Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

O rodzinie. Wraz z narzeczonym postanowiliśmy wziąć ślub. A że jesteśmy jacy…

O rodzinie.
Wraz z narzeczonym postanowiliśmy wziąć ślub. A że jesteśmy jacy jesteśmy, to wydarzenie musiało być inne.

Mieszkamy w UK i mamy dobrego przyjaciela, który pochodzi z malowniczego miejsca mieszczącego się na Wyspach Kanaryjskich. Jego rodzina prowadzi biznes turystyczny, a więc noclegi, knajpka, i kilka atrakcji turystycznych. Sam zaproponował, że może chcielibyśmy zorganizować ślub i wesele w niecodziennym stylu, i zabierzemy swoich bliskich "na kanary", nocleg i wyżywienie za parę groszy, jak to po znajomości. Pomysł jak dla mnie bomba, narzeczony zachwycony. Pozostała jedna kwestia. Selekcja gości. Moich gości, bowiem rodzina narzeczonego liczy szałowe 5 osób. Z mojej strony jest znacznie więcej, ale prawda jest taka, że kontakt z większością mam średni lub żaden. Postanowiłam zaprosić (oprócz rodzeństwa i rodziców) tylko tych, z którymi mam na prawdę dobry kontakt. Wstępna lista gości zrobiona, łącznie 25 osób dorosłych i 7 dzieci.

O pomyśle poinformowałam rodziców, którzy z początku nie byli specjalnie zachwyceni, bowiem woleli tradycyjne wiejskie wesele, ale po wysłaniu kilku zdjęć, i opowiedzeniu kilka historii, przekonali się :) Mama wręcz wpadła w zachwyt, bo nigdy nigdzie nie była na wakacjach, a o takim miejscu, jak Wyspy Kanaryjskie, słyszała tylko w telewizji (w ogóle pierwsze co zrobiła to sprawdziła na mapie gdzie "to" leży). Zapomniałam jednak poinformować rodziców, że mam już gotową listę gości. Powiedziałam tylko, że zaproszę tych, z którymi trzymam dobry kontakt. I się zaczęło.

Mama o pomyśle powiedziała cioci, ciocia kuzynce i tak się rozeszło po rodzince, że Sweet_Fairy weselicho na kanarach organizuje, i można się załapać na darmowe wakacje. Od kilku dni telefon się urywa, a na facebooku dostaję co chwilę jakieś wiadomości, od kuzynów, z którymi nie rozmawiałam kilka lat. Oczywiście pytają co słychać, jak mi się żyje, jak to się nie stęsknili, że trzeba się koniecznie spotkać, zapraszają na kawę, i generalnie wchodzą w d*pę bez wazeliny, że się tak wyrażę. No cóż, zadzwoniłam do mamy i poinformowałam, że lista gości już dawno jest zrobiona i wymieniłam osoby zaproszone.

Teraz czekam na efekt "poczty pantoflowej" i słów krytyki pod moim adresem :)

by Sweet_Fairy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Szpadelek
24 28

Witam Teraz z niecierpliwością czekamy na kolejne historie,które zapewne będą miały miejsce....;) Fakt, że nie zaznaczyłaś na początku,że lista jest zamknięta, był punktem wyjściowym do serii hstorii...

Odpowiedz
avatar Byczek1995
42 46

@Szpadelek: Czy ja wiem? Pewnie nawet gdyby już w pierwszym zdaniu zaznaczyła że lista jest zamknięta to by wszyscy zaczęli dzwonić i podlizywać się jeszcze bardziej, bo "może się znajdzie miejsce dla mnie i ukochanej/ukochanego, dzieci, psa, świnki morskiej, oraz babci teściowej ojca stryjka wujka ciotki matki córki"

