Jestem pielęgniarką. Zaznaczam na wstępie, nie pracuję w Polsce (edycja po komentarzach).
Wczoraj na oddział przyjęłam kobitkę, 32 lata, z paskudnym ropniem pod pachą. Decyzja - na zabieg, planowany na dziś rano.
Jej partner szykuje się do drzemki na fotelu koło niej i prosi mnie o koc. Tłumaczę mu, że u nas na oddziale nie ma możliwości, żeby rodzina przebywała z pacjentem w nocy (wyjątkiem są pacjenci o wysokim stopniu upośledzenia albo pacjenci terminalni). Oczywiście, awantura na całego.
P - pacjentka
PP - partner pacjentki
J - ja
PP - Ale ja muszę z nią zostać na noc!
J- No niestety, nie u nas na oddziale...
P - Ale kochanie, to tylko jedna noc, idź do domu i jutro się zobaczymy jak już będzie po!
PP - Nie ma mowy, muszę tu zostać!
P - Ale słyszysz, że nie możesz, idź do domu!
PP - To ty się wypisujesz!
P - Nie, sam przecież wiesz jak mnie to boli, muszę zostać!
Ja w tym momencie stwierdziłam, że dam im parę minut na dyskusję i poszłam do pacjentki obok. Awanturka nakręcała się nieźle, wiec nie sposób było nie słyszeć ze pan partner nie chce żeby pacjentka została bo 'Ten lekarz co cię badał jest za przystojny!'.
Dodam, pacjentka z ciężką infekcją, gorączka prawie 40 stopni, ból taki ze rękę ciągle na głowie trzyma, ropień wielkości piłki do golfa sączący śmierdzącą ropę... Przypuszczam, że ostatnie o czym myślała, to lekarz, który sprawił jej niestety dodatkowy ból, badając dokładnie ropnia i okolice...
Słyszę, że kobitka zaczyna szlochać i tłumaczyć, że ona na pewno pójdzie zaraz spać, i ten lekarz już jej nie dotknie, żeby tylko jej facet poszedł do domu. On na to, że nie, bo ona się ma wypisać i już. I tak w kółko.
No na takie zastraszanie mojej pacjentki to się nie mogłam zgodzić. Podchodzę to jej łózka.
J - Zdecydowała się już pani?
P- Tak, chcę zostać.
PP (niemal jednocześnie) - Tak, wypisujemy się na własne żądanie.
J (kompletnie ignorując faceta) - To ja przyniosę pani dodatkowe leki przeciwbólowe i dożylne antybiotyki, a panu daje 5 minut na pożegnanie się.
PP - Ale ja nigdzie nie idę, albo ona się wypisuje albo ja zostaję!
J - Już tłumaczyłam, nie ma opcji że pan zostaje. Pacjentka chce zostać, wiec za 5 minut albo pan wychodzi, albo wezwę ochronę żeby pana wyprowadzili.
PP - Ty mnie ochroną nie strasz! Ja tu wszystkich ochroniarzy znam!
J - No i dobrze, to pogawędzi pan z nimi w drodze do wyjścia.
PP - Już ci k**wa mówiłem, nigdzie nie idę!
J - Po pierwsze, proszę nie krzyczeć, bo są tu inne pacjentki i potrzebują spokoju. Po drugie, już panu wytłumaczyłam, że nie ma opcji żeby pan został. Za 5 minut wracam i jeśli do tej pory pan nie opuści tego oddziału, zawołam ochronę.
Za 5 minut wracam z antybiotykiem i przeciwbólowymi. Kolesia nie ma. Patrze na kobitkę, a ona z obłędem w oczach pokazuje mi palcem na podłogę i z ruchu jej warg wyczytuję 'jest pod łóżkiem'.
Zwątpiłam, tego jeszcze nie grali. Poszłam zadzwonić po ochronę. Jak weszli, podeszłam do łóżka pacjentki i mówię:
J - Proszę pana, albo pan wyjdzie sam, albo pana wyciągniemy. Pana decyzja.
Cisza.
J - Do pana chowającego się pod łóżkiem pani X, proszę wyjść!
