Dziś część druga opowieści o podejrzanym kredycie. Będzie to dłuższa opowieść, więc jak ktoś nie lubi, niech sobie daruje - ew. przeczyta ostatni akapit z piekielną wisienką.
Komornik, jak to komornik. Został powiadomiony o tym co się dzieje i ma to gdzieś. Oczywiście mógłby okazać się człowiekiem i się wstrzymać chwilę zwłaszcza, że w sądzie też siedzi sprawa, ale po co, musi mieć oficjalny papier. Jest tylko komornikiem więc mnie dobije póki może. Do tego otrzymałam oficjalne pismo, że zostałam prawidłowo powiadomiona. HĘ? No to jest ciekawe, dostarcza pismo na adres pod którym nie przebywam (z którego jestem wymeldowana już kilkanaście lat) i uważa że pismo jest dostarczone skutecznie? Gdyby nie przypadek to nadal guzik bym o tym wiedziała i dowiedziała się dopiero po spojrzeniu, że wypłata coś mała..
Na tej zasadzie to mógłby sobie to pismo wysłać gdziekolwiek albo wyrzucić do kosza bez wysyłania i byłoby to równie skuteczne, a oszczędziłby na korespondencji. A pomyśleć, że alimentów od mojego ojca inny komornik nie był w stanie ściągnąć.
Bank. Pismo dostał, z paragrafami, z wyjaśnieniem sytuacji, z informacjami odnośnie podjętych działań. Bank ma to głęboko i szeroko, bo przecież taki robak jak ja może im naskoczyć. Oto co piszą (kopiuję co ciekawsze fragmenty):
"Bank uruchomił ww. kredyt po podpisaniu przez Panią umowy kredytowej. Własnoręczny podpis pod jej tekstem oznacza zapoznanie się z warunkami umowy oraz akceptację dla jej postanowień".
No ciekawe. Na jakiej podstawie ta instytucja uznaje, że to MÓJ, WŁASNORĘCZNY do tego podpis? Nie brali próbek mojego pisma, nie wzywali grafologa nawet nie porównali podpisu z tym na dowodzie. Przynajmniej dostałam wreszcie kopię umowy i widać, że na umowie i na moim dowodzie charakter pisma jest zupełnie różny.
Twierdzą, że to mój podpis bo tak? Na tej zasadzie to każdy może podpisać się za kogokolwiek i będzie to równie wiążące.
"Podpisując umowę okazała Pani dowód osobisty, na którym widniał numer XYZ123456 który był ważny w dniu umowy".
A to już jest jeszcze bardziej ciekawe. Gdzie okazałam ten dowód, kiedy? Mają jakieś taśmy z nagrania potwierdzające, że wchodziłam do placówki i cokolwiek podpisywałam? Czy twierdzą tak, bo tak? Poza tym data zawarcia umowy jest miesiąc późniejsza niż data wydania mojego nowego dowodu osobistego, a wedle polskiego prawa z chwilą wydania nowego, stary dowód przestaje być ważny - mimo to bank twierdzi, że stary dowód był ważny. Poza tym gdyby ktokolwiek był w tej placówce z moim starym dowodem, okazałby dowód z uciętym rogiem (tak urząd zaznacza dowód nieważny) więc mimo to do podpisania umowy doszło? Czegoś tu nie rozumiem.
Dodatkowo na umowie istnieje pracodawca, którego nie znam i dla którego nigdy nie pracowałam i z którym nigdy nie podpisywałam umowy, a ponoć zdaniem Banku miałam z tym pracodawcą umowę o pracę na czas nieokreślony od 2010 r. Ani ja ani urząd skarbowy nic o tym nie wiemy. Zresztą w 2010 roku byłam studentką i do tego niepracującą, studiującą w systemie dziennym, więc słabo widzę studiowanie dzienne i pracowanie w miejscu oddalonym o jakieś 400km od miejsca studiów, tym bardziej że nie opanowałam sztuki przebywania w dwóch miejscach na raz. Pierwszą umowę o pracę dostałam dużo później, kiedy podejmowałam pierwsze zatrudnienie. Ciekawa jestem bardzo skąd więc i na jakiej podstawie Bank uważa, że miałam taką umowę o pracę na czas nieokreślony.
"obowiązek udowodnienia wyłudzenia kredytu (..) spoczywa na osobie kwestionującej jej ważność".