Odpowiedz
avatar ross13
47 47

Co to niby za problem?! Wystarczy grzecznie przeprosić ciocię/wujka/kuzynostwo, że nie masz dość pieniędzy żeby opłacić huczne wesele na tyle osób i w związku z tym robisz przyjęcie dla najbliższych. Wprawdzie za granicą ale to okazyjnie bo w Hiszpanii teraz przecież panuje kryzys więc wyjdzie taniej niż w Polsce. Ogłoś też, że jeśli ktoś chce przyjechać na własny koszt to będziesz go witać z otwartymi ramionami i łzami wdzięczności w oczach. A tak na poważnie, narzekania na to kogo zaproszono a kogo nie, były i zawsze będą - ot, taka ludzka przypadłość.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 marca 2014 o 8:26

avatar cynthiane
38 44

Może jestem "inna", ale nie umiałabym wymusić na kimś, by mnie zaprosił na wesele. Zwłaszcza takie kosztowne, jakim jest wyjazd na Kanary.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
27 27

@cynthiane: Nawet jeśli jesteś „inna” to na pewno nie jedyna : Myślę podobnie. :) Wyjątkowym brakiem klasy pochwalił się za to mój daleki krewny, który na wiadomość, ze moja kuzynka wychodzi za mąż, przyjechał w niezapowiedziane odwiedziny, pierwsze od 13 (!) lat, a jego żona wprost zapytała czy będą zaproszeni. Mieli nie być, ale na tak bezczelnie postawione pytanie kuzynka chyba spanikowała i powiedziała, że jak najbardziej…

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
-4 56

Wyspy Kanaryjskie. Stolica kiczu, bezguścia pełna typowych betonowych hoteli dla spasionych Niemców takich samych jak na całym świecie. Atmosfera rodem z "Pamiętników z Wakacji" i może to imponować tylko nowobogackim oderwanym od pługa granatem. Szczyt marzeń wąsatego Janusza z blokowiska paradującego po Gran Canarii w skarpetach do sandałów i reklamówką z Lidla.

Odpowiedz
avatar Vege
18 26

@Drill_Sergeant: reklamówka z Biedronki lepiej się komponuje ze skarpetkami i klapkami - szczególnie jak są to białe skarpety frote i klapki kubota

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
11 35

@Vege: Polecam do zestawu hotelowe żarcie zajumane do słoika ze szwedzkiego stołu kiedy kelner nie widzi.

Odpowiedz
avatar Vege
10 16

@Drill_Sergeant: Tudzież do w/w reklamówki z Biedronki, po każdym posiłku płukanej w hotelowym basenie.

Odpowiedz
avatar motomysza
2 22

@Drill_Sergeant: Nikt nie każe przebywać ci w turystycznych rajach z betonu. Na wyspach kanaryjskich jest naprawdę mnóstwo zielonych lasów i wulkanicznych krajobrazów. A Teneryfa z całą chmarą niebieskich wróbli, ośnieżonym szczytem el Taige, czarnymi plażami i papugami w lasach to juz marzenie. A kozi ser wyrabiany przez potomków Guanche jest absolutnie fantastyczny.

Odpowiedz
avatar Drill_Sergeant
9 27

@motomysza: Kozi ser to ja bierę od ciotki Helki dwie wioski dalej. Zielony las mam za oknem i popylam przezeń z baniakiem na mleko do sąsiada. A zamiast krowskich cudów w rodzaju niebieskich wróbli mamy nasze, polskie, narodowe patriotyczne chopinowskie bogoojczyźniane boćki, sarny, kuny, żbiki, borsuki, jenoty, dziki, bażanty, cietrzewie i czaple.

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
26 28

@Drill_Sergeant: Sroki i jemiołuszki, a dzięcielina pała....

Odpowiedz
avatar cicikowo
12 14

@tatapsychopata: I tylko echo słychać:"...mać!...mać!"

Odpowiedz
avatar usmiechnieta
-2 6

@Drill_Sergeant: jeśli masz taki obraz Wysp Kanaryjskich to współczuję, ale jakbym odwiedziła tylko Playa del Ingles i Las Americas to pewnie też bym tak miała. Każda z wysp ma coś wyjątkowego i jeśli mówisz po hiszpańsku, to jesteś w stanie to odkryć. Jeśli nie wyjdziesz poza miejscowość turystyczną, to niestety nie bardzo.

