Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia o srebrnym pierścionku. O tym jak tracę wiarę w człowieka. Kupiłam…

Historia o srebrnym pierścionku.

O tym jak tracę wiarę w człowieka.

Kupiłam srebrny pierścionek (78zł – 2,8g). W Galerii Białej w Białymstoku – wyspa sklepu Beryl.pl. Na pierścionku grawer 925 (przedmioty ważące poniżej 5 gram nie muszą mieć próby), na rachunku nazwa „biżuteria srebrna”. Tyle faktów. Wiem, ktoś powie drogo, ale strasznie mi się spodobał. Po kilku latach nienoszenia pierścionków pomyślałam, że mogę przepłacić za coś, co mi zawróciło w głowie.

Po używaniu go kilka dni okazało się, że wokół palca mam zielony nalot. Dla mnie oczywiste – pierścionek nie jest srebrny. No no no... Oszukiwać to ja, ale nie mnie... Zrobiłam szybki powrót do sklepu i nastąpiło zderzenie ze ścianą – według polskiego prawa biżuteria nie podlega zwrotowi... Hem... No, ale jak zostałam oszukana to jak to tak, też nie...? Pani ekspedientka z wyspy każe załatwiać sprawę w centrali, ona ma związane ręce. Twierdzi, że sprzedają tylko srebro. Mówi, że nic nie może zrobić w tej sprawie poza wymianą na inny towar (w tej samej cenie lub droższy z dopłatą) lub przyjęciem na gwarancję, ale i jednocześnie uprzedza, że gwarancja raczej nie zostanie rozpatrzona pozytywnie (tyle to wiem sama, że nie po to są gwarancje). No cóż... Telefon na infolinię do centrali. Pani wysłuchała, zdziwiła się i obiecała się dowiedzieć, co w tej sprawie zrobić, obiecuje oddzwonić jak najszybciej. Czego nie robi tego do końca swoich godzin pracy (zostało około 1,5h działania infolinii).

Na następny dzień wykonałam drugi telefon na infolinię. Odbiera znów pani (nie wiem czy ta sama, nie zapamiętywałam głosu z dnia poprzedniego). Wyłuszczam całą sprawę od początku. Pani jest zdziwiona, nic nie wie na ten temat, ale mówi, że to niemożliwe. Twierdzi, że na pewno chora jestem na coś i zaczyna wyliczać choroby, a pierścionek, że na pewno srebrny jest. Nawet oddała słuchawkę dla ichniego złotnika (do dziś nie wiem, po co to zrobiła), który był święcie przekonany o mojej chorobie i to na pewno od tego mam zielony palec. Normalnie pranie mózgu. Ok, rozumiem, że srebro reaguje w momencie, kiedy jesteśmy chorzy, (chociaż nie znalazłam na to żadnych dowodów w Internecie – co prawda długo nie szukałam), ale w takiej sytuacji to srebro czernieje, a nie nasze palce zielenieją. Może z chemii piątki nie miałam, ale tyle to jeszcze wiem.) I na koniec rzuca tekstem, że jeśli chcę to mogę iść do jubilera i sprawdzić. Mi dwa razy powtarzać nie trzeba. Zapakowałam pierścionek na plecy i lecę.

Trafiłam do przemiłych panów na ul. Wyszyńskiego 2/1 w Białymstoku, których pozdrawiam i bardzo polecam. (Z premedytacją podaje adres, uważam, że są cudowni). Powiedzieli dużo mądrych rzeczy, trochę oleju do głowy mi wlali i najważniejsze – dowiedziałam się o istnieniu Okręgowego Urzędu Probierczego, w którym można zrobić różne rodzaje badań. Najlepszym dla mnie w tej sytuacji okazał się spektrograf (czy spektrometr – nie pamiętam dokładnie) i jakież było moje zaskoczenie, kiedy przemiłe panie w urzędzie (także pozdrawiam – bardzo profesjonalna obsługa), w którym nie musiałam stać w kolejce powiedziały, że za badanie zrobią od razu i zapłacę za nią UWAGA jakże zawrotną kwotę 30gr (10gr za każdy rozpoczęty gram badanego materiału). Już mniejszym zaskoczeniem okazał się fakt, że pierścionek zawiera w sobie około 40% srebra i 60% miedzi. Dla niezorientowanych: najniższa próba srebra w Polsce (dla biżuterii) wynosi 800 – tzn. 80% srebra. (Tu chcę przypomnieć, że napis na pierścionku brzmi: ”925” – powinien zawierać 92,5% srebra).

