Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Może ktoś będzie w stanie nam pomóc, z rodziną nie mamy zielonego…

Może ktoś będzie w stanie nam pomóc, z rodziną nie mamy zielonego pojęcia co robić.

Mieszkam w starej, przedwojennej kamienicy. Od x lat na drugim piętrze (ja mieszkam na trzecim), mieszka rodzina. Starsza kobieta, potocznie nazywana w bloku Kociarą wraz ze swoją córką, kiedyś żył z nimi syn (teraz zniknął i nie wiem co się z nim dzieje).

Cały problem w tym, że trzymają stado kotów. Do kotów nie mam nic, uwielbiam zwierzaki i urabiam Lubego by kiedyś kota, prócz psa posiadać. Tylko Kociara trzyma całe stado i w tak masakrycznych warunkach, że wydobywa się z tego mieszkania taki fetor, że wszystkim obiad sprzed tygodnia podchodzi do gardła. Jako że mieszkamy nad nią, to wszystkie zapachy wpadają nam do mieszkania (oczywiście z tymi z klatki, kiedy tylko potrzeba gdzieś wyjść).

Teraz jest lato, zdarzają się bardzo wysokie temperatury, nie da się okna otworzyć, bo fetor jest tak porażający.

Nie tylko my narzekamy na wspaniałe aromaty jakie zapewnia nam Kociara. Mieszkańcy nie raz grupowo pisali i wysyłali do administracji listy i petycje, by coś z tym zrobić, no bo żyć się nie da. Przysłali kogoś raz, drugi i sobie darowali, bo kociara łatwo sobie poradziła. Nie otwiera drzwi i udaje, że jej nie ma - a muszę podkreślić, że jest tak stara schorowana, że najdalej gdzie wychodzi to pół piętra klatki, żeby na ulicę popatrzeć.

Ostatnio moja mama minęła córkę Kociary na klatce i spytała czy mogliby coś z tym smrodem zrobić. A ona tylko stwierdziła, że nie wie o co chodzi i poszła do siebie na górę.

Jak sobie z nimi poradzić? Ktoś ma jakieś pomysły... Bo mi i rodzicom już ręce opadają...

sąsiedzi

by Sayagames
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Dragonow
38 40

Jako grupa mieszkańców powiadomcie (żeby nie było że to fanaberie jednej osoby) pisemnie Powiatowego Państwowego Inspektora Sanitarnego (SANEPID) żądając podjęcia skutecznej interwencji w związku z realnym zagrożeniem sanitarno-epidemiologicznym..

Odpowiedz
avatar bazienka
6 8

@Dragonow: do toz donos tez sie przyda

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
4 4

@Dragonow: Dokładnie. Ale aby zwiększyć skuteczność oddziaływania, pismo o jednobrzmiącej treści wysyłamy równocześnie do: - SANEPID-u - Urzędu Miasta (Najlepiej wydział spraw społecznych lub wydział zdrowia ew bezpośrednio do Prezydenta Miasta) - Ośrodka Pomocy Społecznej - TOZ-u z pięknie wytłuszczoną informacją do kogo zostało skierowane i z żądaniem odpowiedzi na piśmie. Nie zaszkodzi też jakaś mniej lub bardziej poczytna miejscowa prasa, choć można najpierw spróbować "po dobroci". Oczywiście trzeba dokładnie opisać całą sytuację, podkreślając względy sanitarno - epidemiologiczne, troskę o dobro zwierząt, troskę o zdrowie rzeczonej sąsiadki - zaniedbanej przez rodzinę, która nie widzi problemu.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lipca 2014 o 0:07

avatar Trepcio
-1 1

@WilliamFoster: Niegłupia rada, ale to tak nie działa. W administracji publicznej możesz posłać pismo tylko do jednego podmiotu. Oczywiście możesz rozesłać do innych "do wiadomości". W zaistniałej sytuacji proponowałbym 5 różnobrzmiących pism, ale oczywiście każde rozesłane "do wiadomości": - Powiatowa Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna - o zagrożeniu epidemiologicznym: grzybica, świeżb, toksoplazmoza, toksokauroza, chlamydia - TOZ - warunki trzymania zwierząt: miejsce, brak higieny itd.

