Od trzech lat jeżdżę na tzw. Work&Travel i pracuję na campie dla dzieci w jednym ze wschodnich stanów USA przez wakacje na stanowisku "laundry girl", czyli moim królestwem jest pralnia. Do moich codziennych obowiązków należy pranie ciuchów zarówno dzieciom, jak i ich opiekunom. Mam tu kilka piekielnych historyjek, które zdarzyły mi się przez okres mojego pobytu w "Hameryce". Ostrzegam, że będzie obrzydliwie.
Na początku może opiszę w skrócie jak wygląda mój tydzień. 3 razy w tygodniu, co 2 dni jedna grupa ok.50 osób (dzieci i ich opiekunów) przynosi nam pranie w podpisanych z imienia i nazwiska torbach. My mamy 2 dni żeby to wyprać. 1 dzień w tygodniu pozostali pracownicy campu przynoszą swoje pranie. To tak w skrócie.
Nie chciałabym absolutnie uogólniać, ale z mojego doświadczenia wynika, że Amerykanie to osoby, które najmniej uwagi przywiązują do higieny, a jeszcze mniej do tego, co na temat ich higieny myślą inni.
Przykładowo, brudne gacie. Strasznie głupio o tym pisać, ale wyobraźcie sobie sytuację, gdzie ktoś przynosi Wam torbę, w której znajduje się ok. 10 par brudnej od (nazwijmy rzeczy po imieniu) kupy bielizny. Mówię tu o takim szlaczku w okolicach tyłka, tzw. kleksie. I robi to za każdym razem... Paradoksalnie takie pranie należało zwykle nie do dzieci, a ich dorosłych opiekunów, których łatwo zidentyfikować, ponieważ, jak już pisałam, każda torba podpisana jest z imienia i nazwiska... Nie muszę chyba dodawać że na campie wszyscy się znają, wieczorami wychodzimy razem na piwo i ciężko potem patrząc na takiego gościa nie pamiętać o tym, że popuszcza w gacie. Co istotne, Europejczykom raczej się to nie zdarza, a i dzieciom raczej rzadko.
Skoro jesteśmy przy dzieciach. Rok temu robiłyśmy pranie grupie, w której było 3 czy 4 chłopców, których pranie zawsze zawierało jakąś niespodziankę. Najczęściej była to właśnie kupa albo nawet i dwie lub trzy zakręcone w gacie, spodnie i na koniec ręcznik... Ręce i cycki i wszystko opadało, bo chłopcy mieli po 13 lat!!! Nie muszę chyba opisywać odoru jaki niósł się z pralni po odkryciu takiej niespodzianki... Można o tym wszystkim pomyśleć, że przecież to dzieci i czasem może się zdarzyć, ale to się zdarzało co tydzień w tej samej grupie u tych samych dzieci! O ile pamiętam, ja w wieku 13 lat umiałam już korzystać z toalety od ładnych paru lat a jeśli nawet zdarzyłoby mi się coś takiego, to za żadne skarby świata nie chciałabym, aby ktoś to zobaczył i wolałabym już takie gacie wywalić niż nieść w podpisanej imiennie torbie do pralni. Szczególnie, że pobyt takiego dzieciaka na campie kosztuje rodzica 10 000 $, więc biedni oni nie są...
Housekeeping. Oprócz pracy w pralni czasem sprzątałam też domki. Raz zostałyśmy z koleżanką poproszone o posprzątanie jednego z domków, w domku obok mieszkali ok. 16 letni chłopcy którzy nazajutrz mieli wyjechać. W dniu ich wyjazdu poproszono nas aby posprzątać ich domek. Kiedy dotarłyśmy na miejsce moja koleżanka powiedziała, że musi skorzystać z toalety, więc poszła do domku, który sprzątałyśmy dzień wcześniej, bo wiedziałyśmy że jest tam czysto. Niestety nie było. W każdym kiblu kupsko zawalone po same brzegi, to samo pod prysznicami. Ja nie wiem co oni mają z tym, przepraszam za wyrażenie, gównianym ekshibicjonizmem. Na szczęście mamy super managera, który zajął się przepychaniem i czyszczeniem tych brudów, a chłopaki zostali nieźle opierniczeni.