Przecudowne Panie w Urzędzie dały mi kopertę, która jest dokumentem państwowym, na którym bezsprzecznie zostało napisane, czarnym na białym, że pierścionek jest wykonany ze stali nieszlachetnych, zawartość srebra jest poniżej najniższej polskiej normy. No cóż, jak już mówiłam, dwa razy nie trzeba mi powtarzać... Jeszcze z parkingu urzędu wykonałam telefon na infolinię firmy. Pani po usłyszeniu, że mam dokument na to, że mnie oszukali tylko trochę się zdziwiła, że zrobiłam badanie pierścionka, ale szybko wróciła na swoje tory w mówieniu. Nadal nie wierzyła, że pierścionek nie jest srebrny. Obiecała, że się z kimś skonsultuje w tej sprawie i oddzwoni... Heh... Gdzieś to już słyszałam. No nic, mam duże pokłady cierpliwości w sobie, zgodziłam się. Ale myślę obsługa klienta na poziomie wodorostów.

Pani oddzwania: Tak, oczywiście może pani do nas oddać to, jako REKLAMACJĘ. Zobaczymy jak ją rozpatrzymy. Co?! W tym momencie mój poziom zdenerwowania osiągnął stan alarmowy. Wykonałam szybki telefon do Rzecznika Praw Konsumenta. Piękne pismo zostało sporządzone w dwóch egzemplarzach (cudowna Pani urzędnik tam pracuje, właściwy człowiek na właściwym miejscu, pozdrawiam gorąco) i dodatkowo zostałam poinstruowana, co i jak dalej zrobić. W tym miejscu moja historia kończy się happy endem. Wracam na wyspę i dostaję zwrot gotówki do ręki. (Podpis na dokumentach i pieczątkę także, że otrzymali pisma.) Ale ile musiałam poświęcić to tylko ja wiem. No tak moja historia kończy się happy endem. Czuję satysfakcję z nie pozwolenia zrobienia z siebie chorego na „bóg jeden wie, co” kretyna. Szkoda tylko, że kosztowało mnie to zdecydowanie więcej niż wart był sam pierścionek. Ale uczucie po wygranej walce okazało się być bezcenne. W opowieści pomijam już szczegóły obsługi klienta. M. in. to, że na moją propozycję przyspieszenia sprawy i przesyłania dokumentów bezpośrednio ode mnie do centrali padła odpowiedź – to tylko mms’em, bo „fax’u nie mamy, a no mailem nie za bardzo”. Czy tylko mi to wygląda na miganie się od dania mi dowodu potwierdzenia otrzymania dokumentów?

Szkoda tylko, że dla innych ta sytuacja nie kończy się happy endem.

Po kilku dniach skontaktowała się ze mną sprzedawczyni, czy mogę oddać jej (tzn. firmie, dla której pracuje oryginały dokumentów – potwierdzenie zakupu pierścionka, przeprowadzone badanie z urzędu, że pierścionek jest z metali nieszlachetnych), bo chcą jej wartość pierścionka z pensji potrącić. Shit... No, tu już przegięli. Oczywiście się nie zgodziłam, ponieważ są to moje dokumenty, za które bądź, co bądź sama zleciłam i zapłaciłam z własnej kieszeni.

Phi... Załatwimy to inaczej. Znaczy PIH… I tu nastąpiło zgłoszenie sprawy do PIP i PIH. Wszystko mailowo, (ale tak kazała mi pani z jednego z urzędów), także kopię wysłanego maila mam. Nie potwierdzili, że przyjęli sprawę. Zero odzewu. Dość olewcze i przykre podeście.

I tu następuje najsmutniejsza część tej historii. Od zgłoszenia sprawy do kontroli minęło równe 6 tygodni. Zastanawiam się ile czasu zajmuje zorganizowanie kontroli. Bo po tych 6 tygodniach wyspa beryl ma się świetnie. Byłam w galerii i przyznam z nieukrywaną ciekawością zerknęłam w gablotkę... Nie zdziwię Was, jeśli napiszę, że były tam nadal pierścionki z tej samej serii jak i identyczne do tego, który ja kupiłam. No cóż... Już przed oczami mam nastolatkę kupującą, za ciężko zarobione pieniądze z roznoszenia ulotek, wymarzoną biżuterię, albo chłopaka kupującego dla swojej dziewczyny jakiś drobiazg, który zawstydzi się zapytać, czemu ona go nie nosi, a ona będzie myślała: co za badziewie on mi kupił. Ja sama jeszcze kilka lat temu nie miałabym tyle odwagi w sobie, by zawalczyć i powiedziałabym, trudno stało się. Pewnie jeszcze pobiegłabym zrobić podstawowe badania w przychodni, czy nie jestem chora na jakąś „magiczną, nieistniejącą chorobę, która wywołuje zielenienie skóry”.

