Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z serii "wakacyjne wizyty rodzinne" - moimi siedemnastoletnimi oczami. Piekielni bohaterowie to…

Z serii "wakacyjne wizyty rodzinne" - moimi siedemnastoletnimi oczami. Piekielni bohaterowie to głównie ciocia, kuzyn i wydaje mi się, że ja sama.

Na wstępie zaznaczę, że mieszkamy w bardzo małym mieszkaniu, w bloku z mamą, tatą i kotem, którego nie wypuszczamy na zewnątrz. Gdy ktoś z rodzinki ma przyjechać, prosimy zawsze o wcześniejszy "meldunek", bo gdy tato jest w domu (wyjeżdża do pracy na kilka tygodni), zwyczajnie nie zmieściłoby się więcej niż 5 osób.

Piekielność 1: Poniedziałek. Mama (M) o 10 rano otrzymuje telefon od wujka, niech będzie Kuba (K):
K: No cześć X, słuchaj my już wyjechaliśmy z Warszawy trzy godziny temu i o 16 powinniśmy być u Ciebie.
M: Słucham? Wy? Nie dzwoniłeś wcześniej... (próba zachowania spokoju) To ile was tam będzie?
K: No ja, Ela (żona wujka), mój tato (niech będzie Stefan) i Kamil (9-letni syn). Dzwoniłem na Boże Narodzenie z życzeniami i mówiłem Ci, że może na wakacje wpadniemy.
M: Dobrze, ale nie wiem czy będzie u nas na tyle miejsca do spania....
K: Nie martw się, my sobie poradzimy! Jak coś to możemy spać na podłodze! To do zobaczenia!

Mają to szczęście, że mój tato akurat w poniedziałek jechał do pracy. Ale myślę, że sama kultura wymagałaby uprzedzić o przyjeździe kilka dni wcześniej, mama do południa biegała po sklepach, zakupy, jedzenie, sprzątanie itp. i niestety musiała zająć się wszystkim sama, bo ja zalazłam dorywczą pracę na wakacje i pomóc nie mogłam.

Piekielność 2: Przyjechali. Ja szczerze mówiąc nie bardzo znam swoją rodzinę, jedynie najbliższe osoby. Wiem, że wujek Stefan to brat mojej babci, a Jakub to jego syn. Ostatni raz odwiedziłyśmy ich z mamą jakieś 15 lat temu, gdy jeszcze nie potrafiłam dobrze chodzić i nie dziwne, że nic nie pamiętam.

Do domu wchodzi jakaś tęga kobieta i dosłownie rzuca się na mnie z tymi wszystkimi, myślę, że dobrze Wam znanymi tekstami "ojoj jak Ty wyrosłaś" itp. Aha, więc to ciocia Ela. Na pytanie czy ich pamiętam, zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że nie bardzo. Z autentycznym oburzeniem w głosie: "No jak to nie?! To co ci matka nic nie mówi?!"
No nie... widocznie nie ma nic ciekawego do powiedzenia. Później wyszli do babci i tyle ich widziałam.

Piekielność 3: Miejsca do spania. Mamy do "zaoferowania" jedynie sofę, łóżko rodziców i moje łóżko. O spaniu na podłodze raczej nie ma mowy, bo po prostu nie ma miejsca.
W ten sam poniedziałek, zostało ustalone, że wujek Jakub z ciocią będą spali u nas na dwuosobowym, mama na sofie, ja u siebie, a młody z drugim wujkiem u babci, która mieszka praktycznie na przeciwko. Wszyscy zadowoleni, ok, wychodzę do koleżanki.

Jakież było moje zdziwienie, gdy wróciłam późniejszym wieczorem do domu, wchodzę do pokoju, a tam młody Kamil siedzi sobie W BUTACH w moim łóżku, przy moim laptopie, z piciem, jedzeniem, pościel już z czekolady... Przyznam, że ciśnienie mi skoczyło. Nie lubię, jak ktoś robi sobie hotel z mojego pokoju; oczywiście zgodziłabym się na to, żeby młody tam spał, ale mimo wszystko chciałabym być uprzedzona o tym. Poza tym korzystanie z moich rzeczy osobistych... chyba sami wiecie.

J: Mamo, co on robi w moim pokoju?
Zamiast mamy odpowiedziała mi ciocia (E)la...
E: Ale dlaczego ty tak krzyczysz? Stwierdziliśmy, że nie chcemy żeby Kamilek spał daleko od nas, to będzie w twoim pokoju. Mamy śpiwór to możesz spać na podłodze albo iść do babci (no tak, już pędzę).
J: Przepraszam ciociu, ale mimo wszystko wolałabym spać w swoim domu. Mogliście mnie chociaż uprzedzić i nie życzę sobie żeby w tym łóżku siedział w butach. No i potrzebuję laptopa.
Coś tam fuknęła, ale moja matula (która swoją drogą ma bardzo słabe nerwy, więc podziwiam, że wytrzymywała) zainterweniowała i odzyskałam laptopa. Ale spać musiałam razem z nią na sofie.

Piekielność 4: Mój pokój jest bardzo specyficzny, pomimo, że mały. Jako zagorzała fanka Maidenów i innych artystów, uwielbiam mieć na ścianach mnóstwo plakatów, płyt, biletów, zdjęć itp. na jednej ze ścian przy oknie, mam namalowaną jedną z okładek płyt w dużym powiększeniu. W ludziach, którzy nas odwiedzają, budzi to bardzo mieszane uczucia. Oczywiście w cioci też. Otóż na drugi dzień przyłapałam ją, jak próbuje ZESKROBAĆ pilnikiem DO PAZNOKCI malowidło, nad którym siedziałam pięć miesięcy. Pominę fakt, że tym pilnikiem nie zdziałałaby nic.

