Jestem w 18 tygodniu ciąży, więc brzuch jest już widoczny. Wczoraj musiałam pojechać rano do miasta w celu załatwienia kilku spraw. Wiadomo, 9 rano, autobus pełen uczniów, studentów no i emerytów.
Stanęłam sobie przy drzwiach, gdyż czułam się w miarę dobrze i nie czułam potrzeby zganiania zmęczonych życiem gimnazjalistek z siedzeń. Stałam sobie obok kilku studentów.
Po drugim przystanku zaczęłam się źle czuć, jednak zanim zdążyłam zareagować i jednak podejść do kogoś i poprosić o ustąpienie miejsca, zrobiło mi się ciemno przed oczami i jedyne co pamiętam to osuwanie się na podłogę.
Na szczęście ocknęłam się po kilku sekundach i się zdziwiłam. To nie studenci zgarnęli mnie z podłogi, nie młode kobiety ani ludzie w moim wieku. To para staruszków podniosła mnie, posadziła, podała mi wodę i zajęli się moją torebką, podali mi ją i powiedzieli żebym sprawdziła czy nic nie zginęło.
Wszyscy młodzi, pełni sił ludzie byli nagle zajęci patrzeniem się w telefony, notatki czy przyglądaniem się krajobrazowi za oknami autobusu.
Powiedziałam że zgubiłam bilet, który trzymałam w ręce, okazało się że leżał pod stopami jednego ze studentów który słyszał wszystko co mówiłam. Podniósł go? Skądże, starszy pan musiał się przejść i go podnieść.
komunikacja_miejska
Nie wrzucaj wszystkich do jednego worka...
OdpowiedzFaktyczne piekielne, ale uogólnianie jest niewłaściwe. Ja osobiście bym Ci pomogła, zapewniam, że znam masę osób, które też by nie były obojętne.
Odpowiedz@no_serious: faktycznie nie powinnam, szkoda że nie trafiłam na Ciebie albo kogoś takiego.
OdpowiedzWspółczuję, ale nie każdy by się tak zachował. Studenci (oczywiście nie wszyscy) to też dobrzy ludzie, którzy są pomocni i życzliwi... Niekiedy piekielni okazują się ludzie starsi, jak widać ich też nie można wrzucać do jednego worka..
OdpowiedzHistoria na pewno piekielna ale gdybym ja nie zdążyła pomóc a widziałabym, że ktoś już pomaga ciężarnej kobiecie to nie robiłabym sztucznego tłumu. Zemdlałaś, nie wiesz czy jakiś student nie rzucił się z pomocą.
Odpowiedz@Aniela: Racja. Chociaż z drugiej strony, jakbym zobaczyła, że para staruszków szarpie się z ciężarną, to jednak bym podeszła pomóc. Z resztą, tak do końca chyba nie wiadomo kto autorkę przetransportował na siedzenie, może jednak ktoś jeszcze pomagał?
OdpowiedzAutorka popełniła błąd. Zaraz po wejściu do autobusu powinna była wybrać sobie kogoś, podejść do tej osoby i oznajmić jej, że została mianowania do ratowania w przypadku omdlenia, a także do ewentualnego zbierania bambetli, gdyby się przypadkowo rozsypały. A tak to powstał foch i pretensje do "młodych i zdrowych ".
Odpowiedz@Fomalhaut: Są lepsze sposoby, np. "na staruszka". Się zawisa nad siedzącym i się sapie. Piekielnych nie czytasz?
Odpowiedz@Fomalhaut: tak jak napisałam, po wejściu do autobusu czułam się dobrze, a też nie chcę z siebie robić obłożnie chorej. Zasłabłam nagle.
Odpowiedz@krocha: toobie jest potrzebny zdrowy kopniak w dupe. Nie chcesz robić z siebie obłożnie chorej, ale tu się rzucasz, że skoro zasłabłaś to nikt młody nie ruszył ci z pomocą. No przecież nie jesteś chora, to o co pretensje? Skąd wiesz, że ktoś z młodych nie chciał ci pomóc? I kogo do jasnej cholery ma obchodzić, że ty w ciąży jesteś? Twój brzuch - dbaj o niego. Wiem jak to jest i sytuacji wiele przeszłam. Ale to kwestia podejścia i wychowania a nie postawy roszczeniowej.
