Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia powinna zaciekawić podróżujących pociągami przez Warszawę. Podczas postoju na Warszawie Centralnej…

Historia powinna zaciekawić podróżujących pociągami przez Warszawę.

Podczas postoju na Warszawie Centralnej może się zdarzyć, że do waszego przedziału zajrzy typ proszący o niewielką sumę pieniędzy. Dokładnie 4 złote, które brakło mu do biletu. A bilet właśnie miał kupić u konduktora, bo jedzie do domu do Krakowa. Facet jest wysoki, w średnim wieku, z plecakiem na ramieniu, nie wyróżnia się absolutnie niczym.

Po raz pierwszy natknęłam się na niego w zeszłym tygodniu i przyznam, że gdyby nie fakt, że nie miałam drobnych, pewnie bym go "poratowała".

Jakie było moje zdumienie, kiedy dwa dni temu natknęłam się na niego znowu. Znów zbierał na bilet. Znów brakowało mu 4 złotych. I znów jechał do domu. Tylko że dom przeniósł mu się raptem do... Sopotu.

naciągacze

by MademoiselleInconnue
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar karrola
14 14

To stały numer na dworcach, w Łodzi na Kaliskim od pierwszego roku studiów spotykałam chłopaka, który zbierał na bilet do Poznania, jestem już po studiach, ostatnio byłam na dworcu i on dalej zbiera na ten bilet. Ba, on świetnie wie, że sporo osób już go rozpoznaje, nic nie robi sobie z uwag i przypuszczam, że dziennie znajduje sporo naiwnych, skoro opłaca mu się tam kręcić od tylu lat.

Odpowiedz
avatar Armagedon
9 9

@karrola: No, cóż... Każdy orze, jak może... Jeśli nie jest obdarty, brudny i nie śmierdzi gorzałą, a spojrzenie ma "nierozmyte" - wiele osób mu uwierzy. A na dworcu spory przerób, jak to na dworcu. Mnóstwo ludzi podróżuje jednorazowo, więc go nie znają. Jak jest "pracowity" dnióweczkę może mieć niezłą.

Odpowiedz
avatar j3sion
6 6

Nie wiem jak w dzisiejszych czasach ludzie nadal nabierają się na akcje typu zabrakło mi 4 zł na bilet. Kiedyś koleś tego typu wsiadł do pociągu w Krakowie. Pociąg jechał do Zielonej Góry i mówi że zabrakło mu do biletu kilka zł, wagon bezprzedziałowy więc wszyscy słyszą co mówi, niektórzy już sięgają do portfeli. Nagle odzywa się jeden face i pyta dokąd chce jechać, koleś że do Wrocławia. Więc facet proponuje żeby sobie usiadł, a jak przyjdzie konduktor to on mu dopłaci do tego biletu. Tego się nie spodziewał, chyba nie wiedział, że pociąg jedzie przez Wrocław. Bez słowa się odwrócił i wysiadł z pociągu. To samo tyczy się kupowania czegokolwiek żebrającym ludziom, lub dawania im kasy. Zwłaszcza w dużych miastach gdzie instytucji pomagającym takim ludziom jest od groma.

Odpowiedz
avatar noma
3 3

Ten koleś łazi tam już od co najmniej 3 lat, nie raz go spotykałam. Kiedyś wracałyśmy z siostrą do domu i jak przyszedł ten facet, to jakaś babka zaczynała szukać drobniaków w portfelu, a moja siostra do niego "Dziwne, że zawsze panu 4 złotych brakuje". Obrażony poszedł do kolejnego wagonu :)

Odpowiedz
avatar centrumdwa
4 6

W takich historiach brakuje mi tylko happy endu w postaci stwierdzenia "coś mi mówi, że moje natychmiastowe zgłoszenie sprawy na policję ukróciło podróżnicze upodobania naszego bohatera".

Odpowiedz
avatar Bydle
5 5

>>>Podczas postoju na Warszawie Centralnej może się zdarzyć, że do waszego przedziału zajrzy typ proszący o niewielką sumę pieniędzy. <<< I odpowiadamy mu, tak jak innym żebrakom, że nie. Po prostu nie. I to świetnie działa - i problem znika, i liczba żebraków spada.

Odpowiedz
avatar MadDog
6 6

A mnie tam typa żal. Skoro ten dom tak ciągle mu się samorzutnie przemieszcza, z jednego końca kraju na drugi, to nic dziwnego że mu kasy na bilety nie starcza, skoro ciągle musi własny dom gonić. A jak ma bidny podjąć jakąś pracę, skoro dziś mieszka w Warszawie, jutro w Gdańsku, a pojutrze w Zielonej Górze? I pewnie dom nawet nie uprzedza o swoich planach. Doprawdy Piekielni, zero serca i zrozumienia (-;

Odpowiedz
avatar armata
0 0

Tak. Ja te na niego sie natknelam. jecchalam do Poznania i on przysdl ale nikt mu niedal pieniedzy. Poem pan, ktory pokonuje ta trase kilkanascie razy w roku, powiedzial nam ze on zawsze prosi o pieniazki na Warszawie Centralnej albo Wschodniej.

Odpowiedz
avatar Anemone
1 1

Też miałam taką sytuację, jechałam akurat do Katowic na lotnisko. Na jednym przystanku weszło dwóch młodych gostków, prosili o drobne bo akurat im do biletu zabrakło, powiedziałam, że nie mam polskich drobnych tylko euro, a oni na to: może być my sobie u konduktora rozmienimy :D:D na następnej stacji wysiedli.

Odpowiedz
avatar mailme3
0 0

W Poznaniu również tacy grasują. I w Szczecinie, i w Gdańsku, i w Krakowie. Nie tylko na dworcu PKP. Byłem świadkiem, jak jeden taki ze skruszoną miną opowiadał zakonnicy o tym, jak on wraca do córki, że, kajał się, że źle zrobił, popił... taki nawrócony grzesznik, skruszony... dostał bodajże dyszkę, a za chwilę kumpel z "ryjem" na niego, że "gdzie ty się k...a szwendasz, choć tu, k...a" i za fraki tego "podróżnika" chwycił i pociągnął w siną dal... Ale i mi zdarzyło się kiedyś nie mieć na bilet - wracałem do narzeczonej - stopem z odległych zakamarków Niemiec. W Poznaniu zapragnąłem wsiąść w normalny pociąg i przyspieszyć podróż. W kieszeni kasy ledwo na połowę trasy. Ile się naprosiłem... Ale SERIO _ zbierałem na bilet. I tutaj apel: Szanowna pani, która 15 lat temu powiedziała mi: "trzeba było iść na studia". Wie pani co? Wtedy kończyłem studia prawnicze, zaczynałem inżynierskie, a w planach miałem jeszcze dodatkowe fakultety. Więc gadkę o studiach niech sobie pani w swoją bogatą d..ę wsadzi. Edit: literówki (kto by pomyślał, że "szwendasz", nie "szwędasz")...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lipca 2014 o 12:40

Udostępnij