Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jedna z wielu historii na temat komunijnych zawrotów głowy. Gdy byłam jeszcze…

Jedna z wielu historii na temat komunijnych zawrotów głowy.

Gdy byłam jeszcze w podstawówce, przyszedł dzień Pierwszej Komunii, a przedtem przygotowania do tego wydarzenia. Sumy pieniędzy na wszelkie ozdoby kościoła/chlebki/chusteczki niebagatelne, najwięcej natomiast rodzice wydali na sukienki.
Wszystkie dziewczynki w szkole miały mieć identyczne sukienki, odgórnie narzucone przez nasze katechetki, żeby "stać przed Bozią równi i solidarni" i "by nikt nie poczuł się gorszy lub lepszy na podstawie ubrania". Niby kilka stów trzeba było na nie wysupłać, a kreacje i tak były zrobione z paskudnego materiału przypominającego ceratę i zaprojektowane szkaradnie. No ale nie ma wyjścia, miało być jednolicie i było. Sukienka po wszystkim trafiła na dno szafy.

Rok później komunię miała moja kuzynka, chodząca ze mną do tej samej szkoły. Cioci się nie przelewało, kiedy więc zobaczyła że sukienka z obecnego roku jest prawie identyczna jak z poprzedniego, poprosiła o użyczenie mojej starej sukienki na ten szczególny dzień. Oczywiście, zgodziliśmy się, nam i tak się więcej nie przyda, a kiecka nie wyglądała na zniszczoną, wiele gorzej też już wyglądać nie mogła. Ciocia jednak spotkała się z wielkimi oporami ze strony katechetek. Że sukienka z tego roku ma trochę inny wzór na rękawach, że kokardę dali trochę inną i jak ktoś się przypatrzy, to zauważy różnicę. A przecież wszystkie dziewczynki mają wyglądać tak samo, a mała może się źle poczuć, że ma starą zamiast nowej. Chcąc lub nie, ciocia w końcu ustąpiła i zapłaciła za kolejne niewarte swoich pieniędzy szmacisko, chociaż za takie pieniądze dałoby się upolować coś w naprawdę dobrym guście.

Czas na finał. Niedługo przed komunią, rodzice dowiedzieli się, że tego samego dnia i o tej samej godzinie w komunii brała będzie udział szkoła prywatna z naszego miasta. Żeby nie tworzyć podziałów, postanowiono wymieszać całe towarzystwo, specjalnie w rzędach umieszczając po kilka dziewczynek z innych szkół. W szkole prywatnej panowała dowolność w wyborze strojów, dzięki czemu jedne dziewczynki wyglądały jak księżniczki lub panny młode, a drugie patrzyły na nie smutne w swoich ceratowatych koszmarkach o zbliżonej cenie. Zdjęcia też budziły lekkie zdziwienie, bo nikt już nie myślał o równości i uczuciach dzieci, które z początku były tak ważne. Ja wiem, że komunia ma być sakramentem, a nie kolejnym wydarzeniem komercyjnym, ale podobna hipokryzja wyprowadza mnie z równowagi niezmiennie od lat.

Chyba jednak różnica w sukience mojej kuzynki na tle innych nie byłaby aż tak widoczna...

komunia

by clemcia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar piwonia
52 62

Wygląda na to, że ktoś robił niezły "biznes" na tych badziewnych sukienkach komunijnych szytych co rok nowych.

Odpowiedz
avatar Taczer
59 63

@piwonia: Wygląda na to, że kolejna grupa, zamiast przyjść na spotkanie i wspólnie zdecydować jak się mają dzieci ubrać, spotkanie zlała i potulnie przyjęła do wiadomości wytyczne w tym wzór, krój i materiał sukienek. To są katechetki, na litość, nie papież i nie Matka Boska. Ubierają rodzice, płaca rodzice, decydują rodzice.

Odpowiedz
avatar minus25
37 37

@Taczer: Slowo w slowo prawda.

