Rozwiązanie historii o dyspozytorze straży pożarnej (
http://piekielni.pl/58425) czyli, że sprawiedliwość jednak istnieje i wcześniej czy później człowieka dopadnie.
Mój ukochany dyspozytor wczoraj stracił pracę.
Ponieważ 2 dni temu znów zamiast wysłać odpowiedniej jednostki OSP tym razem na malutki pożar traw wysłał 2 wozy PSP.
Co spowodowało, że na miejscu pozostało tylko 2 strażaków. Ponieważ jeszcze jeden samochód był w akcji.
Przyszło kolejne wezwanie, a kochany dyspozytor nie miał kogo wysłać.
Sprawą zainteresował się komendant wojewódzki czy ktoś inny, wysoko postawiony. Powiatowemu dostało się po głowie. Jednostka OSP najbliżej mnie dolała oliwy do ognia. I gościu wyleciał.
Życzę mu powodzenia w nowej pracy i dziękuje losowi, że moje bezpieczeństwo już od niego nie zależy.
straż pożarna PSP OSP dyzpozytor
"Jednostka OSP najbliżej mnie dolała oliwy do ognia" Fachowcy :D
OdpowiedzOprócz zwolnień dyscyplinarnych powinny być sądowe zakazy pracy na podobnych stanowiskach. Dożywotnie.
OdpowiedzI bardzo dobrze, że ten patałach stracił pracę. To nie jest jakaś kasa w supermarkecie, tu za błędy popełnione przez tego człowieka inni mogą zapłacić naprawdę wysoką cenę. Pozostaje się tylko cieszyć, że nikt przez niego nie zginął (jak wynika z opisanych historii), bo podejrzewam, że wtedy to by mu nawet te rzekome "plecy" nie pomogły... A wszystko z powodu chorych ambicji... Swoją drogą kto wymyśla takie chore "konkursy" typu kto-wypadnie-lepiej w tak odpowiedzialnych miejscach, skoro wiadomo, że ludzie będą kombinować, jak koń pod gorę, żeby wypaść dobrze?
Odpowiedz