Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Moją pasją jest grafika komputerowa. Zajmuję się tym bardziej dorywczo, czasami zlepię…

Moją pasją jest grafika komputerowa. Zajmuję się tym bardziej dorywczo, czasami zlepię jakieś logo, ulotkę czy inny plakat. Od pewnego czasu zajmuję się też przekładaniem grafik na duży format w formie malowania murali (dla niewtajemniczonych - malowidła na ścianach tudzież budynkach).

Niedawno odezwał się do mnie dzieciak, którego uczyłam angielskiego kilka lat temu. Rodzice przeprowadzali generalny remont mieszkania - wymiana mebli, okien, malowanie ścian i inne cuda. Chłopak bardzo interesuje się komiksami i przepada za Batmanem. Wybłagał rodziców o przeznaczenie jednej ze ścian w swoim pokoju na malunek związany z komiksami właśnie. Zapytał mnie grzecznie, czy nie podjęłabym się wykonania takiego murala, oczywiście za opłatą. Dzieciaka bardzo miło wspominam, a po głosie dało się poznać, że nieźle się napalił na swój pomysł. Dlatego się zgodziłam.

Samo przygotowanie ściany do pracy zajęło nam dość dużo czasu. "Nam" bo chłopak (Jacek) nie chciał siedzieć bezczynnie a we dwójkę zawsze szybciej pójdzie. Należało by wspomnieć o rodzicach Jacka, a szczególnie Matce, o której piekielności jest ta historia. Rodzice nieco sceptycznie byli nastawieni do pomysłu syna, bo nie rozumieli, jak można ekscytować się "jakimiś bajkami". Po długich namowach i jęczeniach syna w końcu wyrazili zgodę. Oczywiście po przyjęciu zlecenia ja sama omówiłam z nimi cały proces, pokazałam wstępne szkice i cały projekt muralu. Matka kręciła nieco nosem i burczała coś o zapaskudzonej ścianie, ale dostaliśmy zielone światło do rozpoczęcia pracy.

Sytuacja właściwa: kolejny dzień pracy, skończyłam szkicowanie całego malowidła na ścianie i zabieram się za wycieranie gridu ("siatki"). Jacek z wypiekami na twarzy przypatruje się naszej wspólnej pracy i głośno obmyśla, ile mniej więcej farby danego koloru potrzeba na namalowanie konkretnej postaci. Ja kończę poprawki wizerunku Pingwina gdy do pokoju wparowuje Matka z dwoma panami w roboczych ubraniach.
[Matka]: (...) a ta szafa i regał pójdą na tę ścianę (tu wskazuje tłustym paluchem na ścianę poświęconą na mural).

Jacek rzuca zaskoczone spojrzenie Matce i pyta, o jaką szafę chodzi.
[M]: Widzisz Jacek, jednak ta wielka szafa nie będzie stała w przedpokoju tylko wstawimy Ci ją tutaj. Potrzebujesz dużo miejsca na ubrania.

Ja nieco zaskoczona, bo nie było mowy o stawianiu żadnych mebli na Naszej Ścianie (nawet na samym początku tłumaczyłam, że zastawianie ściany nie ma sensu bo nie będzie widać malowidła). Zaczynam dyskutować z Matką i tłumaczyć, że na tej ścianie nie może nic stać.

(dodam, że pokój Jacka jest dość mały i nie ma możliwości zbytniego przestawiania mebli)

[M]: Ale my nie mamy miejsca na tę szafę, a Jackowi przyda się jeszcze regał. O, tutaj postawi się szafę, a regał tutaj.
[Ja]: Proszę Pani, ale tutaj NIE MOŻE stać szafa, bo zakryje najważniejszą część grafiki.
[M]: Żadnej grafiki nie będzie. Przykro mi ale to był od początku głupi pomysł. Proszę to wszystko zmazać.

Szczena opadła mi na podłogę i słyszę podniesiony głos Jacka, który zaczyna krzyczeć, że nie taka była umowa i on chce grafikę i wytyka Matce, że przecież wyraziła zgodę. Matka pozostaje niewzruszona. Chcę jakoś pomóc chłopakowi bo widać, że naprawdę napalił się na wykonanie malowidła. Zanim jednak mam szansę się odezwać, słyszę głuche uderzenie puszki z farbą o ścianę. Zapłakany Jacek wybiega z pokoju, a Matka z szyderczym uśmiechem na twarzy zwraca się do mnie
[M] Wie Pani, ja od początku nie chciałam tego gówna (!) na ścianie ale nie wiedziałam jak go przekonać. Ta szafa to tylko pretekst. Niech mi Pani powie, ile zajmie zmazanie tych bohomazów?

Nawet jej nie odpowiedziałam, zabrałam swoje rzeczy i wyszłam.

Nie chodzi mi o zmarnowanie kilkunastu godzin na przygotowanie projektu na komputerze, przeniesienie szkicu na ścianę albo o pieniądze. Najbardziej żal mi Jacka. Jeżeli matka wiedziała, że nie podoba jej się ten pomysł, dlaczego nie powiedziała o tym od razu? Chłopak wściekałby się przez kilka dni ale by mu przeszło. A tak, rujnując jego marzenie w POŁOWIE DROGI, Matka zafundowała mu niepotrzebny stres i rozczarowanie.

piekielni rodzice

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Xirdus
53 65

Nie w połowie - tylko na sam koniec, jak już się ziściło! Skutek będzie taki, że mały przestanie ufać dorosłym, zacznie olewać wszelkie dobre rady Wujka Dobra Rada typu "nie pij", "nie pal", "nie jeździj samochodem bez prawka", stopnie będzie miał głęboko w jelicie grubym, zacznie się ślizgać przez szkołę a później także przez życie i wyrośnie książkowy patol. Znaczy się, tak się może stać. Raczej nie stanie. No ale wiecie o co mi chodzi.

