Polski Bus jaki jest każdy widzi. Grunt, że bilety są numerowane, w każdym autobusie jest lista numerów biletów, i nigdy nie ma ich więcej, niż siedzeń. Natomiast same siedzenia są nienumerowane, kto gdzie usiądzie, tam siedzi.
Podróż między dwoma dużymi miastami. Wyjazd opóźnił się o prawie pół godziny, bo kilkanaście osób nie mogło znaleźć sobie siedzeń. Czyżby awaria systemu? Za dużo biletów? Otóż nie!
Kilkanaście osób było "sprytnych" i na grzeczne pytania "czy miejsce obok pana jest wolne?" odpowiadało "Nie, zajęte". Ot, umyślili sobie, że wygodniej się będzie jechało, jak nikt obcy się nie dosiądzie. Sztuczka się nie udała, bo kierowca nie mógł ruszyć ze stojącymi pasażerami, a i pasażerowie, którzy w końcu zapłacili za przejazd na siedząco, nie zamierzali stać. Ale co się obsługa namęczyła, to ich. A co spóźnienia załapaliśmy, to nasze - pasażerów.
Czemu ci ostatni pasażerowie pytali zamiast usiąść po prostu? Bo buce siadały na siedzeniach od korytarza, i nie dało się "po prostu" usiąść na siedzeniach od okna.
bus
Jak takie pajace mają ochotę siedzieć sami na podwójnym siedzeniu, to niech wykupią sobie kurde obydwa.
Odpowiedz@ziaja: Myślałem kiedyś o tym. Ale to głównie dlatego że jestem dosyć wysoki... a w autobusach z których korzysta ta firma ilość miejsca na nogi jest symboliczna. Także mając te prawie 2 metry wzrostu i pasażera obok często trzeba przyjmować pozycje o których mistrzowie kamasutry i jogini nawet nie słyszeli.
OdpowiedzMnie zastanawia czemu ludzie pytają "wolne?" - zawsze pytałam czy można, bo przy pytaniu wolne jedyne co mi przychodziło do głowy to "nie, siedzi tu mój niewidzialny przyjaciel". Ja rozumiem, że ktoś chce jechać "sam", że nie odpowiada mu towarzystwo - sama miałam pecha jechać czas przy kimś nieświeżym w zatłoczonym autobusie, ale kazać komuś stać, bo ja muszę dupę na dwóch siedzeniach rozłożyć albo moje siatki muszą odpocząć to jest chamstwo. Byłam świadkiem takiej sceny: wsiadło dwóch znających się chłopaczków, każdy zajął po dwa siedzenia jedno za drugim. na kolejnym przystanku wsiadł ktoś jeszcze (nie pamiętam płci) i zadał pytanie "Wolne?" - "nie, zajęte" odpowiedział jeden z chłopaczków. Osoba więc stała resztę drogi, a chłopaczkowi głupio się zrobiło, bo to - według mnie - miało być śmieszne, że przecież nikt tam nie siedział, to i wolne było... więc zaczął udawać - patrzy na telefon, niby dzwoni do kogoś "no gdzie jesteś?!?", niby wygląda na każdym przystanku kogoś - no, wije się nieprzeciętnie, żeby poudawać, że jednak rzeczywiście miejsce było zajęte. Miało być chyba zabawnie, wyszło z lekka chamsko.
Odpowiedz@inmymind: A mnie bawią stojący ludzie w autobusie, gdy obok są takie "pozajmowane" miejsca. Z jednej strony chamstwo zajmowaczy, a z drugiej obawa przed konfrontacją stojących.
Odpowiedz@inmymind: "Mnie zastanawia czemu ludzie pytają "wolne?" - zawsze pytałam czy można, bo przy pytaniu wolne jedyne co mi przychodziło do głowy to "nie, siedzi tu mój niewidzialny przyjaciel"." I co, na pytanie "Można?" nigdy, przenigdy nie usłyszałaś odpowiedzi "Nie, zajęte"? To nie jest kwestia "odpowiedniego" doboru pytania, tylko asertywnego postępowania z ewentualnym bucem, geez.
Odpowiedz@inmymind: Ludzie pytają, czy wolne, bo często żona siada, i trzyma miejsce dla męża, który został przy ładowaniu bagażu do luków. Albo ojciec wsiada a syn zdaje plecaki. I to naturalne, że chcą razem siedzieć. A jedną z odpowiedzi rzeczonych buców było "kolega zaraz mnie znajdzie".
