Wczoraj wieczorem wróciłam z wakacji w Szwajcarii. Z racji tego, że część bliskiej rodziny mieszka tam obecnie na stałe, dość często odwiedzam ten kraj, zawsze latając tymi samymi liniami. Nigdy nie narzekałam do teraz. Nie chodzi jednak o samą podróż samolotem, która minęła bez szczególnych piekielności, ale o moje zdziwienie, kiedy po powrocie do domu otworzyłam walizkę.
Otóż zauważyłam w niej poważne braki, na początku w postaci czekolady, której przewoziłam sporo w ramach prezentu dla rodaków. Hmm, myślę sobie, może kontrola graniczna wyciągnęła, bo to nielegalne tak słodycze przemycać? Kiedyś zdarzyła mi się podobna sytuacja, kiedy nieświadoma zakazu próbowałam zabrać jakieś produkty spożywcze do USA, na miejscu znalazłam w walizce tylko karteczkę, że zostały one skonfiskowane. No zdarza się, szkoda trochę słodyczy, zakaz wydaje mi się dziwny, jednak jak nie wolno to nie wolno. Ale żadnej karteczki niet. Więc może jednak jakiś złodziej sobie przywłaszczył?
Po dokładniejszych oględzinach zawartości walizki stwierdziłam brak: większości moich kosmetyków (napoczętych, których używałam cały wyjazd), paska od spodni, szczotki do włosów i części bielizny (sic!).
Miałam moją walizkę na oku do momentu nadania jej i od momentu, kiedy wypadła na taśmę na lotnisku w Warszawie, więc żadna przypadkowa osoba nie miała okazji jej otworzyć, do kradzieży musiało dojść kiedy bagaż był pod opieką lotniska. Jedynym rozsądnym wnioskiem jest stwierdzenie, że kontrola graniczna na lotnisku w Szwajcarii połasiła się na słodycze, kosmetyki i cudze majtki.
Ostatecznie straty niewielkie, ale niesmak spory. Uważajcie, żeby nie przewozić w nadawanym bagażu cenniejszych rzeczy, bo jak widać niekiedy obsługa lotniska nadużywa swojego prawa do przeszukiwania bagażu.
złodzieje
Czytałam gdzieś dobrą poradę, żeby bagaż, po odprawie, owinąć czymś, np. folią strecz i dopiero taki puścić do samolotu, żeby później uniknąć takich właśnie sytuacji. Tylko kto wozi ze sobą rolkę folii strecz..?
Odpowiedz@Shotgun78: folie są dostępne na lotniskach, ale sama porada mało warta.
Odpowiedz@zielonylis: tylko, że takie usługii na lotniskach są drogie. Bardziej się opłaca kupić rolkę folii w sklepie i zostawić reszte na lotnisku - może ktoś jeszcze skorzysta. A przy miękkich bagażach np.plecak polecam pakowanie do dużych worków na śmieci.
Odpowiedz@Agness92: worek na smieci i zgrzewarka do folii taka z biedry za 12 zl na baterie tez dzialacuda... w auchan zabepieczali tak kiedys plecaki odbierane przez ochroniaryz przed wejsciem na hale sprzedazy
OdpowiedzNo tak, jeżeli bagaż przechodził przez lotnisko w Warszawie, to wszystko wyjaśnia. Ile razy ktoś z moich bliskich leciał dokądś przez Warszawę, jego bagaż zawsze był okradziony.
Odpowiedz@Piekielnaaaaa: raczej podejrzewam lotnisko w Szwajcarii, w Warszawie bagaż był tylko wyładowywany z samolotu i wrzucany na taśmę, wątpię, żeby ktoś miał czas otwierać i okradać walizki... raczej przy okazji kontroli przed wylotem ktoś tam grzebał. No ale głowy nie dam, wszędzie kradną...
OdpowiedzJa za to mam ogromny problem z lotniskiem we Wrocławiu. Ile razy tam nie przylecę, to mam zniszczoną walizkę! A to oderwane rączki, a to wyrwany cały stelaż, albo rozwalony zamek. Ja sama straciłam już z 4 walizki, mój tato i ciocia po 1. Pieniądze niby zwracają, ale niesmak pozostaje.
Odpowiedz@naste: Nie kupuj najtańszych walizek tylko pojedź do Skytower i tam na 1 piętrze masz dobry sklep z dobrymi walizkami. Ceny znośne ale nie kupujesz 5 walizek na 5 lotów.
