Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W czasach, których uczęszczałam do liceum i na studia licencjackie, dorabiałam sobie…

W czasach, których uczęszczałam do liceum i na studia licencjackie, dorabiałam sobie w cukierni (nie kawiarni - byliśmy głównie nastawieni na sprzedaż ciast, a lody i kawy na miejscu + kilka stolików to efekt uboczny. Do tego samoobsługa ;)) w pewnej turystycznej miejscowości w Beskidzie śląskim. Ten kto pracuje/pracował w gastronomii doskonale wie jak piekielni mogą być klienci ;)

1) Lody wydawaliśmy dopiero po zapłaceniu ich w kasie, czyli: klient podchodzi do kasy, płaci i z rachunkiem wybiera się do stoiska z lodami. Na lodówce ogromny napis "Lody wydajemy po zapłaceniu w kasie". Ale po co czytać. Ogromna kolejka do kas, taka sama do lodów. Wydaję, wszystko pięknie. Podchodzi kobita na oko 35 lat. Podaje smaki lodów, ja proszę o rachunek. Ona, że jeszcze nie zapłaciła, bo nie chce jej się w tej dużej kolejce. Mówię, że bez rachunku nie wydam, ona oczy jak 5zł i z wrzaskiem, że ona nie ma zamiaru stać w kolejce, że mam jej to wydać i koniec (chciała lodów dla 5 osób). Tłumaczę, że nie mogę wydać towaru przed zapłaceniem, bo zawsze można trafić na kontrolę za skarbówki, kary itd. Odeszła z wielkim fochem w akompaniamencie ludzkich narzekań na nią.

2) Klient składa zamówienie: parę kaw, ciastka, soki wyciskane. Zapłacił, zadowolony z uśmiechem na twarzy: "Siedzimy przy stoliku tam i tam" i odszedł. Koleżanka nie zdążyła poinformować go, że jest samoobsługa (oczywiście były sytuacje, że niosłyśmy zamówienie do stolika: starsze małżeństwo z laskami, pani na wózku itd.). Zamówienie więc zostało na ladzie a po 10min wpada zdenerwowany klient i krzyczy, że mamy mu natychmiast zanieść zamówienie do stolika (nad nami duży napis drukowanymi literami "samoobsługa", próbuje nas straszyć szefem, swoimi znajomościami itd. W końcu uspokoił go jakiś inny klient paroma dobitnymi słowami.

3) Godzina 19:50, na ladzie informacja, że na miejscu sprzedajemy tylko do 19:45. Klient podchodzi, zamawia, 5 kaw latte i dwa soki z marchewki. Po poinformowaniu go o tym, że kawy dostanie, ale na wynos, a marchewka skończyła się jakiś czas temu, zrobił się cały czerwony na twarzy, powiedział, że jak nie dostanie zamówienia na miejscu, to zadzwoni do szefa. Nie dostał. Nie zadzwonił. Z rodzinką siedzieli przy stoliku na tarasie o suchym pysku do 20:40. Czynne mamy do 20.

gastronomia

by stoktos
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar SzynSzylka
25 29

Ludzie są dziwni - tam gdzie jest napis "samoobsługa", należy ich obsługiwać, ale tam, gdzie jak byk wisi kartka "towar podaje sprzedawca", to uparcie pchają ręce. Osobiście tylko czekam, aż zamrażarka w sklepie odmówi współpracy dzięki samoobsługującym się klientom, którzy zapominają jej zamknąć...

Odpowiedz
avatar bloodcarver
3 17

Tłumaczenie się kontrolą skarbówki to albo ściema, albo głupota. Takie macie zasady - spoko. Ale nie ma przepisu zakazującego pobierania pieniędzy po spożyciu. Większość restauracji pobiera pieniądze po a nie przed, i jakoś skarbówka ich nie doprowadza do bankructwa karami.

Odpowiedz
avatar kalulumpa
21 21

@bloodcarver: Pewnie jej chodziło o to, że stanowisko z lodami jest w jakiś sposób oddzielone od kasy i nie ma na nim możliwości nabicia towaru, a do tego skarbówka już może się doczepić.

Odpowiedz
avatar stoktos
7 9

@kalulumpa: tak, stanowisko z lodami jest w pomieszczeniu obok :)

Odpowiedz
avatar kalulumpa
9 11

@bloodcarver: nie porównuj lodów, które często bierzesz "na wynos" do pizzy jedzonej w lokalu :) specyfiką kawiarni i cukierni jest płacenie przy zamówieniu, specyfiką restauracji - płacenie przy wyjściu.

Odpowiedz
avatar Sine
11 13

@bloodcarver: różnica polega na tym, że w pizzerii albo schemat wygląda tak, że zamawiasz-płacisz-dostajesz rachunek-przynoszą pizzę, albo zamawiasz-jesz-dostajesz rachunek i płacisz. Zawsze rachunek i zapłata występują obok siebie i nie ma wątpliwości, że towar sprzedawany jest na lewo. W omawianym przypadku sprzedawczyni musiałaby schować gdzieś te pieniądze na czas obsługi kolejnych klientów (co wyglądałoby, jakby towar wydała z pominięciem kasy) albo zostawić stoisko i galopować do sąsiedniej sali nabijać rachunek. Zwłaszcza w pierwszym przypadku kontrola z US miałaby pełne prawo przyczepić się, że towar jest sprzedawany z pominięciem "kęsa" dla budżetu państwa. Nie można więc traktować sytuacji analogicznie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 lipca 2014 o 14:54

avatar jelonek
13 13

Zasada jest taka ze aby przyjąć pieniądze musisz wystawić rachunek/paragon/fakturę itp. A samo przekazanie towaru nie ma znaczenia. Co za tym idzie koleżanka mogłaby dostać mandat.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

@bloodcarver, @kalulumpa pewnie chodzilo glownie o to, ze pani sie nie pofatyguje do kasy, "bo kolejka" i zwyczajnie nie zaplaci, tylko przeciez nie beda klientowi sugerowac zlodziejstwa i taki argument lepiej brzmi...

Odpowiedz
avatar butterice
6 6

To nie tylko w gastronomii... Jest typ ludzi, którzy jako klienci zawsze będą uciążliwi, obojętnie czy w knajpie, czy w sklepie z AGD czy jako petent w urzędzie...

Odpowiedz
avatar korinogaro
7 7

Niektórzy ludzie to takie jełopy że aż człowiek zastanawia się czy eugenika to nie był dobry pomysł tylko źle wykorzystany :/

Odpowiedz
avatar Zeraili
0 0

Nie bardzo rozumiem, dlaczego ich nie wyprosiłyście, skoro miałyście czynne do 20, a oni i tak nie mieli zamówienia, które chcieliby dokończyć.

Odpowiedz
Udostępnij