Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Myślałam, że widziałam dużo - oj ja głupia ale się myliłam. Dzisiejszego…

Myślałam, że widziałam dużo - oj ja głupia ale się myliłam.

Dzisiejszego pięknego dnia celem moim było wrócić z Gdańska do Warszawy. Jako że na dworcu byłam 2 godziny przed odjazdem, tylko po śniadaniu to postanowiłam zjeść coś przed podróżą w McDonaldzie. Wszystko ładnie pięknie jedzonko na stoliku, zadowolona jem, aż tu nagle rodzinka obok koniecznie chciała zobaczyć co dzisiaj jadłam w nieco innej przemielonej wersji.

Otóż mamusia z w/w rodzinki postanowiła przy stoliku na siedzeniu przewinąć swojego maluszka... Ludzie w McDonaldzie? Jako, że ja to tylko ja chamstwa nie zniese (zajmuje się dziećmi, wiem że czasem ciężko o miejsce do przewinięcia ale nie w miejscu gdzie obok ktoś siedzi i je...), poinformowałam mamusię, że nie jest to najlepsze miejsce na takie zabiegi. Mamusia wbrew pozorom odpowiedziała grzecznie, że w łazience dworcowej nie ma przewijaka, a niestety dziecko musi przewinąć (jak się okazało na szczęście pielucha nie posiadała grubszej zawartości). Ok zaakceptowałam, odwróciłam się i jem w spokoju dalej. Nagle przyszła kolejna Wielka Pani się powymądrzać, oczywiście w moim kierunku:
Wk - wielka pani - M- mamuśka P - ja

M: No gdyby był tu w łazience przewijak to bym tam go przecież przewinęła....
WK: Ale o co chodzi? Komuś nie pasuje? (wzrok skierowany na mnie, a ja jako wredna istota odwzajemniam spojrzenie wcale nie miłe i czekam aż WK odpuści, ale tak się nie stało).
WK: Masz jakiś problem?
P: Od kiedy przeszłyśmy na Ty?
WK: Pytam się czy masz jakiś problem?
P: Nie przypominam sobie żebyśmy się sobie przedstawiały.
WK: Jeśli coś nie pasuje, to stąd wyjdź!

Tak jak pisałam wyżej, ludzie nie przewijajcie dzieci w miejscach gdzie się je...

gastronomia

by pineska
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Morog
0 22

dlaczego zakazuje się sikania w miejscach publicznych? przecież to całkiem naturalne

Odpowiedz
avatar cher
3 15

@Morog: zaraz zacznie się bój o karmienie piersią :P

Odpowiedz
avatar katkaTT
4 8

@cher: Naprawdę nie widzisz różnicy pomiędzy zmienianiem pieluszki a karmieniem piersią? To dokładnie taka sama różnica, jak publiczne robienie kupy i publiczne jedzenie.

Odpowiedz
avatar komentator555
0 6

Ah, chciałbym zobaczyć ten pojedynek spojrzeń

Odpowiedz
avatar Armagedon
12 14

@Jango_Fett: Genialne!

Odpowiedz
avatar bazienka
26 32

ja bym nie odpuscila. chocby dla zasady. sa lawki, jest toaleta , lepiej tam niz przy jedzacych ludziach opcjonalnie istnieje prawdopodobienstwo, ze moj dwukierunkowy zoladek by nie wytrzymal, a pani nauczylaby sie raz na zawsze

Odpowiedz
avatar konto usunięte
49 49

@Miryoku: Prędzej na kiblu niż na stoliku. Kiedyś przy mnie jakaś baba przewijała dziecko w tramwaju na siedzeniu. Smród był potworny. Gdy zwróciłem jej uwagę, współpasażerowie mnie ochrzanili. Paranoja.

Odpowiedz
avatar Reira
38 38

@Miryoku: Moje dziecko już wyrasta z pieluszek, ale wcześniej też często natrafialiśmy na problem z brakiem przewijaków w różnych miejscach. Więc gdy zaszła potrzeba albo w na tylnym siedzeniu auta, albo w wózku. Dzieci pieluszkowe zawsze mają ze sobą wózek, większość z nich ma możliwość położenia oparcia i proszę, można to zrobić w toalecie. Wiem, jak to pachnie, bo nie raz i mój żołądek się buntował nad małą, także w życiu nie przewijałabym jej w miejscu publicznym. Jak to mówią dla chcącego nic trudnego :)

Odpowiedz
avatar Xenopus
18 18

@Reira: Powiem nawet z własnego doświadczenia, że jak trzeba, to i dziecko leżące w foteliku samochodowym się przewinie.

Odpowiedz
avatar mijanou
16 18

@Xenopus, Reira dla Was to oczywiste, ale Wy należycie do grona normalnych ludzi, przestrzegających norm wspólżycia społecznego. Jest różnica między byciem matką a byciem dziką wózkową babą (za prof. Mikołejko).

Odpowiedz
avatar MyCha
15 15

@mijanou: Raczej różnica pomiędzy byciem damą/dżentelmenem, a zwykłych chamem i prostakiem. Gdyby wszyscy stosowali się do zasad savoir-vivre to wszystkim żyłoby się prościej. Czemu tyle osób nie jest wstanie tego zrozumieć?

Odpowiedz
avatar katkaTT
8 8

@Reira: Zgodzę się, że brak miejsc do przewijania dzieci to duży problem. Zwłaszcza w kraju, gdzie biją na alarm, że przyrost naturalny mamy najniższy na świecie. A kraj przyjazny rodzinie to nie tylko ulgi podatkowe czy zasiłki na dzieci. To cała masa tego typu pierdół, które sumują się na to, czy bycie rodzicem w danym kraju jest komfortowe, czy pod górkę. Jak nie ma innego wyjścia, to trzeba przewinąć dziecko i w miejscu publicznym, w samochodzie, na wózku, na ławce. Ale na bogów, dlaczego akurat w restauracji na stole?

Odpowiedz
avatar Xenopus
7 7

@katkaTT: Na kiblu, na kawałku blatu przy umywalce, na trawie za kościołem (mały zrobił niespodziankę tuż przed swoim chrztem), w wózku, na murku, na plaży pod molem i w wielu innych miejscach. Przewijanie w warunkach polowych mam opanowane i zawsze staram się znaleźć miejsce możliwie bezludne i nieuczęszczane. W życiu nie wyobrażam sobie przewijania dziecka gdzieś, gdzie inni ludzie zmuszeni by byli pozostawać obok, typu transport publiczny czy knajpa.

Odpowiedz
avatar Xenopus
3 5

@katkaTT: Po to zawsze mam ze sobą kocyk podbity gumą. Można go położyć na dowolnej powierzchni i po pierwsze masz barierę przed bbakteriami i brudem a po drugie likwiduje on śliskość powierzchni, na której przewijasz dziecko. I generalnie zawsze, jak przewijam dziecko to jedną ręką je asekuruje.

Odpowiedz
avatar start2010
27 29

"Jeśli coś nie pasuje to stąd wyjdź!" Ale straaszna groźba. Za taki tekst do mnie to by się skończyło taką awanturą, że raczej by sama wyszła.

Odpowiedz
avatar Azheal
3 3

@start2010: Zawsze mozna bylo zaproponowac ze samemu sie sciagnie gacie i siadze golym tylkiem na stoliku a ona ma potem z tego jesc:]

Odpowiedz
avatar mijanou
12 28

Nie wytłumaczysz, że dziecka nie przewija się na stoliku w restauracji i że się nie buja gołym cycem bo taki widok przy jedzeniu potrafi być dość obrzydliwy. Do niektórych bab (używam tego słowa świadomie) nie dotrzem choćbyś im to napisała pismem obrazkowym.