Odpowiedz
avatar TomX
21 25

Na pewno spróbowałbym się skontaktować z jakąś organizacją od ochrony zwierząt typu TOZ. Może też warto zapytać w opiece społecznej czy znają sytuację tej kobiety i czy ewentualnie są w stanie jakoś pomóc. A może Sanepid? Nigdy nie byłem (na szczęście!) w podobnej sytuacji, ale w tych miejscach szukałbym pomocy w pierwszej kolejności. Jeśli oni nie pomogą ani nie będą w stanie wskazać kogokolwiek kompetentnego pozostaje chyba udać się z tym pytaniem do radcy prawnego/prawnika. No i nie przestawałbym męczyć administracji - im bardziej olewają sprawę tym usilniej ich nękać telefonami, pismami, wizytami itp. Może w końcu ruszą d*py od stołków dla świętego spokoju...

Odpowiedz
avatar cija
-1 3

@TomX: ja bym obstawiała przede wszystkim pomoc społeczną. Żeby żyć w takich warunkach, trzeba mieć trochę nie tak... Córeczka też nie zauważyła, nie szuka pomocy? Bo TOZ/Sanepid przyjdzie posprzątać, wystawi rachunek, może pokara sądem, a staruszka przygarnie nowe dachowce...

Odpowiedz
avatar blair
0 2

@TomX: Obawiam się że TOZ może nie rozwiązać problemu, a jeśli rozwiążą to na chwile.Zabiorą jej koty, ale ona znów za jakiś czas może wziąć nowe...Ale spróbować warto.

Odpowiedz
avatar mijanou
0 20

@PiekielnaOla: Co to znaczy-pozbędą się? Wywalą na ulicę? To śmierć dla domowego kota. Trzeba zawiadomić TOZ. Szczegóły poniżej.

Odpowiedz
avatar Nobody
11 13

Sanepid to najlepsza instytucja do załatwiania takich spraw

Odpowiedz
avatar Patapon
-1 1

Nobody nie udziela się porad jak się nie ma rozeznania w temacie. Mylisz się i to bardzo.

Odpowiedz
avatar Nihil
-2 18

Poszczuć ich eko-wariatami. Tych z pandami czy coś. Nie pomoże, ale będą jaja ;)

Odpowiedz
avatar mijanou
12 20

Zawiadomić TOZ. Koty przebywają w tym mieszkaniu w złych warunkach i prawdopodobnie zostaną pani odebrane i umieszczone w schronisku. TOZ w towarzystwie policji poradzi sobie z sytuacją. Sama jestem kociarą. W domu mam trzy ogony plus współprowadzę osiedlowe Kotkowo. Ale taka opieka musi mieć ręce i nogi i trzeba ją zacząć od sterylizacji kociej populacji. Niesterylizowane kocury znaczą teren i zapewne to (plus zbyt mala ilość kuwet) jest przyczyną fetoru. Niewysterylizowane koty często też odnoszą rany w bójkach o względy kotki lub o terytorium, w tym przypadku własny kąt w mieszkaniu. Kobieta chyba zabrnęła w ślepą uliczkę- chce dobrze, ale kompletnie nie ma pojęcia, na czym polega opieka nad kotami.

Odpowiedz
avatar pieprzowa
10 14

@mijanou: Do tego podejrzewałabym, że może występować tam zbieractwo. Wyciągałam już koty z rąk takich osób - okropne rzeczy dzieją się w takich miejscach. Trzeba zainterweniować. Nie tylko ze względu na smród, ale przede wszystkim dobro tych zwierząt.

Odpowiedz
avatar Aranos
5 9

@mijanou: Sanepid. Nie zawracaj sobie glowy TOZem. Panie inspektorki zazwyczaj maja peoblem by ruszyc sie z miejsca a wolontariusze majacy zazwyzaj wiecej checi nic nie moga zrobic.

Odpowiedz
avatar Sayagames
1 3

@mijanou: To mała jedno pokojowa kawalerka, więc warunki dla zwierząt koszmarne. A ona tak ciągnie to od ponad 18 lat...

Odpowiedz
avatar mrowkojad
1 1

@Sayagames: Z jakiego jesteś województwa?

