Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W moim mieście ostatnimi czasy świeżo co wyremontowali izbę przyjęć w szpitalu…

W moim mieście ostatnimi czasy świeżo co wyremontowali izbę przyjęć w szpitalu i przy okazji pojawił się nowy WYKWALIFIKOWANY PERSONEL. Nowoczesny, przyjazny dla pacjenta.. Tylko teoretycznie.

Lany poniedziałek, komunikacja miejska.
Jechałam autobusem kiedy jakaś starsza pani zasłabła. Dostała drgawek, zaczęła mieć duszności, zemdlała, prawdopodobne stan przedzawałowy ale lekarzem nie jestem, więc nie mi to oceniać. Kierowca autobusu zadzwonił na pogotowie i przeprowadził 10 minutową rozmowę z dyspozytorką z której i tak wynikło, że karetka nie może przyjechać i że ma ją przywieźć AUTOBUSEM DO SZPITALA bądź wsadzić w taksówkę. Autobus nie wjedzie do szpitala bo są bardzo wąskie drogi na jego terenie,więc poprosił żeby pielęgniarka wyszła z wózkiem na przystanek obok szpitala po starszą panią.

Zajeżdżamy na przystanek i nic. Żadnej pielęgniarki ani wózka. Autobus musiał wjechać na teren szpitala, kobieta schodziła już powoli na drugi świat. Kierowca zajechał pod izbę przyjęć, a tu żadna pielęgniarka nawet palcem nie kiwnęła pomimo trąbienia, dopiero kiedy jakiś pan wyszedł z autobusu po wózek, pielęgniarka z łaską wzięła wózek i spacerkiem podeszła do autobusu po schodzącą na tamten świat panią. Podstawiła wózek i nic, czeka aż ktoś ją weźmie i posadzi zamiast wejść po starszą panią, wziąć kogoś do pomocy i przenieść staruszkę na wózek.

Przed autobusem stały 3 karetki w tym stało kilku ratowników. Nikt nie pomógł, nawet palcem nie kiwnęli. To jest śmieszne! Opisuję to by nagłośnić sprawę, bo to co się dzieje w służbie zdrowia jest dla mnie śmieszne. Takie zachowanie pielęgniarki powinno być karane zwolnieniem dyscyplinarnym. Zamiast spieszyć z pomogą ona spacerkiem odwozi pacjentkę na izbę, u której może się liczyć każda minuta. Od tego ona tam jest żeby pomagać ludziom. Nie wspomnę o zachowaniu ratowników, nie pomogli w posadzeniu starszej kobiety tylko kierowca i pasażerowie posadzili i przypięli panią do wózka.

Jaka tragedia musi się stać żeby właśnie tacy ludzie ponieśli konsekwencje? Wiem tyle, że sytuacje trzeba nagłośnić w mediach. Nie wspomnę już o tym, że autobus jest cały porysowany bo uliczki są tak ciasne, że trudno jest wyjechać autem, a co dopiero wielkim autobusem.
Po coś ratownicy i karetki są. Najwyraźniej do tego żeby stać i ładnie wyglądać.

komunikacja miejsca szpital

by vbmn
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar thalia
-3 11

Aż trudno wyobrazić sobie coś takiego.

Odpowiedz
avatar ShapeOfMyHeart
12 12

@thalia: A ja już chyba czytałam na tym portalu równie nieprawdopodobną historię tej samej użytkowniczki (charakterystyczny nick), oczywiście skasowana. Jeśli w mediach faktycznie usłyszymy o pędzącym pod szpital autobusie, to zwrócę honor, póki co mam tą opowieść za śmieszną (i kolejną) bajeczkę, przykro mi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
30 34

Jeżeli to prawda to daj więcej danych. Miasto, szpital, godzina wydarzenia.

Odpowiedz
avatar wonsik
11 11

@vbmn: Jestem akurat z Głogowa i nie słyszałem o czymś takim. Fakt, podjazd do szpitala jest wąski, ale pod drzwi główne. W święta czynna jest pomoc świąteczna, gdzie dojazd jest dość dobry. A piszę o tym, że cisza, bo mało co tu się dzieje, a o autobusie KM wjeżdżającym na teren szpitala na pewno było by dość głośno. Jakiej linii był to autobus?

Odpowiedz
avatar Vampi
4 4

@vbmn: Teraz tylko czekac i ogladac Uwage, Pod napieciem, Dlaczego ja?