OdpowiedzPonieważ Urzędy Pracy wysyłają absolwentów na różne durnowate staże z których gówno wynika poza nauką robienia kawy, proponuję zająć stażystów pożyteczniejszą pracą - mianowicie za kasę z UP dana osoba byłaby oddelegowywana na 9 miesięcy do kobiety w ciąży na stanowisko Pomagiera Ciążowego. Pomagier Ciążowy byłby to chłopak lub dziewczyna na posyłki który by załatwiał za kobietę wszystkie sprawy po to by ona nie musiała gnieść się w autobusach. Względnie mogliby robić to więźniowie z lekkimi przestępstwami na przykład za alimenty albo niepłacenie podatków po to żeby skrócić sobie karę. Albo absolwenci filozofii za miskę jedzenia.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: o nasz druid-filozof powròcił
Odpowiedz@osvinoswald: Nie było mnie bo ścinałem sierpem jemiołę a później zagadałem się z Arystotelesem.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: popieram:) aż żal, że "słyszę" sarkazm:)
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Akurat z tą częścią o alimenciarzach się zgadzam.
OdpowiedzGdyby staruszkowie wysyczeli,ze autorka jest ladacznicą, co nogi rozlożyla,to wszyscy by pisali negatywnie na temat seniorów. A gdy chodzi o młodych co nawet palcem nie kiwneli to juz glosy oburzenia, ze wszystkich wklada do jednego worka. Lekka hipokryzja moi piekielni. We wszystkich grupach wiekowych są zsròwno chamy jak i normalni ludzie.
Odpowiedz@osvinoswald: Pięknie napisane :)
Odpowiedz@osvinoswald: Nie przesadzaj. Ja nie dyskryminuję nikogo, wszystkich nienawidzę równie mocno.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: oj, bo tata jednej z użytkowniczek naśle na ciebie egzorcystę!!!masz być tolerancyjny, zrozumiane? :)
Odpowiedz@osvinoswald: Nie istnieje coś takiego jak tolerancja. Gdyby istniała to musiałbym tolerować ludzi którzy nie są tolerancyjni.
Odpowiedz@osvinoswald: Dokładnie tak:) A z drugiej strony gdzie podziała się jakakolwiek uprzejmość? Przecież studenci na ogół są tylko trochę młodsi od ciężarnych kobiet. Mam 30 lat i zastanawiam się, czy tylko nas trzydziestolatków i starszych uczyli, że należy ciężarnym, starszym i osobom o kulach ustępować miejsca?
OdpowiedzWszyscy na wszystkich mają wyje##ne.
OdpowiedzKiedyś ustąpiłem miejsca pewnemu staruszkowi. Za chiny nie chciał usiąść ale go zmusiłem. Trochę mi głupio było jak się dowiedziałem, że chce wysiąść. :-(
Odpowiedz@pydu: Nie załamuj się, następnym razem będzie lepiej:):):)
OdpowiedzSzczerze nie rozumiem jak kobiety w ciąży lub rodzice z małymi dziećmi mogą z własnej woli podróżować transportem publicznym. Abstrahując od tego że jest to piekielnie niewygodne i upierdliwe (brak klimatyzacji w upały, brak ogrzewania zimą, długi czas oczekiwania na niektóre autobusy) to do tego natłok pasażerów to największe z możliwych siedlisko zarazków i brudu. Może i jestem nienormalna, ale wychodzę z założenia, że jeżeli nie byłoby mnie stać na utrzymanie samochodu, to na utrzymanie dziecka tym bardziej. Szczególnie zapewniając mu dogodne warunki rozwoju.
Odpowiedz@Shineoff: wiesz, jeżdżenie komunikacją miejską nie oznacza, że nie zapewniasz dziecku warunków rozwoju. W pewnym sensie mogłabym się z Tobą zgodzić, ale nie zawsze wszystko przewidzisz, poza tym kto powiedział, że z własnej woli. Czasem na przykład w rodzinie jest jedno auto a kierowcą jest Twój ciężko harujący mąż, aby na te warunki rozwoju zarobić. I co... i d..a. Jak nie wyrwie się z pracy to do lekarza popychasz autobusem. Troszkę dojrzałości proszę.
