Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Mam 21 lat i zdiagnozowano u mnie stan przedrakowy szyjki macicy stopnia…

Mam 21 lat i zdiagnozowano u mnie stan przedrakowy szyjki macicy stopnia trzeciego, czyli inaczej dysplazję najwyższego stopnia. Stan taki rozwija się w przeciągu ok 2, może 3 lat, dlatego też z "wyrokiem" pogodzić się nie chciałam. I wydaje się, że słusznie.

Zawsze wyniki cytologii miałam poprawne, badałam się regularnie co pół roku. Wynik nieprawidłowy pojawił się w styczniu, 6 miesięcy od ostatniego badania. Następnie miałam wykonywaną kolejną cytologię i pobrane wycinki (w lutym; cytologia wyszła w porządku, natomiast wycinki wskazywały na dysplazję trzeciego stopnia). Lekarz, który wtedy miał mnie pod swoją opieką, stwierdził iż najlepiej zrobię, jeżeli udam się do "Szanownego Pana Profesora" bo to trzeba ciąć już, teraz, natychmiast! Spanikowałam, do profesora się zapisałam i czekałam. W międzyczasie zwiedziłam ok 5-6 gabinetów ginekologicznych, w których słyszałam za każdym razem inne zalecenia, diagnozy, opinie. Tylko jedna pani doktor zaleciła powtórzenie badań po ok 3-4 miesiącach, biorąc pod uwagę rozbieżne wyniki badań (do tego dochodzi kolposkopia wykonywana ok miesiąc po wycinkach, na których nie ma po nich śladu ani tym bardziej po wcześniej stwierdzonej nadżerce, ani po dysplazji).

Nie opisując wszystkich perypetii powiem w skrócie:

1. Wizyta u pana profesora, jak to u lekarza z tytułami, tania oczywiście nie była ale za tą kwotę spodziewałabym się czegoś więcej niż:
- gabinetu z wyposażeniem z PRLu,
- stwierdzenia iż "na moje oko raka nie ma ale uciąć trzeba, to co może przyszła środa?"
- dokładnego zapoznania się z wynikami i WYSŁUCHANIA pacjenta
Więcej u pana się nie pojawiłam.

2. Chciałam ponownie przebadać pobrany materiał biologiczny z wycinków. Żaden lekarz nie chciał się podjąć wystąpienia do szpitala z oficjalnym pismem o udostępnienie i przewiezienie próbek - bo nie. Bo Szanowny Profesor to mój szef i nie będę podważać jego zdania, bo lekarz który zlecał badania jest super-hiper ważny i nie, bo nie ma potrzeby - utniemy i po sprawie. Dokładnie takie stwierdzenia słyszałam - "boję się i będę już skończona, proszę zrozumieć". Udało mi się sprawę załatwić i obecnie czekam na wyniki, ale ile czasu spędziłam w gabinetach z tą jedną prośbą to szkoda mówić. Dodam, na marginesie, że gabinety te były prywatne.

Zmierzając do sedna - bardzo łatwo jest kogoś okaleczyć, "ciachnąć" (jak usłyszałam u profesora) szyjkę macicy i uniemożliwić donoszenie ciąży (rzadko się udaje) młodej kobiecie, która na prawdę chciałaby być matką. Bardzo łatwo. Ale ponowić badania? Raz jeszcze przebadać pobrany materiał? A po co, jesteśmy nieomylni! Wstyd wytknąć komuś błąd! Strach!
Z racji wędrówek po gabinetach i przesiadywania w poczekalniach, poznałam dwie panie ok 50 roku życia. Obie z rakiem. I obie pozwały szpital - w wyciętych częściach (szyjka macicy i pierś) nie stwierdzono zmian nowotworowych. Cuda jakieś? Samouzdrawianie? A może jednak lekarz to też człowiek i może się pomylić?

