Postanowiłem się z wami podzielić swoją historią, związaną z pewną piekielną damą jaką spotkałem na ścieżce... nie, nie do piekła ale rowerowej.
Rzecz ma miejsce w Krakowie-Nowej Hucie, okolice ronda Kocmyrzowskiego. Czas akcji - październik 2013.
Jako, że jestem zdecydowanym fanem rowerowej turystyki zwykle wszędzie poruszam się na rowerze. Zawsze staram się jeździć wyznaczonymi trasami dla rowerzystów ewentualnie gdy takowej brak jadę ulicą.
W ten piękny lipcowy dzionek poruszałem się, a jakże, na swoich wypieszczonych dwóch kółkach. Wraz ze mną na wycieczkę wybrał się sąsiad, również zapalony rowerzysta. W związku z tym, że w rzeczonej okolicy znajduje się stosowna ścieżka bardzo czytelnie oznaczona zarówno znakami pionowymi jak i poziomymi, jechaliśmy sobie przepisowo.
Wtem ni z gruszki ni pietruszki, zza pobliskiego przystanku autobusowego na naszą drogę wkroczyła ona. Skądinąd sympatyczna z wyglądu dama, z pieskiem rasy nijakiej w jednej ręce i papierosem w drugiej, wyszła dosłownie przed moje przednie koło.
Wyobraźcie sobie sytuację: po mojej lewej kolega na rowerze, po prawej oszklona wiata autobusowa, a po środku ona. Kolega odbił instynktownie na chodnik, ja nie miałem już na to czasu. Zaznaczam, że jechaliśmy około 30 km/h. Nie mając innego wyboru (poza rozjechaniem bezmyślnej baby), w sekundę nacisnąłem na klamki hamulcowe do oporu. Mam hamulce hydrauliczne, więc stanąłem dosłownie w miejscu. Nastała ciemność.
Tutaj relacjonuję wydarzenia posiłkując się słowami kolegi.
Więc Marcin odbił na chodnik, zatrzymał się, a ja lotem swobodnym poleciałem centralnie lądując w przystanku. Ważę sobie jakieś 80 kg, więc solidnie rąbnąłem.
Efekt: zniszczona wiata (jak później wyceniło MPK strata za 2300 zł), uszkodzony rower (zniszczone oświetlenie, kamera na kierownicy, zgięta kierownica-straty na ponad 1500 zł). Zniszczyłem sobie również spodnie, kurtkę i kask - łącznie popłynąłem na dokładnie 2155,80 zł. A to nie koniec historii...
Jak już wspomniałem, po zobaczeniu piekielnej damy później była tylko ciemność. W momencie solidnego uderzenia wyryłem głową (na szczęście w kasku) w chodnik, więc lekko mnie zamroczyło. W dalszej części opowieści oczywiście pogotowie - lekki wstrząs mózgu i złamana ręka, pobieżne otarcia i siniaki.
Zapytacie co w tym piekielnego?
Szanowna dama piekielna jakby nigdy nic postanowiła ulotnić się w czeluści osiedlowe. Na szczęście przytomna reakcja Marcina uniemożliwiła jej ewakuację. Oczywiście dama nie poddała się bez walki i kolega oraz interweniujący przypadkowy przechodzień, nie dość że zarobili ciosy zadawane parasolką, to usłyszeli pod swoim adresem stek solidnych wulgaryzmów.
Wezwana policja ukarała madame solidnym mandatem, którego nie przyjęła bo uwaga... "to moja wina, że jadę ścieżką rowerową, mogłem jechać ulicą".