Po chłopcach przyjechały dziewczynki, też na oko 15-16 lat. Co prawda nie zapychały toalet tym czym chłopcy, ale zużytymi tamponami/podpaskami i owszem. Oprócz tego tampony latające po całej łazience (???) to była norma, w pokojach taki syf, że czasem zastanawiałam się czy tam jakiś armagedon nie przeszedł, całe zgrzewki pustych butelek po napojach pod łóżkami, zalepione podłogi i ściany, nawet nie wiem czym. I wszystko Amerykanki...
W tym roku dwie Węgierki pracują w housekeepingu i mówią, że dziennie ok. 3-4 zapchane toalety to norma, kupy pod prysznicami to norma, ogólnie przesrana robota.
Ostatnia obrzydliwa anegdota. Kilka dni temu jak zwykle robiłam pranie jednej grupie, po czym opiekunowie zabrali je do domków dzieci. Po jakimś czasie przychodzi chłopak, ok. 13 letni i mówi że w jego torbie są jakieś mokre rzeczy ubrudzone czym??? ....oczywiście, że kupą. Jak się później okazało, cudowni koledzy z domku mu zgotowali "żart". Bardzo prześmieszny. Sprawcy zostali odpowiednio ukarani...
Może powiecie, że inni też tak robią, że nie mam porównania z innymi narodowościami, ale u nas na campie są ludzie z ok. 15 krajów, w tym Kanada, Meksyk, Nowa Zelandia, Hiszpania, Niemcy, Wielka Brytania, Ukraina, Czechy, a to Amerykanie zawsze sprawiają takie niespodzianki.
HAMERYKA
O shit!!!
OdpowiedzNie rozumiem, oni tak specjalnie srają w gacie, czy nie potrafią nad tym panować (dorośli ludzie?!)?!
Odpowiedzja też wiele razy próbowałam to zrozumieć... nie idzie...
Odpowiedz@awanturnica: Ci obesrani dorośli nie są przypadkiem także spasieni?
Odpowiedz@Taczer: No tak, jak brudas to spasiony. :) W mojej pracy sami czytelnicy GW i oglądacze TVN a to co po nich się zastaje w wc to horror... Czyli czytelnicy GW i oglądacze TVN to... powiedzmy grzecznie "brudasy". Znasz takie słowo jak "generalizować"?
Odpowiedz@butterice: to pijak... i złodziej... bo każdy pijak to złodziej...("Miś")
Odpowiedz@Taczer: raczej amatorzy trawki i tym podobnych specyfików, jakiś czas temu zostałam poinformowana przez "wtajemniczonych" że to jest powód dlaczego takie gatki z niespodzianką leżą w paubowych kibelkach.
Odpowiedz@kasiunda: to raczej nie jest problem "srania w gacie", a raczej tego: http://awesomegifs.com/wp-content/uploads/parks-and-recreation-sometimes-when-i-poop-andy.gif
Odpowiedz@Taczer: no właśnie o to chodzi, że nie!!! Zapomniałam dodać, że gacie często z dziurami, ale takimi że można rękę wsadzić ;/
Odpowiedz@butterice: A znasz takie słowo jak 'wuluzuj'? Osoby otyłe i mało sprawne fizycznie miewają problem z zasięgiem. Rzadko się o tym aspekcie otyłości wspomina, bo dość intymny, tym niemniej istnieje. Mogłoby wyjaśnić notorycznie brudną bieliznę.
OdpowiedzCi co regularnie zasrywali kibelki, to może przyzwyczajeni byli do tak zwanych wygódek na podwórzu - tam się wody przecież nie spuszcza (-; Natomiast na "kleksiarzy" nie mam pomysłu, i chyba wolę nie mieć.
OdpowiedzJak to jest, że ludzie po wyjechaniu nawet na chwile do stanów nagle zapominają języka? U nas na camp mówi się obóz...