Czyli ze winny dopóki nie udowodni że niewinny? Bank widać ma swoje własne prawo niezależne od polskiego. Zresztą od kiedy ja się pytam, w prawie polskim, obywatel jest od udowadniania czegokolwiek? Obowiązek udowodnienia i prowadzenia śledztwa należy do policji, prokuratury, sądów, nie do mnie. Ja to mogę co najwyżej zgłosić.
Ok, krótko mówiąc, nie chcą polubownie, to nie. Łaski bez. Spotkamy się w sądzie tym bardziej, że doszło już do zajęcia mojej pensji i muszę ich pozwać o bezpodstawne wzbogacenie i zwrot tego co zabrali. Zostali poinformowani o tym, że podejmę takie działania jeśli będą ode mnie egzekwować należność. Może i wobec instytucji banku jestem robakiem, który niewiele im zrobi, ale postaram się ugryźć tak by ich zabolało chociaż na chwilę.
Na zakończenie piekielny smaczek - moja rodzicielka nie czuje się winna, czuje się pokrzywdzona przeze mnie, swoją wyrodną córkę, że zamiast zamknąć się i spłacać pokornie jej dług jaki zaciągnęła na moje dane i przyjąć jej winy, odmawiam, walczę i że podałam ją do prokuratury. Ciąg dalszy nastąpi po rozprawach sądowych.
uslugi
Jak komornik wstrzyma się bez powodu z egzekucją, wierzyciel może go pozwać... Skoro Ty nie chcesz płacić, czemu komornik miałby dla ciebie, na gębę, ze swojej kieszeni zapłacić? Może okaż się człowiekiem, i po prostu zapłać? Nie? No to nie wyzywaj innych od nieludzi, że też nie chcą za nie swoje winy bulić.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 maja 2014 o 15:58
@bloodcarver: Prrr szalony ;) pisałam, że dostał przecież wszystkie pisma, łącznie z tym że sprawa jest w sądzie, z zawiadomieniem z prokuratury, itd. Na tej podstawie moja prawniczka twierdzi, że mógłby się wstrzymać, ale to zależy od niego. Widocznie nie chciał. Nie musisz od razu mnie atakować, czasem wystarczy najpierw zapytać czemu tak go oceniam.
Odpowiedz@bloodcarver: A zauważyłeś ze OP tez nie ze swojej winy ma płacić?
Odpowiedz@bloodcarver: a dodam, że jeszcze dostał też pisemne przyznanie się osoby winnej. Czy to Ci rozjaśnia sytuację, czy nadal będziesz atakował?
OdpowiedzLudziska, komornika rozliczać można tylko z wyroków i nakazów sądu. Jeśli jest prawomocny wyrok bądź nakaz, i trafił do komornika, to bank może komornika ścigać za odstąpienie od egzekucji. Dotarło? Myślicie, że bank w swej łaskawości od tego odstąpi? Co w opowieści jak to bank traktuje autorkę dało wam jakiekolwiek podstawy myśleć, że wobec komornika zachowa się sympatycznie, hmmm? No, słucham? Bo wiecie, tak jak ja patrzę, to z historii wcale nie wynika, żeby bank był chętny darować tą kasę!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 maja 2014 o 16:19
@Massai: Komornik może wstrzymać egzekucję: a/ na podstawie wniosku wierzyciela - czyli banku b/ na podstawie informacji z sądu, iż sprzeciw od nakazu zapłaty został uznany za skuteczny Dopóki nie ma takich informacji komornik działa zgodnie z prawem. Nie kwestionuje racji autorki, a nawet w nie wierzę, ale zrozumcie, że komornik nie raz spotyka się z różnymi tłumaczeniami, że nie powinien czegoś robić a są to tylko kłamstwa dłużników.
Odpowiedz@bloodcarver: Może okaż się człowiekiem, i po prostu zapłać? - to może ja wezmę sobie kredyt na Ciebie, a Ty okażesz się człowiekiem i mi go spłacisz?
Odpowiedz@Massai: dokładnie tak jest. Nie rozumiem działań prawniczki. Już dawno powinna złożyć wniosek o wstrzymanie egzekucji oraz skargę na czynność komornika.
Odpowiedz@Werchiel: co to ten OP i co to ma do rzeczy?
Odpowiedz@mesiash: Skrót zaczerpnięty z anglojęzycznych forów dyskusyjnych, spopularyzowany i przyjęty przez duże serwisy, jak np. Reddit. Original Poster, czyli osoba, która pierwotnie zamieściła wpis/historię/obrazek. W tym przypadku - autorka i główna bohaterka historii. Jeśli przeczytasz poprzednie wpisy, zauważysz, że kredyt zaciągnęła jej matka - na nazwisko i dokumenty autorki. Bank nie przeprowadził poprawnej weryfikacji, a teraz upomina się o pieniądze u córki, która nie miała z tym nic wspólnego.