Odpowiedz@inmymind: widziałam kiedyś takie "wolne" miejsca w miejskim autobusie. Chłopak zajmował jedno siedzenie, a wraz z nim obok siedział jego plecak po części zwisający z ramienia. Rozmawiał wtedy przez telefon, więc w międzyczasie nie domyślił się, żeby zwolnić miejsce.
Odpowiedz@inmymind: akurat pytanie "czy wolne" jest w komunikacji publicznej jak najbardziej naturalne - pasażer mógł po prostu wyjść do toalety czy na papierosa, nieraz w pociągu jedna osoba idzie zająć miejsca, a druga w tym czasie kupuje bilet. Co innego chamskie zajmowanie 2 siedzień jak w historii, a co innego pilnowanie miejsca dla współpasażera.
Odpowiedz@bloodcarver: raczej spotykam sie z opcja, ze najpierw bagaze, a potem grupa do busa- wszystkie osoby zaznaczone na rezerwacji naraz bo potem jest opcja, ze cala kolejka czeka na takiego "zapobiegliwego" z bagazem meza, az ten bagaz schowa i wejdzie razem ze sprytna zona no chyba, ze kazde z nich wykupuje bilet osobno, w co nie chce mi sie wierzyc
Odpowiedz@inmymind: mnie najbardziej rozwala sytuacja- ludzie w autobusie od brzegu, albo z siatami na siedzeniach, a w przejsciu tlum, ze ciezko wsiasc/wysiasc. i zadne nie dosiadzie sie do kogos albo stare baby wychodzace i wpuszczajace wspolpasazera do miejsca pod oknem, albo jeszcze lepiej- nie wychodzace, tylko uchylajace nogi pod katem 20-30 stopni wrrrr, najchetniej po kolanach bym im przeszla
Odpowiedz@bazienka: a co jest nie tak z wyjściem i wpuszczeniem kogoś pod okno? Jakiś przymus jest siedzenia pod oknem?
Odpowiedz@wolfikowa: to, że w tłoku łatwiej szybciej i bardziej bezproblemowo dla innych jest posunięcie się do okna niż wychodzenie, czekanie aż osoba wejdzie pod okno i wchodzenie spowrotem?
OdpowiedzNie zapominaj jednak o tym, że ktoś może mieć chore kolana i znacznie wygodniej jest siedzieć od strony korytarza, gdzie może te nogi jakoś minimalnie wyprostować. A jak pierwszy zajął miejsce, to ma prawo...
OdpowiedzCzęsto też jest "wyścig po najlepsze" miejscówki. Nie wiem o co w tym chodzi, bo to odwalają zazwyczaj osoby o "typowej" budowie ciała które nie mają problemów z tymi siedzeniami. W moim przypadku, gdy się nie uda usiąść na miejscach gdzie jest więcej miejsca na nogi, to podróż staje się ciężka do zniesienia. To samo jest też w samolotach. Nie wiem co za idiota to projektował, ale nie przewidział chyba, że ludzie mogą mieć ponad 170 cm wzrostu i będą mieli kolana "na styk" z oparciem poprzedniego fotela.
Odpowiedz@Draco: Mam ten sam problem, dlatego zawsze przychodzę odpowiednio wcześnie, by być na początku kolejki podczas odprawy i co za tym idzie zająć miejsca, gdzie mam możliwość lekkiego wyprostowania nóg. Choć nawet na tych "lepszych" miejscach po niespełna godzinie można zwariować z bólu...
Odpowiedz@Draco: @kalulumpa: Ja też mam ten problem. Zawsze albo "wbijam" kolana w plecy osoby siedzącej przede mną, albo siedzę wygięta w tak dziwny sposób, że potem wyprostować się nie mogę. Dodatkowo mam problemy z kolanami i nie mogę długo wytrzymać w jednej pozycji, więc po godzinie podróży zaczynam wariować, nie tylko z bólu. Ja mam "tylko" 174 cm, więc nie wiem jak radzą sobie osoby powyżej 180 cm...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 kwietnia 2014 o 13:22
@Draco: Ja i moje 190cm z okładem doskonale cię rozumiemy ;) Ale cóż, wiem że każdy chce mieć wygodniejsze miejsca nawet jeśli nie musi. Trudno. Jak długo "walczą" o nie kulturalnie to uj z tym, i tak lepiej niż koleją.
