Jestem jeszcze studentem i z braku czasu (i chęci) na pracę, dorabiam sobie korepetycjami z matematyki. Kto kiedykolwiek dorabiał sobie jako korepetytor, wie, że nie trudno tu o piekielność. Mam jednak w pamięci klienta sprzed dwóch lat, który przebił wszystkich innych.
O to jego wybrane piekielności:
1) Chłopak nie zdał matury w maju i chciał się przygotować do poprawki w sierpniu. Zadzwonił do mnie... 2 tygodnie przed maturą. Czyli chciał nadrobić 3 lata w dwa tygodnie, a jak się szybko okazało to nawet więcej, bo miał problemy z zadaniami na poziomie gimnazjum, a nawet podstawówki!
2) Brak znajomości wzorów. Zawsze tłumaczył się tym, że na maturze dostaje się tablice. Wydrukowałem takie tablice, żeby sprawdzić jak sobie z nimi poradzi. Gdy zobaczył je przed sobą i zdał sobie sprawę, że już mu nie podyktuję potrzebnego wzoru, wpadł w panikę. Przy pierwszym zadaniu wertował tablice przez 5 minut, po czym stwierdził, że musiałem wydrukować złe, bo nie ma potrzebnego wzoru. Oczywiście znalazłem go w 3 sekundy.
3) Notoryczne spóźnienia, przekładanie wizyt w ostatniej chwili itd. Jednak zdarzały się też niezapowiedziane nieobecności. Dwie najbardziej kuriozalne:
a) Chłopak się spóźniał. Po pół godziny dostaję smsa z informacją, że on dziś nie przyjedzie, bo zaspał. Niby normalne, ale byliśmy umówieni na 14...
b) Spóźniał się, ale minęła godzina, potem druga i zero informacji. Wieczorem dzwoni do mnie ktoś z nieznajomego numeru, odbieram i okazuje się, że to jego mama. Informuje mnie ona, że syn nie przyjechał, bo zadałem mu trudne zadanie do domu, on nie umiał zrobić i się zestresował... Ale to już historia na piekielność 4.
4) Chłopak ewidentnie nie ćwiczył w domu, nie robił postępów i ogólnie zlewał na wszystko. Wydrukowałem mu jakiś arkusz próbny, ale nie ze strony CKE, dzięki czemu nie miał gdzie znaleźć do tego odpowiedzi. Gdy dzwoniła jego mama, wytłumaczyłem, że nie jestem szkołą i nie postawię mu 1, a zadanie dostał, żeby poćwiczyć samemu. Niech zrobi ile potrafi i przyjedzie to mu sprawdzę, a resztę zrobimy wspólnie. Gdy przyjechał arkusz był kompletnie pusty. Wytłumaczył mi, że bardzo próbował, ale nie umiał zrobić żadnego zadania. Na pytanie czemu arkusz jest pusty i nie ma prób obliczeń, stwierdził, że robił na brudno. Wiedziałem, że kręci, więc poprosiłem, żeby podał treść choć jednego zadania otwartego. Oczywiście nie umiał i zaczął się rzucać, że to nie przesłuchanie, że nie muszę mu wierzyć itd.
5) Przyjeżdżał na 2 godziny, ale uczyliśmy się mniej. Zdarzało się np. w połowie zadania, że wstawał i mówił, że musi sobie zapalić, po czym wychodził na 20 minut.
Przypadek był beznadziejny, na korepetycjach nawet nie próbował mnie słuchać, w domu sam nie ćwiczył, na maturze mu nie zależało, a przyjeżdżał do mnie jak sam stwierdził "żeby starzy się nie czepiali". W pewnym momencie już powiedziałem mu wprost, że on nie zda tej matury, bo przecież nic nie umie, na co tylko wzruszył ramionami.
Jakiś czas później dostałem telefon od jego mamy, że maturę zdał. Miał 34%, niewiele, ale jednak zdał, czego nie mogę zrozumieć do teraz...
korepetycje
Tylko jak sam napisałeś - piekielnością nie jest fakt nieznajomości wzorów (skoro są podane) a brak umiejętności korzystania z karty. Z tego powodu w LO nie wymagano od nas znajomości wzorów, dostawaliśmy kartę i mieliśmy dzięki niej rozwiązać zadania.
