Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Chciałbym opowiedzieć, w nawiązaniu do historii #58708 o praktykach w szpitalu, jak…

Chciałbym opowiedzieć, w nawiązaniu do historii #58708 o praktykach w szpitalu, jak piekielnie wyszkoleni są studenci medycyny w zakresie ukłuć wszelkiej maści ;) Z osób, które są w mojej grupie pobierać krew potrafi uwaga: 5 na 20! Wynika to nie z braku powołania czy predyspozycji zawodowych, tylko z braku ćwiczenia tej umiejętności. Dlaczego?

Po pierwsze: niektórzy pacjenci nie chcą, żeby praktykant/student pobierał krew lub zakładał wenflon, a już nie daj Boże jeśli delikwentowi ręka zadrży, wtedy nawet wstępnie chętni zabierają rękę.

Po drugie: sytuacja opisana w historii, pielęgniarki nie chcą "mieć problemów", więc wolą same wszystko zrobić w 1 min zamiast uczyć studenta przez 10 i dalej nie mieć pewności czy "robota będzie zrobiona".

Po trzecie: na wydziale lekarskim NIGDY nie mieliśmy zajęć dotyczących pobierania krwi, czy zakładania wkłucia. Wszystko jest zwalane na praktyki wakacyjne TYLKO po pierwszym roku. Jeśli masz szczęście i jest z Tobą kolega, to można ćwiczyć na sobie nawzajem, jeśli jesteś sam - uczysz się na pacjentach. Później już program nie zakłada doskonalenia takich umiejętności. Pojedyncze dyżury na V i VI roku studiów też raczej się na tym nie skupiają.

Po czwarte: niektórzy studenci mają (nie wiem skąd) poczucie, że jest to robota dla pielęgniarek i oni są stworzeni do wyższych celów, więc po co mają to ćwiczyć?

Po piąte: zaangażowanie. Te 5 osób potrafi nie dlatego, że raz się nauczyło. Kilka razy w miesiącu chodzimy dobrowolnie w ramach wolnego czasu na nocne dyżury (w różnych miejscach - to nie ma znaczenia). Kończymy zajęcia późnym popołudniem, kanapka, kawka i potem cała noc na izbie przyjęć/SORze, a następnego dnia znowu na zajęcia. Jest nas garstka, bo robimy to poza programem, więc nie każdy jest w stanie po całym dniu zajęć, nieprzespanej nocy iść na kolejny cały dzień zajęć.

Efekt jest taki, że większość tylko kilka razy w życiu pobrało krew. Są to osoby które za rok, dwa będą Was leczyć, będą jeździć karetkami do wypadków...

Więc moja prośba: nie bójcie się nas. Wiemy, że na początku nie zrobimy tego tak dobrze jak wyszkolona pielęgniarka, więc przepraszamy za wszystkie siniaki, grzebanie w żyle i ponowne kłucia.

PS: nic nie jest na 100%, znam pielęgniarkę, która sama daje się kłuć ucząc studentów, chodziło mi raczej o ogólne tendencje.

studia medyczne

by dor8567
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Prince_jp
16 64

"Wiemy, że na początku nie zrobimy tego tak dobrze jak wyszkolona pielęgniarka, więc przepraszamy za wszystkie siniaki, grzebanie w żyle i ponowne kłucia." I właśnie o to chodzi. To nie Was będzie bolało, nie będziecie mogli ruszać ręką czy nogą. Nie wymagajcie od ludzi by ktoś świadomie narażał się na ból i cierpienie tylko p to by ktoś inny na nim się uczył. Równie dobrze producenci samochodów mogliby zapraszać do crash testów i prosić by im później opowiedzieć jak było, bo chcą się nauczyć robić lepsze auta.

Odpowiedz
avatar Prince_jp
22 42

@sla: Nie chodzi tu o głupiego siniaka. Nie wiem czy kiedykolwiek podczas źle zrobionego pobrania krwi miałaś/eś rozległy siniak w stawie łokciowym, który sprawia, że z trudem ruszasz ręką. Jeśli nie - spróbuj proszę. Ciekawy jestem co byś powiedział/a gdyby taką przyjemność zafundowano np. Twojemu dziecku. Nigdy nie wiesz czy pozornie głupi błąd wynikający z niewiedzy nie doprowadzi do poważniejszych komplikacji.

Odpowiedz
avatar Prince_jp
26 30

@dor8567: "Na sobie też ćwiczymy". Więc ćwiczcie dalej. Trzymam kciuki i nie doszukuj się w tym ironii.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
30 32

@dor8567: Ale zauważ też, że wielu ludzi boi się pobierania krwi i sama sytuacja jest dla nich bardzo stresująca, a jak jeszcze słyszą, że ma im student pobrać to dopiero panika :) To zależy tylko i wyłącznie od dobrej woli pacjenta. Osobiscie nie mam problemu ze studentami, gdzies się muszą uczyć, ale rozumiem, że ktos może miec obiekcje.

Odpowiedz
avatar dor8567
7 13

@Prince_jp: ja już od dawna krew pobieram tylko gdy jest potrzeba - od pacjentów, bez siniaków na pół ręki, więc dziękuję :P a wracając do ćwiczeń - zdrowe osoby są bardzo 'wypełnione' i to, że umiesz pobrac krew od 20 letniego kolegi nie oznacza, że o 3 w nocy uda Ci się to zrobić u 80 letniej, odwodnionej starowinki.

Odpowiedz
avatar dor8567
6 10

@BlackMoon: widzę, że dominuje obraz studentów przywiązujących do łóżka z okrzykiem: "dawaj żyły!" :D Wiem, że niektórzy się boją stresują, mają małą odpornośc na ból i boli ich już samo zaciśnięcie stazy - rozumiem. Nikogo nigdy się nie zmusza, zawsze jest pielęgniarka obok, która może to zrobić.

Odpowiedz
avatar Prince_jp
6 30

@sla: Gdzie w Twojej historii jest informacja, że nie ćwiczycie na nieletnich? Idąc dalej. Skoro nikt nie ćwiczy pobierania krwi dzieciom to jak nazwać osobę, która robi to po raz pierwszy? Idąc tokiem Twojego rozumowania można robić coś pierwszy raz w życiu całkowicie profesjonalnie. To nielogiczne. Uwagi o alkoholu zupełnie bez sensu. Skąd ta irytacja? Ty masz swoje argumenty ja swoje. Ścieramy je i tyle. Po co te wycieczki personalne? Dla nie to kompletny brak profesjonalizmu. Wybacz błąd w ferworze walki. T oczywiście nie historia Twojego autorstwa.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2014 o 23:32