Dla tych, co nie czują piekielności historii chcę tu podkreślić, że firma SPRZEDAŁA MI MIEDŹ W CENIE SREBRA. I to nie taniego srebra... A z jego zwrotem były duże trudności.

Dlatego nawołuję wszystkich: sprawdzajcie, co kupujecie nawet, jeśli nic się nie dzieje ze skórą, i nie widzicie żadnych zmian. To nie znaczy wcale, że nikt Was nie oszukał. Zasada ograniczonego zaufania. Kosztuje to tylko chwilę czasu i kilkadziesiąt groszy. Walczcie o swoje prawa i dbajcie o swoje interesy.
Niech moc będzie z Wami.

Białystok biżuteria beryl.pl

by slimakowasylwia
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar rahell
41 43

Świetna postawa. Znasz swoje prawa :) Większość ludzi pewnie by machnęła ręką, bo 78 zł to nie majątek, albo naiwnie wierzyła, że wysłanie na reklamacje coś da. Oby więcej ludzi walczyło tak, jak Ty, wtedy może wreszcie przestaną oszukiwać i lekceważyć na każdym kroku swoich klientów.

Odpowiedz
avatar wmarcin
3 5

@rahell: Nie przestaną oszukiwać gdy jeden czy kilku klientów tak zrobi - za dużą przebitkę mają na miedzi. Postawa zaś dobra, ale nie świetna. Świetna byłaby przy dodatkowym wykorzystaniu art. 286 par. 1 k.k. Prokurator sprawą zająłby się z urzędu i zdecydowanie większych problemów narobiłby firmie. Autorka zaś od firmy dodatkowo mogłaby dostać wieloktotnie przewyższające wartość pierścionka odszkodowanie.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

@rahell: jest jeszcze cos takiego jak "nizgodnosc towaru z umowa"...

Odpowiedz
avatar jkniepremier
2 2

@bazienka: Niezgodność towaru z umową czyli zwyczajne oszustwo (teraz to tak ładnie się nazywa - w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd ) i to nie chodzi o to, że jedna osoba została oszukana na kilkadziesiąt złotych, bo "sprzedaż" trefnej biżuterii w całej firmie to już poważniejsza kasa.

Odpowiedz
avatar Face15372
22 28

Postawa wzorowa. Jedynie firma ma to gdzieś, bo pewnie i tak z dziewczyny z wyspy tak czy inaczej kasę ściągnęli. Proponuję z tą sprawą udać się do mediów, dla nich pożywka, a firma pocierpi.