OdpowiedzW naturę młodzieży wpisane jest zgrywanie cwaniaka i aroganta po to by zdobyć przewagę nad rówieśnikami. Koleś zapewne umiał na te 34% z letką pytą ale nie mógł pokazać tego po sobie żeby czasem nie zrzucić maski którą konsekwentnie zakładał. Zauważcie, iż mir wśród młodzieży zdobywa ten sztubak który łacno przybierze pozę nygusa, abnegata i olewacza. Do takiegoż też lgną kobiety szukające wrażeń i ciemnych typów. Uczeń pilny, obowiązkowy, sumienny będzie co prawda osiągał sukcesy naukowe, ale kosztem intensywnego życia towarzyskiego i seksualnego, przez co po trzydziestce pozostaną mu co najwyżej portale randkowe bo ciągnęła się będzie za nim łatka nudziarza. Znam uczniów zdolnych którzy specjalnie piszą sprawdziany na dopuszczający żeby nie wychylać się na tle klasy i nie być okrzykniętymi przez kumpli i panny kujonami, a tym samym zwiększyć swoje szanse na odbycie stosunku seksualnego jeszcze przed maturą.
Odpowiedz"letką"
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Jeden z ładniejszych komentarzy Twojego autorstwa szefie.
OdpowiedzCzyli jednak dobry z Ciebie korepetytor skoro gośc zdał :)
OdpowiedzNie rozumiem bólu dupy. Faceta czas i pieniądze. Płacił ci regularnie za poświęcony czas? Jego sprawa jak wykorzystał przekazywana mu wiedzę, a widać, że efektywnie, skoro maturę zdał. Osochoziii...
Odpowiedz@gorzkimem: Ogólnie płacił. Z wyjątkiem tych dni, gdy się nie pojawił w ogóle, a ja spędziłem dzień w domu czekając na niego. W sumie nie było z nim tak źle, ale rozmowy z jego mamą zapamiętam na zawsze xD.
Odpowiedz@gorzkimem: Chodzi o to, że takie przypadki jak wyżej opisany niestety nie są odosobnione i później takie osoby mają dość roszczeniową postawę wobec wszystkich, tylko nie siebie. No bo on przecież ma maturę zdaną, nieważne, że ledwo i nieważne, że na poprawce. Potem często takie osoby idą na studia, ponieważ w wielu szkołach we wrześniu są organizowane drugie nabory i robią wielkie oczy, że jak to, ja wielki pan student nie zdałem semestru/roku? Ale przecież mam maturę! A jeśli już zda, to jakimś cudem prześlizguje się z roku na rok i kończy z tytułem magistra po jakieś śmiesznej szkole wyższej. I potem taki ktoś ma magistra tak jak i uczciwie i ciężko pracujący na studiach człowiek, który zawsze się uczył i nie olewał sprawy. Smutne to jest, niestety.
Odpowiedz@mocarny_matematyk: Sam jestem korepetytorem z matematyki w dużym mieście w Polsce i ze smutkiem muszę przyznać, że tak to właśnie wygląda z maturą - zdają ją osoby, które nie powinny zdać egzaminu gimnazjalnego. Co do typu osoby którą opisujesz, ja jak mam z kimś takim do czynienia, to mówię wprost że jeśli nie będę widział zaangażowania w lekcje (czyli brak spóźnień, samodzielną pracę w domu itd.), to podziękujemy sobie za współpracę. Po prostu szkoda mi czasu i nerwów na takich ludzi. Ogólnie to się dziwię, że przyjąłeś go na 2 tygodnie przed maturą bo obaj doskonale wiemy, że niemożliwe jest przygotowanie tak słabego ucznia w tak krótkim czasie. Tydzień temu do mnie zadzwonił chłopak który ma komisa (czyli ok. 4 tygodnie na naukę) w 2.klasie liceum i odmówiłem podjęcia się tego zadania ze względu na uczciwość.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2014 o 8:37
Nie wiesz dlaczego zdał? Może dlatego: http://x0.cdn02.imgwykop.pl/c0834752/01qCiIh_ieINwtExmCXyLnPT7KzFTDxwTwdsN328,wat.jpg?author=eudialit&auth=34a3d09c10a7511faae1421e2e9b7e25 :)
Odpowiedz@hamsterod: Nie no po prostu ręce opadają i nie tylko ręce ...