Odpowiedz
avatar sidney
1 1

@vbmn: G***o prawda, ojciec jest Głogowskim kierowcą autobusu i na pewno historyjka była by mi przekazana z pierwszej ręki

Odpowiedz
avatar Vampi
27 27

No, w tym przypadku to chyba wszyscy klaskali kierowcy autobusu.

Odpowiedz
avatar ruda_franca
12 14

Troche nie realne sie to wydaje. Ale faktycznie, kambodia ma racje, jeśli to prawda to daj więcej informacji i nagłośnij całą sprawę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 10

@plokijuty: Nie twierdzę że takie sytuacje mogą się zdarzyć, nawet znalazłem jeszcze jedną z Łomży.. Tylko że w tych sytuacjach decyzję o dowiezieniu podejmowali kierowcy autobusów a personel szpitali wykazał duże zaangażowanie. Też narzekam na organizacyjny bałagan reprezentowany przez NFZ ale nie ulegajmy paranoi. W szpitalu kiklkanaście osób wykazuje obojętność na wjechanie autobusu i wywlekanie z niego "umierającego" pacjenta ??? Bez przesady proszę.

Odpowiedz
avatar notaras
24 24

Czyli autobus który nie mógł podjechał do szpitala, bo droga była za wąska, podjechał do tego szpitala po za wąskiej drodze?

Odpowiedz
avatar biala
26 32

Czasem się zastanawiam czy ludzie rozumieją różnice w obowiązkach pielęgniarek, lekarzy, ratowników i pozostałego personelu. Po tej historii widać, że NIE ROZUMIEJĄ. Pielęgniarka nie miała prawa wywędrować sobie na przystanek w czasie pracy i czekać na autobus, który, jak widać, mógł podjechać pod szpital. Ona NIE JEST OD TEGO! Od takich akcji to co najwyżej są ratownicy, więc nie jedź po pielęgniarce, bo to nie jej wina ani obowiązki. Jeżeli ktoś tu zawinił, to raczej dyspozytorka karetki, a jeżeli faktycznie był stan zagrożenia życia, to każdy z tego autobusu miał taki sam obowiązek pomóc tej pani, jak personel szpitala. dodatkowe smaczki: 1. Kierowca poprosił, żeby pielęgniarka wyszła na przystanek- poprosił kogo? Dyspozytorkę karetki? To kierowca jest idiotą, czy Ty tak epicko kolorujesz? 2. Mówisz, że się nie znasz ale widzisz, że kobieta w autobusie umiera. Rozumiem, że autobus szaleje, kierowca trąbi, starsza pani umiera, a pielęgniarka i ratownicy stoją i się patrzą? Kim trzeba być, żeby w to uwierzyć? 3. Kierowca i pasażerowie przypięli panią do wózka. Ciekawy ten wózek... Te pasy to wbudowane były, czy ktoś zrywał z siebie ubranie, żeby panią przypiąć? Ciemnota, wszędzie ciemnota.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 kwietnia 2014 o 11:42

avatar biala
12 12

@vbmn: Dobra rada-zanim 'nagłośnisz sprawę' i będziesz rzucać oskarżenia, to zastanów się kogo właściwie oskarżasz? Dowiedz się kim są: lekarz, pielęgniarka, ratownik, dyspozytor, a potem się wypowiadaj gdziekolwiek. Teraz piszesz, że dyspozytorka stała obok zamiast pomóc. Litości- dyspozytorka, to ta pani, co odbiera telefon, gdy dzwonisz na pogotowie, więc nie mogła stać obok :) Poza tym dyspozytorka nie ma ani wiedzy, ani (co ważniejsze) WŁADZY potrzebnej do wysłania jakiejkolwiek pielęgniarki na jakikolwiek przystanek autobusowy i wątpię, żeby taką władzę miał ktokolwiek :) Jak dla mnie, to powinno się oberwać tylko jednej osobie, dyspozytorce właśnie. A tutaj mamy piękny pojazd na bogu ducha winny personel. Zdaj sobie sprawę z tego, jak sytuacja wyglądała ze strony personelu- podjeżdża autobus, ludzie panikują, jedna pani źle się czuje... totalny chaos. Wątpię, żeby personel, a zwłaszcza pielęgniarka, wiedzieli o co tak naprawdę chodzi z tym autobusem, bo wyobraź sobie, że dyspozytorka nie dzwoni do ludzi na prywatne komórki :P

Odpowiedz
avatar marra
-4 6

System NFZ oczywiście u nas niestety kuleje ale w tej historii moim zdaniem to nie system zawinił a ludzie...