Odpowiedz
avatar reinevan
-2 6

@Aranos: Piszesz o TOZie na bazie własnych doświadczeń? Czy zmyślasz? Współpracuję z TOZ-em od lat i nigdy nie spotkałem się z opieszałością inspektorów a wręcz przeciwnie (a jak wiadomo nadgorliwość bywa gorsza od faszyzmu). Jest jednak wiele sytuacji (i o tym należy pamiętać) gdy inspektorzy, w wyniku kretyńskich przepisów, mają po prostu związane ręce. Co do samej historii, w pierwszej kolejności powiadomić SANEPID, TOZ, Policję ect. Jeśli to nie pomoże powiadomić media. Wszelkiego rodzaju Uwagi i inne tego typu audycje wprost lubują się w takich tematach.

Odpowiedz
avatar mijanou
0 2

@pieprzowa: masz rację. Żal mi takich ludzi, ale dobro zwierząt przeważa w tym przypadku. Aranos: to zależy. Ja o naszych inspektorkach złego słowa nie powiem, zawsze otrzymujemy pomoc. Sayagames: ile dokładnie ona ma tych kotów?

Odpowiedz
avatar Sayagames
1 1

@mijanou: nie mam pojęcia, mówie, nikogo prócz córki nie wpuszcza. Wczoraj jak wychoziłam z moimi psami to z okna trzy się na mnie patrzyły... Ale podejrzewam że jest ich więcej, bo ostatnio mały kociak się nawet po klatce błąkał samotnie

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 lipca 2014 o 16:00

avatar katarzyna
0 0

@mijanou: koty zazwyczaj się kastruje, nie sterylizuje. Poza tym, zgadzam się z tym, co piszesz :)

Odpowiedz
avatar Ignus
5 11

kiedyś to by się napisało donos na SB że sąsiadka jest amerykańskim szpiegiem i planuje zamach na Stalina a w kotach zaszyła mikrofilmy... A tak na serio, organizacje praw zwierząt oraz zieloni, oni już sobie poradzą. A jak nie, to kupujesz aldehyd masłowy, albo kwas masłowy. Nabierasz w strzykawkę i w nocy pod jej drzwi wpuszczasz albo przez dziurkę od klucza. sprawdzone i działa

Odpowiedz
avatar fiuubzdziuu
-1 5

@Ignus: A ten aldehyd czy kwas to jakie działanie w stosunku do kotów mają? ciekawa jestem, a się znam jak wilk na gwiazdach :) bo jeśli miałyby zrobić kotkom krzywdę, to jestem przeciw.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 lipca 2014 o 7:32

avatar Strach
0 4

@fiuubzdziuu: Aldehyd masłowy w temperaturze pokojowej jest łatwopalną cieczą o ostrym gryzącym zapachu podrażnia oczy i skórę oraz układ oddechowy A sam kwas masłowy po prostu mocno śmierdzi wiec i tak nie zauważa różnicy jak się kisza w tym już kilka miesięcy. W nieco większych stężeniach jego zapach kojarzy się wielu ludziom z wymiocinami, ze względu na to, że to właśnie ten związek nadaje charakterystyczny zapach wymiocinom małych dzieci, które są nadmiernie karmione mlekiem. W większych stężeniach posiada ostry, intensywny, trudny do zniesienia zapach zjełczałego tłuszczu

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 lipca 2014 o 8:08

avatar Strach
2 2

@fiuubzdziuu: Czas na edycje minął. Chcesz go otrzymać chałupniczo wystaw masło(+80% tłuszczu nie żadne wynalazki jak margaryny z masłem) na pełne słonce i niech stoi co najmniej 8h potem zamknij to coś w opakowaniu i wystawiaj na słońce jeszcze z 2 dni)

Odpowiedz
avatar Paulix
5 9

Mam podobną sytuację, z tym że Kociara mieszka nade mną. Oprócz smrodu mam jeszcze 24 godzinne napier**** kocich łap, zrzucanie wazonów czy przewracanie krzeseł o 3 w nocy. Myślałam, że koty są bezszelestne i nie słychać ich "chodu". Myliłam się. Słychać, zwłaszcza jak biega 16 sztuk na raz

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@Paulix: Oj słychać, moje śpią na strychu i w nocy jak w nocy się gonią to słychać jakby stado słoni biegało.