avatar dor8567
4 14

@Prince_jp: potwierdzam: nie ćwiczymy na nieletnich, cała historia dotyczyła dorosłych osób. Chyba to logiczne, że skoro piszę o zgodzie to mowa o osobie powyżej 18 roku życia, bo poniżej tego wieku musi być przecież zgoda rodzica :P Dzieci to delikatna kwestia i to jak pielęgniarki zakładają wkłucia u tych maluchów rzuca na kolana. Wcześniak jest czasami tak mały, że 'pływa' w najmniejszym pampersie, a i tak ma wenflon założony! A co do kłótni z sla i Twojego poziomu świadomości - przypominam, że historia jest moja, nie sla ;)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2014 o 23:34

avatar sla
2 14

@Prince_jp: Po pierwsze - to nie moja historia, czemu mam więc umieszczać jakiekolwiek o niej informacje? Po drugie - to chyba oczywiste, że skoro dzieci zwykle igły się boją to nikt posiadający nawet odrobinę empatii nie będzie ich jeszcze dodatkowo straszył uczącymi się studentami (nawet ja nie jestem taka wredna). Po trzecie - nawet z historii wynika, że lekarz (i zapewne pielęgniarka) po studiach ma na koncie (strzelam!) paręnaście / parędziesiąt / paręset wykonanych wkłuć, nie można więc powiedzieć, że ktokolwiek robi to po raz pierwszy na dziecku. Owszem, może po raz pierwszy pobierać krew małemu pacjentowi, lecz na pewno nie pobiera po raz pierwszy krwi w ogóle. Po czwarte - by wysnuć te wnioski wystarczy... pomyśleć. Ty zaś bezpodstawnie zaatakowałeś autorkę na podstawie wymyślonych argumentów i stwierdzenia, że siniak (nawet na pół ręki) jest równoważny ze śmiercią (oczywisty efekt crash testów) co jest wileką bzdurą. Dla mnie wykorzystywanie pojęcia 'cierpienia' w przypadku nawet mniej udanego poboru krwi jest takim samym nadużyciem jak wykorzystanie do złamanego włosa słowa 'ból'. Nie mam pojęcia, jak delikatnym trzeba być, by miało to jakikolwiek sens. Tyle!

Odpowiedz

Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2014 o 23:39

avatar inga
8 14

@Prince_jp: Czy naprawdę nigdy nie zdarzyło Ci się trafić na pielęgniarkę, która wkłuła się za trzecim razem, rozwaliła Ci połowę żył, a w międzyczasie dogrzebała się igłą prawie do kości? Bo mi tak ;) Mam słabo widoczne żyły, na których wymięka połowa pielęgniarek. Raz po rozwaleniu mi wszystkich sensownych żył wzywali wsparcie z neonatologii ;) Więc studenci mi niestraszni! A bardziej serio - na kimś się muszą uczyć. Jako pacjentka szpitala uniwersyteckiego całe popołudnie opowiadałam studentom o tym, jak wygląda typowa astma oskrzelowa, innej grupie dawałam pokaz zapalenia płuc niewykrywalnego osłuchowo (15 stetoskopów i półnaga 10-latka). Lepiej żeby uczyli się na mnie (młodej, generalnie zdrowej) niż na wspomnianej staruszce. W dodatku pacjent jest znacznie lepszy od kolegi, bo trzeba go uspokoić, zamienić parę słów itp. - to dodatkowe ćwiczenie. Nie mam nic przeciwko, o ile oczywiście wszystko dzieje się za zgodą pacjenta (a jak wiemy z piekielnych - nie zawsze tak jest).

Odpowiedz
avatar Prince_jp
2 10

@dor8567: "...to, że umiesz pobrac krew od 20 letniego kolegi nie oznacza, że o 3 w nocy uda Ci się to zrobić u 80 letniej, odwodnionej starowinki." To temat na osobną dyskusję. Prawo nie powinno pozwalać na pracę lekarzy i pielęgniarek ponad normę a ta z kolei nie powinna wynosić 12, 16 czy jeszcze więcej godzin. Inna rzecz to sami lekarze i chęć zarobienia. Kilka godzin w szpitalu, potem prywatnie do wieczora a odeśpi się na nocnym dyżurze.

Odpowiedz
avatar dor8567
3 5

@Prince_jp: było w komentarzu :P doszliśmy do sedna, stresem nie było Twoje własne doświadczenie, a to związane z dzieckiem, uwierz mi najchętniej nikt dziecka nawet stetoskopem nie dotykałby, bo i od tego jest czasem płacz, ale chodzi o jego zdrowie, czasem życie i to jest jedyny dobry powód - tyle

Odpowiedz
avatar Prince_jp
1 3

@dor8567: Coraz bardziej lubię tą dyskusję:) Droga dor8567 dlatego pisałem, że odwołuję się do samej historii. Masz rację. Jeśli chodzi o mnie mogę pozwolić na wiele. Bywało, że co kilka tygodni dowiedziałem centrum hematologii ze względu na małopłytkowość więc pobieranie krwi nie robi na mnie większego wrażenia i nawet żałuję, że nie mogę jej oddawać. Przyznaję jednak, że wolę gdy w żyłę wbija mi się ktoś kto ma o tym pojęcie niż osoba, która tylko o tym czytała. Tak na marginesie. Te pojemniczki próżniowe to bajka teraz w porównaniu ze strzykawkami:)

Odpowiedz
avatar dor8567
0 0

@Prince_jp: już wszystko wyjaśnione. Co do pojemniczków próżniowych to nie pobierałam za ich pomocą od jakichś 2 lat, tzn pojemniczki sa, tylko nie ma do nich łączników, więc pobiera się strzykawką, otwiera pojemniczek i przelewa, tak są dofinansowane szpitale :P

Odpowiedz
avatar Prince_jp
-1 1

@sla: 1 - "Po pierwsze - to nie moja historia, czemu mam więc umieszczać jakiekolwiek o niej informacje?" - Wybacz błąd w ferworze walki. T oczywiście nie historia Twojego autorstwa - wypowiedź kilka wpisów wyżej. 2 - nic nie jest oczywiste 3 - Według mnie to proste - jesli ktoś robi coś po raz pierwszy czyt. pobiera pierwszy raz krew małemu pacjentowi - ćwiczy coś nowego. To, że potrafisz wymienić koło w samochodzie osobowym nie oznacza, że to samo zrobisz np. z ciągnikiem siodłowym - skoro już trzymam się motoryzacyjnych porównań. 4. Znów wycieczki osobiste. Niczego nie robiłem i nie robię bezpodstawnie. Piszę własne zdanie tak jak Ty. A wracając do porównania z crash testów patrz. pkt 2. To wcale nie musi oznaczać śmierci a może np. liczne obrażenia itp.