Odpowiedz
avatar zochacha
0 2

@Drill_Sergeant: 0 ile nie dasz się nawet granatem oderwać od hotelowego basenu to owszem. Poza zorganizowanymi miejscami można tam dużo ładnych miejsc zobaczyć

Odpowiedz
avatar pasia251
43 43

Wszystkim napraszającym się odpisz, ze serdecznie zapraszasz na ślub, ale przelot i noclegi we własnym zakresie :)

Odpowiedz
avatar calodniowysen
26 28

Nie rozumiem tej tradycji, że na wesele trzeba zapraszać przynajmniej setkę osób... Jak kogoś na to stać, to w sumie czemu nie, ale wywalać w błoto tyle kasy na wesele (nawet jak to gdzieś "na miejscu", to i tak drogi biznes), żeby ciocia, której się nie widziało 20 lat mogła ponarzekać na stawy? A później i tak połowa gości powie, że było *******... Mój ślub chciałabym celebrować w gronie najbliższej rodzinny i przyjaciół, bez przymusowo zaproszonych ciotek, kuzynek itp.

Odpowiedz
avatar GorzkaCzekolada
26 26

Niektórzy mają myślenie "zastaw się a postaw się" i nadal jest to praktykowane. W październiku byłam na ślubie, gdzie liczba gości wynosiła ponad 180 osób. Później zapytałam się koleżanki czy wszystkich znała, rozbrajającą szczerością powiedziała, że nie argumentując "nikt nam nie powie, że mieliśmy kiepskie wesele". Kredyt na wesele i tak zwrócił się im.

Odpowiedz
avatar calodniowysen
18 20

@GorzkaCzekolada: Aktualnie moja rodzina wchodzi w etap, że kuzynostwo bierze śluby, lub nie ;) Jeden kuzyn - typowo bieszczadzkie weselicho, 150 osób zaproszonych, przybyło jakieś 120, kilkadziesiąt TYSIĘCY na wesele poszło (jakieś 30, z tego co wiem...) Tydzień później mego mężczyzny kuzyn - 250 osób. A w tym roku - 100 osób i żeby ciąć koszty młodzi sami się wszystkim zajmowali - na poprawinach o 14 praktycznie spali na siedząco. A teraz w maju kuzynka - do urzędu cała rodzina, kto chce, na kolacje najbliższa rodzina. I tyle ;)

Odpowiedz
avatar GorzkaCzekolada
10 12

@calodniowysen: Właściwie niedaleko mam do Bieszczadów, może dlatego praktycznie każde wesele to minimum na +150 osób. Tylko jedna koleżanka zrobiła wesele jak planuję Twoja kuzynka i sama takie chce, jak znajdę męża. ;P Już nie wspomnę jak oberwało się jej, bo sąsiadów i dalszej rodziny nie prosiła. Nie rozumiem, wywalić parę tysięcy na wesele "bo zwróci się", tym bardziej że niektórzy dają koperty, ale puste.

Odpowiedz
avatar SzynSzylka
16 20

@calodniowysen: Ja też tego nie ogarniam, znałam dziewczynę bez grosza, z zabitej dechami wiochy, która wychodziła za marynarza - planowane wesele na 150 osób + wszyscy mieszkańcy wiochy... Chłopak zasuwał żeby zarobić na jej zachcianki i jeszcze musiał wysłuchiwać wyrzutów w przypadku gdy koniec rejsu się opóźniał. Jedyne co ja zamierzam zorganizować to uroczysty obiad dla najbliższej rodziny (tej co utrzymuje z nami kontakt), ewentualnie jakąś imprezkę w domu. Naraziłam się też oddziałowi zdewociałych sąsiadek i kilku znajomym mamy ponieważ powiedziałam, że rezygnuję z kościelnego bo wolę pieniądze na księdza przekazać na schronisko :D

