Wczoraj byłam na pierwszej, oficjalnej kolacji u rodziców mojego chłopaka. Właściwie ojca i macochy (mój chłopak za każdym razem podkreśla, że ona nie jest jego matką, więc też to zaznaczyłam). Cała ta kolacja była wymysłem kobiety, bo jakby nie było widziałyśmy się już kilka razy oraz rozmawiałyśmy ze sobą.
Kilka dni wcześniej zostałam zapytana o to, czy jest coś czego nie lubię lub nie mogę zjeść. Zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że mam alergię na wszystkie suszone owoce (rodzynki, morele, figi, śliwki, daktyle, banany itp.). Pytanie to została zadane, ponieważ macocha stwierdziła, że ma to być "wykwintna kolacja na cześć naszego związku" i chce uniknąć jakiejkolwiek wpadki.
Koniec końców w trójkę (mój chłopak, jego tata i ja) zjedliśmy pizzę. Dlaczego??
Przystawka - polędwiczki w sosie z dodatkiem suszonych moreli.
Danie główne - schab ze śliwką. Oczywiście suszoną.
Deser - serniczki z musem malinowym oraz..... rodzynkami.
Zawsze mnie rozwalają wszelkie kolacje na część związków. Jak już je robicie to weźcie chociaż zbierajcie rachunki za żarcie żeby się podzielić po równo kosztami składników jeśli związek się rozpadnie. Bo ile razy tak jest że weźmiesz się człowieku narobisz dla laski, skaczesz jej koło dupy, bierzesz do restauracji, na kolacje i trwa to miesiącami a ona i tak na koniec powie że jesteś fajnym i miłym chłopakiem ale lepiej jakbyście zostali przyjaciółmi. Także dopóki nie jesteście małżeństwem niech każde buli za siebie albo dzielcie się po równo i prezenty też dawajcie sobie o takiej samej cenie żeby potem przy rozstaniu nie było wypominania sobie. A na takie kolacje u przyszłych teściów to najlepiej niech każdy swoje żarcie przynosi bo ludzie są wysrani jednak i nigdy nie wiesz kiedy baba ci wypomni że tyle a tyle nastawiała, namęczyła się a ty masz w dupie ją, jej synalka i takie dobre jedzenie.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: a co, jeśli już byłbyś z laską małżeństwem to nagle by coś się zmieniło i byś za jej kolację zawsze płacił? toś też frajer. jak ma pracę, niech płaci co któryś tam raz, a jak nie ma, nie szuka, proste. czas trwania związku nie ma tu wiele do rzeczy.
Odpowiedz@milena_krk: Dlategoż jestem za rozdzielnością majątkową. To moja kasa jaką se zarobię, ja na to chodziłem do szkoły, ja zarabiałem i to że akurat jestem w związku albo żonaty nie ma tu nic do rzeczy. Miłość miłością a pieniądze pieniądzami. One nie zdradzą, nie strzelają focha ani nie mają okresu.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: No to skoro się w 100% zgadzamy to czemu mi dałeś minusa? :) Chyba że minusy dały mi jakieś panie nakierunkowane na bycie dożywotnio utrzymywaną. Bo nie wiem czy wiesz ale ich wszędzie pełno, co więcej - niektóre mają dobrą pracę a i tak uważają, że mąż ma na nie "łożyć". Taka natura.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 czerwca 2014 o 12:18
@Drill_Sergeant: Jeśli to jest początek związku czy nie traktujesz drugiej osoby na poważnie to tak niech każdy płaci za siebie, tak samo jeśli masz podstawy do tego, żeby uważać, że małżeństwo się rozpadnie, ale jeśli na prawdę 2 osoby chcą stworzyć rodzinę, potrafią się dogadywać na zasadzie partnerstwa to więcej się jesteście w stanie dorobić, gdy kasa jest wspólna, ale to wiąże się z tym, że obie strony muszą z takim samym szacunkiem podchodzić to wspólnych pieniędzy.
Odpowiedz@milena_krk: Nie daję nikomu minusów, zawsze lajkuję nawet największe bzdury. A to dlatego że zminusowane odpowiedzi są ukrywane i potem nie widać co się hejtuje albo o co idzie internetowa nawalanka.