Odpowiedz
avatar LTM87
62 64

@Xirdus niestety, ale tak właśnie może się to skończyć. Często bywa tak, że dzieci za łamanie marzeń odwdzięczają się rodzicom tym samym - również łamią ich marzenia, tyle że są to marzenia o wychowaniu porządnego człowieka. Ktoś powie, że przecież nic się takiego nie stało, przecież to tylko jakaś grafika. Podejrzewam, że ta grafika to była jedna z wielu obiecanych i niespełnionych rzeczy. Ot tak, bo przecież "to tylko dzieciak".

Odpowiedz
avatar mailme3
25 33

@Fomalhaut: Albo wyrasta na wielkiego artystę od murali, drugiego Banksy, a wyrodna matka nigdy nie może zaakceptować faktu, że jej syn para się "bohomazami".

Odpowiedz
avatar ieyasu
27 29

@Xirdus: Niekoniecznie się musi wykoleić. Ale z drugiej strony za jakieś 30 lat może się pozbyć oporów w eksportowaniu schorowanej mamusi do szpitala jeśli będzie kolidować to z jego planami urlopowymi. Albo zaoszczędzi sobie opieki oddając mamusię do placówki opiekuńczej na stałe.

Odpowiedz
avatar Xirdus
8 12

@ieyasu: przeczytaj jeszcze raz ostatnie zdanie mojego poprzedniego komentarza. Pisałem tamto pół żartem pół serio, tak na rozweselenie. Takie specyficzne poczucie humoru mam.

Odpowiedz
avatar LTM87
23 25

@Fomalhaut oczywiście nikt nie mówi, że tak się stanie na 100%, ale tak po prostu bywa. Dzieciak ma oczy i widzi. Skoro najbliższe osoby mają gdzieś jego uczucia, to i on w pewnym momencie może dojść do wniosku, że matczyne "nie pij, nie pal, nie obracaj się w nieciekawym towarzystwie" to tylko takie luźne zalecenia, które można skwitować słowami "dobrze mamo", a potem wyjść na ulicę, a tam pić, palić i chuliganić. Równie dobrze może to pójść w inną, równie negatywną stronę. I nie musi on od razu strzelać z kałasznikowa do kolegów z klasy. Wystarczy, że najbliższy wzorzec, czyli rodzic, zaszczepia mu w głowie opaczne postrzeganie moralności. Rodzic pokazuje, że oszukać wolno, jeśli tylko ten oszukiwany jest słabszy, stoi w hierarchii niżej. To stwarza ogromną pulę możliwości i nawet jeśli chłopak nie będzie biegał po ulicach z nożem, to może robić masę innych rzeczy, które odbiją się jemu, jego otoczeniu i rodzicom mocną czkawką.

Odpowiedz
avatar Izura
3 3

@Fomalhaut: Wiesz, za wszystkie rzeczy, które miały być- od drobnych po większe ja nie mam zamiaru ingerować w życie moich rodziców, jak sobie pościelili tak się wyśpią. I zabezpieczę się jak tylko się da, żeby ich sytuacja materialna nie wpłynęła na mnie i moją przyszłą rodzinę. I wszystko w wychowaniu dzieci zrobię odwrotnie- tak, żeby były szczęśliwe.

Odpowiedz
avatar obserwator
1 1

@Xirdus: Gorzej, jak on się ustatkuje (czego mu życzę), a w tym czasie rodzicom (tego ani śmierci nie życzę) komornik zlicytowałby mieszkanie. Nawet rodzic-dyktator (wyznający zasadę "moje mieszkanie i basta") spokorniałby natychmiast. Zapomniałbym - po osiągnięciu pełnoletniości, gdyby złożył pozew o pozbawienie rodziców praw rodzicielskich (czyli przestaliby być rodzicami na papierze), mogliby mu nagwizdać. Żadne alimenty - tylko brat Albert i/lub HBF. (Dworzec główny). Niestety, od głupoty nawet taka wizja nie stanowi leku...

Odpowiedz
avatar Armagedon
45 51

No, mnie by jednak chodziło RÓWNIEŻ o zmarnowane kilkanaście godzin. Zapłaciła ci za to? Nie rozumiem, dlaczego miałabyś tyrać za darmolca? Z życzliwości i sympatii dla młodego? A tatuś w tym stadle to już nie ma nic do gadania? Wychodzi na to, że nie ma, bo dzieciak uznał decyzję matki za ostateczną i nawet nie poleciał, żeby coś utargować u ojca. Smutna ta historia. Są ludzie, którzy NIGDY W ŻYCIU nie powinni "robić sobie" dzieci. Rosną potem takie nieprzystosowane, "zagrożeniowe", nieufne jednostki, które z góry zakładają, że każdy chce je wykorzystać, oszukać, lub zrobić krzywdę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
50 50

@Armagedon: Dostałam zaliczkę od rodziców przed rozpoczęciem pracy a resztę miał zapłacić Jacek. Kwota była symboliczna i nie miałam serca potem jeszcze ciągnąć kasy od młodego. Gdyby to rodzice finansowali całość na pewno bym nie odpuściła.