Odpowiedz
avatar Prince_jp
0 0

@dor8567: I jakże miło kończy się ta ogniście jak na piekielnych przystało zapoczątkowaną dyskusją:) Dziękuję za bardzo przyjemną i rzeczową wymianę poglądów. Nie przerażaj mnie z tymi pojemniczkami. Jak tak dalej pójdzie to studenci medycy będą je tylko w gablotach oglądać. Co do łączników to najlepsze były te z przewodem a nie sztywne z igłą i łącznikiem czy jak to tam zwiecie. Pozdrawiam i jak pisałem trzymam kciuki:)

Odpowiedz
avatar Nietoperzyca
2 4

@Prince_jp: A możesz mi wyjaśnić co ma pobieranie krwi o 3 w nocy do pracy ponad normę? Ludzie chorują o różnych porach doby i w szpitalu w każdej chwili musi być zespół gotowy by zająć się nagłym przypadkiem. Wg ciebie jeśli w środku nocy karetka przywiezie ciężko chorą staruszkę to lekarz powinien poprosić ją uprzejmie by poczekała do rana?

Odpowiedz
avatar ZepsujBabciPralke
0 2

@Prince_jp: Ja osobiście nie mam nic przeciwko temu by student spróbował na mnie pobrać krew o ile będzie to robione pod nadzorem. Musi nabrać praktyki taka jest kolej rzeczy. Lepiej żeby ćwiczył przy pobraniu krwi niż ćwiczył przy stole operacyjnym ;-) Wiele razy miałam pobieraną krew przez praktykantów. Moja siostra również i nie wspominamy tego źle. A pielęgniarka z 10-letnim doświadczeniem tak jej dłubała w żyle że siostra zemdlała i dostała drgawek - a nie jest osobą wrażliwa ;-) Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar Vella
3 7

@sla: a cóż w tym dziwnego, że nie chcę mieć "głupiego siniaka" w imię czyjejś nauki? Owszem, delikatna jestem, i co z tego?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@dor8567: po to venflony mają małe rozmiary :P 'mój' najmniejszy pacjent miał ok 500 gram, a założenie poszło od razu za pierwszym wkłuciem jak po maśle, w warunkach reanimacji. Może byc maluch łatwy do podkłucia i żylasty chłop, który z racji swojej 'urody' będzie zdziabany niemiłosiernie. U dzieci jest dodatkowa kwestia - dobry chwyt :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Prince_jp: zmuś system próżniowy do działania przy neoflonie 0,6... ;)

Odpowiedz
avatar Rossellinique
2 4

@Prince_jp: Chciałabym się wypowiedzieć jako pacjentka leżąca niejednokrotnie w szpitalu. Najpierw-cóż za bzdury, że na dzieciach się nie ćwiczy! Jak dziś pamiętam naukę dwóch studentów na mnie, po dłuższym czasie kiedy to kilka razy mi igłę wbijano, a potem cudnie w żyle grzebano (najgorsze uczucie ze wszystkich) lekarka się wreszcie nade mną zlitowała. Jak to dziecko nie odezwałam się, ale uraza pozostała, choć na Wasze szczęście, teraz być może pozwoliłabym na ćwiczenie na mnie, aż takiej traumy, przynajmniej ja, nie mam. Kiedy leżysz na oddziale, to gwarantuje, że już po kilku dniach każdy pacjent ma dość studentów i pewnie nawet tego nie wiecie, ale nie raz "czaimy" czy idziecie, a jak tak to się ukrywamy. Śmieszne? Dziwne? No nie dla nas, człowiek chory, chce odpocząć, a tu całe chmary studentów non stop, wciąż te same pytania, prośby, ćwiczenia...ileż można. Badanie przez dziesięć osób, stanie jak jakiś okaz gdy cała reszta żywo komentuje co Ci być może dolega. A jak masz rzadką chorobę, to już w ogóle krzyżyk na drogę. Doskonale rozumiem, że nie ma to jak praktyka. Sama jestem studentką, ale są pewne granice i proszę abyście to zrozumieli. Co do tematu, uważam, że do pierwszych tego typu kroków powinny być fantomy, tylko nie takie, że lalka dla dziecka ma więcej funkcji, ale bardziej realistyczne, że jak źle trafisz to on zareaguje, no prawie, że jak człowiek. Nie powinno być tak, że ludzie muszą się kłuć, bo nie ma jak poćwiczyć...

Odpowiedz
avatar Carrotka
-1 1

@Rossellinique: Z całym szacunkiem. Kłucie fantoma jest kompletnie inne pod względem tego jak trzeba człowiekowi założyć dostęp dożylny. Na fantomie ćwiczyłam. Ba nawet szło mi bardzo dobrze. Przyszło założenie dostępu starszej pacjentce to już nie mogłam jej tak wyczuć jak fantoma. Do tego naczynia krwionośne bardzo kruche i w efekcie dwa krwiaki. Poprosiłam pielęgniarkę, by za mnie wkłucie założyła bo nie chcę już tej biednej kobiety na tym stole operacyjnym katować. Pielęgniarce kolejne dwie żyły trzasły zanim założyła dostęp, choć była doświadczona i to bardzo.

Odpowiedz
avatar BordoKropka
4 4

@Prince_jp: doskonałe podejście! Za 20 lat panie pielęgniarki które umieją poodchodzą na emeryturę, zostaną osoby które nigdy nie kłuły, i wtedy zacznie się exodus!

Odpowiedz
avatar maulwurf
1 1

@dor8567: no to cwiczcie na sobie az sie nauczycie. zyl macie pod dostatkiem :)

Odpowiedz
avatar elda24
10 16

to jest trochę zakręcone w polskim systemie szkoleń przyszłych lekarzy - w ogóle te podziały na zabiegowe do pobierania krwi itd itp, w niektórych krajach krew pobiera lekarz, do którego się przyszło na wizytę i to nie ważne o której godzinie i to nie ważne jaki lekarz. Zarówno mój rodzinny, ginekolog, pediatra, neurolog czy laryngolog - pobierają nam krew na miejscu a zwykle 1-2 dni później dostaje się wyniki badań na maila. I szczerze powiem, że ten lekarz o wiele bardziej profesjonalnie pobierze próbkę do badania, niż większość pielęgniarek, z którymi miałam do czynienia w Polsce. Co do historii - niestety musisz być wyrozumiała dla pacjentów, którzy się na taki układ nie godzą, mój ojczym ma taką traumę np w stosunku do pobierania krwi, że trzeba z nim chodzić na badania i trzymać za rękę jak dziecko. Ja też raczej nie dam się nakłuwać komukolwiek bez doświadczenia, bo raz, że nie cierpię ściągania krwi, a dwa, że mam duże tendencje do siniaków i niestety mam potem poważne problemy po źle zrobionym badaniu, łącznie z tym, że kiedyś dałam się przekonać do praktykantki i przez kolejny miesiąc miałam problem z poruszaniem ręki, bo panna mi się w jakiś magiczny sposób w ścięgno wbiła.