Odpowiedz@mariamasyna: jest coś takiego, że używasz pewnych słów i w pewnym momencie zaczynasz się zastanawiac jak się na to po Polsku mówi, sam tak mam z niektórymi słowami niemieckimi, gdzie jest polskie słowo na to, ale za cholere nie mogę sobie przypomniec... i nie jest to kwestia szpanu, czy czegoś tam, zwyczajnie tak jest...
Odpowiedz@Karl: Zgadza się, ale takie coś najczęściej występuje jak się mówi. Pisząc zazwyczaj jednak można się na moment zatrzymać i poczekać aż polskie słowo wpadnie do głowy. Może być też i tak, że ktoś ma w danej dziedzinie większy zasób słów w języku obcym niż w ojczystym ale to też nie ten przypadek.
Odpowiedz@chiacchierona: Ehh... Mówię camp, ponieważ nawet ludzie z agencji z której jeżdżę na szkoleniach czy wszelkiego rodzaju rozmowach/mailach/materiałach w języku polskim używają tego określenia. Może dla osoby z boku od razu kojarzy się słowo "obóz" i rzeczywiście na potrzeby tej historii powinnam go użyć, ale zrobiłam to instynktownie i nie "dla szpanu". Bo niby czym to szpanować? Mniemam, że angielski zna większość młodego pokolenia w Polsce, więc nie mam pojęcia czym mogłabym komuś zaimponować używając tego słowa.
Odpowiedz@awanturnica: Nie tylko camp tu razi. Na housekeeping też mamy polskie określenie. Aż się chce zacytować Reja- niechaj narodowie wżdy postronne znają iż Polacy nie gęsi i swój język mają.
Odpowiedz@chiacchierona: no właśńe tego nie potrafiłem zwerbalizowac- większy zasób słownictwa z dziedziny w języku obcym niż ojczystym...
Odpowiedz@Karl: dokładnie. Grunt, to że każdy rozumie, o co chodzi.
OdpowiedzCamp to również pewna specyficzna formuła wedle której odbywają się obozy na nich. Jest to teraz chętnie kopiowane przez inne kraje, w tym Polskę. Myślę, że użycie słowa "camp" w tym tekście jest zasadne. Na jakim normalnym obozie są bowiem pralnie? :P Camp to nie tylko pobyt młodzieży na turnusie, ale również sam ośrodek z infrastrukturą. Zapewne dlatego polscy pośrednicy używają tego słowa. Housekeeping w angielskiej formie pozostaje jednak bez wyjaśnienia :P
OdpowiedzCiekawe czy w domu też tak robią?
OdpowiedzCo to za obóz za dziesięć tysięcy dolców? Za takie pieniądze zorganizowałem pięciotygodniową podróż po Ameryce dla dwóch osób. W tej kwocie zmieściły się też bilety lotnicze z Europy, wynajęcie samochodu i duże zakupy. Jakoś nie bardzo chce mi się w to wierzyć.
Odpowiedz@Jorn: starzy płacą tęgie siano, bo ktoś po tych dzieciarach musi gówno sprzątac, jakby nie obsrywali wszystkiego, nie trzebaby zatrudnic sztabu ludzi do zachowania ośrodka w czystości, to kosztowałoby to grosze
Odpowiedz@Jorn: uwierz mi, że tak jest. Camp trwa 9 tygodni i jest typowo sportowy, trenerzy i reszta obsługi z całego świata, mnóstwo zajęć dodatkowych, wycieczki kilkudniowe np. do Kanady plus całe wyposażenie, każdy dzieciak dostaje sprzęt sportowy do np. hokeja, baseballa, koszykówki, tenisa, footballa itp. plus ubrania na co dzień wszystko z logo campu. Mają całodobową opiekę, na 3 dzieci jeden opiekun. Na prawdę. Do 300 dzieci jest zatrudnionych 200 osób. Rodzice płacą i nie jest to dla nich duży wydatek, te dzieci są baaaaaardzo bogate. Mało tego czasem przyjeżdża rodzeństwo 2 lub 3 braci. Także tak. Jak nie wierzysz poszukaj w internecie.