J: Co ciocia robi? Fajne, prawda?
C: Ja nie wiem jak ta mama może ci pozwalać na takie coś! Przecież tu jest jak w jakiejś... (nie wiem w czym). Możesz to jakoś zasłonić? I pozdejmować to ze ścian? Bo Kamiś boi się w nocy tu spać! Rano się prawie rozpłakał.
Mhm, jasne, już się rozpędzam zdjąć około dwie setki plakatów i zdjęć. Jakoś nie widziałam w oczach kuzynka lęku, gdy siedział tu przy grze, a wręcz przeciwnie.
J: Przykro mi, ale nie. Będzie musiał przeżyć, albo iść spać do babci.
Znowu fuknięcie.

Piekielność 5: Ja mam wakacje, często wychodzę wieczorami ze znajomymi... sami rozumiecie ;). Wracam raczej późno, bo nie lubię zostawać na noc. Dwa dni po ich przyjeździe, wróciłam koło 24.00 lub 1.00. Mama nie ma nic przeciwko, bo wie, że nigdy nie chodzę sama. Nazajutrz rano...

E: A dlaczego ty tak późno wracasz? Jeszcze Kamilka obudzisz... mnie też zresztą obudziłaś tym trzaskaniem!
(Mhm, zamykałam drzwi tak cicho, że sama tego nie usłyszałam.)
J: Nie trzaskałam. A Kamil cały czas spał...
E: Ja mamie muszę twojej powiedzieć o której wracasz, bo to nienormalne. I dajesz Kamilowi zły przykład. (wtf?)
Przyznam, że byłam z dnia na dzień coraz bardziej wściekła i dobrze, że tym razem miłościwy wuj zainterweniował z jakąś gadką.

Piekielność 6: Jedzenie. Wiem, że można lubić słodkie. Ale młody, 9-letni chłopak nie je NIC poza czekoladą i śmieciowym jedzeniem. Śniadanie - nutella, obiad - łyżka wsadzona i zostawiona w zupie, chipsy. Kolacja - nutella. Picie? Cola albo herbata z 8 łyżkami cukru. Wydaje mi się nawet, że te 8 to mało, bo stara się przy nas "hamować", a widzę jak czasem po kryjomu ciotka dosypuje mu więcej. Nie jest gruby, a wręcz przeciwnie, chudziutki. Może to nie moja sprawa, ale jednak taka ilość cukru nie tylko dla dzieciaka, ale ogólnie to zdecydowany nadmiar. I jeszcze dostałam opiernicz, gdy raz wieczorem sama sobie zrobiłam małą kanapkę z nutellą, za to, że "wyjadam jej synowi".
No pewnie, wyjadam mu nutellę, którą kupiłam za swoje pieniądze zanim przyjechali ;).

Piekielność 7: Sprzątanie. Ja rozumiem, że goście i w ogóle... ale kiedy jestem u kogoś w odwiedzinach, to nie sprawia mi problemu posprzątanie za sobą, zmycie chociażby głupiego talerza. Jak już mówiłam, muszę pracować kilka godzin więc nie zawsze mogę pomóc mamie, a ciotka z wujkiem nie kwapią się do pomocy. Przez to mój pokój wygląda jak pobojowisko, sprzątam i zmywam kiedy tylko mogę, ale to chyba bez sensu, bo wszystko się zaczyna nawarstwiać.

Piekielność 8: Zwiedzanie. Mieszkam w Kotlinie Kłodzkiej, więc jest co zwiedzać, tym bardziej jeśli przyjechało się ze stolicy. Ale nie, po co iść w góry, lepiej zostawić dzieciaka w upale 40* w domu przy laptopie, a samemu jechać 100km dalej na zakupy do centrum handlowego. I to CODZIENNIE. Przyznam, że choć nie lubię dzieci, to szkoda mi się chłopaka zrobiło, poprosiłam drugiego kuzyna żeby go na basen zawiózł, później zaprowadziłam go na orlik... i tutaj też ciotunia chyba się za bardzo przyzwyczaiła, bo dziś rano miała pretensje, że wolę porobić coś innego, bo jak to tak, powinnam wyjść z jej synkiem.

Piekielność 9: Opieka nad wujkiem Stefanem... Wujek kilkanaście lat temu spadł ze schodów i ledwo przeżył. Efektem upadku jest to, że leżał kilka tygodni w śpiączce, ma dziury w głowie i stracił pamięć, musiał się uczyć od nowa chodzić. Po obudzeniu nie pamiętał swoich dzieci, żony, za to pamiętał większość młodych lat, które spędził w tej miejscowości. Zbliża się już do 80-tki, ale mimo to żwawy. Odwiedził kilku starych znajomych, drugiego brata. Jest jednak jeszcze jeden skutek uboczny wypadku - wujek bardzo, bardzo łatwo wpada w gniew! Jeśli już coś mówi, to nie wolno mu przerywać, bo zapomni co chciał powiedzieć, strasznie klnie, niektóre słowa docierają do niego później, często się "zawiesza" i (jak to większość starszych ludzi) próbuje zawsze postawić na swoim ;). Po prostu trzeba cierpliwości, by biednego człowieka zrozumieć, mi osobiście jest go bardzo żal.