Odpowiedz
avatar korbalodz
9 9

Przeczytałem historię i komentarze. Nadal jestem pełen niewiary w tę historię. Wytłumaczę wam powody mojego niedowierzania. W Łodzi co jakiś czas ktoś zasłabnie w pojeździe komunikacji miejskiej. Na wyposażeniu mamy radia do komunikowania się z centralą ruchu. Przez alarmowe połączenie z centralą wzywam pogotowie i po kilku, kilkunastu minutach jest karetka. Każde zatrzymanie ruchu i każde zdarzenie mam obowiązek zgłosić do centrali i oni uruchamiają odpowiednie służby. Dziwna ta firma w Głogowie. Nie ma procedur w takich przypadkach? Nie ma sprzętu łączności wewnętrznej? Kierowca musi dzwonić z własnego telefonu? Dziwna ta firma, dziwna. Dwa przykłady z Łodzi: http://www.expressilustrowany.pl/artykul/807998,kobieta-zaslabla-w-tramwaju-przy-baluckim-rynku,id,t.html http://www.expressilustrowany.pl/artykul/842459,33latek-zaslabl-w-tramwaju,id,t.html

Odpowiedz
avatar refael72
11 13

W tej historii kluczowe są trzy słowa "nie znam się". A skoro się nie znasz, to ZAMKNIJ. QURWA. RYJ!!! Bo pierrdolish jak słoń żyrafę. Aha, nie jedz bielunia, ciekawe historie po nim opowiadasz, ale jest toksyczny.

Odpowiedz
avatar hukasz
5 5

Historia prawdziwa czy nie - jest prawdopodobna. Jednak jej piekielność jest wyłącznie pozorna. Z punktu widzenia osoby nieco bardziej znającej się: 1. Nie ma czegoś takiego jak stan przedzawałowy. Bo w tym momencie ma go każda osoba, która kiedykolwiek w przyszłości dozna zawału :) To jak z ciążą - zwał albo jest, albo go nie ma. 2. Skoro kierowca rozmawiał z dyspozytorem około 10 min. to znaczy, że wywiad medyczny zebrany był dość dokładnie i najwyraźniej dyspozytor (skąd wiecie, że to była kobieta?) uznał, że interwencja zespołu ratownictwa medycznego nie jest konieczna. Można na ten temat dyskutować, jednak uwierz mi, że codziennie na każdym SORze jest przynajmniej tuzin starszych pań, "które nagle doznały duszności i jest im słabo", a tak naprawdę omdlały bo np. zapomniały że w ciepły dzień należy wypić co najmniej 2 litry wody a w ogóle to nie miały apetytu i od wczoraj nic nie jadły. Jakoś nie słychać w mediach, że z tą pacjentką było inaczej, więc mniemam, że nic strasznego jednak się nie działo. Gdyby stan tej kobiety naprawdę był tak ciężki, karetka na pewno by się zjawiła. 3. Ratownicy przy podjeździe karetek - z jednej strony zwykła ludzka życzliwość nakazywałaby im pospieszyć z pomocą w przetransportowaniu kobiety z autobusu na SOR, ALE: duża część firm świadczących usługi pogotowia jest zarządzana wg peerelowsko-państwowego modelu, w którym pracownicy nie mogą liczyć na żadne wsparcie ze strony pracodawcy, które nie jest wymagane przez Kodeks Pracy. Z tego powodu w branży tej wykształciła się postawa maksymalnego unikania niepotrzebnego ryzyka. Bo załóżmy, że w nieszczęśliwy sposób podczas pomocy ratowników kobieta by się wywróciła i np. złamała nogę. Ratownika nie chroni wówczas żadne ubezpieczenie, ponieważ nie wykonywał w tym czasie medycznych czynności ratunkowych (karetka w systemie dyspozytorskim była "wolna" bądź "podczas przekazywania <innego> pacjenta w SOR"). Ponadto naraziłby się pracodawcy jeśli wyszłoby na jaw, że opóźnia zgłoszenie gotowości karetki zajmując się niezleconymi z dyspozytorni zadaniami. Przykre ale prawdziwe. Oczywiście nie twierdzę, że tak jest w Głogowskim pogotowiu - podaję jedynie możliwe rozwiązanie...

Odpowiedz
Udostępnij