Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak większość kobiet lubuję się w różnych mazidełkach. Kremy, maseczki, peelingi- mam…

Jak większość kobiet lubuję się w różnych mazidełkach. Kremy, maseczki, peelingi- mam swoje ulubione produkty i marki, ale sięgam też po nowe, a nuż coś jeszcze lepszego odkryję? I po raz kolejny odezwała się kobieca natura (w dodatku z jakimś radomskim akcentem…) gdy na jednym z portali zaproponowano mi zostanie recenzentką. Znaczy to tyle, że dostaję za darmo nowo wprowadzone na rynek kosmetyki, które muszę zrecenzować. Bardzo ciekawa sprawa- są to pełnowymiarowe produkty, bardzo często luksusowe. Niedawno trafił się „tylko” rozjaśniający żel do włosów, który zapewne w te lato zrobi furorę, a obecnie-drogie specyfiki do skóry problematycznej.

Nooo, tu producent ma nie lada wyzwanie, bo cerę mam iście problematyczną. Wiele kosmetyków i leków sobie nie poradziło, więc chwalone wszędzie kosmetyczne cuda wydawały się dobrym pomysłem. Adres mój mają, więc czekam na paczkę.
Czekam dwa dni, trzy, siedem, dziesięć, czternaście... Po dwóch tygodniach napisałam do administracji stronki z prośbą o informacje. Ci musieli się skontaktować z kolei z firmą, odpowiedź dostałam po dwóch dniach. Owszem, paczka została wysłana - w dniu, w którym się upomniałam. Przypadek? Nie sądzę...

Paczka przyszła po kolejnych kilku dniach. Szkoda, bo zostało mało czasu do zdania opinii, przez to mniej ’poznam kosmetyki’, ale cóż, trudno.
Dzień po paczce dostałam maila od producenta - bardzo grzecznego, państwo przeprosili za opóźnienie i wyrazili nadzieję, że nie wpłynie to na pozytywną opinię o produktach. Kolejne zdania również mniej lub bardziej bezpośrednio narzucały pozytywną opinię. Przeczytałam, że to ich najlepsza seria i jeśli ona mi nie przypadnie do gustu, to już żadna nie spełni moich oczekiwań i będą musieli zakończyć ze mną współpracę. Oho, czyli albo się zachwycam i dalej dostaję cud-kosmetyki (nie ukrywam, paczka warta około 120 zł) albo piszę coś niepochlebnego i wypadam z grona recenzentek.

O nie, baba może ze mnie łasa, ale charakterna. Już po dwóch dniach im odpisałam równie elegancko.
„Szanowni Państwo, w trzecim dniu testów moja opinia nie będzie wiarygodna, jednakże żadnych zastrzeżeń nie odnotowałam. Kosmetyki spełniają swą rolę, przy tym są łagodne dla skóry bardzo wrażliwej (…).”
Posłodziłam im nieco, ale całkiem szczerze. Na koniec jednak dodałam:

„Choć z serii kosmetyków E.D. jestem zadowolona, ich działanie oceniam na bardzo dobre i skuteczne oraz mogę je polecić osobom z problemami skórnymi, informuję, że nie jestem zainteresowana współpracą z firmą wpływającą na niezależne z założenia testy oraz recenzje oraz nie zgadzam się, by moja nieprawdziwie pochlebna opinia wprowadzała klientów w błąd, a sugerowanie jej treści uważam za niedopuszczalne.”
Dołączyłam garść innych argumentów, wysłałam i z żalem spoglądałam na półkę z kosmetykami.

Nie spodziewałam się odpowiedzi, a jednak ją dostałam. Równie grzeczną jak poprzednia, ale chyba nie do końca miłą… dowiedziałam się, iż tylko producent lub administracja strony mogą zrezygnować, recenzentka nigdy. Bo to nie ona robi łaskę, więc prawa do głosu nie ma.

Jak już mówimy o prawie do głosu - wpływające opinie ‘są selekcjonowane oraz odpowiednio grupowane”, by opublikować 50% z nich. Tylko te najlepsze, plus dwie „średnie” dla uwiarygodnienia.
Wspomniano także, że taka jest polityka firmy tej jak i wielu innych, testy ‘stanowią wyjście naprzeciw konsumentom oraz są elementem promocji produktu’ i są wyłącznie do tego wykorzystywane, a o skuteczności świadczą wyłącznie bezpośrednie opinie na forach.