Chodzi sobie swobodnie po mieście, bez telefonu, a że naiwny, miejscowe pijaczki często naciągają go na tanie winko, piwko... szkoda tylko, że wujek Jakub nie wpadł na pomysł, by chociaż trochę się o niego zatroszczyć, dla osoby z zewnątrz Stefan mógłby się wydawać po prostu wyjątkowo niegrzecznym, starszym panem. I w ten oto sposób wujka prawie pobiło kilku żulików pod sklepem.

Piekielność 10: Wychowanie młodego. Jest ze mną sam w domu, siedzi cichutko, albo czasem o czymś porozmawiamy. Do czasu, gdy mama nie przyprowadziła mu kilku moich kuzynek w jego wieku. Pominę już przekleństwa, ale do innych domowników w ramach "popisu" przed dziewczętami, wrzeszczał na cały dom, do własnego ojca rzucił "ty kuta*onie"... Moja mama nie toleruje takiego czegoś, więc grzecznie zwróciła uwagę chłopcu. Efekt był taki, że pokłóciły się z ciocią o to, że mama próbuje UMORALNIĆ jej biedne, grzeczne dziecko.

Piekielność 11: Próba WYRZUCENIA z domu mojego kota, bo "mały ma uczulenie na futro!". Szlag by ich trafił.

Mogłabym wymienić jeszcze więcej tego, ale... wracają do domu dopiero w środę, proszę Was o wsparcie mentalne, bo nie mam pojęcia jak wytrzymam ten meksyk ;). Gdyby tato był w domu a nie w pracy, to podejrzewam, że zabawiliby tutaj góra dwa dni. Dom nie jest mój tylko mamy, więc mogę sobie próbować ich wyrzucać, ale to na nic. Mama nie jest asertywna i ma miękkie serce (do czasu...) na to też nic nie poradzę. Słuszne stwierdzenie, że rodzina to najlepiej na zdjęciu wychodzi.

zasiedmiogórogród

by Ruzeakriz
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar blaszka
55 59

Jakby mi ktoś powiedział, że właśnie wyjechał i zaraz będzie na kilka dni to bym stwierdziła, że wyjechałam na Hawaje i pocałują klamkę ;)

Odpowiedz
avatar Ruzeakriz
10 26

@blaszka: Odpada, wcześniej spryciarze zadzwonili do babci, która nie pomyślała, i wygadała się, że jesteśmy :(. W opisany przez Ciebie sposób ominęła nas ich wizyta w tamtym roku ;).

Odpowiedz
avatar InYourFace
14 14

@Ruzeakriz: I tak można było to powiedzieć żeby dać ciotce do wiadomości że należy wcześniej poinformować o przyjeździe.

Odpowiedz
avatar bazienka
11 17

@Ruzeakriz: no to zmieniluscie plany, cos sie nagle zadzialo i wy tez wlasnie wyjezdzacie, proste wersja dla bardziej asertywnych- nie przyjmujecie niezapowiedzianych gosci, bez jakichkolwiek wczesniejszych ustalen i tyle. moga sie cofnac te 3 godziny albo poszukac hostelu

Odpowiedz
avatar berlin
1 23

Opisalas swoj punkt widzenia. Ciekawi mnie jednak tez, jak widzi to Twoja Mama i Twoj ojciec (chyba wie o wszystkim?). Poza tym - wlasciwie czy to jest "rodzina", skoro wyglada, ze jedyna nic pokrewienstwa jest bardzo watla (-> "wujek {dziadek?} Stefan to brat mojej babci")?

Odpowiedz
avatar Ruzeakriz
5 11

@berlin: Ja nie mam pojęcia co to za zależności i jakie koligacje...całe życie był "wujkiem Stefanem".

Odpowiedz
avatar kalulumpa
15 19

@berlin: więc wujek Jakub to najbliższy kuzyn mamy autorki. To nie takie wątłe pokrewieństwo - moja mama jest jedynaczką, więc wszystkie kuzynki są dla niej praktycznie jak siostry...

Odpowiedz
avatar Ruzeakriz
7 9

@kalulumpa: Moja miała kilka sióstr, teraz tylko jedna została. Może i kuzyn, ale mieszkają bardzo daleko i praktycznie kontaktu żadnego niet.

Odpowiedz
avatar kalulumpa
9 9

@Ruzeakriz: rozumiem :) ja po prostu inaczej do tego podchodzę, bo jako, że matka jedynaczka, ojciec miał jedną siostrę, to prawdziwych kuzynów mam dwóch, także jest to dla mnie w sumie najbliższa rodzina ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
-5 9

@Ruzeakriz: wiesz co, ja na wesele mojego brata nie pojechalam, bo go 15 lat nei widzialam, byl to dla mnie zupelnie obcy czlowiek za miesiac zeni sie kuzyn tez nie mam zamiaru jechac do typa, z ktorym od 5 lat slowa nie zamienilam

Odpowiedz
avatar konto usunięte
38 40

Niby rodzina to rodzina, ale jeśli zachowują się tak jak opisujesz, to czemu nie wyrzucicie ich z domu? Są gośćmi w WASZYM mieszkaniu. Czyli powinny ich obowiązywać wasze zasady. A jeśli ciotce się nie podoba coś (plakaty, kot, o której wracasz) to nikt jej przecież nie trzyma na siłę. Nie możecie sobie dać wejść na głowę!

Odpowiedz
avatar MyCha
22 34

@Dragonow: Przecież autorka mieszka razem z rodzicami i jest niepełnoletnia. To chyba nie byłoby normalne gdyby dziecko wypraszało z domu rodziców ich gości? Więc o co się czepiasz?

