Tym, którzy nie urządzają się w Ikei na wstępie wyjaśnię pokrótce, jak wygląda tamtejszy system kas: drobne towary wypakowuje się na taśmę, natomiast duże paczki z meblami podwozi się wózkiem bezpośrednio do stanowiska kasjera, który sczytuje z nich kody bez konieczności wyjmowania. Początek taśmy od miejsca kasjera dzieli około półtora metra.
Podczas ostatnich zakupów nabyliśmy kilka mebli oraz całe mnóstwo drobiazgów. Całość podzielona była na dwa wózki - platformę na gabaryty i zwykły kosz na resztę. Odpowiednio do posiadanej tężyzny fizycznej zostałam kierowcą kosza, stery platformy objął mój chłopak.
Gdy już swoje w kolejce do kasy odstaliśmy, on podjechał do kasjerki i wspólnie z nią zajął się poszukiwaniem kodów na pudłach, ja zaś zajęłam się rozładunkiem na taśmę. Gdy byłam mniej więcej w połowie stawki, podeszła do mnie mocno ciężarna pani i poprosiła o przepuszczenie w kolejce.
- Kurcze, bardzo bym chciała, ale my już się liczyć zaczęliśmy - odpowiedziałam, więc pani wróciła na koniec kolejki. Nie powiem, trochę się zdziwiłam, że nie poprosiła o to samo osoby stojącej za mną.
Po uregulowaniu należności za zakupy udaliśmy się do punktu wystawiania faktur. Ponownie pokrótce wyjaśnię: tu obowiązują numerki, ponadto czeka się bardzo wygodnie, bo na kanapach z aktualnej oferty. No więc siedzimy sobie zapadnięci w poduchy, gdy nagle podchodzi do nas On - ojciec w drodze.
- Życzę pani, żeby pani też nikt nie przepuszczał, jak pani w ciąży będzie - zagadnął mnie przemiło.
- Dziękuję bardzo - odpowiedziałam z uśmiechem, bo i co niby miałam zrobić.
Zanikanie logiki - pierwszy, przedporodowy objaw pieluszkowego zapalenia mózgu. Bo w końcu to jasne, że o przepuszczenie w kolejce prosi się wyłącznie osobę, która aktualnie znajduje się przy kasie - wycofanie jej dotychczasowego paragonu znacznie skraca oczekiwanie!
IKEA
Jestem w wudocznej ciazy i przyznam, ze w glowie mi sie nie miesci takie zachowanie. Zdazylo mi sie w markecie gorzej poczuc, wowczas moj maz stal w kolejce a ja usiadlam przed kasa na lawce u czekalam na jego kolej. Wiec ta pani mogla zribic tak samo. Przez takue zachowania ludzie postrzegaja ciezarne jako roszczeniowe baby z pieluchowa goraczka
OdpowiedzPamiętam jak kiedyś, gdy byłam w ciąży, stałam w kolejce w rossmanie. Kolejka dość długa ale ja stałam chyba trzecia od kasy więc całkiem blisko i wtedy specjalnie dla mnie otworzono drugą kasę. Jej ile ja się wtedy wstydu najadłam, bo tuż po moich zakupach od razu zamknięto kasę. Nie wyobrażam sobie, żebym miała upominać się o pierwszeństwo tylko dlatego, że jestem w ciąży.
Odpowiedz@aggoito: Nie miałaś czego się wstydzić. Mamy obowiązek, żeby otwierać kasę w takich przypadkach. Niejednokrotnie Panie bardzo dziękują, reszta klientów rozumie. Ja, jeśli widzę, np. że mam przy kasie osobę, która ma pełny koszyk, a za nią kogoś z jednym produktem to też wołam koleżankę, bo po co tama osoba z tyłu ma czekać tak długo i się niecierpliwić?
Odpowiedz@Sumiru: To była moja pierwsza taka sytuacja i z tego co sobie przypominam to chyba też ostatnia, albo po prostu tak mocno zapadła mi w pamięć, tym bardziej że to była jeszcze wczesna ciąża, równie dobrze można było pomyśleć, że jestem po prostu gruba :). A ludzie z kolejki tego dobrze nie przyjęli. Jeden facet zaczął się kłócić z kasjerką, a ja w końcu zaczęłam go przepraszać. Teraz myślę, że to było dosyć komiczne, ale czasem jak się przypomni to czuję lekkie zażenowanie :). Ot taka ze mnie wrażliwa dusza :).
OdpowiedzPamiętam, jak moja babcia powtarzała, że tego, który nie ustąpi ciężarnej, oblezą myszy :D widać mit wiecznie żywy wśród roszczeniowych kobiet z brzuszkiem.
Odpowiedz@Yennefer_: Z tego co zrozumiałam roszczeniowa nie była kobieta tylko jej mąż - ciekawe co robił kiedy żona stała w kolejce do kasy.
