Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pan X chorował na chorobę onkologiczną. Stadium końcowe, więc leczenie jest już…

Pan X chorował na chorobę onkologiczną. Stadium końcowe, więc leczenie jest już paliatywne - czyli łagodzenie dolegliwości i innych paskudnych objawów na przykład duszności.

Leki, które dostawał należą do grupy narkotyków i innych psychoaktywnych, a pan X potrzebował ich we wzrastających ilościach. Ze względu na chorobę, zdarzało się, że recepty były pisane zaocznie, tj odbierała je córka albo wnuk.

Panu niestety pogorszyło się na tyle, że pogotowie, na wyraźną prośbę rodziny, zabrało pana do szpitala (co i tak jest piekielne, ale jeśli rodzina się uprze...)

Kilka dni później rozmawiałam z moją koleżanką, opiekującą się X w przychodni rodzinnej. Oczywiście powiedziałam jej, że X już kończy żywot, że stan beznadziejny. Takie smutne refleksje, a tu nagle koleżanka podrywa głowę i pyta "czekaj, kiedy był przyjmowany?"

Okazało się, że X trafił do szpitala w poniedziałek, a we wtorek w POZ pojawił się wnuczek z prośbą o kolejne leki, bo się powoli kończą...

Trudno przypuszczać, że liczył na powrót dziadka do domu i szykował mu leki na zapas. Jedyna logiczne wydaje się, że narkotyki - czyściutkie i sprawdzone - brał albo sam, albo sprzedawał dalej. Pytanie tylko ile z wcześniej zapisanych leków otrzymywał chory, a ile podbierała mu radosna młodzież.

Chociaż pewnie wnuczek i tak się wywinie, bo minęło już z pół roku, a o karach, czy nawet dochodzeniu jakoś nie słychać.

Zadupie

by Traszka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar tuxowyznawca
18 20

Niby to dziadek jest chory, a wnuczek ma problemy z pamięcią.

Odpowiedz
avatar Litterka
10 20

Aż dziwne, że nic się w sprawie nie dzieje, bo to jest chyba wyłudzenie, albo próba kradzieży, do tego nie wiem, czy nie dilerka, a może zażywanie nielegalnych substancji.

Odpowiedz
avatar PizzaPlease
0 4

Taka "szara strefa" narkotyków.

Odpowiedz
avatar zendra
21 21

@Zerzoha: "Staruszek nie czuł bólu" ?!? Nie wiem czy to gimnazjalne trollowanie czy ostatnie stadium głupoty, ale obyś nie musiała się przekonać jak cierpi człowiek chory na nowotwór.

Odpowiedz
avatar elda24
12 14

@Zerzoha: o ja pier*** :| nic głupszego niż ten komentarz to ja dawno na piekielnych nie czytałam.

Odpowiedz
avatar fak_dak
20 26

Wielu ludzi wyłudza też od lekarzy rodzinnych benzodiazepiny (Relanium, Xanax, Clonazepam, Lorafen) na handel. Osoby uzależnione są w stanie sporo zapłacić, byle mieć to czego domaga się organizm. Niestety też wielu lekarzy rodzinnych i specjalistów wypisuje te leki zupełnie bezkrytycznie. Czekam z utęsknieniem na centralny system, w którym lekarz będzie mógł sprawdzić recepty, jakie pacjent miał wypisane w ciągu ostatnich miesięcy. Minister obiecywał, że stworzy taką centralną bazę danych medycznych pacjentów.

Odpowiedz
avatar fak_dak
24 28

@Izura: A ja jestem przeciw uwolnieniu rynku leków w obecnej sytuacji rynku ubezpieczeń. Bo za idiotów, który będą się sami leczyli, bez konsultacji z lekarzem, zapłacimy wszyscy, gdy z powikłaniami trafią do szpitala. Gdyby każdy ubezpieczał się zdrowotnie wyłącznie prywatnie, to jak dla mnie, wszystkie leki mogą być bez recepty. Wtedy za swoje niemądre pomysły każdy by płacił z własnej kieszeni. Dzisiaj rynek napraw samochodów jest w 100% prywatny. Nie ma Narodowego Serwisu Samochodowego, obowiązkowych składek remontowych i prawa każdego do bezpłatnych napraw. Jeżeli komuś zepsuje się samochód i sam będzie w nim grzebał psując go jeszcze bardziej, to sam za swoją głupotę zapłaci podwójnie, gdy w końcu odda do serwisu. Mądry człowiek, jeżeli się nie zna dobrze, odda auto do mechanika.

