Na studiach licencjackich mieliśmy wykładowczynię (zwaną dalej W), o której zwykło się mawiać, że miewa humorki. Była po prostu nieobliczalna, zupełnie jakby jej decyzje zależały od tego, którą nogą danego dnia wstała. Wierzcie mi, ciężko było pojąć jakim cudem kobieta po czterdziestce, z tytułem doktora i kilkoma publikacjami na koncie może zachowywać się raz jak dobra ciocia, raz jak rozkapryszony bachor.
Naszą grupę spotkała z tego powodu cała seria nieprzyjemnych doświadczeń, które na szczęście nie miały poważnych konsekwencji. Tylko jedna koleżanka (K) miała pecha. Z niewiadomych powodów wykładowczyni któregoś dnia się na nią uwzięła. Mogę tylko podejrzewać, że pobudką do tego była pewność siebie i temperament dziewczyny. Może W osądziła ją jako bezczelną, a może niegodną bycia studentką?
Gdy W mijała K na korytarzu, nigdy nie odpowiedziała jej na "dzień dobry", czasem nawet celowo odwracała głowę. Podczas zajęć, przy zadawaniu pytań, każdą dobrą odpowiedź dziewczyny W ignorowała, a każdą złą opatrywała złośliwym komentarzem. Zołzowatość sięgnęła apogeum podczas egzaminu.
Jako studenci filologii mieliśmy co roku egzamin z kompetencji językowych. Ten egzamin jest spośród wszystkich najważniejszy i składa się z kilku części. W przypadku niezaliczenia choć jednej, trzeba powtarzać rok niezależnie od ocen z innych przedmiotów. Wyniki owego egzaminu poznawaliśmy kilki dni później, wchodząc pojedynczo do gabinetu. Większość z nas wychodziła stamtąd z uśmiechem, podziwiając nowy wpis w indeksie. Aż nadeszła kolej K.
Wyszła po kilku minutach, zatrzaskując za sobą drzwi. Trzęsła się z gniewu, a w oczach stanęły jej łzy wściekłości.
- Zgadnijcie co?! - rzuciła do nas. - Nie zaliczyłam dwóch części! Obie sprawdzała W!
I odeszła szybkim krokiem.
Dowiedzieliśmy się potem, że do zaliczenia zabrakło jej w pierwszej części jednego punktu, a w drugiej... połówki.
Historia ta ma jednak happy end. Jak mówiłam, K miała charakterek i nie dawała sobie w kaszę dmuchać. Poszła z tą sprawą do dziekana do spraw studenckich. Udało jej się zapewnić sobie odpowiednie warunki w sesji poprawkowej: pani piekielna została wykluczona ze sprawdzania jej prac.
A K bez problemu zaliczyła całość.
uniwersytet
Też studiuję filologię. Tyle, że nie wiem jaką akurat Ty. I też mam test kompetencji językowych. Z tym, że jak ktoś jednej części nie zda to może mieć poprawkę bezpłatną, a potem kolejną płatną. Nie ma tak, że od razu roku nie zalicza. No, ale możliwością jest, że moja uczelnia jest jakaś inna...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2014 o 22:02
Historia piekielna, ale zauważyłam ostatnio na tym portalu jedną rzecz, wynikającą nie wiem z czego, z lenistwa? Dlaczego w wielu historiach bohater opowiadania nie jest nazywany koleżanką, wykładowczynią, babą z targu czy kimkolwiek tylko: K, W, BzT. Skróty są wygodne przy dialogach, ale w pozostałej części? Dla mnie to niedbalstwo o wygląd tekstu i wygodę czytelnika. Tu akurat bohaterów było dwóch, ale kiedy jest ich wielu, często muszę wracać do początku historii by sprawdzić który skrót był kim.
Odpowiedz@8eska88: Już ci odpowiadam. Potrzebne były mi imiona dla bohaterek, a prawdziwe chciałam zataić. Drażni mnie pisanie "dla potrzeb portalu nazwijmy ją etc.", więc używam liter. Tekstu nie należy czytać podkładając pod każde W - wykładowczyni, a pod K - koleżanka (zobacz, jak to wtedy źle się czyta), litery zostały wprowadzone właśnie dlatego, żeby całość lepiej brzmiała.