Odpowiedz@TerrorZone: "moja prawniczka twierdzi..." - wątpię abyś miała prawniczkę, bo ta sprawa już dawno byłaby załatwiona, tak jak napisała @ewilek. Chyba, że to jest "prawniczka"-koleżanka z II roku studiów, która doradza za piwo.
Odpowiedzciekawa jestem jak to się dalej rozwinie...
Odpowiedz"obowiązek udowodnienia wyłudzenia kredytu (..) spoczywa na osobie kwestionującej jej ważność". Czyli ze winny dopóki nie udowodni że niewinny? Bank widać ma swoje własne prawo niezależne od polskiego. No nie do końca zasada ogólna jest taka, że ciężar dowodu spoczywa na osobie wywodzącej z faktu skutki prawne. Czyli jednak na Tobie.
Odpowiedz@mariamasyna: Akurat skutek prawny "płacić trzeba" bank wywodził. Tyle, że najwyraźniej wywiódł go skutecznie w poprzednim postępowaniu, na które autorka nie dotarła wcale... A teraz autorka chce odkręcić wyrok, który się uprawomocnił i dostał klauzulę wykonalności, więc ma problem.
Odpowiedz@bloodcarver: bank wywodził skutek "płacić trzeba" a "płacić nie trzeba, wyłudzenie" - leży w gestii autorki...
Odpowiedz@bloodcarver: Ale przecież autorka nie dotarła z winy osoby wysyłającej listy ORAZ banku, który po prostu wziął nieprawdziwie informacje na temat autorki i dał innej osobie kredyt. Przecież to jest bezsensu. Jeżeli nawet nie mieli ważnego adresu to niby o czym my tu rozmawiamy?
Odpowiedz@Massai: i błąd. Masz 7 dni od momentu, w którym dowiesz się o pierwszej czynności komornika (tutaj zajęciu pensji) na wysłanie do sądu, który wydał nakaz zapłaty, sprzeciw do tego nakazu oraz wniosek o dostarczenie go na prawidłowy adres. I wszystko jest do odkręcenia.
OdpowiedzSa widac nie tylko wyrodne dzieci, ale bardzo czesto tez wyrodni rodzice. Dziwne tylko, ze pracownik banku dal sie tak latwo oszukac, bo chyba matka wyglada inaczej niz corka na dowodzie, oraz ma inny podpis. Matce powinno prawo solidnie przykopac, bo wykazala wielka energie kryminalna przy tym oszustwie, a rownoczesnie rozbrajajaca naiwnosc, ze to wszystko nie wyjdzie na wierzch, albo ktokolwiek (bank, corka, komornik, sad, prokurator) jej odpusci.
OdpowiedzŚwietna mamusia. Niedługo możesz zapewne spodziewać się wezwania do płacenia alimentów na jej rzecz.
OdpowiedzA zawiadomiłaś rzecznika praw obywatelskich, nadzór bankowy? Często takie cwane firmy spuszczają z tonu, jak tylko dostają od którejś z powyższej instytucji pismo z prośbą o wyjaśnienie sprawy. Dobrze by było, aby korespondencja równolegle "leciała" i do nich.
Odpowiedz@didja: rzecznika praw obywatelskich?? Chyba raczej rzecznika praw konsumenta :)
OdpowiedzPo prostu napisz orzeczenie do banku, że jest to jawne oszustwo. I bank nie dopatrzył formalności i trzeba po pensji ni Ciebie tylko urzędnika, który obsługiwął rodzicielkę. Dopisz, że jeżeli pieniędze nie zostana Ci oddane i dalej będa na Tobie siedzieć zamiast na osobie winnej, to wysylasz do prokuratyry pismo. Dajesz im czas miesiąc i idziesz do prokuratury.
Odpowiedzto jedna z większych grup bankowych czy parabank? I jak duża jest kwota? Jeśli to wszystko zdarzyło się naprawdę, to zatrważa mnie rozmiar nadużyć, bo banki wręcz obsesyjnie sprawdzają zdolność kredytową kredytobiorców, dla nich najbardziej liczy się stałość zatrudnienia i dochodów - po podpisaniu wstępnej umowy, cała rzesza ludzi sprawdza czy dana osoba ten kredyt spłaci i dopiero wtedy można dostać kasę. Jest jeszcze szereg dokumentów od zaświadczenia od pracodawcy, przez pity po wyciągi z konta i zaświadczenia z ZUS-u i byłabym skłonna uwierzyć, że ktoś nie dopatrzył się, że dowód jest już nieważny, ale że nikt nie sprawdził tak kluczowych rzeczy juz nie.