Odpowiedz
avatar Prince_jp
12 16

@elda24: "Ja też raczej nie dam się nakłuwać komukolwiek bez doświadczenia, bo raz, że nie cierpię ściągania krwi, a dwa, że mam duże tendencje do siniaków i niestety mam potem poważne problemy po źle zrobionym badaniu, łącznie z tym, że kiedyś dałam się przekonać do praktykantki i przez kolejny miesiąc miałam problem z poruszaniem ręki, bo panna mi się w jakiś magiczny sposób w ścięgno wbiła." Dziękuję:) Właśnie o tym mówiłem gdy podniosło się larum.

Odpowiedz
avatar anonimek94
-4 12

@Prince_jp: Problem w tym, że przesadzasz. Moje koleżanki z collegu, nigdy na praktykach nie miały żadnego problemu aby zdobyć doświadczenie. Nikt się nie rzucał, pacjeńci nie poumierali. Wszyscy zadowoleni, że młoda osoba, z zapałem, będzie się nimi zajmować. Problem chyba jednak leży w Polsce (chociaż na pewno nie tylko) i w ogólnym systemie. Coś jest źle w tym nauczaniu, jeśli na praktykach ktoś nie uczy się nic. I nie probuje stwierdzić, że w UK każde praktyki są super - bo nie są, jednak na pewno więcej niż 1/5 studentów czegoś się uczy...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2014 o 23:58

avatar Prince_jp
2 6

@anonimek94: Specjalnie przejaskrawiam sytuację by sprowokować do dyskusji. Zdanie ludzi, którzy się boją należny jednak szanować i moim zdaniem nie ma sensu robienie wokół tego afery.

Odpowiedz
avatar anonimek94
-4 10

@Prince_jp: Ale to Ty robisz wokół tego aferę. czy naprawdę trzeba tłumaczyc, ze pacjent ZAWSZE jest proszony o zgodę? Jeśli się nie zgodzi to przecież na siłę mu na zlość nikt robil nie będzie. Bo i po co?

Odpowiedz
avatar Prince_jp
7 9

@anonimek94: Nie rozumiesz moich intencji. Z opisanej historii wynikają pretensje do osób, które nie chcą się zgadzać na pobranie krwi przez studenta. Mi chodzi o to, że każdy ma prawo odmówić z czym jak wynika z Twojego komentarza się zgadzamy.

Odpowiedz
avatar Wizardess
-1 1

@anonimek94: święta prawda względem praktyk w UK. Tam stażysta potrafi o wiele, wiele więcej niż w Polsce i to jest kwestia systemu. Studenci uczeni są wszystkiego w praktyce, a stażysta dzięki temu jest pełnowartościowym lekarzem, który normalnie dyżuruje i pracuje. Dodam jeszcze, źe pobieranie krwi w UK należy do obowiązków lekarza (tak, jak i podawanie antybiotyków, niektórych leków przeciwbólowych, zakładanie wkłuć). Jeśli chodzi o pacjentów, to bardzo wielu ma fobię przed igłami, ale nie sądzę, że to z powodu studentów. Raczej taka mentalność. No niestety, jakoś trzeba się nauczyć tego wszystkiego, najlepiej pod okiem doświadczonego kolegi i oczywiście przy współpracy z pacjentem, bo jego zgoda jest naturalnie najważniejsza. Wydaje mi się, że lepiej nauczyć się w warunkach komfortowych - czyli wtedy, kiedy pacjent nie jest w stanie zagrożenia życia, niż w takim własnie momencie drapać się po głowie i zastanawiać co robic. Poza tym, źeby dojść do jakiej takiej wprawy, trzeba te kilka tysięcy wkłuć założyć.

Odpowiedz
avatar elda24
7 9

@anonimek94: btw. proszony jest może w Polsce (chociaż to też kwestia sporna, mojego dziadka nikt nie pytał czy studenciaki mogą na nim ćwiczyć zmiany wkłucia, zresztą dziadek za dużo by nie odpowiedział, bo był w śpiączce, rodziny też nikt o taką zgodę nie pytał, dziadka ręce po takich próbach wyglądały okropnie, był to jeden wielki krwiak a winę za to każdy zrzucał na kogoś innego, bo studenciaki nie wiedziały, że akurat ten pacjent ma problemy z krzepliwością krwi, pielęgniarki, leniwe małpy, nic nie powiedziały, bo przecież studenci muszą się uczyć, a lekarze nic nie wiedzieli, oni na oddziale nie siedzą i odpowiedzialności za praktykantów nie biorą). Jak rodziłam w Belgii to przyszła do pokoju praktykantka na założenie wkłucia i słowem do mnie się nie odezwała czy może sobie na mnie poćwiczyć (ani ona, ani jej przełożone), wyleciała prawie na kopach z mojego pokoju jak pierwsze wkłucie kompletnie spartaczyła. Niech studenci najpierw wyćwiczą to na sobie lub na ochotnikach, a nie na ludziach starszych czy kobietach rodzących.

Odpowiedz
avatar anonimek94
2 2

@elda24: Nie mam pojęcia jak jest w Belgii, zawsze możesz spróbować skarge zlozyc, a nawet iść z tym dalej ;) To, ze nie wszyscy są pytani to jest coś strasznego i powinnismy starać się aby było tego jak najmniej. @Wizardess nie jestem pewna o co chodzi z tym pobieraniem krwi, bo najczęściej robią to pielęgniarki... :)

Odpowiedz
avatar Wizardess
1 1

@anonimek94: pracowałam trzy lata na sorze w UK i na palcach jednej ręki mogę policzyć pacjentów, którym pielęgniarki krew pobrały...

Odpowiedz
avatar elda24
1 1

@anonimek94: nie składałam żadnej skargi, bo tak się wydarłam na tą dziewuszkę, że aż mi potem samej głupio było. Niestety jednak nie da się do końca kontrolować pewnych odruchów, gdy rodzi się już od 20 godzin i ktoś ci gmera przy nadgarstku w momencie skurczu. Za to skarga w sprawie dziadka była napisana - niestety, jak to często się zdarza w szpitalach - zniknęła gdzieś w drodze do ordynatora. Ja na prawdę nie mam nic przeciw studentom, po porodzie miałam pielgrzymki przyszłych lekarzy i położnych, nie przeszkadzało mi to wcale, że badali, oglądali, przepytywali, ale od moich żył to z dala :)

Odpowiedz
avatar anonimek94
-1 1

@Wizardess: No na SORze to oczywiście :) Może po prostu jest tam pielegniarek mniej? No ale ja zawsze mialam krew pobieraną przez pielegniarkę, zawsze w przychodni :) @elda24, ja rozumiem... Generalnie, sama miałam praktyki a zaniedlugo będę miala takie, gdzie będe jeszcze bardziej odpowiedzialkna i jeśli ktoś się nie zgodzi, żebym prowadziła sprawę czy coś w tym stylu to ma do tego prawo, ale trzeba pamietac, że jeśli ludzie nie będą się zgadzać "bo nie", to te osoby nie będą mialy gdzie się uczyć i w przyszłości będą miały kwalifikacje a dalej mało umiejętności..> Czy wtedy byloby lepiej, żeby to robili? Wedlug mnie lepiej jednak pod okiem przełożonego niz już mając dyplom... :)

