Przez miasto, w którym mieszkam płynie rzeka. Przy samej rzece biegnie ścieżka, uczęszczana głównie przez ludzi z psami. Do ścieżki prowadzą schodki, przy których na górze znajduje się stojak z torebkami na psie odchody.
Szłam dziś właśnie tymi schodkami, kiedy przy stojaku zatrzymała się matka z synkiem i z psem i zaczęła tłumaczyć jak takich torebek używać. Mały słucha z uwagą, ja pochwaliłam kobietę w myślach i poszłam dalej, słysząc jeszcze za plecami głos dziecka:
- Fuuuuuj!
- No właśnie, fuj! Dlatego ja chodzę na dół, żeby nie sprzątać.
nad rzeczką opodal krzaczka
Ciekawe czy po dziecku też nie sprzątała jak jeszcze w pieluchach latało..
OdpowiedzTak mi się w temacie przypomniało: Mam od kilku lat psa. Kiedy zaczynałyśmy wspólne życie, sprzątałam po niej, używając darmowych torebek z podajników. Przechodząc obok urządzenia, zawsze brałam kilka, na zapas. I tak, któregoś letniego, słonecznego dnia stoję i wyciągam chyba piątą torebkę. Akurat na rowerze przejeżdżał jakiś facet, który wrzasnął: Ej, kobieto, ile bierzesz, to dla ludzi jest! Pozostało mi tylko odpowiedzieć: Raczej dla psów! I tak się zastanawiam, czy on sobie w te torebki kanapki do pracy pakuje, że tak mu ich żal?
Odpowiedz@Litterka: „ I tak się zastanawiam, czy on sobie w te torebki kanapki do pracy pakuje, że tak mu ich żal?” Pewnie chciał móc liczyć na to, że gdy wyjdzie ze swym zwierzem, to znajdzie tam jakąś torebkę. W moich okolicach, niestety, sporo zapobiegliwych - pojemniki regularnie są puste, gdyż ludziska biorą na zapas. Tak, piekielne to trochę...
OdpowiedzNie chwal dnia przed zachodem słońca :)
Odpowiedz@sweetsecrets: Dokładnie to samo wtedy pomyślałam :)
Odpowiedz