Odpowiedz
avatar Olgen
5 5

Też jestem za TOZ-em, może przy okazji przemówią jakoś pani sąsiadce do rozsądku. My w klatce mieliśmy sąsiada, który znosił do domu śmieci, w końcu ledwo drzwi mógł otworzyć. Nie pomagały ani prośby, ani groźby. Sanepid też nie kwapił się do pomocy (na początku w ogóle nie widzieli w tym problemu...), udało się zorganizować wywóz tych śmieci dopiero, gdy w bloku były wymieniane piony. Oczywiście braki szybko zaczął nadrabiać i interwencja na nic się zdała. Zabrzmi to brutalnie, ale problem zniknął dopiero, gdy sąsiad niedługo później zmarł. Dlatego warto by było, żeby ktoś oprócz zabrania tych kotów był w stanie jakoś na dalsze zachowanie tej kobiety wpłynąć (co na pewno nie będzie łatwe), żeby nie było tak, jak w przypadku naszego sąsiada, że po zabraniu tych kotów sąsiadka sprowadzi do domu kolejne stado zwierzaków.

Odpowiedz
avatar Draco
8 10

Problem jest bardzo poważny. Takie nagromadzenie kotów w złych warunkach, które pewnie srają gdzie popadnie i są karmione byle czym, może skutkować nie tylko smrodem, a poważnym zagrożeniem epidemiologicznym. Niedługo może pojawić się u was robactwo. Tak więc koniecznie trzeba o sytuacji powiadomić SANEPID. Bardzo dziwne, że administracja tego nie zrobiła. Dodatkowo nie wiadomo czym te koty są karmione. Takie "kociary" najczęściej mają mały budżet na jedzenie dla kotów, dlatego posiłkują się innymi metodami. W najgorszych przypadkach koty są wygłodzone, słabsze osobniki zdychają z głodu, a silniejsze jedzą ich ciała. Sayagames mówiąc szczerze to wasz problem jest dość prosty do rozwiązania i bardzo dziwne, że administracja tego nie ogarnęła.

Odpowiedz
avatar mijanou
0 2

@Draco: Opisujesz najdrastyczniejsze przypadki. Jednak- co do meritum, masz słuszność. Kot, jak każde zwierzę i człowiek potrzebuje odpowiednią ilość miejsca. Podejrzewam, jak ktoś już wyżej napisał, że pani po prostu może być zaburzona i tak jak inni mają objawy kompulsywne w postaci zbierania po śmietnikach, tak ona może zbierać koty. Niestety, nie potrafi sobie z nimi poradzić. Ja mam trzy ogony na 43 metrach, ale moja znajoma na takiej samej powierzchni ma ich 6. I nie czuć kotami z jej mieszkania, bo towarzystwo wysterylizowane, poszczepione, karmione regularną kocią karmą, kuwety regularnie sprzątane. Też nie wyobrażam sobie, żeby u mnie w domu był fetor.

Odpowiedz
avatar Draco
2 2

@mijanou: Widzę, że chyba nie wiesz jak to wygląda. ;) Ty i Twoja znajoma po prostu macie kilka kotów. Ogarniacie je, karmicie i opiekujecie się nimi. Takie "kociary" zazwyczaj mają kotów po kilkadziesiąt. Tak średnio to 20-30 kotów na mieszkanie. One tego nie ogarniają i zaczynają się problemy. Najczęściej też nie sterylizują ich.

Odpowiedz
avatar LadyGoth
4 4

dzwonisz po patrol interwencyjny z TOZ lub innej organizacji ochraniającej zwierzęta, patrol przyjeżdża w towarzystwie policji zabiera zwierzęta zwykle na leczenie itp. I po problemie, z tym, że trzeba mieć świadomość, że Kociara raz, dwa znajdzie następne koty.

Odpowiedz
avatar PiekielnaOla
0 2

A prawda jest taka, że TOZ nic z tym nie zrobi, bo kotów w schroniskach jest multum i wątpliwe jest to, że to coś podziała

Odpowiedz
avatar Ignus
2 8

Możesz też zrobić jeszcze jedną chamską rzecz, ale wiem że działa... Kolega w Wrocławiu miał problem z tym że sąsiad ciągle puszczał za głośno muzykę, policja nic nie dawała rady. W końcu zadzwonił i zgłosił że sąsiad ,,łamie prawa autorskie do utworów" Tutaj sprawa już jest inna bo mają obowiązek sprawdzenia etc. Więc wtedy wejdą jej na mieszkanie czy jej się to podoba czy nie i zobaczą ten koci burdel. Musisz tylko zadzwonić gdzieś z budki, albo z lewej karty i podać fałszywe nazwisko jako donosiciel by Cię potem nie przesłuchiwali :)

Odpowiedz
avatar marra
2 2

Proponuję sprawę zgłosić do TOZU lub odmiejscowionej Fundacji. Tacy ludzie mają podejście w podobnych sprawach. Tutaj trzeba zadziałać taktycznie, nie atakiem a propozycją pomocy starszej pani, często udaje się takich ludzi ładnie przeciągnąć na dobry tor.