Sprawę nieco zbadałam, popytałam na forum, nawiązałam kontakt z ich stałą recenzentką- nie jak ja, z doskoku i dla wszystkich marek, a wyłącznie dla nich, „etatową”- podpisali coś w rodzaju umowy lub faktycznie umowę. I umowa ta zobowiązywała producenta do dostarczania produktów co najmniej raz w miesiącu, a dziewczynę do przynajmniej sześciu pozytywnych opinii o produkcie na wskazanych przez firmę stronach czy forach. Podpowiadają też, że korzystnie będzie, jeśli recenzentka doda kilka w tym samym miejscu, ale z różnych kont.

I już chyba wiem, skąd tak wysoka pozycja w najpopularniejszym - i jak sądziłam - wiarygodnym rankingu kosmetyków. Bo choć kosmetyki są dobre, to dość często 'poddawane testom'...

by cynthiane
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Nenka3113
6 16

"Przypadeg? Nie sondze…" No właśnie nie wiem czy to przez przypadek ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
2 6

@chiacchierona: ok, a masz skilla odrozniania ktore konto na wizazu czy podobnych forach to testerka, a ktore zwykla uzytkowniczka?

Odpowiedz
avatar Skarpetka
21 21

Najgorzej jest na blogach - tam często dziewczyny (to w sumie ciekawy trend - o kosmetykach i książkach najczęściej blogują kobiety) albo dostają gratisy za pozytywne recki, albo piszą pozytywnie, zachłyśnięte samym faktem, że firma coś im wysłała :)

Odpowiedz
avatar Taczer
14 14

Cóż, marketing szeptany, singum temporis. Tu przynajmniej masz zachowane pozory - komentujesz/recenzujesz po przetestowaniu. W sieci, zwłaszcza na forach gazetowych, napotykam notorycznie komentarza sponsorowane i szczerze wątpię, by ich autorzy choćby na oczy widzieli reklamowany produkt.

Odpowiedz
avatar blair
5 5

Niestety to miejsce już dawno przestało być obiektywne. Oprócz takich akcji istnieje jeszcze możliwość że pozytywne opinię piszą marketingowcy.

Odpowiedz
avatar inga
8 10

Zdarzało mi się zgłaszać do konkursów typu: napisz, czym jest dla Ciebie świeżość górskiej bryzy i zostań recenzentką kremu do pięt i dostawać kosmetyki do testów. Nic mnie to nie kosztuje, a kto by nie chciał dostać kosmetyku za free ;) Jeden z radością zrecenzowałam pozytywnie, kupiłam kolejne opakowanie i używam do dziś. Ankieta dobrze skonstruowana, dużo czasu na opinię, żadnych nacisków, prośba o zrecenzowanie na znanym portalu wybierającym Kosmetyk Wszechczasów (współorganizator). We wszystkich recenzjach pojawiła się wzmianka: kosmetyk dostałam, ale nie miało to wpływu na opinię. Same opinie - pozytywne, ale bez sztucznej egzaltacji. Produkt zaistniał w świadomości konsumentów, firma osiągnęła cel bez manipulacji opiniami. Drugi - okazał się całkiem niezły, ale wkurzyła mnie ankieta. Zaznacz, w jakim stopniu zgadzasz się z następującymi stwierdzeniami: kosmetyk X to najlepszy kosmetyk do włosów, jaki kiedykolwiek używałam; rozdwojone końcówki są naprawione (what?); czuję niewiarygodne odżywienie, spektakularny blask, kosmetyk to rewolucja w pielęgnacji włosów, zabrakło tylko pytania, czy po pierwszym użyciu wyrosło mi drugie tyle włosów. A wszytko to po dwóch użyciach! (termin napisania recenzji - tydzień po otrzymaniu kosmetyku). Trzecia recenzja - serum za ponad 100 zł, ekskluzywna marka apteczna. Pytania zamknięte dobrze skonstruowane. A na koniec - pyt. otwarte, autorki najciekawszych opinii dostaną zestaw kosmetyków - więc nie napiszę, że za 120 zł oczekuję czegoś więcej niż silikon z brokatem ;) A potem dziwimy się, czytając na stronie producenta opinie: Kasia (28 l.): to serum jest jak urlop w tubce!

Odpowiedz
avatar gunis
4 6

@inga: widzę, że również recenzujesz na wizazu ;) udało mi się kilka razy dostać coś do testowania, ale jeden z ostatnich testów mnie rozbroił - tajemnicza odżywka do włosów, biała tubka bez nazwy, podany tylko skład. Ankieta wysłana i cisza. Wyniki testu miały zostać opublikowane jakiś czas temu - nadal cisza. Okazuje się, iż większość osób testujących nie była zadowolona z produktu, więc wystawiła taką, a nie inną opinię. I dlatego zaniechano podania nazwy produktu. Czyli nie wiem, co tak na prawdę nakładałam na czerep..