Sprawa poszła do sądu, piekielna zarobiła 800 zł grzywny i zwrot kosztów sądowych. Z pozwu cywilnego walczę o odszkodowanie, MPK zresztą też. Jaki z tego morał - piekielne towarzystwo można posłać do diabła i ludzie na miłość boską, przestańcie chodzić po ścieżkach rowerowych. Proste prawa fizyki mówią, że w przypadku zderzenia z pieszym komuś na pewno stanie się krzywda, a dobry rowerzysta może jechać nawet 40-50 km/h, co z jego masą i masą roweru może dać smutny skutek.
ulica
Dlaczegóż to rowerzyści w naszym pięknym Przywiślańskim Kraju są nielubiani? Ano to dość proste. Wciąż pokutuje mentalność charakterystyczna dla postsowieckiego obozu - byle by było na bogato. A jak ma rower to widocznie biedak i nie stać go na auto porządne żeby pasowało do futra żony i coby się w niedzielę w kościele w czym pokazać. Więc panowie rozparci na zimny łokieć spychają bidoków na rowerach do rowów, na chodniki i gdzie bądź. Porównajta se kulturę rowerową w Holandii i u nas. No w Warszawce i w co bardziej cywilizowanych regionach, na Ślunsku i w Poznańskiem to już dociera że rower to zdrowe jest, jewropa cała jeździ i w ogóle. Ale pod Rzeszowem, Radomiem albo na Podlasiu to facecik popylający na rowerze dla zdrowia (nie żulik z bełtem w zębach na wigrach 3) postrzegany jest jako dziwak co to porządnej bryki nie wyfasuje.
OdpowiedzMasz ciasno, zbliżasz się do przystanku i jedziesz 30 km/h? Miałeś wcześniej jakiś uraz głowy, że nie myślisz?
Odpowiedz@ciemnablondynka: Niestety wiekszosc rowerzystów stawia na prędkości. Bo przecież to ich teren to im wolno kogoś rozjechać i już" niech sie głupek nauczy że tędy się nie chodzi to ścieżka rowerowa a co"
Odpowiedz@Fergi: No to może niech kierowcy też po ulicach jeżdżą 5 na godzinę. Bo niby dlaczego rowerzyści na ich terenie mają jeździć poniżej dopuszczanej prędkości?
Odpowiedz1.Ścieżka rowerowa z zasady jest drogą przeznaczoną wyłącznie dla rowerzystów, mam prawo założyć że ta podstawowa zasada jest respektowana przez innych uczestników ruchu drogowego. 2. 30 km/h na rowerze to standart dla średnio rozwiniętego nawet rowerzysty a nie kosmiczna szybkość. 3.Trudno wyjaśnić sytuację w sposób przestrzenny ale wiedz że nawet jadąc aleją o szerokości kilkunastu metrów trudno coś zrobić gdy przeszkoda nagle znajdzie się 30 cm przed kołami. Nawet jadąc wolniej nie miałbym wyboru-albo w nią wjeżdżam albo hamuje.
Odpowiedz@nintendo007: Ad 1. To tak, jakby uważać, że jezdnia jest przeznaczona dla samochodów, więc samochody mogą sobie po niej jechać 100km/h zawsze i wszędzie. Prędkość jazdy należy dostosowywać do warunków na drodze, a nie zasuwać bez opamiętania "bo to mój teren". Samochodem też często jeździ się dużo poniżej dopuszczalnej, jeśli jest ryzyko, że ktoś wejdzie pod koła.
Odpowiedz@Mysha_x86: Świetnie, czyli mogę sobie wyskakiwać zza przeszkód pod jadące samochody i one nie mają prawa mnie potrącić, bo mają dostosować się do warunków.
Odpowiedz@ciemnablondynka: zazwyczaj w pobliżu przystanków są przejścia dla pieszych na ścieżce rowerowej. Każdy kierowca czy rowerzysta w miejscach "zwiększonego ryzyka" powinien zachować szczególną ostrożność. Absolutnie nie trzymam strony pani z historii, ale sama widzę, jak ludzie zapieprzają na rowerach (czy to ścieżka czy chodnik). Nie można mieć klapek na oczach "ooo, ścieżka rowerowa to można jechać ile fabryka dała", trzeba mieć wzgląd na otoczenie. Takie jest moje zdanie.
Odpowiedz@Voima: I dokładnie o to mi chodziło.Myślenie nie boli albo raczej nie powinno.
Odpowiedz@Mysha_x86: Zgadzam się z Tobą. Pamiętajmy, że ze ścieżek korzystają także rodzice z maluchami. Te ze ścieżek dopiero uczą się korzystać więc różne rzeczy mogą się wydarzyć.
