Pracowałam przez jakiś czas w mini markecie - moje stanowisko wyglądało tak że miałam skaner wbudowany w ladę, który też miał funkcje wagi (tak jak np w "Biedronce").
Któregoś razu przyszedł pan i poprosił o "X" gram kiełbasy (lodówka z wędlinami była przy kasach). Ukroiłam tę kiełbasę, po czym położyłam papier do pakowania wędlin na wadze-skanerze, żeby zważyć czy waga jest odpowiednia. Wtem klient oburzony, kazał mi podnieść wędlinę i ściągnął sam własnoręcznie papier, po czym powiedział, że mam ważyć bez papieru, bo papier też waży, a on nie będzie za ten papier płacił. Zaproponowałam mu więc, że położę chociaż taki najmniejszy woreczek (taki jak na kanapki). Jeszcze bardziej oburzony wyrwał mi tę kiełbasę z ręki, po czym rzucił ją na wagę-skaner, gdzie było miliardy przeróżnych bakterii.
Chyba wolał później wydawać pieniądze na różnorodne lekarstwa ale przynajmniej na papierze zaoszczędził ok. 2 gr.
sklepy
Wydaje mi się, że w takich przypadkach waga powinna być wyzerowana po położeniu papieru. Rozumiem, że to kwestia groszy, ale mimo wszystko ludzie chcą zapłacić za towar jaki kupują, a nie za papier na którym on leży.
Odpowiedz@Enyulek: ile może ważyć papier, w który owija się szynkę? 5 gramów? Czyli może kosztować maksymalnie grosz. Uważasz, że dla jednego grosza jest sens zerować wagę? Naprawdę?
Odpowiedz@Enyulek: Poza tym w ten papier pakuje się potem wędlinę, więc klient płaci za coś, co zabiera do domu. No chyba że wziąłby pokrojoną szynkę, albo dwa pęta kiełbasy prosto w rękę - wtedy faktycznie mógłby mieć pretensje.
Odpowiedz@fenirgreyback: a teraz przelicz sobie ile ważą te setki czy tysiące arkuszy papieru czy też roki woreczków foliowych, które kasujesz w cenie często drogiego towaru... Jeżeli dalej nie wierzysz, przejdź się do dowolnego marketu, poszukaj rolek z "jednorazówkami" np. przy warzywach i je sobie zważ i pomyśl ile takich schodzi dziennie w cenie np. szynki czy papryki... 10, 20 a może 50 lub więcej kg? Podobnie wejdź do sklepu weź paczkowane salami gdzie pisze masa netto 100g, a sprzedawca położy je na wagę i policzy za 120gram...i powie Ci "no bo przecież tyle waży..." i zamiast 4zł będzie żądał 5zł.
Odpowiedz@tvh: Podejrzewam, że ciężar tego kawałka papieru nie przekracza dopuszczalnego błędu pomiaru wagi.
OdpowiedzFaktem jest to, że czułość sklepowych wag jest mniejsza od masy pojedynczego arkusza papieru do pakowania, nie mówiąc już o cieniutkim woreczku. Niemniej kiedyś ta cyferka na wyswietlaczu przeskoczy o oczko wyżej. Nie uśmiecha mi się kupowanie papieru po cenie szynki parmeńskiej.
Odpowiedz@fenirgreyback: uwierz mi, że w rozliczeniu miesięcznym wychodzi z tego całkiem niezła sumka. Waga powinna być wytarowana z kartką papieru mniej więcej tej wielkości w jaką się pakuje.
Odpowiedz@Enyulek: Jak kupujesz cukierki na wagę, to też każesz sobie je poodwijac z papierków? :>
OdpowiedzJak żem wracał od Staszka masorza po świniobiciu to pęto kiełbachy się na szyi wieszało, siadało na moplik i jechało do chałupy, nikt się nie certolił z papiórem jak dla księcia pana, cała rodzina krupnioki, wuszty, żymloki jadła i nikt na nic nie chorował. A dziś poleży na wadze dwie sekundy i ludzie larmo robią że bakterie.
Odpowiedz@Drill_Sergeant: kocham Cię chłopie :) Gdybyś nie miał żony, dzieci itd to bym Cię o rękę poprosiła, a co! Nosiłbyś mi pęta z pyszną kiełbachą od Stacha :)
OdpowiedzPrzypuszczam, że jeśli facet zachoruje, to pobiegnie do Sanepidu i naśle kontrole na sklep, bo to przecież u was kupił i to pewnie u was była źle przechowywana i to na pewno nie jest jego wina. BTW duża część wag ma opcję tarowania. Zwłaszcza te w sklepach.
