Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Postanowiłem zmienić auto. Tym razem miał to być samochód 4x4, bardzo konkretna…

Postanowiłem zmienić auto. Tym razem miał to być samochód 4x4, bardzo konkretna marka i model. Po prawie roku szukania w końcu znalazłem. Auto mimo ukończonych 10 lat było dość drogie, więc przed zakupem postanowiłem sprawdzić je w serwisie, który zgodnie z deklaracjami specjalizował się w tego typu zabawkach. Pomny dobrych porad z internetu i nie tylko wybrałem taki oddalony od miejsca zakupu, ale jednocześnie na tyle blisko, żeby sprzedający nie marudził. Po 2 godzinach uboższy o 250 zł dostałem kwit, w którym napisano w zasadzie same pozytywne rzeczy. Że lakier oryginalny, że brak błędów komputera, że ogólny stan niezły. Oczywiście było parę uwag, ale raczej z tych eksploatacyjnych.

Samochód kupiłem, targując się trochę, więc uznałem, że zrobiłem dobry interes. Po zakupie wypadało oddać auto do serwisu żeby wymienić standardowe rzeczy po zakupie (rozrząd, serwis olejowy, drobne poprawki oświetlenia itd).

Na koniec dnia jednak sytuacja przedstawiona przez ten drugi serwis nie wyglądała już tak różowo. Do rzeczy typowo eksploatacyjnych doszły takie "drobiazgi" jak: wymiana czujnika ciśnienia oleju, naprawa amatorsko połatanego intercoolera, wycieki z mostów, przerdzewiała miska olejowa, nieaktywny moduł poduszek powietrznych. Jak to mało delikatnie ujął jeden z mechaników "Panie, tą miskę i intercooler to Stevie Wonder by zauważył, jeśli tylko miałby podnośnik". Ręce mi opadły.

Mimo, że właściwie próbowałem zrobić wszystko, żeby poznać stan auta, z segmentu było nie było luksusowych, to "serwis specjalizujący się w samochodach amerykańskich" zwyczajnie zrobił mnie w jajo. Po telefonie do nich, z pytaniem za co wzięli te 250 zł skoro nie znaleźli tylu "drogich" problemów usłyszałem, ze jest im przykro. Po czym pan się rozłączył. Mi też jest przykro, dlatego postanowiłem to opisać.

Jeśli ktoś postanowi kupować auto 4x4 w Warszawie, to raczej niech go nie sprawdza w "szumiącym" serwisie na Bemowie przy Połczyńskiej 82. Równie dobrze może sobie powróżyć z fusów, a wyjdzie taniej.

serwis samochodów terenowych Warszawa Bemowo

by Veltoris
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Veltoris
44 44

@butterice: Zapłaciłem za diagnostykę licząc, że dowiem się jak stan auta wygląda. W tych samochodach "pan Mietek" o ile nie jest specem od terenówek niewiele pomoże, dlatego szukałem serwisu, który "się zna". Miejsce sprawdzania ma o tyle znaczenie, że kupowałem przez komis i starałem się uniknąć warsztatów, z którymi mogli mieć jakieś układy. Niestety plan zawiódł.

Odpowiedz
avatar psychomachia
25 25

@butterice: tyle się płaci za diagnostykę, lepiej zapłącić te 250zł przed zakupem niż potem bulić w naprawę więcej niż auto warte

Odpowiedz
avatar Veltoris
22 22

@psychomachia: Też tak myślałem. Niestety serwis opisany przeze mnie zwyczajnie oszukuje.

Odpowiedz
avatar TruskawkowyMuss
17 17

Przy zakupie auta swoje przeszłam i wiem, że układy to są ale właśnie z serwisami. I taki "pan Mietek" z warsztatu znajomego uchronił mnie przed rozlatującym się rzęchem, który w serwisie został określony jako "bezwypadkowy, lakier oryginalny"- a klepany był jak młoda kobyła, więcej niż rok by nie pojeździł. Dziwię się tylko, że zaufałeś opinii tylko z jednego miejsca- pomijając układy, ludzie mogą się mylić. I jak masz wydać nawet 20tys (a zakładam, że wydałeś dużo dużo więcej) to warto poświęcić 200-300zł na dokładne sprawdzenie auta.

Odpowiedz
avatar Veltoris
10 14

@TruskawkowyMuss: Wydałem około 20k, ten rocznik tak chodzi. Miałem zaufany serwis, ale niestety kupowałem w sobotę, bo tak pozwalała mi praca. Najpierw pojechałem do ASO Jeepa, ale tam byli tylko sprzedawcy, serwis nieczynny. Ludzie się mogą mylić, ale tu raczej jednak świadomie wpuścili mnie w maliny. Liczyłem na uczciwą ocenę i się przeliczyłem. Jak napisała Visenna, to dość specyficzna marka. Spróbuję coś odzyskać, ale szczerze to te 250 zł nawet "na waciki" nie wystarczy.