Rozpisałam się, może nie jest to stricte piekielna sytuacja dla kogoś, kto nie usłyszał wyroku na początku swojego życia. Wydaje mi się jednak, że obecna nagonka na to ile kobiet w Polsce zapada na nowotwór "typowo kobiecy" nie jest informacją do końca wiarygodną. I jeżeli którakolwiek z czytelniczek, czego nikomu z całego serca nie życzę, dowiedziałaby się o wyroku, niech się bada. I bada, i bada, i ponawia badania. Nie wolno ufać jednej diagnozie. Jesteśmy ludźmi, którzy popełniają błędy. A dać się okaleczyć jest bardzo łatwo.

słuzba_zdrowia

by TruskawkowyMuss
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar InkazLubinka
12 20

U mnie "rak rozwinął się" w trzy tygodnie... Na jednym badaniu: super, nic nie ma (co potwierdziła cytologia), a na następnym - propozycja nie do odrzucenia - wytniemy takie coś i będzie dobrze. Wpadłam w panikę, poryczałam się i pędem do mamy - kto lepiej zrozumie? I okazało się, że 30 lat temu ten sam lekarz mojej mamie proponował to samo: ciachnie się i będzie spokój. Mama, dzięki Bogu, żyje i nic się nie dzieje. Tak to jest jak się chodzi, w moim przypadku, do jakiś emerytów, którzy się nudzą w domu i których oferują przychodnie na NFZ.

Odpowiedz
avatar kala289
1 19

Za każdym "ciachnięciem" idą pieniądze. Nie łudźmy się że lekarze mają na względzie nasze zdrowie. W przypadku nowotworu szyjki macicy chodzi o zasianie paniki, która będzie skutkowała wzrostem sprzedaży szczepionek na hpv. Jednym słowem - ciachniemy kilkaset kobiet, a tysiące się przestraszy i kupi szczepionki. I biznes się kręci.

Odpowiedz
avatar arkudaki
1 1

@kala289: Całkowicie się zgadzam i nie rozumiem tylu minusów. Bardzo podobnych historii słyszałam w swoim życiu tak wiele, że dla mnie nie ma wątpliwości że chodzi o kasę. Ewentualyum hejterom odpowiadam: Wiem, że to nie jest powszechna praktyka, nie wszyscy lekarze ją stosują. Ale wbrew pozorom nie jest to zjawisko marginalne.

Odpowiedz
avatar plokijuty
10 20

Pamiętajcie wszyscy piekielni: Jeżeli lekarz odmawia pomocy lub mówi, że to niemożliwe [wstaw inne tłumaczenie] osobie, której zdrowie lub życie jest zagrożone, to proście zawsze odmowę na piśmie. Dotychczas nie spotkałem żadnego lekarza, żeby takie pismo podpisał. Dodatkowo posiadam nagranie kiedy takie pismo wręczałem lekarzowi. Reakcja przeszła najśmielsze oczekiwania i babcia została przyjęta jako pierwsza.

Odpowiedz
avatar misiak1983
1 7

Nazwiska tych kanałów.

Odpowiedz
avatar cynthiane
13 15

Co to za metoda "wyciąć i po kłopocie"? Nie wiem, może "lepiej zapobiegać niż leczyć" czy co? Wycięte, to nie zachoruje. Czy tak, jak pisze kala289, biznes jak każdy inny- zasiać panikę, żniwo kasy zebrać? W głowie się nie mieści...

Odpowiedz
avatar TruskawkowyMuss
4 4

@cynthiane: Trzeba usunąć zmienione nowotworowo tkanki żeby nie dopuścić do rozwoju choroby, lub jak w moim przypadku, usunąć tkanki dysplastyczne żeby rak się nie rozwinął. Jestem na to przygotowana ale póki co chciałabym mieć wyniki badań w miarę ze sobą zgodne i nie tak rozbieżne.

Odpowiedz
avatar KotSchrodingera
1 1

@cynthiane: w momencie wycięcia szyjki z neoplazją wysokiego stopnia jest pewność 100% wyleczenia. Ze stadium CIN III może rozwinąć się rak (nie musi, ale jest duża szansa), a raka tego w pierwszym stadium leczy się usuwając całą macicę.

Odpowiedz
avatar PizzaPlease
-1 5

To w końcu masz czy nie masz?

Odpowiedz
avatar TruskawkowyMuss
5 7

@PizzaPlease: Zależy od lekarza. Póki co czekam na wyniki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

Jak ja bym chciała, żeby to była tylko pomyłka lekarza, niestety nie była. Kilka lat walki, i końca nie widać:(

Odpowiedz
avatar TruskawkowyMuss
9 9

@Akacja: Nie wiem co innego napisać oprócz tego, żebyś się nie poddawała i miała siłę walczyć. Bardzo mi przykro.