Odpowiedz@Shineoff: nie wpadłaś na to, że czasami komunikacja jest dużo szybszym i wygodniejszym środkiem transportu? Z warszawskich Bielan na Ursynów kilka razy szybciej dojedziesz metrem niż samochodem. W godzinach szczytu łatwiej jest przemknąć się tramwajem niż stać w korkach. Mam wrażenie, że żyjesz jeszcze w PRLu i nie ogarnęłaś pewnych zmian w rzeczywistości. Samochody nie są już na zapisy :) i nie stanowią dobra luksusowego świadczącego o wysokim poziomie materialnym. A w komunikacji miejskiej od dawna jest ogrzewanie i klimatyzacja.
Odpowiedz@Shineoff: Mam prawo jazdy i własny samochód, a jak byłam w ciąży to jeździłam autobusami i tramwajami. Tylko dlatego, że zdarzały mi się kilkusekundowe zaburzenia wzroku, których nie mogłam przewidzieć. A wolałam oślepnąć na chwilę w autobusie niż na środku ruchliwego skrzyżowania.
Odpowiedz@grupaorkow: Nie żyłam nigdy w PRLu, urodziłam się rok później :) Jeździłam komunikacją w Warszawie przez całe życie, dopóki nie przesiadłam się do samochodu i nigdy do niej nie wrócę, żeby nie wiem co. Nie uważam, że samochód to jakieś dobro luksusowe (chociaż akurat w polsce utrzymanie samochodu i ceny paliwa są horrendalnie drogie w porównaniu do zarobków). nie zgodzę się również z tym, że z Bielan na Ursynów się dojedzie metrem szybciej. Poza tym komunikacja miejsca ma to do siebie, że przystanków nie ma wszędzie i jeśli chcesz dojechać w wiele miejsc to czeka Cię również długi spacer. Nie każdy lubi spacerować, szczególnie jak na dworze jest -20 stopni. Owszem, od dawna jest w ZTM klima i ogrzewanie, ale bardzo często nie działające. I nie mów mi, że warunki są dobre jak wbija się do autobusu mnóstwo ludzi plus śmierdzący menele. @mamaOli: Po pierwsze jak masz w rodzinie jedno auto i jednego kierowcę to znaczy, że można byłoby (absolutnie nie mówię teraz że trzeba) zastanowić się nad zwiększeniem ilości chociażby kierowców, bo to jest najzwyczajniej na świecie zwiększenie wygody i możliwości. Po drugie nie zarzucaj mi braku dojrzałości, bo akurat uważam, że skoro jestem w stanie realnie ocenić moją sytuację finansową i decydować się bądź nie na posiadanie dzieci, to chyba właśnie to jest dojrzałość.
Odpowiedz@Shineoff: zaiste kretyński wpis, masz jakąś obsesję na punkcie brudu :) ?W Polsce akurat jest tak mało ciepłych dni że brak klimatyzacji na pewno nie jest problemem, siedlisko zarazków - raczej kobiecie w ciąży one bardzo nie grożą. Wychodzisz z naprawdę głupiego założenia - akurat utrzymanie samochodu w naprawdę dobrym stanie w połączeniu z codzienną jazdą nim może kosztować więcej niż utrzymanie dziecka. Ale dla Ciebie pewnie każdy kto samochodu nie ma to plebs, nieważne z jakiej przyczyny... smutne.
Odpowiedz@Shineoff: A czy uznajesz w ogóle jakiekolwiek inne wartości poza dobrami materialnymi? Czy możesz zrozumieć że ktoś nie lubi samochodów i z różnych przyczyn ani nie chce ich kupować, ani mieć prawa jazdy? Twoje poglądy są szokujące. Samochód i kierowcy w domu to nie są podstawy zapewnienia dobrego wychowania czy warunków, szczególnie w dużych miastach. Irytujące są te twoje wywody i pouczania - dajże żyć innym. I jak Ci już ktoś napisał, dla wielu kobiet w ciąży prowadzenie samochodu jest niebezpieczne - ale tak, twoim zdaniem pewnie powinny korzystać z taxi. Pusta jesteś.
