Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia lynxx http://piekielni.pl/60736#comments przypomniała mi niedawną historię, o której na śmierć zapomniałem.…

Historia lynxx http://piekielni.pl/60736#comments przypomniała mi niedawną historię, o której na śmierć zapomniałem.

Wtedy jeszcze końcówka roku szkolnego, ostatnie zaliczenia, jadę pociągiem w niedzielę na studia, krótki rękaw, krótkie spodenki, pocę się jak diabli.
Wychodzę z pociągu i widzę rodziców z ok 4-ro letnik szkrabem. Matka sukienka na naramkach ojciec też krótki rękaw, natomiast dziecko... kurtka, szalik i czapka!! (SIC!) Płacze, narzeka, marudzi, chce zdjąć czapkę, na co matka zasuwa jej ją z impetem na oczy:
- Nie zdejmuj tego! Się przeziębisz, to z ojcem tylko kłopot przez ciebie będziemy mieli!!

I prowadzą w upale płaczące dziecko dalej chodnikiem, wśród duszących się z gorąca przechodniów...

Rodzinka przy pkp

by Ferian
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar komentator555
7 19

No tak, spoci się, zawieje... W takiej sytuacji nic tylko po policję dzwonić i zgłosić znęcanie się nad dzieckiem

Odpowiedz
avatar katem
11 15

@Zeus_Gromowladny: A Ty z pewnością rzuciłbyś się na ratunek biednemu dziecku stosownie traktując jego wyrodnych rodziców (lewy/prawy sierpowy/prosty - bo doniesienie do prokuratury jednak trwałoby co najmniej kilka godzin, a policja z pewnością nie interweniowałaby w tym przypadku)

Odpowiedz
avatar Ferian
-2 4

@komentator555: Taa... jak się wtrącę w wychowanie dziecka...

Odpowiedz
avatar Ferian
0 6

@komentator555: Poza tym zanim by policja przyjechała ich by już nie było, na siłe przecież nie zatrzymam...

Odpowiedz
avatar Vella
18 20

Sama jako dziecko w środku lata w grubej czapie i ocieplanym skafandrze chodziłam... Przewrazliwiony tatuś... :/ A potem się dziwili, że łatwo przeziębienia łapię.

Odpowiedz
avatar cher
20 22

@Vella: Opiekowałam się kiedyś gromadką dzieciaków rodzinki wielodzietnej, bardzo fajni ludzie, odpowiedzialni, ale i na luzie. Dość przyjemna jesień, ale dla mnie już chłodno, wiem, że (również załatwiona rodzicielskim "włóż szalik") bez szalika zaraz sprawię sobie zapalenie krtani albo inne oskrzela, toteż marynarka, szalik i cienkie rękawiczki. Dzieciaki 2, 4 i 5 lat w bawełnianych koszulkach z dłuższym rękawem, niezbyt grubych porteczkach i trampkach, żadnych szalików, czapek, rękawiczek. Po piaskownicy umorusane jak nieboskie stworzenia, jedno wpadło tyłkiem do kałuży - nawet się nie zająknęło; po powrocie do domu mama lamentów nie robiła, tylko przebrała towarzystwo i puściła wolno do dalszej zabawy. Pracowałam u nich długo, jedyna choroba, jaką pamiętam, to masowa ospa, bo jedno od drugiego podłapało, a tak to nawet katarku.

Odpowiedz
avatar Armagedon
20 28

Przecież mogła ją przegrzać, a to jest bardzo niebezpieczne u małych dzieci. O wiele bardziej, niż wychłodzenie. Ludzie bez pomyślunku są. Kiedyś widzę, koleżanka wyszła na spacer z niemowlakiem w wózku. Upał, coś tak jak dzisiaj. A dzieciaczynka - grube śpiochy, dwa kaftany, na to sweterek, flanelowa czapeczka, a to wszystko jeszcze przykryte kocykiem. Zrobiłam dym, nie ukrywam, bo mnie szlag trafił na jej głupotę. A ona mi na to, iż myślała, że jak taki maluszek leży i się "nie rusza", to mu jest zimno. Dopiero jak jej kazałam włożyć rękę pod plecki dzieciaczka i zobaczyła, że wszystkie te "bawełny" przesiąknięte są potem - raczyła zdjąć kocyk, sweterek, i czapeczkę. Ale co tu się dziwić, właściwie. Polacy uwielbiają zaduch, zamknięte okna, przegrzane pomieszczenia, za to, panicznie wręcz, boją się świeżego powietrza, "przeciągów" i przewietrzonych pokoi. Pewnie dlatego, że w dzieciństwie mamusia ubierała grubo, w mróz nie wypuszczała z domu, nie dała szans na zahartowanie organizmu, a teraz byle wiaterek - i już ciężka choroba. Obawiam się, że z dziewczynką z opowiadania (o ile przeżyje kolejne upały) będzie dokładnie to samo.