Odpowiedz
avatar ruda_kotka
0 2

Organizacje, sanepid oraz policja. Nie podam paragrafów ale w PL można trzymać max 3 niewysterylizowane koty o ile to nie hodowla. a na pewno przy takiej ilości nie stać jej na sterylizacje

Odpowiedz
avatar Azheal
0 0

Zawsze ale to zawsze mozecie zrobic tak po zgloszeniu do administracji kiedy oni przyjda i stwierdza ze jej nie ma wparowac jej tam i porzadnie ja przetrzepac:]

Odpowiedz
avatar Abestruz
-1 1

No to jest dosc wredne ja rozumiem ze zapach itp ... sama mam 3 koty i czasami ciezko na czas ogarnac 3 kuwety i wszstkich dopilnowac zeby robili tam gdzie trzeba a co dopieo jesli jest to osoba starsza ( sama piszesz ze najdalej dochodzi do klatki )i tych kotow jest wiecej jak 3 moze zamiast pisac po piekielnych powinnas isc i porozmawiac z sasiadka i moze nawet zaoferowac pomoc (przypuszczam ze koty to nie rasowki tylko zgarniete z ulicy wiec zakladam ze jej intencje sa dore )zreszta jej corka tego zapachu moze nawet nie czuc ( palacze siebie nie czuja dla przykladu) aprawde to trudniejsze niz podpisywanie petycji , pisanie po forach i cekanie na manne z nieba ? rly ?

Odpowiedz
avatar Sayagames
1 1

@Abestruz: mieszka z córką, która jest sprawna, pracuje. To trwa od wielu lat, a kiedyś mieszkała tam cała rodzina i też nikt nie reagował? Rly? Sprawna, dorosła córka której zwarca się nie raz, nie dwa uwagę, że zapach przeszkadza - nie, nie zapach. Smród. Do tego ma też dorsłego syna, który z nimi nie mieszka. W ich drzwiach latają roje much. Jak pisałam, nie mam nic do kociarzy. Sama mam dwa psy i chętnie miałabym kota. Po prostu już nie wiemy jak działać. Bo rozmowy, prośby, apele nie działają. Rly?

Odpowiedz
avatar Patapon
-1 1

Po pierwsze żadna Państwowa Inspekcja Sanitarna ona ma nadzór nad obiektami użyteczności publicznej a mieszkania takową nie są. I na pewno nie świadczy usług sprzątania gdziekolwiek jak niektóre osoby tu myślą. Należy to zgłosić do właściciela/zarządcy lub posiadacza budynku czyli administracji, wspólnoty itp. Każda z powyższych ma jakiś regulamin i na pewno jest coś o uciążliwości sąsiedzkiej trzeba podpierając się regulaminem napisać pismo i czekać na odpowiedź (czy macie odpowiedzi pisemne z wcześniejszych pism?). Jeśli administracja nic nie robi lub robi to nieudolnie zgłosić do Straży Miejskiej lub organu nad administracją. Ponieważ chodzi o zwierzęta to też TOZ. Zależnie od tego czy zwierzęta są zaniedbywane czy jest im dobrze a tylko cierpią sąsiedzi. W praktyce wygląda to tak, że jak nie da się zrobić to po dobroci to administracja występuje do sądu a tu wiadomo trochę to trwa.

Odpowiedz
avatar voytek
-1 1

a nie slyszalas o dzielnicowym i prokuraturze? kogo powiadomilas o sprawie? napisalas chocby zawiadomienie do administracji budynku? najlepiej udawac ze sie nic nie wie i opisywac hisoryjki na piekielnych!

Odpowiedz
avatar lulook
0 0

Można by zgłosić do lokalnego Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.

Odpowiedz
Udostępnij