Odpowiedz
avatar calodniowysen
8 12

Mi się marzy takie wesele w stylu amerykańskim - altanka, nawet ksiądz (bo chłopak wierzący, ja raczej nie bardzo), świeże powietrze, własna przysięga i kilka najbliższych osób. Z tego co tak sama sobie myślałam, wynajęcie kawałka parku na godzinkę oraz zrobienie większość ozdób samemu zmniejsza koszty (zwłaszcza kościoła). A później resteuracja i obiad, ewentualnie wynająć całą knajpę i zrobić jakiś mały parkiet. I da się zamknąć w kilku tysiącach. Może nawet nie... Nie wiem dlaczego miałabym zapraszać na swój ślub sąsiadów. Na komunie też powinnam ich zaprosić, bo tak? Ślub to rodzinne święto, a raczej święto połączenia dwóch rodzin, co mają do tego sąsiedzi? Po tym bieszczadzkim weselu wujek opowiadał mojemu tacie, że połowa kopert pustych, zwłaszcza tych od sąsiadów, co byli pospraszani... A to przykre, bo to nie chodzi o to kto da ile, ale lepiej już w ogóle koperty nie dać, niż dać pustą, bo to wyraz totalnego braku szacunku.

Odpowiedz
avatar malutkamrowcia
1 7

A ja mam dużą rodzinę, wielu znajomych, z którymi chcę spędzić taki dzień i nie wyobrażam sobie kameralnego wesela. Źle bym się czuła na obiedzie w restauracji z takiej okazji. Nie mówię tutaj o weselu na 250 osób, ale 100 na pewno wyjdzie, kiedy zaprosimy wszystkich bliskich. I nie widzę w tym nic złego. Chyba, że ktoś zaprasza "aby było" albo dlatego, że wypada, chociaż prawie nie zna ciotki/ kuzynki.

Odpowiedz
avatar soraja
1 1

@calodniowysen: Nikt nie mówi o setce, często obiad dla najbliższej rodziny (przyjaciół nie wliczając) jest problematyczny, bo to już nieraz 30 osób - a to brat z żoną i dziećmi, a to dziadka musi wujek przywieźć itp. I siłą rzeczy musisz wynająć salę, zamówić obiad, zapewnić nocleg (nie każdego zakwaterujesz w tanim hostelu) - a to kosztuje. W sumie jak się zastanowić, to pomysł celebrowania zaślubin najbardziej propagują osoby, które mieszkają w pobliżu rodziców i to im zwalają na głowę część kosztów czy zakwaterowanie gości.

Odpowiedz
avatar usmiechnieta
4 4

@calodniowysen: na wspomnianych Wyspach Kanaryjskich jeszcze do niedawna modne były weselicha na 500-600 osób, tyle że świętuje się skromniej niż u nas (nie całą noc a kilka godzin w ciągu dnia, zdecydowanie mniej jedzenia i picia), za to młodzi w zaproszeniach bezpośrednio podają numer konta, żeby nie bawić się w koperty

Odpowiedz
avatar katem
20 20

Brak podstawowej informacji finansowej: kto ma zapłacić za podróż tam i z powrotem na te Kanary ?. Podejrzewam, że większość chętnych gości odpuściłaby, gdyby się dowiedziała, ile kosztuje samolot tam i z powrotem, a państwo młodzi przelotu nie sponsorują.

Odpowiedz
avatar katarzyna
-2 8

Będzie, że się czepiam, ale co ma do tego mieszkanie w UK? :D

Odpowiedz
avatar bazienka
1 5

dlaczego w PL nie mozna zrobic bezstreswowo slubu i wesela tylko dla najblizszych i przyjaciol? zaraz zaczyna sie korowod- musimy zaprosić A, bo nas tez zaprosila; jak ja zaprosimy to B tez, bo poczuje sie obrazona, jak B to i C, bo na pewno sie jej wygada; C ma dieci, dzieci maja sympatie albo i wlasne dzieci... i nagle z 20-25 osob robi sie 80 to nic, ze z tymi 60ma nie ma kontaktu od paru lat, nawet mimo fb i ynternetow

Odpowiedz
avatar spielmitmir
2 2

@bazienka: Dokładnie takie jest rozumowanie mojej mamy, trzeba zaprosić, bo "wypada". A ja zrobię zamiast wesela kolację na 20 osób i mi wystarczy :) Nigdy nie lubiłam weselisk z rodziną, której i tak nie znam.

Odpowiedz
Udostępnij