
avatar katem
0 2

@halboot: nie zasłaniaj się "lepszą połową" to od dalszego komentarza powstrzymam się litościwie :-D

Odpowiedz
avatar Astarte25
6 6

Audi A4 albo VW Passat?

Odpowiedz
avatar halboot
14 18

"Niemiec płakał, jak sprzedawał" Oczywiście - Niemiec o typowym starogermańskim imieniu Abdul, a może to był Muhamed... A płakał ze szczęścia - że jakiś idiota za taki kawałek "przystanku autobusowego" zapłacił więcej, niż za złom na kilogramy... Dzięki takim stereotypom - można za całkiem śmieszy pieniądz zakupić rozsądny SAMOCHÓD z tych na "F" :) i rzeczywiście "lać i jeździć" :)

Odpowiedz
avatar SlimSkinhead
3 3

VW PASSTA B6 2.0 tdi ;)

Odpowiedz
avatar Przemek77
1 1

@SlimSkinhead: dokładnie, "beszóstka w tedeiku". B5 są w sumie o wiele mniej awaryjne. Swoją drogą namówię kiedyś kolegę, żeby sprawdził sobie auto po numerze VIN - bo "oryginalny przebieg" miał wtedy coś w okolicach magicznych 145 tys. km. - ale na 100% był zmieniany. Ciekawe ile najechane tak naprawdę.... :)

Odpowiedz
avatar SlimSkinhead
1 1

@Przemek77: w B5 zawieszenie jest na aluminium więc awaryjność swoją drogą a koszty i tak wysokie ;) To jest niestety to że ludzie chcą auta z przebiegiem max 200 tys nawet jeżeli ma 25 lat.Znajomy ma Aveo i 600 tys i dalej jeździ ale domyślam się że będą ogromne problemy przy sprzedaży ;)

Odpowiedz
avatar Michi
5 5

Aż przeczytałem jeszcze raz historię, żeby sprawdzić, czy nie podałeś marki w trakcie, bo w trakcie czytania stanął mi przed oczami pasek z 2.0TDI :)

Odpowiedz
avatar Dominik
1 1

To prawda z tym filtrem - krotkie trasy to tragedia. Moje auto w 80% przypadkow jest wykorzystywane na 2km dojazd z jednego konca miasteczka na drugi. Wybralem 3 letniego scenica z benzynowym silnikiem 2.0. Moze pali troche zbyt duzo ale przy przebiegu 400-500 km na miesiac to jest bez znaczenia. Ale problemow nie ma z nim zadnych.

Odpowiedz
avatar Przemek77
0 0

@Dominik: bo żeby prawidłowo użytkować DPF należy co określoną liczbę kilometrów "dać w piz..." na jakiejś autostradzie, cząstki się wtedy wypalają i filtr jest znów "czysty". Jeżdżąc tylko po mieście, krótkie odległości nie wypalimy cząstek w filtrze, ten się zapcha i - albo regeneracja, albo wymiana - obydwie sprawy kosztowne. Ponoć wycina się teraz filtry i wstawia jakieś "emulatory" - ale czy to legalne i na przeglądzie za to nie uwalą to nie wiem...

Odpowiedz
avatar zirael0
0 0

@Przemek77: Znajomy jak miał Civica w dieslu to po prostu w ruchu miejskim gazował na niskich biegach (obroty do czerwonej strefy) ustawicznie przedmuchując na krótkich dystansach. Jak mówił spalanie mu wychodziło raptem koło litra więcej.

Odpowiedz
avatar Bydle
1 39

„Spytał mnie o radę.” Czyli zwrócił się do specjalisty? „nie bardzo się znam” Więc powiedziałeś to, co powyżej oraz zaproponowałeś, by udał się do specjalisty? ;>>> „Niechcący wymknęło mi się, że mógłby nabyć” Ale ty się na tym nie znasz, więc po co pchasz się bezsensownymi radami? Taki ekspert jak w tefałendwadzieściacztery: - Władek, ty jechałeś kiedyś pociągiem, dobrze pamiętam? - Tak, jechałem, dwa razy, a co? - Pod Szczekocinami pociągi się zderzyły i potrzebujemy eksperta do studia, przebierz się i mikroport weź... ;>>> „No i usłyszałem - że jestem idiota,” I teraz dobre pytanie - czy coś takiego przydałyłoby się specjaliście? ;> „I zagadka na przysłowiowy "deser"” Podaj treść przysłowia o deserze, tfu! nie o deserze, a o „deserze”. ;>>>

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2014 o 10:35

avatar madleine89
3 9

@Bydle: Przysłowiowy "deser" wygrywa, ale zapomniałeś dodać, że dla autora słowo to dwa zdania: "Słowem - w te wszystkie awarie mój szanowny kolega władował kwotę niemal równą wartości swego wymarzonego auta. Dlatego, że raz - bezkrytycznie uwierzył w łgarstwa handlarza, dwa - został tak wierny polskim stereotypom motoryzacyjnym, że gotów był ponieść dla nich każde koszty." ;)

