Będzie historia o praworządności.
Na wstępie wyjaśnię, że NFZ płaci szpitalom za zapewnienie pacjentom wyżywienia, leków, diagnostyki, miejsca do spania, dostępu do łazienki, toalety i pomocy personelu medycznego. Wszelkie udogodnienia ponad to są przez NFZ traktowane jako zbędny luksus.
W pewnym oddziale psychiatrii nie wolno było mieć na salach własnych czajników. Ogólnodostępny czajnik dla pacjentów znajdował się w świetlicy. Z powodu hurtowo parzonej kawy i herbaty czasami odmawiał posłuszeństwa i wtedy pacjenci robili zrzutkę po 2-3 złote na nowy, który w pobliskim sklepie kupował starosta społeczności pacjentów. Taki stan rzeczy trwał latami.
Niedawno, pewna osoba z rodziny pacjenta oburzona, że to nie szpital daje czajnik, lecz chorzy muszą się składać, napisała skargę do Rzecznika Praw Pacjenta i Ministerstwa. Po interwencji podwładnych ministra Arłukowicza wspólny czajnik usunięto, bo w państwowym szpitalu pacjent nie może do niczego dopłacać. Dyrekcja powiedziała, że nie kupi nowego, bo ma ważniejsze wydatki.
Pozostaje tylko podziękować osobie, której dobro pacjentów oddziału tak bardzo leżało na sercu.
szpital
Pacjent szpitala dla wariatów powinien być leczony skutecznie. Bicze lodowatą wodą, elektrowstrząsy a w końcu lobotomia. W miarę eskalacji środków wykruszali by się wszyscy którzy tylko udawali a pozostali by tylko wariaci. A wiadomo że wariaci są niebezpieczni. Dla nich należy porządnie wyposażyć izolatki z miękimi ścianami, W takich izolatkach czajniki są zbędne więc problem przestałby istnieć. Sierżancie - starałem się:) Proszę o wyrozumiałość za próbę podszycia się.
Odpowiedz@kambodia: Wyszło pięknie.:D
Odpowiedz@kambodia: Drill jeszcze opisałby historię w stylu: Miałem kiedyś przyjaciela-schizofrenika, któremu leczenie w szpitalu nie pomogło, więc wziąłem w sprawy w swoje ręce, wykorzystując wyżej wymienione metody leczenia. Wcześniej elektrowstrząsy pomogły w wyleczeniu mojej trójki dzieci i żony... (i tak dalej, i tak dalej, niestety nie mam w tym takiego talentu jak Drill)
Odpowiedz@kambodia: Prawie dobrze, choć można by iść też tropem Kena Keseya lub Lema ("Szpital Przemienienia") i wywodzić, ze w zasadzie jedynymi normalnymi w szpitalach psychiatrycznych są pacjenci, a lekarze to zwyrodnialcy odreagowujący kompleksy niższości z dzieciństwa. Jeśli zaś chodzi o czajnik, jest taki piękny więzienny wynalazek o nazwie Buzała. Zazwyczaj zbudowana jest z dwóch żyletek połączonych zapałkami i podłączonych do prądu. Jeżeli od wiek wieków funkcjonuje to w Rawiczu, Wronkach albo Białołęce, czemu buzała nie miałaby zaistnieć w Tworkach, Kobierzynie czy też w Rybniku? Skoro wariaci są władni wybrać spośród siebie starostę, niechże i wodę zagotują własnym sumptem i konspiracyjnymi metodami.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: A jakby w oddziale leczył się MacGyver to by z tych 2 żyletek i zapałki zrobił nie zwykły czajnik a ekspres do kawy. Ciśnieniowy.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Jak zrobić buzałę z maszynek Gilette?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 kwietnia 2014 o 22:24
@fak_dak: Ogólnie w polskiej świadomości ludowej panuje przemożny wpływ psychiatrii radzieckiej, która zasłynęła z nierozróżniania zdrowych i chorych, a nawet częściej tych zdrowych umieszczała w psychuszkach. Diagnozą byłą zazwyczaj schizofrenia bezobjawowa. Wpływ psychuszek pozostał tak silny, że Polak idąc do psychiatry myśli sobie: "Aha, to z pewnością element represji systemowych, w pracy podłożono mi świnię bo jestem za dobry, nakablował na mnie sąsiad a najbardziej uwziął się na mnie rząd" (to ostatnie jest akurat prawdziwe). Stąd wyleczenie Polaka czy jakiekolwiek reprezentanta byłego bloku wschodniego jest mało skuteczne, bo uważa on psychiatrę za przedstawiciela opresyjnego systemu a swoją chorobę za indywidualny przejaw wolności osobistej jaka mu jeszcze pozostała.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: mam wrażenie że zaczynam się dostrajać do twojej częstotliwości. Twoje komentarze, prócz czystej zabawy, dostarczają mi rozrywki intelektualnej. Dzisiaj zmusiłeś mnie do przypomnienia sobie p. Stanisława Lema. Dzięki ci za to .
Odpowiedz@Drill_Sergeant: Przerysowane, ale coś w tym jest. W Polsce robi się często ocenę: pacjent psychiatryczny=wariat. Do psychiatry idą ci, którym objawy np. nerwicy tak dokuczają, że już nie dają rady, albo ci, który są bardziej świadomi i wiedzą, że psychiatra to lekarz jak każdy, a problemy emocjonalne to rzecz, którą można leczyć.