Odpowiedz
avatar Carrotka
-3 3

@elda24: Zawsze każdego pacjenta (przytomnego) pytam o zgodę. Oddziały typu OIOM, OIOK i tym podobne są bardzo specyficznymi oddziałami- tam są pacjenci często w śpiączce i zwyczajnie nie ma jak ich zapytać o zgodę bo i tak nie odpowiedzą z racji stanu. A ćwiczenie na zdrowych koleżankach nic nie da. Bo na zdrowym człowieku jest o wiele łatwiej założyć wkłucie. Niech trafi się osoba w wstrząsie, gdzie ma wszystkie żyły pozapadane... Nawet najlepsi mogą mieć problem z założeniem kaniuli dożylnej. Nie bez powodu istnieje coś takiego jak wkłucie doszpikowe. Zawód ratownika medycznego, pielęgniarki, lekarza... Wszystkie te są specyficznymi zawodami. I niestety polegają na leczeniu ludzi i ratowaniu ich życia. Niestety student musi się nauczyć na kimś, nie ma wyjścia. Sama się uczę, ale dam swoją łapę do dziabania bo wiem jak to jest i z drugiej strony. Od siniaka jeszcze nikt nie umarł, a mi korona z łepetyny nie spadnie jak mi fioletem ktoś rękę przyozdobi...

Odpowiedz
avatar elda24
1 1

@Carrotka: i powiesz mi, że skoro pacjent nieprzytomny to zgody studenciaki nie potrzebują, tak? Bo tyle mogę wywnioskować z tego, co mówisz.

Odpowiedz
avatar biala
5 21

Nie rozumiem problemu... DLACZEGO NIE ĆWICZYCIE NA SOBIE? Studenci pielęgniarstwa zazwyczaj lepiej pobierają krew i zakładają wenflon, ponieważ ćwiczą na sobie np. w swojej grupie na studiach...

Odpowiedz
avatar sla
-4 14

@biala: Nauka czytania w narodzie zanika... "Jeśli masz szczęście i jest z Tobą kolega to można ćwiczyć na sobie nawzajem, jeśli jesteś sam - uczysz się na pacjentach."

Odpowiedz
avatar bloodcarver
4 16

@dor8567 i sla: Czyli co, praktyki się zaczynają i się natychmiast urywa kontakt ze znajomymi z roku? Czy są tacy, co na roku są sami, jedyni w grupie? To chyba wam umiejętność czytania zanikła jak już - biala pisze o grupie ze studiów, nie z praktyk.

Odpowiedz
avatar biala
9 15

@bloodcarver: Dokładnie, poza tym zawsze można zaprosić ciocię/ sąsiadkę/ kolegę czy kogokolwiek na takie poćwiczenie przy kawie. Środki do pobierania krwi lub założenia venflonu w domu (na co najmniej kilkanaście zabiegów) można kupić za 15zł, a Ty będziesz mieć już jakieś doświadczenie. Najłatwiej to załamać ręce i narzekać, że pacjenci nie chcą- "Ja nie umiem, bo mnie nikt nie nauczył".

Odpowiedz
avatar dor8567
-3 5

@bloodcarver: o tym też pisałam, nie mamy takich zajęć na studiach, więc skąd mamy wiedzieć jak w ogóle to zrobić? Z powietrza? Musi ktoś wytłumaczyć to, pokazać A w wakacje na praktykach? Jesteśmy z różnych miast, każdy wraca do swojego powiatowego szpitala na praktyki, więc trudno się spotkać z kimkolwiek na praktykach. Nie wszyscy w końcu są ze stolycy :P

Odpowiedz
avatar elda24
0 2

@dor8567: ja tam nie wiem, ale filmów instruktażowych w internecie pełno, gdybyście poprosili jakiegoś starszego, bardziej doświadczonego kolegę, to sądzę, że też by pomógł, no ale po co trochę pomyśleć, pokombinować, lepiej czekać na praktyki, na których i tak z góry sobie studenci zakładają, że niczego się nie nauczą.

Odpowiedz
avatar dor8567
-1 3

@elda24: nie zakładamy wcale, że niczego się nie nauczymy, wręcz przeciwnie oczekuje się, że wreszcie na praktykach będziemy mogli zobaczyć jak to zrobić. To dopiero potem jest starcie z rzeczywistością: nie ma kolegi, żeby poćwiczyć, pacjent się nie zgadza, pielęgniarce to na rękę... Filmy w internecie? A sama chciałabyś być kłuta przez osobę, która widziała jedynie filmik w internecie? Przecież wszędzie są osoby, które mogą tego nauczyć. Wystarczyłyby jednorazowe zajęcia w trakcie pierwszego roku. A starsi koledzy? Sami w większości chętnie nauczyliby się :P Ja ze swojej strony 'nowym' pomagam, uczę, pozwalam się kłuć ale to jest tylko kropla w morzu, sama tego nie naprawię.

Odpowiedz
avatar biala
1 3

@dor8567: Stwarzasz problem tam gdzie go nie ma albo naprawdę jesteś tak nieogarnięta. Ciężko stanąć obok pielęgniarki i podejrzeć jak ona to robi? Patrzysz raz, drugi, a potem ćwiczysz na kimś znajomym... Poza tym w przypadku lekarzy umiejętność pobierania krwi nie jest aż tak istotna, żeby było o co kopię kruszyć. Widzę, że cały świat winny, bo Ty nie umiesz krwi pobierać. Mówisz, że wystarczyły by jedne zajęcia- a jak one by wyglądały? Jedna osoba pokazuje jak się wkłuć, reszta powtarza, czyli bez różnicy czy oglądasz filmik, czy pielęgniarkę przy pracy, czy lekarza na zajęciach.

Odpowiedz
avatar elda24
2 2

@dor8567: tak jak ci biała napisała - skoro nie ma takich zajęć w szkole, to oglądacie cała grupą film w internetu i próbujecie na sobie nawzajem. Mam znajome, które są po medycynie, one jakoś potrafiły się właśnie w takie pozalekcyjne grupy poorganizować a nie marudzić, że ktoś was nie chce tego nauczyć.

