Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia Lavinki o jedzeniu na przystanku przypomniała mi pewne dziecko, które spotkałam…

Historia Lavinki o jedzeniu na przystanku przypomniała mi pewne dziecko, które spotkałam w KFC. Czyli o piekielnej mamusi i rozpieszczonym dziecku słów kilka.

Miałam przesiadkę przy galerii, jak wracałam z uczelni wieczorem, to od razu robiłam tam zakupy i zdarzało mi się zjeść od razu coś w ramach obiadu. Tego razu tłok był spory, ale jakimś cudem wyhaczyłam 2 złączone stoliki - wolne, siadłam i pałaszuję łingsy, kentaki coś tam i inne kurczakowe kawałki.

Podchodzi pani z może 4- czy 5-letnim chłopcem, pyta, czy może się dosiąść. Może. Chłopiec usiadł obok mnie na kanapie, pani na przeciwko, na krzesełku. Mamusia pchnęła tacę z jakąś kanapką i frytkami w stronę dziecka, sama zaczęła rozmawiać przez telefon.

Niestety, po zjedzeniu kilku frytek chłopiec uznał, że kawałki kurczaka lepiej odpowiadają jego gustom i zaczął się powoli przybliżać, znacząco wyciągać ręce itp. Pani nic. Byłam padnięta, więc nie chciało mi się nawet zwrócić uwagi, przesunęłam się na skraj stołu, dziecko za mną. I łapkę prosto w moje jedzenie. Mama nic. Powiedziałam, żeby zostawił, dziecko dalej rękę coraz usilniej w moje jedzenie. Już miał złapać, ja coś warknęłam, egzystując na oparach sił, a więc i cierpliwości, na co troskliwa mamusia postanowiła wkroczyć do akcji i przerwała rozmowę przez tel.

- No daj mu kurczaka, dużo masz.
- Słucham? - zatkało mnie z lekka na taką bezczelność, pomijając już, że miałam wystarczająco lat, żeby na "ty" do mnie nie mówiła.
- No daj mu, on to chce. Weźmiesz SE jego frytki albo kanapkę. Co za różnica.
- Mogła mu pani to zamówić. Tam są kasy. Gdybym chciała kanapkę zamiast tego, to bym sama kupiła.
(Tutaj charakter mojej pracy dał o sobie znać, bo gdyby nie ona, pewnie bym nie wytrzymała i dała dosadnie znać pani, co o niej myślę).

- Co? Poczekaj ty chwilę - zwróciła się do telefonu - pogadamy później, bo mi tu jakaś gówniara (!) fochy strzela, nakupiła mięcha, Krzysiowi nie chce dać, awanturę robi, że chciał kawałek sobie wziąć. Nie ma co się dziwić, że ta młodzież teraz taka spasiona...

Khem, khem. Jestem niska, drobna i ważyłam wtedy w granicach 50 kg. Pani zaś była ze 2 razy większa.

Na koniec dowiedziałam się jeszcze paru ciekawostek o młodzieży, która jest bezczelna, niewdzięczna (?) i samolubna.

Och tak.

gastronomia

by Etincelle
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar cher
42 42

Trzeba było kulturalnie, patrząc mamuni w oczka, oblizać każdy kawałek, który miałaś w kubełku. Ewentualnie udać kichnięcie w swoja porcję. A najlepiej też w porcję Krzysia, niechże idą w cholerę i mamcia mu kupi nowe :P

Odpowiedz
avatar bazienka
0 12

@cher: moja kolezanka z podstawowki, Żaneta, zawsze oblizywala np. wafelka czy batonik, potem wsadzala do oryginalnego papierka i nie oponowala gdy zlecialo sie stado sepow na "gryza" kiedys ktos przyuwazyl, co sie przed "dawaniem gryza" dzieje i jakos juz nikt nie chcial...

Odpowiedz
avatar VAGINEER
-4 12

@cher: Gdyby moja koleżanka oblizywała jedzenie, tym bardziej bym chciał gryza.

Odpowiedz
avatar MadDog
38 40

A można było krótko, kulturalnie, zastosować Ciętą Ripostę Wujka Staszka: spi*rdalaj (-;

Odpowiedz
avatar Alien
24 36

Co się, u diabła, dzieje? Mi matka za podobną akcję by chyba tak sprała tyłek, że nie mogłabym siedzieć przez tydzień, a ta baba co? I don't want to live on this planet anymore.

Odpowiedz
avatar mijanou
7 13

@Alien: ja bym nawet nie próbowała wkładać łap w czyjś talerz bo w domu dostałam za to raz po łapach i więcej nie próbowałam.

Odpowiedz
avatar dominika92
-5 25

@Alien: Przypuszczam, że moja mama powiedziałaby mi po prostu, że to bardzo niegrzeczne i więcej bym się tak nie zachowała. Nie trzeba od razu nikogo bić.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 9

@Alien: dokladnie mnie mama nauczyla, ze cudze jest swiete poczestuje to fajnie ( chociaz branie prezentow od obcych...brr), nie poczestuje to jego prawo a mi nie wolno ruszyc cudzego baz spytania i pozwolenia no i oczywiscie nie zaczepia sie obcych ludzi...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 12

ciekawe, czy jak ten chłopiec będzie nastolatkiem, to też będzie wszystkim jedzenie podbierał

Odpowiedz
avatar cher
17 17

@osvinoswald: Wtedy będzie po prostu wchodził do McD i zabierał dzieciakom siedzącym najbliżej ich tacki z jedzeniem ;)

Odpowiedz
avatar bazienka
0 12

@osvinoswald: zeby tylko jedzenie, przeciez sa inne rzeczy- portfele, smartfony...

Odpowiedz
avatar mijanou
9 15

Dlatego wolę z KFC czy McKaczki wziąć jedzenie na wynos. Szlag mnie trafia za każdym razem, gdy obok (stolili w takich przybytkach z reguły są złączone) dosiada się pani/pan/rodzinka z takim Krzysiem. Kiedyś jakiś Krzysio też radośnie próbował mi grzebać w jedzeniu. Rodzice: zero reakcji. Zareagowali dopiero wtedy, gdy warknęłam, że jeszcze raz Krzyś sprobuje wepchnąć mi rękę w sałatkę to dam mu po łapach. Chyba się wystraszyli mojego wzroku rasowej psychopatki bo Krzysia przesadzili. Ciekawe, czy w domu też pozwalają, by Krzysiu grzebał łapami w talerzach ich i gości.

Odpowiedz
avatar ja_2
-2 8

też miałem taką sytuację. Kiedyś taka pańcia wręcz strzeliła moją dziewczynę (po rękach), że nie chce dać jej dziecku też jakiegoś kurczaka czy kawałka pizzy i też "dużo masz" Podszedłem, wsadziłem babce rękę pod bluzkę na cycka a jak się szarpnęła - strzeliłem w pysk (z otwartej ręki) z tym samym tekstem "dużo masz"...

Odpowiedz
avatar maulwurf
2 2

@ja_2: a pozniej sie obudziles...

Odpowiedz
avatar stasieksky
-1 1

Ha ha ha ha... bez wstydu kobiecina. Że też takie na świecie są.

Odpowiedz
avatar Roggen
-2 4

Ja nigdy nie pozwalam się nikomu dosiadać. Nie odpowiada mi jedzenie w towarzystwie obcych. To wieśniacki zwyczaj z barów mlecznych PRL-u. Zazwyczaj kłamię: "nie, zaraz tu przyjdzie żona z dziećmi".

Odpowiedz
Udostępnij