Odpowiedz"K była zdenerwowana przez to co zrobiła jej W" (hipotetyczny przykład) "Koleżanka była zdenerwowana przez to, co zrobiła jej wykładowczyni" Co brzmi lepiej?
Odpowiedz@MademoiselleInconnue: co nas obchodzi, jak mają na imię bohaterowie? Jeżeli obawiasz się, że ktoś może ich rozpoznać, to zmień imiona bez informowania o tym. Jak mamy sprawdzić, czy, na przykład, Ania z historii nie ma na imię Kunegunda, a wykładowczyni o nazwisku Kowalska nazywa się tak naprawdę Nowak? Walenie jednowyrazowymi skrótami wygląda na akt lenistwa, co u ciebie nie może mieć miejsca, bo zapisujesz dialogi tym "nieprymitywnym" sposobem i pokazujesz użytkownikom, że można opisać jasno rozmowę tak, by nie wyglądała na zapis rozmowy na komunikatorze. Myślę po prostu, że nikt nie będzie dociekał, czy opisana przez ciebie koleżanka o danym imieniu to ta osoba, bo jej imienniczek może być sporo.
Odpowiedz@blaszka: Jaki jest sens przytaczania hipotetycznego przykładu, skoro mówi się o sytuacji konkretnej? W historii nie ma podobnego zdania, jest za to na przykład takie: " Nie zaliczyłam dwóch części! Obie sprawdzała W!" I co? Lepiej by było "Obie sprawdzała wykładowczyni!" ?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2014 o 22:44
A dlaczego ma nie mieć sensu? Przykład, przykład, przykład. Zaznaczyłam to w komentarzu.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2014 o 22:48
@blaszka: @Monomotapa: Ok, widzę, że dyskusja nie ma sensu. Wy macie swoje racje, ja swoje, nikt z nas nie ma zamiaru ustąpić. Uważam, że się czepiacie i robicie z igły widły. Przed publikacją celowo pozmieniałam powtórzenia na inicjały, by tekst lepiej brzmiał, a wy usiłujecie wmówić mi lenistwo i niedbalstwo. A skoro blaszka wylała w komentarzu swoje żale co do serwisu, to zrobię to i ja. Wkurza mnie, że do zgrabnie napisanych tekstów przyczepia się często ktoś, komu coś się w zapisie nie spodobało, za to jak tylko zwróci się komuś uwagę pod tekstem gwałcącym zasady prawidłowego zapisu i poprawności językowej, znajduje się zaraz chmara obrońców z hasłem "No i co z tego? Liczy się historia!" A teraz wychodzę z tej piaskownicy.
Odpowiedz@MademoiselleInconnue: łopatek kochana nie zapomnij ;)
Odpowiedz@blaszka: " łopatek kochana nie zapomnij ;) " - a gdzie przecinki oddzielające wołacz od reszty zdania, purystko? :P
Odpowiedz@MademoiselleInconnue: Zacytuję siebie, jak na trolla pełnego samozachwytu przystało: "Walenie jednowyrazowymi skrótami WYGLĄDA na akt lenistwa, CO U CIEBIE NIE MOŻE MIEĆ MIEJCA". Powiedz mi, jak ci idą studia, skoro szwankuje u ciebie czytanie ze zrozumieniem? A może przeczytałaś początek zdania i stwierdziłaś, że to hejt i dalej czytać nie będziesz, a najlepszą ripostą jest "czepiacie się"? Tak się składa, że ani blaszka, ani ja niczego ci nie zarzuciłyśmy.