OdpowiedzJeśli 34% wystarczy do tego aby zdać maturę, to ja współczuję przyszłym jego pracodawcom, bo tak naprawdę to nie wiadomo do jakiej pracy taki delikwent będzie się nadawał.
Odpowiedz@Jasiek5: Jest dużo zawodów w których można pracować i dobrze zarabiać bez matury. Chociażby murarz, blacharz, lakiernik, hydraulik etc.
Odpowiedz@archeoziele: i po co było likwidować większość szkół zawodowych?
Odpowiedz@mijanou: No jak to po co? Żeby naprodukować idiotów, a później załamywać ręce.
Odpowiedz@Swidrygajlow: Trochę się nie zgodzę. Wg. mnie szkoły te są likwidowane bo dzieciaki nie chcą do nich iść. Jakby klasy z roku na rok były pełne to przecież nikt by ich nie zamykał.Teraz każdy chce być "magisterem" i tyle. Inna sprawa, że szkoły te są często wyposażone w sprzęty z minionej epoki i nie wiele można się na nich nauczyć.
Odpowiedz@Malibu: Z drugiej strony, sporo szkół szuka sponsorów wśród firm, które mogą trochę sprzętu użyczyć a uczniów wziąć na praktyki. Jak się dzieciak dobrze zawodu wyuczy to potem ma jak pączek w maśle wśród tych wszystkich magistrów.
OdpowiedzJak mnie irytują takie lenie. Jak nie chciał pisać matury, to mógł iść do zawodówki. Tam by został przygotowany do porządnego i przydatnego zawodu, mógłby coś kreatywnego i konstruktywnego zrobić ze swoim życiem, a tak teraz dostanie się do Wyższej Szkoły Sypania Ryżu i będzie bimbał, a koło 30. urodzin się obudzi i będzie płakał. Wiem, że do studiów humanistycznych matematyka jest potrzebna jak masło do kanapki z nutellą, ale jeśli chce się coś osiągnąć w życiu, to te niewygodne przeszkody też trzeba przeskoczyć z właściwą dozą determinacji i zacięcia.
Odpowiedz@Zona_Informatyka: Ja zawsze kanapkę z nutellą smaruję wcześniej masłem. Nie wyobrażam sobie inaczej zjeść :)
Odpowiedz@kompatybilna: a fuuuuj nie obrzydzaj :/
Odpowiedz@Kangaroo: Co kto lubi :)
Odpowiedz@Zona_Informatyka: Masło do nutelli... Brrr...
OdpowiedzNigdy tego nie rozumiałam i chyba już nie zrozumiem, jakim cudem pół Polski drży o zdanie matury akurat z matematyki... Na maturę z polskiego trzeba znać dość szeroki zakres literatury plus posiąść umiejętność wstrzelenia się w klucz, napisanie listu z angielskiego wymaga jakiejś podstawowej bazy słownictwa, żeby sklecić pełne zdanie, ale matematyka? Naprawdę? Dostaje się gotowe wzory, które trzeba przepisać na arkusz i liczy wszystko na kalkulatorze, dodatkowo rozwiązywania nierówności kwadratowej można się nauczyć na pamięć i serio, serio nie da się uzbierać tych 30%?
Odpowiedz@theBeetle: nauczanie matematyki leży i kwiczy, stąd problemy. Polskiego czy angielskiego można bez większych problemów nauczyć się samodzielnie, ba, w przypadku polskiego nawet nie trzeba mieć specjalnie dużej wiedzy z poprzednich lat. Wystarczy dobrze poczytać opracowania lektur. A opanowanie matematyki na poziomie maturalnym gdy nie ma się dobrze zrozumianej bazy z podstawówki i gimnazjum jest w zasadzie niemożliwe.
OdpowiedzA ja rozumiem: jakie czasy, taka matura. Tylko nie wiem, jaka szanująca się uczelnia przyjmie studenta z wynikiem 34%.