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 5

@MyCha: hmm a mama pewnie byla zadowolona? masochistka musialaby byc

Odpowiedz
avatar Draco
46 46

Czegoś nie rozumiem. Jakim prawem oni się do was wprosili, a Wy im we wszystkim jeszcze usługiwałyście?? Że jakaś dalsza rodzina? No spoko, wizyta na jeden dzień z wcześniejszą informacją o przyjeździe. W innym wypadku pocałujcie nas w d... W innych wypadkach najlepszą metodą było staropolskie "spier*alaj" i wywalenie czy to dzieciaka z łóżka, czy cioteczki z pilnikiem. Rodzina czy nie, jakieś normy ich obowiązują. A jak się jaśnie Państwu nie podoba to won! To jest WASZE mieszkanie i TWÓJ pokój. To oni są GOŚĆMI. A jak ich wywalisz to co zrobią? Naplotkują na Ciebie innym przedstawicielom rodziny których nie znasz?

Odpowiedz
avatar kalulumpa
12 18

@Draco: Dokładnie! Jednodniowa wizyta rozumiem, jestem w stanie zaakceptować także przenocowanie rodzinki przez jedną nockę (chyba, że przyjeżdżają wcześniej umówieni z bardzo daleka, wtedy można pójść na pewne ustępstwa - u mnie tak nocuje rodzina z Holandii, ale zawsze wiem o tym przynajmniej miesiąc wcześniej), ale PÓŁTOREJ TYGODNIA niezapowiedzianej wizyty?! Awanturę jaką bym zrobiła mojemu kuzynowi za takie zachowanie słyszałoby całe województwo...

Odpowiedz
avatar Ruzeakriz
5 19

@kalulumpa, @Draco, cała reszta...: Ja też nie miałabym oporów do wyrzucenia ich, ale nadal mam "tylko 17 lat" i mogę sobie mówić "wypie*dalać" ile wlezie, moje słowa na nic. Gdyby tato był w domu, to zupełnie inna bajka, on też nie miałby oporów. A że mama ma miękkie serce, to NIC nie poradzę.

Odpowiedz
avatar Dragonow
21 21

@Ruzeakriz: Tjaaa bo telefon to do ojca ukradli... Czy samemu wziąć rodzicielkę w obroty ..

Odpowiedz
avatar Ruzeakriz
-1 19

@Dragonow: Mój kontakt z ojcem gdy jest w pracy to moja prywatna sprawa, na Twoim miejscu nie miałabym takiej pewności, że mogę sobie z nim rozmawiać ile chcę. Może jest tak, że możemy rozmawiać tylko raz na jakiś czas?

Odpowiedz
avatar Draco
25 27

@Ruzeakriz: Pomimo 17 lat miałaś prawo wywalić ich ze swojego pokoju i zrobić awanturę za ruszenie TWOICH rzeczy i TWOJEGO kota.

Odpowiedz
avatar Wiewior84
25 27

@Draco: po akcji kuzyna z laptopem i prób ciotki modyfikowania wystroju, po prostu bym go wywalił i niech śpią jak chcą. Pokój na klucz albo po prostu zakaz wchodzenia.Ja tak już robiłem (jak byłem w podobnym wieku) kiedy przyjeżdżała nielubiana przeze mnie rodzinka.Babci mało palców nie przytrzasnąłem, jak mi po szafkach zaczęła grzebać... Ciekawość ciekawością, ale szacunek dla czyjejś prywatności musi być zachowany.

Odpowiedz
avatar katkaTT
21 23

@Draco: Dokładnie. Żeby to jeszcze była bliska rodzina, z którą utrzymuje się dobre kontakty. Ale ludzie, których nie widziało się od 15 lat? Poczęstowałabym kawą i ciastem, zaproponowała pomoc przy znalezieniu noclegu w pensjonacie czy hotelu. A że by się obrazili? Skoro przez 15 lat żyliście bez nich, to i kolejne przeżyjecie. Moi rodzice mieli podobny problem - a raczej moja mama, bo tato, jak to w tradycyjnej rodzinie bywa - problemu nie widział, bo to nie on w domu gotuje, sprząta, pierze. Jak byłyśmy jeszcze małe, co roku zjeżdżały się do nas dwie dalsze rodziny z małymi dziećmi (wszyscy razem), na dwa tygodnie. Dzwonili po prostu, że "za dwa dni przyjedziemy". No bo na wsi przecież nic się nie robi, siedzi na werandzie, pali papieroski i pije piwko. To, że oboje rodzice pracują we własnej firmie, oznacza przecież, że nie mają żadnego szefa, którego muszą prosić o urlop i to nie problem dla nich rzucić wszystko i zapewniać przez ten czas rozrywkę gościom. W zamian nigdy nie zaprosili nas, nawet mnie i mojej siostry, do siebie (może to dziwne, ale dzieciom ze wsi marzyły się wakacje w mieście, te place zabaw, sklepy, tramwaje). No bo mieszkają w mieście, mieszkania małe...

Odpowiedz
avatar Dragonow
7 15

@Ruzeakriz:i oczywiście nie możesz nigdy zadzwonić że przyjechali, niszczą twoje rzeczy, brudzą , wepchali się i żeby w prostych żołnierskich słowach kazał im iść tam skąd wypełzli - najlepiej przy nich żeby słyszeli... Ale lepiej marudzić na piekielnych .. Dlatego min miesiąc dłużej albo i do Gwiazdki niech siedzą ! :D

Odpowiedz
avatar Ruzeakriz
11 19

@Dragonow: A widzisz, mogę, ale dopiero JUTRO i nic na to też nie poradzę, tato czasami może dzwonić tylko w określone dni, więc TAK, BĘDĘ MARUDZIĆ NA PIEKIELNYCH, BO PO TO JEST TEN PORTAL ;) Jak już zadzwonię, to na pewno powiem, żeby przemówił im do rozumu i zmotywował mamę.