Odpowiedz
avatar dor8567
0 2

@biala: z całym szacunkiem, ja potrafię pobierać krew, potrafię też szyć, wykonać punkcję stawu kolanowego, nacinać ropnie i wiele innych rzeczy, których zwykli studenci nie potrafią aż do momentu rozpoczęcia specjalizacji z chirurgii, a jeszcze nie skończyłam studiów. Nie żalę się na to, że mnie nikt nie nauczył, boli mnie to, że jestem jedną z niewielu, bo nikt nie wpadł na to, że powinniśmy się nauczyć tak trywialnej umiejętności jak pobieranie krwi, tylko zostaje to zwalone na praktyki gdzie tylko czyjąś dobrą wolą jest nauczenie nas tego. Z tego powodu jestem jedną z niewielu, która to potrafi. Filmik a zajęcia to 2 różne sytuacje, inaczej jest gdy ktoś jest obok i Cię poprawia, a inaczej gdy sam musisz wymyślić "co poszło nie tak i dlaczego już 10 raz nie leci?". Jakoś pielęgniarstwo i ratownictwo może mieć z tego zajęcia, prawda?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 marca 2014 o 19:23

avatar dor8567
-1 1

@biala: uważasz, że nie jest to potrzebne, a kto podaje dożylnie adrenalinę we wstrząsie? kto podaje relanium w napadzie padaczki? uważasz, że lekarz nie musi tego potrafić? jest o co kruszyć kopię, bo ktoś może przypłacić to życiem, jeśli lekarz nie będzie w stanie podać leków.

Odpowiedz
avatar biala
1 1

@dor8567: A odróżniasz podanie od pobrania czy masz problem z czytaniem? :)

Odpowiedz
avatar biala
2 2

@dor8567: Pielęgniarstwo i ratownictwo mają z tego zajęcia, bo na tym głównie polegać będzie późniejsza praca. Ty umiesz wykonać punkcję, ja umiem przy niej asystować- każdy ma swoje miejsce. Poza tym nawet jeśli jako lekarz nauczysz się pobierać krew, to nie wykonując tej czynności na co dzień i tak nie będziesz tego robiła dobrze, szybko i zgrabnie. P.S. Wytłumacz mi proszę jak można podchodzić 10 razy do pobierania, i nie wykonać go poprawnie ani raz? Jesteś (z całym szacunkiem) sprytna inaczej/ dramatyzujesz/ pobierałaś stopami... niepojęte.

Odpowiedz
avatar Carrotka
-1 1

@biala: Ćwiczymy na sobie. Tylko na zdrowym człowieku łatwo o wkłucie. A starsi ludzie bywają często odwodnieni, mają kruche naczynia krwionośne i nie jest łatwo o wkłucie. Już nie wspomnę o pacjentach, nawet młodych, którzy są we wstrząsie- w takich przypadkach nawet czasem najlepsi doświadczeni wymiękają i rezygnują z wkłucia dożylnego na rzecz wkłucia doszpikowego, które jest ratunkiem przy braku możliwości zakłucia żyły.

Odpowiedz
avatar dor8567
-1 1

@biala: wyobraź sobie odróżniam, ale osoba, która nie potrafi pobrać krwi nie ma też szans podać leku dożylnie, najpierw trzeba mieć podstawy - bez niech nic dalej się nie ruszy. 10 razy było zastosowane w sposób ironiczny opisujący osobę, której nikt nie wytłumaczył jak to zrobić, czy naprawdę to trzeba tłumaczyć? Nie wiem czemu uważasz wciąż, że to ja mam problem - problem mają Ci, którzy wciąż się nie nauczyli i ich przyszli pacjenci, ja tylko boleję nad tym :P

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 marca 2014 o 21:39

avatar nisza
11 11

Raz trafilam na SOR, pobierala mi krew stazystka.. Oczywiscie zapytali o zgode, uznalam,ze i tak mnie wszystko boli, to co za roznica. Dziewcze jednak faktycznie nie umialo. Mile bylo i sie staralo, ale po chwili na swoim fartuchu mialo troche mojej krwi - nie wiem jak dziewczyna to zrobila, ale siknęło widowiskowo jak wyciagala igle :P

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 marca 2014 o 0:10

avatar wonka0
1 7

Nienawidzę pobierania krwi. Mam cienkie żyły i zawsze jakiś problem jest przy pobieraniu. Ostatnio w szpitalu, dorobiłam się 5 siniaków - jeden był na pół ręki. Krew mi pobierały DOŚWIADCZONE pielęgniarki. Szczytem było, kiedy pielęgniarka wkłuwała mi się pięć razy, a i tak nie pobrała mi krwi. Naliczyłam się 15 nakłuć, do 4 pobrań krwi. Pobieranie krwi nie jest przyjemne, ale gdyby ktoś się mnie zapytał czy zgodzę się na pobieranie krwi, przez praktykanta - zgodziłabym się. Myślę że nie byłabym bardziej zmasakrowana. Po 4 wkłuciach na wierzchu dłoni, 4 na zgięciu łokcia, i 7 na przedramionach byłoby mi obojętne już ile jeszcze mnie będą masakrować.

Odpowiedz
avatar Carrotka
-1 1

@wonka0: To teraz powiem Tobie, że podziwiam Ciebie za cierpliwość i jednocześnie za wyrozumiałość. Szkoda, że innym tego brakuje.

Odpowiedz
avatar subway
15 15

Jestem honorowym dawcą krwi i płytek. Jak na kobietę mam całkiem dobre żyły, dlatego myślę, że mogłabym być dobrym materiałem do ćwiczeń. Jestem odporna na ból, rozumiem, że ktoś się dopiero uczy. Jeśli chcecie nauczyć się pobierać krew myślę, że stacje krwiodawstwa są dobrym miejscem, bo jest tam więcej takich osób jak ja.

Odpowiedz
avatar zielonylis
11 11

@subway: dokladnie to samo mialam napisac. normalnie z ust mi to wyjelas. stacje krwiodawstwa i ludzie przyzwyczajeni do klucia i dobrowolnie decydujacy sie na 'ten bol' (przynajmniej w czesci) powinni byc, jak napisala kolezanka powyzej, 'dobrym materialem do cwiczen'. tez jestem honorowym dawca i nie mialabym nic przeciwko, zeby na mnie i moich zylach troche pocwiczyc.

Odpowiedz
avatar Carrotka
-1 1

@subway: Wiem o tym. Ale na praktyki i zajęcia praktyczne przyszłych ratowników niestety tam nie wysyłają. A przydałby się tydzień w takim miejscu do robienia samych wkłuć. Niestety przynajmniej moja szkoła o tym nie pomyślała- a szkoda... :(

Odpowiedz
avatar subway
12 14

Poza tym wolę, żeby ćwiczył na mnie niewprawny student pod okiem doświadczonej pielęgniarki niż niewprawny lekarz, którego już nikt nie pilnuje.

Odpowiedz
avatar Prince_jp
4 6

@subway: A co w przypadku pechowej kumulacji - niewprawny student pod okiem niewprawnego lekarza;)?

Odpowiedz
avatar gumis1412
3 9

@Prince_jp: To jak wpaść na dwumetrowego zmutowanego kaktusa, którego kolce wydzielają jad żmiji ;)

Odpowiedz
avatar subway
3 5

@Prince_jp: Jestem młoda i zdrowa, od razu nie umrę. Niech sobie na mnie jeden z drugim poćwiczy, żeby potem pewną ręką podejść do kogoś kto naprawdę się boi.