OdpowiedzDookoła mojego osiedla jest szeroka ścieżka rowerowa i chodnik, przedzielone trawnikiem, za każdym razem kiedy tamtędy idę, na ścieżce rowerowej spotykam pieszego, a na chodniku rowerzystę. Nosz kurde, nie wiem, czy ludzie są ślepi, głupi czy co innego?!
Odpowiedz@ziaja: Też tego nie rozumiem, wnerwiają mnie jednakowo piesi na ścieżce, jak i rowery na chodniku. Chociaż nie, chyba jednak rowery na chodniku bardziej. Jeżdżą debile z ogromną prędkością lawirując między ludźmi, i jeszcze się dziwią, że pieszy a to staje niespodziewanie, a to zrobi krok w prawo lub w lewo, pretensje wielkie.
Odpowiedz@ziaja: Odpowiedź na twoje trzy pytania brzmi: tak. Są ślepi, głupi i coś innego też. Ktoś tam wyżej porównywał kulturę jazdy rowerem u nas i w Holandii, ja uważam że porównywać nie ma co, najpierw trzeba dostosować świadomość użytkowników dróg i ścieżek, a potem porównywać.
Odpowiedz@Vella: wczoraj widzialam skuter jadacy po chodniku, takze moze byc gorzej :D
OdpowiedzTo w końcu akcja działa się w lipcu czy w pażdzierniku?
OdpowiedzPaździernik, mea culpa..myślałem o czymś innym pisząc.
Odpowiedz@nintendo007: więc to popraw.
OdpowiedzAutor w sumie ma racje z jednym tylko ale, rowerzyści też powinni bardziej uważać,bo co by było jak by to nie była owa dama a np: pies lub nie daj Boże, dziecko.Myślenie jest wskazane bez wzgledu na to czy jesteś pieszym czy rowerzystą, zwlaszcza że większość ścieżek rowerowych jest tak zrobiona że cud że na nich tygodniowo nie ginie po 10 osób.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2014 o 13:51
@Fergi: Odróżniaj trakty pieszo - rowerowe od dróg rowerowych. Na tych pierwszych rowerzystów obowiązuje szczególna ostrożność. Ale drogi rowerowe mają być traktowane jak ulica i piesi tam nie mają prawa się znajdować.
Odpowiedz@Bastet: problem w tym, że bardzo często ścieżka rowerowa to tylko pół chodnika, zaznaczone paskiem białej farby zamiast krawężnika lub innym kolorem kostki. Będąc pieszym bardzo łatwo się zagapić i mimochodem na ścieżkę zbłądzić (i nie mówię tu o świętych krowach co z zasady ścieżką maszerują). Widziałam też bardzo poważny wypadek - dziecko na chodniku, tuż przy ścieżce, rowerzysta trenujący zapewne do tour de france przemknął chyba po krawędzi ścieżki - z powodu szybkości trudno stwierdzić czy koła znajdowały się jeszcze na ścieżce czy już na chodniku. Rowerzystą lekko szarpnęło, ale nie zwolnił, nawet się nie obejrzał, dziecko odjechało karetką.
OdpowiedzZgadzam się absolutnie, zasada ograniczonego zaufania nie jest mi obca. Jednakże w końcu to ścieżka rowerowa nie chodnik. Zresztą sąd w całej rozciągłości przyznał mi rację, skazując panią nie mnie.
Odpowiedz@Vella: No i w takim wypadku jaki opisujesz, to najprawdopodobniej jest droga DLA rowerów inaczej ścieżka rowerowa i tak naprawdę powinien rowerzysta zachować ostrożność. W Polsce pod tym względem jest spory bałagan a dróg rowerowych prawdziwych prawie nie ma.
Odpowiedz@Bastet: Swojego czasu w skutek extremalnych nerwów weszłam babce prosto pod koła,wyhamowała ,byłam przerażona było mi również strasznie glupio, przeprosiłam oczywiscie .Ewidentnie była to moja wina.Czy to że okazałam się w tym momencie "dupą wołową" znaczy że miała prawo mnie zabić?