Odpowiedz
avatar Strach
-3 7

@Ruzeakriz: TO w koncu jak z Mama jest ma miekie serce czy jest mocno nerwowa bo w opowiesci sa 2 sprzecznosci. "która swoją drogą ma bardzo słabe nerwy, więc podziwiam, że wytrzymywała"

Odpowiedz
avatar Ruzeakriz
6 6

@Strach: Jedno i drugie może iść ze sobą w parze. Denerwuje się krótko i często, ale zazwyczaj w ostateczności mięknie jej serce ;).

Odpowiedz
avatar reinevan
23 31

Powiem szczerze. Jakby mi ktoś, w moim domu, próbował swoje porządki zaprowadzać, nie partycypował w kosztach utrzymania i jeszcze dziecko do opieki "podrzucał" choćby to była moja jedyna siostra rodzona dostała by takiego kopa, że w powietrzu by z głodu padła. Nie rozumiem skąd to się u niektórych ludzi bierze taki brak asertywności (kompleksy, jakieś czy co?) Sprawa jest prosta. Jeśli wszedłeś do mojego domu masz się dostosować do zasad które ustalam w nim ja, a jeśli ci się nie podoba, drzwi na klucz nikt nie zamykał.

Odpowiedz
avatar Fergi
22 30

wszystkie rady byłyby fantastyczne gdyby nie to że autorka jest nastolatką a to dom jej rodziców tak wiec jej asertywność niewiele tu da,a przekonanie rodziców do ostrzejszych działan w wypadku w którym najwyraźniej mają podejście że najlepiej to po prostu znieść, to już zupełnie inny problem i do tego ,moim zdaniem, dużo trudniejszy do rozwiązania .Autorce radzę szczerze porozmawiać z rodzicami i powiedzieć im jak bardzo ci ta sytuacja przeszkadza.Może wtedy dojrzeją do jakiejś decyzji i reakcji.

Odpowiedz
avatar Draco
12 20

@Fergi: Ale ma swój pokój a w nim swoje rzeczy. Wystarczy, że dosadnie wypowie się co myśli o ich zachowaniach, wywali niechcianych gości ze swojego pokoju i zamknie go na klucz. Skoro jej mama znosi to wszystko z uśmiechem to niech znosi dalej - autorka nie musi.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
15 15

@Fergi: Uprzedziłaś mnie. :) Przecież dziewczyna nie ma nic do powiedzenia. Mogłaby sobie być i najbardziej asertywna w całym świecie a i tak nic by to nie dało bo to dom jej rodziców... A rodziców podziwiam... Ja mieszkam w kawalerce, fakt że wielkości co najmniej dwóch pokoi w standardowym bloku, ale od początku ustaliłam, że dopóki nie będę miała większego mieszkania to żadnych gości na dłużej jak dzień nie przyjmuję. Bo ja na kupie siedzieć nie lubię i nie zamierzam. Jak kogoś ja zapraszam to bez problemu opłacę mu pokój w hotelu natomiast wszelkie niezapowiedziane wizyty skończą się spaniem na dworcu. Na szczęście, najbliższa rodzina i znajomi problemów z tym nie mają, a ci "dalsi" wśród których jest kilka osób gotowych zrobić taką "niespodziankę" znając mnie wolą nie ryzykować.

Odpowiedz
avatar Ruzeakriz
13 17

@Draco: Zamknąć przesuwane drzwi na klucz... :,) Moja asertywność na niewiele się zda.

Odpowiedz
avatar Fergi
17 19

@Draco: i co najwyżej wywoła tym awanturę, a rodzice będą mieli do niej pretensje ze się źle zachowuje i tylko dokłada do już nieznosnej sytuacji, myślę że tu nie potrzeba jeszcze jednego szczeniackiego zachowania, tylko właśnie tego żeby wszystkim innym pokazać że się zachowują jak dzieci.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lipca 2014 o 14:47

avatar Draco
9 13

@Fergi: W tym wypadku może awantura zrobiona matce sprawiłaby żeby zrozumiała, że zachowanie gości to poważna sprawa i jej córka sobie tego nie życzy. @Ruzeakriz to jak nie da rady zamknąć to powiedzieć stanowczo, że mają nie wchodzić. A jak wejdą to wywalać na zbity pysk. Co z Wami jest nie tak? Zero asertywności i szacunku dla siebie.

Odpowiedz
avatar Fergi
-1 17

@Draco: zamiast od razu się awanturować proponuje najpierw porozmawiać z mamą na spokojnie. "Co z Wami jest nie tak? Zero asertywności i szacunku dla siebie". wybacz ale wszczynanie awantur to nie asertywność czy szacunek do siebie tylko pieniactwo .

Odpowiedz
avatar Shi
8 10

@Draco: tobie tak łatwo powiedzieć. Muszę przyznać, że trochę wiem jak się czuje autorka. Moi rodzice potrafili mi zrobić awanturę o to, że nie chcę dać do zabawy telefonu (na który sama sobie zarobiłam zap********ąc jak głupia 2 miesiące) jakiemuś kuzynowi by sobie na nim pograł "bo przecież mu się tu nudzi wśród dorosłych". Nawet jakby autorka zrobiła awanturę to co by to dało? Tylko bezowocną awanturę. Nawet jak zadzwoni do ojca i ów ojciec zadzwoni do tej rodzinki i powie, że mają wy...chodzić to co? Ojca nie ma, za fraki ich nie wyrzuci, a skoro rodzinka potrafiła się zwalić siłą na głowę to i telefon raczej ich nie wygoni.