Odpowiedz
avatar Armagedon
26 32

@thefinalaction: To oni jeszcze kazali dzieciakowi sfinansować (symbolicznie - nie symbolicznie) twoją pracę z kieszonkowego? No, to już szczyt. Podwójny. Po pierwsze - powinni to potraktować jako element kosztów remontu w ogóle, a po drugie - mamuśka doskonale wiedziała, że do końcowej realizacji pomysłu nie dojdzie, a ty bez względu na wykonaną dotąd pracę - od dzieciaka kasy szarpać nie będziesz. Bo zaliczka, przynajmniej w części poszła pewnie na jakieś zakupy?

Odpowiedz
avatar Armagedon
17 21

@Armagedon: EDIT Pisząc ZAKUPY nie miałam na myśli twoich prywatnych zakupów,tylko wydatki związane z robieniem murala (murali?).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
32 32

@Armagedon: Zazwyczaj zaliczka idzie właśnie na materiały, tutaj nie było tego wiele bo np. farbę miałam wziąć z resztek, które zostały po remoncie. A z tego co wiem, to Jacek sam zadeklarował, że dołoży się do zapłaty. Może myślał, że dzięki temu ma większe szanse na ubłaganie rodziców o zgodę. Jak widać nic to nie dało.

Odpowiedz
avatar katarzyna
2 4

@Armagedon: nie widze nic dziwnego w tym, ze dziecko finansuje swoje zachcianki, nawet uznalabym, ze to wskazane.

Odpowiedz
avatar Gorn221
3 3

@katarzyna: nie każde dziecko ma własne pieniądze.

Odpowiedz
avatar katarzyna
1 1

@Gorn221: od tych, ktore nie maja, nie wymaga sie, zeby cos finansowaly, trudno, zeby bylo inaczej. Nie sadze tez, by rodzice w takiej sytuacji odmawiali, bo 'nie masz kasy', gdzyz nawet kieszonkowe jest niejako kasa rodzicow, wykorzystywana jednak by dziecko uczylo sie zarzadzac pieniedzmi.

Odpowiedz
avatar sapphire101
50 54

Mamo Jacka, brawo! Chylę czoła dla Twojej matczynej miłości, wyrozumiałości i wspaniałomyślności! No cud miód i orzeszki taki rodzic. A ojciec chłopaka co? Słowem się nie odezwał? Wiesz co, zanim bym wyszła to bym powiedziała co o niej myślę w bardziej niż dosadnych słowach. I jeszcze tekst 'tego gówna', mówiąc o czymś nad czym pracowałaś godzinami. Taki rodzic to po prostu wstyd.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
26 32

@sapphire101: Ojciec typowy pantoflarz, dzieciak nawet nie pomyślał o tym, żeby się do niego zwrócić o pomoc. Matka rządzi i trzęsie całą rodziną.

Odpowiedz
avatar sapphire101
35 37

@thefinalaction: Pantoflarz, nie pantoflarz ale w końcu facet powinien mieć jakiś honor... No cóż, szkoda dzieciaka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
22 34

@thefinalaction: "Biada tej oborze w której krowa wołem orze."

Odpowiedz
avatar Taczer
38 40

@sapphire101: Różne rzeczy można rodzicom odpuścić, ale taki numer będzie się latami odbijał czkawką. Chrzanić wyrozumiałość i wspaniałomyślność, matka złamała obietnicę. To już lepiej, gdyby go sprała za sam pomysł murala, na dłuższą metę mniejsza szkoda w ich wzajemnych stosunkach.

Odpowiedz
avatar sapphire101
36 38

@Taczer: Dokładnie tak. Lepiej od razu powiedzieć stanowcze "nie", a tak się dziecko nakręciło, napracowało razem z autorką, a babsko wiedziało, że i tak nic z tego nie będzie. Wiedza o wychowaniu poziom ultra kox. A później się dziwią, że 'dziecko takie niewdzięczne', rodzicami się na starość nie zajmuje itepe itede.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
48 50

Głupia krowa żeby nie nazwać baby gorzej... Może jej się kiedyś dzieciak pięknym za nadobne odwdzięczy. Ja w ogóle nie rozumiem takiego ingerowania w pokój dziecka o ile problemem nie są np pieniądze bo wiadomo, że pewnych rzeczy się nie przeskoczy. Chce mieć potwora na ścianie? To niech ma, przecież on tam będzie urzędował a nie rodzice. A jak się potwór po pół roku znudzi to będzie miał nauczkę, że się nie podejmuje pewnych decyzji tak hop siup.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
41 41

@chiacchierona: Piekielne jest właśnie też to, że matka nie miała żadnego logicznego argumentu na "nie". Zrozumiałabym brak pieniędzy albo np. gdyby mieszkanie było wynajmowane. Ale z kasą problemu nie było, mieszkanie na właśność. Tym bardziej, że chłopak zainteresowanie komiksami ma od bardzo dawna więc nie była to tylko chwilowa fascynacja.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 14

@thefinalaction: No cóż - typowe zachowanie matek "nie bo nie". Skąd ja to znam...

Odpowiedz
avatar Bkish
17 17

@chiacchierona: Mlodemu wspolczuje. Moi rodzice zachowywali sie tak samo. Zero dekoracji w pokoju, oni wybierali kolory scian i meble, zero plakatow, drzwi musialy byc caly czas otwarte. Zero prywatnosci i kreatywnosci.

