Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Fundacja zajmująca się zbiórką zabawek, przyborów szkolnych,ubrań itp. dla dzieci z domów…

Fundacja zajmująca się zbiórką zabawek, przyborów szkolnych,ubrań itp. dla dzieci z domów dziecka/ubogich rodzin rozwiesiła po klatkach schodowych ogłoszenie, że w dniu dzisiejszym zawitają na nasze osiedle i proszą o wystawienie ewentualnych darów w workach przed klatki schodowe. Nie ma sprawy - w piwnicy walały się moje stare rolki, pluszaki, autka na baterie. Rodzicielka trzymała dla wnuków ale dotarło do niej że nic z tego, więc uradziłyśmy że oddajemy.

Rano wystawiłyśmy dwa wielkie wory pełne zabawek. Wychodzimy na zakupy - wory stoją, wracamy z zakupów - wory stoją. Dzwonimy do fundacji, bo na ulotce było napisane, że będą zbierać rano, może pomyliłyśmy dzień? Nie, przepraszają, mówią że przyjadą trochę później. Nie ma sprawy.

Ojciec wychodzi do biblioteki, woła nas. Co się stało? Jeden worek w totalnym rozpizgu, autko na baterie poszło w drobny mak, od rolek oderwane kółka, piłka- kapeć, gadająca papuga - tak samo jak autko - w drobny mak. Drugi worek, z pluszakami ocalał, więc zabraliśmy go do domu i patrzymy przez okno kiedy przyjadą. Przyjechali, lecimy z workiem, przepraszamy ze tylko pluszaki ale drugi worek z czyjąś pomocą poszedł się... Wiadomo co.

Pan mówi, że nie ma sprawy, że tak cały czas, że nie raz zbierali z ziemi rzeczy, bo ktoś postanowił sobie zobaczyć, a nuż znajdzie coś cennego, a jak się okazuje że nie znalazł nam miliona dolarów i królewskich brylantów to tak na złość rozrzuci dziecięce ciuszki i zabawki po okolicy, a nich mają. Mało tego! Podczas naszej rozmowy do klatki obok przyszła Pani Sąsiadka, zaglądnęła do wora i postanowiła go sobie zabrać. A co tam. Gwoli ścisłości: kojarzę tę Panią, nie jest to osoba pokrzywdzona przez los, wręcz powiedziałabym że nieźle jej się powodzi (myślę, że skoro stać ją na zrobienie sobie z ust pontonów, to stać ją chyba też na prezent dla wnuków). Pan mówi że to norma, przerabiał to nie raz, jak on powie że prosi żeby zostawić bo to dla nich, to ona mu odpowie że to jej wór i ona zabiera bo się rozmyśliła, nie ma co się szarpać.

Krew mnie zalała. Kim trzeba być żeby zabierać rzeczy przeznaczone dla osób ubogich, które nie są w stanie dziecku kupić ubrań nie wspominając o zabawkach? Tym bardziej jeśli samemu ma się wnuki w wieku przedszkolnym. Kim trzeba być żeby rozwalić całkiem fajne zabawki, z których jeszcze nie jeden dzieciak miałby radochę? I po co? Dla zabawy? Nie jestem w stanie tego pojąć.
Jak powiedział tata: żeby skur*ysynów ch*j strzelił!

krakowskie osiedle

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bloodcarver
-3 13

"proszą o wystawienie ewentualnych darów w workach przed klatki schodowe" jakby nikt im nigdy nie powiedział, że okazja czyni złodzieja. Ale zdawałoby się, że dorośli ludzie, i skoro "nie raz zbierali z ziemi rzeczy", to mogli się w końcu tego domyślić, i doświadczeniem nadrobić brak edukacji. Ale jak widać taki proces myślowy troszkę ich przerósł...

Odpowiedz
avatar wonsik
3 7

@bloodcarver: No masz rację, ja bym to zrobił na zasadzie albo miejsca gdzie będzie punkt zbierania materiałów, a w przypadku dużych ilości prosta prośba o kontakt telefoniczny celem umówienia indywidualnego odbioru.

