Pracuję w dużej korporacji, jednak "mój" oddział jest malutki. W naszej lokalizacji w najbogatszych czasach nie było więcej, niż 50 osób. Wszystko w dwóch pomieszczeniach plus korytarz, kuchnia, dwie ubikacje.
Firma co roku bierze udział w Inicjatywie przez duże I. Inicjatywa wymaga zaangażowania pracowników, więc aby wiadomość o niej nie utonęła w stosie maili, dodatkowo przysyłane są nam plakaty o Inicjatywie informujące.
Któregoś roku zadzwoniło dziewczę z HRów do naszego kierownika, ile nam plakatów przysłać. Ten stwierdził, że jeden się powiesi w kuchni, jeden naprzeciwko wejścia i starczy - więc dwa spokojnie wystarczą.
Przyszło 10 sztuk formatu A3. Powiesiliśmy cztery i stwierdziliśmy, że więcej naprawdę nie bardzo jest sens wieszać - w kuchni wisi, na korytarzu wisi, w obu pomieszczeniach biurowych wisi po jednym. Trzeba być ślepym albo pracować zdalnie, żeby przegapić. Kierownik wysłał dziewczęciu maila z delikatnym upomnieniem - że przecież zamawiał dwa, dziesięć to marnotrawstwo papieru i pieniędzy.
Minęła godzina, zadzwonił kierownik kierownika - że się dziewczę poskarżyło, że nasz kiero nie chce Inicjatywy wspierać i wieszać plakatów.
Efekt? Rozwiesiliśmy wszystkie, jeszcze jeden trafił do kuchni, dwa do biur... a trzy do ubikacji.
korporacja
Oj dziewczyna się musiała wykazać. Bo przecież skąd ona ma wiedzieć ile wy macie miejsca w biurze? Musiała by to sprawdzić, a to wymaga pracy, a po co? Skoro można wysłać 10 sztuk. Ona potem może zapulsować u swojego kierownika, że wykonała 500% normy. ;) A tak serio to niestety paranoje z urzędów przechodzą na firmy.
OdpowiedzTo coś cienką tę firmę macie że żeby zaangażować pracowników musicie drukować jakoweś plakaty. Innymi słowy szef dupa. I pracownicy też dupowaci. U mnie w pierwszej robocie było tak że jak kierownik coś chciał to brał delikwenta na dywanik i zwykle jechał po nim w stylu: "Panie, masz pan zapier*dalać z tą robotą jak młody kocur w marcu". I działało, motywacja była, każdy skakał z podwiniętą kitą. I zawsze zakład wygrywał we współzawodnictwie pracy a o "mobbingu" nikt nie słyszał.
OdpowiedzAle po co było w ogóle kontynuować temat? Przysłała za dużo to przysłała. Było włożyć do szuflady lub do niszczarki i wsio.
OdpowiedzIm większa firma, tym większy przerost formy nad treścią. :)
Odpowiedz@cija: To się nie tylko w dużych firmach dzieje.
Odpowiedzno skoro 3 wiszą w ubikacji to może pracodawca na papierze zaoszczędzić :P
Odpowiedz@alexiell: Kredowym się słabo podciera :)
Odpowiedz@alexiell: Akurat plakaty w ubikacji sprawdzają się bardzo dobrze ... bo jak się siedzi to ma się czas. Mówię z doświadczenia.
OdpowiedzJak dostałeś OPR od kierownika, że rzekomo inicjatywy nie wspierasz, było na drugi dzień odesłać maila, że przepraszasz, przemyślałeś sprawę, zrozumiałeś błąd, przeanalizowałeś sugestię koleżanki z HR (tej od skargi – imiennie!), zrobiłeś więcej miejsca w widocznych punktach zakładu i zamawiasz jeszcze 500 sztuk. Co by się dało, byście otapetowali, plakaty z reguły drukuje sie po 1 stronie - byłaby masa białego, błyszczącego papieru na cokolwiek. :)
Odpowiedz