Cisza. Zaglądam pod łóżko, a ten kretyn szczerzy zęby. Skinęłam na ochroniarzy, użyłam przycisku do automatycznego podniesienia łóżka i panowie wyłuskali kretyna. O dziwo, nawet dał się spokojnie wyciągnąć. Eskortowany do drzwi, obrócił się tylko do mnie i wysyczał jak w tanim filmie 'jeszcze mnie popamiętasz, dziwko'
Stwierdziłam, ze wyżyny absurdu w moim życiu zostały już osiągnięte... W rozmowie z pacjentką dowiedziałam się, że on leczy się psychiatrycznie, ale ona już wysiada, bo takie akcje ma co chwilę... Dałam jej numery telefonów i namiary do różnych organizacji zajmujących się pomocą takim kobietkom i mam szczerą nadzieję, że z tego skorzysta...
słuzba_zdrowia
Jedna z najlepszych historii w ostatnim czasie.
OdpowiedzKarta praw pacjenta mówi coś innego, osoba może sobie wyznaczyć kogoś do opieki. Kurde, i jak iść do szpitala bez pliku papierzysk i nie walić przepisami, artykułami i paragrafami?
Odpowiedz@Izura: może powinnam zaznaczyć we wstępie - nie pracuję w Polsce.
Odpowiedz@AJYSYT: Zdecydowanie powinnaś to zaznaczyć na wstępie...
Odpowiedz@zendra: Toż zaznaczyła- "przyjęłam pacjentkę". W Polsce pielęgniarki nie przyjmują na oddziała pacjentek. Pacjentów też nie. I gdzieś Ty w PL widziała ochronę, chyba w Leśnej Górze;)))
Odpowiedz@Izura: I co, dorosły człowiek na chodzie (pani nie była obłożnie chora) może zażądać, żeby w szpitalu całą dobę ktoś mu towarzyszył? I szpital musi zapewnić nocleg takiej osobie? Pytam z ciekawości, nigdy nie słyszałam o takim przepisie.
Odpowiedz@kasiunda: @Izura: Faktycznie jest taki paragraf, ale zawiera on też zastrzeżenie: "ze względu na warunki przebywania innych osób chorych w szpitalu kierownik zakładu opieki zdrowotnej lub upoważniony lekarz może ograniczyć prawo pacjenta do kontaktu osobistego z osobami z zewnątrz, w tym do sprawowania opieki przez osoby określone w ust. 3 pkt 1."
Odpowiedz@kasiunda: Tak. Tak samo jak może sobie prywatną pielęgniarkę wziąć. I np. ja siedziałam od rana do nocy, wychodziłam o 23 ze szpitala i wracałam pierwszym autobusem. Spać tam nie mogłam, bo inne obowiązki żywe. Mój chłopak miał operację planowaną ale że nie mógł chodzić to ktoś musiał być tam praktycznie cały czas.
Odpowiedz@LittleShiloh: To chyba nigdy nie byłaś przyjmowana do szpitala w Polsce, bo właśnie pielęgniarki to robią, najpierw te na izbie przyjęć, a na oddziale pielęgniarki oddziałowe: mierzą, ważą, pobierają krew na wstępne wyniki, zbierają wywiad o pacjencie, sprawdzają ubezpieczenie, drukują dokumenty przyjęcia do szpitala i na oddział, dają do podpisu pacjentowi, zakładają wenflon i kierują na odpowiednią salę. I to wcale nie w Leśnej Górze ;)
Odpowiedz@kasiunda: w Anglii można.
Odpowiedz@zendra: w sumie to byłam. Nawet dwa, ale po wypadku. Chyba wiem skąd nieporozumienie- przyjmował mnie, tj.decydował o przyjęciu lekarz. Co do papierologii i badań- zgadzam się, jeno nasze niezastąpione piguły:)
OdpowiedzW ostatnim zdaniu usuń przecinek przed "i" i będzie ok. Co do samej historii to aż nie do wiary :D Dawno już nie śmiałam się jak wariat xD
Odpowiedz@olka3004: smiej sie smiej, a ona z kims takim zyje na codzien. co prawda na wlasne zyczenie, ale sa rozne sytuacje czy wspoluzaleznienia...