Odpowiedz
avatar mijanou
0 10

@mijanou: *nie dotrze, (nie wiem, jakim cudem zakradła się literka M zamiast przecinka)

Odpowiedz
avatar cher
22 30

@mijanou: Może to naprawdę jakieś pieluszkowe zapalenie mózgu, odpowiednik welonikowego zapalenia mózgu, które ujawnia się przy przygotowaniach do ślubu i nakazuje rozmawiać na ten temat aż do "tak" albo i jeszcze dłużej... Poczucie, że jak już urodziłaś dziecko, to ono jest tak idealne, że każdy powinien zachwycać się, jaką piękną kupkę strzeliło, jak uroczo cmokta cyca, jak ładnie siedzi na nocniczku. W ciągu ostatniego roku liczba moich znajomych na fb drastycznie się skurczyła właśnie z tego powodu. Jak chce jedna z drugą, może dodać zdjęcie swojej pociechy na rowerku, na spacerze, z psem - choć nie pochwalam wrzucania zdjęć dzieciaków do sieci. Ale po cholerę wywala mi na tablicę swojego cyca z uwieszonym u niego niemowlakiem? Po co mi pokazuje dziecko, któremu się ulało, tyłek z pełnym pampersem i inne takie cuda? Naprawdę, nie rozumiem, choć przecież lubię dzieciaki, opiekowałam się tabunem maluchów, przewijałam, kąpałam i wycierałam smarki.

Odpowiedz
avatar Nemezis2012
-5 15

@cher: Nie wierzę, że ktoś wrzuca na fejsika fote z pełnym pampersem/nocnikiem.

Odpowiedz
avatar cher
22 22

@Nemezis2012: Nie musisz, może nawet lepiej, byś trwał(-a?) w tym błogim stanie...

Odpowiedz
avatar karrola
18 18

@Nemezis2012: Uwierz, sama miałam takich ludzi w znajomych. Albo zdjęcie już przewiniętego dzieciaka z podpisem "Kubuś/Zosia zrobił(a) dziś taką piękną (?) <tu opis koloru i konsystencji> kupkę". I nie wiem czy gorsze takie zdjęcie, czy komentarze pełne zachwytów i pochwał.

Odpowiedz
avatar mijanou
10 16

@cher: ano, najwyraźniej choroba zakaźna, zwana odpieluszkowym zapaleniem mózgu. Ja rozumiem, że dla każdej matki, jej dziecko jest doskonałe. Nie wiem tylko, czy te matki wiedzą, że to, co w sieci umieścimy, w sieci zostaje. Nie wiem, czy za 10 lat dzieci będą zadowolone, gdy ktoś z sieci wyciągnie zdjęcia ich tyłków z brudnym pampersem w tle.

Odpowiedz
avatar Xenopus
16 18

@mijanou: Co do pieluch się zgodzę ale z karmieniem bym polemizowała. Pieluchę jest się w stanie zmienić mając jedynie kawałek płaskiej powierzchni do położenia dziecka natomiast do karmienia przydałoby się chociażby na czymś usiąść (i to chętnie na czymś wygodniejszym niż podłoga, czy kibel). Poza tym istnieją specjalne chusty czy fartuchy do karmienia, które skutecznie zasłaniają całą "akcję" przed otoczeniem. Dlatego uznaję, że jeżeli karmiąca kobieta stara się wziąć pod uwagę moje wrażenia estetyczne i się zasłania to ja powinnam postarać się wziąć pod uwagę jej wygodę i pozwolić nakarmić dziecko w relatywnie komfortowych warunkach siedząc przy stoliku a nie kryjąc się po toaletach.

Odpowiedz
avatar mijanou
19 19

@Xenopus: ja nie mówię o karmieniu. Wiadomo, ze niemowlę trzeba nakarmić. Ale nie trzeba chyba do tej czynności się rozbierać do pasa i bujać przy tym gołym cycem ze slowami: "a ti bobasku" lub z podobnym idiotyzmem. Absolutnie nie przeszkadzałaby mi siedząca obok karmiąca matka, jeśli karmi a nie uprawia ekshibicjonizm.

Odpowiedz
avatar Visenna
11 13

@Xenopus: Oczywiście że tak, ale wróć uwagę że tutaj kiedy była mowa o karmieniu, to była mowa o "wywalaniu cyca" czyli nieskrępowanym karmieniu na widoku publicznym. Zakrycie siebie i dziecka chustą się pod to nie kwalifikuje, myślę ze nawet zagorzali przeciwnicy karmienia publicznie nie mają nic do takich matek, które się zasłaniają.

Odpowiedz
avatar mijanou
14 16

@Visenna: pewnie, że nie mają. Przecież to ładny widok, jeśli matka zachowuje się normalnie, czymkolwiek się osłoni a nie zachowuje się jak idiotka. Raz zwróciłam takiej pani uwagę, kolega powiedział, że następnym razem podstawi kubek z kawą.

Odpowiedz
avatar Reira
6 8

@mijanou: Chyba jestem wyrodną matką, bo mojej małej daleko do doskonałości... Paskuda zaczyna dzień 4:30, spanie w ciągu dnia zaczęło się dopiero po roku, na łyżeczkę ma chyba jakąś alergię, a wojnę z nocnikiem wzięła sobie za punkt honoru, podłe to i złośliwe, że czasem aż boli... Po prostu czasem masz wrażenie, że to mały geniusz, a czasami mocno się obawiasz o jej poziom inteligencji. I bym zapomniała, fakt jest cudna i urocza... kiedy śpi :)

Odpowiedz
avatar cher
6 8

@Xenopus: Ależ w ogóle nie mówimy o matkach, które karmią normalnie, delikatnie się osłaniając. Maluchowi chyba też jest lepiej, jak jest lekko zasłonięty pieluszką i nie dociera do niego ten cały szum np. galerii handlowej i ostre światło. Dla mnie taka matka może karmić choćby i w tej restauracji, byle właśnie nie było to merdanie cycem na wszystkie świata strony...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 12

@cher: Mieszkam z ojcem i macochą. Macocha ma małego wnuka którym opiekuje sie codziennie bo jego rodzice pracują. Często zajmuje się nim w domu i często gęsto przewija go wtedy kiedy siedzimy w jednym pokoju, jak coś jemy (np. obiad) i jestem zmuszona wyjść z talerzem do innego pokoju. Często bywa i tak że kładzie pełną pieluchę na blacie stołu obok naszych talerzy... Mało tego, jak już jest w domu to często przy wspólnym oglądaniu telewizji dzwoni do niej synowa i pyta jak sie synuś wykupciał. Słuchanie o tym jaka kupka była ogromna że aż sie wylało z pampersa, o tym jaka gęsta/rozwolniona/brązowa/zielona/żółta/śmierdząca była etc. doprowadza często do tego że od samego słuchania chce sie za przeproszeniem rzygać. Bo ciężko jest wyjść do drugiego pokoju i tam w spokoju sobie rozmawiać o dziecku. A jak jej zwracam uwage to oczywiście wielkie oburzenie że też kiedyś byłam dzieckiem, też kiedyś bede miała dziecko i będe miała tak samo.

Odpowiedz
avatar Visenna
-1 3

@mijanou: Heh, dla mnie nie jest ładny nawet jak jest zasłonięta, bo ja od razu czuję ból sutków jak tylko pomyślę o karmieniu cyckiem, jakaś przewrażliwiona jestem :D Ale nic do tego nie mam, po prostu staram się nie gapić i już.

Odpowiedz
avatar mijanou
0 0

@Visenna: nie mam doświadczenia, więc się nie wypowiem:)

Odpowiedz
avatar mijanou
5 5

@ocelota: nie znam się na pieluchach, ale podejrzewam, że nie zawsze jest tak, że tańsze jest gorsze. W wielu przypadkach płacisz po prostu za markę. Na przykład możesz zapłacić nawet 400 zł za krem o dość prostym skladzie, jeśli wypuści go Dior. Za krem o takim samym lub zbliżonym skladzie zapłacisz 1/4 ceny, jeśli nie ma na sloiczku firmowego znaczka.

Odpowiedz
avatar Xenopus
10 16

@Armagedon: Ty tak serio? Osobiście zdarzyło mi się nakarmić syna tuż przed wyjściem z domu a godzinę później był znów głodny. Dziecko nie jest maszynką, która włącza się po określonym czasie. Gdy jest gorąco może domagać się cycka nawet co pół godziny (bo mleko to dla niego nie tylko jedzenie ale i woda). I te magiczne 3 godziny. Do szpitala, w którym rodziłam mam 30 minut drogi. Dojechanie tam na badania, odczekanie swojego w kolejce, przebadanie dziecka, wykupienie leków w aptece i powrót zajmowało mi dłużej. To co? Mam nie jeździć z dzieckiem na badania, bo tobie się nie podoba, że będę go karmić na mieście? Po to zostały wymyślone wszelkie ułatwiacze (odpowiednie ubranie dla mamy, chusty zasłaniające karmiącą i dziecko), żeby nikogo nie razić po oczach golizną i żeby matki nie musiały się kryć po domach. To jest piękne, że w końcu można z maluszkiem wyjść do świata, pójść do restauracji, kawiarni czy muzeum i po prostu żyć jak człowiek a nie egzystować zredukowana do roli poduszko-przewijaka z wbudowanym bufetem.