Odpowiedz
avatar pasia251
8 10

@Veltoris: ja bym ich podała do sądu za wprowadzenie w błąd - niech oddadzą nie tylko 250 zł, ale również kwotę, którą wydałeś na naprawy...

Odpowiedz
avatar Visenna
15 17

Czyżby Jeep? :) Jeśli tak, to ciężko by było znaleźć sprzedającego który by nie miał w warsztacie znajomka - taka specyfika auta, warsztatów specjalizujących się w nim jest niewiele, to i wszyscy własciciele z mechanikami niemal na ty ;)

Odpowiedz
avatar Veltoris
12 14

@Visenna: Heh, rozszyfrowałaś mnie :) Tak, "kojot" Cherokee. Nadal cieszy, ale nie planowałem doinwestować go kwotą stanowiącą 1/6 wartości. Chociaż z drugiej strony co włożę to moje. Po prostu zdecydowanie mocniej bym się targował wiedząc to, co wiem teraz.

Odpowiedz
avatar Visenna
9 9

@Veltoris: A to gratuluję nabytku i życzę, żebyś nie przekonał się zbyt szybko że Jeepa żeby mieć, to trzeba albo bardzo kochać markę, albo nie mieć rozumu ;) jako posiadaczka ZJ'ta a wcześniej TJ'a wiem niestety to z autopsji :P Jako "dupowóz", czy będziesz śmigać terenik? :)

Odpowiedz
avatar Veltoris
11 11

@Visenna: To "Limited" a nie "Renegade" więc raczej dupowóz, chociaż po zakupie pojechałem nad Wisłę i sprawował się dzielnie. Włożę w niego tyle, żeby się móc bawić w lekkim terenie, ale po skałach się wspinać nie będę. Za to liczę, że byle błoto czy piasek mnie nie zatrzyma :)

Odpowiedz
avatar Visenna
7 7

@Veltoris: Na byle błoto czy piasek to wystarczą porządne Simex'y ;) Jak kupilismy Zj'ta to upojeni szczęsciem posiadania terenowego wozu pojechaliśmy na piaskowe łachy Wisły...na oponach stockowych :D Trochę nam zajęło odkopywanie auta saperką ;) Teraz jezdzimy czasem w założeniu "lekkiego" turystyka, bo lekki to on wcale nie jest. A też miał być dupowóz :D

Odpowiedz
avatar Veltoris
5 5

@Visenna: Teraz ma "Miszelęki" AT ale starawe, więc wymyśliłem sobie Pirelli Scorpion ATR. Ale to przed zimą. Za chwilę ruszam nim na Mazury, lasy, łąki itp. Zobaczymy. Póki co zakochuję się w automatycznej skrzyni i próbuję dogadać się z tą drugą wajchą od przełączania napędów :) Ilu ludzi tyle opinii jak to przełączać.

Odpowiedz
avatar Visenna
5 5

@Veltoris: Najlepiej wyrobić sobie własną ;) To miłej wycieczki!

Odpowiedz
avatar Veltoris
4 4

@Visenna: Dziękuję i mam nadzieję wrócić cało :) To fantastyczny samochód, zwłaszcza w wersji którą kupiłem. Może nie mam rozumu:) ale chcę go doprowadzić do stanu fabrycznego. Z wyjątkiem tych poduszek, patrząc po rysach i wgniotkach to lepiej, żeby mi "jasiek" nie wystrzelił w twarz przy byle dziurze.

Odpowiedz
avatar Garrett
2 2

Jakby coś grubszego to polecam warsztat Trakt Brzeski 32 robią głównie amerykańce i terenówki, tylko ceny... trzeba negocjować :)

Odpowiedz
avatar sussana
11 15

Ja bym złożyła reklamacje zwłaszcza jak mam wydruk z serwisu z lista usterek i możesz porównać. Niech oddają kasę bandyci zlodzieje

Odpowiedz
avatar MaleWo
-2 6

było jechać do serwisu suzuki, myślę ,że daliby rade znaleźć takie usterki i jeszcze byś został wpuszczony na warsztat.