Odpowiedz
avatar cher
34 38

@Taczer: O to właśnie chodzi. Dziwię się tej ciotce, że dała za wygraną. Przecież w ogóle nie ma takiego obowiązku jak jednolity strój i - bez względu na fochy pani katechetki - rodzic może ubrać dziecko wedle własnej woli, tym bardziej, że sukienka wpasowała się w przyjęte normy. Ksiądz przygotowujący mnie do I Komunii też próbował na siłę decydować za wszystkich, bo on już zamówił jednakowe książeczki i różańce (nikogo nie pytając o zgodę) - a ja już miałam jedno i drugie, bo po prostu mamie się spodobały i kupiła mi wcześniej, wiedząc, że i tak będą potrzebne. Marudził, że przecież zamówienie, że to i tamto. W końcu tata w krótkich żołnierskich słowach mu uświadomił, że nikt nie kazał mu zamawiać bez uzgodnienia z rodzicami i jak chce, to niech sam zapłaci i da jakiemuś dziecku, które będzie potrzebować.

Odpowiedz
avatar Zmora
24 32

@odzunia: A jak się nie zgodzą i ubiorą dziecko w co im się podoba to co? Ksiądz wyrzuci dziecko z kościoła?

Odpowiedz
avatar Taczer
0 16

@odzunia: Przedawkowałaś Środę?

Odpowiedz
avatar clemcia
7 15

@Taczer: Było to dobrych piętnaście lat temu, ale mniej-więcej pamiętam tę sytuację, jako że na spotkania chodziłam wtedy z mamą. "Moja zakonnica", pomimo swojej profesji, była chyba wyciągnięta z samego dna piekieł. Wyżywanie się na dzieciakach było na porządku dziennym, skargi na nią wpływały jak szalone, a historie o tej kobiecie byłyby świetnym tematem na tę stronę. Chodzi tu o kobietę, która potrafiła mi, ówczesnej piętnastolatce, powiedzieć, że moja zmarła dwa tygodnie wstecz matka pójdzie do Piekła, bo ślub miała tylko cywilny. Podobno pani ta niedawno wyleciała za... naderwanie dzieciakowi ucha. Do czego zmierzam? Każdy opór ze strony rodziców był natychmiast przenoszony przez ową zakonnicę na dzieciaki. Czasy były wtedy trochę inne, zasady dla nauczycieli mniej rygorystyczne, a może rodzice byli zwykłymi tchórzami lub bali się o swoje dzieciaki, ciężko powiedzieć. Ale od decyzji Piekielnej Siostry (podjętych bez zgody rodziców, na samym początku przygotowań) odwołań nie było.

Odpowiedz
avatar masterofslave
6 8

@Taczer: cóż... Kilka lat temu w naszej parafii ksiądz ustalił cały program Komunii - ze strojami włącznie. Kwota jakiej zażądał była tak astronomiczna, że znaczna część rodziców nie zgodziła się na nią. Ksiądz niestety nie negocjował warunków - obraził się, postanowił owieczki nauczyć pokory i Komunię... odwołał. W tej sytuacji rodzice udali się do konkurencji 700 metrów dalej i bez problemu dogadali się z tamtejszym proboszczem. Oooo... jakież było larum. Nasz kapłan natychmiast spuścił z tonu, ogłosił termin komunii. Niestety rodzice nie odpuścili i w efekcie gros dzieci poszło do komunii w sąsiedniej parafii a w naszej bodaj mniej niż dwadzieścioro. Tylko teraz proszę sobie wyobrazić co by było, gdyby trafiło na małe miasteczko z jedną parafią, bądź gdyby obaj proboszczowie nie żyli w stanie permanentnej wojny podjazdowej? Rodzice położyliby uszy po sobie i musieli płakać i płacić...

Odpowiedz
avatar piwonia
7 7

@Taczer: Mi to wygląda jednak jednoznacznie jako wyciągnięcie pieniędzy od ludzi "bo sukienki będą szyte jednakowe", po czym wzięcie tych pieniędzy do kieszeni, bo uszycie fartucha z ortalionu nie jest warte 1/100 tej kwoty. Następny rocznik "komunistów" to rzecz jasna nowa okazja do łatwego zarobku, więc wciskamy rodzicom identyczny kit i "byznes" się kręci.

Odpowiedz
avatar cher
7 19

@gorzkimem: No co Ty nie powiesz? o.O

Odpowiedz
avatar Izura
24 30

@gorzkimem: Wzbudzisz szok i niedowierzanie.

Odpowiedz
avatar odzunia
4 14

Ja w tym roku byłam na Komunii syna mojej kuzynki i przystąpiło do niej tylko dwoje dzieci. Pięknie to wyglądało.

