Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Znacie ten typ człowieka, który twierdzi, że wszystko mu się należy, ale…

Znacie ten typ człowieka, który twierdzi, że wszystko mu się należy, ale nic nie musi robić?

Moi dziadkowie jakieś trzydzieści lat temu za grosze kupili działkę budowlaną nad zalewem w B., dobre pięćdziesiąt kilometrów od domu. Cud, miód, malina - jezioro, cisza i spokój, bo nikt więcej działeczki w tej miejscowości nie posiadał.

Z czasem zaczęli tu zjeżdżać znajomi, znajomi znajomych, najpierw w odwiedziny, później często sami wykupowali działki. Pomoc sąsiedzka pełną parą, dziadek złota rączka - wszystko u niego na działce postawione jego rękoma, przy naprawdę niewielkim nakładzie pieniędzy. Innymi słowy - wszystko pięknie.

Istny szał na kupowanie działek w tym miejscu nastał jakieś 6-7 lat temu. W ciągu roku wyrosło jakieś dwadzieścia domków, a w tym domek [P]iekielnego.

AKT PIERWSZY.

Zaczęło się niewinnie. W większości takich miejsc powstają stowarzyszenia, mające za zadanie utrzymać względny porządek. Piekielny jednak nie miał zamiaru do stowarzyszenia się przyłączać - trudno, jego wybór. Tymczasem stowarzyszenie pozbierało składki i udało się za bardzo niewygórowaną cenę załatwić dostęp do wody z licznikiem (dzielony równo na wszystkich członków stowarzyszenia) oraz wywózkę śmieci (odpłatną).

Jak można się domyślić, Piekielny był do korzystania pierwszy, do płacenia ostatni. Początkowo ludzie tolerowali tę reklamówkę śmieci więcej i zdarzało się klucz od "szafki" z wodą pożyczyć - toć to nie zbiedniejemy od tych pięciu litrów wody.... Pożyczanie szybko się skończyło - okazało się, że Piekielny dorobił sobie klucz i przed sezonem, kiedy ludu praktycznie nie było, pod nasz kranik podłączył sobie wąż i używał wody przy budowie swojego domku. Wściekły tłum jakoś zdołał przekonać Piekielnego do opłacenia rachunku opiewającego na kwotę bagatela pięciuset złotych i sprawa ucichła.

AKT DRUGI.

Pożyczanie. Bo jak już wybudował domek, to i środek trzeba elegancko zrobić! Najpierw troszkę rozpuszczalnika, a może jakiejś farbki sąsiad ma? Bo ja widzę, że sąsiad tutaj ma dwa takie same klucze, to ja bym sobie jeden wziął, bo nie mam, to by mi się przydał!

Mój dziadek akurat wtedy też remontował swój domek. Udało mu się kupić panele, a że zostały dwie czy trzy całe paczki, miał oddać je do marketu budowlanego. Zostawił panele w schowku pod domkiem, wrócił trzy dni później z kolegą i większym autem (jeszcze wtedy jeździł Maluszkiem) a tu zonk! Paneli nie ma. Sprawa zgłoszona, ale nikt nic nie widział, ani nie słyszał. Dziadek jakoś przebolał stratę, chociaż zły był jak diabli, bo jednak panele trochę kosztowały. Nie minęło pół roku, Piekielny potrzebował z czymś w domku pomocy. Dziadek wszedł i zrobił się purpurowy. Tak, zgadliście - skradzione panele. A raczej część podłogi wyłożona tymi panelami, a reszta przykryta linoleum. Rabanu narobił co nie miara, Piekielny z łaską i oburzeniem oddał mu pieniądze ("pan już skończył remontować, to co miały leżeć i się marnować!"). Większość sąsiadów zerwała wszelakie kontakty z Piekielnym.

AKT TRZECI.

Śmieciarz. Nasza działka graniczy bezpośrednio z lasem. Przyjeżdżamy w weekend, a naszym oczom, tuż przy płocie ukazuje się góra śmieci - styropian, folia, puste puszki po farbie. Nie zgadniecie, kto jako jedyny w całej okolicy, robił remont....
Policja wezwana, Piekielny się wypiera. Na odchodne rzuca się do mojego dziadka z łapami, krzycząc:
[P]: Ty **uju! Jeszcze mnie popamiętasz!