Odpowiedz
avatar Bydle
1 13

„Po 2 godzinach uboższy o 250 zł dostałem kwit w którym napisano w zasadzie same pozytywne rzeczy. Że lakier oryginalny, że brak błędów komputera, że ogólny stan niezły.” „wymiana czujnika ciśnienia oleju, naprawa amatorsko połatanego intercoolera, wycieki z mostów, przerdzewiała miska olejowa, nieaktywny moduł poduszek powietrznych.” Czyli jedna z tych ekspertyz zawiera same kłamstwa. Oczywiście nie masz zamiaru pozywać kłamcy przed sąd?

Odpowiedz
avatar Grav
7 9

@Bydle: Dokładnie - poprosić warsztat, który remontował Ci samochód, żeby przy świadku wyjęli wadliwe części i Ci je zapakowali, rozpisali ekspertyzę co z samochodem jest nie tak, po czym należy za koszty naprawy, których nie przewidziano w warsztacie I ów warsztat pozwać.

Odpowiedz
avatar Przemek77
3 3

Jeep Cherokee? Poczekaj, zaczną się problemy z głowicami silnika, to dopiero zapłaczesz. To co już było potraktuj jako uwerturę do większej opery :)

Odpowiedz
avatar Veltoris
3 3

@Przemek77: To nie ten silnik:) Tego VMa z osobnymi głowicami na każdy cylinder nie kupiłbym nigdy w życiu.

Odpowiedz
avatar Przemek77
1 1

@Veltoris: a to chyba, że tak. Jeśli to nie VM to pojeździsz.

Odpowiedz
avatar glan
-2 6

"Równie dobrze może sobie powróżyć z fusów, a wyjdzie taniej." Jesteś pewien, że przypadkiem nie obraziłeś zawodowych wróżek? ;) Była tu nawet jedna na piekielnych.

Odpowiedz
avatar Garrett
1 1

Autko fajne, na drogę i w lekki teren ok. Dosyć kiepskim rozwiązaniem są tylne hamulce, jak dostaną wody albo wody z błotem rdzewieją masakrycznie i przestają działać, albo właśnie działają bez naciskania na pedał :) Zajrzyj koniecznie, wyczyść wszysko z rdzy i błota, ładnie wyreguluj i będzie ok (do pierwszego błota). Mam nadzieję, że to nie diesel? Acha jeszcze taki drobiazg. Najprawdopodobniej nie masz chłodnicy oleju w skrzyni biegów (chyba, że poprzedni właściciel założył)więc jadąc z prędkością autostradową na długim odcinku możesz ugotować olej w skrzyni. Olej przestaje działać, palą się sprzęgiełka i trzeba szukać innej skrzyni bo naprawa jest nieopłacalna.

Odpowiedz
avatar Sth
1 1

@Garrett: to zależy, czy ma wersję z rynku USA, czy z Europejskiego. Nie pamiętam jak jest w Jeepach, ale w kilku innych markach (m. in. Subaru) ta różnica była właśnie w zależności od rynku Veltoris napisał, że od VM-a się trzyma z dala. :)

Odpowiedz
avatar Veltoris
1 1

@Sth: Mam wersję europejską Limited, bez fabrycznego haka więc chłodnica ASB jest zintegrowana z chłodnicą silnika. Napisałem że się od "tego dziwnego" VMa trzymam z daleka, ale szukałem i kupiłem 2.8 CRD. To też VM ale już "normalny", inna konstrukcja.

Odpowiedz
avatar Sth
1 1

@Veltoris: tak podejrzewałem, że to właśnie z tym silnikiem kupiłeś :) 2.8 nie jest może jakiś cudowny, ale przynajmniej nie ma takich problemów jak stary 2.5. co do tej zintegrowanej chłodnicy skrzyni- płyną do nas właśnie zamienniki chłodnic do Granda po 2010 roku, do V8-ek, tylko właśnie są pod rynek US i nie mają chłodnic ASB. Ale ponieważ "nikt nic nie wie" to się zastanawiamy, czy w tym przypadku wersja US w ogóle jej nie ma, czy jest po prostu zewnętrzna (historia notuje takie przypadki :) )

Odpowiedz
avatar Veltoris
1 1

@Sth: chłodnica oleju ASB musi być, bo ten olej nagrzewa się dość szybko. Testowane przez kolegę, który ma wyprowadzony wskaźnik temperatury oleju w skrzyni. Biorąc pod uwagę amerykańskie dystanse to na 99% ma dedykowaną chłodnicę oleju ASB. U siebie sprawdzę jak to się sprawuje na tej oszałamiającej ilości polskich dróg szybkiego ruchu i dołożę zgodnie z radą Garrett'a albo zostanę przy rozwiązaniu fabrycznym.

