Historia może nie z samych czeluści piekielnych, ale, jak dla mnie, piekielnie irytująca.
Jak to się mawia w socjologii, wstyd jest największym mechanizmem kontroli społecznej, ale, bez przesady....
Od trzech dni, wysłuchuję od mojej babci, że sąsiadka przekazała jej takie nowiny, że babcia poczuła się, cytując, jakby jej ktoś w twarz strzelił. Wieści dotyczą oczywiście mnie i mojego, jakże nagannego postępowania - byłam widziana w sobotni wieczór w towarzystwie trzech koleżanek, w ogródku piwnym, i przyłapana, na piciu złocistego trunku. Dowiedziałam się już od tamtej pory, kilkukrotnie, że przynoszę wstyd całej rodzinie, że dobre wnuczki tak nie postępują, że wszyscy moi znajomi to degeneraci (bo też piją piwo), i, że przeze mnie moja babcia wstydzi się teraz wychodzić z domu.
Gdybym była niepełnoletnia, to może doceniłabym "troskę" tajemniczej sąsiadki, która chce zapobiec degeneracji młodzieży, czy coś w tym rodzaju.
Ale, z powodu tego, że mam 26(!) lat zupełnie nie pojmuję tego, co się teraz w moim domu rozgrywa. Nie wiem kto jest bardziej piekielny - sąsiadka (nie zmieniły się odkąd tu mieszkam, więc kimkolwiek owa pani jest, zna mnie od pieluch i doskonale wie, ile mam lat), która rozgaduje takie pierdoły dookoła, czy, moja własna babka, która oczekuje ode mnie, że będę siedzieć całe dnie w domu, bo to przecież wielki wstyd i hańba wracać do domu po 22, a pić piwo to już w ogóle zbrodnia na miarę wielokrotnego morderstwa.
I właśnie z powodu takich abstrakcyjnych sytuacji nie lubię spędzać wolnego czasu w domu rodzinnym ;]
To chyba normalne u starszych ludzi. Mój dziadek też był w głębokim szoku, jak któregoś pięknego, letniego dnia pozwoliłam sobie wypić zimnego browarka z ojcem. Bo jak to tak- kobieta a piwo pije.
Odpowiedz@archeoziele: piwa to ja nie piję, ale driniacza jakiegoś to nawet z mamcią i babcią się czasem napiję. Babcie moje swoje za uszami mają, ale co jak co, dobrze, że ogólnie są normalne :)
Odpowiedz@skakanka: Wiesz, drinka, winka czy naleweczki, to jak najbardziej. Dziadek rozumie. Ale PIWO???
OdpowiedzMoże starszym paniom zostało w głowach, że piwo to najpodlejszy trunek, jak w PRLu, kiedy to piwo było ponoć koszmarnej jakości.
Odpowiedz@Mahmurluk: Dokładnie tak:)Moja już nieżyjąca babcia bardzo lubiła piwo,ale wstydziła się kupować,bo wtedy pod "budką z piwem" same żule stały:)Tak się wtedy utarło i niektórym starszym osobom tak zostało:)
OdpowiedzW sumie nie rozumiem, czym się przejmujesz. W czasach młodości Twojej babci to było normalne, że kobiety takich rzeczy nie robiły, a jeśli robiły to tylko wtedy, gdy ogólnie prowadziły się lekko. Samotne wyjście na piwo kilku dziewczyn może szokować kogoś, kto wzrastał w czasach, gdy kobieta w ogóle alkoholu nie powinna była tykać, wszędzie chadzała w towarzystwie przyzwoitki i nie wolno jej się było odezwać do mężczyzny, który nie został jej oficjalnie przedstawiony. Zrozum ją a nie się frustruj niepotrzebnie.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Zrozumienie nie wyklucza frustracji. Babcie mają to do siebie, że często mimo tłumaczeń, wyjaśnień i wszelakich przekonywań, dalej narzekają na straszny wstyd, jaki wnuki przynoszą na wsi / wśród sąsiadek / w rodzinie. W takiej sytuacji frustracja jest jak najbardziej uzasadniona.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: w czasach młodości mojej babci (lat 96) owszem tak było. Ale jeśli babcia ma lat 70 to babcie robiły bardziej niecne rzeczy niż picie piwa z koleżankami. To co ta babcia prezentuje to "zapomniał wół jak cielęciem był", względnie "a komu to poczebne?", zamiast "za moich czasów tego nie było". Bo i ja mogę powiedzieć, że za moich czasów 26-latnich w ogródku piwnym się piwo piło i gadało, a teraz się piwo pije i pisze na fejsie :) I komu to poczebne?