Odpowiedz
avatar kalaallit
0 0

@subway: Na niewprawnego lekarza nie trafiłam, ale zdarzały mi się pielęgniarki-sadystki, za to barzo delikatni, uważni praktykanci, jak już mam mieć wielkiego siniaka, to wolę, żeby go zrobił student i doszedł do wprawy, niż pielęgniarka wyładowywała swoje frustracje na moich żyłach... Na szczęście delikatne w działaniu i sympatyczne pielęgniarki tez mnie kłuły, żeby nie było, że generalizuję :)

Odpowiedz
avatar sjolander
7 7

Jak byłam na ostatnich paktykach (studiuję położnictwo) to studentom lekarskiego pozwalali z wielką łaską przejść się dwa razy dziennie po oddziale żeby zmierzyć noworodkom bilirubinę i to nie z krwi, tylko przez powłoki skórne. Z jakiegoś chorego powodu istnieją pielęgniarki które nienawidzą studentów, a lekarze na oddziałach zawsze są zajęci swoimi obowiązkami i ci przyszli medycy pozostają zostawieni sami sobie. I to jest chore.

Odpowiedz
avatar hudba
-2 10

Ja bym się nie dała kłuć studentom. Zrozumcie, że niektórzy boją się kłucia samego w sobie- nawet jeśli robi to wykwalifikowana pielęgniarka.

Odpowiedz
avatar Pelococta
0 14

No super... mam się dawać nieudolnie kłuć (że nieudolnie - wynika z tego co napisałaś), łazić potem z sińcami albo trzema wkłuciami tylko dlatego że Panie Pielęgniarki opiekujące się praktykantami nie odwalają dobrej roboty? Dziękuję bardzo. Przy moich kiepskich żyłach jedno prawidłowe wkłucie stanowi nieraz problem, a co dopiero by było gdyby zaczął mi w nich grzebać praktykant, kłujący pacjenta po raz pierwszy... :/

Odpowiedz
avatar bloodcarver
6 12

Tych, którzy chcą się uczyć, być coraz lepsi itd, się nie boję. Tych którzy nie chcą, i jedynie odbębniają co muszą, od do, jak kazali, w sumie też nie - ale w pobliżu swoich żył ich nie chcę. Tylko szkoda, że czasem tak trudno was rozróżnić.

Odpowiedz
avatar Shadow85
8 8

Jest też druga strona medalu. Igły nigdy nie robiły na mnie żadnego wrażenia. Można mnie kłuć do woli, jednak z powodu tego że mam całkiem pokaźne łapki, kłucie mnie w zgięcie pod łokciem mija się z celem (łatwiej znaleźć złoto w basenie niż u mnie żyłę w tym miejscu). Jeśli mówię, że będzie problem z pobraniem krwi z przegubu i proszę o wkłucie się na wierzchu dłoni, albo w nadgarstek to prosiłbym o uwzględnienie tej sugestii. Kłuto mnie wielokrotnie i doskonale wiem gdzie najlepiej to zrobić aby odnieść sukces. W najgorszym przypadku będziecie gmerać i gmerać i gmerać... i nic z tego nie będzie :P

Odpowiedz
avatar bonsai
6 6

Mam podobnie - w zgięciu doświadczona pielęgniarka będzie się wiele razy wkłuwać, więc sama podsuwam od razu dłonie... Za to kiedyś praktykantka w szpitalu po spytaniu się o zgodę na wkłucie dostała pod nos... stopę. W 1 dłoni miałam wenflon [mam maleńkie dłonie, plaster od wenflonu mi prawie całą zakrywa], w 2 zapalenie żyły, a na myśl o wkłuciu w nadgarstek robi mi się niedobrze [poważne, nie wiem czemu ale na samą myśl mam odruch wymiotny!]. Po za tymi miejscami tylko na stopach mam śliczne, widoczne i w ogóle CACY żyły. Po przyjrzeniu się stópce, zgięciu łokcia i jeszcze raz stópce dziewczyna była zachwycona, że sama od razu podsuwam co trzeba.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 7

Kiedy leżałam na OCP miałam pobieraną krew przez praktykantkę. Biednej ręce się trzęsły, wbiła igłę zbyt płytko, przez co kiedy dokręcała fiolkę do pobierania krwi (nie mam pojęcia jak to fachowo nazwać) igła się wysunęła niemal całkowicie i zaczęła mi z ranki lecieć krew. Odporna jestem na takie rzeczy, więc ją uspokoiłam (autentycznie dziewczyna się przeraziła i za bardzo nie wiedziała co ma zrobić - wepchnąć ją ponownie,wyjąć do końca i zacząć z drugą ręką...) powiedziałam, że każdy się tego musi nauczyć i nie mam jej tego za złe. Z drobną pomocą pielęgniarki(lub położnej, nie pamiętam już) w końcu krew pobrała, wymieniłyśmy jeszcze na pożegnanie uśmiechy... Da się? Da się. Siniak aż tak przeogromny nie był, a na bank nie uniemożliwiało mi to poruszania ręką, nie przesadzajmy.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-4 8

@UglyDream: "U mnie działa" nie działa w medycynie. To że tobie nie przeszkadzał ruszać ręką nijak nie znaczy, że inni przesadzają.

Odpowiedz
avatar Wafeko
0 6

Moze wyjde na chama, ale nie chcialbym, zeby student pobieral mi krew.

Odpowiedz
avatar spina
2 6

Ba, to jeszcze nic! Totalny cyrk jest wtedy, gdy pacjent absolutnie nie zgadza się na zbadanie przez studentów. W szpitalu klinicznym. Po podpisaniu zgody przy przyjęciu. I nie chodzi tutaj o badanie per rectum, tylko zwykłe osłuchiwanie płuc czy serca. Trudno, nic z tym nie zrobisz. Ale gdzie młody lekarz ma się dokształcać? Oczywiście, na swoich pacjentach. Więc wszystkich zwolenników trzymania studentów kierunków medycznych z daleka od pacjentów pozdrawiam i życzę, aby trafili na bardzo doświadczony personel. Ps. Nie wszyscy są tacy, pacjenci w większości nie robią dużych problemów, bo faktycznie wiedzą, że trzeba się gdzieś umiejętności praktycznych nauczyć. Martwi mnie jednak ilość pełnych oburzenia komentarzy, która w przyszłości może się przełożyć na właśnie takich pacjentów.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-2 6

@spina: "zwolenników trzymania studentów kierunków medycznych z daleka od pacjentów" - cóż, są studenci i studenci. Z tych co miałem do czynienia, to 2/3 bym dopuszczał do pacjentów (i siebie), ale pozostałej 1/3 to wg mnie nie należy dopuszczać - ani do pacjentów, ani do dyplomu. Po prostu wykazują takie podejście do tematu, że nie wiem po co w ogóle poszli na taki kierunek, i często myślę że może np mamusia kazała, czy co? A przez długie lata odczulania (czyli częste i regularne zastrzyki) trochę z praktykantami miałem do czynienia, myślę że próbkę mam niezgorszą.