Odpowiedz
avatar Bydle
10 28

@Przemek77: „nie wiesz jak to jest jak się auto kupuje?” Wiem, jak ja kupuję: 1. ustalam sam ze sobą, że potrzebny mi nowy pojazd. 2. sprawdzam, ile mogę na niego wydać. 3. porównuję marki i modele z ustaloną wcześniej kwotą. 4. klnę na czym świat stoi i zaczynam szukać raz jeszcze, tym razem realistycznie ;-). 5. odnajduję pojazdy rocznikiem, wyposażeniem i ceną pasujące do moich możliwości i zaczynam kombinować - czy szukać starszego, lepiej wyposażonego, czy może przeciwnie, młodszego golca. 6. po wstępnej selekcji szukam w okolicy warsztatu, w którym będę serwisował pojazd. 7. dogaduję się z mechanikiem, by poznać dobre i złe strony pojazdów, które wstępnie wybrałem. 8. po ustaleniach - albo szukam od nowa, albo szukam już konkretnego pojazdu. 9. nie kupuję - choćby nie wiadomo co - pojazdów w komisach, zwłasza na fakturę VAT-marża, tak samo jak nie kupuję pojazdów z umowami rzekomo podpisanymi in blanco przez właściciela. 10. nie zadawaję pytań obcym osobom (czyli wszystkim, które nie biorą udziału w finansowaniu zakupu!) co kupiłyby. Bo nic im do tego - nie będą ponosić konsekwencji wyboru, więc nie mają nic do powiedzenia w kwestii wyboru. No i miałem już 4 pojazdy w czasie mego życia. I żaden nie stwarzał problemów. Wszystkie po sprzedaży dzielnie służyły następnym właścicielom. Co robię źle? :-) „Pytasz nawet niezorientowanych kolegów co by polecili.” Przecież to jest kompletnie bez sensu... ;>

Odpowiedz
avatar Bydle
7 29

@ampH: „teraz się przerzuciłeś na nieudane trollowanie?” Dziecko, podaj treść przysłowia o deserze, a nastęĻnie wyjaśńij, dlaczego - szukanie porady u ignoranta - udzielanie porad przez ignoranta ma być rzekomo czymś normalnym, bo to wytykam jako rażący błąd. ;>>> „Ciężko inaczej sklasyfikować Twój komentarz bez konieczności założenia kompletnej głupoty” Głupoty klasyfikatora? Zgadzam się z tym.

Odpowiedz
avatar Przemek77
-5 27

@Bydle: "Co robię źle?" A między innymi czepiasz się jak stara emerytka tramwaju... :)

Odpowiedz
avatar Bydle
12 18

@Przemek77: Międzyczas, to coś, co wystęouje tylko u sportowców. Bo u nich pracują mięśnie, nie głowa. I nie, nawet gdyby przyjąć, że debilny „międzyczas”, czyli coś między czasem, istnieje, to nadal nie masz racji, gdyż nie zmieniam swego pojazdu - obecny jest w porządku i jeszcze mi posłuży.

Odpowiedz
avatar Bydle
13 19

@ampH: „Zastanawiam się ile masz lat pisząc od mnie "dziecko".” Tyle samo, co wczoraj. ALe masz rację - powinienem napisać tak, żebyś zrozumiał - przepraszam za konstrukcję, która cię przerosła. 1. nie ma przysłowia o deserze - czyli jest 1:0 dla mnie 2. nie prosi się ignorantów o konsultację, więc jest już 2:0 3. będąc ignorantem nie udziela się porad - więc mecz kończymy wynikiem 3:0... „sądząc po ilości minusów” Jest takie powiedzenie, pasuje idealnie do twojego sposobu wyciągania wniosków: jedzcie goowno - miliardy much nie mogą się mylić... Głupki minusują, bo to łatwiejsze, niż pomyśleć chwilę... (a co do VAT-marży: nie twierdzę, że to zło samo z siebie - tylko twierdzę, że nigdy tak nie kupię pojazdu od handlarza - nawet to napisałem...)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2014 o 16:15

avatar Bydle
10 16

@Przemek77: Ech, dziecko... 1., 2., 4. któregoś dnia nauczysz się odróżniać rażące błędy od literówek (za któ®e się wstydzę i przepraszam) 3. odnajduję - znajduję pojazdy - samochody rocznikiem - z danego roku wyposażeniem - wyposażenie, dla ciebie przykład; w dizlu (!) i w skórze (!) ceną - suma potrzebna by kupić pasujące - zgadzające się z moimi założeniami możliwości - suma, którą mogę wydać na auto. Jeśli nadal nie rozumiesz, to daj znać, wyłożę jak krowie na rowie. 5. ewidentny błąd - przepraszam. 6. piątki minus pół punktu za wygląd liter.