Odpowiedz
avatar katem
12 12

Jedna taka pani Profesor przepisała mojemu facetowi lekarstwa i poszła w siną dal (wyjechała gdzieś ?). Leki rozwaliły mu żołądek, że jeść nie mógł i każda noc była przejęczana. Poszukałam innego lekarza i - dwie mi odmówiły, bo "to jest pacjent pani Profesor więc one nie będą podważać jej leczenia" . Na szczęście znalazłam taką, która miała w nosie wiele szanowną panią Profesor.

Odpowiedz
avatar JLJuliet
1 1

Znam podobny przypadek. Chodziło o moją mamę, cytologię robiła co rok i zawsze wszystko wychodziło ok, w zeszłym roku wyniki wykazały to samo (dysplazja trzeciego stopnia). Poszła do dwóch lekarzy, żaden z nich przy badaniu ginekologicznym nie widział zmian i dziwił się, że cytologia wyszła tak a nie inaczej. W każdym razie cytologię powtórzyła i znowu taki sam wynik. Więc pobrali jej wycinki i okazało się, że potwierdziły tylko wyniki badań, więc poszła na, jak to określacie "ciachnięcie". Tak właściwie zwykłe badanie nie określa, czy widać zmiany nowotworowe czy nie. Cytologia i badanie wycinków już tak.. U ciebie jeśli dobrze zrozumiałam cytologia i wycinki dają dwa różne wyniki tak? Trudna sytuacja, wiem, ale z takimi rzeczami trudno też igrać. Prawda jest taka, że w przypadku tego stadium, jak to określił lekarz mojej mamy, to ostatni dzwonek. "Gdyby wszystkie kobiety chorujące na raka szyjki macicy były zdiagnozowane w tym momencie rozwoju choroby co u Pani, to byłoby o wiele więcej żyjących kobiet"-słowa lekarza. To stadium nie daje objawów itd., nie jest widoczne przy badaniu ginekologicznym często, więc ciężko to 'odkryć'. Może jednak jakiegoś lekarza uda ci się namówić na ponowne badanie wycinków? Gra warta świeczki.. szczególnie, że chodzi o twoje zdrowie. Z tym nie ma żartów

Odpowiedz
avatar TruskawkowyMuss
2 2

@JLJuliet: Tak, jedna cytologia i wycinki wskazują dysplazję a druga cytologia i kolposkopia brak jakichkolwiek zmian i chorób, więc na prawdę jestem zdezorientowana i chciałabym jednoznacznych wyników. Moja mama również miała taką sytuację, miała zabieg, z tym że wyniki wskazywały jednoznacznie na dysplazję.

Odpowiedz
avatar houstonwevegotaproblem
2 4

I jeszcze jeden powód, dla których nowotwór szyjki macicy jest taki "popularny" - bo można zbić fortunę na szczepieniach p/w. A skuteczności praktycznie nie ma jak podważyć statystycznie.

Odpowiedz
avatar TruskawkowyMuss
1 3

@houstonwevegotaproblem: Czytałam bardzo ciekawy artykuł dotyczący szczepionki przeciwko wirusowi HPV, nie pamiętam gdzie. Wątpliwa jest skuteczność tej szczepionki. Jest to twór stosunkowo młody, nie wiadomo więc jakie może mieć skutki uboczne. Poza tym, szczepów tego wirusa jest bardzo dużo a szczepionka chroni przed, o ile się nie mylę, 4? Nie jestem pewna ale ochrona jest znikoma.

Odpowiedz
avatar kalaallit
1 1

@TruskawkowyMuss: Jest ponad 100 odmian HPV, z czego 12 powoduje raka, a szczepionki, zaleznie od rodzaju, chronia przed 2 lub 4 z tych, ktore stoja za 70% przypadkow choroby. W Danii nawet lekarze czesto odradzaja brania tej szczepionki! Samo panstwo uruchomilo darmowy program szczepien i poprowadzilo badania wraz ze szwedzkim rzadem, ktore potwierdzily, ze w skutkach ubocznych szczepionki nie ma chorob autoimmunologicznych, mimo to wiele dziewczat skarzy sie na straszne bole i omdlenia trwajace miesiacami.