Odpowiedz@Fergi: Ale czy ja mówię, że ktokolwiek ma prawo do zabijania? Twierdzę tylko, że włażenie pod rower tam gdzie ma prawo jechać jest tym samym co włażenie pod samochód na ulicy. Czyli włazisz na własną odpowiedzialność i do kierowcy należy tylko wyhamowanie i nadzieja na jak najmniejsze konsekwencje wypadku.
Odpowiedz@Bastet: Myślę że jeszcze powinien ostrożnie jechać na nie pędzić na złamanie karku bo mu wolno.W końcu to ścieżka rowerowa a nie tor wyścigowy.Odrobina myślenia o innych a nie tylko o sobie nie zaszkodzi nikomu(ani pieszemu ani rowerzyście)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 marca 2014 o 16:52
@Fergi: Jesli jechal 30 km to jechal dosc wolno rowery obowiazuja te same przepisy predkosci co samochody i jesli przy 30 nie mogl uniknac zderzenia to i przy 10 by tego nie zrobil
Odpowiedz@nintendo007: Co z tego, że przyznał Tobie rację jak Twoje zdrowie ucierpiało? Włącz wyobraźnie i myśl na drugi raz. Zdrowie masz jedno: zapamiętaj to!
Odpowiedzo ile się nie mylę na ścieżce rowerowej jest ograniczenie do 30km/h także jazda nawet 40-50km/h jest nie dozwolona. Nie popieram wychodzenia na ścieżkę rowerową przez pieszych jednak sama jeżdżę rowerem i jednak przy takich miejscach jak przystanki, sklepiki, kioski, place zabaw stanowczo zwalniam i uważam na pieszych. Ludzie nie przywykli do tego,że obok może ktoś poruszać się rowerem.
OdpowiedzOgraniczenia na ścieżkach rowerowych leżą w gestii władz gminy, w Krakowie takich ograniczeń nie ma.
OdpowiedzZawsze mi się wydawało, ze rowerzystę tak samo jak kierowcę samochodu obowiązuje zasada ograniczonego zaufania. I w okolicy przystanku, czy przejścia dla pieszych należałoby zwyczajnie bardziej uważać...
Odpowiedz@pasia251: Nie wiem dlaczego Ciebie zminusowali ale masz całkowitą rację. To chyba dlatego.
Odpowiedz"Skądnikąd sympatyczna" pani wyskakuje w lipcowy dzionek w październiku 2013... Chyba kask nie pomógł a uraz głowy okazał się trwały... A "dobry rowerzysta" to ten co jedzie ostrożnie, zwracając uwagę na otoczenie, a nie rozpędza się do dużych prędkości bo mu wolno.
Odpowiedz@Vella: Po to mam rower żeby dojechać szybciej niż idąc pieszo. I nie będę się wlokła tempem żółwia. Albo rower jest traktowany jako pojazd, albo nie. I jeszcze jedno, wiem kiedy zwracać uwagę na pieszych - na drogach dla pieszych i rowerów, na drogach rowerowych obowiązują mnie przepisy jak dla pojazdu. Nie jeżdżę chodnikami żeby cudować tempem pieszego.
OdpowiedzVide moje odpowiedzi powyżej.
Odpowiedz@Bastet: jako rowerzystkę masz obowiązek zachować ostrożność, a kiedy ustawa stanowi, szczególną ostrożność. Nie ma znaczenia, czy jedziesz chodnikiem, czy drogą dla rowerów. Zapierdzielanie bez opamiętania, nawet po ddr, nie jest szczególnym wyznacznikiem zachowania ostrożności.
