Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czas spędzony na SORze... Zawiozłam znajomego na SOR po pobiciu... Mniejsza o…

Czas spędzony na SORze...

Zawiozłam znajomego na SOR po pobiciu... Mniejsza o jego stan - ważne jest to, że według mnie wymagał on wykonania tomografii komputerowej głowy ze względu na obrażenia, co potwierdziło kilku znajomych ratowników medycznych.

Nic by piekielnego nie było gdyby nie fakt, że o takiej porze nie było nikogo w szpitalu, kto by mógł opisać tomografię. Idzie ona drogą elektroniczną do Warszawy, gdzie w dziesięć minut do maksymalnie dwóch godzin dostaje szpital odpowiedź z opisem.

Po pół godzinie zapytałam znajomą pracującą na oddziale, czy przyszedł już opis z Warszawy. Poklikała w komputerze i powiedziała, że tak i z opisu wynika, że wszystko jest w porządku. Odczekałam kolejne pół godziny i w końcu poszłam do dyżurki lekarzy przeszkadzając im w oglądaniu telewizji z pytaniem czy widzieli wyniki TK. Odpowiedzieli, że nie przyszły jeszcze.

Nie chciałam się wykłócać, bo może kiedyś będę tam pracować. Więc cierpliwie poczekaliśmy na szpitalnym korytarzu... 4 h, gdzie wieczór na SORze był bardzo luźny - spokój i praktycznie pacjentów nie było. A w międzyczasie przywieziono im jednego pijaka, który odmówił hospitalizacji i został zaraz zabrany przez policjantów do izby wytrzeźwień.

Ja rozumiem, że nikt nie lubi papierkologii, ale kazać czekać komuś na sam wypis tyle czasu, choć nie było pacjentów to lekka przesada.

SOR

by Carrotka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Armagedon
14 22

Lekka??? A ty naprawdę chcesz tam kiedyś pracować? Pamiętaj, że jeśli wejdziesz między wrony... bo w pojedynkę niczego nie zmienisz. Ale pewnie nie będziesz chciała zmieniać, skoro nawet teraz bałaś się interweniować...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 czerwca 2014 o 17:45

avatar Carrotka
-2 4

@Armagedon: Lepiej nie wystawać przed szereg, dopóki samemu się nie osiągnie odpowiedniego poziomu. A ja nie zamierzam się szarogęsić i zaprzepaszczać perspektywy pracy w zawodzie w bliskiej mi lokalizacji. Nigdzie nie ma kolorowo. A poszłam na ratownictwo z chęci niesienia pomocy a nie dla kasy, bo zarobki są śmieszne a ludzkie życie spoczywa w rękach i w dodatku ryzyko zarażenia się przeróżnymi chorobami, nawet egzotycznymi.

Odpowiedz
avatar zendra
1 1

@Carrotka: Jeżeli pacjenci nie będą składać skarg do dyrekcji szpitala i/lub do NFZ, to trudno oczekiwać poprawy.

Odpowiedz
avatar astor
0 6

No cóż, ja na płytę ze zdjęciem RTG po swoim wypadku i złamaniu obojczyka czekałam... 1,5 godziny. Miałam wszystkie papiery, byłam zagipsowana, obandażowana (inne obrażenia), nie miałam własnych ciuchów (pisałam o tym kiedyś na tym portalu), więc siedziałam w jakiejś cienkiej jednorazowej koszulce, w której było mi zimno, a do tego bardzo zmęczona i marzyłam, żeby znaleźć się w domu we własnym łóżku. A panie z dyżurki RTG wypalały mi płytkę ze zdjęciem ponad półtorej godziny.

Odpowiedz
avatar Izura
0 8

Pytanie teraz do lekarzy czytających- co w 4h może zrobić się z obitego mózgu(bo przed sprawdzeniem przez lekarza nie wiadomo tak na prawdę co tam jest)?

Odpowiedz
avatar Kuchareczkaa
0 2

Wypis w cztery godziny to i tak sukces. Moja siostra regularnie co trzy miesiące ląduje w szpitalu na kontroli (dostaje hormon wzrostu, refundowany!). Kontrola trwa trzy dni, choć same badania zwykle robią jej w jeden. Na wypis sprzed pół roku wciąż czekamy, bo lekarz prowadzący nie może złapać ordynatora. ;>

Odpowiedz
avatar tuxowyznawca
-1 3

Trzeba było znaleźć sobie w tym czasie jakieś zajęcie. Szpital nie jest na odludziu. Kup sobie PSP, to przynajmniej sobie pograsz.

Odpowiedz
avatar sandanski
1 1

No i przez taką postawę jest jak jest i ta patologia się utrzymuje. Poza tym nie rozumiem jednego: po co wy czekaliście te 4 godziny, jak wiedzieliście, że wszystko jest ok? Ja w takiej sytuacji bym się obrócił na pięcie i poszedł do domu. Zresztą kiedyś tak w szpitalu zrobiłem. Czekałem na wypis, po 30 minutach zapytaliśmy kiedy będzie wypis. Zaraz. Natomiast jeżeli chcemy, to można dać datek na szpital. Dobrowolny. Po następnych 15 minutach ponawiamy pytanie. Znowu to samo. Zaraz i tekst o datku. Więc sytuacja stała się jasna, że to swego rodzaju szantaż. Więc wzięliśmy szpitalny wózek, winda, auto i do domu. Wypis przyszedł pocztą po 3 dniach.

Odpowiedz
Udostępnij