Odpowiedz
avatar fak_dak
17 23

@Armagedon: Ty tak celowo pomijasz istotę wypowiedzi, a czepiasz się pobocznych pierdół, czy zwyczajnie nie rozumiesz tego co czytasz? Mnie zupełnie nie interesuje, co twoim zdaniem jest wystarczająco godne, by porównać je z organizmem człowieka, ani co może zepsuć nieuważny mechanik-amator. Dla mnie jest ważne, że domorosły specjalista od medycyny, mając nieograniczony dostęp do leków, może znacznie pogorszyć swój stan zdrowia, a naprawiać go będzie naszym kosztem. Często za wielokrotnie większe pieniądze, niż gdyby się leczył od początku pod okiem lekarza. Na kolejki do lekarza rodzinnego po przedłużenie recept są dobre rozwiązania. Albo recepty samoprzedłużające się na okres roku - w razie stabilnego stanu zdrowia pacjent będzie mógł co miesiąc zgłaszać się do apteki po nową porcję leków, albo wypisywanie leków stałych, bez zmiany dawkowania, przez przeszkolone pielęgniarki. To drugie jest moim zdaniem lepsze.

Odpowiedz
avatar juwelinki_pl
-2 14

@fak_dak: "Często za wielokrotnie większe pieniądze, niż gdyby się leczył od początku pod okiem lekarza." Pod warunkiem że znajdzie lekarza, który weźmie się za jego leczenie, a nie będzie robił wszystko aby go spławić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 11

@juwelinki_pl: Bo tak ciężko zmienić niekompetentnego lekarza.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 14

@Armagedon: Czytam i włos mi się na głowie jeży. Podejście do pacjenta nie zależy od ilości procedur i ich sformalizowania a od tego jakim lekarz jest człowiekiem. System ewidencji recept jest bardzo dobrym pomysłem, a że pacjent zgubi receptę czy potłucze fiolkę, to cóż, sama piszesz o braniu odpowiedzialności. Co do zostawiania w gratisie dużych ilości morfiny, to w głowie mi się to po prostu nie mieści. Zazdroszczę jaj lekarzowi, że pozwolił sobie na taki krok. Ludziom nie można w kwestii leków przeciwbólowych czy psychotropowych ufać. Osobiście zdarzało mi się, że do lecznicy przychodzili do mnie ludzie wyłudzać recepty. Gratuluję koleżance mamy uczciwości, ale nie wszyscy by się tak zachowali.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 maja 2014 o 12:41

avatar juwelinki_pl
2 6

@marchewkowe_pole: O tak, bardzo łatwo, szczególnie gdy na pierwszą wizytę do specjalisty czeka się pół roku.

Odpowiedz
avatar fak_dak
13 21

@Armagedon: Oczywiście, że się nie dogadamy. Ty prezentujesz jakąś nierealną roszczeniowo-bomisiowską wizję, w której lekarz robi wszystko co mu pacjent powie, ale bierze za to pełną odpowiedzialność. Skrzyżowanie doktora Judyma ze świętym Mikołajem, z niewielką domieszką Matki Teresy. Ja prezentuję stanowisko, że lekarz to nie żadne powołanie, tylko zawód, który trzeba, jak każdy, wykonywać uczciwie, rzetelnie i profesjonalnie. Nic poza tym. Dla mnie najważniejsze w pracy jest moje bezpieczeństwo. Po to się tworzy procedury i zasady postępowania, by lekarz mógł pracować bezpiecznie, zarówno w odniesieniu do zagrożenia zdrowia i życia, jak i ryzyka roszczeń sądowych. Wiem, że uderza to twoją romantyczną wizję lekarza pędzącego w rozwianym fartuchu, z narażeniem życia na ratunek pacjentowi i nie jest mi wcale z tego powodu przykro. Nie mam zamiaru też dawać nowych recept refundowanych pacjentowi, który receptę zgubił lub zniszczył lek. NFZ za taką akcję mógłby nałożyć na mnie karę w postaci nakazu zwrotu niesłusznie przyznanej drugi raz refundacji. Skoro pacjent nieostrożnie obchodził się z lekiem/receptę, niech poniesie odpowiedzialność i płaci za nową porcję 100% ceny. Centralny system rejestrujący wypisane recepty uderzy głównie w wyłudzających leki narkotyczne i benzodiazepiny. Uczciwy pacjent niczego na nim nie straci. Pomoże on też w sytuacji, gdy pacjent nie jest w stanie w gabinecie przypomnieć sobie zażywanych od innych lekarzy leków. Interakcje lekowe są ważne. Lekarka w podanym przez ciebie przykładzie wykazała się kompletnym zidioceniem. Danie dużej ilości morfiny z zaleceniem "niech pani podaje kiedy zechce" jest podkładaniem się prokuratorowi. Pacjentowi z terminalną chorobą nowotworową nie należy żałować opiatów, ale należy nadzorować dawkowanie. Rodzina w dobrej wierze może łatwo przedawkować i zabić pacjenta. Chyba, że o to chodziło, wtedy taki usłużny lekarz to skarb.