Odpowiedz
avatar fak_dak
14 16

@Armagedon: Jeżeli chodzi i karmienie i przewijanie małego dziecka rodzice powinni zachowywać się dyskretnie i taktownie, by nie razić innych. Najlepiej robić to w wyznaczonych miejscach lub się przykryć czymś. Za to domaganie się, by nie karmić i przewijać dziecka poza domem jest z lekka niepoważne (niemowlę w lecie musi pić 3-4x częściej niż ty i nie da się z nim umówić, że kupę zrobi dopiero po powrocie) oraz trąci faszyzmem. Dawniej było społeczne oczekiwanie, by ludzie kalecy nie wychodzili z domów i nie razili swoimi ułomnościami zdrowych ludzi. Bo to wszak żadna przyjemność oglądanie kogoś idącego bez nogi o kulach czy z bliznami po poparzeniu na twarzy. Podobałby ci się postulat, by kobieta z bliznami na twarzy chodziła z zasłoniętą twarzą lub wcale nie wychodziła z domu, bo jest brzydka i razi czyjeś poczucie estetyki w restauracji? Żyj i daj żyć innym. Świat nie kończy się na tobie.

Odpowiedz
avatar mijanou
12 12

@Armagedon: ja się na niemowlętach nie znam, ale nie trzeba popadać w przesadę w żadną stronę. Gdyby niemowlę było głodne to pewnie by się darło i części ludzi też by to przeszkadzało i też pewnie leciałyby komentarze. To już nie te czasy, Armagedonko, że kobieta z malym dzieckiem mogła sobie pozwolić na siedzenie w domu i wychodzenie z nim tylko na godzinny spacerek. Nie ma służby, więc siłą rzeczy trzeba zrobić zakupy, pójść do urzędu, załatwić kilka spraw. Nie wiem, z jaką częstotliwością karmi się dziecko, ale chyba nie da się tego czasu obliczyć dokładnie. Niech więc matka spokojnie sobie to dziecko karmi. Wiele razy widziałam mamy karmiące niemowlaka trzymanego w takiej chuście. O ile się nie mylę- są też specjalne biustonosze dla karmiących mam, ktore ułatwiają sprawę. Całe karmienie odbywa się spokojnie i dyskretnie. Niech sobie taka mama z dzieckiem siedzi koło mnie w restauracji. Co to komu przeszkadza? Dopóki nie rozbiera się do karmienia do pasa i nie buja gołą piersią przy mnie (no nie rozumiem, ja bym się wstydziła)- ma święte prawo nakarmić swoje dziecko. Nawet obowiązek. Natomiast jeśli chodzi o zmianę pieluch, to dziewczyny już pisały. Można to zrobić nawet w wózku, z dala od osób jedzących. I generalnie na uboczu, jeśli w danej galerii/instytucji nie ma pokoju dla matki z dzieckiem. Z tego, co zaobserwowałam, w większości galerii i restauracji taki pokój jest. Nie róbmy nagonki na matki z małymi dziećmi. One też muszą jakoś funkcjonować. Wszystko jest ok, jeśli noikt nikomu nie utrudnia życia. Bezdzietni nie powinni oburzać się na matkę, która dyskretnie karmi swoje dziecko a matki powinny o tej dyskrecji pamiętać. I wszystko będzie ok.

Odpowiedz
avatar kalaallit
2 4

@mijanou: pracowałam kiedyś jako hostessa przy promocji pieluch. Zdecydowana większość matek mi mówiła, że kupują tylko te "moje", bądź innej znanej firmy, bo robią mniej odparzeń i lepiej chłoną. Czyli w przeciwieństwie do kremów, cena pieluch miała dużo do jakości.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 11

@fak_dak: Rodzice powinni zachowywać się dyskretnie, ale tego NIE robią! Sądzisz, że zmienianie pampersa (szczególnie zasranego) przy restauracyjnym stoliku jest dyskretne? A co sądzisz o reakcji babusa, który do autorki zwraca się "masz jakiś problem?" i sugeruje "jak ci się nie podoba, możesz stąd wyjść"? Czyli co? Jak się komuś nie podoba zasrana pielucha pod nosem - to powinien opuścić restaurację/kawiarnię/urząd/bibliotekę/sklep? I to JA nie daję komuś żyć? Nie, nie podoba mi się widok zasranego niemowlęcego tyłka na ławce w parku, bo tam siedzę, a gówno dziecięce fiołkami nie pachnie. Nie podoba mi się wyrzucanie zużytych pampersów gdzie popadnie, byle ich nie wieźć z powrotem do domu. Pod ławkę, do koszy w parku, koło piaskownicy, w krzakach nad wodą... Nie, nie podoba mi się wysadzanie bachorów wprost na trawnik, publicznie, bez żadnego obciachu i zachęcanie, żeby zrobiły kupkę pod krzaczkiem. Nie podoba mi się, jak całkiem naga dziewczynka po nasikaniu do jeziorka - rozkracza się i publicznie obmywa srom. Więc nie wciskaj mi tu kitu o faszyzmie i o bliznach na twarzy.

Odpowiedz
avatar katkaTT
5 7

@Armagedon: A jak dziecko zrobi kupę pół godziny po wyjechaniu z domu, to według twojej teorii ma leżeć w tej kupie przez następne 2,5 godziny do następnej zmiany pieluchy, czy masz odwoływać wszystko, co miałaś do załatwienia i wracać z powrotem do domu? Wyobraź sobie teraz, że np. jesteś niepełnosprawna i nie możesz sama załatwiać swoich potrzeb fizjologicznych. Chciałabyś siedzieć dwie godziny z kupą w majtach? Wiesz, jak wygląda odparzenie skóry po nie zmienionej w porę pieluszce?

Odpowiedz
avatar katkaTT
3 3

@mijanou: To jest podobnie trochę jak z podpaskami. Generalnie możesz jechać nawet na najtańszych i da radę, ale jest różnica w komforcie dla dziecka. Wiodąca na rynku marka ma najcieńszy, a przy tym tak samo chłonny wkład i ogólnie jest dosyć miękka w dotyku, w porównaniu do np. pieluszek z najpopularniejszego dyskontu w Polsce. Ale co do chłonności czy odparzeń - nie zauważyłam żadnej różnicy. Natomiast tak naprawdę różnica w cenie nie jest jakaś znaczna, rzędu 10 groszy za sztukę, co daje miesięcznie jakieś 20 zł oszczędności. Dla jednych będzie to warta zachodu kwota w domowym budżecie, dla innych nie.

Odpowiedz
avatar ocelota
4 4

@ocelota: nie rozumiem minusów. Przewijacie po każdym siku bo pieluchy macie byle jakie. A porównanie z kremem nietrafione całkiem. No ale tu prym wiodą nieznający się, a swoje wiedzący. Bo dzieci nie mam ale wiem. Mnie pieluchy kosztowały 80 zł miesięcznie, pampers premium care + linomag. Nigdy nie przewijałam Młodego publicznie gdy zrobił siku z prostego powodu. Nigdy nie było mu mokro bo pielucha mimo siku była sucha. Owszem, po 2 siku mogla się już zrobić mokra, ale i czas na te dwa razy był większy. Co innego kupa, jej nie wytrzyma żadna pielucha.