Odpowiedz
avatar Ruzeakriz
11 15

@Draco: Nie będę się awanturować, bo widocznie wychowali mnie inaczej, ale dobrze, że Ty sobie potrafisz tym poradzić w życiu ;) Znalazłam inny sposób, po prostu siedzę w swoim pokoju do której mam ochotę, nawet w nocy, jak młody już śpi, słucham muzyki, gram i zlewam uwagi ciotki, może szybciej się wyniosą.

Odpowiedz
avatar Katka_43
3 7

Mieszkasz w moim ukochanym zakątku Polski,na starość mam zamiar tam się przeprowadzić:) Piekielna rodzinka,szkoda,że mama nie umie się postawić.No i takie uroki mieszkania w fajnym miejscu.Mam koleżankę nad morzem,od maja cała dalsza rodzina sobie o niej nagle przypomina:)

Odpowiedz
avatar glan
14 16

@Katka_43: Zamierzasz się tam przeprowadzić? Już wiesz, że można bez zapowiedzi wprowadzić się do Ruzeakriz. ;)

Odpowiedz
avatar Katka_43
4 6

@glan: :))))No jasne!Pakuję się....

Odpowiedz
avatar Ruzeakriz
5 9

@Katka_43: Wbijaj! Brakuje mi czasem normalnego damskiego towarzystwa :D

Odpowiedz
avatar komentator555
15 25

A ta matka to ma dobre serce tylko dla dalekiej, niewidzianej kilkanaście lat rodziny czy dla własnej córki, która uczy się, w wakacje pracuje a nie ma spokoju i gdzie podziać się we własnym domu? Tak pozwala, by w sumie jakaś obca baba (żona wujka) wyrzucała jej córkę do babci, zmieniała wystrój jej pokoju, czepiała się jej powrotów? Jeszcze oskarżała ją o kradzież jedzenia? A ciotka sama jedzenie kupuje, gdy jest u was? I co wyzwiesz ją to mama się obrazi? A niech się obraża! Lepiej jej pilnuj, żeby Ci kota do schroniska nie oddała, jak ciotka każe. Przynajmniej już wiesz, że jesteś dla matki mniej warta niż jakieś konwenanse i pozory dla dalekiej rodziny. Wyzwiesz ciotkę i co? Wujek Cię pobije? Zamierzy się? To na policję od razu dzwonić. Wyzwiesz i co? Oplotkują Cię innym, niewidzianym wieki ciotkom, których znajomość i szacunek kompletnie Ci na nic? No ale jak pasuje Ci znosić taką poniewierkę jeszcze niemal tydzień to ok, Twój wybór

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lipca 2014 o 16:04

avatar komentator555
1 9

Jeżdżą sobie dzień w dzień do galerii oddalonej o 100 kilometrów a Ciebie oskarżają o kradzież jedzenia? W Twoim własnym domu? I nie tłumacz się tym, że masz 17 lat - bo to 17, a nie 7, żebyś nie miała nic do powiedzenia w sprawie rozporządzania SWOIM pokojem. Na paliwo ich stać, a Ciebie o coś takiego oskarżają? Za złodziejkę Cie mają? Może matka Cię nie szanuje, ale szanuj samą siebie! Po takim tekście wszystkie rzeczy ciotki, wujka i Kamilka poleciałyby oknem. Szanuj siebie, dziewczyno, naprawdę. Oni tylko hotelu potrzebują - skoro stać ich na aż tyle paliwa, to i na hotel z prawdziwego zdarzenia stać

Odpowiedz
avatar Malibu
4 10

@komentator555: Jej pokój ale w mieszkaniu jej rodziców. Może autorka ma rodziców o poglądach zbliżonych do moich rodziców, nie dokładasz się do mieszkania - nie masz prawa głosu. Zamka s drzwiach tez nie posiadam wiec jestem w stanie zrozumieć ze autorka nic zrobić nie może.

Odpowiedz
avatar komentator555
-1 11

To masz Malibu niezłą (czy tam miałaś) patologię w domu. Ktoś rządzi się w jej pokoju, ale ma się na to zgadzać, bo nie dokłada się pieniędzmi? Człowieku, ona ma 17 lat, ma się uczyć a nie dokładać matce do ogrzewania, a na szacunek i PRYWATNOŚĆ zasługuje, nawet, jeśli nie kupuje sobie sama chleba. Ma sobie wykupić odrobinę szacunku i ludzkiej przyzwoitości? Nonsens

Odpowiedz
avatar glan
18 18

Załóż hasło na laptopie. Nie będzie dzieciak w nim grzebał.

Odpowiedz
avatar Cysioland
18 20

@glan: Do tego konto bez hasła, na wabik, i założony keylogger. Kamilek gra pewnie w gry online, pogra sobie, ucieszy się, a jak wróci do domu, to zobaczy, że nagle wyparowały mu wszystkie itemki.

Odpowiedz
avatar Wredzma
5 5

Piekielność 1. Zadzwonili że już jadą. Piekielność 2. Przyjechali. Jakby pierwszej piekielności było mało ;) Gościnność ładna rzecz, zwłaszcza wobec rodziny. Ale święty spokój we własnym domu jeszcze ładniejszy i ważniejszy. Dlatego taki stadny, długoterminowy i niezapowiedziany najazd to czysta bezczelność. A kysz!