Odpowiedz
avatar freesbie
0 0

@kalaallit: pamiętam że sama załapałam się na ten program, przez kilka miesięcy miałam problemy z regularnym miesiączkowaniem a nawet po prostu nie miałam okresu przez dłuższy okres czas.. stwierdzono wtedy, że jestem za mała żeby mieć normalnie okres.. miałam 12 lat a miesiączkować zaczęłam konkretnie w dzień swoich 10 urodzin.. praktycznie wszystkie dziewczynki po tych szczepionkach, jezeli miały okres, miały z tym problem, a te co nie miały "nagle" często mdlały itp. według mnie te szczepionki chyba nie są jeszcze do końca opracowane C:

Odpowiedz
avatar saracen123
-5 7

TO TYLKO LEKARZE - ONI SĄ DO ZARABIANIA PIENIĘDZY - WYBACZ

Odpowiedz
avatar TruskawkowyMuss
4 4

@saracen123: Wybacz, moja macica to nie bankomat.

Odpowiedz
avatar kala289
1 1

@TruskawkowyMuss: Oczywiście że nie bankomat, bo z bankomatu wypłaca się własne pieniądze. Należałoby raczej użyć określenia "maszynka do robienia pieniędzy".

Odpowiedz
avatar moodlishka
0 2

A najlepsze jest to, że na nfz nie wykonują cytologii kobietom do 25 r.ż. Ja mam 24 lata i jestem już po konizacji. A co jak kogoś nie stać na prywatnego ginekologa? Jak po wycinkach dostałam skierowanie do szpitala (a też mam dysplazję najwyższego stopnia), to mnie wysłali do przychodni, gdzie "lekarz" mi zrobił kolposkopię i stwierdził, że jestem zdrowa jak ryba. A dlaczego? Bo był koniec roku i funduszy brak....

Odpowiedz
avatar aliana
0 0

Nie wiem gdzie chodzisz do lekarza... cytologie wykonuje co rok od 20 roku zycia i nie chodze do prywatnego ginekologa. Chodze do panstwowego ginekologa i z nfz wykonuja mi cytologie co rok ze wzgledu na to ze mam grupe 2. Moje kolezanki ponizej 25 r.z. rowniez od dawna wykonuja cytologie na nfz. Chyba musisz zmienic lekarza

Odpowiedz
avatar eva1005
0 0

@moodlishka: tak samo jak aliana nie mam pojęcia gdzie do lekarza chodzisz. Ja przez zaburzenia cyklu regularnie chodzę do ginekologa od 16 roku życia i cytologię robię regularnie od samego początku.

Odpowiedz
avatar Ashca
2 2

Gratuluję siły, odwagi, wiary i życzę zdrowia i dzieci :) Jednocześnie ta historia jest w pewnym sensie odpowiedzią na pytanie mojej teściowej dlaczego lekarze przerwali chemię u jej męża (76 lat) - skoro chcą okaleczyć młodziutką dziewczynę to po cholerę leczyć dziadka... :(

Odpowiedz
avatar TruskawkowyMuss
2 2

@Ashca: Dziękuję za miłe słowa :) Przykre jest, jak traktowani są ludzie starsi- a ponoć w Polsce eutanazja jest niedozwolona... szkoda tylko, że praktykowana jest "przymusowa" a nie "dobrowolna".

Odpowiedz
avatar ranunculus
0 0

Trochę mnie dziwi fakt, że żaden lekarz nie chciał napisać Ci skierowania o wypożyczenie wycinków. Twoje wycinki trafiły najprawdopodobniej do pracowni histopatologicznej, więc to pracownia może nimi ewentualnie rozporządzać, a nie profesor, który w niej nie pracuje. Poza tym - np. moja pracownia, w przypadku dyskusyjnych rozpoznań lub pacjenta w młodym wieku z nieciekawym rozpoznaniem bez problemu wypożycza materiał na prośbę samego pacjenta, nie potrzeba nawet skierowania.