Odpowiedz
avatar 12345
7 15

@fak_dak: Nie, ona nie rozumie tego co czyta. Szczególnie jezeli chodzi o bomisiowską opozycję względem ochrony zdrowia. Każdą twoją wypowiedz rozbija na czynniki pierwsze, a potem pisze błyskotliwą ripostę do każdego zdania wyrwanego z kontekstu. Taki typ. Nie dyskutuj, nie ma sensu. A lekarka która zostawiła morfinę - łoboże, gdzie takich idiotów sieją? Zgadujcie, kto by beknął, gdyby rodzina przedawkowała morfinę i pacjent by zszedł w niewydolnosci oddechowej - chyba, że przezorna lekarka zostawiła przy okazji kilogram naloksonu. ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 maja 2014 o 20:54

avatar mijanou
1 5

@Armagedon: Armagedonko- nie wolno zostawiać beztrosko komuś "tyle morfiny, że aż zostaje". Przede wszystkim ze względu na dobro pacjenta, bo przeciez laik nie obliczy ani dawki ani częstotliwości podawania. No i dziwna lekarka, bo z tego, co mi wiadomo (mam mamę lekarza) to z każdej dawki morfiny trzeba się rozliczac co do ampułki. Nawet w szpitalu lekarz nie może sobie wziąć garści ampułek morfiny tak, jak się bierze garść cukierków. Nie odważyłabym się zostawić komuś dostępu do nieograniczonej ilości morfiny- przecież tym możesz zabić tego chorego, jeśli przedobrzysz. Morfina to nie cukierki na kaszel, których przedawkowanie najwyżej skończy się diarią.

Odpowiedz
avatar ampH
8 10

Właśnie Tristan ZxZx ma po części rację, jak moja mama trafiła do powiatowego szpitala to dobrze, że jeszcze mieliśmy Matrifen, bo szpital nie ma takich leków i mieć nie będzie. Nawet Nystatynę sam musiałem przypilnować, żeby została podana, bo "pielęgniarki nie są od podawania czyichś leków jak lekarz prowadzący nie zlecił" - szkoda tylko, że dzień przed trafieniem do szpitala zostały te leki przepisane, a później hematolodzy ze szpitala MSWiA musieli walczyć najpierw z infekcją grzybiczną w jamie ustnej. A można było po prostu ruszyć dupę sprzed stołu zastawionego powielkanocnymi ciastami w dyżurce i podać te cztery razy dziennie lek.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 13

@ampH: Jakoś mnie nie dziwi, że pielęgniarki bez polecenia lekarza prowadzącego nie chciały podawać leków przynoszonych przez rodzinę pacjenta. Ja też na ich miejscu nie wzięłabym takiej odpowiedzialności.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 10

@marchewkowe_pole: Gorzej, że lekarz prowadzący nie dostał informacji o zapisanych lekach. Albo dostał i zignorował. Czyjaś wina na pewno, tylko nie wiadomo czyja tak do końca.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-3 5

@bloodcarver: Zgadzam się z tobą. Irytuje mnie tylko podejście, że leki to cukierki, które można brać w dowolnych kombinacjach i ilościach.

Odpowiedz
avatar ampH
6 6

@bloodcarver: Dostał pełną dokumentację medyczną jaka tylko była dostępna łącznie z kartami wypisów ze szpitali etc. Sam zresztą pytałem lekarza co z Nystatyną i dowiedziałem się, że skoro została przepisana to należy przyjmować, żebym zostawił opakowania, które mam i pielęgniarki podadzą. Taa. @marchewkowe_pole: dowiedz się czym jest Matrifen, a następnie mów, że ktoś lek 125 razy mocniejszy od morfiny, jeden z najsilniejszym analgetyków stosowanych również w anestezjologii traktuje jak cukierki. :) To nie jest apap czy jakiś lek na zgagę, że sobie załatwię receptę i kupię w praktycznie nieograniczonych ilościach. W moim mieście tylko jedna apteka (a łącznie jest ich 6) ma uprawnienia do sprzedaży leków na Rpw.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 5

@ampH: Zdaję sobie sprawę co to za lek. Lekarz mógł mieć inną wizję terapii, np taką w której wykorzystuje dostępne w szpitalu leki.