Odpowiedz
avatar biala_czekolada
39 41

Biedny chłopak. Aż mnie zabolało takie brutalne deptanie marzenia.

Odpowiedz
avatar Jasiek5
16 22

Bo to zła kobieta była ...

Odpowiedz
avatar zyxxx
55 57

Zróbcie mural na szafie.

Odpowiedz
avatar Dorci
32 34

Tak bardzo mi szkoda Jacka, że nie wiem co napisać. Ja osobiście też chciałam jakieś malowidło na ścianie (które sama bym wykonała), jak był remont pokoju, ale rodzice od razu powiedzieli mi żebym sobie odpuści, bo jeszcze mimo wszystko mam za małe zdolności na takie dzieła. Przyjęłam do wiadomości i po przemyśleniu, stwierdziłam, że maja oni racje. Jednakże postawili oni przede mną sprawę jasno, żeby nie było potem rozczarowania. A matka Jacka zrobiła mu naprawdę przykrość, biedak się rozczarował, szczyt chamstwa.

Odpowiedz
avatar elda24
33 33

Super rodzice, nie ma co. Mamuśka pewnie jeszcze zobaczy w swoim życiu, jaki syn będzie jej wdzięczny za takie rzeczy. Tylko zacierać ręce i czekać.

Odpowiedz
avatar Kecaw
40 44

Pogratulować przedsiębiorczej Mamie, właśnie zafundowałaś swemu synowi niepowtarzalną lekcje w tym że jego własna rodzicielka jest niezmierną francą i krzywomówcą, a potem będą lamenty że " Łoloboga gdzie ja się pomyliłam, nie tak cie wychowywałam" albo " Czemu zapomniałeś o swej kochanej mamusi na starość ".

Odpowiedz
avatar Irasiad
23 25

Pytanie poza konkursem - dlaczego słowo "matka" jest ciągle pisane z wielkiej litery? Nie, nie mam bólu dupy, pytam z ciekawości.

Odpowiedz
avatar archeoziele
0 12

@Irasiad: Bo matka jest tylko jedna.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 16

@Irasiad: Zapominalstwo, za pierwszym razem napisałam wielką literą żeby zaznaczyć później w dialogu "[M]", jakoś zostało ;)

Odpowiedz
avatar Irasiad
15 17

@archeoziele: aha, więc tak to działa. Założę się, że Stryjecznego Wuja Szwagra Cioci Heleny i innych członków Rodziny też mam po jednej sztuce, więc dzięki za info. Czas na zmianę przyzwyczajeń. :)

Odpowiedz
avatar Irasiad
9 11

@thefinalaction: rozumiem, dziękuję za odp. :)

Odpowiedz
avatar obserwator
6 6

@archeoziele: "Matka! Jest tylko jedna!" - zawołał z kuchni Jasio...

Odpowiedz
avatar imhotep
24 24

Gdy przeczytałem o tym stuknięciu farbą o ścianę to miałem nadzieję, że Jacek wybiega z puszką farby "ozdobić" ścianę w dużym pokoju.

Odpowiedz
avatar mesiaste
22 22

Szkoda chłopaka i w takich chwilach jestem wdzięczna swoim rodzicom, że zawsze powtarzali, że mój pokój, moja sprawa. Nawet jakbym ochlapała sufit czy meble farbą, to ew. karę za tą nieprzemyślaną decyzję ponoszę tylko ja :P no bo skoro chciałam :P W każdym razie skoro nawet w takich kwestiach jak wystrój swojej przestrzeni, chłopak nie ma nic do gadania, aż się boję wiedzieć, jak wyglądają inne sfery swego życia. No i jak tutaj pisano, to tylko krzywda dla dzieciaka, który może dojdzie do wniosku, że skoro i tak o niczym nie decyduje w swoim życiu, to po co się starać i być kreatywnym? Natomiast w kwestii ojca: może on też jest tak wytresowany jak syn, ale to już temat na inną dyskusję.

Odpowiedz
avatar Innaodreszty
27 27

@mesiaste: Jak wyglądają inne sfery jego życia? Aż mi się przypomniał mój kolega z klasy, który to może ilustrować. Klasa w gimnazjum z zaawansowanym angielskim. Kolega nie lubi angielskiego, ale mama mu kazała wybrać taką klasę. Kończymy gimnazjum, idziemy od września do LO. Wraz z koleżanką dostałyśmy się do tego samego liceum i w budynku szkoły przeglądamy listę przyjętych i odrzuconych, żeby zobaczyć, czy jest jeszcze jakiś inny znajomy. Taka rozmowa: - O, patrz X się nie dostał. Szkoda. - Ty wiesz, jak on się z tego cieszy? Mama mu kazała to wpisać na pierwszym miejscu, a on swój wybór wpisał któryś tam i tylko tam się dostał.