Odpowiedz@ziaja: Ja mam ponad 180 cm wzrostu i jestem typem niedźwiedziowatej budowy ciała, więc powiem Ci, ze jest ciężko. Trzeba kolana podsunąć wyżej na oparciu siedzenia przed nami, a w wypadku osób "szerszych" niż to przewidział projektant nie ma możliwości manewru na boki. Po jakichś 40 minutach drętwieją stopy i łydki, a kolana bardzo bolą. Do tego często bolą też barki i ramiona bo trzeba się trochę "złożyć" by druga osoba też miała trochę miejsca. Niestety jedyną alternatywą na dalsze podróże po Polsce jest podróż PKP (no chyba, że jedzie kilka osób, wtedy podzielone koszty za paliwo prywatnego auta są w granicach rozsądku) a wiemy jakie w nich panują warunki i jakie są "fajne" nieoczekiwane opóźnienia.
Odpowiedz@ziaja: Na drętwienie polecam aspirynę. Serio. No i co pół godziny wstać, choćby pod pozorem toalety
Odpowiedz@bloodcarver: A to jeszcze pewnie znasz jedną "przyjemność" z Polskiego Busa. Na "pietrze" trzeba chodzić przygarbionym jak Quasimodo bo inaczej przywali się głową w dach. Najgorzej jest o tym zapomnieć w czasie wstawania z siedzenia. No i o skorzystaniu z busowego kibelka można zapomnieć. Ogólnie mam wrażenie, że to jest skutek przeniesienia większości produkcji do Chin. Pewnie weszły w standardy chińskie normy, gdzie przeciętny obywatel ma maksymalnie 170 cm wzrostu i jest szczupłej budowy ciała. To pewnie tak jak z koszulkami, gdy jest robiona w Europie, albo w jakimś normalnym kraju to te L,XL, czy XXL oznacza to co trzeba, a gdy jest robiona w Chinach to L odpowiada naszej S, XL - M, XXL - L i tak dalej. Mój osobisty rekord to było 9 albo 10 "XL" na chińskiej koszulce (nie wiem dla kogo była ta numeracja bo jak koszulkę zmierzyłem to wymiarami pasowała do standardowej XXL) ;)
Odpowiedz@Draco: Nope, to prosta ekonomia. Jak dodasz te 20cm miejsca każdemu, to na każdych 7-10 fotelach tracisz jeden fotel miejsca. Czyli 10% (albo i więcej) przychodu z biletów. Czyli, biorąc pod uwagę koszty, tak między 30 a 70% zysku (sprawozdania finansowe Polskiego Busa nie są dostępne, więc przyznaję - to w sporej mierze zgadywanie). Musieliby jeździć drożej, a mają wystarczająco dużo pasażerów, by i samymi niskimi zapełniać wszystkie kursy - więc nie opłaca im się przegrywać ceną dla wygody wysokich.
Odpowiedz@bloodcarver: Wkrótce to się zmieni zapewne. Społeczeństwo nam rośnie - czekam tylko kiedy ja przy swoim niespełna 1,90m zostanę "kobietą średniego wzrostu" ;)
Odpowiedz@Draco: Zmartwię cię, ale to właśnie Chińczycy są normalnej budowy ciała. Zdrowiej się odżywiają, jedzą mniej chemii czy nasterydowanego mięsa z McSzita. Niestety coraz więcej rzeczy robi się właśnie typowo pod wysokich (meble, regały sklepowe, samochody - nawet lustra u niektórych fryzjerów idą od czoła w górę) - więc dobrze, że są miejsca, gdzie niski człowiek może się czuć komfortowo.
Odpowiedz@Draco: Dla mnie chyba jakieś inne samoloty podstawiają. Mam 185 cm wzrostu, ważę ponad ponad 100 kg (tak, wiem, że za dużo), a tylko w samolotach jednego przewoźnika (tunezyjskiego) miałem kłopot ze zmieszczeniem się na swoim miejscu.
Odpowiedz@Jorn: To zależy czym latasz. SAS, Lufthansa czy inne firmy tego typu zapewniają pasażerom w miarę wysoki komfort, jednak za cenę dużo droższych biletów. Tanie linie lotnicze mogą sobie pozwolić na niskie ceny min. dlatego, że pakują pasażerów jak sardynki.
Odpowiedz@ziaja: sa uczucia lepsze niz orgazm. np. rozprostowanie nog po 10godzinnej podrozy ...