Odpowiedz
avatar archeoziele
1 29

@gorzkimem: A weź wyjaśnij kilkulatkowi, że nie pójdzie do komunii z całą klasą tylko osobno. Myślisz że dla dziecka ważny jest sakrament? Ono jeszcze z niego mało co rozumie. Ważne są prezenty i lans przed kolegami.

Odpowiedz
avatar Katka_43
10 22

@gorzkimem: Ja nie wiem,co my byśmy bez Ciebie zrobili?:))Umarli w niewiedzy chyba:))))

Odpowiedz
avatar Taczer
3 23

@archeoziele: Ten kilkulatek ma lat osiem lub dziewięć i doskonale rozumie, czym jest sakrament. Jeśli tego nie rozumie, nie jest zdolny (w sensie dojrzałości), żeby sakrament przyjąć. Temu dziecko przez prawie cały rok szkolny tłumaczy się i wyjaśnia, czym jest impreza, w której bierze udział. I dzieci to rozumieją i przeżywają. Za to rodzice dostają małpiego rozumu, bo już dawno zapomnieli, czym jest religijność, więc bawią się w przebieranie dziecka w księżniczki i lordów oraz ścigają, kto się wysadzi na większą imprezę i droższe prezenty.

Odpowiedz
avatar Taczer
3 17

@Fahren: Albo w życiu nie rozmawiałaś z komunistą, albo umiałeś zagaić jedynie na temat prezentów. Rozumieją doskonale, nie w dorosło-teologicznym sensie, ale zdają sobie sprawę z ważności tego, co nazywasz przedstawieniem. Raz miałam do czynienia z dzieckiem, które szło li i jedynie w celu otrzymania prezentów. Trudno oczekiwać czegoś innego, skoro jego matka równie otwarcie informowała wszystkich, że w te bajki nie wierzy, progu kościoła nie przestąpi - zatrzymywała się demonstracyjnie przy drzwiach - i każdemu kto miał cierpliwość tłumaczyła, że wbrew sobie posyła, ale inaczej dziadkowie nie rzuca kasą. Rzeczywiście, w takim wypadku ciężko o uduchowione podejście u dziecka.

Odpowiedz
avatar ananonda
2 10

@Fahren: Nie zgadzam się z Tobą. Co roku patrzę nas przygotowania dzieciaków do pierwszej spowiedzi i komunii. Nie powiem, że wszystkie mocno to przeżywają, ale zdecydowana większość traktuje to bardzo poważnie. Nie zliczę, ile razy dzieci pytały mnie, czy mogą przećwiczyć ze mną formułę spowiedzi, chociaż sama nie mam z nauczaniem religii nic wspólnego. Dzieciaki przed komunią przejmują się wszystkim: zaliczaniem modlitw, pierwszą spowiedzią (tym chyba najbardziej), swoim wyglądem, przyjęciem, prezentami. Nie jest jednak wcale tak, że dla maluchów nie jest to przeżycie duchowe.

Odpowiedz
avatar archeoziele
7 9

@Taczer: Kwestie komunii są trudne do zrozumienia nawet dla dorosłego, a co dopiero kilkulatka. Te przeżycia są raczej na zasadzie- pani mówiła że ważne, to jej wierzę.

Odpowiedz
avatar arc
5 5

@archeoziele: ja nie poszłam do komunii z całą klasą, tylko osobno. I żyję i mam się dobrze, nie czułam się z tego powodu gorsza ani wykluczona. Ba, znam osoby, które w ogóle nie poszły do komunii i też jakoś dały radę. Lans na prezenty nakręcają sami rodzice - za moich czasów nie było zwyczaju dawania kucyków, komputerów i quadów, więc nam-dzieciakom nawet przez myśl nie przeszło, że moglibyśmy którąkolwiek z tych rzeczy dostać. Jeśli już, to "lansem" było to, że mogliśmy uczestniczyć w mszy świętej na tych samych warunkach, co dorośli, a rzeczą trudną do zrozumienia były raczej te pieniądze w kopercie, których wartości nie mogliśmy znać w wieku, kiedy to 5 złotych na słodycze w sklepiku szkolnym było zawrotną kwotą, a których i tak przecież większość z nas już nigdy więcej nie zobaczyła :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2014 o 4:18

avatar DasUberVixen
5 31

Jak tak czytam te historie o histeriach komunijnych to zaczynam się cieszyć, że wraz z przejściem na prawosławie wypisałam się z tej szopki. Tak, wiem, cerkiew ma własne dziwactwa, ale przynajmniej tego dzieciom oszczędzę.