OdpowiedzEh skąd ja to znam... sama jezdze na rowerze od dość niedawna, acz raczej rekreacyjnie (znaczy jak najszybciej spadam na miejsca wolne od pieszych i samochodów) i niestety wyobraźni ludziom brakuje. Tobie trochę też - sorry ale mając na uwadze to, że ludzie się plączą po ścieżkach, nie pruję w mieście koło przystanku 30 km/h... Co do baby to myślę, że przynajmniej ona jedna się nauczy. I oby więcej pieszych było karanych za łażenie po ścieżkach, bo jak pokazuje Twój przypadek jest to bardzo niebezpieczne. Ostatnio jedziemy sobie z Mężem piękną prostą ścieżką i co? nagle hamulec bo Uwaga! idzie matrona z trójką dzieci na podwójnym wózku, zajmując całą szerokość ścieżki. Stanełam i tłumacze babie... "ale nie widzi pani? ja MAM WIELKI wózek... WÓZEK!!!, z kółkami, to co mam tarasować drogę dla pieszych???" ręce opadły, poinformowałam panią, że same kółka nie czynią jeszcze z jej wehikułu roweru i pojechałam... Albo mamusia która pojeła sens istnienia ścieżki zbyt dosłownie: Mały, może półtoraroczny brzdąc, "pocina" na swoim mini rowerku (takim jeszcze bez pedałów) po ścieżce bo przecież to droga dla rowerów... Po prawdzie, to kazdy typ uczestnika dróg ma swoje na sumieniu. Jako pieszy - nie łażę po ścieżkach, jako rowerzysta - trzymam się ścieżek, jako kierowca, oczekuję, że obydwa pozostałe typy nie będą mi się plątać pod kołami jeśli istnieją dla nich osobne ścieżki... tak trudno pojąć??
OdpowiedzWiesz najtrudniej to pojąć tzw.niedzielnym rowerzystom i wszelkim innym świętym krowom. Jeżdżąc po Krakowie nieustannie spotykam się z takimi osobnikami- najczęściej rodzaj Janusza na Wigry 3 albo studentki na holendrze. Tacy niestety, swoją jazdą (zero kultury,zero mózgu,zero przestrzegania przepisów) mocno psują reputację prawdziwych rowerzystów.
OdpowiedzLipcowy poranek w październiku, rozpieszczają was w tej Nowej Hucie. Ale do rzeczy - prędkość dopuszczalna to nie to samo, co prędkość bezpieczna. Tę ostatnią należy dobierać w zależności od panujących warunków. Logika i przepisy nakazują zwolnienie podczas zbliżania się do miejsc, w których istnieje większe prawdopodobieństwo kolizji z innym uczestnikiem ruchu. Takim miejscem raczej będzie przewężenie przy przystanku autobusowym. Rowerzyści tak chętnie oskarżają kierowców o egoizm i zawłaszczanie przestrzeni dla swoich "puszek". Czy właśnie dlatego czy raczej pomimo to sami wykazują się taką samą bezmyślnością w kontakcie z pieszymi? Wiele ścieżek rowerowych powstało poprzez wykrojenie pasa z chodnika. Ich oznaczenie też pozostawia wiele do życzenia. Nie bronię tej kobiety, ale widzę, że autor pomyślunkiem też nie grzeszy.
OdpowiedzTam jest w kolejności:ulica,przystanek,pas zieleni, ścieżka,chodnik...gdzie moja wina?
Odpowiedz@nintendo007: Ścieżka rowerowa pomiędzy przystankiem a chodnikiem? Gratulacje dla geniusza, który to zaprojektował. I dla wszystkich równie genialnych rowerzystów, którzy w takim miejscu nie spodziewają się wtargnięcia pieszego.
Odpowiedz@nintendo007: W takim razie jakim cudem wylazła Ci nagle prosto pod koła, skoro najpierw musiała być na chodniku lub pasie zieleni, powinieneś ją zauważyć. Nawet jak lazła chodnikiem i nagle zrobiła krok w bok, to i tak mało rozsądne jest mijanie pieszych na centymetry z taką prędkością. Polscy rowerzyści chcą mieć takie prawa jak pojazd, ale o obowiązkach zapominają (bezpieczne omijanie przeszkód w odległości 1m. Jest za mało miejsca? To jedzie się powoli.) Nie wiem czy jeździsz też samochodem, ale wyobrażasz sobie kierowcę, który by nie zwolnił widząc pieszego idącego krawężnikiem? Piesi na ścieżkach zachowują się nieprzewidywalnie jak dzieci, bądź mądrzejszy i uważaj na nich ;]
OdpowiedzVella@Czytanie ze zrozumieniem nie jest najwyraźniej twoją najmocniejszą stroną.
