Nadgorliwość gorsza od faszyzmu...
Moje dziecko chodzi na półkolonie. Przy zapisie należało podać nazwiska osób upoważnionych do odbierania dziecka. Wpisałam dziadków i koleżankę, której syn również uczęszcza na zajęcia. Machnęłam pod całością swój dyrektorski podpis.
Dziś odmówiono mi "wydania" syna, ponieważ "nie jestem upoważniona". Na nic argument, że musiałabym samą siebie upoważnić, na nic zeznanie Młodego, że "to moja mama", nie pomogła księgowa, która przyjmowała kartę i opłatę - pani była nieugięta. Ostatecznie Młody został odebrany przez mamę swojego kolegi. Jutro dla świętego spokoju podpiszę oświadczenie, że może wracać sam.
A dlaczego nie podałaś siebie jako osoby, która może odebrać dziecko?
Odpowiedz@Marteczka: bo upoważnianie samej siebie jest bez sensu?
Odpowiedz@Marteczka: Dokładnie przecież to absurd.U nas w szkole też się takie kartki wypełnia i nigdy nie podawałam siebie bo to akurat wydaje się najbardziej oczywiste.
Odpowiedz@paula85: A do nie do końca jest takie oczywiste. Wypełnialiśmy z mężem kilka takich broszur, zawsze były tabelki, np. na pięć osób. Najpierw wpisywałam nas, jako rodziców, dopiero później ewentualnie kogoś innego. Dzieci jest sporo, załóżmy, że pani nie pamięta mamusi albo tatusia, no albo to jakaś nowa pani nagle. Wpisać nie zaszkodzi.
OdpowiedzEDIT: Wpisywaliśmy zawsze, ale jakbyśmy nie wpisali to pani nam i tak by dziecko wydała, bo nie była taka ograniczona jak z powyższej historii. Żeby nie było, że popieram takie bezmózgowie ;)
Odpowiedz@metaxa: Nie jest to takie bez sensu. Wyobraź sobie sytuację, gdy jeden z rodziców ma ograniczone prawa rodzicielskie. Pani postąpiła słusznie bo ona nie zna sytuacji rodzinnej dziecka i patrzy w dokumentację.
OdpowiedzNo, bez żartów. Niewiarygodne. Nie ma takiej opcji jak niewydanie dziecka rodzicowi. W każdym momencie i w każdej chwili. Najwyżej można poprosić o udokumentowanie, że Ty to Ty, ale nie wydać dziecka?!
Odpowiedz@Taczer: jak widać są rzeczy o których się filozofom nie śniło. Upoważnia się osobę z podaniem numeru dowodu tożsamości - ale przecież w dowodzie nie ma wpisanych dzieci. Najgorsze to jest to że gdyby rzeczywiście chciał go odebrać ktoś nieuprawniony to pewnie pani już by nie była taką służbistką.
Odpowiedz@metaxa: ale zapisując dzieci na zajęcia też pewnie musiałaś podać jakiś numer identyfikaccyjny, pesel albo numer dowodu, prawda? Tak więc fakt, że już nie ma "dzieci w dowodzie" nie wyjaśnia durnej postawy opiekunki. Przy okazji ja to bym się chyba wściekła i dzwoniła po policję.
Odpowiedz@Sine: chciałam. Ale prościej było poczekać na koleżankę - i tak już była w drodze.
Odpowiedz@Taczer: Akurat tutaj się mylisz. Co innego rodzicielstwo, a co innego prawo do opieki nad dzieckiem. Matka z historii raczej prawo do opieki miała i niewydanie jej dziecka jest przesadą, ale jak po dziecko przyjdzie rodzic pijany lub z ograniczonymi prawami rodzicielskimi to opieknuka też ma dziecko wydać? W określonych sytuacjach opcja niewydania dziecka rodzicowi jak najbardziej jest, chociażby po to żeby ochronić dzieciaka przed porwaniem czy meliną. Pomijając już okres walki o opiekę nad dzieckiem, bo wtedy zawsze opiekunka usłyszy pretensje, że wydała je niewłaściwej stronie.
Odpowiedz@soraja: Nawet zaczęłam pisać nawias z zastrzeżeniem o prawach, ale po namyśle skasowałam, nic nie wnosił do tematu. Czeeepiasz się. @metaxa Nie tylko pesel, są pełne namiary na opiekuna w karcie zgłoszeniowej. Pokazujesz dowód, zabierasz syna i możesz wyjść choćby po rozdeptaniu opiekunki. Ktokolwiek stanie pomiędzy matką a dzieckiem musi mieć naprawdę solidny powód ku temu.
Odpowiedz@Taczer: oczywiście masz słuszność - tylko że pani nie miała pełnej karty zgłoszenia a jedynie tabelę w której sobie powypisywala dane dla każdego dziecka. Sytuacja była absurdalna, pani działała na zasadzie "nie bo nie". A ja nie dyskutuję z takimi. Zresztą - jeszcze by się wznieciła jakbym podjęła jakieś poważniejsze kroki.
Odpowiedz@Taczer: dla wrednych tel na policje i zgloszenie przetrzymywania dziecka wbrew mej woli :)
OdpowiedzŚmiech na sali. Rodzić ma wyłączne prawo do dziecka. I żadne tam regulaminy czegoś tam nie są wyżej od Konstytucji Polski.
OdpowiedzTrzeba było wziąć dziecko za rękę i w tył zwrot. Ciekawe co by zrobiła. Siłą zatrzymała? (tu wezwać policję). Policję by wezwała? (to by się ubawili). Wesoła kobitka ;-)
OdpowiedzPrzy ostatnich aferach z porywaniem dzieci przez rodziców to w sumie się nie dziwię wszelkiej ostrożności, nawet tej wyglądającej na absurdalną... Mało to rodziców kłóci się o dzieci i je sobie nawzajem porywa? :/ Nie wiem czy dzieci wydaje ta sama pani, która zapisuje ale jeśli inna, to wcale się nie dziwię...