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
2 18

@DasUberVixen: To prawda z drugiej strony odnoszę wrażenie, że wierzący znajdują więcej sympatii u popów. Ja brałam ślub w cerkwi ponieważ księża katoliccy z mojej parafii non stop robili jakieś trudności i załatwienie ślubu z prawosławnym cudzoziemcem było jakimś strasznym problemem w ich oczach. Tymczasem w cerkwi wszystkie formalności poszły gładko i bez problemu.

Odpowiedz
avatar DasUberVixen
4 20

@kertesz_haz: moi chłopcy są już ochrzczeni i bierzmowani. Jak wrócimy z urlopu to przyjmą pierwszą komunię, w body z Batmanem, bo czemu nie? Przy ślubie więcej problemów robił ksiądz z rzymskiej parafii. I oczywiście, zanim cokolwiek wydał, wyrecytował cennik. To, że w parafiach brak tylko kas fiskalnych, to jest chore! Mówią, że w cerkwi jest przepych, bo tyle złota itd. Tylko dlaczego tu sakrament jest sakramentem a nie usługą za "co łaska, nie mniej niż..."?

Odpowiedz
avatar DasUberVixen
0 20

@osvinoswald: pewnie "jeszcze" to kluczowe słowo. Mama rwała włosy z głowy, ale w końcu dała spokój, a osiedlowemu kółku różańcowemu się nie spowiadam. ;)

Odpowiedz
avatar Bryanka
5 11

@DasUberVixen: Też miałam nie iść do Komunii z racji przynależności do protestantów. Miałam nie iść, a niestety rzeczywistość skrzeczy. Po powrocie z zagranicy mama posłała mnie do polskiej szkoły i zapisała na religię stwierdzając, że przecież doktryny, aż tak się różnić nie będą. No niestety katechetce się to nie za bardzo podobało. Matka chciała mnie potem z religii wypisać co spotkało się z mega sprzeciwem. No i stwierdziła, że do Komunii mnie nie pośle - TO spotkało się już z groźbą usunięcia ze szkoły. Także "moja" I Komunia była przyjęta dla świętego spokoju. Nie powinno tak być, to tak jak ochrzczenie kogoś na siłę. A śpiewy cerkiewne bardzo lubię. Jak byłam na Litwie to lubiłam iść do cerkwi i po prostu posłuchać jak śpiewają.

Odpowiedz
avatar DasUberVixen
3 5

@Bryanka: współczuję, ale ja bym się nie dała. Nikt nie zmusi moich dzieci w uczestnictwie w jakimkolwiek nabożeństwie bo tak wypada.

Odpowiedz
avatar Bryanka
4 4

@DasUberVixen: Ja to pewnie też bym się nie dała, ale wtedy...samotna matka, świeżo po powrocie do kraju, wykpiona przez rodzinę, że "walizy dolarów nie przywiozła.

Odpowiedz
avatar pawel78
1 21

niestety, ale z tego co widze to w Rzymsko-Katolickim sa zgredy, ktore pod przykrywka religii narzucaja swoje zdanie, itp.

Odpowiedz
avatar fenirgreyback
0 16

@Fahren: ja chyba jestem jakiś dziwny. Jeżeli czegoś nie wiem, to nie piszę na ten temat postów na piekielnych. Wklep sobie w google "dlaczego chrzci się niemowlęta" i dowiesz się wszystkiego. Poza tym- jak widzę dla ciebie "chrześcijaństwo" i "katolicyzm" to są tożsame pojęcia, a to świadczy wyłącznie o twojej naprawdę nikłej wiedzy.