Odpowiedz@Always_smile: Niesamowite: dostałam pod każdym postem z 7 minusów tylko dlatego że wypominam kobietom że są łase na "zyski pieniężne" i dają się utrzymywać.Tylko tyle. Widać wiele z was kobiety prawda w oczy kole i to bardzo, skoro dążycie do ukrycia niewygodnego komentarza, ale Drill ma rację. Ciekawe czy tak samo byś śpiewała gdybyś była ze 3 razy bogatsza od partnera i on zażądałby z tej racji płacenia za każdą michę pokarmu. Aha. Już to widzę. Wspólna kasa to dla takich jak Wy sposób na ustawienie się. A Twoje chrzanienie o tworzeniu rodziny poprzez wspólne konto to szczyt wyrafinowanego zakłamania. Gdyby każda kobieta podchodziła naprawdę z szacunkiem do "wspólnych" pieniędzy, nie miałaby w szafie 10 sukienek, 10 pat butów, 10 szminek i nie wywalałaby tych "wspólnych" na takie rzeczy.I nie wiem czemu niby mając konta osobne nie można wspólnie decydować o opłatach i wydatkach na dom czy dzieci. Ciebie po prostu boli to że mąż mógłby mieć jakiś ukryty nadmiar który wydawałby na piwo, mecz, wielki lunch w pracy, pannę na boku, pożyczkę dla kumpla, cokolwiek. Ale mnie to bawi że Was ta prawda tak boli.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: i widzisz chłopie szczery,już się prostytuty tu zleciały. @Always_smile: poza tym nie rozumiem tego wywodu "gdy kasa jest wspólna (...) obie strony muszą z takim samym szacunkiem podchodzić to wspólnych pieniędzy" - a co to ma do płacenia za kolację? To jak niby kasa jest wspólna, i jak wówczas traktuję niby drugą osobę poważnie w związku, skoro uważam, że ma ona płacić za każdą kolację/obiad? Wówczas kobieta traktuje poważnie faceta, czy on ją? Poważne traktowanie kobiety to utrzymywanie jej? Poważne traktowanie mężczyzny to żądanie, by kobietę utrzymywał? w XXI wieku? Chyba Ci się te złote myśli poplątały nieco. Bo gdyby naprawdę była wspólna, to np. on trzymałby wszystko w portfelu łącznie z jej wypłatą, i dla uczciwości zakładając że zarabialiby podobnie, wszystko byłoby faktycznie dzielone równo. Ale dla Cienie widać wspólnota to tyle że facet zarabia mnóstwo, ty z łaski przyniesiesz do domu dwa koła albo i nie, jak Cię praca znudzi, ale on będzie dalej płacił za dwoje tak jakby było równo.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 czerwca 2014 o 13:29
@milena_krk: nie czytałam Twoich komentarzy tym bardziej ich nie zdążyłam zminusować. A co do zarabiania więcej, są różne sytuacje w życiu i raz jest tak, że on mnie utrzymuje, raz tak, że ja jego. Bywa, nie widzę w tym problemu. Muszę Cie rozczarować bo konta też mamy oddzielne, co nie zmienia faktu, że liczymy kasę razem.
Odpowiedz@Always_smile: No ja tak samo mam. Nie czuję się rozczarowana, raczej podbudowana. Nie zmienia to jednak faktu że jest mnóstwo Polek które żyją na sępa :) Z ciekawości - czy naprawdę uzgadniasz z partnerem każdy zakup, każde perfumy, sukienkę? Bo jeśli ze wspólnej kasy idzie na to więcej niż on wydaje na te same rzeczy, to już nie ma idealnej równowagi :)
Odpowiedz@milena_krk: bez przesady nie musi być idealna równowaga :P raz ja wydam 200 zl na ciuchy, innym razem on na jakis sprzet do majsterkowania każdy ma swoje zabawki, które go cieszą ważne jest to, żebyśmy nie przekraczali pewnych ustalonych granic i dążyli do tego na co wspólnie zbieramy, więc większe wydatki, bądź mniej potrzebne w danej chwili po prostu uzgadniamy.