Odpowiedz
avatar astor
16 16

Dorzucę swoje trzy grosze, bo trochę z biżuterii siedzę (hand made, ale nie taki bazarowy najprostszy, tylko beading i haft koralikowy, ale mam też styczność z osobami zajmującymi się np. metaloplastyką, tworzeniem autorskiej biżuterii srebrnej itd.). W Polsce jest tylko 10 urzędów probierczych, czyli nawet nie w każdym mieście wojewódzkim się znajdują. Dla mnie oznaczałoby to niestety konieczność dojazdu do Warszawy, a zatem z takiej opcji sprawdzenia biżuterii niestety nie każdy może tak łatwo skorzystać. Co do PIP- nie do końca wiem, jak wygląda ten punkt sprzedaży, ale wyobrażam sobie taką przeszkloną ladę na pasażu galerii handlowej. W takich miejscach na ogół "zatrudnia się" na podstawie umów cywilnoprawnych, a nie umowy o pracę, zatem PIP nie miałby tam za wiele do roboty. Smutne, że jest to wykorzystywane aż do takiego stopnia, a właściciel firmy żąda od "pracownicy" zwrotu kasy za coś, za co ona zupełnie nie odpowiada. Kolejna rzecz- to, że po założeniu czegoś srebrnego odkryjemy jakieś smugi (na ogół czarne) jeszcze nie znaczy, że to jednak nie srebro. Mam sporo kolczyków, co do których jestem w 100% pewna, że to srebro, a mimo wszystko, szczególnie po upalnym dniu, koło dziurek w uszach mam czarne smugi ;) Czy dana rzecz jest srebrem można sprawdzić o wiele łatwiej, niż w urzędzie. Jeden sposób- to sprawdzenie czy coś jest srebrne czy posrebrzane. Musimy poświęcić kawałek (oczywiście niewidoczny) naszej biżuterii, spiłować delikatnie pilniczkiem i sprawdzamy, czy po spiłowaniu wierzchniej warstwy dolna jest srebrna. Kilka razy trafiłam na "srebrne bigle w okazyjnej cenie", które po spiłowaniu były miedziane ;) Czyli pokryte wyłącznie cieniutką warstwą srebra. Drugi sposób- w przypadku stopu to stosowanie płynów probierczych, myślę że w porządnych sklepach jubilerskich, gdzie od razu są pracownie, takie płyny mają. Na podstawie koloru, na jaki produkt przebarwia się po zastosowaniu płynu, można stwierdzić zawartość metalu szlachetnego. Niestety, oszustów nie brakuje. Tak jak nadmieniłam, na allegro można kupić bigle w promocyjnej cenie, które nawet mają bitą próbę, a ze srebrem mają niewiele wspólnego. Natomiast w galeriach internetowych widziałam prace podpisane: "piękne srebrne kolczyki" które ze srebrem mają wspólny tylko kolor (znawca stwierdzi, że trochę inaczej połyskują, czasami nawet bardzo inaczej, bardziej jak nikiel).

Odpowiedz
avatar astor
13 13

@advocatusdiaboli: No widzisz, ja też to wiem. I kilka moich koleżanek wie. I pewnie jeszcze trochę osób się znajdzie. A jednak sporo osób nie wie i sprytni sprzedawcy bład wykorzystają. W wyszukiwarce łatwiej wpisać "kolczyki srebrne" niz "kolczyki ze srebra" :|

Odpowiedz
avatar Drzewo
5 5

@astor: to czarne to sprawka siarki ;). Co do plynow pobierczych, to nie przebarwianie sie, tylko czy smuga zostaje, czy znika. Przy czym przed uzyciem takiego plynu nadpilowanie tez ma sens.

Odpowiedz
avatar Shi
6 8

@Drzewo: a ja myślałam, że jak się robi czarne od srebrnego kolczyka w dziurce (od ucha) to po prostu trochę brudu się kumuluje .____.' W końcu jak jest gorąco i sucho to więcej pyłu się unosi.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
3 11

@astor: Ze srebra smugi beżu, sepii, brązów i czerni wiem jak mogą powstać. Tak jak stara emulsja fotograficzna, z grubsza. Żółć i pomarańcz też się da, trudniej, ale kto tam wie co np w kosmetykach siedzi ;) Ale już smugi zielone, niebieskie itp to jednak dość konkretnie wskazują na spory dodatek innego metalu.

Odpowiedz
avatar khartvin
6 8

@Vampi: wszyscy jubilerzy sprzedają 925, bo to najwyższa próba srebra, która nadaje się do użytku. Czyste srebro jest po prostu zbyt miękkie. Z drugiej strony - to właśnie czyste srebro matowieje, robi się nalot i tym nalotem barwi skórę. Im go więcej w stopie, tym większy jest opisany przez Ciebie efekt. Trzeba czyścić i tyle. 99% "srebra 925" na allegro to podróby. właśnie takie, jak kupiła autorka.

Odpowiedz
avatar Drzewo
0 0

@Shi: a na uchu to tak, myslalam o nalocie na kolczyku ;).

Odpowiedz
avatar Drzewo
0 0

@Vampi: kolega ma racje, czyscic trzeba...albo zarodynowac (zazwyczaj sie nie oplaca) albo pozlocic... Wtedy nie ma reakcji :P

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-2 2

@Drzewo: Zawsze można też pociągnąć lakierem syntetycznym. Niby nieszlachetne, ale działa i jest tanie. Rodynowanie nie jest jedyną opcją.

Odpowiedz
avatar Drzewo
0 0

@bloodcarver: tak, lakier syntetyczny. Ludzie wpadaja na takie pomysly na przyklad ze swiecznikami. Lakier schodzi, srebro czernieje, a potem wez usun ten lakier, zeby odrestaurowac taki swiecznik. Moze z pierscionkami to lepiej funkcjonuje...