OdpowiedzDla takich historii ten portal został stworzony. BTW, autorko-powiedz mi, jak wygląda kwestia ochrony w szpitalach? Ochroniarze są w każdej placówce? To są mirki z grupą inwalidzką, czy ochrona nie z pierwszej łapanki?
Odpowiedz@fenirgreyback: w moim szpitalu są prawdziwi ochroniarze, bysie aż milo popatrzeć ;D Z rożnymi certyfikatami, szkoleniami itp. Ale zaznaczam - nie pracuję w Polsce, wiec nie wypowiem się o ochroniarzach w polskich szpitalach....
Odpowiedz@AJYSYT: "nie pracuję w Polsce"- no to wszystko jasne :)
Odpowiedz@fenirgreyback: z mojego doświadczenia - w Polsce również dość często trafia się ochrona w szpitalach... Nie wiem po co, chyba tylko po to, żeby cieć w nocy nie musiał do drzwi latać. Widywałam albo szczylków ledwie-ledwie dorosłych, albo staruszków na 3 dni przed emeryturą.
Odpowiedz@bonsai: w razie gdyby agresywny pijany pacjent lub czyjaś nadpobudliwa rodzinka rzuciła się na kogoś z łapami?
Odpowiedz@osvinoswald: no cóż... ochroniarze których ja widziałam to raczej by sami potrzebowali pomocy ;). Po co powinna być ochrona w szpitalach to rozumiem doskonale... ale nie wmówisz mi, że przy ledwie chodzącym staruszku czy pryszczatym dzieciaku [małym i chudym] mam się nagle bezpiecznie poczuć.
Odpowiedz@osvinoswald: od tego są ortopedzi. ;) Jeszcze w życiu nie widziałam drobnego ortopedy.
Odpowiedz@DasUberVixen: jakbym nie siedziała, to bym usiadła:D aż pomyślałam o postaci Calliope Torrez
Odpowiedz@Massai: i to wcale nie są przesadzone opowieści. Mój ortopeda jest 2 razy większy ode mnie a jak mi obmacuje kolana to wygląda jakby miał łupać orzeszki. Może któryś z kolegów lekarzy wyjawi dlaczego akurat ta specjalność jest popularna wśród średniej wielkości niedźwiedzi? :D
Odpowiedz@DasUberVixen: moim zdaniem chodzi o nastawianie kości - wyobraź sobie przy tym maluszka 150 cm i 40 kg wagi ;)... Tacy odpadli na samym początku, tylko ci silni dali radę :P.
Odpowiedz@DasUberVixen: a wez pacjenta nastawiaj/przenos do badania np. z wozka wazac 50 kilo a pacjent potencjalnie drugie tyle...
OdpowiedzNigdy nie zrozumiem po co kobiety tkwią w takich chorych związkach...
Odpowiedz@kasiunda: "syndrom sztokholmski"
Odpowiedz@misiafaraona: tez, z wspoluzaleznieniem najczesciej powtarzanie schematu z dziecinstwa i krucjata typu "ja go zmienie" czlowiek cieszy sie z kazdego ochlapu czulosci, a na te gorsze chwile reaguje " nie dosc sie staram, musze postarac sie bardziej" zeby z tego wyjsc, trzeba ogarnac, ze to powtarzajacy sie schemat i CHCIEC to zmienic jak powiedzial fak_dak, nic na sile
OdpowiedzNIE SKORZYSTA kobieto ja znam takie sytuacje ona wroci do domu i dostanie lomot za to ze smialal zostac w szpitalu i do tego ze pozwolila go potraktowac w ten sposob... i tak bedie zawsze bo ona to lubi zawsze tak jest ze baby dostaja lomot placza a potem bronia swoich "misiaczkow" bo przeciez ich "kochaja" hahahha
Odpowiedz@AureliuszReturn: To nie jest takie proste jak ci się wydaje. Zaś łomotu chyba nikt nie lubi, nie wyskakuj więc z równie głupimi teoriami.