Odpowiedz
avatar lady0morphine
3 7

@bloodcarver: No dobra, a masz lepszy pomysł jak zbierać takie rzeczy? Mają pukać do każdych drzwi osobno (gdzie 3/4 osób będzie w pracy i nawet gdyby chcieli coś dać to nie mają jak), czy może ogłosić "przywieźcie pod taki i taki adres", gdzie nikt nie przywiezie, bo nie ma czasu jeździć po mieście z workami zabawek? Mają zostawiać jakieś kubły na dary pod blokami? To są koszty. Takie rozwiązanie nie jest idealne, ale i tak najlepsze z możliwych, bo wymaga minimum wkładu od darczyńców. Podziel się proszę swoim "procesem myślowym", bo jestem ciekawa jak rozwiązałbyś taką sytuację.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 8

@bloodcarver: oczywiście że są inne opcje. można postawić kosz w markecie i prosić o dary, ale ta metoda sprawdza się najlepiej wtedy, kiedy zorganizowana jest zbiórka żywności bo kupujący raczej nie mają ze sobą niepotrzebnych ubrań i zabawek. można ogłosić że wtedy i wtedy będziemy zbierać tu i tu, ale tłumów raczej nie będzie bo nikt nie będzie miał czasu bo będzie albo w pracy albo zmęczony po pracy. wystawianie darów przed klatkę schodową jest chyba najlepszą metodą, bo ani nie musisz wychodzić z domu, ani nic kupować, przy okazji wyrzucasz z szafy trochę niepotrzebnych rzeczy. to że "okazja czyni złodzieja" nie jest żadnym wytłumaczeniem. zabieranie darów przeznaczonych dla fundacji, która chce komuś pomóc jest zwykłym skur*ysyństwem. Fundacje bazują na "dobrej woli" i starają się umożliwić nam pomoc osobom potrzebującym, w taki sposób, żebyśmy nie musieli nawet ruszać się z domu. Trudno żeby zakładali że jakiś pajac porozwala te dary ot tak dla zabawy albo że jakieś łapczywe babsko je ukradnie.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-2 6

@ostr: Argumentacja prawie jak ta, że "no owszem, nie zamknąłem drzwi w samochodzie, owszem, zostawiłem kluczyki w środku, owszem, to trzecie auto które mi tak ukradli w tym miejscu, ale to nie usprawiedliwia złodzieja". Niby racja, tylko co z tego? I tak żadna firma ubezpieczeniowa nie będzie zbyt skłonna wypłacić odszkodowania z AC w takiej sytuacji. Co do "innych pomysłów", to wonsik się dobrze wypowiedział. A że zamykanie samochodu i pamiętanie o zabieraniu z domu kluczyków jest niewygodne? O jejku jej.

Odpowiedz
avatar GreenHeart
1 1

Otwórz chcę wam powiedzieć, że istnieją miejsca na tego typu dary. Na pewno nie raz widzieliście pojemniki PCK do których można wkładać ubrania/zabawki. Może nawet stoją niedaleko waszych domów tylko po prostu nie zwracacie na nie uwagi. Chciałbym również napisać, że większość "darów" wydobytych z tych pojemników idzie po prostu do ciuchbud, ponieważ mają zgodę na użycie znaków PCK. Nie raz widziałem jak pod te pojemniki podjeżdża zwykłe nieoznakowane (bez oznaczeń PCK) pikaczento i opróżnia te pojemniki. Była kiedyś o tym wzmianka. Mało tych rzeczy trafia do potrzebujących. Akcja z tymi rzeczami wystawianymi przed klatki jest od niedawna czyli seledynowe pojemniki na dary okazują się " mało rentowne ", ponieważ są często poddawane aktom wandalizmów. Tak czy siak dla potrzebujących i tak jest jakaś pomoc, bo przecież w second-hand'ach kupią o wiele taniej niż mieliby kupować nowe ubrania.

Odpowiedz
avatar Visenna
8 12

Historia piekielna, ale żadna nowość- zawsze się znajdą tacy co uważają się za bardziej poszkodowanych i potrzebujących niż podopieczni różnych fundacji. PS.Nie ma wyrażenia "w woli ścisłości", jest "gwoli ścisłości"

Odpowiedz
Udostępnij