AKT CZWARTY.

Nad wodą. Dużo ludzi wybudowało sobie pomosty. Nie ma problemu ze skorzystaniem z któregokolwiek, po ludzku się pyta i tyle. Piekielny oczywiście pomostu robić sam nie będzie, bo "za dużo pieniędzy i nie ma siły". I przypiął się do pomostu mojego dziadka. Początkowo to nie przeszkadzało - ot, łódka przypięta do jednego z filarów. Piekielny jednak zaczął się poczuwać do pomostu - któregoś dnia schodzimy, a tam puszki po piwach, paczki po chipsach, a oprócz tego piękne dziury w linoleum i reszta tego, co było świeczką. Następnego dnia, późnym wieczorem sprawców udało się złapać dosłownie "na gorącym uczynku" - o godzinie dwudziestej trzeciej zeszliśmy powędkować, a na pomoście córeczka Piekielnego z jej chłopcem w radosnym uniesieniu. Awanturę po tej sytuacji słychać było chyba nawet w sąsiednim miasteczku, a Piekielny obraził się tak bardzo, że nawet łódkę odpiął od naszego pomostu.

Dzisiaj, po niespełna dwóch latach od tamtego wydarzenia, spotkałem się z Piekielnym oko w oko. Z samego rana, próbował wyciągnąć z dziadkowej łódki akumulator.
[P]: Bo wam, dziadkowskie żmije, to szkoda trochę prądu pożyczyć biednemu sąsiadowi! Sk**wysyny jedne, złodziejskie nasienie! Kradną i mają! W d*pę sobie wsadź ten akumulator, ch*ju pier*olony!!!

Tym razem chyba jednak skończy się w sądzie...

by razumichin
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar mesiash
20 34

Rozumiem wybaczanie drobnych spraw, ale jeżeli od dwudziestu lat kolektyw właścicieli mówi że deszcz pada, kiedy typ im bezczelnie pluje w twarz, to chyba trzeba inaczej z nim pogadać. Bynajmniej w sądzie.

Odpowiedz
avatar Venefica
19 19

@mesiash: a dlaczego nie w sądzie? Myślę, że to by mu dopiero dało nauczkę.

Odpowiedz
avatar Armagedon
5 15

@mesiash: A nie lepiej po prostu w mordę mu, bynajmniej, dać?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 11 czerwca 2014 o 16:46

avatar Armagedon
13 15

@mesiash: edit: Powinno być "Bynajmniej NIE w sądzie."

Odpowiedz
avatar sportowiec
-4 10

@yourspecialitsupport: Dobrze napisał. "Bynajmniej" oznacza jak najmniej, jest co przeciwieństwo wyrażenia "jak najwięcej".

Odpowiedz
avatar sportowiec
1 11

@Armagedon: Nieprawda, "Bynajmniej w sądzie" jest napisane poprawnie i oznacza tyle co "Najlepiej nie w sądzie". "Bynajmniej".

Odpowiedz
avatar yourspecialitsupport
1 3

@sportowiec: "Bynajmniej nie w sądzie" albo "Przynajmniej w sądzie".

Odpowiedz
avatar kranczips
-1 1

@sportowiec: odpowiedź yourspecialitsupport była ewidentną ironią :) Autorowi komentarza natomiast chodziło o "bynajmniej nie w sądzie". Tak myślę.

Odpowiedz
avatar bazienka
3 5

@kranczips: zastąpcie sobie słowo "bynajmniej" słowem "wcale", będzie jasność

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
1 3

@mesiash: "Istny szał na kupowanie działek w tym miejscu nastał jakieś 6-7 lat temu. W ciągu roku wyrosło jakieś dwadzieścia domków, a w tym domek [P]iekielnego." Trochę mniej niż dwadzieścia lat. Myślę, że po prostu każdy wolał zachować raczej dobre stosunki z sąsiadem, niż wyruszać na wojnę. I też nie jest tak, że facet robił sobie co chciał i wszyscy przymykali oko - wyegzekwowano zapłatę za wodę i panele, wezwano policję do śmieci, po tym, jak piekielny zaśmiecił i zniszczył pomost "Awanturę po tej sytuacji słychać było chyba nawet w sąsiednim miasteczku".