Odpowiedz
avatar Drzewo
4 6

Spektrometr. Taki rentgen do metali :). Nie wiem, jak to jest w Polsce, ale w Niemczech istnieje ustawa o stemplowaniu i za duzo ta stemplowana zawartosc nie moze szwankowac (np. jesli zawartosc zlota wynosi 50%, to nie wolno stemplowac 585, a najczesciej jest tak, ze posiada sie gotowe stemple, czyli trzeba by bylo przybic np. 375, bo kto ma stempel 500). I z takimi rzeczami mozna wtedy isc na policje, szczegolnie, jak szmelc rozprowadzany jest przez przedsiebiorstwo... Gorzej z aukcjami internetowymi od prywatnych osob, tacy to powiedza, ze nie wiedzieli i sprawa zostaje umorzona ;).

Odpowiedz
avatar piotrs72
2 4

@Drzewo: Jaka sprawa umorzona? Może karna tak -- jeśli zgłosiłeś oszustwo. Ale cywilna o odstąpienie od umowy i zwrot zapłaty w związku z niezgodnością przedmiotu z umową ZOSTANIE rozpatrzony (najlepiej jak zgłosisz wniosek o postępowanie uproszczone upominawcze) i na 99,9% odzyskasz pieniądze.

Odpowiedz
avatar astor
2 2

@piotrs72: Z tym, że w takim przypadku akurat nie ma podstaw do upominawczego.

Odpowiedz
avatar khartvin
0 0

@Drzewo: wedle mojej wiedzy (stan na rok 2007) w Niemczech akurat nie ma żadnego obowiązku stemplowania metali. Wolno wytwarzać produkty jubilerskie z dowolnych stopów i w gestii producenta/sprzedawcy jest opatrzenie wyrobu próbą. Każdy producent może stosować własne symbole probiercze jak i próby, odpowiadające temu, co produkuje. Ale jak wspominałem na początku - dawno tej wiedzy nie odświeżałem, tak więc możliwe że coś się w prawie Niemieckim zmieniło. Dla odmiany - w Polsce wybicie próby na każdym produkcie złotym i platynowym o masie co najmniej 1g i na każdym srebrnym o masie 5g jest obowiązkowe. Wyroby cechują urzędy probiercze i z doświadczenia wiem, że robią to rzetelnie.

Odpowiedz
avatar Drzewo
0 0

@piotrs72: tak, karna za oszustwo mialam na mysli.

Odpowiedz
avatar Drzewo
1 1

@khartvin: nie, obowiazku nie ma, ale jesli nie ma stempla, nie mozesz sprzedac produktu jako zloto/srebro itd. Co do symboli pobierczych, to nie sprecyzowalam - ostemplowana ma byc faktyczna zawartosc. Juz podalam na przykladzie, jak masz 50%, to nie mozesz tego ostemplowac jako 585, ale jak masz u siebie stempel 500, to wal smialo. Przy czym nie kazdy ma, zlotnicy posiadaja stemple standardowe najczesciej. I to tez nie zawsze, bo np.375 to proby uzywane np. we Francji i Szwajcarii. Jesli chcesz odswiezyc wiedze, to chetnie Ci ta ustawe o stemplowaniu odgrzebie.

Odpowiedz
avatar Szpadelek
8 10

Witam Oszustów dzisiaj jest jakby więcej niż kiedyś. Osobiście nioszę tylko to,co sam wykopię ;)

Odpowiedz
avatar budyniek
7 7

wspaniała postawa!

Odpowiedz
avatar Vege
16 16

"Po kilku dniach skontaktowała się ze mną sprzedawczyni, czy mogę oddać jej (tzn. firmie, dla której pracuje oryginały dokumentów – potwierdzenie zakupu pierścionka, przeprowadzone badanie z urzędu, że pierścionek jest z metali nieszlachetnych), bo chcą jej wartość pierścionka z pensji potrącić. Shit… No, tu już przegięli. Oczywiście się nie zgodziłam, ponieważ są to moje dokumenty, za które bądź, co bądź sama zleciłam i zapłaciłam z własnej kieszeni. " Cwane gapy - jak by się do Ciebie centrala zgłosiła po te papiery (żeby Ci przypadkiem nie przyszło do głowy szumu robić), to byś ich posłała do wszystkich diabłów, a tak sobie wykombinowali, że Ci się żal zrobi biednej dziewczynki. Nie ma szans, żeby potrącili jej z wypłaty za coś takiego, nawet w umowie cywilno-prawnej musi być zawarte za co mogą zleceniobiorcy potrącić, a raczej zapis, że za zwrot wadliwego towaru przez konsumenta nie jest zgodny z prawem.