Odpowiedz
avatar ocelota
6 8

@Armagedon: ściągnąć pokarm, zagotować, wlać do butli. Jezu. Kompletny brak rozeznania. Mleka z piersi się nie przegotowuje. Butla, nawet najlepsza, zaburza odruch ssania, bo jest łatwiejsza i dziecko może nie chcieć już piersi. Co do jedzenia co 40 minut, nie, ale już po 2 h może się dziecku znowu chcieć jeść, bo mleko spełnia funkcje i jedzenia i picia

Odpowiedz
avatar fak_dak
9 11

@Armagedon: Zdecyduj się. Karmienie dzieci i przewijanie ich w miejscach publicznych jest zawsze złe, czy tylko wtedy, gdy robi się to niedyskretnie? W pierwszym poście twierdziłaś, że wcale nie powinno się tego robić "Ja to w ogóle nie rozumiem tej tendencji do publicznego karmienia i przewijania niemowląt. Od tego jest dom! A wygląda na to, że to już jakaś epidemia powoli się robi!" Mnie brzydzi widok wypiętego do defekacji psiego tyłka. Psi kał też fiołkami nie pachnie. Ale równocześnie nie domagam się, by właściciele psów pozwalali im się załatwiać wyłącznie w mieszkaniu, bo na zewnątrz mogą kogoś zniesmaczyć. Zgodnie z twoją logiką powinienem się tego domagać. Ja wychodzę z założenia, że oprócz mnie żyją na tym świecie inni ludzie, również tacy posiadający psy. I jedyne czego od nich wymagam, to zbieranie psich kup z trawników, a szczególnie z chodników i wyrzucanie ich do kosza. Jakoś zdzierżę, że z kosza będzie śmierdziało, bo i bez psiej kupy nie niesie z niego perfumami. A ponieważ widok wypiętego w akcie oddawania stolca psiego tyłka mnie brzydzi, więc odwracam na te 30 sekund wzrok. I nie robię z tego powodu z siebie cierpiętnika. Czy mi się wydaje, czy ty po prostu nie lubisz małych dzieci i macierzyństwo cię wkurza?

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 6

@ocelota: Toteż ja nie postuluję permanentnego karmienia butelką. Chodzi o sytuację, kiedy wiadomo, że będzie się poza domem dłużej i dziecko może zgłodnieć. Chyba wygodniej i łatwiej nakarmić je wtedy z butelki. A mleko z cycka radziłabym jednak przynajmniej mocno podgrzać, gdyż poza cyckiem kwaśnieje ono równie szybko, jak krowie.

Odpowiedz
avatar ocelota
4 6

@Armagedon: Nie. Wygodniej jest nakarmić z cycka, bo mleko ma odpowiednią temperaturę zawsze i nie kwaśnieje.

Odpowiedz
avatar fak_dak
7 9

@Armagedon: Daruj sobie skrajne przykłady. Ogromna większość matek nie karmi i przewija dzieci przy stolikach restauracyjnych, tylko robi to dyskretnie. O takich normalnych tu rozmawiamy i takie chcesz z karmieniem i przewijaniem zapędzić do domów. Ogromna większość matek uczy też dzieci nocnika i jedzenia łyżką przed ich 3rż. Chcesz uogólniać na wszystkie matki jakieś patologiczne i skrajne przykłady? Nie uważasz, że to z lekka dziecinny sposób dyskutowania? Jeżeli ukończyłaś gimnazjum, to już ci to nie przystoi. O tym gdzie dziecko czuje się bezpiecznie i jak należy najlepiej się nim zajmować pozwól ocenić jego rodzicom. Ty nie masz swoich dzieci i na zajmowaniu się niemowlakami znasz się jak ksiądz na małżeństwie. Co nie przeszkadza ci pouczać często doświadczonych rodziców, jak wiejski ksiądz małżonków z 30-letnim stażem. Wyjaśnij mi, dlaczego pies może robić kupę na trawnik, ale dziecku zmieniać publicznie pieluch już nie wolno? Dlaczego pies może obsikiwać drzewa, ale dziecka przy drzewku wysikać już nie można? Podaj jakiś inny powód niż ten, że psy lubisz, a dzieci nie. Twoje prywatne resentymenty nie są żadnym argumentem w dyskusji.

Odpowiedz
avatar Nemezis2012
4 6

@Armagedon: A mnie jako matkę wkurza psia kupa w trawie, gdyż moje dziecko może w nią wejść. A co do pier*******ych matek to czy sobie dziecko trzymają do 3 roku w pieluchach czy sobie karmią łyżeczką to nie jest twoja sprawa. A naszą sprawą nie jest twoje "ee" na nocnik, może chcesz się jeszcze podzielić fotką z tych wspaniałych chwil? Co do mocno podgrzanego mleka z cycka, o którym piszesz poniżej, to może najpierw sobie o tym poczytaj...takie pierdoły piszesz, że przykro czytać. Ja jak się nie znam na temacie to się nie wypowiadam.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 lipca 2014 o 22:37

avatar fak_dak
6 10

@Nemezis2012: Pani droga, bez nerw. Armagedon gada głupoty, jak to niecierpiąca małych dzieci, a kochająca pieski nastolatka, ale nie ma się co unosić.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 lipca 2014 o 22:37

avatar Armagedon
-2 4

@Nemezis2012: Uderz w stół - odezwą się nożyce...

Odpowiedz
avatar Armagedon
-4 8

@fak_dak: Och, znalazłeś sobie sojusznika, moje gratulacje! I zaczyna się, jak widzę, stosowanie argumentum ad personam. Gratulacje po raz drugi. No i czytanie ze zrozumieniem też szwankuje. BYĆ MOŻE większość matek karmi i przewija dyskretnie, więc nie rzucają się w oczy. Nie widać ich i nie o nich dyskusja. Chyba ci się po drodze zapomniało jaką historię opisała autorka. Guzik wiesz na temat mojego doświadczenia w opiece nad dzieckiem. Nie masz zielonego pojęcia, czy mam dziecko, czy może miałam. <<Wkurzają mnie natomiast pier*dolnięte matki.>> To jest, twoim zdaniem, UOGÓlNIENIE? Bo moim raczej wyszczególnienie. Napisałam gdzieś, że WSZYSTKIE matki są pier*dolnięte? <<Co do publicznego karmienia cycem. Generalnie mi to nie przeszkadza, pod warunkiem, że mamuśka nie robi tego w... (...) ostentacyjnie, z miną typu "a kto mi nie pozwoli?">> <<...karmienie i przewijanie w miejscach publicznych dopuszczam, lecz powinno to mieć miejsce tylko w wyjątkowych, nieprzewidzianych sytuacjach. I powinno odbywać się dyskretnie.>> Czy to jest nie po polsku napisane? "O tym gdzie dziecko czuje się bezpiecznie i jak należy najlepiej się nim zajmować pozwól ocenić jego rodzicom." O, tak. Szczególnie zaś tym, którzy rodzicami nigdy być nie powinni. Chyba, że sądzisz, iż z racji samego faktu rodzicielstwa stają się od razu ekspertami w kwestii pielęgnacji i wychowania.

Odpowiedz
avatar fak_dak
5 7

@Armagedon: "Ja to w ogóle nie rozumiem tej tendencji do publicznego karmienia i przewijania niemowląt. Od tego jest dom!" "Tak, uważam że miejscem przeznaczonym do karmienia i pielęgnacji niemowlęcia jest dom. Choćby dlatego, że dziecko czuje się tam bezpiecznie. A karmienie i przewijanie w miejscach publicznych dopuszczam, lecz powinno to mieć miejsce tylko w wyjątkowych, nieprzewidzianych sytuacjach." Jak to się ma do: "Co do publicznego karmienia cycem. Generalnie mi to nie przeszkadza, pod warunkiem, że mamuśka nie robi tego w... (...) ostentacyjnie, z miną typu "a kto mi nie pozwoli?" Armagedon, czy ty w ogóle czytasz to co wypisujesz? Czy te 2 pierwsze cytaty świadczą, że akceptujesz karmienie i przewijanie dzieci poza domem, byle robić to dyskretnie, czy raczej o tym, że uważasz, że matki poza wyjątkowymi sytuacjami nie powinny tego robić na zewnątrz? Większość matek nie jest patologiczna i one powinny dobrze wiedzą gdzie dobrze czyją się ich dzieci i jak się nimi zajmować. Może historia była o matce nie liczącej się z nikim, ale dyskusja zeszła na prawo wszystkich matek do karmienia i przewijania publicznie. Tu uparcie na dowód, że nie można podajesz jakieś skrajne i patologiczne przykłady. Odpowiedz na proste pytanie - wychowałaś kiedyś choć jedno dziecko? Nie mam na myśli pomaganie mamie czy cioci, tylko codziennie zajmowanie się niemowlakiem, karmienie piersią, przewijanie, chodzenie na spacery. Z bzdur, które tu wypisujesz wynika, że masz zewore doświadczenie i przemawia przez ciebie niechęć do małych dzieci i ich matek. Taka niechęć jest częsta nastolatek. Zachowujesz się jak niedojrzała egocentryczna nastolatka i oburzasz się gdy ktoś śmiał zwrócić na to uwagę? Bądż choć na tyle dojrzała by umieć ponosić konsekwencje tego co wypisujesz, a nie uznawać swoje wypowiedzi wybiórczo, w zależności od tego co ci chwilowo pasuje.