Odpowiedz
avatar Miaukun
7 11

@fenirgreyback: Temat ciekawy, więc jak radziłeś, tak zrobiłem. I znalazłem coś takiego(troche przydługawe ale cóż zrobić) W Nowym Testamencie chrztu zawsze udzielano tym, którzy pokutowali i wyznawali swoją wiarę w Jezusa Chrystusa. Wszyscy jednogłośnie przyznają, że nie ma w Piśmie Świętym przykładu ani nakazu, czy choćby wzmianki, chrztu niemowląt czy dzieci. Teologia chrztu bierze pod uwagę wyłącznie ludzi dojrzałych, będących w stanie podejmować odpowiedzialne decyzje. Dzieci mogły stawać się chrześcijanami tylko wtedy, gdy będą w stanie poznać Chrystusa i poprosić o zbawienie. Wchodzący do wody wyznaje wiarę chrześcijańską, wydaje publiczne świadectwo swojej wiary. Cyprian, biskup Kartaginy, w swoim liście do Fidusa, nakazuje chrzcić niemowlęta już na drugi lub trzeci dzień po narodzeniu, łączy on ten obrzęd z odrodzeniem i otrzymaniem daru Ducha Świętego. Jego list jest sprawozdaniem z synodu biskupów, którzy podjęli w tej sprawie stosowną uchwałę. Wydaje się zatem, że praktyka chrztu niemowląt zaczęła się coraz bardziej upowszechniać. Pokuta i wiara chrzczonej osoby zaczęły odgrywać coraz mniejszą rolę. W połowie trzeciego wieku chrzest niemowląt stał się w Kościele regułą. Skoro Nowy Testament nie tylko milczy na temat chrztu niemowląt, ale nawet myśl i praktyka Nowego Testamentu jest sprzeczna z pojmowaniem i praktyką chrztu niemowląt w późniejszych wiekach, to powstaje pytanie: w jaki sposób obrzęd ten pojawił się w Kościele? Choć teologia chrztu nie pozwalała na chrzest niemowląt, to jednak wraz z zanikaniem elementu osobistego wyznawania wiary, zaczął coraz wyraźniej wyłaniać się element sakramentalno-magiczny. Następowało stopniowe odchodzenie od pierwotnego chrześcijaństwa. Coraz ważniejsza stawała się woda chrztu, coraz częściej posiadała ona oczyszczającą i uświęcającą moc, moc nad siłami zła i szatana. Praktyka chrztu niemowląt przyczyniła się do zaniknięcia katechumenatu jako okresu przygotowania do chrztu, chociaż chrzczone niemowlęta nadal nie-konsekwentnie nazywano „katechumenami”. „W średniowieczu, gdy wszystkie narody zostały ujarzmione przez chrześcijańskie wojska, chrzest często był symbolem nie wiary, lecz poddania jurysdykcji kościelnej władzy zwycięskiego państwa, a chrzest tak zwanych konwertytów przypominał chrzest niemowląt, gdyż nauczanie o wierze następowało po nim, a nie poprzedzało go. Praktyka ta naruszała Drugi Kanon Soboru Nicejskiego (325 r.), który ostrzegał przed przedwczesnym chrztem i domagał się poprzedzającego chrzest nauczania. Chrzest, jako sposób wejścia do corpus christianum, często był zwykłym wejściem do grona obywateli chrześcijańskiego państwa i czasem był dokonywany pod przymusem. W ten sposób chrzest, praktykowany na niemowlętach, stopniowo tracił swoje nowotestamentowe znaczenie, aż w końcu stał się zwykłym zewnętrznym znakiem, pozbawionym jakiegokolwiek wewnętrznego znaczenia duchowego. Od razu mówię, że nie jest to żaden atak na twoja osobę czy wyznawaną przez ciebie wiarę. Mam nadzieję, że możesz przedstawić swój pogląd na ten temat.

Odpowiedz
avatar Miaukun
6 12

@fenirgreyback: Nie rozczarowałeś, raczej spodziewałem się tego. Jak radziłeś w swoim poprzednim poście, poszukałem, przeczytałem i podałem to co znalazłem. Przykro mi, że nie zgadza się to z twoim wyidealizowanym poglądem. Twoje zdanie nie ma tu żadnego znaczenia? Tylko to co powie "góra" się liczy? To mówisz, że w jakiej sekcie jesteś?