Odpowiedz
avatar InYourFace
-2 4

Ja bym po piekielności z pokojem zrobił im jesień średniowiecza, a gówniarza wywalił za fraki i zamykał pokój na klucz. Może i chamstwo, ale oko za oko.

Odpowiedz
avatar eMM
8 8

Ja bym zrobiła awanturę za samą próbę wyrzucenia mojego kota na zewnątrz i jeszcze szybciej wyrzuciła walizki rodzinki za drzwi. Ja wiem, że jak się jest niepełnoletnim to się wydaje, że nie możesz nic powiedzieć. Bzdura! Zawsze można znaleźć sposób. Kiedyś tacy "goście" czepiali się naszego psa (że za duży do mieszkania, śmierdzi, kłaki gubi itp), to ja i moje młodsze rodzeństwo utrudnialiśmy im życie u nas na tyle, że wyjechali już następnego dnia od przyjazdu. Może i zachowanie było trochę dziecinne ale miałam wtedy ok 12 lat. A co innego może w tej sytuacji zrobić dziecko jak słyszy na każdym kroku, że mu psa zabiorą i zostawią gdzieś przy drodze? Albo jak "rodzinka" doradza rodzicom oddać psa jak najszybciej, dopóki młody jeszcze? W takiej sytuacji można było jedynie pozbyć się intruzów jak najszybciej i to na wszelkie możliwe sposoby. Ty masz 17 lat i większe prawo głosu, nie daj się! Bo jeszcze wyjdzie, że ci na serio kota gdzieś wypuszczą albo kuzynek zepsuje laptopa czy coś innego i wtedy dopiero będzie bieda i płacz, że się czegoś wcześniej nie zrobiło.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
8 8

Na twoim miejscu przekazałabym mamie, że jak się ma miękkie serce, to trzeba mieć twardą dupę i przenocowała kilka dni u jakiejś koleżanki. Podzwoń i podpytaj, czy ktoś cię nie poratuje.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@grupaorkow: I koniecznie weź ze sobą laptop i kota, a przed wyjściem zamontuj zamek w swoich drzwiach i go zamknij.

Odpowiedz
avatar bazienka
11 13

@grupaorkow: i zastanie zdrapane pociete plakaty bo to dzielo szatana, zdrapany ze sciany obraz, pokoj utytlany w czekoladzie i polowe swoich rzeczy po selekcji ciotuni?

Odpowiedz
avatar bazienka
2 4

nie wiem, czy szanownej Rodzicielce wspolczuc braku asertywnosci czy podziwiac anielska cierpliwosc po 1 odmowilabym, poniewaz nie powiadomili. jesliby jednak przyjechali, zamknelabym drzwi i pocalowaliby klamke (dla mnie rodzina, ktorej nie widzialam latami to obcy ludzie, wlasny kuzyn i brat rowniez- sa komunikatory, maile, jest jak utrzymac kontakt, w dodatku to zwykla chamstwo sie wpraszac) po 2 jesli jednak jakims oknem by wlezli, to pokoj mojego dziecka jest NIETYKALNY chyba ze samo zaprosi kogos do siebie, wiec nie byloby opcji kuzyna syfiacego w pokoju mojej corki po 3 nie byloby wymadrzania sie ciotki na temat zasad panujacych w moim domu, bo to zwyczajnie MOJ dom i ja sobie pouczania i strofowania ani mnie ani domownikow zwyczajnie NIE ZYCZE, nie podoba sie, to wynocha po 4 jesli przylapalabym ja na niszczeniu czegokolwiek w moim domu chocby sciany w pokoju dziecka. chyba ze ciotunia chce zwrocic koszt naprawy swoich zniszczen. nie podoba sie? tam sa drzwi po 5 rozumiem gosci wypada poczestowac obiadem, ale nie zywic przez caly pobyt albo pozwolic na wyjadanie czegokolwiek, co kupilo za wlasne pieniadze moje dziecko i p-retensji do niego o to, ze chce ze SWOJEJ wlasnosci skorzystac. cudze=swiete. nei podoba sie? patrz wyzej po 6 opieka nad wujkiem? a co ja jestem prywatna pielegniarka? nie podoba sie? ... po 7 przeszkadza moje zwierze? nie podoba sie? nigdy w zyciu... niech sie obrazaja, bede miec z glowy nie wiem co kierowalo Twoja Mama, ze ich nie wywalila na zbity pysk na drugi dzen albo po pierwszej takiej akcji

Odpowiedz
avatar Bydle
4 6

„Piekielni bohaterowie to głównie ciocia, kuzyn i wydaje mi się, że ja sama. Będzie trochę długo. (...) M:Słucham? Wy? Nie dzwoniłeś wcześniej...” Piekielna jest M. Bo zamiast powiedzieć: to od razu jedźcie do hotelu, bo bez uprzedzenie u mnie się nie nocuje, zmienia dom w lupanar... I nie ma znaczenia kto - bez zaproszenia (lub zapowiedzi, jeśli takie są zwyczaje gospodarza) wycieczkowicz ląduje w hotelu - kto w końcu bogatemu zabroni? ;>>>

Odpowiedz
avatar Davy
0 0

Znam to, z tym że u mnie do dyspozycji są dwa domy, jeden nowy (w którym mieszkam) i jeden "poniemiecki" w którym rodzina może sobie przebywać bez większego problemu, jednak jakieś piekielności są zawsze. Mieszkasz może w okolicy Nowej Rudy? Jedna z twoich opowieści o nauczycielu w liceum mi do tego pasuje :)

Odpowiedz
avatar Ruzeakriz
0 0

@Davy: tak, jestem z Kotliny Kł. ;)

Odpowiedz
avatar Dorci
1 1

Ja rozumiem, że rodzina, ale no nie robicie za jakiś ich służących. Ja bym nie miała serca zachowywać się tak jako gość. Tak z czystej ciekawości, okładkę jakiej płyty przedstawia to malowidło?