Odpowiedz
avatar panikasy
11 13

A czy takie coś nie kwalifikuje się do zgłoszenia prokuraturze? W końcu to oszustwo i to chyba nie na małą skalę.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 5

@panikasy: Ano, i oszustwo nie ma dolnej granicy kwoty. Kiedyś był nawet przypadek babeczki, która jajko L włożyła do wytłoczki S. Gdyby je po prostu ukradła, byłaby prawie bezkarna, a że próbowała oszukać, to już przestępstwo wyszło. A pierścionek wart trochę więcej od jajka.

Odpowiedz
avatar karakar
1 3

Jubilerzy i tak mają sporą prowizję, bo srebro o próbie 999,9 aktualnie kosztuje ok 65 zł za uncję (31,1035 gram), czyli na taki pierścionek nawet z czystej próby zużyli by materiału za 6-7 zł.

Odpowiedz
avatar Drzewo
3 3

@karakar: cena pierscionka to nie tylko material. Bo przy srebrze to najmniejszy koszt akurat..

Odpowiedz
avatar Drzewo
1 1

@karakar: aha, wytworzenie stopu tez kosztuje. A z "czystego" srebra nie robi sie bizuterii, jedynie monety.

Odpowiedz
avatar astor
1 1

@karakar: Pomijasz fakt, że wyprodukowanie kosztuje (elektryczność, woda itd.), że ktoś to musi zrobić (= otrzymać pensję = płaca + ZUSy, podatki itd.), że ktoś od producenta do sprzedawcy to dowiezie (to też nie jest za darmo), że sprzedawca musi opłacić koszty działalności handlowej (lokal, prąd, itd.), a jeszcze fajnie by było, jakby sam coś zarobił. A w pierścionku czasem jest kamyk, który też kosztuje (nawet zwykła cyrkonia). To, co napisałam powyżej, to i tak pewnego rodzaju uproszczenie. Są rzeczy, których nie wycenisz- czas, talent.

Odpowiedz
avatar Drzewo
3 3

@astor: czasu przy rzeczach "ze sztangi" to raczej faktycznie nie, bo w produkcjach masowych robia maszyny albo sie odlewa, ale projekty i rzeczy typu copyrights pewnie tez sa w cenie. Co do reszty, ktos powinien Ci polac, dobrze gadasz ;). Zeby jeszcze bardziej uproscic: handlarz kupuje od hurtowni, a zeby powyzsze oplacic i jeszcze zarobic, wali z 400% na cene zakupu. Na koncu ta "wysoka prowizja" wcale nie jest wysoka. A i VAT to juz 23% ceny.

Odpowiedz
avatar natalkaaaa
3 3

W którym miejscu w galerii znajduje się ta wyspa? chcę wiedzieć co omijać :D

Odpowiedz
avatar slimakowasylwia
3 3

@natalkaaaa: Między "Hop na sok"-stoisko z goframi i sokami, a wejściem do NewYorker. Dokładnie naprzeciwko Eksbut gina piacci.

Odpowiedz
avatar natalia
-3 5

To już wiem, czemu mama nie nosi kolczyków...

Odpowiedz
avatar slimakowasylwia
4 6

@klara: - wydaje mi się, że ten fragment masz na myśli: "Ok, rozumiem, że srebro reaguje w momencie, kiedy jesteśmy chorzy, (chociaż nie znalazłam na to żadnych dowodów w Internecie – co prawda długo nie szukałam), ale w takiej sytuacji to srebro czernieje, a nie nasze palce zielenieją." - moja historia nie dotyczyła uczulenia na srebro, a tego, że niekiedy pewne skutki noszenia srebra mogą wskazywać na konkretne choroby organizmu (podobno np. cukrzyca). Na to konkretnych dowodów nie znalazłam, ale powtarzam długo nie szukałam, więc nie wykluczam. - psychologiem nie jestem. Użyłam sformułowania „pranie mózgu” w jego potocznym rozumieniu. Poprawniej by było gdybym napisała, że czułam się jakby mi przeprowadzano reformę procesu myślenia. Dzięki za zwrócenie uwagi.