OdpowiedzŚcieżkę rowerową szczególnie upodobały sobie mamuśki z wózkami, przynajmniej z tego co ja widzę. No praktycznie 3/4 spotykanych przeze mnie matek z wózkami porusza się po ścieżce (jeżeli akurat ścieżka jest, oczywiście) Nie powiem nawet, jaką idiotką jest taka matka...
Odpowiedz@Helmut: już tłumaczę. Ścieżka rowerowa ma gładką nawierzchnię. Na chodniku wózek się trudniej prowadzi, a dziecku jest mniej przyjemnie. Co nie zmienia faktu, że takie matki to idiotki.
Odpowiedz@Agness92: Wiesz, nie zawsze tak jest z tą nawierzchnią. Jeżeli ścieżka jest asfaltowa, a chodnik z kostki polbrukowej, to może jeszcze jest jakieś wytłumaczenie, ale jest sporo ścieżek i chodników, o nawierzchni różniącej się często tylko kolorem takiej kostki (ścieżka kolor czerwony, chodnik szary), aczkolwiek powoli to się zmienia, bo i dla rowerzystów polbruk nie jest wymarzoną powierzchnią.
Odpowiedz@Agness92: Przepraszam za błąd, miało być na końcu "nawierzchnią", a nie mogę edytować poprzedniego wpisu.
OdpowiedzMój kolega w taki sposób złamał obojczyk.
Odpowiedztak pedalsko są porobione ścieżki czasem, zamiast rowery puścic po prawej, a chodnik zaraz za przystankiem, to nie-przystanek a zaraz za nim ścieżka... swoją drogą nie wiem od czego to zależy tak naprawdę, bo akurat pracuje w mieście rowerzystów, studentów, pieszych i wąskich uliczek i w sumie tak samo pedalsko te ścieżki są rozwiązane, praktycznie zaraz przy przystanku, także, trzeba uważac jak się z autobusu wysiada... może to jakiś standard EU?
OdpowiedzPiesi na ścieżkach rowerowych to niestety plaga (podobnie jak rowerzyści na chodnikach). Niedaleko mnie ze 2-3 lata temu wybudowali całkiem fajną dobrą ścieżkę rowerową na osiedlu. Ścieżka rowerowa jest oddzielona szerokim pasem trawy od chodnika dla pieszych. W miejscu tym jest górka, więc jakby tak nie hamować, to te 45 km/h na rowerze (a może i więcej?) spokojnie da się wyciągnąć. Niestety, piesi chyba o tym nie wiedzą, bo chodzą jak święte krowy po ścieżce. Ba! Nie pomyśleli o tym również architekci, którzy ustawili ławki dla pieszych... nie przy chodniku, a własnie z lewej strony ścieżki rowerowej (chodnik jest z prawej). Dodam, że ławki są "przyklejone" do ścieżki (tzn. nogi ławek są wmurowane od razu przy krawężniku ograniczającym ścieżkę). W lecie ławki zajmują albo emeryci, którzy wyciągają swoje nogi, laski lub kule wprost pod koła rowerów lub matki z dziećmi w wózkach, a wózki koniecznie zaparkowane w poprzek ścieżki. Ok, rozumiem, zaraz zacznie się komentowanie, że nie trzeba się tak rozpędzać. Ale proszę uwierzyć, moje powroty z kilkugodzinnych wypadów rowerowych i wspinaczka pod tę górkę, gdzie jeszcze muszę omijać mamusię bujającą wózkiem, który stoi na mojej drodze, do miłych doświadczeń nie należą.