OdpowiedzZ tego co wiem w Ikei są "kasy pierwszeństwa" - bardzo dobrze oznakowane i jeszcze nie widziałam żeby była taka kasa zamknięta...
Odpowiedz@metaxa: O tym samym pomyślałam. Też byłam w IKEI z brzuchem i zawsze kierowałam się do kasy pierwszeństwa. Dla odmiany w tamtą kolejkę próbował się wepchnąć pan, który pierwszeństwa potrzebował tylko ze względu na swoje buractwo. Nie wiedział chyba, że w kasie pierwszeństwa rzeczywiście są obsługiwani w pierwszej kolejności ludzie z małymi dziećmi, w ciąży czy niepełnosprawni. Ale czekał uparcie z piętnaście minut, zanim wykoncypował, że w normalnej kolejce chyba będzie mu szybciej.
Odpowiedz@Zona_Informatyka: a pan czasem nie mial brzucha? :> moze na kasie byla pani z brzuchem i on nie zrozumial,ze to o ciaze tylko chodzi?
OdpowiedzJa czasem odnoszę wrażenie, że niektórzy rodzice oddają swojemu dziecku również cześć swojej IQ. Inteligentnym ludziom, mówiąc wulgarnie - odpier*** i robią się nie do zniesienia.
Odpowiedz@peroxydum: ja mysle, ze one z porodem, dziecieciem i lozyskiem wydalaja takze mozg... skad wies, ze to nie jej np. drugie, i mozgu nie pobyla sie przy pierwszym? ;)
OdpowiedzGdyby pani w ciąży była sama, to bym chęć wepchniecia się jeszcze rozumiała, lecz w przypadku obecności męża pani mogła sobie wyjść przed kasy, iść do samochodu, cokolwiek. A tatuś powinien właśnie o tym pomyśleć i zamknąć mordę.
Odpowiedza wystarczyło powiedzieć że kasjerka już zaczęła was kasować że jesteś z tym panem i pokazać na męża. Domyślam się że myslała że się wykładasz z towarem na taśmę i jesteś w kolejce dopiero.
Odpowiedz@Viper1984: przecież powiedziała: "Kurcze, bardzo bym chciała, ale my już się liczyć zaczęliśmy"
OdpowiedzTobie się wszystko ze "sczytowaniem" kojarzy? ;)
OdpowiedzNie widzę żadnej piekielności, zwykła pomyłka. Kobieta nie zauważyła, że jesteście razem, myślała, że podchodzi do następnej osoby w kolejce. Powiedziałaś coś o liczeniu, zrozumiała odmowę, odeszła. Bez awantury, roszczeń... tego co dobrze z piekielnych znamy. Może byłaś piekielna nie wskazując wyraźnie na partnera i wspólne zakupy? A może ona była tak zmęczona, że odpowiedź nie w pełni do niej dotarła? Będziesz w ciąży to zrozumiesz jak upały w tym stanie potrafią wymęczyć.
Odpowiedz@Vella: Jak ją wymęczyły upały, to mogła męża postawić w kolejce a sama iść usiąść na kanapie czy napić się wody. To przykre, że chłop okazał się bojowy dopiero w tym celu, żeby nawrzucać innej kobiecie. Gdzie był wcześniej?
Odpowiedz@Piekielnaaaaa: @Piekielnaaaaa: Po pierwsze: chyba za mało czytałaś jeszcze piekielnych i nie wiesz jak osoby roszczeniowe potrafią "nawrzucać" ;-) Taka wypowiedź domniemanego ojca (a może przypadkowego przechodnia?) to najwyżej delikatna uwaga ;-) ;-) Po drugie: no właśnie nie wiadomo gdzie był. Może to perfidny i wyrachowany typek, co ciezarną wykorzystuje by się przepchnąć w kolejce, za.jakiego go chyba chcecie uważać. A może po prostu go tam nie było, albo zajmował się czymś innym, ciężkimi zakupami na przyklad, czy dziećmi, których ciężarna nosić nie mogła... Poza tym naprawdę, jeśli ktoś się źle czuje i potrzebuje jak najszybciej dostać się do domu to posiedzenie chwilę niewiele mu pomoże. Kiedyś przed hipermarketem były wydzielone miejsca dla kobiet w ciąży, stały puste, ale mój mąż nigdy nie skorzystał, twierdząc, że mu głupio, chociaż jesteśmy razem, ale to on jest kierowcą, staniemy tam wtedy gdy to ja będę prowadzić (ciekawe jak, z moim brzuszyskiem nawet bym się nie wcisnęła za kółko :-P). Ok, bardzo ładnie z jego strony, ale kiedy musiałam drałować przez cały parking wdzięczna mu nie byłam ;-) ;-)
Odpowiedz@Vella: Na potrzeby historii mogłam zmienić swoją wypowiedź na "Pani wybaczy, ale niestety mamy już otwarty paragon, proszę spojrzeć na tego młodzieńca przy kasie, jesteśmy razem". Też uważam, że Pani mogła mnie nie zrozumieć. Po to też właśnie opisałam wygląd kas, żeby nasunąć tę myśl czytelnikom. Gdyby jej bohaterski mąż (nie, nie przechodzień, byli razem w tej kolejce) podszedł do mnie od razu, wszystko byśmy mogli wyjaśnić. Jak nie chcieli się kłócić ze mną, mogli podejść również do kasjerki. Albo poprosić o przepuszczenie pana za mną. Albo pani mogła sobie klapnąć na wystawce kanap w dziale faktur. Że nie wspomnę o przejściu do kasy pierwszeństwa. Większość ciężarnych jest normalna, powiem więcej, ta też na taką wyglądała. Tylko pan burak.