Odpowiedz
avatar Xenopus
5 7

@Armagedon: Czyli generalnie matka powinna z dzieckiem siedzieć w domu i nie oddalać się od niego za bardzo, tak? Albo karmić dziecko butelką? Otóż według obecnego stanu wiedzy karmienie piersią jest najlepszym sposobem żywienia niemowlaka. Butelka, jak już wcześniej napisano może zaburzyć odruch ssania lub zwyczajnie oduczyć dziecko ssać pierś bo z butelki jest łatwiej, dziecko chce się szybko najeść więc domaga się łatwiejszej wersji). I wiem co mówię, bo musiałam zacząć podawać butelkę i już nie było powrotu. A co do traktowania mleka matki muszę przyznać, że wykazałaś się dużą niewiedzą, taki pokarm można przechowywać w lodówce do 48 godzin (niektórzy zalecają 24) lub w zamrażalniku. Należy go podgrzać bezpośrednio przed podaniem do 37 stopni i zużyć w przeciągu godziny lub wyrzucić. Za diabła nie nadaje się on do zabrania ze sobą a już gotowanie go czy podgrzewanie powyżej 50 stopni zwyczajnie niszczy zawarte w nim witaminy i przeciwciała, więc lepiej już podać sztuczną mieszankę. Podsumowując, zgodnie z obecnym stanem wiedzy absolutnie najlepszym pokarmem dla niemowlaka jest mleko matki podawane bezpośrednio z piersi. W związku z tym nie będę z niego rezygnować ponieważ komuś nie odpowiada to estetycznie. Nie uważam również, że ta decyzja zmusza mnie do powrotu do domu za każdym razem, gdy muszę nakarmić dziecko. Kupiłam specjalną chustę, aby nie narzucać nikomu widoku, który mu się nie podoba, co według mnie jest wyrazem zrozumienia dla otoczenia. Takiego samego zrozumienia oczekuję dla siebie. A co do tego, gdzie dziecko czuje się bezpiecznie to powiem tak: najbezpieczniej dziecko czuje się przy spokojnych i zrelaksowanych rodzicach. Matka biegająca z wywieszonym językiem co trzy godziny do domu ze świadomością, że nie może się od niego zbyt daleko oddalić zdecydowanie bardziej negatywnie wpłynie na dziecko niż np karmienie w parku czy przewinięcie w bocznej uliczce. Tak z innej beczki najciekawszym miejscem w którym karmiłam (oczywiście osłonięta chustą) było pod obrazem Orazio Gentileschiego "Odpoczynek podczas ucieczki do Egiptu" http://magis.sje.com.pl/SR_PO/Slajd11.JPG

Odpowiedz
avatar Armagedon
-2 8

@fak_dak: Nie sprowokujesz mnie do zwierzeń, przykro mi. Ale gdybyś zechciał fatygować się uważnym czytaniem moich wypowiedzi, zresztą nie tylko pod tą historią, do głowy by ci nie przyszło posądzać mnie o wiek gimnazjalny. "...jak moja matka radziła sobie z karmieniem, skoro siedziała na macierzyńskim, nikt jej nie pomagał, musiała sama robić zakupy (i to nie tak prościutko jak dziś, bo były lata osiemdziesiąte)..." "Armagedon, czy ty w ogóle czytasz to co wypisujesz?" Owszem. I nie widzę tam żadnych sprzeczności. - uważam, że dzieci powinny być przewijane i karmione w domach - uważam, że ludzie czynności związane z wydalaniem powinni ograniczyć do toalet - karmienie i przewijanie poza domem dopuszczam - w rożnych, nieprzewidzianych sytuacjach - sikanie i oddawanie stolca "w plenerze" dopuszczam - w rożnych, nieprzewidzianych sytuacjach - karmienie i przewijanie mi nie przeszkadza, o ile nikt nie podtyka mi pod nos zasranej pieluchy, lub zaślinionego, "obcmoktanego" cyca - sikanie w plenerze mi nie przeszkadza, o ile odbywa się w gęstych krzakach, a nie na środku trawnika i nikt nie obnaża przede mną swego sikającego wysokim łukiem przyrodzenia Co tu może być niejasne, dalibóg, nie wiem. Powiem ci coś. Nie broń tak tych "niepatologicznych" rodziców, którzy "najlepiej wiedzą", jak swoje dziecko wychować. Nawet nie wiesz, ile znam leni, którzy swoje dzieci kąpią raz w tygodniu, albo rzadziej, zasrany tyłek wycierają jakąś nasączoną, badziewną chusteczką, zamiast porządnie umyć i dziwują się, że dzieciak ma odparzenia, kładą dziecko spać o dwunastej w nocy, jak już samo padnie ze zmęczenia, a jak tylko wyrośnie mu kilka zębów - podtykają frytki, hamburgery, albo jakieś chipsy i batony. Bo ugotować się nie chce, a dziecko jest głodne wtedy, kiedy jest, a nie - kiedy powinno. Niemowlę - to przede wszystkim odpowiedzialność i troska, a nie tobołek, który wystarczy na biegu nakarmić, przewinąć, zapakować w chustę, lub wózek i uprawiać całodzienne rajdy po kawiarniach, znajomych, czy galeriach. Bo przecież matki nie można uwięzić w domu! Ja mam inne podejście. Dlatego moje dziecko będzie jadało w domu, o wyznaczonych porach (z obowiązkową przerwą nocną). Będzie kąpane codziennie, przed snem, a po zdjęciu zużytej pieluchy i umyciu tyłka - pofika swobodnie nóżkami na kocyku, żeby skóra pooddychała, a dziecko miało okazję "poćwiczyć". Nie będzie jeździło na spacery do cuchnącego spalinami centrum, tylko do parku, a spać będę kładła "razem z kurami". Pewnie jestem niedzisiejsza i zacofana. Tym bardziej, że karmić będę z butelki - ściągniętym wcześniej pokarmem. Żebym zawsze miała pewność, że dziecko zjadło tyle, ile powinno w stosunku do swojego wieku i wagi. I żebym wiedziała, że, jeśli płacze, to nie dlatego, że jest głodne, tylko dlatego, że coś mu jest. Na przykład za gorąco, za zimno, lub boli je brzuszek.

Odpowiedz
avatar fak_dak
8 10

@Armagedon: Czyli jest tak jak myślałem. Mamy do czynienia z wielkim teoretykiem macierzyństwa i wychowywania dzieci. Chciałbym porozmawiać z tobą po odchowaniu chociażby pierwszego dziecka. Na pewno będziesz miała niezły ubaw z bzdur jakie tutaj wypisujesz. A co do wieku, jeżeli masz ponad 25 lat i takie głupoty wypisujesz oraz w taki sposób dyskutujesz, to niestety źle to o tobie świadczy. Sposób pisania i myślenia masz jak nastolatka. "Co tu może być niejasne, dalibóg, nie wiem." Powiem ci co. Twoje wypowiedzi. A konkretnie to, że co wpis zmieniasz zdanie lub udajesz, że wcześniej czegoś wcale nie napisałaś. Nie chce mi się kolejny raz cytować twoich wypowiedzi, bo najwyraźniej cytatów nie czytasz. Szkoda mojego wysiłku.