Odpowiedz
avatar sprite992
-1 3

Moje miasto, takie piękne..

Odpowiedz
avatar slimakowasylwia
0 0

Przeczytałam komentarze i postanowiłam jeszcze coś dopisać. Napisaliście wiele wartościowych rzeczy i dzięki Wam za to:) Pisaliście miedzy innymi o kupowaniu przez Internet. I ja też się nad tym zastanawiałam. Z mojej strony, jako prostego konsumenta, kupowanie przez Internet wydaje się nawet bezpieczniejsze niż w normalnym sklepie. Przez Internet mogę sobie zwrócić produkt w ciągu 10 dni (myślę, że jest to wystarczający czas by sprawdzić czy produkt jest z tego, z czego powinien być) bez podania przyczyny i tyle. Jedynym kosztem jest przesyłka. Natomiast w normalnym sklepie, żeby coś zwrócić trzeba się nieźle namęczyć – i moim zdaniem koszty są większe. Zgłaszanie sprawy na policję czy do prokuratora. Z mojej strony sprawa wygląda tak: Pytałam znajomego policjanta, co powinnam zrobić. Powiedział, że można zgłosić, ale tego typu sprawy są dość trudne, ponieważ trzeba udowodnić firmie celowość oszustwa. W moim rozumieniu firma wiedząc, że coś jest nie tak z serią powinna ją wycofać lub przebadać. Jednak żeby udowodnić to, że firma celowo oszukuje klientów należy mieć jeszcze kilka innych osób, które zostały tak samo oszukane, no i na dodatek udowodnić firmie, że dokładnie wiedziała, czym handluje. Przecież zawsze może użyć argumentu, że oni to sprowadzili z zagranicy, jako srebro i nie przebadali ufając dostawcy i u nas też sprzedali, jako srebro. Tu pojawia się problem, bo w różnych państwach są różne normy mówiące o tym, ile czystego srebra musi zawierać przedmiot, by móc go nazwać srebrnym. Nie zdziwiłabym się gdyby w Chinach w ogóle nie było takiej normy. Idąc dalej wypytałam znajomą, która kiedyś zajmowała się handlem biżuterii i mówiła, że firma, która sprowadza towar z zagranicy, a sprzedaje go w Polsce, to tutaj w Polsce staje się jej producentem (coś w stylu pełni funkcje producenta i odpowiada za to, za co odpowiada normalnie producent). Nie wiem na ile jest to aktualne, ponieważ znajoma zajmowała się tym jakiś czas temu. Nie znam się na rynku biżuterii aż tak żeby dokładnie wiedzieć jak to działa… Co zrobić z tą wiedzą, szczerze mówiąc to do końca nie wiem. Największą nadzieję pokładałam w Inspekcji Handlu… Najbardziej wkurza mnie fakt, że sprzedaż trwa i być może inni są oszukiwani tak samo jak i ja, a ja pośrednio na to przystaję poprzez nie robienie z tym niczego. Albo może mój przypadek jest jedyny i odosobniony… Jeśli macie jakieś pomysły, co dałoby się jeszcze z tym zrobić to chętnie wysłucham.

Odpowiedz
avatar astor
2 4

@slimakowasylwia: Co do tego zwrotu towaru zakupionego przez internet to nie może on być używany. A na pierścinku na ogół jest metka / cenówka. Zerwanie oznacza dla sprzedawcy to, że już go ktoś używał. Dla koleżanek z branży biżuteryjnej zmorą się panny młode, które kupują biżuterię za kilkaset złotych, zakładają na ślub, a potem oddają, no bo 10 dni, więc mogą. A tutaj zonk- towar nosi ślady używania, metki pozrywane, a przecież z metką nikt do ślubu nie pójdzie ;)