Odpowiedz
avatar Ruzeakriz
1 1

@Dorci: Killers oczywiście. A teraz biorę się za inną wersję Eddiego w innym pokoju ;)c

Odpowiedz
avatar Dorci
0 0

@Ruzeakriz: Musi się świetnie prezentować na ścianie! Ogólnie lubuję się w mroczniejszych rysunkach i część rodziny patrząc na nie, pyta mnie czy mogłabym zacząć rysować ładne rzeczy. Życzę powodzenia, pewnie u siebie w pokoju na ścianie też bym coś narysowała, ale mam tapetę :D

Odpowiedz
avatar basshunter
-1 3

Skoro mamusia ma takie miękkie serce, to szybko wybaczy Ci jeżeli zrobisz, co inni pisali, a Ty tłumaczysz się że ach, masz nic do gadania bo masz 17 lat. Żenada

Odpowiedz
avatar basshunter
-1 1

I gdzie ta Twoja piekielność bo nie rozumiem? Wymyślony wstęp nie podpasował do wymyslonej historyjki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

Takie głupie pytanie... Czy Twoja rodzina nie jest czasem wyznania muzułmańskiego? Słowo daję, ale zachowują się jak Arabowie w Europie...

Odpowiedz
avatar jonaszewski
1 1

Zawsze miałem trudność ze zrozumieniem, jak można tolerować kogoś, z kim ewidentnie nie idzie się dogadać... Tyle dni piekielnej rodzinki pod swoim dachem? Dalajlama by się zdenerwował.

Odpowiedz
avatar voytek
-1 3

najwyzsza pora nauczyc rodzicow (mame) mowić - NIE !!! a przy okazji warto nauczyc sie tez zakladac haslo zabezpieczajace dostep do komputera!

Odpowiedz
avatar sebi_01
1 1

Wiesz co? Brak mi słów tylko na Ciebie. Chciałem napisać co o tym wszystkim myślę, ale nie mam poprostu nerwów. Sami dajecie się traktować jak ścierki. Jest to ewidentnie wasza wina, nikogo innego wiec nie narzekaj na nich bo sami ich do domu wpusciliscie. I nieważne czy to rodzina czy nie. Chamstwo i prostactwo zwalcza się dokładnie tym samym.

Odpowiedz
avatar SzynSzylka
-1 1

@sebi_01: Czyja wina, tego wina, ale nie zmienia to faktu, że gdyby "goście" nie mieli pustej przestrzeni między uszami, to nawet ich długa i niezapowiedziana wizyta mogłaby być całkiem przyjemna.

Odpowiedz
avatar magic1948
-1 1

Mi to przypomina "polityczną poprawność" i emigrantów w krajach UE. Dokładnie tak samo jest z nimi... Niestety. Bo nikt nie umie walnąć pięścią w stół i powiedzieć jasno: "Jesteś u mnie, to dostosuj się do mnie".

Odpowiedz
avatar conrad_owl
0 0

Nie rozumiem jak można zgadzać się na coś takiego? Asertywność? Twoja matka jej nie ma w ogóle. Co to za ludzie co panoszą się u innych? U mnie nawet by nie weszli do domu. Nie zadzwonili, nie uprzedzili - nie mam czasu.

Odpowiedz
avatar SzynSzylka
-1 1

W dzieciństwie nie było problemu - bandę nieletnich lokowało się w ogrodzie w wielkim wojskowym namiocie i na całe wakacje spokój, ale jak w przypadku synka znajomych nie pomagały prośby by nie tykał co moje pod moją nieobecność (co ostatecznie skończyło się uszkodzeniem kilku moich rzeczy), to dostał dożywotni zakaz wstępu i nigdy już nie przekroczył progu mojego pokoju. Skoro synuś mamusi to niech mamusia się martwi a jak miała jakieś ale to pokazałam jej co narobiło jej cudeńko kiedy go puścili w samopas do mojego pokoju gdy mnie nie było.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 sierpnia 2014 o 12:44

avatar Gryfu
0 0

Jakby mi ktoś próbował kota z domu wyrzucić, albo zeskrobać jakieś ozdoby ze ściany, to bym mu pomógł... w przeniesieniu walizek do samochodu :)

Odpowiedz
avatar wredna_mrowka
0 0

Fajnie wiedzieć, że jakaś dziewczyna jeszcze słucha Maidenów ;) Próbowałaś puszczać im muzykę na pełen regulator? Po pierwszym The Number of the Beast wynieśliby się z wrzaskiem kreśląc w powietrzu krzyże :D

Odpowiedz
avatar Ruzeakriz
0 0

@wredna_mrowka: Maideni to przyjemność dla ucha, wokal Bruce'a nie przypomina otchłani piekieł, nawet dla kogos kto ich nie słyszał. Tak mi się wydaje :)

Odpowiedz
avatar rodzynek2
0 0

Warszawa- to wiele tłumaczy.

Odpowiedz
avatar Nyarlathotep
0 0

Nieistniejący już kabaret Potem tak zapowiadał jeden ze swoich skeczy - "Fajnie jest mieć rodzinę na wsi. Fajniej jest mieć rodzinę w dużym mieście. Jeszcze fajniej jest mieć rodzinę w Ameryce. Im dalej tym fajniej."

Odpowiedz
Udostępnij