Odpowiedz@scumbagsteve: mocno optymistycznie (lub pesymistycznie, zależy od punktu widzenia) patrzysz na świat :P przy małych (z perspektywy banku) kwotach nie ma żadnej rzeszy ludzi sprawdzających papierki. Czasem nie ma nawet jednej takiej osoby. Po prostu to się nie opłaca - "rzesza" ludzi kosztuje więcej niż koszty generowane przez niewielki procent kredytów malej wartości, które nie zostaną spłacone. Tak na przykład działa proponowanie kredytów na podstawie wpływów na konto. Nikt się nie będzie bawił w sprawdzanie ton papierków na kredyt za 20 tys. (bo dla kredytobiorcy może być to kwota znaczna, ale dla banku praktycznie zerowa i ginąca w masie). @Terrorzone: Jeżeli to nie parabank (tam mogą być kompletne cyrki, więc się nie wypowiem) i kwota jest niewielka dla banku, prawdopodobnie taką samą uwagę jak przy udzieleniu kredytu bank przykłada do jego weryfikacji. Czytaj: pisma do Ciebie pisze jakaś studentka drugiego roku dorabiająca sobie w dziale windykacji ze stażem miesiąc, a dokładniej nie pisze tylko robi ctr+c, ctr+v z drobnymi zmianami jak nr dowodu i nazwisko. Spróbuj dostać się z pismem do kogoś, kto w ogóle zajrzy do sprawy. Masz szansę się dogadać, bo marketingowo nie opłaca im się usłyszeć swojej nazwy w tv przy takiej sprawie.
Odpowiedz@alicees: Nie zgodzę się, nawet takie pierdoły jak limit w koncie na 500 zł są weryfikowane. A przy kwocie 20000 wymagane są już dokumenty, które są dobrze sprawdzane, wpływy na konto przychodzą od konkretnego pracodawcy, firma musi istnieć i bank dowiaduje się czy dana osoba rzeczywiście tam pracuje. Jedna strata z niedopatrzenia to jak 2 zł, które wypadnie przez dziurawą kieszeń, ale spójrz na to globalnie, cała masa ludzi składa wnioski o kredyt, gdzie jako pracodawcę podaje firmę, która upadła 10 lat temu, podkręca wynagrodzenia o kilka tysięcy, bierze kredyt na 1000 zł, na który ma zdolność, a potem dodaje sobie do wypłaty drugie tyle i próbuje wyłudzić 100 tysięcy, albo preparuje dokumenty. Ludzie potrafią być naprawdę zdesperowani jak potrzebują pieniędzy, a zdarzały się sytuacje, kiedy już wypłacone pożyczki zostały zabierane, bo wyszły na jaw jakieś machloje.
OdpowiedzNie wiem, czy masz kontakt z mamuśką, nie wiem, czy masz wystarczająco dużo odwagi, aby to zrobić, ale pomyśl o tym, żeby pójść do swej rodzicielki, wszcząć awanturę o ten kredyt, nagrać wszystko na dobrej jakości dyktafon (kup lub wypożycz, jakość nagrania jest bardzo istotna) i przedstawić ów nagranie jako dowód w sądzie :) To najlepsza opcja, aby uwolnić się od zarzutów ze strony banku, komornika i tego chorego wymiaru sprawiedliwości. TO najprostszy sposób, a jako dziennikarz wiem, że nagrane słowo jest najcenniejszym dowodem w KAŻDEJ sprawie :)
Odpowiedz"Czyli ze winny dopóki nie udowodni że niewinny?" Owszem. Art. 253 kpc "Jeżeli strona zaprzecza prawdziwości dokumentu prywatnego albo twierdzi, że zawarte w nim oświadczenie osoby, która je podpisała, od niej nie pochodzi, obowiązana jest okoliczności te udowodnić".
OdpowiedzPozew o parę milionów za wyłudzenie, oszustwo, nielegalne pozyskiwanie środków, to wszystko przeciwko bankowi. Przeciwko rodzicielce - też o parę tysięcy, za podrobienie podpisu, uszczerbek na zdrowiu psychicznym oraz spowodowanie szkody materialnej. Tutaj szacunek do rodzica nie istnieje - za głupotę i oszustwo powinno się słono płacić.
OdpowiedzJakaś masakra...
Odpowiedz