Odpowiedz
avatar Sth
1 1

@Veltoris: oj, nie musi być. Subaru na rynek USA na 100% nie ma (mieliśmy takiego Outbacka). rzadko się to zdarza i tylko w przypadku wersji amerykańskich, ale się zdarza. Chociażby do Grand Cherokee 2004-2010, silniki 3.0D/3.7/4.7/6.1 o numerze OE 55116849AB/55116858AA. Patrząc na amerykańskich sklepach i forach, są tylko dodatkowe radiatory, ale żaden nie jest seryjny. Jak widać w tym wątku, nawet przy Tow Package'u nie była konieczna ;) http://www.jeepforum.com/forum/f310/wj-transmission-cooler-line-routing-1349886/

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 sierpnia 2014 o 9:57

avatar Garrett
2 2

Uważaj jak się zakopiesz i ktoś będzie cię wyciągał na tzw kinetyku, nie masz ramy więc zrób sobie dodatkowe mocowanie do liny bo fabryczne często nie daje rady :)

Odpowiedz
avatar koralinajones
0 4

Możliwe, że palnę gafę, ale nie ma czasem czegoś takiego jak "7 dni na rozruch"? Piekielni piekielnymi, ale ja na twoim miejscu pogrzebałabym po necie czy aby nie można tego jakoś załatwić lub gdzieś zgłosić. Tym bardziej, że nastąpiło jawne oszustwo ze strony sprzedającej jak i sprawdzajacej samochód. Ty masz prawo nie wiedzieć wszystkiego, a salony/stacje kontroli robią w wała ludzi, bo im nikt porządnie smrodu nie narobił.

Odpowiedz
avatar Veltoris
2 2

@koralinajones: Niestety w przypadku samochodów używanych tak to nie działa. Sprzedawał komis, więc nie odpowiada. Serwis nr 1 też za nic nie odpowiada, bo "sprawdzali zgodnie z najlepszą wiedza" i nie dawali gwarancji. Ciągle obowiązuje zasada "stan techniczny jest mi znany". Odpowiadając na komentarz poniżej: drugi serwis, polecony przez znajomych bawiących się w 4x4 zadzwonił i pokazał w jakim stanie jest wyjęty intercooler i miska, a czujnik oleju zaczął wariować po pierwszej dłuższej trasie, jak się olej rozgrzał. Na szczęście to był czujnik, a nie np. rozszczelniony silnik. Nie jestem mechanikiem, sądziłem, że podpisując się serwis nr 1 weźmie odpowiedzialność za to, co stwierdza. Umyli ręce, dlatego postanowiłem to opisać. Może parę osób oszczędzi sobie problemów i wydatków.

Odpowiedz
avatar bialamurzynka
-2 4

A może jednak to ten drugi serwis zrobił Cię w jajo?

Odpowiedz
avatar taura
2 2

Podobną sytuację opowiedział mi tato. Pan kupił auto oddał do serwisu .Dostał wydruk z kontroli że wszystko jest ok.Pan pojechał nad morze i przy okazji wpadł do drugiego serwisu.Przegląd wykazał dużo poważnych usterek dość kosztownych. Serwis numer 2 na koszt serwisu nr 1 usunął i wykonał wszystkie naprawy. Dobry prawnik.

Odpowiedz
avatar szafa
1 5

A jesteś pewien, że to ten drugi serwis nie robi Cię w konia?

Odpowiedz
avatar ncc1701
-1 1

@szafa: Heh, tyle komentarzy, a tylko jedna osoba spojrzala na to z drugiej strony :) To wlasnie ciekawe, pomijajac inne usterki - nieaktywny modul poduszek wyszedlby na komputerze - albo jeden serwis robi autora w jajo albo drugi.

Odpowiedz
avatar Veltoris
0 0

@ncc1701: Minęło trochę czasu, uboższy o parę tysięcy wyprowadziłem KoJota na prostą. W jajo zrobił mnie zdecydowanie serwis nr 1. Z modułem wyszła rzecz idiotycznie głupia - poprzedni właściciel uszkodził napinacz pasa (300 zł nowy oryginalny) i paliła się kontrolka, więc .. ją zniszczył. Tak, zniszczył. Kontrolki w tej wersji są podświetlane diodami lutowanymi na płytce zegarów, więc postanowił ją rozbić. Idiotyzm tego rozwiązania polega na tym, że nowe zegary to koszt paru tysięcy złotych. Na szczęście elektronik "złota rączka" z warsztatu nr 2 siedział pół dnia, ale dopasował diodę i naprawił uszkodzone ścieżki. Po prostu ręce mi opadły, no ale człowiek się uczy na błędach. Nawet tak kosztowych. Auto po doinwestowaniu sprawuje się rewelacyjnie, więc ogólnie było warto. Tylko niesmak pozostał.

Odpowiedz
Udostępnij