Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Lecznica weterynaryjna. Wbiega kobieta niosąc bezwładnego średniego psa. Weterynarz mógł tylko stwierdzić…

Lecznica weterynaryjna. Wbiega kobieta niosąc bezwładnego średniego psa. Weterynarz mógł tylko stwierdzić zgon.

Co się stało? Kobieta poszła sobie z pieskiem do sklepu. Psa zostawiła przywiązanego do słupka. Słupka oddzielającego chodnik od parkingu. Któryś kierowca wrócił z zakupów i najzwyczajniej w świecie ruszył, przejeżdżając po psie, który położył się w jedynym dostępnym cieniu - pod samochodem, a konkretniej - pod kołem, bo na tyle starczyła mu smycz...

by Iras
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Jorn
20 40

Historia jest napisana tak, jakbyś to kierowcę uważała za piekielnego, a nie właścicielkę psa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 11

@Sine: Tak, po każdym postoju >5min powinienem sprawdzić ciśnienie w kołach, cały silnik, zdjąc rozrząd żeby zobaczyć czy jakiś kotek tam nie wlazł, sprężyny czy d nich też jakiś zwierzak nie wlazł, potem samochód na lewarek i sprawdzić całość od spodu

Odpowiedz
avatar zdystansu
-4 4

Nie, ale wystarczy klepnąć w maske a miżemy uratować kotka. Nie wiem jak zapatrzonym w telefon trzeba być żeby nie zauważyć psa, toż to przecież widać od razu.

Odpowiedz
avatar kalulumpa
35 39

@Armagedon: jak szedł z drugiej strony to niekoniecznie mógł zauważyć smycz...

Odpowiedz
avatar Iras
35 43

@Armagedon: ty pewnie wracajac z zakupow chodzisz wokol samochodu i zagladasz pod spod, bo a nuż sie tam cos schowalo... a piekielne - brak myslenia ze strony babki. Kierowca w zadnym wypadku

Odpowiedz
avatar GorzkaCzekolada
21 31

To byłam ślepa :( Zaparkowałam na granicy marketu a domu prywatnego. Poszłam na zakupy, przy pakowaniu sporo klęłam na bagażnik, nawet na lewą stronę nie zwróciłam uwagi, przecież krzaki. Pies leżał pod autem na długiej mało widocznej smyczy, przyczepionej na ogrodzeniu prywatnej posesji. Byłam tam dobre 15 minut, nie wyszedł z spod auta. Przejechałam go. :( właścicielka miała to gdzieś. Teraz ciągle sprawdzam auto i do tej pory nie umiem sobie wybaczyć.

Odpowiedz
avatar bonsai
16 20

@Armagedon: A czemu "górną częścią słupka"? jak słupek był zwykłym walcem [rurka] to smycz mogła opaść... Po za tym skąd założenie, że kierowca był w ogóle na zakupach? Sama dość często parkowałam koło sklepu - bo tam miałam najwygodniejszy parking koło domu. Ogólnie kierowcy bym nie obwiniała... Sama pomagam zwierzętom oraz mam ich dość sporo, a mimo to mogłabym takiego psiaka rozjechać - bo do głowy by mi nie przyszła aż taka bezmyślność innego człowieka! A pod autem potrafi się doskonale schować nawet duży pies, moje potrafią tego dokonać jak mają taki kaprys [np. piłeczka pod samochodem]...

Odpowiedz
avatar Rafikk222
0 2

@Iras: No ja zaglądam :)

Odpowiedz
avatar zdystansu
0 0

Czemu kierowca się nie zatrzymał? Po prodtu pojechał dalej?

Odpowiedz
avatar ewilek
16 18

Przykre zdarzenie, jednak po prostu tragiczny zbieg wydarzeń. Gdyby każdy był zawsze przewidujący to nie byłoby praktycznie żadnych nieszczęść. Współczuję babce straty psa i tego, że pewnie wyrzuty sumienia będą ją mocno dręczyć. Człowiek uczy się na błędach szkoda tylko, że tak przykrych.

Odpowiedz
avatar Demolka
1 5

@ewilek: Tragiczny zbieg wydarzeń, którego można by było uniknąć gdyby właścicielka psa miała we łbie coś więcej niż trociny. Krew się ze mnie gotuje jak widzę psy pozostawione przy supermarketach w upalny dzień, czekające na swoich właścicieli nierzadko po 40-60 minut. O tym, że część skretyniałego do reszty społeczeństwa potrafi zostawić psa przywiązanego na luźnej smyczy przy ścieżce rowerowej/parkingu/na jakiejś platformie już nie wspomnę. Jak ktoś nie ma na tyle czasu, ani ochoty żeby ruszyć swoje cztery litery i wyjść osobno z psem na spacer, to niech po prostu go nie kupuje.

Odpowiedz
avatar j3sion
1 9

Jak jeszcze mieszkałem na wsi to po podwórku zawsze chodziło kila psów, większych i mniejszych. Te małe rzeczywiście często kładły się pod samochody zawsze przed odjazdem się sprawdzało czy coś pod kołem nie leży. Ale później same wiedziały że po odpaleniu silnika należy zwiać. Dziwne, że ten nie uciekł.

Odpowiedz
avatar Izura
11 11

@j3sion: Mógł nie być przyzwyczajony, mógł być odwodniony i otępiały. Mój pies został delikatnie potrącony na podwórku- ojciec wjeżdżał a Brox podleciał z boku. Noc mu się nie stało, najadł się strachu i tyle ale oduczył się podchodzenia do samochodu jadącego.

Odpowiedz
avatar kalulumpa
9 11

A widzisz - a mój kot zwykł się kłaść na środku drogi dojazdowej do szeregowców i leżał tak cały czas dopóki sąsiad nie wyszedł i go nie przeniósł... Mógł stać nad nim, gazować, trąbić i kot nic sobie z tego nie robił ;) co ciekawe miał tak tylko z dwoma sąsiadami - przed innymi leniwie podnosił tyłek...

Odpowiedz
avatar Bydle
5 7

Winna jest właściciela psa. Tyle, że nie z powodu jej bezdennej bezmyślności nie można, niestety, jej zastrzelić. (tak, wiem, że kierowca cofając zobowiązany jest do zachowania szczególnej ostrożności, i że zgodnie z polskim prawem skazany zostałby on, jak ostatnia osoba, której powstrzymanie się od działania zapobiegłoby zdarzeniu, ale to właścicielka winna być skazana za to, że przyprowadziła psa na śmierć)

Odpowiedz
avatar egow
0 6

@Bydle: tyle że żadna ostrożność nie pozwala zobaczyć co jest pod samochodem siedząc w środku. Człowieka zobaczysz za tylną szybą, ale małego psa nie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Miałam psa 11 lat. Nigdy nie zostawiłam go samego na ulicy - jak już musiałam łączyć spacer z zakupami, brałam jeszcze kogoś do pilnowania psa przed sklepem.

Odpowiedz
avatar zdystansu
0 0

Gratuluje właścicielce

Odpowiedz
Udostępnij