Odpowiedz@mijanou: Oj a czemu od razu musi być szanująca się :)
Odpowiedz@minus25: fakt. Wysze Szkoły Gotowania Na Gazie przyjmują każdego, kogo stać na czesne. Na przeróżne, coraz dziwaczniejsze kierunki. Tylko, co potem z absolwentami tych kierunkow?
Odpowiedz@mijanou: Mam nadzieję że znajdą pracę w mcdonaldzie i może ktoś na ich pomyłce nauczy się że albo się uderza w dobre wykształcenie albo poświęca się pracy i nie wygłupia z wyższą szkołą czesania chomików w Pcimiu Dolnym tylko dlatego że przyjeli nasze 34%.
Odpowiedz@minus25: Skończenie w McDonaldzie czasem wcale nie jest takie złe. Menadżer u mnie w mieście dostaje na start jakieś 2500zł na rękę.
Odpowiedz@mijanou: Takie ASP by go przyjęło bez problemu, o ile zdałby w miarę przyzwoicie egzaminy wewnętrzne. Tylko mam dziwne przeczucie, że tam się nie wybiera...
Odpowiedz@subway: No i bardzo dobrze. Nie każdy musi mieć studia. Operator wózka widłowego też nieźle zarabia, kierowca (na zachodzie) bardzo ładnie zarabia - po co marnować kilka lat na studiowanie czesania chomików z szorowaniem rozszerzonym albo inne gender studies? Bo takie uczelnie przyjmują ludzi z takimi wynikami.
OdpowiedzA jednak zdał na całe 34%? Naprawdę, niesamowite w drugim podejściu mieć tak imponujący wynik :) Pewnie jest bardzo z siebie dumny i myśli, że wszystko dla niego stoi otworem z tak wspaniałym wynikiem :) Trochę to śmieszne, bo 50% zadań to zadania zamknięte, wystarczy trochę postrzelać i się zda. Ja przed dwoma laty, jak wnuczka zdawała maturę poszukałem arkusz w internecie i nie mając z matematyką naprawdę długo do czynienia (no cóż, ze 45 lat jak nic :)) spokojnie zdałbym z samych zamkniętych, bo większość zadań jest po prostu na logikę.
Odpowiedz@piekielnytomaszwita: Eeej, ja z próbnych miałam 34% i cieszyłam się jak gwizdek :/
OdpowiedzA ja nie mogę zrozumieć po co matka się w to tak angażowała. Jej syn był już dorosły i mógł robić co chce. Mamusi wcale nie musiała pilnować, czy jej synuś chodzi na korepetycje i nie musiała się za niego tłumaczyć, gdy na te korepetycje nie poszedł. Widocznie jej bardziej zależało na tym, by syn zdał maturę, bo "Co ludzie powiedzą?!".
OdpowiedzMój facet zdaje maturę już czwarty/piąty raz z matmy...teraz miał 14 %, bo jak mówił "matura była trudna" :) Szkoda tylko ,że uczył się do niej sam DZIEŃ przed. Ale nie da mu się przetłumaczyć, że bez ćwiczeń i nauki nie zda. Ale on się uczył):) chyba wierzy, że za którymś razem mu się poszczęści;P teraz ma ostatnią poprawkę, jak nie zda to matura od nowa razem z innymi przedmiotami:) Pewnie teraz będzie jeszcze "trudniejsza" :)
Odpowiedz@idontlove87: To po co z takim debilem jesteś, który 5 razy maturę zdawał?
Odpowiedz@idontlove87: Wstyd się z kimś takim pokazać. Facet musi umieć zabawić kobietę intelektualnie, matematyka jest niezbędna do tego by umiał logicznie myśleć, wyciągać wnioski a także choćby i policzyć proste prace dla domu na przykład ile płytek do łazienki kupić. Inaczej to dupa wołowa a nie facet. Poza tym po jego stosunku do nauki widać że koleś to olewacz i leń śmierdzący i ja jakbym był kobietą to pierwsze co bym go wyrzucił z domu z wałkiem w ręku. Facet ma na jajach stawać by zaimponować kobiecie aby była w niego wpatrzona jak w święty obrazek, ma być inteligentny, elokwentny, zabawny i wysportowany. Kobieta może sobie leżeć i pachnieć ale to facet jest od zdobywania zwierzyny i musi być intelektualnie jak brzytwa żeby partnerka nie uznała go za nudziarza i nie dała mu kosza.