Odpowiedz
avatar Zmora
1 1

Cóż ja mam żyły bardzo ładne, widoczne, nigdy problemem z wkłuciem nie było, a jedna pielęgniarka, to aż zaczęła je chwalić, że "jak to dobrze, że czasem trafi się osoba u której pobranie jest banalne". Jednak mimo wszystko nie dałabym się do siebie zbliżyć studentowi nawet ze strzykawką bez igły, bo po prostu tragicznie boję się igieł, pobrań, zastrzyków i innych takich. Do pobrań normalnych się przyzwyczaiłam, więc zwykle tylko robię się blada jak ściana, zamykam oczy i zaciskam zęby i jakoś żyję. Ale jakby mi taki niedoświadczony student próbował pobrać i nagle powiedział "O, muszę spróbować jeszcze raz", to bym tam zeszła na miejscu. Nawet wolę nie myśleć, co by się stało gdyby mi igłą w ręce zaczął grzebać. Za to jestem bardzo pozytywnie nastawiona do studentów medycyny w innych miejscach. Pamiętam poszłam kiedyś do onkologa z guzkiem w piersi (na szczęście okazało się, że niegroźny). Pomacał, znalazł. Pyta się czy studentka może zobaczyć. Ja się zgadzam. Ubaw z lekarzem mieliśmy niezły, bo ja po którymś "tutaj?" zaczęłam chichotać, bo naprawdę nie wiem jak ona mogła go przeoczyć. Lekarz też się śmiał i tylko powtarzał "Cicho, nic nie mów, sama ma znaleźć." A studentka miała coraz bardziej zdeterminowaną minę. xD

Odpowiedz
avatar PrzyszlaPolozna
0 4

Tak się składa, że ja również mam przyjemność studiować kierunek medyczny i wiele czasu spędzam na szpitalnych oddziałach. Z obserwacji wiem, że studenci kierunku lekarskiego wcale się do takiej 'pracy' nie zabierają, a cały czas przeznaczony na kształcenie potrafią przesiedzieć na szpitalnym korytarzu myśląc jakby się nie rzucać za bardzo oczy. Nie chce uogólniać, że robią to wszyscy, no ale jednak spora część studentów się tak zachowuje. Co do pobierania krwi - każdy się boi to wiadoma rzecz,jednak wiele zależy od zaangażowania samego studenta. Czytając wasze komentarze: ćwiczyłyśmy na sobie, zdarzyło się mi chodzić blisko miesiąc w bluzkach z długim rękawem bo ręce miałam całe sine i ciężko było nimi ruszyć, ale nie żałuje tego bo wiem że i ja i inne osoby z roku teraz to potrafimy i idąc do szpitala nawet jeżeli sie boimy to tego nie okazujemy a i pacjentki często mówią że robimy to lepiej niż pielęgniarki :)

Odpowiedz
avatar massowo
0 0

@PrzyszlaPolozna: Podpinając się-w życiu nie widziałam tylu cwaniaków co na SORze z praktyki lekarskiej. Pamiętam jak jeden z nich dumnie i wręcz rozkazująco rozdzielał nam zadania (my chętni do roboty), a niestety na jego ostatnim dyżurze wyszło, że szanowny Pan doktor nie wie gdzie przykleić elektrody ani, że w systemie zamkniętym do pobierania krwi można pobrać krew z wenflonu jeżeli nie był do niego podany lek.

Odpowiedz
avatar mela
0 0

Trochę z drugiej strony ;) Przypominając sobie moje pierwsze pobranie, kiedy nawet nigdy właściwie nie widziałam tego z boku (odwracam głowę przy pobieraniu mojej krwi) dostałam na praktykach igłę do ręki, to wcale jednak nie dziwię się pacjentom, że nie bardzo chcą aby robił to student ;) Błąd leży w uczelni, naprawdę było mi wstyd, kiedy wkłucia uczyła mnie koleżanka z pielęgniarstwa zaocznego.

Odpowiedz
avatar Carrotka
-1 1

@mela: Jak zapytałam oddziałowej na OIOMie, czy możemy z kolegami poćwiczyć na sobie w magazynku w wolnej chwili, bo pacjenci mają wkłucia i rzadko się zdarza ten zabieg na tym oddziale, to oddziałowa spojrzała na nas jak na idiotów i powiedziała, że nie podoba jej się ten pomysł. Cóż, poćwiczyliśmy poza szpitalem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 1

Czy ja wiem, ja jestem dziabana igłami dość często, robią mi to lekarze, studenci i pielęgniarki, i jakoś póki co największe masakry zawsze mi fundują piguły, jedna wbiła mi się 9 razy do jednego pobrania krwi, przebiła mi dwie żyły... Z lekarzami nigdy jeszcze nie miałam problemu. Studenci mnie jedynie pięć razy dłużej przed pobraniem obmacują, szukając żył, ale za to samo pobranie przebiega w miarę bezproblemowo. :D

Odpowiedz
avatar massowo
0 0

Trochę przesadzasz wydaje mi się z paniką. Jak ktoś chce to da radę. Z moich wspomnień na sorze robiliśmy tak, że pacjenci nawet nie wiedzieli, że jesteśmy praktykantami (plakietka do kielni i heja). Po drugie zawsze angażuj znajomych: rodziców, rodzeństwo, przyjaciół, partnerkę/a. Raz nic im nie będzie, a ty nabierzesz doświadczenia. Po trzecie u mnie było podobnie, że pielęgniarki wolały same zrobić wszystko, ale szybko skapitulowały jak chodziliśmy za nimi jak psy i co chwila pytaliśmy: "to teraz my, tak? tak? tak?!"

Odpowiedz
avatar bazienka
0 2

sorki autorko, ale w zyciu bym sie nie zgodzila na ybcie kroliczkiem doswiadczalnym w zakresie wkluc mam paniczny lek przed bolem. tak- paniczny, z hiperwentylacja, cofajacymi sie zylami, omdleniem mam 2 w miare drozne zyly, z jednej oddaje krew, wiec jej nie mecze badaniami. ostatnio musialam miec zalozony wenflon. udalo sie. za 9 razem kiedy bylam juz drzacym klebuszkiem dracym ryja na cala klinike- z bolu i strachu przed kolejnym ukluciem a robily to doswiadczone pielegniarki strach pomyslec co byloby przy nie potrafiacym tego studencie nie cwiczycie na sobie tak przy okazji?

Odpowiedz
avatar ZlotyM
-1 1

"grzebanie w żyle" chyba chciałeś powiedzieć w ręce... TAK to miałem namyśli jak "zawodowa" pielęgniarka mi próbowała pobierać z żył i mało co z bólu nie zemdlałem (miałem 10 lat).

Odpowiedz
Udostępnij