OdpowiedzBez przesady, że od razu by chorował bo zjadł kiełbasę która miała zarazki. Nie żyjemy w starylnym świecie, czasem przy robocie to w jednej ręce kiełbasa, w drugiej bułka i się jadło przy pracach polowych ;) Nie popadajmy w paranoję, tym bardziej że gość mógł potem grillować tą kiełbachę..
Odpowiedz@Farmer: a teraz wyobraź sobie, że każdy bierze w łapę co tam mu pasuje - kiełbasę, ser, garść orzechów, owoc - i waży się to wszystko na tej samej powierzchni. Potem nie dość że masz jabłko z posmakiem golonki, to jeszcze nie wiesz czy poprzedni klient nie jest chory/myje ręce po wyjściu z toalety itp. Ja bym się najzwyczajniej w świecie brzydziła kupować w takim sklepie, a co ma powiedzieć np. alergik...
Odpowiedz@soraja: Ale klamkę w drzwiach np do klatki, czy poręcz w autobusie dotykasz reką i jakoś się nie brzydzisz.
Odpowiedz@misiafaraona: niemniej tejże ręki nie pakuję sobie do gęby.
OdpowiedzKiełbasy to może być ileśtam gramÓW. "Gram" to są bakterie.
Odpowiedz@Fomalhaut: Ale Ty sobie żartujesz teraz? Spodziewasz się takich odmian od osoby, która w kilkunastu linijkach tekstu użyła DWÓCH kropek i to w dodatku jedna z nich nie kończy zdania, a jest jedynie postawiona na końcu skrótu?
Odpowiedz@Shandy: Można było swoje uwagi, co do formy zapisu historii wyrazić w łagodniejszy i bardziej kulturalny sposób. Większa wiedza nie upoważnia do wypowiadania uwag z pominięciem zasad kultury osobistej. aczkolwiek,faktycznie, ciężko się czyta bez znaków interpunkcyjnych.
Odpowiedz@Shandy: Ja osobiście wolę kogoś, kto czasem zapomni o kropce bądź przecinku, lecz ma coś konkretnego do przekazania, niż osobę uważającą się za bóstwo interpunkcji, której całym sensem wypowiedzi jest...złośliwość i szyderstwo.
Odpowiedzu nas w sklepach tego typu mają wagę, która na "starcie" wskazuje -0,002. po położeniu papieru czy woreczka waga idzie do upragnionego 0,000 i po problemie. Z punktu widzenia sprzedawcy, te dwa grosze różnicy NA KAŻDEJ ważonej rzeczy ma kolosalne znaczenie, bo przychodzi 50 klientów i jest już 1 zł do przodu. Tak samo jest z magicznym "czy mogę być winna grosika/dwa pięć?". W przeliczeniu na tygodnie, czy miesiąc to się robi ładna sumka.
Odpowiedz@zetana: Ta "ładna sumka" to w roku dla sklepu max. kilkaset złotych i to małe "kilka" - to nawet suma dla wszystkich sklepów sieci wynosi tylko kilka pojedynczych tysięcy (Proponuje porównać to do obrotów). Zapewne tyle, ile "zarabiają" lub tracą na niewydawaniu grosików (tak, tak - zdarzyło mi się wiele razy, że mi te kilka groszy w kasie marketu odpuszczono !)
OdpowiedzWybacz, ale każdy szanujący się sklep ma na wagach odjętą masę papieru/foliówki, w którą pakuje się żywność (takie coś ma miejsce chociażby w Kauflandzie na warzywach i owocach) :)
OdpowiedzGdyby facet miał umierać od waszych bakterii na skanerze, to zszedłby po wyjęciu kasy z bankomatu.
OdpowiedzMnie tam najbardziej irytuje sytuacja, gdy kupuję mięso do mielenia w sklepie, pracowniczka waży najpierw mięso w kawałku, potem mieli w maszynce, gdzie sporo tego mięsa w tej maszynie zostaje, a mnie każą płacić za cały kawałek.
Odpowiedz@matias_lok: to co zostaje w maszynce ląduje później w smieciach, liczysz na to, że sklep oferując Ci opcje mielenia, dodatkowo zapłaci za to, co musi później wyrzucić? jeżeli masz taki problem to może kup maszynkę do mielenia do domu - wtedy będziesz ją mógł czyścić do czysta po kazdym użyciu i sam zapłacisz za prąd
Odpowiedz@Autre: tak. bo to, co ląduje w śmieciach najpierw ląduje na wadze i jest ewidencjonowane jako strata. czyli najpierw sklep sprzedaje tą porcję mięsa z maszynki mnie za kwotę x, a potem ewidencjonuje tą sprzedaną porcję mięsa jako stratę - czyli odlicza sobie kwotę x od przychodu, dodatkowo wliczając w koszta jego utylizację (mimo, że mięso zostało sprzedane.) Bilans wychodzi więc tak, że sklep sprzedaje tą porcję mięsa za x, a potem ten x odlicza od przychodu bo jest stratą, więc jest 2x do przodu. To tak, jakbym zapłaciła za bułkę, a potem wrzuciła ją do kosza na odpadki na zapleczu tego sklepu.