Odpowiedz
avatar komentator555
23 23

Przecież taki ubiór to nawet na zimę nieraz za dużo... Ale ta się chociaż zreflektowała, inne by wrzeszczały, że swojego nie masz to im dziecka zazdrościsz

Odpowiedz
avatar Vella
5 13

fakt, nie pamiętam by w czasach mojego dzieciństwa kiedykolwiek w zimie okno było otwarte. Uszczelnione watą, zamknięte do wiosny. Wietrzyło się otwierając drzwi, jeśli akurat w kuchni nadymiło :-/

Odpowiedz
avatar katkaTT
14 18

@Armagedon: "Polacy uwielbiają zaduch, zamknięte okna, przegrzane pomieszczenia, za to, panicznie wręcz, boją się świeżego powietrza, "przeciągów" i przewietrzonych pokoi." Dokładnie, u mnie w domu też wiecznie okna były pozamykane, nawet w lecie (no bo PRZECIĄG, niczym piąty jeździec Apokalipsy). Jak to dawniej - w samochodach nie było klimy, również nie można było w czasie okna otworzyć, nawet jak żar lał się z nieba, 35 stopni i pełne słońce. Bo to już w ogóle taki PRZECIĄG by był że trup na miejscu ;-) Do dziś moja matka nie otwiera okien w swoim samochodzie, a jadąc z ojcem (auto z klimą) zakłada golf i serdak.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 13

@katkaTT: Najbardziej mnie to wkurza w pracy. Na zewnątrz +15, grzejniki na full, aż parzą, wchodzę do pokoju, a tu jeszcze włączona farelka, bo szefowa jest przeziębiona. W pomieszczeniu minimum 35 na plusie. Okno otworzyć? A mowy nie ma!!! Myślałam, że ocipieję. Albo. Okna "zamurowane". Na dworze trzydzieści sześć. Klima ustawiona na 28. Mniej nie wolno, bo "dmucha" po pleckach. Mówię, wyłączcie "swinga", będzie dmuchało tylko w sufit! NIE! Dlaczego? Bo nie! Po kilku latach związku rozstałam się z facetem. Ideał. Przystojny, wysoki, nietrunkowy, niepalący, opanowany, tolerancyjny, WIERNY, własna firma, poglądy i przekonania te same, inteligentny, ambitny. No i "w te klocki" też z polotem. Tyle, że w nocy zamykał mi okno. Ja otwierałam, on zamykał, ja otwierałam, on zamykał... i tak całą noc. Do tego jeszcze w dzień potrafił odkręcić kaloryfer do oporu... i oczywiście zamknąć nawet mikrowentylację. Z kuchni robił saunę, okno zamknięte, gary parują, czajnik "dymi" przez 10 minut, po szybach spływa "rosa". No, nie wytrzymałam...

Odpowiedz
avatar Pytajnik
11 11

@Armagedon: Co do tych zaduchow, zamknietych okien, ciezko mi zrozumiec skad taka niechec do ruchu powietrza. Jak ktos mieszka w kamienicy to rozumiem - duze malo szczelne okna, wysokie pomieszczenia, jest powietrze, tam naprawde mozna siedziec praktycznie caly rok przy zamknietych oknach i jest dobrze. Co moge od siebie powiedziec - za czasow bycia dzieciakiem jak lazilem w czapce, szaliku, grubej kurtce kazdego roku lapalem zapalenie uszu. Doroslem, zmienilem kurtke na jesienna, niemal zawsze bez czapki, zawsze bez szalika, zero zapalenia uszu. Nawet przeziebien powaznych nie mam.

Odpowiedz
avatar Vella
7 13

fakt, nie pamiętam by w czasach mojego dzieciństwa kiedykolwiek w zimie okno było otwarte. Uszczelnione watą, zamknięte do wiosny. Wietrzyło się otwierając drzwi, jeśli akurat w kuchni nadymiło :-/

Odpowiedz
avatar olivka27
14 16

sytuacja z ostatniej niedzieli na Starym Mieście w Wawie.... spaceruję sobie, lekko popaduje - kropla deszczu na 5 m2 (w sytuacji wściekłego upału i duchoty - zbawienie) i nagle widzę mamuśkę z bliźniakami na wózku - szczelnie przykrytym foliową "plandeką" - podchodzę i mówię "proszę zdjąć tę folię, bo za chwilę dzieci się Pani uduszą...." usłyszałam tylko soczyste "sp***laj"... matka roku normalnie.... :/

Odpowiedz
avatar Ferian
0 6

@olivka27: Ci pewnie zareagowaliby podobnie, gdybym się wtrącił... Co im zrobisz? Nic...

Odpowiedz
avatar izmrygo
4 8

Może rodzice mieli w zamiarze późną aborcję? xD

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
14 14

@Niunia21: Są też mamy, które umieją używać poprawnej polszczyzny. Nie na temat, ale twój komentarz boli...

Odpowiedz
avatar Leleth
2 2

Nie ma czegoś takiego jak naramki. Są ramiączka.

Odpowiedz
Udostępnij