Odpowiedz@astor: Zrób zdjęcia, zgłoś problem władzy (znajdź info, kto się tym zajmuje w Twoim mieście). Może to pomoże, a jak nie, to chociaż będziesz mieć świadomość, że próbujesz coś zrobić zamiast psioczyć na internetach :P
Odpowiedz@JaCzyliJa: W mieście mamy kogoś, kogo nazywają oficerem rowerowym, człowiek pracuje w urzędzie miasta i zbiera skargi na infrastrukturę rowerową. Zgłaszali to moi znajomi mieszkający na tym samym osiedlu co ja, efektów niestety brak. W piątek natomiast wracałam tamtędy i pod górkę szła sobie radośnie grupa przedszkolaków z przedszkolankami "w poszukiwaniu wiosny". Zatrzymałam się, zapytałam prowadzącą czy nie dociera do niej pismo obrazkowe (jak wół narysowany rower) i jaki przykład daje dzieciom. Trochę się speszyła, ale druga naskoczyła na mnie, że nie będzie takim małym dzieciom kazać po schodach chodzić :/
Odpowiedzprzestaniemy, jeśli rowerzyści przestaną jeździć po chodnikach z prędkością jaką opisujesz. O ile cała historia piekielna, to ostatnie zdanie psuje cały efekt.
Odpowiedz@crash_burn: Kwadratura koła. To co, rowerzyści mają stwierdzić "przestaniemy jeździć po chodnikach, jeżeli piesi przestaną łazić po ścieżkach rowerowych"? I tak się będziemy przerzucać? I oczywiście wszyscy jak jeden mąż przestaną to, bo tamci przestali tamto? Problem leży w poszczególnych ludziach a nie w całych grupach.
Odpowiedz@crash_burn: e tam, niczego nie przestaniemy. Będziemy chodzić po ddr i jeździć chodnikami, bo nie znamy przepisów, jesteśmy egoistami, mamy wszystkich w dupie i nie potrafimy się zachować na drodze. To nie jest żadna zemsta.
OdpowiedzNiestety, obserwuję (a jestem pieszym, nie rowerzystą) taką mentalność, że ścieżka rowerowa to drugi chodnik. :/ Ilekroć jestem na Rondzie Mogilskim, widzę dziesiątki, naprawdę DZIESIĄTKI ludzi zapieprzających po ścieżce rowerowej, która jest czerwona, oznakowana i chyba ma nawet na sygnalizacji na przejściu rower, a nie ludzika, więc NIE DA SIĘ nie zauważyć, że to ścieżka. Nie wiem, co to za popieprzone podejście.
Odpowiedzja z domu na przystanek tramwajowy mam jakieś 150m, na tym odcinku muszę 3 razy zmieniać "stronę" bo ścieżka rowerowa biegnie raz z prawej, raz z lewej strony chodnika(zapewne takie przepisy, że coś tam) i na pewnym odcinku muszę przebijać się przez zawalony emerytami przystanek autobusowy -bo blisko szpital, oraz wychylić łeb zza wiaty przystanku autobusowego żeby zobaczyć czy po raz kolejny mogę zmienić stronę czy przypadkiem ktoś na rowerze pomyka i mu wlezę pod koła. No szczerze- strasznie mnie wkurza ten slalom, rowerzystów pewnie też bo emeryci zawsze stoją na tej ścieżce, rykoszetem rozproszeni od przystanku. No ale ktoś nam tę drogę zrobił ku uciesze i trzeba przyjąć to "dobrodziejstwo" z wdzięcznością, bo przecież nie dało się inaczej o_O
OdpowiedzW Krakowie wzdłuż jednej z ulic biegnie ścieżka rowerowa i chodnik - ścieżka z prawej, chodnik z lewej, obok siebie. Przecinają przecznicę, za którą... zamieniają się stronami. Ani przejścia dla pieszych, ani przebiegu przejazdu dla rowerów na wszelki wypadek nie wymalowano. Zawsze sobie wyobrażam co by było, gdyby w tym miejscu spotkała się większa grupa rowerów (np. coś na miarę Masy Krytycznej) i jakaś pieszo-biegająca wycieczka. Masakra murowana.
Odpowiedz30 km/h rowerem? To był rower z rakietowym dopalaczem?
Odpowiedz@man_margines: A przestań, 30 km/h to wcale nie jest dużo, nawet dobry biegacz może tyle rozwinąć. Może nie na stałe, ale może.