Odpowiedz@butterice: Mi kiedyś dziecka w żłobku wydać nie chciano, bo mnie na liście upoważnionych nie ma... liście moim nazwiskiem i imieniem podpisanej! W efekcie młody do żłobka cały 1 dzień chodził, a ja wywołałam awanturę życia... Dopiero jak wyciągnęłam telefon, żeby zgłosić całość na policję to mi syna oddali. Ps. a co najlepsze - u tej samej babki dzień wcześniej tą listę pisałam...
Odpowiedz@butterice: chyba coś mnie ominęło, bo pojęcia brak o jakich aferach wspominasz.
Odpowiedz@metaxa: chyba coś mnie ominęło, bo pojęcia brak o jakich aferach wspominasz. Może oglądałam za dużo tv albo za dużo słucham moich koleżanek z SR ;) ale raz po raz słychać o wykradaniu dzieci sobie wzajemnie przez rodziców... Np. rodzice w trakcie sprawy rozwodowej, tatuś wykrada, wywozi (i to Polak, więc nie za granicę), dzieci są potem nastawiane przeciwko mamie. Po pół roku jak taki psycholog przesłucha dziecko to dziecko będzie płakało na samo słowo "mama"... Oczywiście działa też w drugą stronę. :/ A po rozwodzie też jest się przecież rodzicem ale można mieć prawa ograniczone i jeśli otrzymał je ojciec to oznacza, że matka może nie mieć praw do odbierania dziecka z placówek.
Odpowiedz@bonsai: Absolutnie nie chcę bronić głupoty ale chcę tylko zaznaczyć, że naprawdę teraz jest trochę akcji z wykradaniem dzieci, rodzice podczas rozwodu itp. i nie dziwię się opiekunom bo potem zawsze trafia do nich telewizja TVN z pytaniem: "Dlaczego państwo na to przyzwolili?". ;)
Odpowiedz@butterice: akurat ja widniałam w papierach z dopiskiem [matka], a ojciec młodego był wpisany wśród osób upoważnionych do odbioru z dopiskiem [ojciec] ;). Swoją drogą opiekunki mogą odmówić wydania dziecka rodzicowi tylko w wypadku, jak dostarczono do nich kopię wyroku o odebraniu [ograniczenia nie jestem pewna] praw rodzicielskich... Może informacja o założeniu sprawy o odebranie praw też byłaby wystarczająca, ale w aż takie niuanse nigdy nie musiałam wchodzić. W innym wypadku - to przetrzymanie dziecka wbrew woli prawnego opiekuna.
Odpowiedz@butterice: Co innego, gdyby faktycznie od samego początku panie wymagały, aby udowodnić że ma się np. pełnię praw rodzicielskich - ot tak, zapobiegawczo. A co innego w sytuacji, gdy rodzic zapisuje dziecko, dopełnia wszelkich formalności i do tego jeszcze upoważnia innych do odbioru dziecka. Przecież, żeby kogoś upoważnić do czegoś, samemu też trzeba mieć do tego prawa. To raczej nie zapobiegliwość a głupota. I tak jak napisała Bonsai - jeśli nie ma żadnej informacji o ograniczeniu/odebraniu praw rodzicielskich to rodzic jakby "z automatu" ma prawo odebrać swoje dziecko np. z przedszkola.
Odpowiedz@TheCuteLittleDeadGirl: w jaki sposob mozna udowodnic posiadanie pelni praw rodzicielskich?
OdpowiedzSkoro zapisując dzieciaka na półkolonie, prawidłowo rozpoznali rodziciela i nie mieli problemu, to...ja też wpisując do formularza, uwzględniłabym, dodatkowe osoby, w razie czego i nie wpisałabym siebie, bo to wydaje mi się oczywiste, ale jak widać nie dla wszystkich. Tylko to takie zasady, działające wybiórczo i mam dziwne wrażenie, że łatwiej byłoby odebrać dzieciaka, obcej osobie, niż mi jako matce :/
OdpowiedzCzyli opłatę od Ciebie przyjęli bez problemów - nie musiałaś poświadczać, że jesteś matką, a nie kuzynką cioci wujka babci, ale wydać dziecko to już nie bardzo? Dobre.
Odpowiedz@anndab7: nic nie musiałam:) oprócz zapłacenia:) a księgowa dobrze mnie zna bo już drugie dziecko posyłam tam na półkolonie ;)
OdpowiedzGłupota ludzka przeraża
OdpowiedzProponuję w takiej sytuacji zapytać: "a czyj podpis widnieje pod upoważnieniem i czy ta osoba jest upoważniona do wystawienia upoważnienia?" Na bank się tępa krowa zawiesi.
Odpowiedz@curva: otóż próbowałam - nie zawiesiła się. I dalej swoje.
Odpowiedzkiedys bylo prosciej - dzieci wpisane do dowodu osobistego i wszystko jasne... mimo wszystko ja bym wezwał policje - ciekawe jak by sie tłumaczyli czemu nie chca oddac dziecka matce (ktorej oczywiscie nie zabrano praw rodzicielskich/itp)
Odpowiedz„nazwiska osób upoważnionych do odbierania dziecka” No i? Każdy normalny poda nazwiska osób, mogących odebrać dziecko. Nienormalny będzie zawsze zdziwiony faktem, że jeśli nie poda jakiegoś nazwiska, to tego nazwiska na liście nie będzie...
Odpowiedz