Odpowiedz
avatar Miaukun
6 10

@fenirgreyback: -naprawdę sądzisz, że tysiące katolickich teologów, filozofów i znawców Biblii nie wpadło na to, co napisał jakiś mędrzec w znalezionym w googlach tekście? Przeczytaj sobie, co oficjalnie ma na ten temat do powiedzenia Kościół i wybierz sobie, która wersja wydaje ci się lepsza - no oczywiście, że na to wpadło. Tylko, że skoro nie jest zgodne z OFICJALNYM stanowiskiem Kościoła to raczej chyba nie zostaną takie opracowania opublikowane. A mówią, że chińska cenzura jest straszna. Czego nie pojmuje? Chyba tylko tego, że zamiast podążać za Biblią, ty ślepo kroczysz za Kościołem. Za ludźmi, którzy przez długi okres czasu zmieniali Pismo Święte dla swej wygody. I tak, logika powinna być na maturze. Nie masz własnego zdania, żyjesz i czynisz jak ci powiedziano. Czyli jak w sekcie.

Odpowiedz
avatar Miaukun
4 8

@fenirgreyback: czytałeś Biblię w oryginale? Znasz hebrajski, aramejski, grecki czy łacinę? Nie sądzę, więc możesz śmiało się zamknąć. - odnosi się to również w takim wypadku do ciebie. Nie czytałeś - g*wno wiesz i wszystko na czym opiera się wiara to przekład kogoś INNEGO. Jeśli już nawiązujesz do partii to tam przecież spisku też nie było, a Polska była n-tą potęgą ekonomiczną i militarną świata. Ale oczywiście nieprzychylne tymże tezom opracowania były szeroko dostępne szerokiej publiczności. Czyli bycie katolikiem to podporządkowanie się władzy(a jakże, skoro mają możliwość zmiany doktryn, na których bazują), niezależnie od tego, co ona sobą reprezentuje? "Nie masz własnego zdania, żyjesz i czynisz jak ci powiedziano"- kolejny pseudointelektualista, oświecony wolnomyśliciel. - i to jest to, co nas odróżnia: ja myślę, a nie przyjmuję wszystkiego na wiarę.

Odpowiedz
avatar Miaukun
2 6

@fenirgreyback: 2000 lat tradycji czego? Zmian Pisma Świętego? A za partią stały komitety, które potwierdzały linie partii. Ta sama analogia. Niestety fakt, że tego nie rozumiesz, skreśla cię jako potencjalnego partnera do rozmowy. Widzę, na czym polega wiara dla ciebie: przyjęcie do wiadomości podanej informacji, bez zagłębiania się w nią. Czyli im bliżej do wiary, tym dalej do nauki. Jesteś tego podręcznikowym przykładem.

Odpowiedz
avatar Miaukun
2 8

@fenirgreyback: Wycieczki osobiste CKMie to sobie zostaw dla kolegów. Jedyne co chciałem ci pokazać, to analogie pomiędzy tymi dwoma tworami. Nie jesteś tego w stanie pojąć? Trudno,jakoś mnie to nie dziwi. Naukę znam nie tylko nie słyszenia. I dam sobie rękę uciąć, że można by to zdanie odnieść do ciebie. Widzę również, że brak czytania ze zrozumieniem jest dla ciebie dużą przeszkodą w życiu. NIGDZIE nie napisałem, że nauka ma coś wspólnego z Bogiem, a tylko relację pomiędzy nią a Kościołem. Ale jak się nie rozumie tekstu pisanego, to trzeba wyjechać, że Boga się nauką nie da udowodnić. Twoja nauka nawet nie doszła do poziomu wczesnej podstawówki, gdyż jak już zostało udowodnione, czytanie tekstu zw zrozumieniem przekracza twoje zdolności. Natomiast wiara w tobie mocna. Publiczna edukacja dała blamaż, jeśli chodzi o twoja osobę. Natomiast indoktrynacja kościelna, jak już napisałeś, przez 2000 lat doprowadziła swoje metody do perfekcji. Typowy moher-gimbosz.

Odpowiedz
avatar Miaukun
3 7

@fenirgreyback: Index librorum prohibitorum - wiesz co to, ptysiu? Ty napisałeś o partii socjalistycznej. Nie napisałem ani raz PZPR. - Logicznym jest, że w sprawach wiary katolik podziela poglądy Kościoła. i tu się chyba mylisz. Ty masz wierzyć, a nie logicznie fakty przemyśleć. A ta cała dyskusja nadal nie odpowiedziała na początkowe pytanie- dlaczego Kościół odszedł od/zmienił wartości, które były jego podwalinami, a są zapisane w Piśmie Świętym(między innymi sprawa chrztu niemowląt). Bo jeżeli tych zmian było dużo, to dochodzimy do momentu w którym wiara w Boga poprzez Pismo Święte zostaje zmieniona w wiarę w Kościół.