Odpowiedz@InuKimi: 30 to sporo. Ja wiem maratończyk jesteś i dla Ciebie to mało ale wierz mi: sam jeżdżę rowerem i wiem, że te 30 to sporo. A Maratończyk (nie zwykły biegacz) może i rozwinie więcej niż 30.
OdpowiedzLudzie spacerujący po ścieżkach to odwieczny problem. A najgorsze, że nie przetłumaczysz - całość jest ich i już! Ja się staram chodzić po chodnikach, bo co mnie to boli? Kurcze, jak człowiek jedzie na rowerze i potem co chwilę natyka się na matrony i grupy ludzi którzy KONIECZNIE MUSZĄ iść rozciągnięci na całą szerokość chodnika i ścieżki razem... Nie wiadomo, złościć się czy płakać.
Odpowiedzhttp://youtu.be/nW_gQM5zvtA
OdpowiedzNiestety myślę, że zwyczajnie miałeś taki odruch bezwarunkowy i hamowałeś do spodu. Fakty są takie, że w takiej sytuacji trzeba najpierw starać się wyhamować (ale bezpiecznie - lekko na przód i mocno na tył), jeśli to niemożliwe, to w ostatniej chwili rozluźnić hamulce i starać się ominąć "babę", lecz jeśli i to nie jest możliwe (bo jest np ściana z boku lub inna "śmiercionośna przeszkoda"), to pozostaje tylko hamować na ile to możliwe i niestety wycedzić w "babsko". Jakbyś jechał sam i nikt by tego nie widział, to zapewne ta "księżna" nawet karetki by nie wezwała. Ja jeżdżę samochodem i długo mi zajęło, zanim wypracowałem bezpieczne odruchy w sytuacjach zagrożenia. Kolega omijając inny samochód, który mu wyjechał z bocznej uliczki urwał koło o krawężnik wysepki. W rezultacie został na środku bez koła i sam w środku nocy. Jakby w niego puknął, to inaczej by się to skończyło. Od tamtej chwili nawet jak pieszy mu wylezie, to hamuje jak ominięcie wiąże się z wypadkiem. Niestety, ale taka jest prawda. Jakbym jeszcze kogoś wiózł ze sobą, to wtedy na pewno nie unikałbym walnięcia w pieszego (który mi wymusił) manewrem w rów lub na czołówkę. Jesteśmy dorośli, więc pieszy również powinien ponosić odpowiedzialność za stworzenie niebezpieczeństwa na drodze. Osoba, którą wiozę jest w tej sytuacji zupełnie bez winy, a już nawet nie mówię o ludziach jadących z naprzeciwka. W takiej sytuacji najmniejsza szkoda, to 1 pieszy, a nie nas dwoje lub do tego jeszcze np.: cała rodzina z przodu w aucie. Szkoda tylko, że 800 zł kary niczego ją zapewne nie nauczy i w końcu wpadnie pod jakiś samochód tym razem :(
OdpowiedzOj tam piesi na ścieżce rowerowej... Kiedyś jak jechałam sobie w godzinach szczytu rowerkiem po ścieżce rowerowej, nagle naprzeciwko mnie jechała sobie jakaś blondi SAMOCHODEM po owej ścieżce. Pewnie chciała ominąć korek... Brak słów.
Odpowiedzzaraz, zaraz.. czy ta - jak to nazywasz - ścieżka rowerowa była oddzielona od chodnika tylko linią? czy pasem zieleni? i jaki był znak? bo jak rower i pieszy na jednym znaku (a takie są właśnie w 95% w bolandzie) to był to trakt rowerowo pieszy i nawet jak jest wyraźnie rozdzielony liniami i oznaczony rowerami to i tak pieszy ma pierwszeństwo
Odpowiedzna miejscu autora wjechalabym w babe , inwestujac uprzednio w ubezpieczenie od OC, kamerke mial, to i jakby sie babsztyl plul, policji nagranie mozna pokazac i nie byloby strat w sprzecie i na zdrowiu, ewentualnie na JEJ zdrowiu
Odpowiedzmoze po jednym takim wypadku nauczylaby sie, ze nie jest swiata krowa, ktorej wszyscy z drogi zjezdzaja... np w oszklony przystanek
Odpowiedz