Odpowiedz@Vella: Ty chyba za mało jeszcze żyjesz na tym świecie, skoro takie "życzenia" uznajesz za "delikatną uwagę". Nie będę z tobą dyskutować, bo po prostu głupoty opowiadasz. Jak się ma dziecko z debilem, to trzeba dźwigać swój krzyż.
Odpowiedz@Vella: mogłaś wysiąść z auta pod hipermarketem a mąż mógł jechać szukać miejsca, takie to trudne do wymyślenia? :) co do reszty - gdybać sobie można, jednak gdyby to był taki dobry tatuś, co to gromadą dzieci się zajmował w tym czasie czy ciężkimi zakupami na przykład, to by raczej darował sobie daremne komentarze do autorki. Szczególnie, że łatwo dało się zauważyć przez chwilę obserwacji, że autorka nie była tam sama, a jej zakupy były już kasowane.
OdpowiedzSwoją drogą ja w ciąży będąc, nigdy w Ikei o przypuszczenie nie prosiłam. Kierowałam się do kasy pierwszeństwa, od razu do początku (o ile innych uprzywilejowanych w kolejce nie było) i obsłużenie mnie bez czekania traktowałam jak coś oczywistego. Przecież po to te kasy są. Ale kiedyś się uśmiałam bardzo, bo przy kasie pierwszeństwa była akurat długa kolejka ciężarnych, wózkowych i dzieciatych, a kasa obok prawie pusta. Poszłam do niej naturalnie, rezygnując z mego przywileju ;-)
Odpowiedz@Vella: Ja kiedyś w mięsnym poprosiłam panią, żeby mnie wpuściła do kolejki, bo jestem z dzieckiem (niemowlak). Pani odburknęła, że też ma dzieci (trójka w wieku okołogimnazjalnym stała obok niej).
Odpowiedz@katkaTT: Parę razy zdarzyło się, że prosiłam ludzi o coś - ustąpienie miejsca, przypuszczenie w kolejce, podniesienie czegoś, zdjęcie z wyższej półki, przytrzymanie - jakoś nigdy mi nie odmówiono. Wyglądam aż tak groźnie czy wystarcza, że po prostu uprzejma jestem? A może dlatego, że ja na takie prośby nie odmawiam? Karma wraca?
OdpowiedzTamci Państwo po prostu nie zrozumieli o co Ci chodziło. Szczerze mówiąc też bym chyba nie zrozumiał: "my już się liczyć zaczęliśmy".
Odpowiedz@xpert17: "się liczyć" to kojarzy mi się raczej z liczeniem z czasem. W takiej sytuacji łatwo zrozumieć, że śpieszą się i dlatego nie przepuszczą ;-)
OdpowiedzA ja myślałam, że ona wam podrzuci swoją rzecz do skanowania i odejdzie z nią,a Wy zapłacicie, ale dobrze, że nie:) Może to byli jacyś ludzie, co dopiero uczyli się dorosłości/życia w społeczeństwie? Może ona zbierali się do pytania przez kilka minut, a TY tak ich potraktowałaś? Potem, jeszcze w kolejce, przez kolejne kilka minut obmyślali ripostę, odszukali Was i wam dogadali?? :) Myślę, że teraz w gronie rodziny i znajomych ciężarnych uchodzisz za nieludzką i samolubną osobę. Na dodatek bogatą! (w końcu zrobiłaś duże zakupy). Jak nic bogata, egoistyczna snobka!
OdpowiedzA ja się zastanawiam, czy nie można było zamknąć jednego paragonu z tymi większymi produktami, wpuścić panią, a potem na drugi paragon się skasować z drobnicą. Chociaż też zależy co kobietka miała do kasowania, żeby nie było za dużego zamieszania przy kasie.
Odpowiedz