Niektórzy może czytali
http://piekielni.pl/60336
Jeszcze jeden kwiatek z tym "doktorem".
Skrót: Teść miał nowotwór pęcherza.
Od jakiegoś czasu narzekał na ból kręgosłupa. Bolał go i bolał, i to coraz bardziej. I męczy tego lekarza, żeby coś mu przepisał, żeby jakieś badania zrobił, żeby zobaczył dlaczego go tak to boli, bo nigdy nie bolało.
Jaka była odpowiedź lekarza?
"Idź się pan lecz na głowę bo się panu coś miesza"
A czemu go bolało? Jak pisałam w poprzedniej historii - miał już przerzuty do kości.
Pielęgniarka, która opiekowała się teściem w jego ostatnim miesiącu życia powiedziała, że ten nowotwór ma to do siebie, iż daje bardzo często przerzuty do kości. I powiedziała też że musiał okropnie cierpieć, bo ból kości jest najgorszym bólem.
Skoro to było takie oczywiste dla pielęgniarki to dlaczego nie było też dla tego lekarza? Lekarza-specjalisty niby. Urolog-onkolog nie wie, że nowotwór którym zajmuje się na co dzień daje takie przerzuty?
słuzba_zdrowia
Widząc osobę chorą, cierpiącą nie jesteśmy sobie wyobrazić jak ogromny ból muszą te osoby znosić. I dlatego niektórzy lekarze to ludzie bez serca nie potrafią sobie wyobrazić tego bólu. Przypomina mi się historia koleżanki, która rodziła dziecko. Będąc już na porodówce, dziewczyna jęczy, stęka, pokrzykuje. A lekarka do niej z tekstem "czego drzesz ryja nie ty pierwsza nie ostatnia rodzisz". Szkoda słów.
Odpowiedz@Nobody: Albo niektórzy stykając się z taką chorobą i taką śmiertelnością wśród swoich pacjentów, uodporniają się, obojętnieją, odcinają się emocjonalnie. Tak mi się wydaje, bo to nie jest leczenie kataru, tylko codziennie oglądanie ludzkiej tragedii. Może się mylę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 sierpnia 2014 o 6:07
@Yennefer_: Oczywiście lekarze na cierpienie powinni się trochę uodpornić żeby po każdym "straconym" (np. ciężko chorym, leżącym i umierającym czlowiekiem) pacjencie nie brali pół roku chorobowego i nie musieli się leczyć u specjalisty. Ale odrobina empatii by się przydała każdemu. Ale jeżeli pacjent mówi, że go boli, tak jak w opisanej historii kręgosłup to obowiązkiem lekarza jest dowiedzieć się jaka jest tego przyczyna i czy faktycznie coś tam się dzieje.
OdpowiedzLekarz wypalony zawodowo. Stracił empatię i dociekliwość zawodową. W te miejsce pojawiła się rutyna, lenistwo i znudzenie. Współczuję :S
OdpowiedzWierzę, bo u mojego Taty chłoniak był "niestrawnością". A odnosząc się do komentarzy: jak się ktoś "wypala", to niech się na piece przerzuci.
OdpowiedzRozumiem twoje cierpienie z powodu choroby taty. Tylko mnie zastanawia inna rzecz. Po co drugi raz to samo piszesz? Tym razem w dużym skrócie?
Odpowiedz