Odpowiedz
avatar Draco
36 38

Ja tu jeszcze widzę inną rzecz. Bardzo szkodliwą w czasie wychowywania dziecka, a niestety bardzo częstą. Chodzi o olewanie ciepłym moczem zainteresowań dziecka. Rodzice Jacka nie zadali sobie nawet odrobiny trudu, żeby dowiedzieć się jakie komiksy lubi. Przypominam, że Batman to dość "poważna sprawa", a nie jakieś "głupie bajki". To już są poważne komiksy, w których jest pokazana większość złych opcji jakie istnieją. Należy zwrócić też uwagę na wiek rodziców. Pewnie to byli ludzie w wieku 30-40 lat, czyli postać Batmana nie była im obca, bo filmów było kilka, w telewizji je już wielokrotnie puszczali, komiks wychodził od początku lat '90, a sama postać Batmana weszła do kultury popularnej. Jakim bucem trzeba być by nie skojarzyć, że własne dziecko lubi Batmana? Nikt nie wymaga by rodzice znali imiona wszystkich bohaterów na pamięć, ale z historii wynika, że oni oboje nawet nie próbowali dowiedzieć się co lubi ich syn. A potem są wielkie płacze, bo rodzice nie mają wspólnego języka z dziećmi i dzieci ich olewają. Tak, tylko, że wcześniej rodzice olewali dziecko i głośno stwierdzali, że coś co ono lubi to gówno. Naprawdę nie wiem skąd taka ignorancja w wielu rodzicach. Przecież to starczy słuchać dziecko i sobie w internecie sprawdzić "o czym ono mówi". Szkoda mi takich dzieci, bo po takim wychowaniu kontakt z rodzicami najczęściej pada. Bo po co mają mówić im o swoich problemach i pasjach skoro rodzice nie słuchają i olewają to?

Odpowiedz
avatar nighty
12 16

@Draco: Proszę cię, moi rodzice nadal uważają mangi za "bajeczki dla dzieci" i stawiają je w tym samym rzędzie co np. My Little Pony. Pozwalają mi je czytać i oglądać anime tylko dlatego że 85% tego co czytam i oglądam jest w obcym języku więc "od biedy" można to uznać za "kontakt z językiem obcym" inny niż zajęcia na lektoracie. Natomiast ilekroć mnie widzą jak kupuję/zamawiam z internetu nową mangę po polsku to się krzywią że zamiast marnować pieniądze na bajeczki, to mogłabym wydać je na coś "doroślejszego" (czyli głównie nowe ubrania zamiast nosić spodnie aż się zedrą).

Odpowiedz
avatar Pytajnik
13 15

@Draco: Smutny plusik. Jako dzieciak latwo sie zamykalem w sobie, wystarczylo pare krytycznych komentarzy i bardzo ostroznie podchodzilem do tego co pokazuje na zewnatrz. Efekt taki ze mimo iz jestem juz dosc dlugo pelnoletni rodzice pojecia nie maja co lubie, jakie ksiazki czytam, jakie filmy ogladam, jakie mam hobby, jakich znajomych. Racjonalnych powodow do takiego ukrywania sie nie widze, ale wizja mowienia rodzicom o czymkolwiek z mojego zycia wywoluje niepokoj. Podobnie jak zaproszenie kogos znajomego do domu.

Odpowiedz
avatar Bkish
15 15

@Draco: Z doswiadczenia wiem, ze czasami chodzi o najzwyklejsza zazdrosc. Moi rodzice mieszali z blotem wszystkie moje zainteresowania. Od dzieciecych bajek i gier po tak powazne rzeczy jak chemia czy informatyka. Teraz z czasem wiem, ze po prostu irytowal ich fakt, ze ktos moze znalezc w sobie motywacje do pracy nad soba i rozwijania swoich zainteresowan podczas gdy oni nie mieli zadnych zainteresoan i caly czas marnowali przed TV lub spali. Mozliwe, ze w jego przypadku jest podobnie. Rodzice sa tak zepsuci monotonia zycia, ze kazda pasja wydaje sie im glupia.

Odpowiedz
avatar Kejt
1 1

@Draco: Brak zainteresowania rodziców pasjami dziecka jest już chyba dość powszechny. Sama mam znajomych w tym wieku, kiedy jeszcze się z rodzicami mieszka i bardzo często to widać. Przedwczoraj odbyłam rozmowę z ojcem, żebym znalazła sobie jakieś hobby, pasję. I usłyszałam, że "siłownia" (czyt. tysiące godzin ćwiczeń, przeczytanych artykułów i książek, aspirowanie na trenera w przyszłości) i kolarstwo to nie jest hobby. "Bo to nie rozwija. Rozwija. No ale fizycznie". Na pytanie, jakie hobby byłoby odpowiednie "matematyka? A może historia?" nie był w stanie odpowiedzieć.

Odpowiedz
avatar klara
22 22

Ta matka zachowała się jak niedojrzały nastolatek, który najpierw na coś się zgadza, pod wpływem nacisku, a potem zmienia zdanie. Wszystko okrężną drogą, bo nie ma odwagi powiedzieć wprost, ale już wywinąć taki numer to jakoś się nie boi. Naprawdę szkoda dzieciaka. Miejmy nadzieje, że kiedyś on jej tak zrobi i jeszcze kompromituje na oczach innych, bo należy się babie.

Odpowiedz
avatar InYourFace
7 7

@Gregorius: A dokładnie to gdzie to czujesz??

Odpowiedz
avatar Gregorius
0 2

@InYourFace: Jeśli ta matka już teraz nie potrafi rozmawiać z synem i wyjaśnić jemu swoich argumentów dlaczego czegoś nie chce, nawet jeśli ma ku temu racje, a zwyczajnie robi krecią robotę aby zniszczyć czyjś plan/marzenie, to tak właśnie czuje że w przyszłości matka będzie "odprawiać" niechciane dziewczyny swojego syna lub będzie chciała rozwiązywać inne problemy syna tak aby potoczyły się one po jej myśli.