Odpowiedz
avatar TruskawkowyMuss
2 2

@ranunculus: Dzwoniłam do szpitala w którym wycinki były badane i usłyszałam, że wydadzą je na wniosek lekarza. Po pięciu czy sześciu ginekologach znalazłam kogoś, kto zgodził się tym zająć i wystosować odpowiednie pismo- obecnie czekam na wynik.

Odpowiedz
avatar ranunculus
2 2

@TruskawkowyMuss: Szkoda w takim razie, że musiałaś się tyle nachodzić. Jak wiadomo, czas jest najważniejszy w takim wypadku. Życzę jak najwięcej zdrowia i dobrego samopoczucia :)

Odpowiedz
avatar TruskawkowyMuss
2 2

@ranunculus: Dziękuję za miłe słowa:) niestety powtórne badania są traktowane jako podważanie autorytetu poprzednich lekarzy i w takiej sytuacji trzeba się uzbroić w cierpliwość.

Odpowiedz
avatar Eustachiusz
2 4

W sumie to nie do Ciebie TruskawkowyMuss, tylko do wszystkich. 1. Jeśli chcesz odebrać preparat histopatologiczny - masz do tego pełne prawo. Złóż w sekretariacie pismo, z prośbą o wypożyczenie celem weryfikacji wyniku w innej jednostce - z zaznaczeniem, że chcesz odpowiedzi pisemnej. Nikt nie odważy się udzielić odmowy. 2. Profesor (w jakiejkolwiek dziedzinie) nie jest wyrocznią. Z całym szacunkiem dla ludzi, którzy naprawdę zapracowali na ten tytuł: "Jeśli umiesz coś robić, to rób to. Jeśli nie umiesz czegoś robić, to ucz tego innych." Znaczny odsetek fachowców z różnych dziedzin medycyny nie ma tytułów, bądź kończy na "dr"(bez hab!). Nie mają na to czasu i ochoty, bo robią w każdej wolnej chwili to co potrafią. Z kolei nasi 60 - letni profesorowie często zdobywali tytuły jeszcze w czasach PRL. Za przynależność i aktywność w partii. Za dobre małżeństwo. Za dolary. I oni nie są wcale lepsi, niż prawdziwi fachowcy bez tytułu. Lepszy dobry lekarz, niż profesor zwyczajny czy niezwyczajny, który nie pamięta po której stronie jest wyrostek. 3. (Nie związane z treścią) Nie ufajcie portalom typu "znany lekarz"! Anonimową opinię może napisać każdy (w tym sam zainteresowany bądź jego firma odpowiedzialna za PR). Lepiej popytać znajomych, innych lekarzy, pielęgniarek (one akurat są dobrze poinformowane). I wybierać jak najlepiej. Zdrowie jest jedno. A tytuły nie wystarczą, żeby o nie zadbać.

Odpowiedz
avatar apka
0 0

Nigdy nic nie skomentowałam tutaj, ale teraz musze. Lekarze rzeczywiście bywają piekielni, cała służba zdrowia jest trudna do ogarnięcia. Ale właśnie jednemu lekarzowi - z NFZ - myślę że mogę podziękować, za życie mojej mamy, bo pierwsza biopsja guza, którego wykryła nie wykazała zmian rakowych, dopiero po zleceniu powtórnego badania - lekarz się uparł - okazało się, że takie komórki są i to zdecydowanie złośliwe. Ot taki wyjątek od reguły.

Odpowiedz
avatar KotSchrodingera
0 0

Lekarzem nie jestem, być może będę (jak studia skończę), ale na zajęciach mówili nam i pokazywali preparaty z cytologii. Być może niewprawne oko przy mikroskopie oceniło normalne komórki na zmienione, z neoplazją. Profesor prowadząca zajęcia twierdziła, że zależy to od doświadczenia, od jakości preparatu, przechowywania. Proponuję zrobić kolejną cytologię, a nie bazować na preparatach już wykonanych. I zdrowia życzę. Niech to będzie tylko nieprzyjemna pomyłka laboratorium. :)

Odpowiedz
avatar Kasik
-1 1

Z tym (nie)donoszeniem ciąż to bym nie przesadzała. Miałam konizację w 2010 roku, a w 2012 i 2013 roku donosiłam dwie kolejne ciąże, Trzeba być pod opieką dobrego lekarza, dbać o siebie i już!

Odpowiedz
Udostępnij