Odpowiedz@awanturnica: OK, przy takim wypasie koszt przestaje dziwić.
OdpowiedzDo tej piekielności dorzuciłabym jeszcze nawyk nie przebierania butów przy wejściu do domu. U nas normą jest ściąganie butów przy wejściu i wkładanie kapci albo bieganie w skarpetkach natomiast zdecydowana większość w USA w butach wchodzi nawet do sypialni a i widziałam nastolatków kładących sie na łózkach w butach. Znajoma była na takiej "wymianie uczniowskiej" i nawet jej nie zmieni pościeli bo na prześcieradle znalazła odbite buty
Odpowiedz@porannacma: A w co, lub za co chcesz przebierać te buty? To jakiś lokalny zwyczaj? Ubierasz jednego buta w strój wróżki a drugiego w strój pirata? ;) Buty się zmienia, zdejmuje, zakłada, ściąga, ale nie ubiera i przebiera!
Odpowiedz@porannacma: Nie widziałaś serialu Rodzinka.pl? Taka statystyczna, zwykła polska rodzina... i w butach łażo! ;)
Odpowiedz@Kamisha: Tak samo statystyczna jak pensja "średnia krajowa". Wielu o niej słyszało, ale jakoś mało kto ją widział. ;)
Odpowiedz@Draco: świetnie powiedziane, po przeczytaniu wypowiedzi porannejsmy też od razu zaczęłam się zastanawiać, za co też należy te buty przebierać ;)
Odpowiedzto mówisz, że dziewczyny lubią brąz...
OdpowiedzCóż, inna kultura, może tam pozostawianie gówna w gaciach to forma wyrażania szacunku? ;) A serio to chyba wynika tylko i wyłącznie z braku porządnego wychowania i nauczenia szacunku do innych. Bo czym innym jest oddawanie gaci z gównem w środku do prania? Czym innym jest niespuszczanie wody w kiblu i sranie pod prysznic? To jest dokładnie brak szacunku dla innych. Te dzieciaki wiedzą, że ktoś to gówno z ich brudnych gaci usunie, a gacie wypierze. A kible ktoś umyje i odetka. Tak samo ktoś posprząta syf, który pozostawią po sobie. Typowe bogate gnojki, bo 10000 $ za obóz dla dziecka to całkiem sporo. __________________________________________ Zasranie gaci zdarza się, gdy ktoś nie zdąży do kibla, a ma mega sraczkę. No ale to się zdarza normalnym osobom raz na kilka lat. A może te dzieciaki są tam karmione jakimś syfiastym żarciem powodującym właśnie mega sraczkę? Pozostawienie "kresek" na gaciach też się zdarza, ale to w przypadku gdy upał na dworze i pot się człowiekowi po dupie leje. No ale nie codziennie. Ci goście muszą chyba sobie tyłków nie podcierać.
Odpowiedz@Draco: Może podcierają - gaciami, jak już je włożą ;)
OdpowiedzSwoją drogą ciekawe że Amerykanie się tak zachowują a Anglicy nie , bo w Anglii takie zachowanie jak z twojej historii jest dla nich wrecz normą z tego co slyszałam w Krakowie też.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2014 o 12:12
@Fergi: przeczytałam 5 razy i dalej nie rozumiem :)
Odpowiedz@licho13: czego nie rozumiesz?