Odpowiedz@minus25: uwierz, że to nie wina walizek. Wszystkie kupowane są w dobrych i sprawdzonych sklepach (większość mamy z USA) a i tak tylko we Wrocławiu są takie problemy. Obleciałam całe Stany i kilka innych lotnisk w Polsce i nigdzie nic się nie wydarzyło. A jak wracam do Wrocławia to zawsze odwiedzam biuro obsługi z reklamacją.
Odpowiedz@naste: No ja latam minimum 5 razy do roku przez ostatnie kilka lat i to właśnie z Wrocławia i ani ja ani żaden z towarzyszy podróży nie ma kłopotów...
Odpowiedz@minus25: Jak lecę z Wrocławia też nie mam problemu-walizki z kilkoma przesiadkami, wracają całe i zdrowe do mnie. Dopiero jak mam je zdjąć z taśmy we Wrocławiu, pojawiają się kłopoty. I zrozumiałabym 1-2 i jakby tylko mi się przytrafiło- ale w mojej rodzinie to częsty problem- a walizki są różnych wielkości, budowy, kupowane w różnych sklepach. Może to jakaś klątwa ciąży nad moją rodziną ;-)
Odpowiedzjak nie owinąć folią to mieć po prostu kłódkę - nigdy mi się nie zdarzyło, żeby coś zginęło. Poza tym możesz zgłosić szkodę na lotnisku. Może nic nie ugrasz, a może tak.
Odpowiedz@elda24: amerykańcy kłódki rozwalają... więc nie pomoże ;)
Odpowiedz@ihoujin: mówimy o krajach wizowych czy o podróżach po Europie? Dziewczyna leciała ze Szwajcarii do Polski, zwykle na takich trasach nikt w bagażach nie grzebie, chyba, że właśnie obsługa walizek, więc kłódeczka jest dobrym wyjściem.
Odpowiedz@ihoujin: Ale pieprzysz. Rozwalają tylko jak nie masz kłódki "otwieralnej" przez uniwersalne klucze TSA, a to już trzeba mieć łeb pełen piachu żeby nie kupić takiej jadąc do USA. Każde linie lotnicze uprzedzają że musisz mieć taką kłódkę lecąc do stanów.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 sierpnia 2014 o 16:54
@minus25: Do otwarcia walizek wcale nie są potrzebne klucze... Wystarczy zwykły długopis: https://www.youtube.com/watch?v=9JvmAktLvFg
OdpowiedzJeszcze gdzieś słyszałam, żeby robić zdjęcia zawartości i wyglądu bagażu tuż przed jego nadaniem. W razie, jakby co, jest dowód, co zginęło.
Odpowiedz@Litterka: tylko zdjęcie to nie dowód. Zawsze przecież mogłaś coś wsadzić do walizki, zrobić zdjęcie i wyciągnąć.
Odpowiedz@cathyalto: w sumie racja. Ale takie coś też słyszałam. Po prostu trzeba się zabezpieczać w każdy możliwy sposób. Jak widać - złodzieje są wszędzie. Tym akurat życzę smacznego i dużo pociechy z bielizny ;)
Odpowiedz@Litterka: Może to fetyszyści? :P
Odpowiedz@Litterka: predzej filmik
OdpowiedzMajtki? Serio? :)
Odpowiedz@guineaPig: też było mi w to trudno uwierzyć, ale nie wyjechałabym na dwa tygodnie z trzema parami majtek, a tyle naliczyłam po powrocie. Na miejscu też nie zostawiłam, bo specjalnie sprawdzałam przed wylotem, a i zapytałam rodzinę, czy nie została tam jakaś moja bielizna i nic nie znaleźli. Więc ewidentnie zaginęły w podróży. Nie wiem kto i dlaczego kradnie cudze majtki, ale chyba wolę nie wiedzieć :P
Odpowiedz@Mei: Japończycy mają jakiś jakiś dziwny fetysz na punkcie damskiej bielizny. Hmm..
Odpowiedz@MyCha: *Używanej damskiej bielizny.
Odpowiedz@MyCha: Nie tylko Japończycy, na całym świecie przecież są ludzie z różnymi fetyszami.
Odpowiedz@LunaOP: @Miryoku: najwidoczniej autorka miała z takimi typami do czynienia w Szwajcarii.
OdpowiedzMogłabym się dowiedzieć jakie to lotnisko...? Mieszkam w CH i miło by było wiedzieć gdzie szczególnie zabezpieczać bagaż :)
Odpowiedz@aisakg: GVA (Genewa). Dziwne w sumie, bo tam się roi od delegatów do organizacji międzynarodowych i innych dyplomatów, więc powinni się starać robić dobre wrażenie, bo nigdy nie wiadomo czy okradają szarego turystę, czy jakiegoś ministra ;) No ale też nie można sprawdzić każdej osoby, którą się zatrudnia na lotnisku, może po prostu miałam pecha.