Odpowiedz
avatar ampH
2 4

@marchewkowe_pole: Tym samym podważając kompetencje poprzedniego? No ja tam nie wiem, ale żadnego przeciwbólowego tego typu by nie dostała. Nawet głupiej morfiny. Zwłaszcza, że na NLPZ miała stwierdzone uczulenie, co również było w dokumentacji medycznej i co również sam na dzień dobry powiedziałem, bo jakby dali nawet głupi apap (który i tak by nie pomógł, ale mniejsza o to), to mogłoby być bardzo gorąco. Po prostu nie bo nie, albo sam przyniosę albo niczego nei dostanie. Nie chodzi mi o to czy lekarz nie chciał dać, lekarz o wszystkim wiedział. Nawet pal licho to, że sam musiałem przynieść, refundacja była to nie jest to majątek, te parę groszy mogę dać, chodzi o to, że gdybym sam nie przypilnował to by te leki nie zostały podane. Bo pielęgniarki muszą sobie pojeść ciasteczka i "nie są od tego". Akurat nie na lekarzy tutaj wjeżdżam i ich sposób prowadzenia pacjenta oraz udzielane leki, bo lekarz w tym przypadku był w porządku. On też nie wyczaruje leków, jak ich na oddziale nie ma.

Odpowiedz
avatar fak_dak
3 11

@ampH: W szpitalach obowiązuje prosta zasada. Pielęgniarka podaje leki na pisemne zalecenie lekarza, w wyjątkowych nagłych sytuacjach ustne. To, że pielęgniarki nie chciały na życzenie rodziny podawać leków nie wpisanych do karty świadczy o ich mądrości. Gdyby się cokolwiek stało, nie wybroniłyby się przed prokuratorem, tłumacząc dobrymi chęciami. Przepisy są w tym temacie jednoznaczne. Leki zawsze zleca lekarz. Jeżeli rodzina pacjenta uważa, że jakiś lek powinien być podany, to powinna iść do lekarza prowadzącego i powiedzieć mu to. Ostateczną decyzję jednak zawsze podejmuje lekarz, nawet jeżeli dzieje się to w brew wcześniejszym zaleceniom innych lekarzy.

Odpowiedz
avatar ampH
4 8

@fak_dak: czy ktokolwiek tutaj w ogóle zadaje sobie trud przeczytania czegoś więcej niż pierwszego zdania danej wypowiedzi? Lekarz WIEDZIAŁ, lekarz WYRAZIŁ ZGODĘ, lekarz POWIEDZIAŁ, ŻE TE LEKI BĘDĄ DAWANE TYLKO MAM JE PO PROSTU PRZYNIEŚĆ A PIELĘGNIARKI JE PODADZĄ! Niestety nie mogę tutaj zrobić ani większych liter ani ich wytłuścić, może wreszcie ktoś jednak łaskawie przeczyta, że pielęgniarki po prostu olały swoje obowiązki a lekarz miał to w nosie. Chociaż - skoro nie umiecie czytać ze zrozumieniem, albo nie chcecie widzieć tego, co jest napisane to po co ja się w ogóle produkuje...

Odpowiedz
avatar fak_dak
0 8

@ampH: Nie rozumiesz, to napiszę jeszcze raz. Pielęgniarka wydaje leki na podstawie PISEMNEGO ZLECENIA. Nie na podstawie "rodzina powiedziała, że doktor obiecał". Jeżeli ktoś tu zawalił, to był to niesłowny lekarz. Pielęgniarki są w 100% niewinne. Wkurzony jesteś słusznie, pomyliłeś tylko obiekt wkurzenia.

Odpowiedz
avatar fak_dak
10 16

@bloodcarver: Oczywiście, oczywiście. Uzależnieni nie są niczemu winni. Winni są źli rodzice, nieczułe żony/mężowie, wymagający szefowie w pracy, niezaangażowani sąsiedzi, represyjne społeczeństwo, a w końcu mało opiekuńcze państwo. Twoje myślenie, to klasyka uzależnienia lub współuzależnienia. W terapii uzależnień chodzi o to, by pacjentowi przywrócić myślenie, że za uzależnienie jest winien nie cały świat, tylko on osobiście. Pacjenci nagminnie odpowiedzialność zwalają na innych. Jeżeli ktoś już dostrzeże swój udział w tym, że pije lub ćpa, to można zacząć uczyć go rozeznawać mechanizmy wchodzenia w ciągi i kontrolować nałóg.

Odpowiedz
Udostępnij