Odpowiedz@AureliuszReturn: "lubi łomot", to chyba za dużo powiedziane. Poza masochistami nit nie lubi być bity. Nie bez powodu jednak istnieją kobiety (czasami też faceci), które co i rusz pakują się w przemocowe związki. Ledwo uwolnią się od jednego przemocowca, a już znajdują kolejnego, który będzie się nad nimi znęcał psychicznie i fizycznie. One po prostu takich facetów potrzebują. Nie chodzi im o samo bicie, tylko o zazdrość, agresywność niesłusznie utożsamianą z siłą, potrzebę bycia kontrolowaną i kierowaną w życiu. Przemoc jest efektem ubocznym bycia z tym typem mężczyzn. Czasami takim osobom może pomóc psycholog. Czasami nie, bo nie wszystkie chcą się zmienić.
Odpowiedz@sla: chyba zycia nie znasz :D znam pary ktore sa lata ze soba ona ma milon okazji odejsc ale WOLI LOMOT
Odpowiedz@AureliuszReturn: Czy z Tobą na pewno wszystko jest w porządku? Od jakiegoś czasu rzucają mi się w oczy Twoje komentarze, w których opiewasz przemoc, rozwiązłość, cwaniactwo i uprzedmiotowienie partnerów, robisz to zresztą z wykorzystaniem polszczyzny tak słabej, że każe mi to podejrzewać raczej niedowartościowanego dwunastolatka, niż w pełni wyrośniętego trolla...
Odpowiedz@Tusia2: to na bank czyjaś regeneracja sobie kpiny robi. Albo trafilismy na ten 1proc.kretynów internetowych
OdpowiedzDla niektórych kobiet taka zazdrość to dowód wielkiej miłości. Nie widzą, że to raczej dowód na kompletny brak zaufania i potrzebę kontroli.
Odpowiedz@fak_dak: to w dodatku ma znamiona sadyzmu- i nie mowie tu o "lomocie" tylko pragnieniu uzaleznienia kogos od siebie i calkowitej kontroli nad nim, przemocy fizycznej wcale byc nie musi, moga byc zakazy ( " nie wyjdziesz na te impreze", " nie wyjdziesz nigdie beze mnie"), szantaz emocjonalny ( " albo kolega albo ja", "dlaczego mnie ranisz, przecież chce dobrze"), ograniczanie wolnosci od dyktowania stroju, lekarzy, stopnia kontaktow z osobami plci adekwatnej do preferencji, po zamykanie w domu na klucz...
Odpowiedzszczytem jest syndrom Otella, kiedy zazdrosnik jest w stanie skrzywdzic lub zabic partnera dla spokoju wlasnego (" teraz nikt (inny) cie nie bedzie mial")
OdpowiedzNajstraszniejsza historia, z jaką się od dawna zetknęłam. Najgorsze, że w przypadku chorego psychicznie i niewątpliwie niebezpiecznego faceta mogłaby może pomóc jakaś zmiana leków, dodatkowa terapia, w ostateczności za agresywne zachowania można by go zamknąć czy w szpitalu psychiatrycznym, czy w więzieniu - ale w przypadku np. interwencji policji kobieta pewnie jak większość ofiar będzie partnera broniła i kłamała, że wszystko jest w porządku... Straszne. I pozostawiające z poczuciem bezradności.
Odpowiedzz czystej ciekawości, o jaki kraj chodzi?
Odpowiedz@osvinoswald: Anglię
Odpowiedz@AJYSYT: jak wygląda pomoc ofiarom przemocy tutaj? Tzn. bo napisałaś, że dałaś tej kobiecie parę numerów i adresów
Odpowiedz@osvinoswald: Mamy lokalny oddział organizujący pomoc dla ofiar przemocy domowej, w szpitalu mamy wyspecjalizowany zespół, który pomaga takim kobietom (lub mężczyznom), jest organizacja Women's Aid, organizacja Refuge... Ja akurat ją zgłosiłam (za jej zgodą) do programu Safeguarding Vulnerable Adults, wiec służby socjalne się nią zajmą....
Odpowiedz@AJYSYT: czy ktoś wie jak to wygląda w Polsce? zaintrygował mnie temat...
OdpowiedzA nie możesz sama od siebie zgłosić, że facet zachowywał się agresywnie i groził Ci słownie? W Anglii przecież na każdej ścianie w urzędzie, przychodni, szpitalu a nawet markecie jest informacja, że jakiekolwiek agresywne zachowanie wobec pracowników traktowane jest bardzo poważnie..