Odpowiedz@MademoiselleInconnue: ,,,,,,,, weź sobie i wstaw gdzie chcesz :) Monomotapa, podpisuję się obiema rękoma. Teraz ludzie mylą hejt z krytyką.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 8 marca 2014 o 0:06
@Monomotapa: Argument o czytaniu ze zrozumieniem! No tak! Prędzej czy później musiał się pojawić. Teraz wypada czekać na pojawienie się powiedzenia o polemice z idiotą. Monomotapo, przeczytałam całą twoją wypowiedź, zauważyłam to, co teraz zaakcentowałaś poprzez użycie caps locka. W moim komentarzu z 23:05 zabrakło jeszcze loginu 8eska88, bo i do niej chciałam się odnieść (też pisała o lenistwie). Pisząc "czepiacie się", generalizowałam, bo oto mam nagle 3 zajadłych komentatorów, którym przeszkadza coś, co tak naprawdę jest tylko subiektywnym odczuciem. I owszem, bezpośrednio niczego mi nie zarzucacie. Trudno jednak nie odbierać tego jako zarzut, skoro pojawia się pod historią mojego autorstwa.
OdpowiedzUmówmy się gdzieś na mieście i powiedzmy to sobie dziewczyny w twarz, teraz taka moda panuje. Wiecie, że w Internecie to każdy potrafi to się twarzą w twarz chcą kłócić :)
Odpowiedz@MademoiselleInconnue: w twoim słowniku każda wymiana zdań jest zajadłym komentowaniem i zarzucaniem czegokolwiek? Fajnie. Co do polemiki z idiotą - znowu traktujesz nas jak hejterów. Może administracja Piekielnych powinna udostępnić opcję, gdzie autorzy mogą sobie nie życzyć komentowania historii, bo co wrażliwsi reagują dość mocno na komentarze, które nie są głaskaniem po główce. :)
Odpowiedz@Monomotapa: @blaszka: Z całym szacunkiem, dziewczyny, Wy chyba nie mówicie poważnie. Obserwuję tę dyskusję od wczoraj. Łapiecie autorkę za słówka, żeby sprowokować ją do dalszej wymiany zdań, zarzucacie jej brak zrozumienia, podczas gdy same dorabiacie teorię o hejcie. Efekt jest taki, że komentarze autorki są "oznaczone jako poniżej poziomu", mimo że zawarła w nich merytoryczne odpowiedzi i wyjaśniła swój punkt widzenia. Naprawdę widzicie w tym tylko neutralną wymianę zdań? Bo ja nie.
Odpowiedz@samdiabel: Naprawdę ktoś jest tak durny, że ocenia wypowiedź autorki na podstawie naszych komentarzy? Jeżeli tak, to mają nie po kolei w głowach. Chyba, że nasze komentarze to nie łapanie za słówka, tylko prawda, co widzą osoby oceniające. Wziąłeś to pod uwagę? W komentarzach jest opcja zgłoś, a te kretyńskie plusy i minusy chowają komentarze osób, które mają po prostu inne zdanie i niekoniecznie kogoś obrażają. Też mi się to nie podoba. Bo co innego mieć zminusowaną odpowiedź, a co innego jeszcze ją ukryć.
Odpowiedz@samdiabel: Urocze :) Widocznie tyle osób minusuje, że komentarze są "poniżej poziomu". Biedna autorka bo ktoś nie zgadza się z jej wypowiedzią. Naprawdę próbbujesz mi wmówić, że ludzie ją minusują przez naze dwie skromne osoby i jesteśmy winne? Zawiłe. Są plusy, są minusy. Ja mogę dać jeden, Monomotapa też. Za resztę głosów żadna z nas nie odpowiada. Widocznie jej zdanie i opinia nie jest na aż tak wysokim merytorycznym poziomie. Wyznaję prostą zasadę - upubliczniasz coś, licz się z krytyką. Nie każdy kontrargument to hejt. Ale najłatwiej zarzucić wszystkim hejtowanie. Paranoja.