Odpowiedz
avatar katkaTT
8 8

@fak_dak: @Armagedon: Większych bzdur dawno nie widziałam :D "moje dziecko będzie jadało w domu, o wyznaczonych porach (z obowiązkową przerwą nocną)" Obśmiałam się. Zwłaszcza te przerwy nocne. Będziesz zamykać niemowlaka w dźwiękoszczelnym pokoju, żeby nie słyszeć, jak ryczy z głodu? Bo spać spokojnie się przy tym nie da. Nawet jak jesteś psychopatką, której to nie wzrusza, to sam wrzask niemowlaka jest tak dostosowany do ludzkiego słuchu, że nie da się na niego nie zwracać uwagi. Rozumiem, że zawsze zjadasz ilość jedzenia dokładnie obliczoną do swojego wieku i wagi, a nie do tego, jak bardzo jesteś głodna. Odciąganie mleka z piersi, żeby nakarmić butelką? Mhm, pomijając już przyjemność ciągnięcia cyca przez laktator, karmienie zajmuje trzy razy dłużej (najpierw siedzisz z laktatorem przy cyckach, potem siedzisz z niemowlakiem i karmisz go butelką), potem myjesz laktator i butelkę. Tak jak napisał @fak_dak, jak urodzisz kiedyś swoje dziecko to nieźle obśmiejesz się z tego, co teraz wypisujesz :)

Odpowiedz
avatar Xenopus
3 3

@katkaTT: Ja bym jeszcze do tego dodała sytuacje, gdy dziecko ząbkuje i zwyczajnie odmawia jedzenia, bo go dziąsła bolą. Wtedy na pewno łatwo będzie je karmić o stałych porach odpowiednio do wieku i wagi. Zdecydowana większość przyszłych rodziców wyobraża sobie jak to wspaniale będą się zajmować swoimi dziećmi i jak to będą unikać wszystkich błędów i złych nawyków. Piękne to i szlachetne, ale w prawdziwym życiu nagle okazuje się, że doba ma tylko 24 godziny, człowiek jedynie dwie ręce a dzieci swoje własne zdanie na temat pomysłów rodziców.

Odpowiedz
avatar Seidhe
0 0

@Armagedon: Troche współczuje dziecku. Leżeć i płakać z głodu, bo mama nie nakarmi bo to nie wyznaczona przez nią godzina to dla dziecka bardzo niekomfortowa sytuacja:/ A co do zdania, że jesteś niedzisiejsza i zacofana- niestety jesteś jak nabardziej dzisiejsza i bardzo nowoczesna. Przy dziecku nabardziej sprawdza się instynkt, nie zegarek.

Odpowiedz
avatar mijanou
10 16

@Nemezis2012: a co za róznica, czy NA stoliku, czy PRZY stoliku, na którym stało jedzenie i siedzieli jedzący ludzie? Podstawowe zasady kultury zakazują takich akcji, nieważne, czy trwają 3 sekundy, czy 30. W restauracji, przy jedzących NIE przewija się dziecka i basta. BTW w toalecie na dworcu w Gdańsku Glownym JEST przewijak. Nawet prysznic tam można sobie wziąć. Toaleta jest czysta, zadbana i pachnąca wręcz. Od McDonalda to kilka kroków.

Odpowiedz
avatar Izura
7 9

@Nemezis2012: Możesz tą pieluchę sobie w domu na stole zmieniać, włożyć do lodówki i rozkoszować się zapachem ale dlaczego ja mam ją wąchać? Jak nie jest kolorowo to siedź w domu, nie muszę oglądać dziecięcych gówien, podcieranych tyłków ani dzieciaków przyssanych do wymion- dla mnie pokazywanie tego ani słodkie nie jest ani urocze a po prostu wieśniackie.

Odpowiedz
avatar Nemezis2012
-5 5

@Izura: a kto mówi że masz to wąchać... ? Chyba się dziewczynko zagalopowałaś w swojej wypowiedzi jeśli była do mnie, nie napisałam nic o gównach obsranych tyłkach i wymionach. Nie napisałam też, że JA zmieniam pieluchy w restauracjach, więc może zanim się wypowiesz to przeczytaj dokładnie co dana osoba napisała.

Odpowiedz
avatar mijanou
1 3

@Nemezis2012: proszę, przeczytaj mój komentarz jeszcze raz. PRZY stoliku to nie to samo, co na uboczu. Gdyby pani z historii zmieniła te pieluchę gdzieś na uboczu to nie byłoby tej historii.

Odpowiedz
avatar pineska
3 3

@Nemezis2012: NA SZCZĘŚCIE nie było większej zawartości, jednak nie zmienia to faktu że nie jest to element jaki bym chciała oglądać przy jedzeniu. Jeśli dokładnie przeczytałaś historię to musiałaś zauważyć fragment gdzie zaakceptowałam brak przewijaka w toalecie i w spokoju nadal jadłam. Jednak nie zmienia to faktu, że nie jestem fanką jedzenia przy zmianie pieluch. Co do bycia matką, jestem opiekunką więc coś na ten temat wiem, i uwierz nigdy by mi nie przyszło do głowy przewijać dziecko w jakimkolwiek miejscu gdzie ludzie jedzą.

Odpowiedz
avatar Irasiad
13 19

Jest masa miejsc, w których można przebrać dziecko, choćby ławka, ale w takich sytuacjach trzeba pomyśleć. Mamusiom poprzewracało się w dupach właśnie przez społeczne przyzwolenie na takie zachowania.

Odpowiedz
avatar abcmamba
-1 1

@Irasiad: Jak będziesz miał/a dziecko to pogadamy:) W ziemie, w restauracji, gdzie wc jest tak mały, że wózkiem nie wjedziesz, nie przebierzesz małego na zewnątrz... Może nie wiesz, ale nie wszystkie restauracje są w galeriach;) i w Polsce nie zawsze temperatura powietrza ma minimum 18 stopni:) Pozdrawiam, Mamusia, której się w dupie poprzewracało. 25 lat.

Odpowiedz
avatar Irasiad
0 0

@abcmamba: powiedz mi z łaski swojej, jak radzono sobie w takich sytuacjach 30 lat temu? Bo wiem z opowieści, że pomimo braku galerii, sklepów, knajp, stacji benzynowych itd. widok matek przebierających dzieci w miejscach publicznych nie był powszechny. Co więcej, był niespotykany lub niezwykle rzadki.

Odpowiedz
avatar lola_2384
4 12

Tak, to juz przesada. Niedawno jechałam w długą podróż pociągiem z dzieckiem. Miejsca w przedziale. Przedział " dla matki z dzieckiem" był już zarezerwowany, ale wierzcie mi, że nie różni się niczym innym od reszty przedziałów. Na stronie pkp wszystko ładnie, pięknie- przewijaki w toalecie i inne bajery. Niestety- jakiś idiota zatkał wc i zalało pół wagonu. Mojemu małemu zachciało się zrobić grubszą sprawę, całe szczęscie, że współpasażerów miałam spoko- uprzedziłam ich, ze nie mam wyjscia i muszę małego przewinąć na siedzeniu, każdy zareagował śmiechem i zrozumieniem. Wiem, że mógł trafić się ktoś, komu by to przeszkadzało. Życie. Co innego sam dworzec we wspomnianym Gdańsku i tragedia jeśli chodzi o udogodnienia dla matek z wózkami. A już w ogóle tragedia dla osób niepełnosprawnych.

Odpowiedz
avatar mijanou
5 9

@lola_2384: to była sytuacja awaryjna i trzeba by nie mieć serca i wyobraźni, by wytykać Ci, że w tej sytuacji przewijasz dziecko w przedziale, przy współpasażerach. Nie miałaś wyboru. Jednak, na ogół taki wybor miejsca jest. Co do Gdańska, nie wiem, jak wygląda sytuacja z udogodnieniami dla matek, ale jestem pewna, że na dworcu PKP w toalecie przewijak jest. Przewijaki i pokoje dla matki z dzieckiem są też w każdej restauracji, ktora dba o klienta. Można więc spokojnie z tych dobrodziejstw skorzystać.

Odpowiedz
avatar lola_2384
2 6

@mijanou: Ekipa w przedziale była fajna- min. pani tez z małym dzieckiem. Mogłabym sie bujnąć z młodym do innego wagonu, do innej łazienki, ale nie było tam przewijaków na pewno i tak jak wspomniałam wagon był zalany- zakazali wszystkim wychodzić. Co do dworca- uwierz, że byłam sama z wózkiem i jak zobaczyłam te deski robiące za podjazd i zjazd, zaczynające się dopiero przy jakimś piątych schodku to aż mnie zmroziło. Jak to dobrze, że kilka osób od razu zaoferowało pomoc, nawet nie zdążyłam nikogo poprosić. W toaletach nie byłam, więc nie wiem jak jest :-)

Odpowiedz
avatar lola_2384
0 2

@mijanou: Jest winda i jeżeli osoba niepełnosprawna chce z niej skorzystać to musi zgłosić to kilka dni przed wyjazdem. Zresztą tak jest w całej Polsce, kiedyś nawet był reportaż o tym.