Odpowiedz@bazienka: chyba nigdy nie mialas orgazmu zmien faceta
Odpowiedz@archeoziele: latam tym, co w danym momencie na danej trasie jest najtańsze. Akurat samolotów SAS czy Lufthansy od środka jeszcze nie widziałem. Najczęściej latam Wizzairem, Ryanairem i Brussels Airlines, niedawno też leciałem Egyptair, Air Europa, US Airways. W najbliższych miesiącach zapoznam się z Easy Jet, Air France, KLM (tu akurat to już nie będzie pierwszy raz), Air Canada, United (też nie po raz pierwszy, choć poprzednie były jeszcze przed fuzją z Continental), Air Algerie i Turkish Airlines. Dawniej także Lot, Balkan, różni czarterowcy itp. Jak widać, bardzo szeroki wachlarz przewoźników, ale tylko w Tunisair był problem.
Odpowiedz@Jorn: To musisz mieć umiejętność składania się jak scyzoryk. Miejsca w tanich liniach jest za mało nawet dla mnie- mimo że jestem niewysoka i drobna to po locie moje kolana wołają zmiłowania.
Odpowiedz@SCIERWO: przykre, ze do kazdego zartu trzeba dodawac emotke byscie zrozumieli...
OdpowiedzSam stosuję strategię na zniechęcenie. Tj. na przystanku siadam od środka, słuchawki na uszy, książka w łapę i mnie nie ma. Ludzie w 95% przypadków dosiądą się gdzie indziej. Ale jeszcze nigdy nie zdarzyło mi się kogoś spławić jak mnie zapytał - zawsze grzecznie przekładam graty i ustępuję. Swoją drogą oprócz odległości między siedzeniami fascynuje mnie na kogo oni te fotele projektują. Profil oparcia jest jakby dopasowany do osoby o idealnym kręgosłupie i wzroście około 185cm, odległość między siedzeniami raczej dla max 160cm wzrostu... No i wkurza mnie, że nie ma nawet najmniejszej kieszonki w Polskim Busie - jak chcę zdjąć okulary do czytania w trasie to sobie mam je chyba w d... wsadzić.
OdpowiedzOgólnie to cała odprawa do Polskiego Busa jak i zabieranie potem walizek jest fatalne. Jeżdżę Polskim Busem już od ponad roku i myslałam, że tak jest tylko na trasie Gdańsk- Warszawa i z powrotem, ale ostatnio przeżyłam jeszcze wiekszy szok w autobusie z Warszawy do Zakopanego, w czasie ferii. Ostatnio jak jechałam to starsze Panie, które czepiają się, gdy nie ma miejsc wolnych w tramwajach/ autobusach to pierwsze przepychały się do wejscia i dosłownie wbiegały po schodkach na górę, by tylko miejsca zająć ;)
Odpowiedz@misguided19: Ja tydzień temu miałem akcję na trasie Kraków-Warszawa. Przepchnął się jeden babiszon (inaczej nie nazwę) i wyskoczył z biletem na 9 osób. Oczywiście wszystkie musiały wsiąść równocześnie, bo taki regulamin. Jedna miała jakieś 135cm obwodu (nie przesadzam!)... i wszystkie zostały na tyłach, bo co się będą pchać jak jedna załatwi. Na tymczasowym stanowisku (chodnik niespełna metr szerokości).
Odpowiedz@misguided19: z tymi bagazami tez jest smiesznie, bo niby dostajesz te naklejki z numerkami, ale jeszcze mi sie nie zdarzylo, zeby ktokolwiek mi toto sprawdzil, w sumie mozna podejsc, wziac zachecajaco wygladajacy plecak i w dluga
Odpowiedzbrak numeracji miejsc to duza wada polskiego busa. lubie kirzystac z ich przewozow, ale opisywany problem jest bardzomdokuczliwy. w dodatku nie do pojecia, bo taki prosty do rozwiazania. najgorzej, jak wsiada sie na srodkowej stacji, z towarzyszem- niemal nie ma szans na siedzenie razem. Jest to problem czasami nawet przy pierwszej stacji.
Odpowiedzz mojego doświadczenia- a poruszam się zwykle na trasie gdansk-krakow - 10,5 godziny jazdy, zazwyczaj wybieram polaczenia nocne, coby czasu nie tracic no i standardowo zwijam sie w kuleczke po zajeciu miejsca- tak, na obu siedzeniach, ale zazwyczaj jezdze slabo obleganymi polaczeniami w srodku tygodnia, gdzie zajete jest pol busa, a na uprzejme pytanie czy ktos moze usiasc kolo mnie jeszcze nigdy nie odmowilam przytomna bedac korzystam z wygody jesli jest, bo z dyskopatia 10,5 h w jednej pozycji to raczej slaba opcja, ale jesli bus jest przeladowany, to nie wyobrazam sobie zajmowac komus miejsca ani soba ani plecakiem- choc zdarzyla mi sie pani, ktore plecak 70litrowy traktowala jako "bagaz podreczny" i by sie z nim zmieszcic, praktycznie polozyla swoj fotel na moich kolanach...