Odpowiedz
avatar Sojlex
18 18

Matka postąpiła nadzwyczaj dojrzale, naprawdę. No bo po co argumentować synowi (podejrzewam że już nastoletniemu tak w okolicach 15 lat, chyba że mnie autorka poprawi) swoją decyzję. Już pomijając fakt, że wcześniej wyraziła zgodę, chyba tylko dla chorej satysfakcji zniszczenia planu. A owemu Jackowi życzę szybkiej instalacji zamka w pokoju...

Odpowiedz
avatar sharpy
14 14

Należało zacząć od kosztorysu prac wykonanych. Projekt, siatka, zakup materiałów. Może gdyby się skapnęła, że rezygnacja z pomysłu wcale jej nie zaoszczędzi pieniędzy to by się zastanowiła...

Odpowiedz
avatar Elewator
24 24

Znam takie sytuacje z dzieciństwa - najpierw zgodzić się na coś albo coś obiecać (żeby dzieciak dał spokój), a potem pod byle jakim pretekstem (albo i bez) odmówić. Na szczęście moja mama się jednak opamiętała i zaprzestała takich praktyk. I tak wciąż mam do niej dość ograniczone zaufanie.

Odpowiedz
avatar klara
16 16

@Elewator: Hmm, moja nie zaprzestała :( I nic nie zapowiada, by coś się w tej kwestii zmieniło.

Odpowiedz
avatar nighty
3 11

@klara: A gdzie zasada że okazywanie rozczarowania z powodu niedotrzymania obietnicy jest niedojrzałe? Obiecałam ale teraz musi być inaczej. Koniec tematu.

Odpowiedz
avatar Alien
28 30

Wychowanie - robisz to źle. 1. Bzdurna argumentacja "nie bo nie". Ja rozumiem, że nie należy spełniać każdej zachcianki dziecka, ale jak widać, że młodemu zależy i sam się garnie do roboty...? Nie pojmuję. 2. Robienie komuś nadziei i odbieranie jej jest czystym skur*ysyństwem bez względu na to, kogo i czego dotyczy. 3. Określanie zainteresowań dziecka (oraz pracy autorki) jako "gówno". Ciekawe, co będzie jak mu się kiedyś zachce komiksy tworzyć, bo tak nieraz bywa? Albo po prostu grafikę? Mamusia będzie go na siłę kierować na prawo albo inną medycynę, bo na "bohomazach" nie można zarobić? (przyklad zaczerpnięty z własnego życia - zaczynam wkrotce trzeci rok na ASP, a mój ojciec nie traci nadziei, że jednak zostanę lekarzem...) Biedny dzieciak.

Odpowiedz
avatar Xenopus
16 18

@kokomando: Problemem nie są tu zasady a brak zasad. Chyba, że zasadą określasz łamanie obietnic.

Odpowiedz
avatar Deffie
11 13

@kokomando: Jak dobrze, że nie jesteś moim ojcem... Nie wiem czy zdajesz sobie z tego sprawę, ale jednak dziecko to istota rozumna i też ma uczucia. Wypadałoby więc wziąć jego zdanie pod uwagę i nie łamać raz danego słowa. Inaczej sprawisz tylko, że dzieciak przestanie ci ufać i z pewnością na starość się dobrego słowa nie doczekasz.

Odpowiedz
avatar aenigma89
6 6

@kokomando: Ile w ogóle lat miał ten chłopak?

Odpowiedz
avatar Czekoczeko
15 19

Jak mama mówiła "Znowu te bajki oglądasz" jak oglądałam anime to puściłam jej hellsinga. Później wyjaśniłam ze manga i anime są skierowane do odbiorców w rożnym wieku, "normalne" filmy, nie tylko takie które przypominają Disnejowskie. Odpuściła, pozwala robić to na co mam ochotę. I nieco relacje się poprawiły. Swoja droga, nie posiadam własnego pokoju (w sensie ze tylko mojego, tylko muszę się dzielić, zdarza się ze goście zaglądają do tego pokoju) Zapytałam się czy mogę powiesić plakat z gry. Odpowiedz była: jak chcesz to wieszaj. :) Można? Chyba tak... I wstawię cytat (parafrazę, właściwie... Ten cytat brzmiał inaczej, ale sens zachowany) z youtuba z filmiku: Ludzie oglądacie bajki Disneya, Frozen widzieliście ze trzy razy, a jak ktoś ogląda anime to uważacie za dziecinne i mówicie dorośnijcie wreszcie!