Odpowiedz@misiafaraona: A co za problem? Wystarczy czymkolwiek podważyć z boku obudowę i zerwać plastikowe ,,nity'' na których się trzyma. A co najlepsze zależnie od klasy maszynki masz dwa, trzy albo cztery ostrza. I z każdej pary można zrobić buzałę. Współczesnym problemem jest raczej to że przy szybkich bezpiecznikach i zabezpieczeniach przeciwporażeniowych (wyłączniki różnicowoprądowe) trzeba mieć spore wyczucie (albo doświadczenie) by skonstruować ,,grzałę'', która nie wysadzi od razu ,,korków''.
OdpowiedzNosz kurna, sami spece od więziennych wynalazków. Za chwilę okaże się, że pod tymi miłymi nickami piszą "Masa", "Kasa" czy inny "Kiełbasa" z mafii pruszkowskiej.
Odpowiedz@fak_dak: nie tylko w Rawiczu buzała była niezastąpiona. Pamiętam, z jaką godną podziwu determinacją, żołnierze gotowali "czajanę" przy łóżku zamiast normalnie zagotować wodę u podoficera (to już późniejsze czasy służby 1,5 roku)
Odpowiedz@kambodia: @sierzant: A ponadto czajnik i to napelniony wrzatkiem, moze byc niebezpieczna bronia, przed ktora powinno sie niewinnych wariatow chronic, bo moga sie poparzyc, a szpital, to nie McDonald´s.
Odpowiedz@fak_dak: To ja się jeszcze powymądrzam: "diagnoza" psychiatryczna funkcjonuje też jako metoda manipulacji językowej. Zarówno w społeczeństwie, jak i na świeczniku. Ot, w gazetach: jeśli jakiś polityk wykazuje zmienność poglądów, przypisuje mu się schizofrenię (!). Z drugiej strony - jeśli nie 100%, to większość pacjentów dostaje "diagnozę" chorób psychicznych albo chociaż psychosomatycznych, zanim przeprowadzi się diagnostykę. Z tego powodu wszystkie znane mi osoby z SM, IC, boreliozą, endometriozą i infekcjami atypówkami miały w papierach nerwice wegetatywne, urojenia hipochondryczne czy insze zaburzenia somatomorficzne przed badaniami innymi niż ogólne i posiew moczu, usg jamy brzusznej i badanie ginekologiczne. A właściwą chorobę wykrywa się średnio po 10-15 latach od pierwszego wystąpienia. Fak_daku, mała prywata: w zamierzchłej przeszłości wysłałam Ci PW. Znalazłbyś czas na odpowiedź?
Odpowiedz@didja: Tak między Bogiem a prawdą, należy powiedzieć, że wśród polityków jest wielu, których zachowanie i wypowiedzi wskazują na zaburzenia osobowości. Raz nawet w mediach w latach '90 było głośno o polityku prawicowym, który prawdopodobnie zdekompensował się psychotycznie i skakał w sejmie po stołach. Styk psychiatrii i medycyny somatycznej zawsze będzie mało ostry. Tak samo wielu pacjentów z somatyzacjami nerwicowymi jest miesiącami, a nawet latami bezskutecznie diagnozowanych i "leczonych", zanim trafią do psychiatry. Na priva na pewno odpowiem. Po prostu nie zaglądałem na konto od roku. Wszystkich, którzy nie doczekali się na czas odpowiedzi przepraszam.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 kwietnia 2014 o 21:04
@fak_dak: Ale chodzi mi raczej o manipulację typu Iksiński dziś jest w PiS, wczoraj był w PO = schizofrenik. Już pomijam błędne przypisanie, ale stygmatyzowanie chorób psychicznych nie poprawia sytuacji osób, które chciałyby skorzystać z konsultacji psychiatry, a właśnie z tego powodu się boją. Styk - merytorycznie masz rację, ale wiesz na pewno z własnego doświadczenia, że "diagnozowanie" chorób psychosomatycznych jest w Polsce nadużywane. Łatwiej np. osobie z SM przypisać nerwicę i zapłacić za konsultację, niż za RM, konsultacje neurologiczne, a nie daj Boże jeszcze jakieś badania dodatkowe i na koniec refundować interferon.
Odpowiedz@kambodia: Majstersztyk. Przeczytałam komentarz, nie widząc nazwy autora (tak mi się przesunęło akurat) i wierz mi, pomyślałam, że to Drill. :D
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: W odróżnieniu od dwóch żyletek, które nie stanowią żadnego zagrożenia?
Odpowiedz@fak_dak: masz na myśli posła Gabriela J.?
Odpowiedz@misiafaraona:stopic plastik nad zapalniczka i wydlubac zyletki;)
OdpowiedzKolejny dowód na to, że wiele rzeczy pięknie funkcjonuje jak ludzie się dogadają między sobą z pominięciem "ważnych instytucji" i urzędasów. Szkoda tylko, że często wystarczy jeden upierdziel żeby wszystko zepsuć.
Odpowiedz@chiacchierona: Im mniej państwa w państwie, tym szczęśliwsi obywatele. Ja wierzę, że ludzie lepiej zadbają o swoje potrzeby niż zrobi to urzędnik i mniejszym kosztem rozwiążą problemy. Oczywiście mówię o normalnych ludziach, a nie tak zwanych "wykluczonych społecznie". Wykluczonych głównie przez nieróbstwo, pijaństwo i bomisiostwo.
OdpowiedzNie rozumiem jakim prawem można zabrać pacjentom czajnik zakupiony przez nich za własne pieniądze? Już tam pal licho politykę szpitala... Jak sobie wodę do picia albo chusteczki kupią, to też im zabiorą bo nie można do niczego dopłacać? Chory kraj...
Odpowiedz@kranczips: Nie zabrano tylko kazano rodzinom zabrać z oddziału. Prawo własności jest święte, ale regulamin nie pozwala mieć pewnych rzeczy w prywatnym ekwipunku.
Odpowiedz