Odpowiedz
avatar Miaukun
0 6

@fenirgreyback: Owieczko - Istnienie Boga nie jest kwestią "faktu", bo nie da się z całą pewnością stwierdzić, czy Bóg istnieje czy nie. - więc jak pisałem - masz wierzyć. przecież ja ci tu rację przyznaję tylko ty w swoim zacietrzewieniu tego nawet nie widzisz. Co do partii,to pamiętam, że była taka jedna w naszym pięknym kraju. Labour party jest socjalnodemokratyczna, taka lekka różnica. I ta nasza raczej nie pozwalała sobie na wyskoki. Ale pewnie za młody jesteś, by to pamiętać. Żebyś w końcu zrozumiał - tak jak tam komitet zawsze był w zgodzie z linią partii, tak twój magistrat tak samo odnosi się do doktryn Kościoła. I nie dopisuj sobie spisku, bo nic takiego nie pisałem. Rzekome zmiany, dobry jesteś. No ale przecież wiara nie musi iść za faktami. W końcu to wiara. Chrzest dzieci nie znajduje podstaw w Biblii. Chrzest dzieci stał się normą w post-apostolskim okresie, nie zaś w okresie Nowego Testamentu. Ale co tam, to tylko Biblia. Pytałem tylko, dlaczego Kościół wprowadzał zmiany do swoich doktryn, zamiast posiłkować się Pismem Świętym. Tego również nie wiesz, więc odwracasz kota ogonem. A ejakulaty to masz chyba w ciche noce w seminarium. P.S. za wysrywy to ja w tym momencie uważam wszystko poza Pismem Świętym. Szczególnie te wysrywy wypisane na soborach i magisterium. Przez ludzi, którzy są tylko ludźmi i jako tacy popełniają błędy. Nikt nie jest nieomylny. No, tylko papież, ale to przecież też nie z Biblii, a jednego z soborów. Takie tam wysrywy.

Odpowiedz
avatar Miaukun
3 7

@fenirgreyback: Wiesz co. Stwierdzam, że rozmowa z tobą to totalna strata czasu. Nie jesteś w stanie podać żadnego argumentu poza poczytaj sobie. Spisku nikt nie odkrył, ale nie będę jednego i tego samego tłumaczył komuś, kto nie jest tego w stanie zrozumieć. Typowy niespełniony klecha.

Odpowiedz
avatar mesiaste
7 11

Jak ja szłam do komunii, to rozłożono je na dwie tury: pierwsza dla tych w albach, druga dla "sukienkowych" i tyle. Co do samych alb, w parafii, w której odbywała się uroczystość, przechodziły one z pokolenia na pokolenie, bo nie zmieniano wzoru, więc jak widać da się. Natomiast @Taczer ma rację, ktoś ewidentnie olał sprawę, może w ramach "by przyoszczędzić" na komunijnych szmatkach albo w imię, byle jak, grunt, że skromnie, czy innego powodu, w stylu grunt, że komunia, nieważne w czym. Szkoda, bo dzieciaki może nie nabawią się traumy na całe życie, ale przez jakieś babsztyle, będą ten sakrament wspominać raczej jako koszmarek i po latach śmiać może ze swoich ciuszków niż z dozą, chociażby sentymentu.

Odpowiedz
avatar kalulumpa
10 12

Myślę jednak że powód brzmiał "niech ktoś inny się tym zajmie, ja dam tylko kasę"...

Odpowiedz
avatar Taczer
13 13

@kalulumpa: ...i będę mogła swobodnie wyrzekać na strój, krój i materiał. Znam to w wersji organizacji imprez okołoszkolnych. Standard. Najwięcej do powiedzenia na koniec mają ci, których na oczy nie widziano przy ustalaniu szczegółów.

Odpowiedz
avatar Vella
8 20

@Zmora: Znam historię gdy dziewczynka odbiegająca strojem od pozostałych (sukienka po starszej kuzynce bo brak było pieniędzy na albę, faktycznie bardziej strojna) została karnie (sic!) przesadzona do ostatniej ławki, zabrano jej "czytanie" i śpiewanie solo, choć przygotowywała się do swej roli od miesięcy. Jeszcze przy innych dzieciach ksiądz jej wyrzucił, że próżna, nie na Boga w sercu, etc. - chociaż wiedział skąd taka a nie inna kreacja. Rodzice zrobili aferę, ale mleko się już wylało.