Odpowiedz
avatar inga
2 2

Ech... Próbuję teraz sprzedać auto. 10 lat, uczciwe 120 tys., pierwszy właściciel, z polskiego salonu, przez pół życia "tylko emeryt po zakupy", potem "tylko do emeryta w odwiedziny raz w tygodniu", jedno przytarcie parkingowe, zero wypadków, uczciwa cena. I co? Nikt nie wierzy :D

Odpowiedz
avatar nipman
0 0

@inga: Ciekaw jestem, jaka to fura. Z moim wozidłem będzie znacznie gorzej- MG ZS 2.0 ITD ;)

Odpowiedz
avatar Przemek77
1 1

@inga: ja się boję momentu sprzedaży swego auta. Robię UCZCIWIE 10 tys. km. rocznie, dbam, chucham, pucuję, jak na razie nie miałem nawet stłuczki, posiadam pełne archiwum dokumentów - faktury, rachunki, wypełniona książka serwisowa - i weź potem takiemu "januszowi" udowadniaj, że nie jesteś wielbłądem jak ci powie "paaaanie, licznik kręcony, paaaaanie, tył wspawany po wypadku!"....

Odpowiedz
avatar Bydle
2 4

@inga: Zdefiniuj uczciwą cenę - rynkowa, czy powodowana sentymentem? ;-)

Odpowiedz
avatar Bydle
2 4

@Przemek77: Pisząs „janusz” miałeś na myśli handlarza?

Odpowiedz
avatar Przemek77
0 2

@Bydle: ja tak nazywam pokąsanych stereotypami ("prawie nówka", "pasek w tedeiku", "niski przebieg", "bez rysek i wgniotek") kupujących auta na rynku wtórnym. Taki cwaniaczek, który za cenę złomu chce kupić auto w stanie salonowym, wyszukuje usterki i wady z d... wzięte a jak przyjdzie co do czego to i tak stanie się dumnym posiadaczem "PASSAT BE SZEŚĆ TE DE I DWA ZERO STAN IDEALNY JEDYNY TAKI OKAZJA ZOBACZ KONIECZNIE" :D

Odpowiedz
avatar Przemek77
-1 1

@Bydle: To nie jest tak, że ja się kompletnie nie znam - wiem na co zwracać uwagę przy kupnie, wiem jakich samochodów lepiej nie kupować, żeby nie wpaść w koszty (z jakimi silnikami konkretnie). No ale z drugiej strony nie jest tak, że wymienisz mi markę i typ auta a ja wyrecytuję jego wady i zalety.

Odpowiedz
avatar monekveronica
0 0

@inga: hah a w moim rodzinnym aucie jest nastukane ponad 300 000 km i z autem nie dzieje się zupełnie nic,auto może nawet milion km zrobić z tym silnikiem ale o sprzedaży można zapomnieć ;) Nikt nawet nie chce przyjechać obejrzeć,bo wolą padło z kręconym licznikiem z 500 000 do 160 000. No cóż.

Odpowiedz
avatar raaasz
2 2

Niemiec płakał jak sprzedawał? Taaa, chyba ze śmiechu że znalazł jelenia...

Odpowiedz
avatar monekveronica
0 0

A ja z kolei miałam w rodzinie taką sytuację,że jedna osoba kupiła samochód z salonu i w 4lata zrobiła owym samochodem(niemcem ale jedna z najwyższych klas,typowa limuzyna) ok 80tyś km. Członek rodziny postanowił ów samochód sprzedać i nikt nie chciał auta kupić,bo za mały przebieg i na miliard procent było kręcone,a książka serwisowa była na dwa miliardy procent fałszywa. Ów członek rodziny wkurzył się niezwykle,bo auta przez długi czas sprzedać nie mógł,a cenę okazyjną wystawił,bo już w salonie czekał na niego inny samochód zatem przekręcił licznik do 160tyś km i auto poszło na drugi dzień po wystawieniu ogłoszenia. Polacy sami chcą być robieni w bambuko i tyle.

Odpowiedz
avatar Kostek933
1 1

Nie musiałem czytać komentarzy, żeby zgadnąć że to był Passat z LEGENDARNYM już silnikiem 2.0 TDI :D Swoją drogą, jak płytki trzeba mieć umysł, żeby oceniać samochody na "F" nie mając z nimi styczności.. Miałem Fiata Siene 1.6 16V 103km, w rodzinie praktycznie od nowości i do dziś w niej jest (brat użytkuje), nigdy nie było z nim problemów! Póżniej miałem Audi A4 1.8T i tak szybko jak go kupiłem to tak szybko go sprzedałem, teraz przemieszczam się Alfą Romeo 156 1.9JTD i jestem bardzo zadowolony, za cenę Audi kupiłem dużo lepiej wyposażoną i młodszą o 5lat Alfę którą zrobiłem już 20tyś km i nie było nawet najmniejszego problemu. Poza tym jak ów kolega miał do wydania 40-50tyś i kupił za to passata?! Za takie pieniądze można mieś taki samochód że Passat schowa się ze wstydu.. Np: Citroen C5, Peugeot 3005, Toyota Avensis, Mazda 6, Ford Mondeo, Mercedes C, Opel Insignia, można tak wymieniac i wymieniać.. Ale za takie pieniądze na pewno nie kupiłbym Passata..

Odpowiedz
avatar qyyz
0 0

Oczami wyobraźni widzę pasiora 2.0 TDi, niebieskiego z tylnymi szybami na korbki.

Odpowiedz
Udostępnij