Odpowiedzblaszka, Monomotapa wam się chyba nudzi. To czepialstwo na sile jest wręcz śmieszne. Chciałabym was pogłaskać po główkach i pochwalić, ze tak dzielnie sprawdzacie historie na piekielnych. Dobrze, ze są takie osoby jak wy, które poświęcają swój wolny czas na takie głupoty :)
Odpowiedz@sajko: po co zatem ,według ciebie, opcja komentowania, skoro można dobrze albo wcale? O "głupoty" przyczepiłyśmy się jeden raz. Później, autorka wylewa żal, bo najwyraźniej uważa, że krytyka jej posta jest krytyką jej samej. Jednak ciężko bronić się przed poświęcaniem wolnego czasu na głupoty i czepialstwo, gdy kto inny wtrąca się do rozmowy, również skrupulatnie marnując wolny czas na głupoty. :)
Odpowiedzsajko, straciłaś cenne 60 sekund pisząc ten komentarz. Nie szkoda Ci? Po główce nie musisz mnie głaskać, dawno temu zażądałam nietykalności przez takie obce i odważne jednostki. I tak jak mówi Monomotapa, pod historią można pisać w samych superlatywach albo wcale? Nie wiedziałam, kto chętny na regulamin? Swoją drogą, chyba wszystkim użytkownikom Piekielnym się nudzi skoro udzielają się na tej stronie. No chyba, że reprezentujecie postawę, że mówienie samych miłych rzeczy pod historią to bardzo produktywnie wykorzystany czas?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 marca 2014 o 17:02
@blaszka: ale jeszcze zawzięte :D nie szkoda mi 60 sekund, bo wy straciłyście więcej. Nie będę z wami dyskutować, nie będziecie miały komu pisać tych farmazonów to może weźmiecie się za coś pożytecznego. Pozdrawiam :)
Odpowiedz@sajko: i kolejne 60 sekund w pi(z)du :( Zawsze marzyłam o takim opiekunie jak sajko, który wie lepiej nawet ode mnie, co robię w danej chwili i decyduje, jakie marnowanie czasu jest dobre, a jakie nie. <3 Stwierdzenie o pisaniu farmazonów tak bardzo nosi znamiona argumentów. WOW, jak ostro. I piszesz komentarz o tym, że nie będziesz z nami dyskutować, robiąc to. Tak.
OdpowiedzCzy sugerujesz że twoja koleżanka została niesprawiedliwie oceniona ? Jeżeli ocena była surowa ale adekwatna do wiedzy to niesprawiedliwym by było gdyby dostała zaliczenie. Niesprawiedliwym wobec innych zdających, i nie ma tu znaczenia czy zabrakło pół punktu czy pięć. A to że zmuszona zdawać w drugim terminie umiała lepiej, świadczy że postępowanie wykładowcy było zupełnie prawidłowe.
OdpowiedzZmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 7 marca 2014 o 22:48
@kambodia: Dokładnie to sugeruję. Widzisz część przy której brakło punktu była częścią ustną, gdzie żaden klucz w praktyce nie istnieje, a punktację egzaminator przyznaje wedle własnego uznania. Część z brakującą połówką była pracą pisemną. Tutaj istnieje klucz, ale też przyznaje się punkty wg własnej interpretacji. Przykładowo: za walory szczególne można zawsze dorzucić jakiś bonus, za słownictwo trochę z puli potrącić, bo zbyt ubogie itp. W każdym razie nigdy nie robi się tak, żeby oblać kogoś za 0,5 punktu. Bo to nie pytania zamknięte, a esej, który albo umiesz napisać, albo nie. Ponadto, zwróć uwagę, że egzamin był z kompetencji językowych, a nie z jakiegoś zakresu materiału. Naprawdę sądzisz, że w 2 miesiące można się jakoś znacząco podciągnąć we władaniu językiem obcym?
Odpowiedz@MademoiselleInconnue: Cóż, jestem na 5 roku kierunku filologicznego i napiszę tylko tyle, że jak komuś przy pisaniu eseju brakuje pół punktu do zaliczenia go to umówmy się-nie umie go pisać zbyt dobrze. Zazwyczaj granice są płynne, ale ocena 3 z pracy pisemnej, w której ocenia się głownie umiejętność władania językiem, słownictwo i struktury gramatyczne a w mniejszym stopniu samą treść(bardziej czy jest ona spójna i logiczna)świadczy o tym, że koleżanka po prostu średnio sobie radzi z językiem. Z resztą na egzaminie ustnym też sprawdza się umiejętność władania danym językiem i jego zaawansowanie. A z tego co piszesz wyraźnie wynika, że owa dziewczyna ma po prostu problem z posługiwaniem się danym językiem, zarówno w mowie jak i piśmie.Może być świetna z gramatyki i słownictwa a mieć problemy z wcielaniem ich w życie.