Odpowiedz@milena_krk: POWAŻNY ALE TO POWAŻNY BŁĄD!!! Pod każdym postem masz przynajmniej jednego minusa ode mnie! Jestem facetem od 15 lat żonatym od 20 w związku z tą samą kobietą. Masz na prawdę spaczone poczucie godności własnej skoro z Drill_Sergeant-em potrafisz tak po kobietach jeździć! W całym moim życiu nie spotkałem kogoś aż tak po**** (nawet nie wiem co tu wpisać. Życzę ci samych "odpowiednich" dla Ciebie facetów. Drill_Sergeant-owi już nic nie życzę ( diabeł już kwaterę dla Ciebie ma uszykowaną )Z lotniczym pozdrowieniem...czołgiem!
Odpowiedz@Drill_Sergeant: @milena_krk: Nie znacie się. Facet powinien płacić zawsze, wszędzie i za wszystko, bo inaczej to pipa, a nie facet. To jest oczywista oczywistość, a nie jakieś tam wspólne pieniądze :/
Odpowiedz@tomdomus: "nawet nie wiem co tu wpisać" - to może po prostu przestań trollować?
Odpowiedz@Trollita: Właśnie że facet nie powinien płacić w żadnym wypadku bo wtedy wyjdzie na dżentelmena, a jak wiadomo kobiety lubią chamów i skończonych drani. Jak są konkretnie sponiewierane to przynajmniej trwają przy takim facecie bo dostarcza im wrażeń, a tacy grzeczni to nigdy z friendzone nie wyjdą.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Drill dobrze prawi, sam siedze we friendzonie :(
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Każdy facet powinien chociaż raz w życiu trafić do friendzone. W ten sposób uczycie się pokory i swojego miejsca w świecie.
Odpowiedz@Trollita: Tylko dawajcie chociaż jakieś certyfikaty że się jest we friendzone żeby potem pokazać przyszłej partnerce ze się już takowy staż odbyło i nie powtarzać po raz drugi.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Ostatecznym certyfikatem może być np. wzgardzony pierścionek zaręczynowy.
Odpowiedz@Trollita: haha mamy wspolne konto, jego jest nasze, a moje jest moje ;)
Odpowiedz@bazienka: czy wam za kazdym razem trzeba pisac SARKAZM albo ZART?
OdpowiedzPrzypomniała mi się stara hinduska opowieść: - Pożar lasu. Jedyna droga ucieczki to rzeka. Na brzegu skorpion prosi żółwia: Pomóż, przenieś mnie na drugą stronę. No co ty, ja cię przeniosę, a ty mnie ukąsisz. Nigdy w życiu, przenieś mnie, a będę twoim przyjacielem. No dobra, właź na moją skorupę. Przepłynęli już połowę rzeki, gdy skorpion ukąsił żółwia. Dlaczego ? Umierając zapytał żółw. BO TAKA JEST MOJA NATURA !!!
Odpowiedz@smal: To była żaba, a nie żółw.
Odpowiedz@Draco: Żaba. A przypowieść jest bodajże afrykańska :) Co nie wpływa na sens.
OdpowiedzNo to ja się nie dziwię, że chłopak tak podkreśla, że to nie jest jego matka.
OdpowiedzPrzyznam, że nie znam się na alergiach, ale ta jest jakas dziwna. Różne owoce, a łączy je tylko to, że są suszone. Rozumiem zatem, że na świeże i niesuszone morele, śliwki, banany, winogrona itd. itp. alergii już nie masz?! A może ta alergia jest związana z jakimś srodkiem konserwującym te wszystkie owoce? Z tego co pamiętam, to suszone owoce konserwowane są jakimś związkiem chemicznym majacym siarkę w nazwie. Może chodzi o to, a nie o same owoce?
Odpowiedz@ross13: Zwał jak zwał, jeśli pacjent umie z dużym prawdopodobieństwem rozpoznać ryzykowny pokarm, to nie musi go obchodzić co to za substancja konkretnie. W sklepie i tak nie ma wielkiego napisu "uwaga, konserwowane tym i tym" nad stoiskiem z suszonymi owocami. Ani tym bardziej nie ma go przy talerzu w restauracji czy domu znajomego.