Odpowiedz
avatar nighty
9 13

@Czekoczeko: O, to jest całkiem ciekawy temat. Noszenie przez dorosłego np. plecaka z Kubusiem Puchatkiem uważane jest za słodkie i urocze albo za dowód poczucia humoru. Noszenie plecaka z bohaterem z anime uważane jest za dziecinne. Z drugiej strony, chyba wolę słyszeć komentarze że anime to bajeczki dla dzieci niż że jest to przemoc, promocja zboczeń i demoralizacja na każdym kroku :P Czasami nawet ktoś przypomni tą historię z początku istnienia Pokemonów o tym że ileś dzieci w Japonii popełniło samobójstwo bo ponoć w snach nawiedzał je "Ash" mówiący że jeśli chcą zostać mistrzami pokemonów to najpierw muszą odejść od swoich rodzin i przyjaciół by całkowicie poświęcić się łapaniu Pokemonów :)

Odpowiedz
avatar Alien
4 6

@nighty: Fakt, ciekawy temat. Może chodzi o to, że taki Puchatek to jest jednak w jakiśtam sposób ikona, taki symbol dzieciństwa (choć ja go osobiście nie cierpiałam), ludziom się miło kojarzy itp? Chociaż nie, plecak z Pikachu pewnie też by został uznany za dziecinny. A spróbuj się przyznać, że mimo dwóch dych na karku wciąż lubisz czasem zagrać w Pokemony... :( A nie chodziło przypadkiem o Syndrom Lavender Town? Chociaż to raczej tylko taka creepypasta...

Odpowiedz
avatar nighty
3 7

@Alien: Tak, myślę że to właśnie o tą historię chodziło. No ale część ludzi ma wiedzę o manga/anime tylko z baardzo starego odcinka "Uwaga!" TVN gdzie właśnie ta historia była pokazywana jako przykład że anime to zło. Jeśli dobrze pamiętam, to któraś gazeta młodzieżowa (nie wiem czy nie "Filipinka" ale już ta "nowsza") też miała artykuł na ten temat, z tym że tam była teoria że muzyka z Lavender Town miała przekaz podprogowy który kazał dzieciom odebrać sobie życie. I niektórzy naprawdę do dziś w tą historię wierzą.

Odpowiedz
avatar nighty
5 5

@nighty: (Nie wiem dlaczego nie mogę zedytować swojego komentarza, więc dopisek będzie tutaj) EDIT : I jeszcze fragment z pewnego znanego pisma katolickiego na literę F : "Pokemony zdążyły już wyrządzić wiele szkód w umysłach dzieci. O tym, że nie jest to gołosłowne spostrzeżenie, może świadczyć wydarzenie, które niedawno miało miejsce w RPA. Mianowicie 14- letni chłopiec popełnił samobójstwo. W jego zaciśniętej dłoni znaleziono list do rodziców: "Kocham was, mamo i tato. Przebaczcie mi to, co zrobiłem, ale Ash wezwał mnie do siebie i muszę iść". Dla wyjaśnienia należy przypomnieć, że Ash to jeden z najpotężniejszych z pokemonów w hierarchii, posiadający taką władzę, że może wygrać każdą walkę z innymi pokemonami. Można go pokonać jedynie oddając własne życie"

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 sierpnia 2014 o 12:21

avatar Noob
7 9

@nighty: Tak samo z Hello Kitty. Do teraz intryguje mnie zadziwiająca powszechność takich absurdów. Fanatyk natykając się na jakąś creepypastę/plotkę nawet się nad nią nie zastanowi, nawet nie zweryfikuje informacji, nawet nie ruszy mózgiem żeby zauważyć absurd i od razu wysrywa swoje artykuły ku uciesze reszty fanatyków. Niestety jedno z moich rodziców jest zarażone tą dziwną chorobą i mimo, że nie przybiera to jakichś poważniejszych wymiarów (typu zabranianie wszystkiego), to często słyszę, że moje złe samopoczucie nie wynika z odosobnienia i samotności (nie pozwolono mi chodzić do szkoły przez zdrowie), a z kontaktu z tymi dziełami szatana. Dlatego też ten problem jest lekceważony i ignorowany. To jednak jest dość uciążliwe.

Odpowiedz
avatar Alien
3 3

Jak pierwszy raz usłyszałam o korelacji Szatana z Hello Kitty, byłam przekonana, że to jakieś jaja. A ciekawe, że jakoś nie słyszałam, żeby ktoś się uwziął na taki Zmierzch... dziwne, w niewinnych bajkach doszukują się nie wiadomo czego, a przegapili całkiem jawne propagowanie toksycznych związków, samobójstw i paru innych obrzydliwych rzeczy? Ciekawostka: za pokemony niedawno zabrała się PETA :) http://www.p4rgaming.com/peta-member-traumatized-by-pokemon-sues-nintendo-for-emotional-distress/ (uwaga, link ryje mózg - klikasz na własną odpowiedzialność) @nighty Ash pokemonem? Aha XD Nie ma to jak rzetelny artykuł. Ja pamiętam historię jak dzieciak wypchnął drugiego dzieciaka przez balkon, bo w grze ma się zawsze kilka żyć, czy coś takiego. Wniosek: gry są złeeeee. O rodzicach, którzy nie zadbali, by ich własne dziecko odróżniało prawdziwe życie od fikcji ani słowa (zakładając, że to prawda). No tak, bo najlepiej zwalić winę na cokolwiek... tak to właśnie widzę.