Odpowiedz
avatar nuclear82
2 2

@slimakowasylwia: Nie tylko biżuteria. Zwroty drogiej okazjonalnej odzieży są plagą. Futra za parę tysięcy, suknie ślubne, buty jakiegoś designera, wszystko co kosztuje od 2 minimalnych wzwyż a jednocześnie zakłada się to raz na ruski rok. Cwaniarom żal wypożyczyć (no bo zapłacić trzeba!) a tak "kupią" sobie futro za 3000, zaszpanują na bankiecie i po paru dniach wracają ze zwrotem. Jeszcze futra czy kurtki szło by wytrzymać. Ale buty? Chcecie wydać przeciętną pensję szarego kowalskiego na parę i nabawić się grzyba po poprzedniej 2-dniowej właścicielce? Albo założyć suknię która wcześniej już była przepocona i przepalona papierosami tak że hej. Ale wyczyściła chemicznie, nie widać przecież. A co do samej historii, oszustwo to oszustwo nieważne czy chcą mnie zrobić na milion czy 5 złotych. Przyznam szczerze, przy tak niskiej kwocie ja bym to olał - szkoda mi tylu godzin na szarpanie się o grosze. Co nie zmienia faktu że kanciarzy nienawidzę i "reklamę" bym zrobił przy każdej możliwej okazji.

Odpowiedz
avatar slimakowasylwia
0 0

@slimakowasylwia: Kupując biżuterię przez internet mogę jej nie nosić, a do urzędu skoczyć i sprawdzić czy jest srebrna i czy mnie nie oszukano. Zwrot byłby tylko wtedy gdyby coś się nie zgadzało, i byłby i z metkami i nienoszony. Mi taka opcja pasuje. Swoja droga, ludzie to mają pomysły by przyoszczędzić... Ehh... Walka z wiatrakami z takimi pannami młodymi i paniami od futer, i butów...

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-3 3

@slimakowasylwia: "że firma, która sprowadza towar z zagranicy, a sprzedaje go w Polsce, to tutaj w Polsce staje się jej producentem (coś w stylu pełni funkcje producenta" - Zgodnie z Ustawą o Szczególnych Warunkach Sprzedaży Konsumenckiej po prostu sprzedawca odpowiada za zgodność towaru z opisem, w tym za jego zgodność z deklaracjami producenta. A przed sprzedawcą za to odpowiada jego dostawca, oraz producent. Ot, i tyle. Oczywiście upraszczam, zachęcam do przeczytania ustawy samodzielnie.

Odpowiedz
avatar Eve
5 5

Dziękuję bardzo za tą historię. Jestem z Bialego i będę wiedzieć ktore stoisko z biżu omijać z daleka ; )

Odpowiedz
avatar 12345
10 12

@Gorn221: jestes tak durny sam z siebie, czy to marna proba prowokacji? ;) Jak zamowisz w restauracji zupe krabowa a dostaniesz krabowego vifona za 1,60 - tez powiesz ze zupa to zupa, na ch*j drazyc temat? :D

Odpowiedz
avatar Gorn221
0 0

@12345: Ej ale zupa się chyba różni smakiem. Żresz pierścionki?

Odpowiedz
avatar reer
1 5

Jeżeli mogę mieć prośbę to popraw w historii stwierdzenie "jest wykonany ze stali nieszlachetnych, zawartość srebra jest poniżej najniższej polskiej normy". Wiem, że się czepiam ale stal to stop żelaza z węglem. Ten opisywany w historii można nazwać ew. "stopem nieszlachetnym". @ Drzewo W tym przypadku to mógł być faktycznie rentgen bo istnieją metody badania metali takie jak XRD chociaż raczej nie do określania ich składu chemicznego, a raczej do składu fazowego. Jeszcze raz przepraszam za czepianie się, ale to takie zboczenie zawodowe inżyniera materiałowego.

Odpowiedz
avatar slimakowasylwia
0 0

@reer: Dzieki:) Sprawdziłam. Dokładnie jest napisane "metal nieszlachetny"

Odpowiedz
avatar Drzewo
0 0

@reer: ten sprzet, ktory znam, to cos na tej podstawie na pewno. Nieupowaznionym wstep wzbroniony i tak dalej. I robi analize spektralna ;). Co mnie tylko w historii zastanawia, takie badanie przeprowadza sie po stopieniu i dobrym wymieszaniu... I mozna zmierzyc sklad procentowy metali. Ale moze istnieja tez sprzety, ktore potrafia takie cuda bez topienia bizuterii :). Nie przepraszaj za poprawianie, stal szlachetna czy nie, srebrem nie jest i nie nalezy do metali szlachetnych :P. Niesiesz kaganek oswiaty ;).

Odpowiedz
avatar Motorider121
-4 4

Dlatego ja nigdy nie oszczędzam, jeśli zależy mi na jakości.

Odpowiedz
Udostępnij