Odpowiedz@Mei: Może Twoje majtki maiły nieministerialny krój? Albo na odwrót- ministrowie mają naszyte logo urzędów na gaciach.
OdpowiedzWiesz, że niekoniecznie musiała być to kradzież? Nam też się wydawało, że obsługa ukradła z żoninej walizki koszulę, kosmetyki i podpaski o.O A po chwili okazało się, że na wielu rzeczach są ślady taśmy - starta guma. Zawartość walizki musiała się wysypać na taśmie i nie wszystko udało się obsłudze pozbierać.
Odpowiedz@KsiazeCzarnychSal: cóż, pewnie i tak się zdarza, ale ja żadnych śladów nie widziałam, poza tym jakoś trudno mi sobie wyobrazić pasek samoistnie wypadający ze wszystkich szlufek w spodniach... Więc o ile nie do końca rozumiem dlaczego zginęły akurat takie rzeczy (tylko czekolada jest tu logiczna, ale po co komu używane kosmetyki, w dodatku nie żadne tam z wyższej półki, tylko drogeryjne, albo tym bardziej bielizna?), o tyle wygląda to raczej dość jednoznacznie na kradzież, niestety.
Odpowiedz@Mei: Racja, pasek wyjaśnia wszystko ;) (nie ironizuję jakby co)
OdpowiedzMąż lata kilka lat Swissem po 3 razy w miesiacu Zurich- Warszawa i nigdy nie było żadnych problemów poza tym, że prawie zawsze są opóźnienia przecietnie po 20 minut, nie przez pogoode a widocznie zbyt krótki czas na tankowanie czy wymiane bagaży...
OdpowiedzTez mieszkam w Szwajcarii i kilka razy brałam samolot w Genewie nigdy nie miałam problemów z bagażem. Za to w Portugalii skonfiskowała mi ok 25 ml mleczka do demakijażu bo można mieć w torebce tylko 100 ml a butelka miała pojemność 125 ml hihi.
Odpowiedz@Kikoo: można mieć litr w buteleczkach 100ml, a buteleczka 125 ml to nie 100ml.
Odpowiedz@Kikoo: fantazjuj dalej
OdpowiedzNie byłem nigdy w Szwajcarii, ale z tego, co wiem, to żyje im się dostatnio. Dlatego raczej podejrzewałbym obsługę lotniska w Warszawie. Może akurat losowo wybrali twój bagaż i zgarnęli, co im się nawinęło pod rękę i wydawało się dość kuszące, a nie mieli czasu, żeby się temu dokładnie przyjrzeć. Po prostu nie wydaje mi się, żeby pracownik szwajcarskiego lotniska połasił się na słodycze czy używane kosmetyki, które za swoją wypłatę mógłby kupić bez najmniejszego problemu. Swego czasu słyszałem wiele pogłosek o pracownikach lotnisk w Polsce, którzy otwierali bagaże i wyciągali co cenniejszą zawartość.
OdpowiedzJakim ku*wa prawem pracujący na lotnisku ludzie kradną rzeczy z cudzych walizek?!
OdpowiedzW Europie jeżeli wyjeżdżam na dłużej i mam przyjemność lecieć samolotem bezpieczniej jest wysłać swoje rzeczy kurierem. W jedną i w drugą stronę. Lecisz tylko z tym co masz przy sobie, a na miejscu czeka na ciebie bagaż. Dokładasz opcję sprawdzenia zawartości przy kurierze, plus po paczce od razu widać czy była naruszona.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2014 o 18:59
Na pewno miałaś tam jakieś nielegalne majtki niespełniające norm sanitarno-higienicznych.
OdpowiedzTo prawda znana od dawna- wazne rzeczy trzymac przy sobie. Ponadto warto sie zaopatrzyc w klodke na kod. Jesli beda podstawy, to ja przetna, ale zwyklych zlodziejaszkow odstraszy.
OdpowiedzMiałaś pecha. Przy moich ok. 200 lotach samolotem nigdy nic mi nie zginęło, nawet kiedy bagaż nie doleciał razem ze mną i dostałem go następnego dnia. A bagaży nie foliuję ani nie zamykam na kłódkę. Foliowanie, z tego co zauważyłem, to jakaś mania na Wschodzie. Kiedy nadawałem bagaż na tamtejszych lotniskach prawie wszystkie walizki pozostałych pasażerów były ofoliowane.
Odpowiedz