Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Właśnie trwa promocja na nasze produkty - klient może negocjować stałe dotąd…

Właśnie trwa promocja na nasze produkty - klient może negocjować stałe dotąd ceny. Hasło chwytliwe, to i odzew spory.
W praktyce oznacza to kłopoty. Upierdliwych klientów i bałagan, bo ten sam produkt raz kosztuje 170 zł, a innym 210.
Ceną wyjściową jest ta, która obowiązuje na stałe. Bajer polega na tym, że im większy upór klienta i wielkość jego zamówienia, tym bardziej schodzimy z ceny, jednak nie więcej niż 20 % wartości- inaczej będziemy stratni. Ważny też jest rodzaj produktu, bo na niektórych nasz zarobek jest niemal zerowy i klient płaci w sumie za materiały, więc i opuszczać nie ma z czego. Ale zgodnie z zasadą utargować coś można zawsze. Tyle gwoli wyjaśnia.

1) Cyferki wyglądają lepiej niż procenty.
Niby o tym wiedziałam, ale...
Klient składa spore zamówienie, zaczynamy od 5%. Nieee? No kurczę, więcej zejść nie bardzo mogę, ale próbuję. 8%, to już i tak granica rentowności. Nie?! No dobrze, więc co pan proponuje?
Pan chce 300 złotych rabatu. Spokojnie, nie cenę o 300 zł niższą, tylko tyle mniej od ogólnej wartości. Ale 300, ani złotówki mniej!
Sugeruję delikatnie, że procent bardziej się opłaca, więcej zaoszczędzi... A pan patrzy na mnie jak na idiotkę i jak nie ryknie, że on lepiej wie, czego chce! I ma być 300 zł mniej!
W porządku, zafakturowane 300 zł upustu od wartości faktury.
Ile zarobiłby na 8%? Ponad 400. Cóż, próbowałam!
A najgorsze, że ten przypadek odosobniony nie był.

2) Oszczędność ponad wszystko!
Mili państwo zamawiają niezbyt dużą ilość, ale kilka groszy zostanie w kieszeni. Wyliczam im tę oszczędność, żeby jakoś ją zobrazować. Podpytują o ofertę i inne rabaty. Cierpliwie odpowiadam, rozmawia nam się sympatycznie, a i chciałabym żeby byli zadowoleni w stu procentach. I nagle Pani pyta, czy gdyby kupili jeszcze X, to rabat byłby większy. A wiem, że tak. To szybka decyzja, kupują oba produkty. Kwota wzrosła o 200 zł, od tego 16 zł upustu. I tak dołożyła kilka bzdetów, argumentując tym, że kupić i tak kiedyś będą musieli, a tu taka oszczędność!
I zamiast 300zł wydali 1200, by „zaoszczędzić” 168zł. I nawet początkowo protestujący mąż zamilkł.
A mnie zastanawia, po co im trzy różne blaty?

by cynthiane
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Niemoralnie
8 16

Sprytne i uczciwe. Ludzie nauczą się targować, co u nas jest rzadkością. Utarło się, że cena to cena, jej się nie ruszy. A często wystarczy w sklepie zagadnąć o jakiś bonusik, to końcówkę się w dół zaokrągli albo dostanie fajny gadżet. A uczciwe, jeśli cennik naprawdę jest niezmienny przynajmniej od stycznia. Mam dość patrzenia na "superokazje", gdzie cenę 99 zł podnosi się do 159, by po miesiącu sprzedawać jako okazję po 129.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 kwietnia 2014 o 11:33

avatar Garrett
21 23

"A mnie zastanawia, po co im trzy różne blaty?" Do trzech różnych kuchni :P A Ty ile masz kuchni w domu? Nie mów że jedną... oczywiście jeżeli o blaty kuchenne im chodziło :)

Odpowiedz
avatar pasia251
21 21

@Garrett: e tam - maja jedną, ale za to pani będzie sobie blaty co drugi dzień zmaniać pod kolor fartuszka :)

Odpowiedz
avatar Garrett
7 7

@pasia251: Acha, no to wszystko jasne :)

Odpowiedz
avatar Niemoralnie
7 7

@pasia251: to może być nawet niezły pomysł -taki blat faktycznie może być dobierany pod: nastrój/ fartuch/ pogodę, o ile nie jest przykręcany. :)

Odpowiedz
avatar Niemoralnie
16 16

@pawel78: No tak, w internecie zazwyczaj jest taniej. Bo chociaż marża zostaje, to odpadają koszty utrzymania lokalu i opłacenia pracowników. Nie wpadłeś na to? I nie mów o produkcie gotowym, sprowadzanym z Chin czy innego Wietnamu, pod historią o wyrobach własnych jakiegoś przedsiębiorstwa.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
14 14

Bo ludzie juz w szkole przestali uczyc sie tego suchego przedmiotu - matematyki, twierdzac, ze im nigdy do niczego w "prawdziwym zyciu" nie bedzie potrzebna. A tak jednak nie jest, czego przykladem jest powyzsza historia.

Odpowiedz
avatar cynthiane
12 14

@ZaglobaOnufry: procenty to dla mnie jak dodawanie. Trza umieć i koniec... Ale do dziś nie wiem, po co mi całki.

Odpowiedz
avatar pasia251
12 12

@cynthiane: i logarytmy albo ciągi...

Odpowiedz
avatar chiacchierona
7 7

@ZaglobaOnufry: To chyba jednak nie jest kwestia matematyki tylko zwykłego pomyślunku. Ja z matematyki też zawsze byłam cienka i od gimnazjum aż po liceum miałam tróje, raz mocne, a raz słabiutkie. Większości rzeczy, których się nauczyłam w szkole, już nie pamiętam. Mimo to, dodaję, odejmuję, mnożę i dzielę w pamięci dość szybko. Procent też sobie w głowie wyliczę, jeżeli nie dokładnie, to w przybliżeniu żeby mieć jako takie pojęcie. Jak potrzebuję obliczyć na własne potrzeby pole czy objętość, to też wzór sobie znajdę raz dwa w internecie. Że nie wspomnę o tym, że teraz każdy ma telefon komórkowy a w nim kalkulator, konwertor i inne wynalazki...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

Mnie to nie dziwi. Pracuję w sieci- od paru lat. Klienci, którzy podwyższają sobie abonament o 20zł(20 x 24 m-ce), żeby dostać telefon o całe 50 zł tańszy idą w setki. A słowo "taniej" tak ładnie wygląda... :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@tysenna: Temu ja mam telefon na raty i zwykły abonament :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@OlkaP: oferta z telefonem czasem wychodzi taniej, niz kupienie go za gotowke, nawet nie o to chodzi. Ale jesli ktos moglby miec abonament za 20 zl, ale bierze za 70... :-)

Odpowiedz
avatar demonix
-1 1

"A mnie zastanawia, po co im trzy różne blaty?" Może na trumnę dla małżonki?

Odpowiedz
avatar Sylvia68
-1 1

% - słabo znana mata w niemczech jest chyba czymś normalnym..... Pracuję w małym sklepie meblowym w NRW, przy zakupie przez ebay albo sklep internetowy klient dostaje potwierdzenie zakupu z wiadomością by wpłacił 20% z kwoty zakupu i..... Zgadliście- prawie codziennie dzwoni jakiś baran z pytaniem ile ma wpłacić bo on nie wie (a zachować się wtedy profesjonalnie, bez wybuchu śmiechu jest naprawdę trudno)

Odpowiedz
Udostępnij