Odpowiedz
avatar Sine
0 0

@lola_2384: od kiedy to tak? Bywam na Głównym często, zazwyczaj z koleżanką, która porusza się o kulach i nigdy z tym nie było problemów. No, może teraz, kiedy trwa remont i modernizacja mogą być jakieś chryje, ale czasem zwyczajnie trzeba zacisnąć zęby, przecierpieć te parę miesięcy i zgodzić się na krótkotrwałe utrudnienia, żeby potem na lata sytuację poprawić, prawda?

Odpowiedz
avatar MyCha
3 11

Opisana historia dzieje się akurat w zwykłym fast foodzie także to co napisałam poniżej tego miejsca w zasadzie nie dotyczy. Choć Mac wręcz uwielbia tytułować się restauracją nie mając z nią nic wspólnego. Zwracam tylko uwagę na pewien upadek dobrych obyczajów. Za czasów naszych babć, a przede wszystkim prababć problemu z karmieniem i przewijaniem dzieci w restauracjach* i kawiarniach w ogóle nie było. Najzwyczajniej w świecie obsługa nie wpuściłaby do środka nikogo z dzieckiem. Kiedyś się z tym nie zgadzałam ale obecnie uważam to za bardzo słuszne podejście. W takie miejsce człowiek idzie odpocząć i spędzić czas w miłej atmosferze, a nie słuchać krzyków obcych dzieciaków. *Restauracjach, a nie barach szybkiej obsługi dla turystów, studentów itp. Mam na myśli porządne lokale. Takie do których można by zaprosić kobietę na pierwszą randkę.

Odpowiedz
avatar mijanou
2 4

@MyCha: nieważne, czy bar, czy restauracja- tam po prostu jedzą ludzie. Co do dzieci w restauracjach- to nie jest kwestia zakazu czy nakazu. Jako dziecko byłam zabierana do restauracji, ale nie było mowy o lataniu i darciu dzioba, ściąganiu ze stołów itp. Dziecko po prostu należy zająć. Moja Mama, z tego, co pamiętam mgliście, zawsze miala dla mnie jakąś książeczkę z obrazkami, małą grę planszową, układankę czy mini puzzle. Coś, co mnie zajęło na tyle, żebym się nie nudziła. Może dlatego dziwią mnie potworki w restauracjach puszczone na żywioł, podczas gdy rodzice zupełnie nie zwracają uwagi na to, co ich pociechy wyrabiają. Natomiast zabieranie niemowlęcia w gwar restauracji, kawiarni to rzeczywiście nietrafiony pomysł jest.

Odpowiedz
avatar Xenopus
3 5

@mijanou: Należę do "klubu mamuś" i co tydzień spotykamy się na mieście w różnych miejscach. Często są to restauracje i kawiarnie i uwierz da się zorganizować spotkanie 8-10 kobiet z niemowlakami w knajpie bez krzyków, płaczu lub innych tego typu atrakcji. I nie zgadzam się z twoją opinią o hałasie w restauracji czy kawiarni. Fakt, że to zależy od knajpy ale zazwyczaj jest tam ciszej niż choćby przy ruchliwej ulicy. Oczywiście jeżeli wcześniej rodzice chodzili przy dziecku na paluszkach i nie jest ono przyzwyczajone do normalnych, dziennych odgłosów, to faktycznie może się bać.

Odpowiedz
avatar Nemezis2012
1 3

@MyCha: yhy, mam dla Ciebie pomysł na biznes - klatki dla bachorów, dźwiękoszczelne. Zbijesz fortune.

Odpowiedz
avatar mijanou
-1 3

@Xenopus: sama piszesz, że to zależy od rodzaju knajpy. No i przede wszystkim od samych rodziców. Matka z dzieckiem ma prawo przebywać w każdej restauracji- wolny kraj. Przy jednym zastrzeżeniu: wtedy jej obowiązkiem jest dbanie, by dziecko nie utrudniało życia innym w tejże restauracji. Do restauracji chodzę w wyjątkowych okazjach. Żeby zjeść coś dobrego (jestem okropną kucharką) w przyjemnej atmosferze, pogadać ze znajomymi, wyluzować. I mam do tego prawo. Nie muszę wysłuchiwać wrzasków biegających dzieci i znosić obkopywania przez biegające potworki.Raz byłam zmuszona złożyć skargę do kierownika sali. Nie wiem, co zrobił ale po kilku minutach beztroscy rodzice wraz z drącymi się dziećmi opuścili restaurację. Jeśli spotykacie się w restauracji/kawiarni i panujecie nad swoją progeniturą- nie mam nic przeciwko.

Odpowiedz
avatar mijanou
0 2

@Nemezis2012: czyli (o ile dobrze rozumiem)-Ty uważasz za normalne, że w restauracji dziecko drze dziób, lata i utrudnia życie innym? A Ty sobie siedzisz i nie reagujesz na ekscesy swojego dziecka? Ot, dzika wózkowa baba^^

Odpowiedz
avatar MyCha
5 5

@Nemezis2012: Ja nie mam nic przeciwko dzieciom. Dzieci muszą się wybiegać, wybawić, często dość głośno. Tylko niech robią to na przykład na placu zabaw, w parku, na plaży itp. Jakoś kompletnie nie przeszkadzają mi dzieciaki biegające pod oknami mojego mieszkania. Wręcz uważam, że powinny na dworze bawić się jak najwięcej. Sama kiedyś tam spędzałam popołudnia i wakacje. Nie zabraniam również wstępu dzieciom do na przykład nadmorskich smażalni ryb podczas wczasów z rodzicami. Tylko do restauracji, takich z elegancko ubraną obsługą, gdzie goście nie przychodzą ubrani w szorty, T-shirty i z bielizną na wierzchu. Niestety za rzadko bywam w takich miejscach. :( Taka wizyta nie należy do najtańszych i chciałabym nie musieć słuchać mamusi dyskutującym z synkiem dlaczego ten nie chce jeść ziemniaków. Który to synek po wciśnięciu mu przez matkę do ust kartofla bezceremonialnie go wypluwa z powrotem na talerz. Przecież przyszłam tutaj na randkę, spotkanie biznesowe, obchodzić ważną rocznicę w rodzinie np. złote gody dziadków. Chyba mam prawo wymagać aby wszyscy goście bez wyjątków stosowali się do norm społecznym stosownych dla takiego miejsca? jeśli zaś rodzić już chce zabierać do restauracji swoje dziecko koniecznie to niech najpierw nauczy je: - siedzieć cały posiłek na tyłku - nie piszczeć co 10 sekund - poprawnie posługiwać się szczućcami - zamówi dziecku do jedzenia co ono lubi i chętnie bez zbędnego gadania zje - ogólnie jakoś je wychowa To na prawdę dużo?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 lipca 2014 o 10:11

avatar pineska
0 0

@mijanou: To drugie dziecko troszkę starsze, na moje oko około 2 lat, biegało zaglądało wszystkim dookoła kto co je, biegało, krzyczało, a reakcji niestety oprócz "wojtuś wracaj do stolika" nie było.

Odpowiedz
avatar Xenopus
4 4

@mijanou: Dziwi mnie, że trzeba komukolwiek tłumaczyć, że rodzic jest odpowiedzialny za dziecko. Przecież to oczywiste, że ja i tylko ja mam obowiązek zająć moje dziecko, aby nie wyło, zabezpieczyć przedmioty, które mogłoby zniszczyć oraz posprzątać co nabrudzi. Ale np my z mężem w restauracji jadamy na zmiany i jedno się stale dzieckiem zajmuje.

Odpowiedz
avatar mijanou
4 4

@Xenopus: a wiesz, że mnie też dziwi konieczność tłumaczenia rodzicom, że mają się zająć swoim dzieckiem tak, by nie przeszkadzało innym. Dla mnie jest to cudownie logiczne i zrozumiale. Szkoda tylko, że część rodziców nie jest w stanie tej oczywistości przyswoić i w miejscach publicznych zachowują się tak, jakby z dzieckiem byli jedynymi gośćmi w danym miejscu.