Odpowiedz@bazienka: dobre hamowanie 'w miejscu' i problematyczny już kręgosłup zepsujesz do reszty spadając z foteli. Warto?
Odpowiedza moze tak napisac list do zarzadu firmy? 50 plastikowym nr z cyferkami razy te kilka autobusow to symboliczny koszt w dzialalnosci firmy a widac jakie ułatwienie! koniecznie trzeba poinformowac o tym wlasciciela/zarzad przedsiebiorstwa!
Odpowiedz@voytek: Kilka autobusów? 113 sztuk mają na stanie ;) Koszt byłby dość spory jak na (ich zdaniem) niepotrzebną rzecz :P Bo co ich obchodzi że komuś nie pasuje miejsce które dostał? ;) I tak płacą mało to niech nie marudzą :D
OdpowiedzSystem jest dobry, stosowany nie tylko w polskim busie. Tylko ludzi trzeba czasem butem szturchnąc. W liniowcach stosujących system numerkowy zwyczajnie się 'nie czuję' - a to mnie z przodu od okna posadzą, a to przez osiem godzin patrzyłam na umęczoną młodą dziewczynę posadzoną z ordynarnym Cyganem. wolę wolny wybór.
Odpowiedz@voytek: skoro rezerwacja jest przez internet to wybór miejsca w autobusie można by dodać przy kupowaniu biletu, taki system mniej więcej jak w kinie (rezerwacja miejsca na sali przez neta oczywiście). Myślę, że dodanie takiej opcji nie byłoby dla informatyków jakimś bardzo wielkim problemem a ile problemów by to rozwiązało :)
OdpowiedzI w efekcie ci, którzy płacą więcej mieli by też mniej możliwości do wybrania miejsca... No genialne ;)
OdpowiedzA ja zimą , gdy poszedłem sam do kina, kupiłem bilety na dwa sąsiadujące miejsca żeby nie trzymać na kolanach zimowych ciuchów ( akurat taki miałem kaprys i więcej kasy ). Miałem niezły ubaw jak jakiś gość chciał się przesiąść ze swojego wykupionego miejsca na to moje dodatkowe, bo było w lepszej lokalizacji. Rzecz się działa już po reklamach. Trochę się zaczął " ciskać ", ale jak mu już trochę wkurzony pokazałem podświetlone komórką dwa bilety, to wściekły wrócił na swoje miejsce :)
Odpowiedz@tejot68: troll master ;)
OdpowiedzTylko raz jechałem PB, znaczy jedną trasę Warszawa - Lublin - Warszawa. Nigdy więcej. Co z tego, że są gniazdka i Wi-Fi, skoro nie ma miejsca, żeby 10" netbooka rozłożyć. Nawet z tabletem czy książką ciężko się zmieścić.
Odpowiedz@tick: a jakie składy mają na tej trasie? Ja ostatnio między fotelami oglądałam film razem z panem z przodu. Normalnie laptopa rozłożył.
Odpowiedz@tick: jak osoba siedząca przed Tobą ma tak pochylone siedzenie, że nie otworzysz sobie netbooka/książki, to nie pozostaje Ci nic innego, jak grzecznie poprosić, by podniosła fotel.
Odpowiedz@tick: ja bez problemu z 10' jezdze, tylko z netem u nich roznie... pewnie chcialbys stolik przy kazdym miejscu? inna rzecz, jak ci sie wspolpasazer wylozy fotelem na kolanach i jakos malo go interesuje, ze tobie jest niewygodnie...
Odpowiedz@bazienka: ale fotele w Van Hoolu to nie biznes klasa w lufthansie, odchylic je można nieznacznie tylko... Zresztą, sprawdzę dzisiaj na nocnej trasie :D
OdpowiedzSytuacje powtarzające się nagminnie z tego co udało mi się zauważyć podróżując po Polsce. Z biegiem czasu zaczęło mnie to śmieszyć.
Odpowiedz„Bo buce siadały na siedzeniach od korytarza” Tylko do tego się odnoszę, bo IMO to ważne. To są jedne z bezpieczniejszych miejsc w autokarach. I nie odważę się okreśłić wulgarnym „buc” kogoś, kto wybrał takie miejsce.
Odpowiedz