Odpowiedz"Nać klient naćpan...", jak to powiedzieli chłopaki z "Ani Mru Mru". Chce, to i niech bez papierka w rękach tę kiełbasę nosi. ;-) Swoją drogą, klient bez papieru, a historia bez interpunkcji... Jak sobie wyobraziłam (no, tak już myślę, dźwiękowo mi się historie przekładają jak czytam), jak by to musiało brzmieć "w audio" - hm, no trajkotanie jak z karabinu maszynowego, bez ani jednej pauzy. Serio tak byś to opowiedziała, autorko? ;-)
OdpowiedzNo i swoją drogą piekielne jest wykłócanie się o takie kwestie z szeregowym pracownikiem sklepu, który tylko wykonuje polecenia przełożonych i ma w tej materii jeszcze mniej do gadania niż my. Przykład: źle skalibrowana waga - prawdopodobnie tak nakazała "góra". Przykład 2: Przeterminowane serki po promocji - "-pani Halinko, pani to wyłoży za pół ceny - tak jest pani kierownik" Przykład 3: "Panie najpierw ważą a potem mielą, a my se potem to co zostanie w maszynie jeszcze w straty wbijemy- tak jest szefie" Ludzie tak robią, jakby sami nie mieli pracy i nie wiedzieli jak takie sprawy wyglądają...
OdpowiedzA ja myślę że skoro przychodzimy kupować towar nieopakowany,czyli zwłaszcza wędliny/mięso/drób to za to się płaci jak za wszystko inne.Sklepy też ten towar muszą kupować i jest on wliczany do kosztów utrzymania.Czyli czy wezmę torebkę do wędliny,czy w rękę to na jedno wyjdzie.
OdpowiedzPal licho papiórek. Znałam kolesia, który kazał pani sprzedającej wędliny obierać je z flaczka/skórki czy jak to tak się zwie. Bo on i tak to wyrzuci i nie widzi powodu, dla którego miałby za to płacić. To jest jazda dopiero:)
Odpowiedz@cicikowo: Do nas do sklepu przyszła kiedyś babka, przynosząc nam z powrotem resztki arbuza (skorupki? skórki? obierki?). Bo ona tego nie zjadła i czy możemy jej za to zwrócić pieniądze?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 marca 2014 o 20:27
@zlotareneta: A pestki przyniosła? Pestki też ważą :D
Odpowiedz@cicikowo: U mnie kiedyś pani obierała winogrona z gałązki :)
Odpowiedz1)świadectwo klasyfikacji wagi (waga jest urządzeniem pomiarowym i musi co rok być kalibrowana co potwierdza dokument) 2)skala dokładności (1,2,3) w zależności od klasy wagi (sklepowe maja 3) 3)max. tego co możemy zważyć określa często podziałkę wagi np.przy 15 kg nie można ważyć towaru mniej niż 50 gram te 2 gramy błędu które wychwycił pan dyletant naprawdę mieszczą się w dopuszczalnym błędzie ważenia i wcale bym się nie zdziwił gdyby bez tary i z tara wyszło to samo :D
OdpowiedzPodobna sytuacja jak ktoś kupuje np. sałatkę na wagę i Ci taka babka nie taruje pojemnika. Płacisz nie tylko za produkt ale i opakowanie.
Odpowiedz@Nobody: Ale opakowanie też zabierasz...?
Odpowiedz@wumisiak: a za opakowanie to często musisz jeszcze dodatkowo zapłacić tak jak za torebkę. Więc defacto płacisz dwa razy - za wagę opakowania + samo opakowanie
Odpowiedz@Marr: Być może gdzieś tak bywa, jednak mnie w żadnym z odwiedzanych sklepów nie zdarzyło się płacić dodatkowo za opakowanie, w które pakują mi sałatkę, albo za papier "dołączony" do wędliny. Wydaje mi się, że sytuacja, o której wspominasz, jest stosunkowo mniej powszechna.
Odpowiedz@wumisiak: za papier rzeczywiście nie, ale ja spotykam się bardzo często z doliczaniem opłaty za opakowanie plastikowe w które pakowane są sałatki. Ale można je wziąć w torebce, wtedy opłaty nie doliczają :P
OdpowiedzW tej historii najbardziej brakuje mi interpunkcji...
Odpowiedz