Odpowiedz
avatar kranczips
0 0

@bazienka: Tu nie chodzi o problem z odróżnieniem "bynajmniej" czy "przynajmniej", a o odróżnienie "bynajmniej" od "bynajmniej nie".

Odpowiedz
avatar anndab7
20 20

Może faktycznie powinniście mu co jakiś czas pożyczać prąd, no nie wiem, zanosić trochę w wiaderku albo koszyczku, tylko zaznaczajcie, że ma zwrócić w stanie niepogorszonym :) :)

Odpowiedz
avatar zdystansu
8 8

Znam takich ludzi aż za dobrze

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
12 16

Nie popuszczać bucowi ani na milimetr. Przeciągnąć go po sądach, niech wie, że żarty się skończyły.

Odpowiedz
avatar krogulec
16 20

Po numerze z panelami to bym ostrzegł, że jeżeli usłyszy się o jakichkolwiek kradzieżach w okolicy, to domek spłonie od "zwarcia"

Odpowiedz
avatar Adriana
17 23

A zwykły sąsiedzki "wpierd*l"? Albo jak to na obozach za młodych czasów, kocówa-szmatę na łeb i ręcznikami związanymi w węzły chłosta przez szmatę. Wiem, prymitywne. Ale sama wizja troszkę poprawia mi nastrój. Dziad jeden.

Odpowiedz
avatar Szpadelek
-3 5

@Adriana: Witam Dokładnie.,Tylko zebrać się z parę osób i ustalić w razie "w" co mówić jak przyszłoby do przesłuchań....

Odpowiedz
avatar elefun
11 11

Nie rozumiem co jest takiego ciezkiego w zasadzie 'nie moje, nie biore'.w calej historii roi sie od piekielnosci, najgorsze jest chyba jednak to, ze Piekielny (mam wrazenie) totalnie nie kuma co robi zle.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 3

@elefun: dokladnie- nie moje- nie ruszam. ewenntualnie nie moje-pytam o pozwolenie

Odpowiedz
avatar mailme3
22 22

Naprawdę tyle lat pozwalali sobie włazić na głowę? Jeżeli koleś kradnie panele, to nawet jak się położy lagę na sam fakt kradzieży paneli, to nie rozumiem tego, że wciąż się pozwala na jego włażenie wam na głowę. Po pierwszych ekscesach nic bym dziadowi nie pożyczył. Nic. I nie ma, że od przypięcia łódki do filaru nie zbiednieję. Po prostu nie ma i już.

Odpowiedz
avatar razumichin
4 4

@mailme3: Ja najchętniej gościowi na swój koszt bym kupił bilet w jedną stronę, do Australii. Niestety, mój dziadziuś jest człowiekiem, który ani przemoc, ani kłótni nie trawi i z asertywnością u niego kiepsko. Ja natomiast w tej sytuacji odpuścić nie zamierzam - szczęśliwy zbieg okoliczności, że gwarancja i wszystkie papierki od akumulatora są wystawione na moje nazwisko.

Odpowiedz
avatar kranczips
9 9

Tacy ludzie żyją tylko dlatego, że nie można ich zastrzelić.

Odpowiedz
avatar Clostridium
0 2

dziwię się, że tak długo to znosiliście.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Daj palec, a zeżre całą rękę... My mieliśmy takie problemy z sąsiadami, którzy wypasali swoje kury i gęsi WSZĘDZIE, w tym na naszej nieogrodzonej działce. Smród wszechobecnego łajna i zadeptana, wyskubana trawa, do tego często wywalali tam resztki jak do kompostownika. Ogrodzenie działki potraktowali jako skrajną obrazę majestatu. Focha, którego strzelili, słyszano zapewne aż w Londynie. :P

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 5

Podpowiedział bym Wam jak tanio i bezbolesnie wywołać pozar ale mnie zaraz jakieś służby zgarną.:)) Faktycznie zabić takiego to za mało.

Odpowiedz
avatar komentator555
0 0

Te służby, co wpadają po pół godzinie z powodu plotek sąsiadek? Wraz z CBŚ?

Odpowiedz
Udostępnij