OdpowiedzMojej matuli koleżanka doniosła, że o czwartej nad ranem wracałem do domu z papierosem... Byłem w podobnym wieku i tez mnie od małego znała. Grzecznie ją poinformowałem, że jako osoba pełnoletnia mogę to robić i nie podlegam już jurysdykcji rodziców, więc jak coś jej nie będzie pasowało w moim zachowaniu, to niech bezpośrednio do mnie kieruje uwagi.
OdpowiedzPo, co, tyle, przecinków, w, niewłaściwych, miejscach??
Odpowiedz@namiocik: wiesz co, kojarzy mi sie tekst ZDupy z ostatniego odcinka- grammar nazi to tacy nazisci, co pilnuja, by "obóz" byl przez ó zamkniete...
Odpowiedzznam temat... naprawdę kocham moją babcie, która mnie wychowała, ale nie dzwonie do niej i nie odwiedzam jej i unikam kontaktu, bo nie potrafię z nią rozmawiac, rozmowa z nią działa mi na nerwy, bo babcia neguje wszystko co robię, od palenia, przez piwo wieczorem z kuzynem (raz na ruski rok jak się widzimy), po miejsce mojego zamieszkania (Niemcy, a Niemiec przecież wróg nawet 70lat po wojnie) dlatego też babci przykrośc sprawiam swoim postępowaniem... a tak naprawdę, to przeraża mnie taki stan rzeczy i boli, tylko raczej nic z tym nie zrobię niestety
OdpowiedzMam to samo niestety (negowanie wszystkiego co robię) , dlatego jak ognia unikam wycieczek do domu rodzinnego... :]
OdpowiedzDżizas, najbardziej mnie dziwi to, że sama wiem, że jak skończę te osiemnaście lat, to babcia mnie piwem sama poczęstuje jak ją odwiedzę.
Odpowiedz„I właśnie z powodu takich abstrakcyjnych sytuacji nie lubię spędzać wolnego czasu w domu rodzinnym” A już się bałem, że historia będzie bez happy endu. :-)
OdpowiedzNo cóż... ja mam podobnie. Tylko, że z takiego założenia wychodzi nie tylko moja babcia, ale również moja mama. Nie ma dla niej znaczenia, że mam ponad 30 lat. Wg niej powinnam ją informować dokąd idę, a najlepiej -pytać o pozwolenie!Powinnam mówić o której wrócę i dlaczego tak późno. A najlepiej to w ogóle nigdzie nie wychodzić, bo kto to widział, żeby tak się szlajać...
Odpowiedz@Tula_Moon: co się martwisz - moja mama ma 60 lat, a moja babcia też od niej wymaga tłumaczenia gdzie i z kim idzie i o której wróci, a jak wraca późno to się babcia obraża, że się mama po nocach szlaja :P jedyna rada - wyprowadzić się i to w miarę daleko :)
Odpowiedz@pasia251: Babcię mam taką i mam też taka się szykuje (mam 17 lat.) Tylko wspomnięcie że przecież kiedyś będę miała własną rodzinę i musi się przyzwyczajać że nie ma mnie w domu do niej nie dociera. Nie, nie jestem wyrodną córką. Około raz na tydzień mogę wyjść ze znajomymi. W tym roku pierwszy raz w życiu byłam na koloniach, na wycieczce dłuższej niż 1 dzień (potem musiałam siedzieć w domu jakiś czas bo nie było mnie 10 dni). Dojeżdżam do szkoły godzinę. Ale o internacie nie ma mowy (pół klasy mamy nie miejscową a tylko ja dojeżdżam). Jak o tym wspominam to jestem wyrodną córką. I w ogóle przecież ja nie chce z nimi spędzać czasu. AAAAAAA. A o możliwość uczęszczania na zajęcia dodatkowe po szkole musiałam ją błagać pól roku. Co w takiej sytuacji zrobić? Jak odejście mnie ją zrani?
Odpowiedz@OlkaP: „Co w takiej sytuacji zrobić?” Wyprowadzić się. „Jak odejście mnie ją zrani?” Nie mnie, a moje i nie zrani, a zakończy wygodne życie z pokorną służącą (czyli tobą). ;> OCZYWIŚCIE samodzielne życie wymaga finansowania - co ostatnio trudne jest w stopniu wyższym, niż lat temu 15, 25 czy 40, ale wciąż do osiągnięcia. A rodzina tak cię będzie szanować, jak szanować będziesz sama siebie. Więc musisz przemyśleć przyszłość i przygotować plan na parę, paręnaście najbliższych lat.
Odpowiedz@Bydle: Wyklną mnie.
OdpowiedzZa rzadko wracałas pijana do domu za młodu:P teraz mam 27 lat i jak czasami wracam do domu to wszyscy zdziwieni " o popatrz trzeźwy jest" :]
Odpowiedz