Odpowiedz@anndab7: może zgłosila? przecież wezwała ochronę a ci pewnie słyszeli zdane na pożegnanie skierowana do autorki...
OdpowiedzZagadką dla mnie jest w jaki sposób ktoś się schował pod łóżkiem szpitalnym. Co prawda miałem kontakt tylko ze szpitalami w Polsce ale przecież konstrukcja łóżek szpitalnych nie może wiele się różnić. Jak wygląda to łóżko ?
Odpowiedz@advocatusdiaboli: od spodu łózka, po środku, jest mechanizm (tak przypuszczam) hydrauliczny, a po bokach całkiem sporo, jak się okazało, miejsca do wciśnięcia się. Łóżko nie było opuszczone do końca, pozostało w gorze po badaniu, wiec od podłogi było spokojnie pół metra żeby się zmieścić. Pewnie jakaś jego część wystawała poza łóżko, ale uwierz mi, nie przyglądałam się, światła były już wyciemnione.
OdpowiedzTo już brzmi jak scenariusz filmowy. Może ten gość jest aktorem i przygotowywał się do nowej roli? Naczytał się taki, że De Niro w swoich najlepszych latach trenował boks, żeby dobrze zagrać we "Wściekłym Byku" i pracował jako taksówkarz, żeby wczuć się w rolę w "Taksówkarzu". Może postanowił zachowywać się jak psychopata, żeby dobrze wypaść przed kamerą. Tak na poważnie to historia jedyna w swoim rodzaju. Czegoś takiego jeszcze na piekielnych nie czytałem, a główny bohater z pewnością kwalifikuje się na pobyt na oddziale psychiatrycznym na obserwacji, a może i na dłużej.
OdpowiedzW Polsce sytuacja wygląda tak, że nawet jak ktoś ma ewidentne zaburzenia psychiczne, to jego partnerkę/żonę traktuje się jak powietrze. Miałam doświadczenia z mężem, który miał z powodu choroby (?) objawy nieuzasadnionej agresji, nie chciał się leczyć, usiłowałam przekazać lekarzowi w przychodni objawy jego choroby na piśmie przez pielęgniarkę przed wizytą, w tajemnicy przed nim, bo upierał się, ze nic mu nie jest. Lekarz nawet nie przeczytał kartki. Stwierdził, że skoro pacjent twierdzi, że nic mu nie jest, to z czego ma go leczyć? Po tygodniu mąż wylądował w szpitalu, po dwóch tygodniach nie żył. Takie objawy dawał niezdiagnozowany rak, m.in. mózgu. Przedtem byłam na pogotowiu z wg. mnie podejrzeniem zawału serca (mojego) przez działanie mojego męża, ciągłe awantury i przemoc. Opowiedziałam co i jak. Efektów zero. W Polsce potrzebna jest wciąż edukacja ofiar przemocy oraz placówek służby zdrowia.
Odpowiedz@Blurp: Od ofiar przemocy jest policja i prokuratura, a nie lekarze. Choć osobiście dziwię się lekarzowi, że nie chciał z tobą porozmawiać o objawach męża. O ile pacjent może nie wyrazić zgody na udzielanie informacji, to nie może zabronić zbierania wywiadu od rodziny. Same napady nieuzasadnionej agresji to za mało, by od razu podejrzewać nowotwór mózgu. W innym wypadku należałoby robić CT głowy 20% populacji co pół roku.
OdpowiedzPowiem Ci, że poprawiłaś mi dzień :D
Odpowiedza nie macie w tej zagramanicy przepisow typu "narazanie na utrate zdrowia lub zycia", z aktore moznaby pana sieknac? bo niestety tym jest wlasnie namawianie do odmowy koniecznej pomocy lekarskiej znajac siebie kazalabym dziadowi spadac i jeszcze sprawe gdzies zglosila, niech sie buja po sadach albo odszkodowanie placi przeciez ten ropien w godzine nie urosl, cos mi sie zdaje ze to musialo troche potrwac
Odpowiedz