Odpowiedz
avatar katkaTT
-1 1

@MyCha: "Za czasów naszych babć, a przede wszystkim prababć problemu z karmieniem i przewijaniem dzieci w restauracjach* i kawiarniach w ogóle nie było." Bo tych, których stać było na restaurację, stać było również na opiekunkę do dziecka. A tych, co nie stać było na opiekunkę, nie stać było również na restaurację. Na szczęście właściciele restauracji coraz częściej przyjaźnie nastawieni są do rodzin z dziećmi. Zostawiamy pieniądze tam, gdzie możemy wybrać się całą rodziną, gdzie można znaleźć fotelik do karmienia dla dziecka, dania dla dziecka, miejsce na zaparkowanie wózka. Piszesz o pierwszej randce, wnioskuję więc, że jest to w tej chwili najbardziej istotny dla ciebie temat, a więc kwestia wychodzenia na miasto całą rodziną z dziećmi dopiero pojawi się w twoim życiu. Aby wychować dziecko, trzeba je uczyć, jak zachowywać się wśród ludzi. Dzieci uczą się przez naśladowanie dorosłych.

Odpowiedz
avatar Nemezis2012
0 0

@mijanou: ... ?! a gdzie to wyczytałaś? Oczywiście, że tak nie uważam, ale nie uważam też, że matka z dzieckiem ma siedzieć w domu tak jak niektórzy tutaj piszą. Jestem jak najbardziej za dyskrecją, też nie pochwalam wywalonych cyców itd., ale też nie popadajmy w paranoję, że matka z dzieckiem nie ma wstępu do restauracji czy parku. Większość opinii tutaj to egoistyczny stek bzdur.

Odpowiedz
avatar abcmamba
0 0

@MyCha: Powiedz mi jak nauczyć 11 miesięczne dziecko, żeby siedziało cały posiłek "na tyłku" i żeby "nie piszczało", "poprawnie posługiwało się sztućcami", "ogólnie je jakoś wychować"? Masz dziecko? Chyba nie, ale jak będziesz mieć, to zdanie zmienisz. Gwarantuję. Bo np będziesz mieć rocznicę ślubu i będziesz chciała iść do restauracji, a nie będziesz miała gdzie zostawić dziecka rocznego, czy dwulatka, to go WEŹMIESZ. Bo nie będziesz przez pierwsze 3 lata życia dziecka siedziała zamknięta w domu, bo to nie możliwe. Uwielbiam osoby nieposiadające dziecka, które najlepiej wiedzą jak dziecko wychować:]

Odpowiedz
avatar dodolinka
-1 9

Ja chyba jestem dziwna, ale nigdy nie widziałam, żeby kobieta karmiła piersią wywalając cycka - jak wy to opisujecie. Zawsze było to dyskretne. Natomiast zmiana pampersa no fakt- przegięcie, ale w sumie, sama bym chyba nie zwróciła uwagi. Ot, po co sobie nerwy psuć, bo wiadomo, że na 80% będzie z tego pyskówka. Normalna mamusia sama jednak powinna mieć poczucie taktu.

Odpowiedz
avatar mijanou
-1 5

@dodolinka: a takie ekscesy istnieją właśnie dlatego, że część ludzi nie reaguje. Skoro idiotka nie wie, że nie przewija się dziecka w pobliżu jedzących to trzeba jej to uświadomić. I nie trzeba wdawać się w żadne pyskówki. Wystarczy przywołać kierownika sali/kelnera i poprosić o rozwiązanie sytuacji. Nawet w Macu jest kierownik zmiany. Nie wiem, czy byś nie zwróciła uwagi, gdyby na stoliku obok Twojego hamburgera wylądowała osikana pielucha.

Odpowiedz
avatar Nemezis2012
-1 3

@mijanou: Tak, bo matki rzucają pieluchami na prawo i lewo, widzisz matkę w parku - uciekaj.

Odpowiedz
avatar mijanou
0 0

@Nemezis2012: nie mam pojęcia, do ktorej z moich wypowiedzi odnosi się Twój nerwowy komentarz. Ale rzeczywiście- gdy widzę, jak się zachowują niektóre matki to mam ochotę uciekać jak najdalej bo głupota boli mnie niemal fizycznie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lipca 2014 o 1:21

avatar Nemezis2012
0 0

@mijanou: mój komentarz nie był nerwowy, tylko ironiczny. Odnosił się do "osikanych pampersów na stołach".

Odpowiedz
avatar party_hard
2 16

Sorry, ale co mnie obchodzi, że ktoś ma dziecko? Następnym razem wezmę psa i niech się zes**a w Macu...

Odpowiedz
avatar Nemezis2012
1 5

@party_hard: Sorry, ale co mnie obchodzi, że masz psa? Psa powinno się trzymać w domu! Karmić również, no i nie zapominajmy o toalecie! Absolutnie nie poza domem, wyjątkiem są ekstremalne sytuacje! Brzmi znajomo ?

Odpowiedz
avatar katkaTT
1 3

@Nemezis2012: Poza tym psy śmierdzą obrzydliwie, szczekają, liżą się po jajach, zbiera mi się na wymioty jak na to patrzę. Tak, co mnie obchodzi, że masz psa. Psy powinno się trzymać wyłącznie w domu, chciałaś mieć psa to siedź w domu! ;-)

Odpowiedz
avatar Vella
-2 6

@Reira: Czy ten wózek jest jakoś zintegrowany z pieluszką, że dzieci pieluszkowe zawsze mają go ze sobą? Doprawdy? nie zauważyłaś ogromnej popularności chust i nosidełek? Moja córa rzadko jeździła w wózku. Pomimo pieluchy ;-) Polecam za to składane przewijaki, takie podkładki, dzięki którym można przewinąć dziecko niemal wszędzie. Nieraz zmieniałam córce pieluchę na ławce w parku, na kamiennym murku, nawet na trawce. PS Zwróć większą uwagę na gramatykę (większość dzieci ma możliwość położenia oparcia...).

Odpowiedz
avatar Reira
-1 1

@Vella: Zgadzam się, że "zawsze" to nadużycie z mojej strony. Nie miej są to dzieci jeszcze niechodzące lub takie, które dość szybko się męczą czy lepiej mieć je jednak w wózku, chuście czy nosidle w większym tłumie, nie wyklucza to tego, że na tych dwóch pozostałych też możesz położyć dziecko. Raczej chodziło mi o pokazanie, że jeśli ktoś chce może zmienić w ustronnym miejscu pieluszkę i znaleźć sensowne rozwiązanie. Ps. Jaką gramatykę? Nie bardzo rozumiem.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 lipca 2014 o 11:05

avatar Onatoja
4 4

Widok to jedno, ale BAKTERIE to drugie. Z pieluchy na krzesła, stoły, tace, jedzenie.. Nie sądzę, żeby mamusia po kontakcie z pieluchą, przetarciem pupci i założeniem pampersa umyła ręce, tylko raczej zjadła burgera, dotykała przy okazji stołu, krzesła.

Odpowiedz
avatar abcmamba
-1 3

Mam 11 miesięcznego syna. Będąc w restauracji zapytałam o przewijak, kelnerka powiedziała,że nie posiadają, a ubikacja była tak mała, że z wózkiem bym tam nie wjechała... Kelnerka powiedziała żebym przebrała go na sali (miał wtedy 4 miesiące, była zima, rynek Krakowa, w pieluszce siku). Ja nie bardzo, ze względu na obecność innych klientów, a ona, nalegała, żebym przebrała. Przebrałam go w wózku. Patrzyłam po klientach, nikt min nie robił, wszyscy ok. Z resztą wymiana pieluszki, gdzie jest tylko siku nie powoduje odruchów wymiotnych KSIĘŻNICZKO!!!

Odpowiedz
avatar Kamisha
0 2

@abcmamba: nie powoduje u Ciebie. Ja ma odruchy wymiotne jak widzę jak kobieta karmi piersią, nie wspomnę juz o przebieraniu. Także jakbys mnie spotkała, najpewniej zwymiotowałabym gdzieś w Twoją stronę - niekontrolowanie. Sorry, ale jak masz pieluszkowe zapalenie mózgu to jest Twój jedynie problem, ja gołego niemowlęcego tyłka nie muszę oglądac, zwłaszcza tam, gdzie jem. I mam prawo puścić pawia x)

Odpowiedz
Udostępnij