Odpowiedz
avatar Bydle
0 36

„Ciocia jednak spotkała się z wielkimi oporami ze strony katechetek(...)Chcąc lub nie, ciocia w końcu ustąpiła i zapłaciła” I kolejna opowieść o problemach niewystępujących poza tą sektą. Tylko... członkowie sekty godzą się na to (że ich bożek nie ma pieniędzy i tylko tego potrzebuje), więc gdzie piekielność?

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
-1 15

@fenirgreyback: To, że Polski Związek Wędkarski jest sektą nie oznacza, że KRK nią nie jest.

Odpowiedz
avatar Bydle
6 14

@fenirgreyback: „podobne problemy nie występują wcale chociażby w Polskim Związku Wędkarskim” Zgadza się, zrozumiałeś, brawo! „Zdarza ci się logicznie pomyśleć czasami?” Będziesz zdumiony - cały czas. Da bóg - zrozumiesz.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 sierpnia 2014 o 11:30

avatar konto usunięte
5 7

Nie zdziwiłbym się, gdyby pani krawcowa co szyje ubranka okazała się koleżanką / siostrą / szwagierką pani katechetki.

Odpowiedz
avatar GorzkaCzekolada
8 8

Rodzice dupy wołowe, że pozwoli dyktować jakieś katechetce dzień ich dzieci. Komunie brałam prawie 20 lat temu i do tej pory nadal w parafii obowiązują alby, zmienia się tylko haft na zakładce przywiązywanej wokół szyi (nie pamiętam jak on nazywa się). W okresie czasu była u mnie bieda, proboszcz z własnej kieszeni opłacił haft i książeczkę mi i kilku osobom, alby można było spokojnie pożyczyć. Ojciec w zamian za to wytoczył mu tralki na stół. Od lat to rodzice organizują Komunie, nawet w wyborze haftu, przybrania kościoła idt. I nigdy większych problemów nie było.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 sierpnia 2014 o 12:29

avatar piwonia
0 0

Miało być jednolicie i bez wyróżniania tych bogatszych od tych biedniejszych, a wyszło jak zwykle, bo nikt nie pomyślał że na jednej klasie świat się nie kończy i do komunii przystąpią też dzieci z innych szkół. Co innego gdyby strój narzuciła parafia - wtedy miałoby to rację bytu.

Odpowiedz
avatar Qniczynka
-1 1

W parafii, w której ja miałam Komunię również mieliśmy alby, z tym, że były to bardzo ładne, chociaż proste sukienki z przyjemnego w dotyku materiału. I moja siostra, idąca do Komunii dwa lata później, szła w mojej, chociaż wzór był troszeczkę inny. Nikt nie robił problemów, a rodzice mieli prawo wyboru wzorów sukienek, dodatki były dowolne. Osobiście dobrze to wspominam, mając porównanie z rewią mody na Komuniach moich kuzynek.

Odpowiedz
avatar Magnic
1 1

Gdy ja podchodziłem do komunii 13 lat temu wszyscy mieli po prostu takie białe kapoki, czy to chłopcy czy dziewczynki. Nie było żadnych sukienek, kreacji czy garniturów. Wszyscy pod spodem mieli po prostu zwyczajne, czyste i schludne ubrania. Nie wiem, może moje miasto jakieś nienormalne czy coś, może coś się zmieniło. Od tych 13 lat nie byłem w kościele, a komunia i chrzciny to moje jedyne "sakramenty", więc się nie znam na obecnych "modach" komunijnych.

Odpowiedz
avatar kokomando
0 2

Kolejny dowód na to że katotalibowie są odpowiedzialni za całe zło w tym kraju.

Odpowiedz
avatar Hahusia
-1 3

Ja sama u pierwszej komuni nie byłam, jestem protestanktka (przy okazji, prosze mi nie mówić, że z racji wyznania nie mam prawa się tu odzywać). Moja młodsza kuzynka szła do komunii kilka lat temu (byłam na niej). Poszła w albie. Jak większość dziewczynek z jej klasy. Nam tez nauczyciele i katecheci w szkole mówili, że tak najlepiej, najskromniej. I przy tym pozostane.

Odpowiedz
Udostępnij