Odpowiedz@licho13: autorka napisala "ale u nas na campie są ludzie z ok. 15 krajów, w tym Kanada, Meksyk, Nowa Zelandia, Hiszpania, Niemcy, Wielka Brytania, Ukraina, Czechy a to Amerykanie zawsze sprawiają takie niespodzianki."więc wyraziłam zdziwienie że anglicy czyli obywatele Wielkiej Brytanii bedąc w stanach na obozie nie zachowują się jak opisani Amerykanie ,skoro właśnie w taki sposób zachowują się w Anglii (czyli u siebie) czy podczas wizyt w Krakowie. Naprawdę nie mam pojęcia czego ty tu nie rozumiesz.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2014 o 16:46
@Fergi: Anglicy, w sumie Szkoci i Walijczycy też, są u mnie na 2 miejscu. Też im się zdarza być obrzydliwym, kreski itp... Ale nadrabiają tym, że nie brudzą tak ubrań i wywracają skarpetki, a nie zwijają w kulkę i męcz się kobieto 20 minut zanim pranie nastawisz... Ja na prawdę nie mam nic do wszystkich Amerykanów, mój narzeczony to Amerykanin, ale on jest typowym czyściochem, nawet czasem się zastanawiam czy nie jest czystszy ode mnie. Sam robi pranie i to 4 oddzielne, sprząta, prasuje, odkurza codziennie i ściera kurze plus gotuje ;) Ale on jest zdecydowanym wyjątkiem od większości ogółu z jakim się spotkałam...
Odpowiedz@awanturnica: Już myślałam że oni znaczy Anglicy jakoś się w tej Ameryce zmieniają :-)Amerykanów od tej strony nie znam od tej której znam to jest towazyskiej sympatyczni ,wyluzowani czasem może troche zwariowani (tacy Easy Going) ale ogólnie ich lubie.
Odpowiedz@Fergi: bo tacy właśnie Amerykanie są :) Plus nie dbają o higienę :)
OdpowiedzPo gościach z Azerbejdżanu w hotelu gdzie kiedyś pracowałam też zostało wszystko w kupie. Nie wiem jak oni to zrobili, ale umazali wszystko jak farbą, nawet w firanki zawinęli. Współczuje dziewczynom, które to musiały sprzątać. Ja pracowałam w sekcji gastronomicznej to na szczęście tego nawet nie widziałam.
OdpowiedzByłam w tym roku na campusie i jeśli chodzi o naród angielski,a szczególnie przedstawicielki tego oto kraju to totalna porażka syf w pokojach butelki,ciuchy,buty,rzeczy do higieny intymnej,papierki,niedojedzone jedzenie a to wszystko walające się po podłodze.Krótko mówiąc panie którym za zadanie przypadło sprzątanie tych pokoi nie były zachwycone,o łazienkach nie wspomnę.
OdpowiedzPo cholerę te wszystkie wyrazy angielskie typu laundry girl itp. Kurna zdecyduj się czy piszesz po polsku czy po angielsku anie mieszasz języki.
OdpowiedzTaka drobna uwaga... Ostatnia obrzydliwa HISTORIA. To nie jest ANEGDOTA to przytoczona prze Ciebie historia/pewne wydarzenie.
OdpowiedzCo do kleksiarzy to przyczyna jest bardzo prosta: powodem jest owlosienie w okolicach odbytu i tutaj niestety pomoglaby tylko depilacja, ktora jest niemozliwa do wykonania samemu :( sam mam ten problem i wierz mi ze chocbym zuzyl cala rolke na jedno posiedzenie to i tak na koniec dnia sa obrzydliwe slady, zwlaszcza gdy w tym dniu bylo duzo ruchu albo bylo goraco... Co do 'g*wniarzy' ktorzy zostawiaja kupsko w spodniach lub pokoju - jest to typowe buractwo i niewychowanie typu 'mam obsluge ktora robi za mnie wszystko wiec dokopie im zeby mieli wiecej roboty'. W domu pewnie tak nie robia
OdpowiedzZasrańce... :))
Odpowiedz'Murica
OdpowiedzJeżeli chodzi o zatykanie odpływów, to młode Polki też lubią to robić. W internacie non stop zapychane są toalety i prysznice, bo jakieś panienki wrzucają tam Maszynki do golenia, zużyte podpaski, tampony. Szczytem było przylepienie pięknej zużytej, zakrwawionej i śmierdzacej podpaski na ścianę kabiny prysznicowej... Fuj! Nie wspomnę o nie spłukiwaniu toalet po skorzystaniu. Odór niesamowity.
Odpowiedz