Odpowiedz
avatar nighty
7 7

@Alien: Zmierzch jest akurat "dobry" bo Zmierzch wykorzystują amerykańskie organizacje anty-aborcyjne. Bella miała szansę na pozbycie się dziecka wampira? Miała. W dodatku dziecka wampira które na 95% miało ją zabić podczas porodu? Miała. Nawet ją ukochany Edward prosił żeby pozbyła się dziecka bo on nie przeżyje (metaforycznie) jej śmierci. A ona się uparła by pomimo wszystkiego dziecko donosić i urodzić. Nacierpiała się co nie miara ale została za to sowicie wynagrodzona : ma bogatego męża, nową rodzinę która w prezencie ślubnym dała jej chatkę w lesie (z garderobą pełną najmodniejszych ciuchów!) super gorące ciało a jej dziecko (jak tam było jej na imię?) doprowadziło do zawarcia pokoju między zwaśnionymi gatunkami! Wnioski - za poświęcenie swojego zdrowia i życia dla niewinnej istoty, zostaniesz wynagrodzona. Pomińmy taki zupełnie nieistotny szczegół jak "przeciętna kobieta nie może raczej liczyć na męża wampira który w krytycznym momencie uratuje jej życie swoją krwią". A poza tym, Bella i Edward żyli w czystości aż do ślubu! Nawet się nie całowali, tylko trzymali się za rączki i patrzyli sobie w oczy. I wzdychali.

Odpowiedz
avatar Alien
8 8

@nighty: Owszem, ale to wszystko się stało dopiero na sam koniec. Przez ten czas Belka otoczyła Eduarda nabożną czcią, oboje próbowali się zabić (grzech?), dla Belki głównym celem życiowym stało się zostanie wampirem, bo są takie ładne, mają supermoce (pycha...?) i chyba głównie dlatego chciała urodzić to dziecko, bo przecież Eduardo nie pozwoliłby jej umrzeć (egoizm!)... Że już nie wspomnę o ohydnej koncepcji wpojenia (miłość od pierwszego wejrzenia, nieodwołalna, bezgraniczna) w małe dzieci... Przysięgam, jakby jakiś przedstawiciel Koscioła wygarnął to wszystko (i jeszcze trochę), poparłabym rekami i nogami, bo jeśli jakaś literatura jest szkodliwa, to m.in właśnie taka. Ale zamiast tego bawią się w interpretowanie nazwy "Hello Kitty" albo dlaczego teletubiś nosi torebkę. Cóż, widocznie każdy widzi to, co chce zobaczyć.

Odpowiedz
avatar nighty
10 10

@Alien: Mnie w serii bardziej drażniło że Bella to w sumie nie ma żadnego życia poza Edwardem. Nie ma żadnych hobby, pasji, zainteresowań, praktycznie nie ma żadnych znajomych poza Cullenami i tym pół-wilkołakiem czy tam kim on był, nie ma żadnych planów na życie, no kompletnie nic. Przez wszystkie trzy książki jedynym celem jej życia było być razem z opalizującym w słońcu Edwardem a gdy tylko pojawiała się jakaś przeszkoda to z rozpaczy albo ona się chciała zabić albo on albo oboje. Edward też chyba nie miał żadnego innego celu w życiu niż być wampirem wegetarianinem (co za chory umysł na to wpadł?!) w sportowej furze. A potem usychać (całkiem chyba nawet dosłownie) z miłości do Belli. A skoro już czepiamy się Zmierzchu : http://3.bp.blogspot.com/-Gajvhgkambo/TjJU_Nen53I/AAAAAAAAAf0/Vf7wu3jXH6Q/s1600/sparkle.jpg

Odpowiedz
avatar Gorn221
-2 2

@Czekoczeko: Bo po prostu anime ssie.

Odpowiedz
avatar mailme3
1 1

@Gorn221: Ale jakie anime? "Ruchomy zamek Hauru"? "Grobowiec świetlików"? "Ghost in the Shell"? Równie dobrze można powiedzieć, że "Bladerunner" ssie.

Odpowiedz
avatar Hoszanna
7 7

To ile on ma lat? Mama mi zawsze marudzila na bałagan w pokoju, czasem sprzatala (czego nienawidzilam) i ogólnie się trochę wtrącała, ale jak zachciało mi się malować po ścianach to nikogo o zgodę nie prosilam. Co prawda ona tez nie konsultowała zamalowania mi tych ścian kilka lat później w trakcie remontu, no ale odświeżyć trzeba :D tylko ze mi napackala cos od brzydkiego szablonu i juz tego nie mogę przeżyć...

Odpowiedz
avatar Kosiciel
2 2

Gdzie takie coś się wyhodowało? Powinni takie jednostki zamykać w specjalnych rezerwatach... Szkoda chłopaka, szkoda czasu poświęconego na pracę.

Odpowiedz
avatar Eziair7
-2 2

No ja się jej reakcji nie dziwię! Każdy wie, że MU jest lepsze od DCU!<sarkazm mode off> A na serio to ja ich(takich ludzi) nie ogarniam i nie mam zamiaru. Mogła powiedzieć na początku rozmów o tym, że nie i koniec. A co do szafa/malunek nie mogłaś/liście pomalować ściany dookoła szafy. To była tak wielka szafa, czy tak mała ściana? I nie można było popędzlować innej ściany?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Eziair7: Jak napisałam wyżej, pokój bardzo mały i mało ustawny. Jedna ściana - okno, drugą zajmowało biurko i łóżko, przy trzeciej jakieś szafki. Poza tym malowanie dookoła szafy niczego by nie dało, bo mural zajmował całą ścianę od sufitu do podłogi i beznadziejnie by wyglądało stawianie czy wieszanie czegokolwiek na niej (co zresztą było powtarzane wiele razy przed rozpoczęciem pracy)

Odpowiedz
avatar Eziair7
1 1

@thefinalaction: Aha, dobra. Musiałem przeoczyć, mój błąd.

Odpowiedz
avatar Gorn221
1 1

Po prostu suka.

Odpowiedz
Udostępnij