Odpowiedz@bloodcarver: Zgadzam się, ale mając taką alergię ja próbowałbym ustalić na co konkretnie jestem uczulony. Jeśli jest to jakaś substancja konserwująca, to może pojawić się ona nie tylko w suszonych owocach i wtedy o nieszczęcie nietrudno.
Odpowiedz@ross13: Po tym jak usłyszałam, że moje dziecko ma coś na kształt reakcji uczuleniowej na własny pot, żadna alergia mnie nie zdziwi. A w tym przypadku zakładam, że autorka przywykła mówić, że jest uczulona na suszone owoce zamiast siarczan "czegoś tam" czy jeszcze inna dziwną chemiczną nazwę. Tak prościej zapamiętać, o co chodzi.
Odpowiedz@ross13: Najczęstszym konserwantem do suszu jest dwutlenek siarki. Z własnego doświadczenia wiem, że osoba nieuczulona na ten środek, przy dużym spożyciu, też może mieć problemy..
Odpowiedz@hamsterod: Skoro to o to chodzi, to może szanowna macocha o tym wiedziała i sama owoce ususzyła, aby bez konserwantów były, ale wszyscy się na nią obrazili, zanim zdążyła wyjaśnić. Tak, tak, mało prawdopodobne, ale możliwe. ;)
Odpowiedz@Zmora: Jeśli tak to podczas obiadu, a nawet trzydziestosekundowej pogawędki, dałoby się to przekazać. Jeśli jednak pozostało to niedomówione, to wygląda to na celową złośliwość..
Odpowiedz@Reira: Mój facet za dzieciaka miał alergię na pierwsze truskawki. Ale tylko na pierwsze. Jakoś tak po tygodniu od pojawienia się truskawek na bazarach mógł je jeść bez obaw.
Odpowiedz@archeoziele: ja za dzieciaka miałam "uczulenie" na słońce. zawsze na początku wakacji, kiedy po raz pierwszy wychodziłam na słońce na dłużej pojawiała mi się cholerna wysypka. Musiałam potem ze dwa dni posiedzieć w cieniu i mogłam już spokojnie się smażyć w słońcu i nic mi się nie działo. Moja Mama i Babcia miały tak samo.
Odpowiedz@archeoziele: a bo prawda jest taka ze wogole nie powinno sie jesc tych najwczesniejszych nowalijek. bo to jest wyscig kto pierwszy, rolnicy strasznie je sypia azotem i czym tam jeszcze, nikt sie nie przejmuje karencja i potrafia zbierac owoce i warzywa zaraz po zastosowaniu opryskow.
Odpowiedz@ross13: Bardzo możliwe ze autorka ma uczulenie na dwutlenek siarki - jeden z najczęstszych i najsilniejszych konserwantów używanych do suszonych owoców. Zastanawialiście się kiedyś dlaczego niektóre suszone morele mają taki apetyczny pomarańczowy kolor a inne są brązowe? To właśnie działanie dwutlenku siarki.Ja po zjedzeniu czegokolwiek co zawiera np. rodzynki konserwowane siarką mam ostre sensacje żołądkowe. Niestety, znaleźć produkty niekonserwowane nie jest łatwo - mieszanki bakaliowe, studenckie są niemal w 100% konserwowane siarką, trzeba szukać tych ekologicznych ://
Odpowiedz@ross13: może ma zwykła sraczkę po suszonych owocach, chciała ładnie nazwać, a wy się czepiacie...
OdpowiedzScena jak z filmu.
OdpowiedzKiedys bylo latwiej - wystarczyla czarna polewka
Odpowiedzprzyszła teściowa od razu chciała zneutralizować potencjalną synową
OdpowiedzPo takiej kolacji wiesz już na czym stoisz :)
OdpowiedzGratuluję przyszłej teściowej :) Przynajmniej od razu pokazała jakie stosunki będą was łączyć :) Szczera kobita :D
OdpowiedzA myślałam, że takie wyrafinowane próby zabójstwa to tylko na filmach...
Odpowiedzpolubiła Cię teściowa :)
OdpowiedzDlaczego ona chce Cię zabić?
Odpowiedzzdzira zrobiła to specjalnie
Odpowiedz