OdpowiedzWykładowczynię? Serio? Brzmi to tak samo dobrze jak "posłanka"(ściele łóżka posłom czy z nimi sypia?). Dajta spokój z tymi żeńskimi odpowiednikami nazw zawodów i funkcji bo to komedia jakaś.
Odpowiedz@Izura: Zakładam, że nie używasz także form "śpiewaczka", "nauczycielka", "opiekunka", "pielęgniarka" itp?
Odpowiedz@Miryoku: Pani nauczyciel, pani opiekun, pani pielęgniarz- da się rozwiązać problem. Ale co z przedszkolanką?!
Odpowiedz@Niemoralnie: Pani z Przedszkola. Pare lat temu słyszałem że kobiety walczył o coś zupełnie przeciwnego (czyli zamiast Pani Profesor - Profesorka), ale to tylko pokazuje że najlepiej nic nie zmieniać bo i tak niezadowoleni będą zawsze bardziej wokalni.
Odpowiedz@Niemoralnie: Ale po co to zmieniać, skoro mamy pięknie brzmiące nazwy rodzaju żeńskiego? Dlaczego "pani nauczycielka" ma brzmieć lepiej niż "nauczycielka"? To jest po prostu zubażanie języka.
Odpowiedz@Miryoku: Dla jednych jest to uwłaczające (bo na przykład "Profesorka" brzmi śmiesznie dla nich) a inni po prostu lubią sobie pokrzyczeć. Zresztą to i tak dotyczy tylko wszechogólnych (wiem że nie ma takiego słowa pewnei ale co tam xD) forów publicznych mniej lub bardziej bo rozmawiając między sobą jakoś nie widzę tu problemów - jak moja znajoma nie ma nic przeciwko to będę mówić "Profesorka", jak woli "Pani Profesor" to tak będzie. Robienie z igły wideł.
OdpowiedzMademoiselleInconnue, Ty naprawdę chcesz za wszelką cenę zasłynąć na tym portalu?
OdpowiedzNa uczelniach jest masa różnych osobistości. Na Akademii Rolniczej w Krakowie (obecnie UR) leśnicy mieli fizykę z wyjątkowo irytującym doktorem. Egzaminy (ustne) to była loteria. Dwie błędne odpowiedzi - dwója. A wyglądało to tak... Student wchodzi, formalności załatwione, egzaminator popycha kulkę, ta toczy się chwilę po stole po czym pyta się, co to jest. -Ruch. -Nie, tarcie. Błędna odpowiedź. - po czym spluwa na ścianę i znów pyta się, co to jest. Student patrzy na spływającą ślinę i mówi, że grawitacja. -Lepkość. Zapraszam na drugi termin.
OdpowiedzHistoria owszem piekielna. Ale dla mnie K. nie ma charakterku - jest jedną z niewielu PRAWDZIWYCH studentek. Student to osoba dorosła. Student zdobywa wykształcenie wyższe. Od studenta każdy obywatel - nawet żul spod sklepu - ma prawo wymagać kultury, wychowania i obycia. Student to ma być elita narodu. Dlatego dla mnie każdy płaczący i narzekający na wykładowców studencina, który nie potrafi po męsku (bądź tak jak trzeba ;)) załatwić problemu z idiotą (który ma humorki - zupełnie jak w historyjce wyżej) - to nie jest prawdziwy student. Tylko dzieciak, co myślał, że studia to przedłużenie dzieciństwa. Niestety obecnie w Polsce tylu studiuje, tyle jest uczelni i tak łatwo się dostać na byle jakie studia, że ta "elita" narodu wygląda fatalnie.
Odpowiedz