Odpowiedz@bromba69: bożesztymój, chcesz powiedzieć, że NIE MACIE SZOFERA?! Prowadziłaś samochód sama? I zdecydowaliście się na dziecko w TAKICH WARUNKACH? Skrajna nieodpowiedzialność, po prostu skrajna.
Odpowiedz@Shineoff: No, najlepiej by było, jakby każdy po ukończeniu 18 r.ż. posiadał prawo jazdy i własny samochód. Pomyśl sobie, że jakby ci wszyscy ludzie, którzy poruszają się komunikacją miejską i uważasz ich za plebs, przesiedli się nagle do samochodu, to wracałabyś z pracy do domu... Hmm, ze 2 dni? :D Utonęlibyśmy w jednym wielkim korku :P
Odpowiedz@Shineoff: Odnośnie ostatniego zdania i tak, i nie. Nie da się porównać zdolności finansowych do posiadania dzieci do ilości aut w rodzinie. Oczywiście, zgodzę się, że aby mieć dziecko, trzeba mieć na dziecko, ale wybacz, dla mnie Twój pierwszy komentarz brzmi jak wypowiedź gimnazjalistki. Aż się zdziwiłam, że Ty 1990 rocznik jesteś. Niewykluczone, że jak odezwie Ci się zegar biologiczny to zmieni się perspektywa:). Nie krytykuje Cię, tylko po prostu się z Tobą nie zgadzam.
Odpowiedz@Shineoff: akurat nie każdy jest urodzonym kierowcą i ja jestem osobą, która bałaby się prowadzić auto. Taka już jestem :) Niestety mój partner nie może się zwalniać z pracy kiedy tylko mam potrzebę gdziekolwiek wyjść, a też istnieją sprawy, które po prostu załatwić trzeba. A to że nie mam dwóch aut nie oznacza że nie stać mnie na utrzymanie dziecka.
Odpowiedz@Shineoff: ja kierowca nigdy sie nie czulam i nigdy mam nadzieje nie bede, sa ludzie, ktorzy zwyczajnie sie do teog nie nadaja, z roznych wzgledow i to nie Ameryka, gdzie prawo jazdy pelni funkcje ID- dowodu osobistego, jedynego dokumentu tozsamosci i to niemal oczywiste, ze kazdy je posiada no i nie kazdy ma "na zbyciu" te 1000-1500 zl na kurs, dodatkowe godziny jazd itp...
OdpowiedzPowiedz mi, ile osób miało Ci się rzucić z pomocą? Myślę, że dwie wystarczyły w zupełności. Szczerze mówiąc, gdybym była świadkiem takiej sytuacji i ktoś pomógłby szybciej ode mnie, nie wtrącałabym się żeby nie krępować i osaczać dodatkowo osoby, która zasłabła.
Odpowiedz@SillyRabbit: nie twierdzę że powinny się zbiegać tłumy, tylko dziwne jest to że młodzi ludzie pełni sił nie mogli "wyręczyć" staruszków
Odpowiedz@SillyRabbit: Jeśli masz wolniejszy refleks od pary emerytów, to pomyśl o wizycie u neurologa.
Odpowiedz@Boruta: Co ma do tego refleks jeżeli ktoś stoi bliżej ode mnie?
Odpowiedztroche nie na temat, ale naprawde w 18 tygodniu widac ci brzuszek? a moze tylko ty go widzisz? ja jestem w 34 i jak zaloze sweter i plaszcz to nie jest on jakos bardzo widoczny, zalezy jeszcze jak sie stanie. poza tym to nie jest tak ze kazdy jak cie widzi to ten brzuch wali po oczach, jak po prostu sie rzuci okiem to mozna nie zauwazyc.
Odpowiedz@butelka: Różnie bywa, może u niej akurat widać- ja w 18tyg. jak mówiłam komuś, że jestem w ciąży, to myśleli, że sobie z nich jaja robię, ale kuzynka męża z brzuchem tylko o tydzień starszym od mojego :) sprawiała, że ludzie na ulicy się przed nią rozstępowali jak Morze Czerwone :)
Odpowiedz