Odpowiedz
avatar melkos
1 11

Ja rowniez raz zostalam recenzentka na wizazu, wysylam aplikacje w miare regularnie ale pierwszy raz i akurat nie udalo;) co ciekawe po wystawieniu opinii zaznaczylam zgodnie z prawda dwa z 5 prdutkow jako KWC, po dwoch tygodniach dostalam maila ze nikt nie oczekuje az takiego wyroznienia i inne w tonie ze przewsadzilam i mamy czas tydzien zebyzmienic opinie gdyz ma byc wiarygodna. Ja swojej nie zmienilam, ale bardzo podobalo mi sie podejscie do tematu redakcji;)

Odpowiedz
avatar smokin
-3 3

@inga: Trzecia recenzja - serum za ponad 100 zł, ekskluzywna marka apteczna. Mówisz o serum dermedic? Bez przesady ono kosztuje 40zł a nie ponad 100...

Odpowiedz
avatar Trivedi
1 1

@gunis: O tak, odżywka no name to jest to :P Chociaż przecieki były :P

Odpowiedz
avatar Vege
4 4

Dobre, ale z tego co wiem to takie akcje to nie tylko na forach o kosmetykach - kiedyś gość mi proponował zniżkę za usługę za pozytywny komentarz na forum gdzie się udzielałem. Na tym samym forum innym razem napisałem jak "miło" zostałem potraktowany przez jeden sklep (zamówiony towar dotarł, ale bez papierów co uniemożliwiło odbiór ze składu celnego, a sklep kasę dostał i temat olał), generalnie komentarz bardzo poprawił zaangażowanie sklepu w rozwiązanie sprawy, ale maila gdzie straszyli mnie prawnikiem i sprawą za naruszenie wizerunku (jakoś tak) otrzymałem.

Odpowiedz
avatar Krolewna_z_Drewna
-3 3

Wlasnie dlatego od pewnego czasu przestalam kupowac sklepowe kosmetyki, tylko robie je sama. Produkty i pol-produkty zamawiam w sieci ze strony Zrob Sobie Krem. Ostarnio znalazlam jeszcze niesamowity zwiazek chemiczny zwany sola Epsom lub sola Gorzka (siedmiowodny siarczan magnezu), z ktorego mam peeling, dezodorant, odzywke do wlosow oraz relaksujace kapiele upiekszajace. Najlatwiej ja dostac w sklepach internetowych z odczynnikami chemicznymi

Odpowiedz
avatar Krolewna_z_Drewna
-2 2

Przepraszam za bajzel i brak polskich znakow w komentarzu. Kiedys rozwale ten tablet.

Odpowiedz
avatar mailme3
-1 3

W "Newsweeku" pojawił się niedawno artykuł na temat fabrykowanych opinii. No cóż - rozwiązania stosowane od dawna w mediach informacyjnych i opiniotwórczych przeciekły do świata reklamy. Dla zainteresowanych - w książce "Mity IV władzy" opisane są dokładnie takie same (i jeszcze kilka innych) mechanizmy wpływania na odbiorców. Moja teoria spiskowa mówi, że autorka poprzez historię tu opisaną uwiarygodnia opinie zamieszczane na swoim blogu, informując nas, że ona jest nieprzekupna i jej opinie są rzetelne, więc jej "reklamie" możemy ze spokojnym sercem zaufać. No cóż - ja żartuję, ale faktem jest, że w obecnym informacyjnym szumie nie mamy szans wyłowić prawdy innej niż ta, oparta na własnym doświadczeniu.

Odpowiedz
avatar bukimi
1 3

A mnie zastanawia po co się bawią w wysyłanie produktów, organizowanie "testów" i narażanie się na negatywne opinie (skoro i tak chcą publikować tylko te dobre) zamiast po prostu nająć paczkę studentów do słodzenia im na różnych forach i portalach.

Odpowiedz
avatar mailme3
1 1

@bukimi: Choćby dlatego, że osoba o ugruntowanej pozycji na "rynku opinii" to znacznie lepszy i bardziej wiarygodny ambasador marki, niż bardzo anonimowe, świeże konta. Właśnie dlatego (to, oprócz umiejętności, jeden z powodów) zatrudnia się w filmach znanych aktorów - magia ich nazwisk przyciąga do kina tłumy.

Odpowiedz
avatar obserwator
1 1

W kwestii RTV/AGD też nie ufam opiniom internetowym - dla mnie każda jest autorstwa opłaconego klakiera. Tylko własne obserwacje.

Odpowiedz
avatar mailme3
0 0

@obserwator: może nie każda, ale naprawdę mało ma się możliwości by wyłowić te obiektywne (negatywne też są sponsorowane).

Odpowiedz
Udostępnij