Odpowiedz@idontlove87: No wybacz, ale Ty się tym chwalisz? Że masz matoła a nie mężczyznę? Nikt nie każe być mu omnibusem, ponieważ nie każdy ma umysł ścisły, ale żeby czwarty czy piąty raz zdawać maturę z tego samego przedmiotu i wciąż nie móc osiągnąć tych 30%, to jednak trzeba trochę być niedorozwiniętym, a nie mieć problemy z matematyką... Za moich czasów takie osobniki kończyły po prostu zawodówkę albo i nie kończyły, bo nawet kucharka po zawodówce musiała umieć trochę matematyki, by np. mając podany przepis na jakąś powiedzmy zupę 2 litry umieć wyliczyć proporcję, ile dać składników do litra wody a ile do 5 litrów itp. i to tylko przykład.
Odpowiedz@Jaco__86: hmm, bo muszę...ten debil mnie utrzymuje ale jak tylko będzie mi dane się uratować to spadam....ale weź tu znajdź pracę...;/
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Chciałabym leżeć i pachnieć...co do Niego, to widzę głównie jego plecy na kompie. Nie zabawia mnie, co weekend chleje, ważniejsi ode mnie to rodzina i kumple. Ale nie mam na razie wyjścia i on o tym wie. Jestem poniżana, wyśmiewana.Olewana. Nie mam dokąd pójść i dlatego to znoszę, więc pewnie tez jestem materialistką choć oprócz jedzenia i dachu nad głową nie daje mi nic. Eh...do czego doszło- zwierzam się na Piekielnych...;P
Odpowiedz@piekielnytomaszwita: Wskaż cytat gdzie się chwalę...czy ja jestem dumna? Mnie to śmieszy i tyle. A dzięki Wam, trochę mi lżej, dzięki:)
Odpowiedz@idontlove87: Nie możesz nawet dorabiać jako opiekunka do dzieci? Sprzątać mieszkań? Czy raczej to postawa, że "dla osób z moim wykształceniem to pracy nie ma"? Najlepiej opluwać w internecie faceta, który cię utrzymuje, a przecież nie musi... Żałosne.
Odpowiedz@zendra: Najlepiej oceniać mnie nie znając, to też żałosne:) jak bym mogła to bym to robiła. Ale najwyraźniej Ty też masz 14% procent aktywnego/obecnego mózgu bo nie umiesz zrozumieć, że najwyraźniej są powody, dla których nie mogę pracować byle gdzie:)
Odpowiedz@idontlove87: pomijajac przyczyny, nie wydaje mi sie niczym wlasciwym chwalenie, ze jest sie czyjas utrzymmanka. Ale skoro z jakichs powodow musisz sie sprzedawac jakiemus chamowi i debilowi, to zycze tylko tego, abys jak najszybciej mogla utrzymac sie samodzielnie.
Odpowiedz@idontlove87: Tak, wiem, masz dwa powody: dwie lewe ręce.
Odpowiedzwiesz kto jest tu piekielny? ty i tylko ty! dziękuję za uwagę
Odpowiedz@poetka91: wytłumacz dlaczego.
OdpowiedzSkąd masz pewność, że zdał? IMO, ściema.
Odpowiedz@Kamisha: a po co matka miałaby się chwalić gdyby nie zdał? wtedy raczej probowałaby urządzić "piekielna" awanture a nie dzwonic w celu czegoś w rodzaju "podziękowań"
Odpowiedz@voytek: Jak to po co? Pokazać, jaki synuś mądry. Przecież wstyd, że tyle chodził, a i tak nie zdał.
Odpowiedzwidzisz nie zbadane są przypadki losu... zazwyczaj ci najgorsi mają najwięcej szczęścia... albo mamusia dała kopertę gdzie trzeba... :)
OdpowiedzNiedobrze, że zdał.
Odpowiedz